czwartek, 19 października 2017

The Faults In Byun Baekhyun [47/55]

tytuł rozdziału: Zazdrość w najlepszym wydaniu |oryginał: Jelly at its finest
rating: PG-13


Chanyeol: Hej, Soo. Gdzie byłeś przez ostatnie kilka dni? Czy wszystko w porządku???????????????????????

Kyungsoo: Wyświetlone: wczoraj, 18:34



Chanyeol westchnął.



Chanyeol:  JONGIN, BRACHU, GDZIE JESTEŚ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jongin: Wyświetlone, 2:20



Co się, do cholery, działo z jego przyjaciółmi?



Chanyeol: KRIS, CHŁOPIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kris: Zamknij się, Myeon śpi na moich kolanach

      jESTEŚ zazdrosny, brachu ;) ;) ;)



Chanyeol przewrócił oczami.



Chanyeol: Widziałeś moją skarpetkę?

Baekhyun: Nie, prawdopodobnie dałem ją psu albo coś.

Chanyeol: Co zrobiłeś z moją skarpetką?

Baekhyun: Wyświetlone.

Chanyeol: Gdzie jest moja skarpetka?

Baekhyun: Wyświetlone.

Chanyeol: CO ZROBIŁEŚ Z MOJĄ SKARPETKĄ?

Baekhyun: Wyświetlone.



Telefon zapiszczał dwa razy.



Chanyeol:  JONGIN, BRACHU, GDZIE JESTEŚ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jongin: Jestem trochę zajęty.





Chanyeol: Hej, Soo. Gdzie byłeś przez ostatnie kilka dni? Czy wszystko w porządku???????????????????????

Kyungsoo: Mam się dobrze.

          Jestem ostatnio tylko trochę zajęty.





???

Chanyeol pytająco spoglądał na ekran na swoich dwóch przyjaciół, którzy odpowiedzieli niemal w tym samym czasie w taki sam pospieszny sposób.

Czy coś się między nimi stało?

Czy są zajęci… razem?

Oczy Chanyeola rozszerzyły się.



Chanyeol: Widziałeś moją skarpetkę?

Baekhyun: Nie, prawdopodobnie dałem ją psu albo coś.

Chanyeol: Co zrobiłeś z moją skarpetką?

Chanyeol: Gdzie jest moja skarpetka?

Chanyeol: CO ZROBIŁEŚ Z MOJĄ SKARPETKĄ?

Baekhyun: Wyświetlone.

Chanyeol: PRZEZ NASZE OKNO WIDZIAŁEM, JAK JONGIN I KYUNGSOO SIĘ CAŁUJĄ.

Baekhyun: Wyświetlone.



Kilka minut później, jak się tego spodziewano, Baekhyun wpadł do pokoju, krzycząc „GDZIE?”.

Chanyeol zwinął się, śmiejąc na podłodze, podczas gdy Baekhyun wyglądał przez każde możliwe okno.

Jednak w końcu spoważniał, wstając i wycierając niewidzialną łzę z oka, wyprostował plecy.

– Gdzie jest moja skarpetka? – spytał. Baekhyun odwrócił się, przewracając oczami.

– Nie obchodzi mnie, gdzie jest twoja skarpetka – odparł Baekhyun, zanim odwrócił się, by znów wyjrzeć na zewnątrz.

– Nawet nie próbuj, nie ma ich. – Twarz Chanyeola była uradowana, choć powinien być zły ze względu na skarpetkę. Ale Baekhyun wyglądał na nieco poirytowanego i zażenowanego i podszedł w stronę drzwi.

– Dlaczego tu w ogóle przyszedłem- – mruknął, ale Chanyeol w ostatniej chwili zablokował drzwi. Baekhyun podniósł na niego wzrok, wyraz jego twarzy był połączeniem między złością i rozczarowaniem a zaskoczeniem i irytacją. Chanyeol starał się zignorować fakt, że jego serce biło mocno, ponieważ Baekhyun był tak blisko.

– Nie możesz wyjść, dopóki nie powiesz mi, gdzie jest moja skarpetka. – Jego głos był niski i miękki i choć powinien być zły, gdyż zaginęła mu skarpeta, nie był. W zamian czuł się pijany i roztrzęsiony, ponieważ Baekhyun był bardzo blisko niego.

– Przestań być takim dzieckiem – wymamrotał Baekhyun, robiąc krok w bok, by dosięgnąć drzwi, ale Chanyeol przesunął się w bok razem z nim. Baekhyun przeszedł na drugą stronę, a Chanyeol na czas za nim podążył. W końcu Chanyeol pochylił się do tyłu, aż jego plecy przycisnęły się do drzwi i Baekhyun nie mógł uciec.

– Yeol… – Głos Baekhyun był cichy, na skraju biadolenia. Chanyeol nigdy wcześniej tego u niego nie słyszał. Czy Baekhyun… mówił do niego w uroczy sposób.

Przełknął ślinę.

– Yeol, no dalej… – Lekki lament znowu w tym był, a Chanyeol czuł, że się rumieni, bo, cholera, to urocze. Znowu przełknął ślinę.

– Baek, potrzebuję mojej skarpety-

– Dobra! – Baekhyun odwrócił się i podszedł do parapetu, wziął małą doniczkę, a potem przyniósł ją, nim mu ją wręczył.

– Baek… Powiedziałem moja skarpetka- – Spojrzał w dół i zdanie umarło na jego ustach, kiedy zdał sobie sprawę, że w doniczce jest jego skarpetka – wypełniona ziemią małej roślinki, która zaczynała wyglądać spod brązowych grudek. Gdzieś na świecie pękło serce.

– Ty… użyłeś mojej skarpetki dla rośliny? – wykrztusił Chanyeol. Baekhyun patrzył wszędzie, tylko nie na niego, jego stopy nieco się poruszyły. Chanyeol uznałby to za urocze, gdyby nie fakt, że jego skarpety już nigdy nie będzie można założyć.

– Co? Doniczka była za duża, a ja nie miałem wystarczająco dużo ziemi i nie mogłem być bardziej wkurzony, i zobaczyłem twoją skarpetkę, i po prostu… Przepraszam, jasne? – Baekhyun nie patrzył na niego, bo gdyby to zrobił, wiedział, że poczułby się o wiele bardziej winny niż w tamtej chwili.

– Moja skarpetka… – Baekhyun wyczuł, że Chanyeol jest o krok od upuszczenia doniczki, więc szybko ją zabrał. Chanyeol upadł na podłogę. – Moje skarpetki już nigdy nie będą razem…

– Ale ty dramatyzujesz… – mruknął Baekhyun, choć jego serce pogrążało się.

– Były bratnimi duszami, Baek. Rozdzieliłeś je, Baek…

–…Jeśli to pomoże, twoja skarpetka odwala okropnie niesamowitą robotę, trzymając ziemię razem… – Baekhyun niepewnie odstawił doniczkę na parapet. Czuł większe poczucie winy. Chanyeol się nie ruszał, dalej leżał na ziemi, jakby właśnie wyssano z niego życie. Baekhyun z wahaniem przyklęknął obok nieruszającej się sylwetki Chanyeola, omiatał wszystko wzrokiem, dopóki nie dostrzegł stóp Chanyeola – jedna była ze skarpetą, a druga bosa. Zrywałby boki, gdyby to była każda inna sytuacja, ale teraz serce Chanyeola było złamane, a on był tego przyczyną.

I tak zachichotał niepohamowanie.

– Um… – Podał Chanyeolowi dłoń, a ten ze smutkiem ją chwycił. – A może kupiłbym drugą roślinę i użylibyśmy twojej drugiej skarpetki? – Chanyeol spojrzał na niego. – W ten sposób nadal coś by ogrzewały, prawda?

Z jakiegoś powodu uśmiech, który rozciągnął twarz Chanyeola, rozgrzał jego serce.









– Baekhyun… Już nie mogę tego znieść – warczy Chanyeol, podchodząc bliżej i uderzając dłonią w ścianę obok Baekhyuna. Niższy odwraca się z szeroko otwartymi, niewinnymi oczami z zaskoczenia i strachu, ale Chanyeol posunął się za daleko, by się przejmować. Baekhyun wygląda na bardzo małego i uroczego.

– Chanyeol? – Głos jest zdezorientowany i cichy.

– Niech no cię, do cholery, wycałuję. – Chanyeol pochyla się…



…Chanyeol się obudził.

Szybko założył spodnie i pobiegł do pokoju 88, chcąc porozmawiać o tym z Jonginem, ponieważ, kurwa, choć nie widział go od kilku dni i był cholernie pewien, że ten chłopak bawi się najlepiej w życiu, spędzając czas z drogim Kyungsoo (właśnie dlatego nie byli widziani przez ostatnie kilka dni), nie przejmował się naruszaniem prywatności (zakładając, że tam są).

– JONGIN- – krzyknął, wpadając do środka, ale zobaczył tam Joonmyuna, który elegancko siedział, czytając gruba książkę o samodoskonaleniu się.

– Jongina tu nie ma – odparł Joonmyun, odgarniając nieco włosy, podniósł szeroko otwarte oczy, by zajrzeć Chanyeolowi w duszę. – Nie ma go tu od kilku dni.

– Och… um… – Chanyeol odwrócił się, już miał wyjść, a potem przypomniał sobie: Joonmyun wie o moich uczuciach do Baekhyuna.

Cóż, jest wystarczająco bystry, by to zrozumieć.

– Uch… um… – Czerwieniejąc, Chanyeol odwrócił się i zamknął drzwi, nerwowo stąpał w miejscu. – Czy mogę… z tobą o czymś… porozmawiać?

Joonmyun odłożył książkę i uśmiechnął się w najsłodszy sposób.

Właśnie wtedy Chanyeol zrozumiał, dlaczego Kris się zakochał.









– I w tym śnie byłem jak… Niech no cię, do cholery, wycałuję… – wyjąkał Chanyeol. – A potem on spojrzał na mnie tak niewinnie i tak bezbronnie…

Joonmyun zachichotał.

Chanyeol zarumienił się. – Co?

– Czy to nie powinno być w drugą stronę? – spytał i nawet kiedy się śmiał, brzmiało to uroczo.

– Baekhyun… Już nie mogę tego znieść – wyjąkał Chanyeol, podchodząc i łapiąc Baekhyuna za rękę. Niższy odwrócił się, patrząc na niego pytająco.

– Chanyeol? – zapytał zdezorientowany.

– Chodzi o to, że ty… byłeś… – Chociaż Chanyeol się jąkał, zrozumienie przyćmiło wizję Baekhyuna i nagle Chanyeol usłyszał głośne uderzenie, kiedy Baekhyun popchnął go na ścianę, wspiął się na palce, aż ich twarze oddzielały tylko centymetry. Było coś ciemnego w oczach Baekhyuna.

– Niech no cię, do cholery, wycałuję – warknął Baekhyun i pochylił się.



– Och – odpowiedział Chanyeol, kiedy ich wspólne wyobrażenie skończyło się. Potem poczerwieniał i potrząsnął głową. – Nie! To nie to! – Ale nawet jeśli tak mówił… brzmiało to prawie właściwie…

Lepiej niż w drugi sposób…

– Nie jestem taki uległy, jasne? – Chanyeol robił się coraz bardziej czerwony. – To nie tak… Nie chcę go zmuszać i-

– Tak, tak, wiem. – Ta strona Joonmyuna była o wiele bardziej komunikatywna. – Jesteś zbyt miły, Chanyeol.

Z jakiegoś powodu ten komplement sprawił go w jeszcze większe zażenowanie.

– S-Słuchaj, dzięki za wysłuchanie – wyjąkał Chanyeol, wstając. – Ja… Ja spróbuję sam coś wykombinować-

– W porządku, ale nie obwiniaj się za to – powiedział łagodnie Joonmyun. – Wszystko stanie się naturalnie. Dobre rzeczy przyjdą do tych, którzy czekają. – Uśmiechnął się. Chanyeol odpowiedział uśmiechem. Nieważne, jak mało rozmawiali ze sobą, zawsze czuł się najbardziej zrelaksowany.

– Tak. Wielkie dzięki.









– CHŁOPAKI!!!!! – Chen wtargnął do ich pokoju, uśmiechając się. Chanyeol prawie dostał ataku serca z powodu jego nagłego wejścia. – WIECIE CO?

Co? – obaj zapytali poważnie w tym samym czasie, wyglądając na niezainteresowanych. Chen wydął lekko wargi, a potem znowu zaczął się uśmiechać, jakby nie mógł nic na to poradzić.

– KIM MINSEOK ZGODZIŁ SIĘ PÓJŚĆ ZE MNĄ NA RANDKĘ! ZAPROSIŁEM GO!!!!!!!!!!!!! – Po tych słowach tamci dwaj natychmiast usiedli.

– CO?! – krzyknęli. Chen chichotał radośnie. – DO KURWY?!

– WIEM, DOBRA?! – odkrzyknął Chen, zatrzaskując drzwi. Chanyeol wstał i pospieszył do Chena, by przytulić go w niedźwiedzim uścisku.

– ZROBIŁEŚ TO! – krzyknął Chanyeol.

– ZROBIŁEM TO, WSPÓŁLOKATORZE! – Chen zaśmiał się. Kiedy się od siebie odsunęli, zobaczyli, że Baekhyun stoi niezręcznie obok, piękny uśmiech rozkwitał na jego ustach.

– Dobra robota, Jongdae – pogratulował.

– Och, no weź. – Chen przyciągnął go i przytulił mocno. Nieprzyzwyczajony do przytulania ludzi Baekhyun zwiesił niezdarnie ręce po bokach. W końcu jednak uniósł je i oplótł luźno dookoła ciepłych pleców Chena.

Chanyeol uśmiechnął się na tę przyjazną scenę. Z jakiegoś powodu patrzenie na to uspokoiło jego serce bardziej niż cokolwiek.

– Ale jak to zrobiłeś? – zapytał, gdy dwaj przyjaciele rozdzielili się. Mógł stwierdzić, że Chen chciał o tym opowiedzieć.

– Cóż… Po tym, jak zdałem sobie sprawę, że każdy może sprzątnąć mi Minseoka i po tym, jak odkryłem, że Lu Han i Minseok nie żywią do siebie tego rodzaju uczuć, zdecydowałem się zrobić krok. – Chen usadowił się wygodnie na łóżku Baekhyuna. Baekhyun wyglądał na czule poirytowanego przez to, że Chen czuł się jak w domu, ale nie powiedział nic. W zamian poklepał Chena po udzie, jakby chciał, żeby rozkoszował się tym szczęściem.

– To nie stało się nagle, oczywiście! Ale wydaje mi się… zapytałem go tak przypadkowo. Coś jak „Minseok, umówisz się ze mną?”, a on spojrzał na mnie, by sprawdzić, czy żartuję, ale po raz pierwszy nie uśmiechałem się, więc chyba się uśmiechnął i ZAAKCEPTOWAŁ MNIE! – Chen złapał poduszkę Baekhyuna i podrzucił ją w powietrze.

– Chodzi o to, że to nie oznacza, że już mnie lubi, ale będę dobrym chłopakiem, więc się we mnie zakocha! – Chen uśmiechnął się szeroko, a potem wyjął telefon, który buczał. – Och, patrzcie, kto to? Mój nowy chłopak! – Zaśmiał się. – Do zobaczenia później, aligatory.

Nagła cisza sprawiła, że Baekhyun i Chanyeol spojrzeli na siebie.

-…Wszyscy ostatnio stają się kochankami… – powiedział Chanyeol cicho do siebie, siadając na swoim łóżku, skulił się. Poczuł się trochę zazdrosny, ale jednocześnie szczęśliwy ze względu na innych.

– Tak – odpowiedział zaskakująco Baekhyun. – Ale nie wydaje mi się, byś ty jakiegoś wkrótce znalazł, jako że jesteś nadal taki niewinny.

– Hej! – Nie masz pojęcia, że śniłem o tobie w nocy. Chanyeol zarumienił się na tę myśl, na to, że mógł wydawać się bardzo niewinny, ale jego myśli były, w istocie, bardziej nieprzyzwoite niż cokolwiek. – Ja po prostu… nie znalazłem nikogo, w porządku? – Kto może zastąpić ciebie.

Ale nie wydaje mi się, że można cię zastąpić, nieważne, jak tandetne i dziecinne może się to wydawać.









Baekhyun nie mógł wyobrazić sobie, że Chanyeol znajdzie kogoś innego. Myśli o tym, że ktoś mógłby lubić Chanyeola była oczywiście absurdalna (był pewien, że uczucia Kyungsoo do niego zniknęły, nigdy i tak w nie nie wierzył)!

Nikt nie próbował go zabrać, bo nikt go nie chciał. Jeszcze.

A posiadanie myśli, że Chanyeol nadal jest odległy od zrozumienia miłości, dawała mu poczucie komfortu, którego nigdy nie będzie w stanie przed sobą przyznać.

Ale może odezwał się za wcześnie.









Po zakończeniu dnia obfitego w zajęcia Baekhyun był zmęczony, gdy wracał do swojego pokoju. Ten szczęśliwy pojeb. Pomyślał do siebie, kiedy myśl o Chanyeolu nawiedziła jego umysł. Nie ma dzisiaj zajęć.

Czasami Chanyeol o tej porze robił sobie drzemkę, jak dziecko. Baekhyun zadrwił, chcąc się uśmiechnąć, ale potem powstrzymał ten gest i zdecydował się być bezczelny. Planował wejść do pokoju i do cholery, obudzić tego niezdarnego chłopaka.

Cicho otworzył drzwi i wślizgnął się do środka, ale zanim zauważył coś jeszcze, poczuł zapach.

Perfumy.

Marszcząc nos i robiąc wszystko, by uciszyć swoją traumę z przeszłości, Baekhyun w zamian przeczesał włosy palcami, zmuszając się do wzięcia kolejnego głębokiego oddechu.

Zdecydowanie perfumy.

Następną rzeczą, którą zauważył, była nieobecność Chanyeola. Łóżko było schludnie posłane, żadnego śladu śpiącego Chanyeola. Baekhyun zdecydował się zostawić otwarte drzwi, głównie dlatego, że nie mógł znieść zapachu perfum. Nie mógł znieść myśli o kobiecie, która tylko uwodzi i opuszcza.

Znowu przeczesał palcami włosy, czując się nieco zestresowany, lecz starał się tego nie okazywać. Chciał zanurzyć się w pościeli i wdychać swój własny zapach tylko po to, by odepchnąć słodkość perfum, która zatykała mu nos. Kiedy znów zaczął odczuwać spokój, usłyszał głosy.

Brzmiało to jak głos Chanyeola wymieszany z czyimś jeszcze.

Z kobiecym.

Otwierając oczy, usiadł w chwili, by zobaczyć, jak Chanyeol wchodzi. Z kobietą uczepioną jego ramienia.

– Ale oppa~~~ – zaskomlała dziewczyna. Baekhyun gapił się na nią. Miała duże, żywe oczy, ciemne, falujące włosy i mlecznobiałą skórę. Była bardzo ładna.

Baekhyun poczuł, jak wzbiera w nim coś mrocznego.

Chanyeol odwrócił się i pierwszy raz zauważył Baekhyuna, jego oczy były szeroko otwarte i niewinne, jakby pieprzona kobieta się do niego nie przyczepiła.

– Baek – przywitał się niemal zmieszany. Dziewczyna, która była w połowie zdania, przerwała gwałtownie, by spojrzeć na Baekhyuna.

– Uhm… uch… To jest Baekhyun, mój… uch, współlokator. – Baekhyun zesztywniał, ale nie dał po sobie tego poznać. – Baekhyun, to jest Aimi, przy- – Aimi podeszła do przodu, ciągnąc za sobą Chanyeola, i wyciągnęła wolną rękę, uśmiechając się promiennie do Baekhyuna.

– Cześć, jestem Aimi – przywitała się. – I jestem byłą Chanyeola.









Jestem byłą Chanyeola.”

Odbijało się to w jego głowie. Baekhyun nie wiedział, dlaczego, do kurwy, się przejmował, ale kiedy to powiedziała, całe jego ciało spięło się jeszcze bardziej niż wcześniej. Chanyeol to dostrzegł.

– Uch… – Chanyeol odciągnął ją, zasłaniając ją przed nim (albo innymi słowy, zasłaniając jego przed nią), wiedząc o jego traumie z przeszłości i nienawiści do dziewcząt, choć te powoli zanikały. Baekhyun nienawidził sposobu, w jaki długie ręce Chanyeola tak opiekuńczo pasowały dookoła jej wąskich ramion. Stali za blisko.

– Aimi, nie przejmuj się nim, może wydawać się trochę groźny. – To zdawało się jeszcze bardziej urazić Baekhyuna. Jego oczy zmrużyły się, kiedy hamował swą wściekłość. Stojąc bez zastrzeżeń, podszedł do nich i wyrwał rękę Chanyeola z uścisku Aimi i odepchnął go dość mocno.

– Kto tak powiedział? – odparł gładko, jego głos pobrzmiewał aksamitnie, kiedy wyciągnął dłoń i chwycił tę Aimi. – Kto ugryzłby tak ładną dziewczynę? – Nienawidził sposobu, w jaki jej dłoń wydawała się taka drobna i delikatna. Ukrywa prawdziwą siebie.

Chanyeol wyglądał na kurewsko zaskoczonego. Opadła mu szczęka.

Aimi zachichotała, ale odsunęła się.

– Och, twój współlokator jest taki seksowny! – Uśmiechnęła się szeroko. Baekhyun czuł się niekomfortowo, słysząc to od niej. To był pierwszy raz, gdy tak ładna dziewczyna powiedziała mu coś takiego w twarz. – Źle, że patrzę tylko na ciebie.

Hahahahahahahaha… – Chanyeol śmiał się dość nerwowo, wstał nagle i strzepnął niewidzialne zarazki ze swoich spodni. – Zerwałaś ze mną, Ai. To było dawno-

Wiesz, że to dlatego, że musiałam przeprowadzić się do Stanów! Wiesz, że nadal cię lubiłam. – Aimi prawie do niego podbiegła i znów uczepiła się jego ramienia. Baekhyun zauważyłby, jak skrępowanie Chanyeol wyglądał, gdyby nie był zbyt pochłonięty własną złością.

– Wróciłam, by cię odnaleźć, oppa – powiedziała. – Nie mogłam przestać o tobie myśleć, kiedy się rozstaliśmy.

Kurwa, Baekhyun chciał zwymiotować swoje wnętrzności.

– Zostawię was samych – mruknął, biorąc swoją kurtkę, zanim wyszedł z pokoju, nie chciał dłużej być piątym kołem u wozu.





– Jest bardzo elegancki – zauważyła Aimi, kiedy wyszedł.

Jest zły. Chanyeol odpowiedział w głowie.

Wzmocniła na nim swój uścisk. Chanyeol chciał ją odepchnąć, ale nie mógł zdobyć się na odwagę. Zwłaszcza teraz, kiedy Baekhyuna nie było i nie miał już nic do udowodnienia. Wcześniej, gdy Baekhyun tu był, Chanyeol czuł się tak niezręcznie z przyklejoną do niego Aimi, jakby to rozzłościło Baekhyuna i sprawiło, że mniej z nim rozmawiał.

Jest przyjaciółką.” To chciał powiedzieć. Chciał ukryć swą przeszłość na wypadek, gdyby Baekhyun czuł się o nią zazdrosny. Ale z kogo on żartował? Baekhyun nawet go nie lubił, a co dopiero miałby przejmować się, z kim on jest.

Jej ręka nigdy go nie opuszczała, kiedy ciągnęła go wszędzie, żądając, by ją oprowadził. Westchnął.









– Kim jest ta ślicznotka? – spytał Chen, przewijając się w czasie ich wycieczki po szkole. Chanyeolowi ulżyło, kiedy przywołał skinieniem przyjaciela z szeroko otwartymi oczami. Aimi uśmiechnęła się do niego i podeszła w jego stronę.

– Hej! Jestem Aimi, była dziewczyna Chanyeola-oppy – przywitała się, wyciągając dłoń. Chen wyglądał na zaskoczonego, gdy spojrzał na Chanyeola, który chciał zakopać się w dole.

– Uch, cześć, jestem Chen, były współlokator Chanyeola? – Chen uśmiechnął się, złapał jej dłoń i potrząsnął nią. Aimi zaśmiała się.

– Lubię tego gościa – powiedziała, ale mocniej przylgnęła do Chanyeola. – Ale ciebie lubię bardziej.

Chen wycofywał się, ale kiedy Aimi nie patrzyła, Chanyeol powiedział mu wzrokiem, żeby, do cholery, został.

– Ai, nie przedstawiaj się w ten sposób – syknął Chanyeol. Chen zwyczajnie gwizdał, kiedy Aimi wtuliła się w ramię Chanyeola.

– Co? – Aimi podniosła na niego wzrok. – To prawda, czyż nie? – Chanyeol westchnął, chcąc wyjaśnić, lecz Aimi nie dała mu na to szansy. – Chyba, że chcesz, żebym przedstawiła nas jako przyszłych kochanków?

Szczęka zszokowanego Chanyeola opadła, ale nie wydobyły się z jego ust żadne słowa. Jak na zawołanie Chen zobaczył więcej przyjaciół i zawołał ich. Kris i Joonmyun podeszli, zastanawiając się, co się dzieje i dlaczego ktoś uwiesił się ramienia Chanyeola.

– Hej! Wy też jesteście przyjaciółmi Chanyeola-oppy? Jestem Aimi, przyszła dziewczyna oppy! – Wszystkim opadły szczęki, gdy wpatrywali się w Chanyeola. Chanyeol w myślach uderzył się w twarz.

– Wow… Nigdy nie przypuszczałem, że masz takie coś… – szepnął Kris. – I jest też dość ładna.

– Kris… – wybuchnął Joonmyun. Kris zaśmiał się i objął Joonmyuna ramieniem, potem pocałował go w czubek głowy.

– Nie jest tak ładna jak ty, oczywiście – wyszeptał. Chanyeol chciał zwymiotować. Joonmyun nadal marszczył brwi, ale odwrócił się, by spojrzeć pytająco na Chanyeola. Chanyeol zaczerwienił się, z każdą minutą czując coraz większe zażenowanie.

– Gdzie Baekhyun? – spytał swobodnie. Usta Chanyeola uformowały cienką linię, gdy patrzył na Joonmyuna. Joonmyun odpowiedział mu takim samym spojrzeniem.

– Och! Widziałem go chwilę temu – odrzekł Chen. – Wydawał się bardzo roztargniony. Nawet się nie przywitał, kiedy go minąłem…

To dlatego, że perfumy Aimi są takie mocne, że wypełniły cały pokój!!! Pomyślał Chanyeol, panikując.

– Właśnie sobie przypomniałem, że muszę gdzieś iść. – Z jakiegoś powodu myśl o stanie zdrowia Baekhyuna dawała mu siłę. Odsunął od siebie Aimi, ignorując jej protesty i narzekanie, które kiedyś uznawał za urocze.

– Oppa! Dokąd idziesz?

– Wrócę, Ai. Obiecuję. – Aimi czasami zachowywała się jak dziecko. Bycie na nią wkurzonym nic nie dawało. Chanyeol znowu spojrzał na Joonmyuna i zrozumieli się. Potem poszedł, kiedy Joonmyun złapał ją za rękę i uśmiechnął się zwycięsko.









Kiedy upewnił się, że zapach w pokoju zniknął (w końcu zawsze miał dobry węch), wyszedł, by poszukać Baekhyuna.

Czuł się źle, zostawiwszy Aimi z obcymi, ale w tamtej chwili Baekhyun liczył się bardziej.

Dużo czasu to zajęło, ale w końcu Chanyeol znalazł go w rogu ogrodu, na rogu szkoły. Siedział na zielonej trawie zwrócony do Chanyeola plecami.

Czując ulgę, że wszystko z nim w porządku, Chanyeol podszedł bliżej i zajął miejsce obok Baekhyuna. Niższy odrywał źdźbła trawy od korzeni i oddzielał je.

–…Baek – powiedział łagodnie Chanyeol. Na twarzy Baekhyuna była pewnego rodzaju złość, kiedy niższy subtelnie odwrócił się od Chanyeola, odmawiając odpowiedzenia mu. Zachowując się tak dziecinnie, upewnił Chanyeola, że ma się dobrze. W zamian westchnął. – Nie martw się, będzie tu stałą studentką, więc nie będzie spała w naszym pokoju ani nic.

– Och, a ty ją tu sprowadziłeś, czyż nie? – Baekhyun zachichotał ponuro – Chanyeol był bardzo zmieszany. – Idźcie randkować gdzieś indziej – nie chcę tego widzieć.

– Co ty-

– Nie graj ze mną. Twoja „mała dziewczyna” przyczepiona do ciebie wszystko tłumaczy.

– Baek, nigdy nie powiedziałem, że też ją lubię.

Cisza.

– Cóż… kiedyś lubiłem, chyba – przyznał Chanyeol. – Ale to było dawno temu. Nie żywię już do niej żadnych uczuć, ale- – Ale lubię ciebie. Chanyeol powstrzymał się w ostatniej chwili, zerkając na Baekhyuna, by sprawdzić, czy zauważył to małe przejęzyczenie.

– Ona… uch… mówi, że zmieniła szkołę, bo chce być bliżej mnie.

– Nie mogę uwierzyć, że jest ktoś, kto zrobiły to dla ciebie. – Baekhyun zachichotał. Ponurość nie zniknęła.

– Ja chyba też – przyznał Chanyeol, nieświadomy cwanej obrazy. – Nie wiem, rozstaliśmy się bardzo nagle. Nie miałem nawet czasu, by ruszyć do przodu, zanim odeszła. Nadal nie mogę uwierzyć, że po tylu latach dalej mnie lubi. – Cisza. Z jakiegoś powodu rysy twarzy Baekhyuna znowu stężały. Chanyeol zaśmiał się nerwowo, w połowie chciał porzucić temat, ponieważ to był Ich moment, a w połowie chciał porzucić temat, ponieważ bał się, że Baekhyun znowu odczuje swą przeszłość. – Ale dlaczego przejmujesz się moim życiem miłosnym?

Baekhyun wybuchnął i niemal chciał coś odparować, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Tak, dlaczego naprawdę  się przejmował?

Nie obchodziło go to.

To nie był jego interes.

– Nie przejmuję się – mruknął w odpowiedzi. Ramiona Chanyeola dotykały jego. Siedzieli tak blisko, że Baekhyun mógł wyczuć zapach Chanyeola – jabłka i wanilię.

Oraz subtelność mocnych perfum, których używała tamta dziewczyna.

Znowu zepsuł mu się humor, Baekhyun gwałtownie wstał, zanim odszedł, uznając szeroko otwarte oczy Chanyeola pełne zdezorientowania, poczucia winy za tym bardziej irytujące.









Z jakiegoś powodu irytacja Baekhyuna ciągle rosła.

Widział ich wszędzie. Choć Chanyeol nie pozwalał jej być w ich pokoju, to nadal wkurzało Baekhyuna jak diabli.

Ta scena odgrywała się za każdym razem:

Baekhyun się uczył. Usłyszał otwieranie drzwi i kiedy odwrócił głowę, czuł ulgę, w końcu widząc Chanyeola – samego.

Ale ta ulga nie trwała długo, gdy widział rękę oplecioną wokół łokcia Chanyeola i głowa Aimi pojawiała się w pokoju.

– Czemu nie mogę wejść? – spytała, wydymając idealnie umalowane usta. Baekhyun nienawidził tej perfekcji.

– Baekhyun ma alergię na perfumy – odparł Chanyeol. – Twoje perfumy są mocne.

– Ale ostatnim razem miał się dobrze!

– To wyskakuje na jego rękach, więc tego nie widzisz.

– Ale-

– Wezmę coś i zaraz wrócę, dobrze?

Baekhyun obserwował Chanyeola w pośpiechu, wziął coś, a potem szybko wyszedł. Bez ani jednego cholernego słowa. Bez dostrzeżenia jego obecności. Jakby się nie liczył.

Z jakiegoś powodu patrzenie, jak Chanyeol go ignoruje, było niemal jeszcze gorsze niż zapach tej dziewczyny dominujący w pokoju.





– Twój współlokator naprawdę mnie nie lubi, co? – odezwała się Aimi pewnego dnia, jej ręka nadal była mocno złączona z ręką Chanyeola. Chanyeol był zbyt zmęczony, by dłużej się przejmować.

– Uch, nie… on po prostu… taki jest. – Chanyeol westchnął. – Nie bierz tego do siebie.

– Nie jesteś z nim zbyt blisko, prawda, oppa? – spytała, jej duże oczy zamrugały na niego uroczo. Serce Chanyeola na moment się zatrzymało.

– C-Co sprawia, że tak myślisz? – Teraz jego serce pędziło, a on zarumienił się.

– Nie wiem… nigdy nie rozmawiacie… I wydaje się zawsze być w złym humorze, jak tylko jesteś przy nim. – Serio? Chanyeol czuł, jak jego serce spada i niemal wydął wargi.

– J-Jak mówiłem, on taki nie jest… – ciągnął Chanyeol z nerwowym śmiechem. – Tak naprawdę bardzo mnie lubi. Tylko nie lubi tego pokazywać, wiesz? Ha, ha… – Co ja gadam? Gdyby ktoś to słyszał, śmiałby się ze mnie!

…Cóż, tak czy inaczej Joonmyun i Kris są uroczy! Uwielbiam to, że są tacy słodcy wobec siebie… – paplała o nich dalej i choć raz Chanyeol poczuł ulgę, że już nie naciskają na temat Baekhyuna. –…Czemu nie możemy być tacy jak oni? – Wzmocniła swój uścisk i podniosła na niego wzrok, znów uroczo mrugając.

Chanyeol lubił sposób, w jaki zawsze potrzebowała być rozpieszczana. Właśnie dlatego od początku ją lubił, nawet teraz, mimo iż czasami sprawiało to, że czuł się nerwowo i niekomfortowo, zaczynał się do tego przyzwyczajać. Chęć zaopiekowania się nią nadal tam była.

– Nigdy nie spodziewałam się, że wybierzesz tę szkołę ze wszystkich szkół! Nie jesteś nawet gejem! Nie, żebym miała coś przeciwko homoseksualistom, ale wydaje mi się dziwne, że poszedłeś do tej szkoły ze wszystkich szkół i-

– Jestem bi – wciął się cicho Chanyeol. Aimi z początku nie usłyszała i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.

– Hę?

– Jestem biseksualny – powiedział cicho Chanyeol, w sekrecie mając nadzieję, że zrozumie i zda sobie sprawę, że jego życie miłosne nie dotyczy tylko jej. Rzeczywiście, puściła go i cofnęła się, jej oczy zrobiły się jeszcze większe.

– Jesteś bi? – powtórzyła zdezorientowana. Czując lekkie zażenowanie, skinął głową i odwrócił się trochę. Znów pojawiła się przed jego oczami.

– Nigdy o tym nie wiedziałam! – Zapadła cisza i po raz pierwszy Chanyeol mógł oddychać w swojej własnej przestrzeni. Ale wszystko zniknęło, kiedy ręka powróciła do jego łokcia i poczuł głowę kładącą się na jego ramieniu.

– Cóż, nieważne! Ja będę jedyna w twoim sercu~ – Zachichotała. Chanyeol chciał westchnąć. – Hm, ale wyobraź sobie, że nie istnieję. Kogo byś polubił?

Nie, nie, nie, nie-

– Nie Krisa ani Joonmyuna, bo oni lubią siebie nawzajem… Sehuna? Nie, za wysoki… Yixinga? Nie, zbyt marzycielski… Chena? Nie, on jest z Minseokiem… Baekhyuna? – Serce Chanyeola niemal się zatrzymało.

– Nie… On jest zupełnie nie w twoim typie. Jest całkowitym przeciwieństwem mnie! Hm… – Całkowicie nie mój typ, hę… – Nie jest wcale uroczy! Ty lubisz tych, którzy są od ciebie niżsi z dużymi oczami i żywą osobowością! – On potrafi taki być… Kiedy go poznasz… – On byłby prawdopodobnie ostatnią osobą, którą byś polubił… Lu Han?

– Lu Han jest mi najbliższy z wyglądu i osobowości, prawda? – Odwróciła się do niego i uśmiechnęła. – To całkiem twój typ! Szkoda, że jestem bardziej urocza. – Uśmiechnęła się i znowu wtuliła w jego rękę. Chanyeol subtelnie zrobił głęboki wdech, a potem wydech.

Cóż… Przynajmniej niczego nie podejrzewa…

Chanyeol nie chciał myśleć, co by się stało, gdyby Aimi dowiedziała się, ile Baekhyun dla niego znaczy.









– Hej, hyung! – Kiedy Baekhyun podniósł wzrok, zobaczył dziko machającego Jongina. Zaskoczony Baekhyun pospieszył do swojego przyjaciela.

– Gdzie byłeś przez cały ten czas? – spytał przyjaciela, którego długo nie widział. Unosząc brwi, obserwował, jak Jongin śmieje się i uderza go w ramię.

– W pobliżu – odpowiedział niższy, uśmiechając się lekko. Baekhyun odpowiedział uśmiechem, jego nastrój poprawił się po raz pierwszy, odkąd Aimi wtargnęła w jego przeklęte życie. Nie wiedział nawet, dlaczego był tak cholernie wkurzony, ale był. Obaj poszli do pokoju Jongina, nadrabiając sprawy, o których przez długi czas nie rozmawiali.

W końcu jedno proste pytanie sprawiło, że humor Baekhyuna znów się pogorszył. Powinien wiedzieć, że tak się stanie.

– Ostatnio nie rozmawiałem z Chanyeolem. Kim jest ta dziewczyna, która zawsze z nim jest? – Powietrze nagle stało się zimne i ciche.

– Starą przyjaciółką – odpowiedział beznamiętnie Baekhyun.

– Chanyeol kogoś zdobywa, prawda? – Jongin puścił oczko. Baekhyun z jakiegoś powodu poczuł się po tym jeszcze bardziej zdenerwowany, ale starał się uspokoić, próbując zmienić temat.

– A co z tobą? Czy ty nie jesteś tu prawdziwym mistrzem? – droczył się Baekhyun, szturchając Jongina w ramię. – Kyungsoo, hę? Nigdy się nie spodziewałem. – Sposób, w jaki twarz Jongina pociemniała, zdradził Baekhyunowi, że powiedział niewłaściwą rzecz.

– O czym ty mówisz? – Niższy zachichotał cicho, ale bez poczucia humoru. – Ja i Kyungsoo…?

– Nie kłam, wiemy. – Teraz Baekhyun czuł się nieco niepewnie. – Dlaczego nie powiedziałeś nam, że się umawiacie.

Jongin przez długą chwilę się nie odzywał. – My… nie umawiamy się.

– Co? – Baekhyun był zdezorientowany. Co się, do kur-

– Ja… Wyznałem mu swoje uczucia, hyung – wypalił Jongin. Oczy Baekhyuna wypadły mu z orbit. W przenośni. – Nie wiem… T-To po prostu się stało, wiesz? I wtedy byłem taki sfrustrowany i cholernie zapomniany, że po prostu tak wyszło… powiedziałem… „Jestem w tobie, kurwa, zakochany, Soo. Spójrz na mnie.” A potem… potem… tak, tak właśnie było.

– Hę? – Baekhyun nachylił się bliżej, nadal był lekko zszokowany. Powiedział mu, by na niego spojrzał? Wow, to takie… męskie i zaborcze. Nigdy nie wiedziałem, że Jongin ma to w sobie.

–…Odrzucił mnie, hyung. – Pewne załamanie w głosie Jongina było naprawdę trudne do zauważenia. – Od razu mnie odrzucił. – Teraz widział, jak przygnębiony Jongin jest ze sposobu, w jaki wykrzywiła się jego twarz. – W jego sercu nie ma nawet centymetra dla mnie.





Przez cały czas tu jestem, Soo. Spójrz na mnie, Soo. Spójrz na mnie.

Kyungsoo patrzył na niego. Kyungsoo wreszcie na niego patrzył.

Ale nie rozumiał.

– Jongin… – Kyungsoo zamrugał na niego niewinnie. Tak uroczo. – Nie rozumiem…

Było już za późno, by się wycofać.

– Ja… Kocham cię, Soo – Jongin niemal się zająknął. Jego serce biegło daleko przed nim, a on był zbyt wolny, by je dogonić. – Jestem w tobie zakochany.

Duże oczy Kyungsoo nadal się w niego wwiercały. Kyungsoo patrzył na niego. Kyungsoo wreszcie na niego patrzył.

Ale to nie tak powinien na niego patrzeć.

Jongin tego nie widział. Jongin tego nie czuł.

– Przepraszam, Jongin – wychrypiał słabo Kyungsoo po dłuższym czasie. – Ja… Nie lubię cię w ten sposób.

– Nie możesz ze mną spróbować? – Teraz Jongin był nieco zdesperowany i trochę zrzędliwy. Może to dlatego, że Kyungsoo za bardzo go rozpieszczał. – Będę dla ciebie dobry, obiecuję.

–…Nie wątpię w to – szepnął Kyungsoo. – Ale nie mogę.

– Dlaczego nie?

– Nie chcę… umawiać się z kimś, mając w sercu kogoś innego. – Choć Kyungsoo to powiedział, jego wzrok nie opuścił twarzy Jongina, jakby chciał, by Jongin wiedział, że jest szczery. Wiedział, że nie kłamie. – Nie mogę ci tego zrobić, Jongin.

– Soo-

– Kocham go, Jongin – wyszeptał Kyungsoo. – Za bardzo go kocham. I nie mogę pozwolić mu odejść.

Przepraszam, Jongin…

Przepraszam…





– Po tym wszystkim tylko Chanyeol jest w jego sercu. – Jongin brzmiał jak skopany szczeniak. – Nie może nawet na mnie spojrzeć, ani razu.

– Ne mogę uwierzyć, że nadal lubi Chanyeola… – mruknął Baekhyun bardziej do siebie. Jeśli o to chodzi, dlaczego Park pieprzony Chanyeol nie może zwyczajnie się z nim umówić? Była w tym pytaniu jakaś niechęć.

– Nie widzi, że teraz Chanyeol wcale się nim nie interesuje. Całkowicie zerowe zainteresowanie – wymamrotał Jongin, na wpół poirytowany, kiedy bez entuzjazmu próbował kopnąć powietrze.

– Zaraz, skąd o tym wiesz? – Baekhyun nie wiedział, dlaczego był ciekaw.

– Bo… bo… – Jongin toczył wzrokiem dookoła, jakby coś ukrywał.

– Masz mi coś do powiedzenia? – Baekhyun natychmiast oplótł swoją dłoń dookoła karku Jongina, niższy natychmiast się skulił.

– N-N-Nie! – krzyknął.

– Ukrywasz coś przede mną, Jongin. Wiem to. – Może ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale teraz to nie obchodziło Baekhyuna. Jego szybkość pozwoliła mu szybko obezwładnić młodszego i w sekundzie popchnął Jongina na jego własne łóżko. – Powiesz mi?

–…Już nie wiem. – Jongin w końcu westchnął. – Chodzi mi o to, że nie rozmawiałem z nim od wieków, no weź.

–…Nie kupuję tego-

– Ma przy sobie tę dziewczynę! To dlatego! – wypalił szybko Jongin. – Ta dziewczyna zawsze kradnie jego uwagę, wiesz? Kto może wytrzymać jej urok? Wygląda dokładnie jak jego typ, zanim w połowie się skrzywił. – Czując nagłą wściekłość, Baekhyun puścił Jongina i usiadł, teraz nie chciał być w pobliżu młodszego. Jongin usiadł i pomasował swój kark, był zdezorientowany, ale poczuł ulgę, że jego przyjaciel dłużej go nie „torturuje”.

– Och. – Baekhyun fuknął i skrzyżował ramiona, znów pogorszył mu się nastrój. Wyglądało na to, że Chanyeol ostatnio bardzo go wkurzał.

– Dlaczego? – Jongin przysunął się bliżej, jego szczenięce oczy były szeroko otwarte w wyczekiwaniu. Baekhyun nie był w nastroju. Ramieniem odepchnął Jongina.

– Ja ci powiedziałem… więc ty mi nie powiesz? – Głos Jongina był cichy i grzecznie namawiający. Ale Baekhyun tego nie kupował.

– Nic. I tak nie obchodzi mnie jego życie miłosne, ten olbrzym może mieć tysiąc dziewczyn, gówno mnie to obchodzi. – Baekhyun przeczesał palcami włosy, ale zrezygnował ze spojrzenia na Jongina. Jongin to zauważył i uniósł brew, zastanawiając się, czy…

Ale jeszcze nie mógł dochodzić do żadnych wniosków. Teraz zamierzał jedynie obserwować.

– Myślę, że wyglądają razem dość uroczo, przypominają mi o tym czasie, kiedy-

– Tak, wyglądają.

– Jest dokładnie w jego typie, prawda? Słyszałem, że jest dość niska, ma duże oczy i żywą osobowość. To dokładnie jego typ! Chanyeol lubi kogoś, kto mówi naprawdę uroczo i ma wokół siebie uroczą aurę. W sumie lubi uroczych ludzi! Uważa, że są rozkoszni.

– Tak, jasne – mruknął Baekhyun.

– Jeśli przyrównać to do ciebie, jesteś…

– Dlaczego wciągasz w to mnie? – mruknął Baekhyun. Jongin go zignorował.

–…Jesteś totalnym przeciwieństwem, powiedziałbym. Oczywiście poza faktem, że jesteś niski. – Baekhyun bardzo chciał go uderzyć. – Ale masz małe, śmiejące się oczy, choć nie uśmiechasz się za wiele. Jesteś przeciwieństwem żywego… W istocie jesteś jedną z tych osób, które mogą tylko siedzieć i nudzić się cały dzień, jeśli mogą. To odpycha Chanyeola. Po za tym sposób, w jaki mówisz… Nie, to nie zadziała. Nawet Kyungsoo roztacza wokół siebie uroczą aurę, choć nie jest tak żywy (jednak może być pełen życia, jeśli go poznasz).

– Tak, dobrze. – Irytacja Baekhyuna rosła. Zapadła cisza, a potem: – Ale ja jestem seksowny.

– Jesteś całkowitym przeciwieństwem uroczego… Mam na myśli to, że tak, jesteś seksowny, z pewnością i większość ludzi to lubi, ale nie Chanyeol. W istocie wiedząc, jak skrępowany jest (poza czasem, kiedy jest z tobą, przysięgam, że zdarłby z ciebie ubrania, gdybyś mu kazał), prawdopodobnie zakryłby sobie oczy, gdyby ktoś pokazał za dużo ciała, chodzi mi o to, że… Chanyeol to dzieciak. No weź. Definitywnie lubi urocze dziewczyny i chłopców.

–…Czym w ogóle jest uroczość, do cholery? – Baekhyun w końcu zapytał poważnie. Jongin uśmiechnął się. Mam cię.

– Cóż… Musisz roztaczać aurę, że trzeba się tobą zaopiekować. Właśnie to lubi – lubi troszczyć się o ludzi. – Jongin usiadł, nagle uznając to wszystko za bardziej interesujące i z entuzjazmem znalazł się naprzeciw Baekhyuna. – Na przykład udawaj, że jesteś kimś, kto żąda jego uwagi-

Nie żądam jego uwagi-

– -Powiedziałem udawaj. Tak czy inaczej udawajmy, że jesteś w nim zadurzony- – Baekhyun już miał zaprotestować, ale Jongin przycisnął palec do jego ust. – A sposób, by zdobyć jego uwagę, musi być bardzo uroczy. Więc… – Jongin wyciągnął dłoń i wyciągnął spod łóżka książkę, którą czytał, po czym przewrócił na przypadkową stronę. –…Udawaj, że zaciąłeś się kartką. Zwykle płakałbyś wewnętrznie z bólu, ale zewnętrznie tylko wzruszyłbyś ramionami i wziął plaster, ale Chanyeol tego nie lubi. – Jongin zerknął na Baekhyuna: Baekhyun zdawał się gapić intensywnie na swoje własne palce.

– Musisz uroczo krzyknąć: „Ach!” – Baekhyun nie próbował ukryć zażenowania z bezskutecznej próby wysokiego dźwięku Jongina. – I upewnij się, że przyjdzie do ciebie, by zobaczyć, co się dzieje. Potem… – Ujął palce Baekhyuna i rozchylił je. – Musisz trzymać swoją własną dłoń i pokazać piękną czerwoną krew kontrastującą z ładną bladą skórą… – Puścił. Baekhyun trzymał swój nadgarstek, palce miał rozstawione. Jongin zaśmiał się, gdyż wyglądał nieco niezręcznie.

– Powie „Co się stało?” swoim głębokim, męskim głosem, a ty powiesz „To boli”. Niech to będzie nieco marudne – dodał Jongin.

– To boli… – mruknął Baekhyun monotonnym głosem.

– Nie, więcej emocji. Więcej bólu. Albo może bardziej z zapartym tchem.

– To… boli…?

Nie, hyung, nie pytająco! Niech to będzie okrzyk!

– Nie, to brzmi zbyt agresywnie. Za mocno.

–…To boli… – Tym razem Baekhyun się poddał i gdy to zrobił, ton jego głosu stał się nieco zrzędliwy.

– Tak! Właśnie tak! – Jongin uśmiechnął się radośnie, cieszył się, że Baekhyun był taki zainteresowany, choć udawał, że nie jest. Jesteś martwy. Jongin uśmiechnął się. Potrafię cię rozczytać~

– Poza tym, znając go, prawdopodobnie wyjmie plaster i trochę waty oraz wodę, przemyje ci palec, później będzie nalegał, by opatrzyć ranę i ostrożnie przyklei plaster na twój palec. Ta-dam! – Jongin zakończył z uniesionymi rękami, jakby w zwycięskim geście. Baekhyun spojrzał na swoją dłoń, a potem, jakby próbował się z tego wyrwać, potrząsnął głową.

– Dlaczego, do cholery, właśnie się tego nauczyłem? – mruknął prawie do siebie.

– Bo jesteś zainteresowany Chanyeol-

Nie jestem zainteresowany Chanyeolem-

– -a idealnym typem i jak to działa. Obserwacja ludzi jest częścią psychologii, prawda? – Jongin poruszył brwiami.

–…Chyba tak. Nieważne. – Baekhyun fuknął. – Robię to tylko dlatego, bo próbuję cię uszczęśliwić.

– Tak, tak. – Cokolwiek mówisz. Jongin uśmiechnął się szerzej. Ale nie mógł powiedzieć, że to go nie uszczęśliwiało, ponieważ to naprawdę podnosiło go na duchu. – O, czekaj. To jednak nie dzieje się zbyt często. Jakoś tak raz na milion lat można zaciąć się kartką.

– To po co się tego, do kurwy, nauczyłem? – Baekhyun wydawał się trochę niecierpliwy i poirytowany.

– Bo chciałeś mnie uszczęśliwić? – Brwi Jongina były uniesione, kiedy wpatrywał się w swojego najlepszego przyjaciela. Zdawało się, że Baekhyun się przyłapał i na powrót opadł, odwrócił wzrok, mrucząc coś do siebie.

– Cóż, zdobywanie serca Chanyeola poziom drugi: Jak być uroczym bez ranienia się. – Baekhyun skrzyżował ramiona i wpatrywał się w ścianę, ale Jongin się nie przejmował, ponieważ wiedział, że Baekhyun będzie chciał tego słuchać. Zwłaszcza kiedy tak uważnie słuchał pierwszej wskazówki.

– Nie wiem, czy wiesz, ale Chanyeol w sekrecie lubi dotyk. – Baekhyun zaśmiał się drwiąco, ale Jongin przerwał mu, zanim tamten w ogóle zaczął.

– Cii. Ty ze wszystkich ludzi powinieneś wiedzieć, że to jest prawdopodobnie punkt pierwszy w twojej księdze uwodzenia. – Baekhyun przewrócił oczami i skrzyżował ramiona. – Tak czy inaczej jest jednym z tych chłopaków, choć tego nie przyznaje i jest niezręcznym żółwiem. Więc wszystko, co musisz zrobić, to… – Jongin pochylił się bliżej, ale Baekhyun trochę się cofnął.

– Nie chcę jego uwagi-

– Wszystko, co musisz zrobić, to udawać, że chcesz jego uwagi, dotykaj go subtelnie, kiedy z nim jesteś. – Jongin usiadł obok Baekhyuna, aż ich uda się stykały. Mówiąc szczerze, Baekhyun tak jakby chciał zwymiotować, ale Jongin wyglądał na rozentuzjazmowanego. Dobra, poudaję jeszcze chwilę.

– Widzisz? Nasze uda się stykają, prawda? Prawdopodobnie to lubi. – Jongin uśmiechnął się. – Och, a kiedy z nim rozmawiasz – udając, że naprawdę go lubisz – upewnij się, by być bardzo blisko niego. I naprawdę subtelnie go dotykaj… Więc powiedzmy, że musisz iść. Powiedz „Musze iść, pa.” A potem klepnij go w ramię czy coś. To bardzo subtelne, ale sprawia, że faceci szaleją.

- Jakbym sam nie był facetem – mruknął Baekhyun.

– To sprawia, że wielu facetów szaleje – poprawił się Jongin. – Tak czy inaczej jest coś jeszcze!!! Ostatnia rzecz, którą chcę ci poradzić – udając, że jesteś nim zainteresowany – zdecydowanie będzie mu się podobać, kiedy będziesz się śmiał z tego, co mówi. – Przynajmniej teraz Baekhyun się uciszył, siedząc ze wzrokiem wbitym w podłogę.

– Jeśli zachichoczesz cicho albo zaśmiejesz się z czegoś, co powie – z czegokolwiek – całkowicie się w tobie zakocha! (Zakładając, że jesteś jedną z osób, które go lubią, oczywiście.) – Jongin uśmiechnął się szeroko. – A jeśli będziesz się ciągle uśmiechał, kiedy jest w pobliżu, na pewno częściej będzie cię zauważał!

Baekhyun z jakiegoś powodu wyglądał, jakby się nad tym zastanawiał.

– Dla kogoś takiego jak ty, hyung, nie jest łatwo to zrobić, gdyż jesteś kimś, kto nie uśmiecha się do nikogo ani nikogo nie dotyka i jesteś zbyt trudny dla czyjegoś zdrowia. Jeśli nie próbujesz kogoś uwieść, oczywiście, w tym, jak wiemy, jesteś najlepszy. Ale w innym razie nie jesteś w ogóle w typie Chanyeola! – Baekhyun już miał zaprotestować, ale Jongin mu przerwał. – Ale to się nie liczy, prawda? Bo nie obchodzi cię, kim Chanyeol może być zainteresowany.

Baekhyun teraz patrzył na niego groźnie. Jongin zachichotał.

– Tak czy inaczej, jeśli byłbyś jednym z tych, którzy szukają uwagi Chanyeola, powinieneś zawsze mieć lekki uśmiech na twarzy. Oszałamiające uśmiechy trafią prosto w jego serce. Bardzo się tobą zainteresuje, nim się zorientujesz! – Jongin wstał. – Ale nie mówię, że go lubisz czy coś. Prawdopodobnie byłby ostatnią osobą, którą polubisz, prawda?!!

–…Prawda…

– Cóż, musze już iść! – Jongin posłał mu kolejny uśmiech. – Muszę ćwiczyć.

– Ćwiczyć? Od kiedy... – Baekhyun również wstał, patrząc, jak jego najlepszy przyjaciel spieszy do drzwi.

– Tak. Właśnie to robię, odkąd… wiesz, Kyungsoo mnie odrzucił. – Twarz Jongina nieco posmutniała. – Moim treningiem jest taniec, głównie. To dobrze, bo tańczenie bardzo podnosi mnie na duchu.

– W porządku, Jongin. – Głos Baekhyuna złagodniał. – Tego kwiatu jest pół światu.

– Tak. – Jongin otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. – Tak sobie powtarzam.









Jakby Los próbował maksymalnie go wkurzyć, kiedy skończył wykład Jongina, wrócił do swojego pokoju, by znaleźć siedzącego tam Chanyeola, choć raz nie miał obok siebie żadnej dziewczyny.

– Baek – przywitał się Chanyeol, gdy Baekhyun zdjął buty. Z jakiegoś powodu to przywitanie jeszcze bardziej go zdenerwowało, a jednocześnie zawróciło mu w głowie.

– Gdzie twoja dziewczyna? – spytał Baekhyun, na wpół się drocząc, na wpół plując (głównie plując). Chanyeol natychmiast poczerwieniał i odwrócił się.

– O-Ona nie jest moją dziewczyną! – wymamrotał. Baekhyun nie powiedział nic, już miał wyjść, ale wtedy w jego głowie pojawiły się słowa Jongina.

1. Bądź bezbronny.

2. Daj się dotykać.

3. Uśmiechaj się.

Zamierzam tylko sprawdzić, czy to, co mówi Jongin, to prawda. To wszystko.

Nic więcej.

– Czy możesz… uch, pomóc mi? – Baekhyun zakaszlał niezręcznie. – Z pewnymi badaniami, nad którymi pracuję. – Technicznie nie kłamał. Ominął jedynie fakt, że już to skończył.

Chanyeol spojrzał na niego.

– Wszystko w porządku? – zapytał. Baekhyun zarumienił się. Zdał sobie sprawę, że poprosił o pomoc, kiedy zwykle po prosu zażądałby pomocy od Chanyeola. Może to było zbyt oczywiste. Pomyślał sobie.

– Po prostu mi pomóż! – Baekhyun prychnął zażenowani, wyjmując kartki i położył je na biurku Chanyeola, potem niby-z-wahaniem usiadł obok niego. Przypominając sobie o zasadzie numer dwa, Baekhyun przysunął się nieco bliżej, aż niemal się stykali. Przysięgał, że oddech Chanyeola utknął w jego gardle, ale może to była jego wyobraźnia.

Jego serce biło jak szalone, a on nawet nie wiedział dlaczego.

– Prowadzę badania nad przyjaźniami. Co, według ciebie, jest najcenniejsze w przyjaźni? – Ciężko było oddychać, kiedy siedzieli tak blisko.

–…Hę? – wykrztusił głupio Chanyeol. – Och! Um… Wydaje mi się, że zrozumienie jest ważne… ponieważ, um, musisz rozumieć swoich przyjaciół, by być blisko nich, prawda?

Śmiech!

– Ha, ha, ha… – Głos Baekhyuna był monotonny i z jakiegoś powodu nie mógł nic poradzić na to, że brzmiał tak beznamiętnie, ponieważ nie pochodził z jego serca, a także dlatego, że był to Chanyeol, niech to szlag! Chanyeol podskoczył, odwracając się, by spojrzeć na niego dziwnie.

–…Poza tym uważam, że kochanie swoich przyjaciół również jest bardzo ważne – ciągnął Chanyeol, tym razem wyglądając na lekko skrępowanego. – Ponieważ miłość sprawia, że świat się kręci.

– Ha, ha, ha, ha… –Tym razem Baekhyun brzmiał bardziej przekonująco. Ale nie wystarczająco przekonująco.

Chanyeol znowu przerwał, jego twarz się zarumieniła.

– Śmiejesz się ze mnie? – spytał ostro, jego uszy czerwieniły się coraz bardziej. Baekhyun uśmiechnąłby się i zaśmiał (naprawdę), ponieważ to szczerze zawstydzało Chanyeola i sprawiło, że wyglądał uroczo, ale-

– Nie – odparował Baekhyun. Śmiech! Potem zachichotał cicho.

– Śmiejesz się ze mnie! – Chanyeol jeszcze mocniej się zarumienił. – Dlaczego się ze mnie śmiejesz?

– Ja nie… Ha, ha, ha…

– Widzisz! Robisz to!

– Śmieję się, bo… jesteś zabawny. – Chanyeol posłał mu znaczące spojrzenie.

– Tak, jasne. I jestem od ciebie niższy. – Martwa cisza. – To miało być zabawne, ale czemu się nie śmiejesz?

–…Nie jesteś wcale śmieszny. – Baekhyun wstał, już miał wyjść, ale wtedy się powstrzymał. 1. Bądź bezbronny. 2. Daj się dotykać. 3. Uśmiechaj się. W zamian przesunął palcami po karku Chanyeola i zdecydował się stanąć obok niego. Przysięgał, że poczuł, jak Chanyeol drży od jego dotyku. – Teraz odpowiesz na pytanie czy nie?

– Ja… – zająknął się Chanyeol, a Baekhyun przez chwilę zastanawiał się, czy to przynosi efekt. – Już odpowiedziałem! Ale ty ciągle mnie wkurzasz.

–…Dobra, jasne, nieważne. – Baekhyun prychnął, ale trzymał swą dłoń na karku Chanyeola. Z jakiegoś powodu lubił ją tam kłaść. Kiedy rozbolała go ręka, oparł swój łokieć na ramieniu Chanyeola. Swobodnie, jakby nie robił tego, bo Jongin mu o tym powiedział.

Kiedy zadawał więcej pytań, a Chanyeol na nie odpowiadał, upewniał się, by częściej się uśmiechać i inicjować subtelne gesty jak lekkie klepanie po plecach czy przez-przypadek-specjalnie ocierał swoje udo o biodro Chanyeola.

Godzinę później Baekhyun wyszedł na zajęcia, zastanawiając się, czy brak reakcji ze strony Chanyeola oznacza, że albo Jongin strasznie się mylił, albo Chanyeola naprawdę odpychała obecność Baekhyuna. Nie był świadomy, jak prawdziwie wielkie wrażenie wywierał na swoim współlokatorze i jak bardzo oddziaływał na biednego Chanyeola, który niemal zagubił się, próbując utrzymać kontrolę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz