czwartek, 30 lipca 2015

The Porcelain Dolls [12/38] | M

6 komentarzy // Dodaj komentarz (+)
tytuł rozdziału: Aha | oryginał: Uh-oh
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: NC-17
            – Powiedziałem, że pozwalamy im tam zostać.
            – Co? – głos Krisa załamał się przez słuchawkę.
            – Powiedziałem, że lepiej będzie, jeśli pozwolimy im tam zostać. Najlepszy sposób, aby wszystko ukryć, jest na widoku. Na chwilę obecną nikt w tym mieście nie wie, jak wyglądają Laleczki i gdzie one mieszkają, oprócz nas. To może zadziałać. Posiadanie ich z powrotem w siedzibie głównej zwróciłoby niepotrzebną uwagę. Musimy przestać działać i zmniejszyć uwagę tak bardzo, jak to możliwe, żebyśmy mogli schwytać tego Pana X. Od momentu, kiedy będziemy go mieli, możemy rozszarpać cały jego syndykat.
            – Zrozumiałem, Suho, skontaktuję się z rodziną i dam im o tym znać.
            – Kto ich ochrania, tak w ogóle? – zapytał Suho.
            – Jest tam rodzina Kim i trzech chłopców, Park Chanyeol, Oh Sehun i Kai, prawdziwe imię Kim Jongin – wyjaśnił Kris. – W tym momencie Laleczki mieszkają z trójką chłopców, ale rodzina także ma swój udział w opiekowaniu się nimi. Mieszkają w SM Apartment zaraz poza granicami Seulu.
            – I niech zgadnę, umieściłeś ochronę dookoła budynku?
            – Och, znasz mnie jak własną kieszeń, Suho.
            – Dziękuję, mój drogi kuzynie. – Suho uśmiechnął się znacząco. – Prześlij pełny raport, kiedy wrócisz jutro rano.
            – Zrozumiałem. Co robisz dziś wieczorem?
            – Dlaczego chcesz wiedzieć? – Suho zapytał przezornie.
            – Bo jest prawie północ. Nigdy nie odbierasz telefonu, kiedy jest po dziesiątej, więc nadal musisz nie spać.
            – Jeśli musisz wiedzieć, a wiem, że musisz, mam dziś wieczorem randkę.
            Suho usłyszał ostry gwizd i przewrócił oczami. – I niech zgadnę, w tej chwili on jest u ciebie, siedzicie z jakimś czerwonym winem, a ty nosisz swoje szczęśliwe czerwone bokserki, mając nadzieję na seks – podśmiewał się Kris.
            – Och, znasz mnie jak własną kieszeń, kuzynie Krisie. – Suho uśmiechnął się. – I dla twojej wiadomości, już uprawiałem seks.
            – Opowiesz mi więcej jutro.
            – Odczep się, Kris.
            – Co tylko powiesz, szefie.
            Suho zakpił i rzucił swój telefon w inną stronę. Wziął kieliszki z czerwonym winem do sypialni, gdzie jego seksowny partner siedział ze skrzyżowanymi nogami, grubymi kreskami zrobionymi eyelinerem dookoła jego już wspaniałych oczu i nieco rozpiętą jedwabną koszulą, odsłaniającą mlecznobiałą klatkę piersiową, która wciąż nosiła kilka czerwonych śladów po ich wcześniejszym kontakcie.
            – Kto to był? – spytał jego partner.
            – Mój irytujący kuzyn. Pracujemy razem – powiedział Suho, podając kieliszek czerwonego wina. – Dla ciebie, Yixing. Najlepszy Shiraz jakiego mam.
            – Dziękuję. – Dwójka wspólnie stuknęła kieliszkami, wznosząc toast. – Nie sądziłem, że przyjdziesz do baru i zaprosisz mnie tutaj kolejny raz. – To była prawda. Yixing zakładał, że jego przygoda miłosna z Suho nie była niczym więcej niż tylko przygodą seksualną na jedną noc, ale następnej nocy on znów był w barze i zaprosił Yixinga do swojego mieszkania jeszcze raz.
            – Po prostu powiedzmy, że zdecydowanie nie potrafię uwolnić się od ciebie. Masz jakieś bardzo odurzające wdzięki.
            – Mam nadzieję, że mówisz o moich umiejętnościach tanecznych.
            – O czymś więcej niż to, Yixing, o czymś więcej. – Suho pochylił się do przodu i pochwycił usta tancerza/barmana raz jeszcze, smakując wybornego Shiraz, który utrzymywał się na jego ustach. Wziął kieliszki i postawił je na podłodze, ich usta nigdy się nie rozdzieliły.
            – Poczekaj… – Yixing na chwilę przerwał pocałunek. – Muszę odłożyć telefon.
            – Chodź tutaj, kochanie – odparł Suho, używając swojego palca wskazującego, żeby przywołać Yixinga, gdy tamten odłożył telefon. Yixing wczołgał się na łóżko, a Suho złapał go, oplatając ręce dookoła jego talii. – Jeśli mogę sprawić, że dochodzisz od jednego palca, wyobraź sobie, co mogę zrobić całą dłonią.
            – Jesteś raczej świntuszkiem, prawda?
            – Tylko dla kogoś, kto to lubi.
            Yixing uśmiechnął się uwodzicielsko do mężczyzny przed nim. Przebiegł swoimi gładkimi palcami w dół klatki piersiowej Suho, dopóki nie dotarł do guzika jego jeansów. – Skończ gadać i pokaż mi, co masz.
***
            – Cholera, nie myślałem, że Suho uprawia seks od jakiegoś czasu. – Kris uśmiechnął się, jadąc drogą. – Powinienem mieć okazję poznać tego szczęśliwego chłopaka albo dziewczynę, ktokolwiek to jest.
            Kris naprawdę nie chciał tyle myśleć o Suho i jego życiu erotycznym. Był zbyt zajęty myśleniem o własnym życiu erotycznym albo raczej o swojej rocznicy. Czuł się bardzo źle przez ostatnie kilka dni z powodu ominięcia rocznicy z Tao. Błagał o anulowanie wyjazdu do Meksyku i w końcu udało mu się to, ale nadal był spóźniony. Był dzień jego rocznicy i była prawie północ. Dzień niemal się skończył. Kris nacisnął pedał gazu. Musiał być w domu.
            Kris wyskoczył z samochodu i wskoczył do domu z rekordową szybkością. Było ciemno i cicho, bo wszyscy spali, wliczając w to personel. Jednakże Kris szeleścił w domu, sprawiając, że Steven, ich kamerdyner, obudził się.
            – Panicz Kris?! – zawołał Steve półsenny, wyraźnie zaskoczony, że młody pan wreszcie był w domu.
            – Witaj, Stevie, stary kolego, przepraszam, że cię obudziłem.
            – Och nie, jest całkiem w porządku, proszę pana.
            – Czy wszyscy już poszli spać?
            – Tak, proszę pana, włącznie z pańskim ojcem.
            – A co z Tao?
            – Przypuszczam, że powinien być w swojej sypialni, jak zwykle. Czy chciałby pan, żebym coś dla pana zrobił?
            – Och nie, Stevie, po prostu wracaj do łóżka, dam sobie radę. Chcę tylko zobaczyć mojego męża.
            – Dobrze, proszę pana. – Steven ziewnął i odwrócił się. – Och i, proszę pana, wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy.
            – Dzięki, stary kolego. – Kris uśmiechnął się do długoletniego pracownika ich personelu. Na palcach wszedł na górę i przeszedł cicho wzdłuż korytarza. Na jakiś czas zatrzymał się w pokoju Jenny i ucałował czoło swojej śpiącej córki.
            – Kocham cię, najdroższa – wyszeptał do córki i na palcach wyszedł. W końcu zbliżył się do swojej własnej sypialni. Nie był w środku od miesięcy i nie wiedział, czego się spodziewać. Powoli przekręcił gałkę oraz wszedł do ciemnego pokoju.
            – Kris? – cichy głos rozszedł się echem po pokoju. Nagle lampka nocna włączyła się, ukazując Tao w piżamie, przecierającego oczy z rozczochranymi włosami.
            – To ja, Tao.
            – Kris? – Tao zawołał ponownie. Usiadł, patrząc na Krisa przez krótką chwilę, jakby wciąż próbował zmusić się do uwierzenia w to, że Kris w końcu jest w domu, zanim wskoczył w ramiona swojego męża.
            – O mój Boże, Kris…
            – Tao…
            – Jesteś tutaj… O mój Boże… – Tao odetchnął, chwytając ramiona swojego męża, jego włosy, ubrania, cokolwiek, na czym mógł położyć ręce.
            – Tak mi przykro, że ominąłem naszą rocznicę. Mam nadzieję, że nie jest za późno.
            – Cóż – Tao spojrzał na zegarek – jesteś spóźniony około dwadzieścia trzy godziny, wciąż masz jedną godzinę do końca.
            – Więc lepiej nie marnujmy więcej czasu – powiedział Kris, popychając swojego męża z powrotem na łóżko. Zdjął swoją kurtkę i zawisnął nad nim oraz ponownie pochwycił usta Tao. Po miesiącach niewidzenia się, każdy pocałunek był jak przeciążenie czuciowe. Tao mocno złapał włosy Krisa i jęknął przez pocałunek, czując, że temperatura w pokoju po prostu staje się coraz wyższa.
            – Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłem…
            – Ja też za tobą tęskniłem, Kris…
            – Pozwól mi kochać się z tobą tej nocy, Tao. Pozwól mi to nadrobić, pozwól mi być twoją fantazją.
            – Jesteś moją fantazją – wydyszał Tao. – Jesteś wszystkim, czego zawsze chciałem.
            – Kocham cię, Tao.
            – Ja też cię kocham, Kris. – Kiedy wyznanie opuściło jego usta, Kris i Tao byli zaangażowani w ożywiony, namiętny pocałunek, języki walczyły, zęby uderzały o siebie. Kris ledwie rozdarł tę głupią piżamę w zadyszce, przebiegając dłońmi po całym jędrnym, umięśnionym ciele swojego męża. Wszystkie te godziny wushu nie poszły na marne.
            – Cholera, kochanie, jesteś taki seksowny – mruknął Kris, przesuwając usta wzdłuż szyi Tao. Wziął jednego sutka w usta, a Tao jęknął. Każdy jęk był jak muzyka dla jego uszu,  zachęcając Krisa, aby posunął się dalej. Nie tak, że Kris nie potrafił się powstrzymać. Tao był po prostu zbyt oszałamiający, by przestać.
            – Kris… za dużo ubrań… – wydyszał Tao, sięgając do koszulki Krisa. Ubrania zdjęte, więc Tao miał okazję, aby podziwiać ciało swojego męża. Kris nie był tak umięśniony jak Tao, ale jego ciało wciąż było całkiem szczupłe i wymodelowane. Jego dłonie biegły w dół ciała Krisa i używając swojego szybkiego refleksu, przewrócił ich, dopóki nie był na górze.
            – Pozwól mi – powiedział Tao, odpinając spodnie Krisa. – Tao, zaczekaj… – próbował Kris, ale syknął, kiedy poczuł usta na swoim bolącym penisie. Odrzucił głowę do tyłu, kiedy Tao oplótł usta dookoła jego członka i okrążył czubek, ssąc preejakulat, który z niego wyciekał.
            – O kurwa, Tao… – Kris chwycił czerwone włosy Tao, mocno próbując, aby nie wepchnąć swojego penisa w to pociągające ciepło. Tao wziął Krisa głęboko do gardła, sprawiając, że jego oczy wywróciły się do tyłu głowy, a jego świat stał się czarny. Pot pokrył jego czoło, kiedy poczuł, jak silna fala przyjemności zaczyna gromadzić się w jego brzuchu. Kris nie zamierzał kończyć.
            – Tao… Ja prawie… – Odtrącił głowę Tao od swojego członka i gwałtownie obrócił chłopaka. – Chcę dojść w twoim tyłku, kochanie – wyszeptał ordynarnie, a to wysłało dreszcze wzdłuż kręgosłupa Tao. Chwiejnie pozbył się piżamy i położył się na łóżku, pragnąc więcej.
            – Kris… – Tao jęknął ponownie, czując usta na wewnętrznej stronie uda. Kris zawsze miał coś do ud Tao i ssał wrażliwą skórę na ich wewnętrznej stronie, robiąc kółka i lekko gryząc, zostawiając raczej mało subtelne malinki.
            – Gdzie jest lubrykant?
            – W szufladzie – wysapał Tao. Chwycił się pościeli dla dodatkowej pomocy. Kris sięgnął po lubrykant i prezerwatywę, nałożył je tak szybko jak mógł oraz rozsmarował obfitą ilość na swoich palcach.
            – Ach… uch… – Tao sapnął, kiedy poczuł dwa palce wsuwają się w niego bez ostrzeżenia. Nie zamierzał kłamać, dotykał się kilka razy, kiedy Krisa nie było w pobliżu, ale uczucie, kiedy dotyka cię ktoś inny, nadal było obce, zwłaszcza po miesiącach bez seksu. Tao walczył przeciwko łzom, które wydostały się z jego oczu, kiedy Kris scałował je delikatnie. – Cii… rozluźnij się, kochanie… będzie dobrze…
            Kris powoli wszedł w ciepło Tao i wkrótce nadeszła jego kolej, by sapnąć. Tao był niewiarygodnie ciasny, a to intensywne ciepło dookoła jego bolącego członka było bardzo obezwładniające. Przez chwilę pozostał nieruchomo, pozwalając Tao przyzwyczaić się do penetracji, zanim się ruszył. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał, było sprawienie bólu.
            – R… rusz się, proszę… – Kris poruszył się powoli, wykonując niespieszne, głębokie pchnięcie i upewniając się, że znalazł ten idealny punkt. – Harh… Kris!! – Tao chwycił ramiona Krisa tak mocno, że jego paznokcie wbiły się w nie i utworzyły blizny w kształcie półksiężyców, kiedy Kris uderzył w jego prostatę.
            – Szybciej.
            – Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
            Kris poruszał biodrami tak szybko, jak mógł; robiąc głębokie, długie pchnięcia, aby upewnić się, że idealnie uderzył w prostatę Tao. Tao był  pod nim jęczącą, błagającą papką, kiedy prosił Krisa, by poruszał się mocniej, głębiej, szybciej. Ich ciała były lepkie od potu, wzrok rozmazany w pożądaniu, kiedy dźwięk uderzającej o siebie skóry rozchodził się po całym pokoju. Łóżko skrzypiało pod ich żywym uprawianiem miłości, ale Kris nie mógł zwolnić. Ciepło zatapiało go, a jego ciało miało własne zdanie. Tao mógł poczuć każdą żyłkę i fałdę na członku swojego męża wewnątrz siebie, a  przyjemność wzrastała tak szybko, że była prawie nie do wytrzymania.
            – Kris… Dochodzę…
            – Zrób to, kochanie, dojdź dla mnie.
            – Kurwa, KRIS!!! – Tao krzyknął wniebogłosy, kiedy gwałtownie doszedł. Kris poszedł w ślad za nim kilka sekund później. Wymruczał imię Tao, zanim wylał swoje nasienie do prezerwatywy. Prawie opadł na Tao i walczył, by utrzymać się w górze. Powoli wysunął się z Tao oraz gwałtownie opadł obok niego wyczerpany oraz oczywiście zadowolony.
            Pozbył się lepkiej prezerwatywy, odrzucił ją na bok. Para leżała tam, łapiąc oddechy, nim Tao zachichotał nieco. – Widzę, że nie straciłeś swoich umiejętności.
             – Och, kochanie. – Kris umieścił swoje usta na tych Tao raz jeszcze, obdarzając go powolnym, słodkim pocałunkiem.
            – Proszę, powiedz mi, że zostaniesz tutaj na noc.
            – Zostanę. Nigdzie nie idę tej nocy. – Kris naciągnął koc na nagie ciała swoje i Tao. Przytulali się pod okryciem, gdy Tao położył głowę na ramieniu Krisa, a Kris oplótł ręce dookoła niego.
            – Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, Tao.
            – Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, Kris. – Tao uśmiechnął się zadowolony, pamiętając, aby podziękować Bogu za spełnienie jego marzenia i pozwolił sobie zapaść w sen. Kris lekko westchnął i również pozwolił swoim oczom się zamknąć.
            Dla całej niepewności na świecie, było miło wiedzieć, że jest miejsce, gdzie możesz wrócić i czuć się bezpiecznie, zwłaszcza w czyichś ramionach. Po raz pierwszy od miesięcy Kris miał najlepszy sen.
***
            – Więc, jak się wszyscy dzisiaj mają? – Jongdae zapytał swoją rodzinę siedzącą przy stole w mieszkaniu Chanyeola, Kaia i Sehuna.
            – Świetnie! Mój nauczyciel nauczył mnie, jak dodawać i odejmować – Powiedziała Lucy, przeżuwając swojego pulpeta.
            – Naprawdę? W takim razie ile jest siedem dodać trzy?
            – To jest… er… cóż, to jest…
            – To dziesięć, Lucy – odpowiedział Baekhyun. Lucy spojrzała na niego i wydęła wargi. – To niesprawiedliwe, uczyliśmy się tego razem po południu, a ty tak szybko to załapałeś!
            – Lucy, Baekhyun jest od ciebie starszy, więc to oczywiste, że uczy się szybciej – odrzekł Xiumin, próbując uspokoić swoją małą córkę. Lucy tylko westchnęła i kontynuowała jedzenie swoich pulpetów.
            – Muszę powiedzieć, że lubię wszystkie wasze nowe kolory włosów – odparł Jongdae, wskazując na trzy Laleczki. Włosy Baekhyuna pofarbowane były na stonowany, złoty brąz, podczas gdy Luhan miał swoje włosy ufarbowane na truskawkowy blond, a włosy Kyungsoo były w kolorze głębokiej, ognistej czerwieni.
            – Dziękuję, sam je farbowałem. – Xiumin uśmiechnął się. – Zmieszałem kilka moich farb razem, żeby uzyskać kolory, które widzisz.
            – Wyglądają dobrze – powiedział Kai, obierając krewetki dla Kyungsoo do zjedzenia i odkładając je na jego talerz. – Już, czy tyle wystarczy?
            Kyungsoo pokiwał głową oraz zaczął jeść krewetki. Kilka minut później wziął trochę więcej krewetek i również zaczął obierać je dla Kaia. Kai podniósł wzrok zaskoczony, gdy zobaczył, jak Kyungsoo ostrożnie odrywa ich ogony i odkłada je na talerz.
            – Ojej, dzięki, Kyungsoo.
            – Podobają mi się twoje włosy, Baekhyun. Wyglądasz naprawdę ładnie – komplementował Chanyeol. Nie mógł oderwać wzroku od Baekhyuna od momentu, kiedy zobaczył go tego popołudnia. Baekhyun zarumienił się na komplement, a Mike usłyszał ich.
            – Appa! Chanyeol hyung powiedział, że Baekhyun hyung jest ładny.
            – Powiedziałem tylko, że ładnie wygląda – bronił się Chanyeol.
            – Więc masz na myśli to, że nie jest ładny? Park Chanyeol jakie to niegrzeczne z twojej strony! – droczył się Kai, a wszyscy się zaśmiali. Duże uszy Chanyeola zrobiły się tak czerwone jak gotowany homar, a Baekhyun nawet w połowie nie wyglądał jak jeden.
            – To nie to, co miałem na myśli!
            – W takim razie co masz na myśli? Oświeć nas, o wielki Park Chanyeolu – zadrwił Sehun, również obierając krewetki dla Luhana. Luhan, który siedział obok Baekhyuna, szturchnął czerwonego na twarzy chłopaka i zachichotał.
            – Cóż… Mam na myśli…
            – Och, czekaj, pozwól mi włączyć wiadomości – odezwał się Jongdae, sięgając po pilot od telewizora.
            Uff, o mały włos. Chanyeol spojrzał na Baekhyuna, który był zbyt zakłopotany i nieśmiały, by patrzeć gdziekolwiek indziej. Jongdae włączył telewizor i skierował się z powrotem do stołu.
            – Z ostatniej chwili, są najnowsze doniesienia o niedawnej sprawie włamania…
            – Te krewetki są pyszne, Xiumin – pochwalił Jongdae, oblizując usta.
            – Wygląda na to, że Angelina Jolie jest w ciąży po raz drugi!
            – Dziękuję. Spróbuj potrawki, poprosiłem Luhana i Kyungsoo, żeby posiekali dla mnie warzywa. Jednak niezdarny Luhan pociął swoje własne palce.
            – Naprawdę?! – Sehun sięgnął po dłoń Luhana, szukając opatrunku.
            Straszny tajfun zmierza w kierunku wybrzeży Japonii…
            – Czy to bolało? Bardzo krwawiłeś? – spytał Sehun. Luhan potrząsnął głową. Sehun dosięgnął zraniony palec i pocałował go. – Już, może to sprawi, że poczujesz się lepiej.
            – Wiadomości z ostatniej chwili, właśnie otrzymaliśmy doniesienie.
            Sehun pocałował palec Luhana!! – pisnęła Lucy, niewinnie zakrywając oczy.
            – Policja rozgląda się za trójką zaginionych chłopców. Nazywają się Luhan, Do Kyungsoo i Byun Baekhyun.
            Cała rodzina szybko odwróciła swoje głowy w szoku i gapiła się na telewizor.
            – Ci trzej chłopcy, mają nieco ponad dwadzieścia lat, powiedziano, że zaginęli w ciągu ostatnich kilku dni. Policja ogłasza ich zniknięcie jako stan wyjątkowy. Ci chłopcy nie mają identyfikacji na swoich ciałach, a dwójka z nich, Luhan i Do Kyungsoo, są niemi. Ci trzej chłopcy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, więc jeśli ktoś ich zauważy, proszę natychmiast zadzwonić na najbliższy posterunek policji. – Zdjęcia chłopców z ich młodości przemknęły po telewizorze.
            – O cholera – wymamrotał Sehun.


sobota, 25 lipca 2015

The Porcelain Dolls [11/38]

5 komentarzy // Dodaj komentarz (+)
tytuł rozdziału: Morderstwo, Zarzuty i SMSy | oryginał: Murder, Accusations and Text Messages
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
             Jak właściwie zaczyna się przestępcze życie? Czy to dzieje się przez przypadek, czy ktoś jest stworzony do bycia kryminalistą? Czy pociąga cię dreszczyk emocji, czy zostałeś wprowadzony? Czy chodzi o pieniądze, władzę, sławę?
            Dla Pana X życie przestępcze tak naprawdę zaczęło się od jednej pomyłki, potem wskoczył w wir błędów, które ściągnęły go w czarną dziurę przestępczości. Od tamtego czasu nie było już drogi wyjścia.
            Jeśli żyłaby jego matka, byłaby zdruzgotana. Jak mogłam wychować syna, by robił tak okropne czyny? Płakałaby i szlochała. Pan X po prostu patrzyłby na nią smutnymi oczami.
            Robię to dla ciebie, mamo.
            Na początku był ciężko pracującym mężczyzną. Był tylko niższym księgowym w dużej firmie handlowej. Chciał zarabiać tak dużo pieniędzy, jak tylko mógł dla swojej chorej matki. Pracował do późna, rzucał się w wir pracy, robiąc prawie wszystko i nic w nadziei, że jego szef zauważy, jak zaangażowany jest i będzie w stanie dać mu podwyżkę.
            Jego ciężka praca opłaciła się. Powoli wznosił się na szczyt i wkrótce stał się głównym księgowym. Przez chwilę wyglądało na to, że życie było dla niego dobrze opracowane. Stan jego mamy był stabilny, a on miał wspaniałą dziewczynę modelkę, która miała na imię Dara. Byli gotowi pobrać się w ciągu kilku miesięcy i był uradowany. Był zakochany, miał niezłą, ciepłą posadkę.
            Aż pewnego dnia wszystko się rozpadło. Jego mama odeszła, a jego narzeczona z nim zerwała. Zostawiła mu złośliwą notatkę, spakowała swoje drogie rzeczy i wyleciała do Paryża, zostawiając zaręczynowy pierścionek na stole. Odeszłam, aby żyć życiem, jakim zawsze chciałam.
            Czy ona dawała mu do zrozumienia, że on nie mógłby się o nią zatroszczyć? Nieważne jak bardzo by próbował, nigdy by jej nie zadowolił?
            Pan X znalazł się w głębokich długach. Pogrzeb jego matki, rachunki z kart kredytowych i góry niespłaconych pożyczek zapełniały stół. Przygotowania do ślubu zostały zawieszone, połamana ramka na zdjęcia i smugi jej perfum roznosiły się po pokoju. Jego świat powoli i niewątpliwie rozpadał się.
            Pewnej nocy, kiedy Pan X robił swój zwyczajowy obchód po biurze i sprawdzał księgi rachunkowe, znalazł dwadzieścia dolarów leżących na biurku jednego z pracowników. Pieniądze patrzyły na niego, błyszcząc w świetle pojedynczej świetlówki. Rozbolała go głowa, a jego puls zaczął szaleć. Zobaczył pieniądze i nagle obrazy jego niespłaconych długów zalały jego głowę. Zobaczył, jak jego niedawne życie przemknęło mu przed oczami, jego matka, Dara…
            Chwycił banknot w dłonie i obrazy odeszły. Pieniądze jeszcze bardziej błyszczały w jego dłoni. Nagle jego puls stał się spokojny, a ból głowy zniknął. Wyjął portfel i wepchnął tam banknot. Niespodziewanie poczuł przyrost w majątku i było tak, jakby jego problemy na chwilę go opuściły.
            Siła pieniędzy i to, jak dobrze czuło się, że rzeczywiście się je ma.
            Pan X zaczął kraść. Na początku były to drobne kradzieże. Dziesięć dolarów, dwadzieścia dolarów… kilka monet z automatu i tym podobne. Jego bóle głowy znikały za każdym razem, gdy trzymał pieniądze w dłoniach. Później zauważył, że cyfry zaczęły się gromadzić. Każdy dolar, który dodawał, mógł pomóc mu zlikwidować długi. Uczucie bycia na swojej drodze do wolności było takie porywające. Ale było także uzależniające. Pieniądze były narkotykiem, a Pan X był bardzo uzależniony.
            Później stał się trochę bardziej ryzykowny. Zaczął defraudować. Firma miała zasadę, jeśli mniej niż sto dolarów brakowało na każdym miesięcznym rachunku, miało to być odpisane jako spadek wartości i nie miałoby to znacznego wpływu w ogólnych rachunkach firmy, ponieważ w sumie było warte miliardy. Więc po prostu robił „przypadkowe wypłaty z rachunku” każdego miesiąca.
            Jego chciwość w końcu go dopadła. Zaczął defraudować o wiele większe sumy, a ponieważ był głównym księgowym, mógł pociągać za sznurki, gdziekolwiek było to potrzebne. Setki zamieniły się w tysiące, a w końcu w dziesiątki tysięcy. Był zachwycony; zauważył, że nikt się o tym nie dowie.
            Mylił się.
            Był w jednym z biur kierowniczych, porządkował jakieś dokumenty, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Była to kobieta w beżowej garsonce i jasnoniebieskich szpilkach. Rozpoznawał tą panią bardzo dobrze. Była jednym z udziałowców firmy oraz zarządu. Ale co ona robiła w tym miejscu?
            – Och, szanowna pani, nie spodziewałem się widzieć pani tutaj.
            – Domyśliłam się, że się nie spodziewałeś – powiedziała, wkraczając do biura. – Przypuszczam, że nie spodziewałeś się, że ktokolwiek się o tym dowie. – Rzuciła na biurko plik dokumentów.
            – Nie mam pojęcia, o czym pani mówi.
            – Naprawdę? Sprawdź te dokumenty.
            Otworzył dokumenty i wpatrywał się w nie z przerażeniem. W środku były jego osobiste zapisy bankowe oraz zapisy bankowe firmy i rachunki. Kobieta postukała palcem w biurko. – Wyjaśnij mi, jak to się mogło stać.
            – Proszę pani… Gwarantuję pani, że to oszustwo… Ja…
            – Nie próbuj uciekać od tego na swój sposób. Defraudowałeś dziesiątki tysięcy z kont firmy przez ostatnie kilka miesięcy! – Wskazała na niego oskarżycielsko palcem. – Myślałeś, że nikt się o tym nie dowie, ale byłeś w wielkim błędzie.
            – Proszę pani… – Poczuł, jak pulsuje mu krew, a jego usta stały się suche. Został przyłapany.
            – Idę z tym na policję – powiedziała, chwytając dokumenty i kierując się do wyjścia z biura. Pan X był zdumiony. Ona nie mogła… nie!!! NIE!!!!!
            – Proszę pani!! Nie!!!! – Pospieszył za nią i z powrotem złapał dokumenty. W biurze rozegrała się bójka. Kobieta uderzyła mężczyznę i kopnęła go, ale to nie dorównywało jego sile. Walczyli drogą do balkonu i wtedy stało się coś nie do pomyślenia. W przypływie złości on wypchnął ją z balkonu. Buty kobiety ześlizgnęły się gdzieś podczas walki, a potem spadła z dwudziestego piątego piętra na śmierć. Usłyszał łomot i rzucił okiem. Kobieta leżała tam w kałuży własnej krwi, jej stopy oddalone od siebie, a oczy miała z tyłu głowy.
            O mój Boże… ona nie żyje… właśnie ją zabiłem…
            Wpadł w panikę, nie wiedział, co robić. Chwycił dokumenty i wepchnął je pod swoją koszulę. Przestawił buty, aby sprawić, by wyglądało to na samobójstwo. Kiedy policja przesłuchiwała go, złożył łamiącą serce relację świadka o tym, jak próbował powstrzymać panią udziałowiec od popełnienia samobójstwa, ale ona i tak wyskoczyła. Wszyscy mu uwierzyli, nawet rodzina kobiety. To było idealne wyczucie czasu, ona właśnie przechodziła rozwód ze swoim mężem. Zrozpaczona kobieta popełniająca samobójstwo z powodu nieudanego małżeństwa była idealną wymówką. A jego przedstawienie było tak realistyczne, że zasługiwało na Oscara.
            Od kradzieży, do defraudacji, a teraz do morderstwa. Znalazł się w nieustannym spadaniu w dół do czarnej dziury przestępczości i kłamstw. Nie było drogi, którą mógłby się z tego wydostać. Jedynym wyjściem było zagłębianie się dalej.
            Dla Pana X przestępczość nie była wyborem, to stało się jego sposobem życia. To już dłużej nie zdobywało go, stało się jego wyzwoleniem. Kiedy usiadł z cygarem w dłoni i kobietą na kolanach, zadzwonił jego telefon. Podniósł go i odczytał wiadomość. Uśmiechnął się do siebie, przebiegając dłońmi w górę i w dół po nagim udzie kobiety. Położył ją na plecach na kanapie oraz dmuchnął dymem z cygara w jej twarz.
            – Tatuś właśnie dostał kilka dobrych wiadomości. Co powiesz na to, żebyśmy się zabawili i świętowali dla Tatusia? – Uśmiechnął się szeroko, jego dłonie zniknęły pod jej koszulą. Miał wszystko, czego tylko mężczyzna mógł chcieć, władzę, pieniądze i seks. Kiedy pocałował nagą dziewczynę na kanapie, wszystkie wspomnienia o jego matce oraz jego zmarłej narzeczonej (po prostu powiedzmy, że ich ostatnie spotkanie nie poszło dobrze) poszły na marne.
            Wszystko to zostało zastąpione seksualną przyjemnością, uzależnieniem i czymś jeszcze większym.
            Chciwością.
***
            Powrót do college’u następnego dnia był nie lada wyczynem dla Kaia, Sehuna i Chanyeola. Po ich wstrząsającym doświadczeniu z gangsterami i zdaniu sobie sprawy, że ich życia były w ciągłym niebezpieczeństwie z powodu gości w ich domu, ostatnią rzeczą, jakiej chcieli, było stawić czoła rzeczywistości. Kampus był pełen zgiełku przez ludzi plotkujących o tym, co stało się poprzedniej nocy.
            – Słyszałem, że ostatniej nocy gangsterzy zdemolowali salę.
            – Oczywiście, że to zrobili! Słyszałem, że porwali dziewczynę!
            – Dziewczynę? Myślałem, że to był chłopak!
            – Jakiego chłopaka? Oni porwali dwie dziewczyny!
            – Skąd masz takie informacje?! Tak bardzo odbiegasz od sytuacji!
            – Dlaczego myślisz, że oni przyszli i zdemolowali naszą salę?
            – Słyszałem, że w kampusie jest ktoś, kto był związany z gangsterami.
            – Może oni pracują dla mafii!!
            – Jezu, ci ludzie się nie zamkną, prawda? – powiedział Sehun, potrząsając głową z dezaprobatą. Plotki obiegające wydarzenie były absurdalne, ale Sehun nie zamierzał próbować im zaprzeczyć. Zaprzeczanie im oznaczało wyjawienie prawdy, a, jak właśnie nauczył się ostatniej nocy, prawda niosła ze sobą niebezpieczeństwo.
            – Tak, są tak szalenie zaniepokojeni o własne tyłki, że nie zdają sobie sprawy, że dzieje się coś jeszcze gorszego – Chanyeol mruknął pod nosem. Nie mógł powstrzymać się od martwienia się o trzech gości w domu (okej, więc martwił się o jednego z nich trochę bardziej, niż powinien). Dał Baekhyunowi swój numer, tak samo jak Sehuna i Kaia i polecił mu, aby dzwonił do nich w nagłym wypadku. – Nie obchodzi mnie, czy pada, czy świeci słońce, czy padła bateria w telefonie czy nawet jeśli jestem w łazience. Gdyby coś by się działo, zadzwoń do mnie.
Chanyeol nauczył Baekhyuna, jak wybierać numery alarmowe oraz powiedział mu, żeby uważał i był ostrożny, jeśli miałby opuścić mieszkanie. Błagał Xiumina, aby zaopiekował się i trzy razy sprawdził wszystkie zabezpieczenia przed wyjściem. Mógł być odrobinę nadopiekuńczy, ale czy można go za to winić? Przyrzekł ich chronić, a Park Chanyeol nie łamał obietnic. 
– Wielka szkoda, że twój konkurs taneczny poszedł się pieprzyć, Kai – powiedział Chanyeol do swojego przyjaciela. – Całkowicie wygrałbyś te zawody.
– Wiesz co, nie obchodzi mnie, czy wygrałem czy przegrałem ten głupi konkurs. Prawie żałuję, że się zapisałem – odrzekł Kai.
– Co? Mówisz poważnie?
 – Tak! Gdybym się nie zapisał, nie musielibyście przychodzić i żadna z tych rzeczy, by się nie wydarzyła!
– Nie mów tak. Nie mogłeś temu zapobiec.
– Tak, przeszłość jest przeszłością, po prostu spróbuj o tym zapomnieć – powiedział Sehun. Odwrócił głowę i zobaczył Minah kierującą się w ich stronę. Przewrócił oczami. – Świetnie, suka nadchodzi.
– Ona nie jest suką – bronił Kai.
– Dobra, ale ma suczy wyraz w oczach.
– Kai – odezwała się Minah, podchodząc do nich i kładąc ręce na biodrach. – Co to za wielki pomysł zrujnowania konkursu tanecznego dla nas wszystkich?
– O czym ty mówisz? Nic nie zrobiłem!
– Przestań kłamać. Plotki mówią, że byłeś powiązany z tłumem, który zdemolował to miejsce poprzedniej nocy!
– CO??!! – Kai zacisnął zęby i przeczesał palcami włosy z frustracji. – Posłuchaj, Minah, nie mam pojęcia, skąd masz te brednie, ale nie jestem z nimi powiązany i dlaczego niby miałbym próbować spieprzyć konkurs, w którym biorę udział?
– Bo się boisz!
– Boję się?! – Kai zadrwił. – Czego?
– Mnie. – Minah wskazała na siebie palcem i odrzuciła włosy do tyłu. – Widziałam, w jaki sposób na mnie patrzyłeś. Jesteś zazdrosny, prawda?
– Ja?! Zazdrosny o ciebie?! – Kai uniósł ręce z obrzydzeniem.
– Tak! Wiedziałeś, że mam coś, czego potrzeba, aby wygrać z tobą w konkursie tanecznym i dlatego próbowałeś mnie wykiwać! W przeciwnym wypadku dlaczego gang zaatakował podczas mojego występu, a nie twojego? Usiłujesz zagrozić moim szansom na wygraną!
– Posłuchaj, zołzo, nie wiem, co było w tej heroinie, którą paliłaś – warknął Chanyeol, stając w obronie swojego przyjaciela – ale ja nie obsługiwałem ciężkiej maszynerii.
– Tak, odczep się, Minah. Kai nigdy nie zrobiłby czegoś tak chamskiego.
– Tsk, to tylko dlatego, że jest tchórzem – fuknęła Minah. – Staw temu czoła, Kai, jeśli nie możesz znieść ciepła, wyjdź z kuchni.*
– Zatem może byś tak zeszła mi z oczu, Minah – krzyknął Kai. – Nie chcę mieć dłużej do czynienia z twoim chorym, popierdolonym gównem, więc odczep się!
– Dupek – mruknęła Minah pod nosem i odeszła rozwścieczona. Kai pozostał, stojąc tam, wciąż kipiąc ze złości od jej oskarżeń. Jak ona mogła zarzucać mu, że zrujnował konkurs? Jakim typem chorej kobiety ona była?
– Chodźmy. – Sehun wyciągnął ręce i trio odeszło. Zdecydowali opuścić zajęcia oraz po prostu ukryć się za stołówką kampusu. W oczywisty sposób nikt nie był w nastroju do robienia czy nawet słuchania czegokolwiek. Trójka z nich rzucała przypadkowe kamienie do kałuży, kiedy telefon Chanyeola zabrzęczał.
– Co to? – zapytał Kai.
– Nie wiem. Może to Baekhyun!

Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość: 
Cześć, Chanyeol! Właśnie nauczyłem Baekhyuna, jak pisać sms-y, a on chciałby napisać do ciebie kilka rzeczy!

            – Od kogo to? – spytał Sehun.
            – To od Xiumina. Najwyraźniej Baekhyun właśnie nauczył się pisać wiadomości i chciałby powiedzieć kilka słów.
            – Wow, hej, wiecie, Baekhyun naprawdę szybko się uczy.
            – Wiem, myślę, że on nauczył się, jak działa komputer i telewizor w jeden dzień. – Chanyeol zachichotał. Jego telefon ponownie zadzwonił, a on otworzył wiadomość.

 Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Cześć, Chanyeol! Jak leci? Baekhyun.

Od: Yeollie
Do: Xiumin
Wiadomość:
Cześć, Baekkie! Kampus jest dzisiaj w zamieszaniu w związku z tym, co stało się zeszłej nocy. Ale my wszyscy mamy się dobrze.

Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
To dobrze! Pozwalamy Xiuminowi pofarbować nasze włosy. Powiedział, że chce pomóc ukryć nas przez zmianę koloru naszych włosów.

            – Możecie w to uwierzyć?! – powiedział Chanyeol, czytając wiadomość. Sehun i Kai spojrzeli na wiadomość zszokowani i szybko odpisali.

Od: Yeollie
Do: Xiumin
Wiadomość:
Na jaki kolor?

Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Nie jestem pewien. Powiedział, że chce, aby to była niespodzianka. Najpierw robi włosy Luhanowi. Luhan chce się przywitać z Sehunem!

            – Hej, Sehun, twój chłopak mówi „cześć” – Kai droczył się z Sehunem i szturchnął go.
            – On nie jest moim chłopakiem.
            – To całkowicie twój chłopak. On cię tak bardzo lubi, prawda? Prawdę mówiąc, lgnie do ciebie i inne takie. – Sehun wzruszył ramionami i próbował ukryć zakłopotanie.

Od: Yeollie
Do: Xiumin
Wiadomość:
Sehun też mówi Luhanowi „cześć”!

Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Luhan uśmiecha się teraz naprawdę szeroko! Kyungsoo także chce przywitać się z Kaiem i powiedzieć mu, że jego taniec był niesamowity.

            – Hej, chłopaki, obaj wasi partnerzy zostawili wiadomości – powiedział Chanyeol, podając telefon dalej.
            – Zamknij się, jakbyś ty sam nie miał obsesji na punkcie Baekhyuna – odparł Kai, wystawiając język.
            – Nie mam!
            – Aha, a czyje zdjęcie masz na tapecie w telefonie? – Kai wyszedł do strony głównej na komórce Chanyeola i pokazał wszystkim tapetę. Było tam zdjęcie Baekhyuna i Mike’a, czytających razem książkę.
            – O mój Boże, Baekhyun jest twoją tapetą?!
            – Poprawka, to nie jest Baekhyun, dobra? To Baekhyun i Mike.
            – Chanyeol przyznaj to, lubisz go.
            – Przyznam to, jeśli ty przyznasz, że Luhan jest twoim chłopakiem.
            – On nie jest moim chłopakiem!
            – Więc wyjaśnij te wszystkie cukierki, które mu kupujesz oraz wszystkie ciastka i ciasta.
            – On lubi słodkie rzeczy, a ja cieszę się, że mogę go karmić! On tego potrzebuje, masz pojęcie o tym, jak chudy jest? Kai także karmi Kyungsoo!
            – Cóż, ktoś musi!
            – Tak, ale czy jest konieczne, żeby zawsze upierać się, by to zrobić? – Chanyeol szturchnął przyjaciela w żebra. – Zawsze mówisz „Pozwól mi to zrobić! Pozwól mi to zrobić!”.
            – Nie mogę spędzać z nim zbyt dużo czasu i naprawdę jest mi przykro z tego powodu, zwłaszcza odkąd jesteśmy współlokatorami i w ogóle.
            – Więc dałeś mu misia w zamian za to, że nie ma cię w pobliżu?
            – Nie! Dałem mu misia, bo, cóż, jest uroczy oraz chciałem dać mu jakiś prezent.
            – Kłamca.
            – Powiedział chłopak, który trzyma się za rękę ze swoim współlokatorem. – Kai pokazał Sehunowi język.
            – On ma rację. Wyglądacie zupełnie jak para! 
            – I co z tego? Czy to zbrodnia? – powiedział Sehun, będąc trochę poirytowanym przez przyjaciół. – On tego potrzebuje, okej? Po tym wszystkim co przeszedł, klub, strzelanina, rany i jeśli to, co powiedział o nich Kris, że byli wykorzystywani, jest prawdą, z przyjemnością będę trzymał jego dłoń. Będę szczęśliwy dla niego, jeśli będziemy wyglądać jak para. Do licha, będę trzymał go do końca życia, jeśli to jest to, czego potrzebuje. Po prostu nie chcę widzieć go ponownie zranionego.
            Trójka z nich siedziała w kamiennej ciszy. Patrzyli na Sehuna, będąc zaskoczonymi przez jego nagły wybuch. Nie mieli pojęcia, że on czuje się w taki sposób. Zawsze myśleli, iż nie był tak bardzo dotknięty całą sprawą Laleczek i wszystkim innym, odkąd zawsze zachowywał się tak obojętnie, ale się mylili. Obchodziło go to. Bardzo się przejmował.
            – Wow, Sehun – odetchnął Chanyeol.
            – Nie miałem pojęcia, że tak się czujesz – powiedział cicho Kai.
            – I nie jestem jedyny – odparł Sehun. – No dalej; chłopaki, nie okłamujcie mnie. Mamy ich u siebie już prawie dwa miesiące. Nie zaprzeczycie, że między nami wszystkimi jest coś wyjątkowego. I po tym wszystkim co przeszli, jestem pewien, że żaden z nas nie zniesie więcej tego gówna, które się im przytrafia, zwłaszcza po ostatniej nocy. Przyznajcie to; staliśmy się bardzo opiekuńczy w stosunku do nich.
            – Czekajcie, jest jakieś zdjęcie. – Chanyeol sprawdził swoją skrzynkę odbiorczą i otworzył obrazek. Było to zdjęcie Kyungsoo, Luhana i Baekhyuna siedzących obok siebie i uśmiechających się. Głowa Luhana przykryta była czepkiem, a Kyungsoo był osłonięty dużym kawałkiem materiału. Xiumin wysłał wiadomość, która mówiła: Haha! Obczajcie moich trzech pierwszych klientów do farbowania włosów!! XD
            Patrzyli na zdjęcie w telefonie. Nieświadomie uśmiechy wkradły się na ich twarze, kiedy zobaczyli uśmiechy na twarzach Laleczek.  Duże, szczęśliwe, ze zmarszczkami w kącikach oczu. Chanyeol zapisał zdjęcie.
            – Cóż, wygląda na to, że znalazłem nowe zdjęcie na tapetę. – Chanyeol uśmiechnął się.
            – Stawiam dziesięć dolarów, że wytnie zdjęcie Baekhyuna i właśnie je użyje – szepnął Sehun.
            – Umowa stoi – parsknął Kai.
 
* "if you can’t stand the heat, get out of the kitchen" – "jeśli nie możesz znieść ciepła, wyjdź z kuchni" jeśli nie możesz znieść presji, nie powinieneś znajdować się w miejscu, gdzie ona się znajduje