poniedziałek, 26 stycznia 2015

But You Didn't

7 komentarzy // Dodaj komentarz (+)
tytuł: But You Didn't
oryginał: m-rated
pairing: Chanyeol/Baekhyun

ostrzeżenia: bazowane na wierszu: „But You Didn’t” gatunek: romans, angst
rating: G

A/N: Witam! Z tej strony Embrion! Wreszcie doczekałam się otwarcia drugiego bloga. Będzie to blog z tłumaczeniami i mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzę. Ten ff jest pierwszym, który przetłumaczyłam (z tego powodu było trochę trudno, ale jakoś sobie poradziłam). Wybrałam go, ponieważ mocno chwycił mnie za serce. Jeszcze raz bardzo dziękuję Paulinie (klik) za sprawdzenie i zapraszam Was do czytania!
               Pierwszy raz spotkałem go na imprezie zorganizowanej przez mojego najlepszego przyjaciela. Zagłuszała go muzyka, kiedy samotnie stał pośród nieznajomych z różnych szkół, trzymając kubek wody w ręce. To, co najbardziej wyróżniało go spośród wszystkich ludzi, to jego wzrost i zwykła woda. Uśmiechnąłem się na to. Coś w nim zaintrygowało moje myśli i serce, ale nie miałem powodu, by się do niego zbliżyć. Zamiast tego, zrobiły to jego oczy oraz uśmiech.
                Drugi raz spotkałem go na przystanku autobusowym. To mógł być zbieg okoliczności, to mógł być los. Ale wiedziałem, że na mnie patrzył. Gapił się, uśmiechał i być może nawet przysuwał do miejsca, gdzie siedziałem. Tego dnia intensywnie padało i jazda autobusem ze szkoły do domu nie była taka krótka. Kiedy wszedłem do autobusu i wyjrzałem za okno, zobaczyłem go mokrego i drżącego, podczas gdy ja byłem mniej lub bardziej suchy. Uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, co zamierza.
                Potem spotkaliśmy się po raz trzeci. Sehun i Luhan zmusili mnie do pójścia na spotkanie w ciemno po to, aby stworzyć grupową randkę. Okazało się, że przez cały ten czas był przyjacielem Sehuna. Niejasno pamiętałem czarujący uśmiech sprzed kilku miesięcy, gdy zapytał mnie o ulubiony napój i numer telefonu.
               Wiadomo było również, że to nie był ostatni raz, gdy obiecaliśmy sobie, że znów się spotkamy. Spotkania, na których mieliśmy się uczyć, przeniosły się z biblioteki do kawiarni, z kawiarni do kina i miejsc przypominających mi o słodkim pocałunku słonego popcornu na jego ustach.
•••
                Chanyeol miał duże, brązowe oczy, duże uszy i piękny uśmiech, który mógł rozjaśnić dzień każdej osoby. Miał głośny ton, który mógłby przyciągać nieznajomych z odległych mil oraz głos brzmiący, jakby dziennie wypalał sześć paczek papierosów (nie robił tego), a także pocałunek, który sprawiał, że serce w mojej piersi kołatało.
                Zaczęliśmy oficjalnie się spotykać gdzieś między grudniem a styczniem, między uśmiechem podarowanym za choinką a pieczętującym pocałunkiem pod jemiołą.
•••
                – Chanyeol! – wrzasnąłem, przepychając się przez przepełniony korytarz, spiesząc w jego kierunku. Mój chłopak odwrócił się, z nieodłącznym uśmiechem na swoich ustach. – Dzięki Bogu, jesteś tutaj. Nie masz później zajęć, prawda? – zapytałem, mając oczy pełne nadziei, kiedy patrzyłem na jego wielkie pożegnanie z przyjaciółmi. Nie odpowiedział na moje pytanie, pochylił się tylko nad moją twarzą i nagrodził mnie delikatnym pocałunkiem.

                – Nie, nie mam. Dlaczego pytasz? – Chanyeol potrząsnął głową, a ja poprawiłem torbę na moim ramieniu. Wsunąłem swoją dłoń w tę większą, gdy wyższy uśmiechał się do mnie.
                Odpowiedziałem mu uśmiechem. –Pójdźmy gdzieś.
                – Gdzie chcesz iść? – zapytał, biorąc książkę z mojej drugiej ręki, po czym włożył ją do swojej torby. – Chcesz iść obejrzeć film? Słyszałem, że wychodzi nowy z Jackie Chanem.
                – Nie – zaprzeczyłem. – Oglądaliśmy film tydzień temu! Chodźmy zjeść w Subway, Yeol.
                Uśmiech Chanyeola zrzedł na chwilę, tylko po to, by zatoczyć łuk i wrócić na swoje stałe miejsce, gdy zakołysał radośnie moim ramieniem.  Zaśmiałem się, by nie odstawać od jego rozradowanej mimiki; wystarczyło, że patrzyłem na jego dziecinne zachowanie, a moja klatka piersiowa unosiła się w sposób, który znał tylko Chanyeol.
                – Dla ciebie wszystko, Baek – uśmiechnął się, pochylając, by dać mi jeszcze jednego całusa w usta. Wydawało się, że w momencie gdy zamknąłem oczy, świat się zatrzymał. Płatki wiosny pojawiły się między nami, a on pozwolił sobie wsunąć swoje palce między moje. Puste miejsca były wypełnione tylko Chanyeolem i niczym więcej.
•••
                To było niejasne wspomnienie o nas, jeżdżących dookoła plaży nowym samochodem Chanyeola. Po prostu krążyliśmy wokół i wokół koła w tym samym tempie, jakim kończyliśmy nasze dni, rozmawiając i śmiejąc się.
                W tamtym czasie były dziewiętnaste urodziny Chanyeola, wtedy w końcu jego rodzice pozwolili mu zrobić prawo jazdy i byli na tyle mili, by kupić mu samochód. Chanyeol był przez to wniebowzięty. Przybiegł pod mój dom i powiedział mi o prezencie, a ja zapytałem:
                –Gdzie go masz?
                – Co? – promieniował radością.
                – Samochód? – uniosłem brew, a wyższy tylko mrugnął, gdy szybko wyszedł ze swojego snu na jawie.
                – Wybacz, byłem zbyt podekscytowany i zapomniałem, że mogłem po prostu tutaj przyjechać – Chanyeol ponownie uroczo się uśmiechnął, a moje wnętrze się roztopiło.
•••
                Każdego dnia Chanyeol zabierał mnie z domu swoim nowiutkim samochodem, całował na dzień dobry i odwoził mnie na zajęcia. Moi przyjaciele często mi mówili, jakim jestem szczęściarzem, bo mam Chanyeola, jak dobry jest Chanyeol, i jak bardzo na to nie zasłużyłem. Ale nie, oni nie wiedzieli, jak bardzo go cenię.
                W moje urodziny ja również poprosiłem o prawo jazdy. Chanyeol był wystarczająco miły, by pożyczyć mi swój samochód i nauczyć mnie, jak się prowadzi. Zaczęliśmy na opuszczonym lotnisku. Krążyliśmy dookoła i uczyliśmy się obchodzić z biegami we właściwy sposób. Chanyeol był dobrym nauczycielem, o ile to nie przez jego pocałunki.
                – Dobrze! Teraz powoli wycofaj—
                Z całych sił starałem się skoncentrować, kręcąc dookoła kierownicą, przerywając w odpowiednich momentach. Chanyeol zachęcał mnie bym zrobił więcej, toteż cofałem więcej i więcej, dopóki nie wykonałem perfekcyjnego parkowania.
                – Tak! – krzyknął z radości, przyciągając mnie do uścisku, potrząsając moim ciałem. Zaśmiałem się. – Zrobiłeś to! Masz do tego wrodzony talent, Baek!
                Uśmiechnąłem się nieśmiało, obdarzając go pocałunkiem w usta za bycie tak dobrym nauczycielem. To przerodziło się w coś gorącego i głębszego, aż prawie zapomniałem, że silnik jest ciągle włączony, a moja stopa naciska na skrzynię biegów, wysyłając nas obydwu w szoku niespodziewanie w przód. Samochód uderzył w pobliskie drzewo. Chanyeol krzyczał.
                – MOJE DZIECKO! – krzyknął, wyskakując z samochodu, sprawdzając uszkodzenia swojego nowiutkiego samochodu. Nie było aż tak źle, jednak było dużo zarysowań i wyglądało trochę na zgniecione.  Zaczęło zżerać mnie poczucie winy. Wolno podchodziłem do swojego chłopaka,  niepewny, czy powinienem się do niego odezwać czy nie, gdy on kipiał ze złości.
                Chanyeol przeklinał w wielu językach, a ja wybuchnąłbym w tej sytuacji śmiechem, jeśli stwierdziłbym, że to było zabawne – ale nie było, niespecjalnie.
                – Yeol – zaskomlałem, klepiąc delikatnie jego ramię. – Kochanie, przepraszam.
                –Przepraszasz?! – Chanyeol krzyknął, jego oczy były prawie czerwone, gdy tulił swój zepsuty samochód. – Moje nowiutkie auto jest zepsute!
                To sprawiło, że lekko podskoczyłem i również zacząłem szlochać, pocierając oko dłonią, gdy zastanowiłem się nad tym, co zrobiłem. Oglądanie wściekłego Chanyeola było dla mnie szczególnie szokującym widokiem. Zasmuciło mnie, gdy usłyszałem, jak prycha.
                Naprawdę myślałem, że mnie zabije; ale zamiast tego złagodził swoje spojrzenie i pociągnął mnie w dół, by mnie przytulić. Pociągnąłem nosem o szorstki materiał jego koszulki. Chanyeol spokojnie masował moje plecy, a ja znalazłem pocieszenie w uścisku mojego olbrzyma. – Przepraszam… – zaskomlałem.
                – W porządku – powiedział Chanyeol, prawie pękając ze śmiechu. – Daj spokój, kochanie, to nie jest coś, czego nie mogę naprawić. Przepraszam, że na ciebie nawrzeszczałem — więc nie płacz już, proszę?
                I uśmiechnąłem się.
                Myślałem, że mnie zabijesz.
                Ale tego nie zrobiłeś.
•••
                Samochód Chanyeola był naprawiony już w następnym tygodniu. Czułem się winny za rozbicie jego samochodu i dekoncertowałem się, będąc w aucie. Zdecydowałem, że porzucę myśl o zdobyciu prawa jazdy („Ponieważ możesz mnie ujeżdżać, jak tylko chcesz! Miałem na myśli – na barana! Nie w zboczony sposób, Sehun!” powiedział Chanyeol) i skupię się na nauce.
                Po zakończeniu zajęć wychodziliśmy na zwykłe randki, a czasami jeździliśmy na przejażdżki dookoła parku naprawionym samochodem Chanyeola. Kupowaliśmy jedzenie, rozmawialiśmy i w kółko żartowaliśmy. Czasami dołączali do nas Sehun i Luhan, ale zazwyczaj byli zajęci, więc zanotowaliśmy, by zbytnio ich nie kłopotać.
                Wciąż pamiętam białe linie na ulicy, którą zabierał mnie do restauracji American Pie, kupował mi moje ulubione ciasto truskawkowe, kiedy on sam jadł drugą stronę tego kawałka nawet jeśli twierdził, że nie lubi truskawek.
                – Nie rozumiem, jak możesz lubić to gówno, Baek – powiedział z pełnymi ustami, w czasie gdy jego druga ręka kręciła kierownicą, a oczy spoczywały na drodze. – Jest mi niedobrze zaledwie po dwóch gryzach. A ty jesz to prawie codziennie!
                –Ale i tak to jesz – droczyłem się z nim, trącając go łokciem w bok, kiedy poprawiałem się na siedzeniu w jego samochodzie. Chanyeol mógł mieć rację – jedzenie tego samego menu każdego dnia nudziło mnie i napawało obrzydzeniem. Ale ciasto truskawkowe to ciasto, a ciasto to moje ulubione jedzenie.
                Chanyeol prychnął. – Tak, bo ta tutaj mała Księżniczka może zjeść tylko dwa kęsy, a potem nie może skończyć reszty kawałka.
                Sapnąłem, jakbym poczuł atak na mojej skórze. Chanyeol zachichotał na widok mojej obrażonej miny.– Okej, w porządku! Skończę moje ciasto truskawkowe – bez twojej pomocy.
                I zrobiłem to, wepchnąłem do buzi kilka kęsów i zmusiłem je do zsunięcia się w dół gardła. Mój żołądek stał się ciężki, a jedzenie nie wydawało się być trawione w jelitach. Wszystko z powrotem uniosło się do mojego gardła, jednym haustem wypiłem colę Chanyeola. Mój chłopak wpatrywał się we mnie z niepokojem.
                – Kochanie, tylko żartowałem. Nie musiałeś jeść wszystkiego – powiedział, przesuwając moją rękę w dół, kiedy próbowałem wepchnąć ostatni kawałek truskawkowego ciasta. – Rozchorujesz się, Baek!
                Jestem upartym mężczyzną, który nie lubi się poddawać. Poniekąd wziąłem to za wyzwanie. Zamlaskałem, przeżuwając ostatni kęs ciasta. Beknąłem z satysfakcją, gdy spojrzałem na pusty plastikowy talerz z zadowalającym uśmiechem. Chanyeol tylko jęknął w klęsce.
                – Mówiłem ci, że mogę to skończyć!
                – Tak, ale nie przychodź do mnie narzekać jeśli twój nos urośnie – prychnął, gwałtownie zawracając. Przez nagły ruch samochodu zacząłem czuć, jak grawitacja wycofuje organy z mojego ciała. Mój mózg czuł, że mogą wypaść w każdej chwili, dlatego szybko przyłożyłem dłoń do ust.
                – Baekhyun? – Chanyeol zerknął na mnie, a ja maniakalnie pomachałem moją ręką, jakbym chciał mu powiedzieć, żeby się nie martwił. – Co się stało, kochanie? Baek, mów do mnie!
                W mojej głowie panowała katastrofa i nie wiem, dlaczego go posłuchałem. Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, ale jedynymi rzeczami, jakie powiedziałem, były mój kaszel i wymioty, które po raz kolejny z powodzeniem zniszczyły samochód Chanyeola wraz z nową tapicerką. Krzyknął i zatrzymał się na poboczu.
                – Baek! – wykaszlałem więcej truskawkowego ciasta, które wcześniej niestosownie pochłonąłem. Moje oczy łzawiły, kiedy poczułem, jak moje gardło nie może przyjąć przetworzonego jedzenia, które wydobywało się z żołądka. Przypuszczałem, że Chanyeol nawrzeszczy, nakrzyczy na mnie, a może nawet wykopie z samochodu. Ale niespodziewanie tylko mnie poprawił na siedzeniu i poklepał po plecach, nawet jeśli wymiociny dostały się na jego koszulkę.
                – Wszystko w porządku? – zapytał łagodnie, przeczesując czuprynę czarnych włosów na moim czole, gdy całował moje zapłakane oczy. Nie mogłem odpowiedzieć, ponieważ moje gardło wystarczająco bolało z powodu jedzenia. Przyciągnął mnie bliżej do ciasnego uścisku. Truskawkowe ciasto rozsmarowało się na jego koszulce. – Oh, Bae. Tak się martwiłem. Mówiłem ci, nie powinieneś się zmuszać do zjedzenia aż tyle.
                Załkałem. Nie z powodu bólu pochodzącego z mojego gardła czy klatki piersiowej, ale ze względu na myśl o tym, jakim szczęściarzem jestem, bo jestem kochany przez tak cudownego człowieka.
                Myślałem, że mnie znienawidzisz.
                Ale tego nie zrobiłeś.
•••
                – Baek, będzie dzisiaj padać – powiedział mi Chanyeol, spoglądając z ukosa, a ja udawałem, że patrzę wszędzie tylko nie na jego twarz. – Bae, to deszczowa pora roku.
                Obracając się do niego całkowicie, zarumieniłem się. Kiedy niebo nie było niczym jak tylko jasnym błękitem i wilgotną bielą, Chanyeol kontynuował nękanie mnie deszczowymi warunkami pogodowymi, decydując, że wcale nie powinniśmy iść na wycieczkę po plaży.
                – Ale już prawie jesteśmy na miejscu, nie możesz zawrócić – boczyłem się na niego. – Daj spokój, Yeol, zostałeś oszukany przez  pogodynkę! Teraz jest słonecznie, widzisz? – pomachałem ręką w niewielkiej przestrzeni jego samochodu, by zaakcentować moje słowa i zirytować go swoim szerokim uśmiechem. Słońce było gorące, tak jakby wylało się z nieba, rozbłyskując na oceanie, kiedy zachodziło. Żadnych znaków nadchodzącego deszczu, które potwierdziłyby słowa Chanyeola.
                Chanyeol gderał coś pod nosem, gdy otwierał okno. Uśmiechnąłem się i poklepałem go po udzie, a jego usta wygięły się w górę.
                Plaża jest czymś, co nigdy mi się nie znudzi. Naturalny fenomen jest niebieski i czarujący – niebo odzwierciedla wodę, a woda odzwierciedla niebo. Plaża była pusta, tak jak myślałem, nikt nie odwiedza plaży podczas sezonu burzowego.
                Duża dłoń Chanyeola zaciskała się na mojej, kiedy spacerowaliśmy. Palce splątały się i zamknęły w uścisku, cisza zagłuszała nasze otoczenie tylko falami morza. Ścisnąłem lekko dłoń mojego chłopaka, na co on na mnie popatrzył.
                – Przepraszam – wymamrotałem, gdy zatrzymaliśmy nasze kroki.   Przepraszam, że zmusiłem cię do zabrania mnie tutaj.
                Wyraz twarzy Chanyeola był nieczytelny, gdy na mnie patrzył. Przestawałem z nogi na nogę pod wpływem jego obezwładniającego spojrzenia. Odgłos fal stał się cichszy, a brzęczenie mojego drżącego serca zniknęło, zostawiając mnie całkowicie głuchym, gdy zamknąłem oczy i pochłonąłem usta Chanyeola.
                – Zrobiłbym wszystko – szepnął podczas naszego niewinnego pocałunku. –Wszystko dla ciebie, Baek.
                Moje usta otworzyły się dokładnie wtedy, gdy nadszedł ogromny grzmot wraz z białym piorunem, zaskakując nas obydwoje w miejscu, gdzie przystanęliśmy Zaczął padać ulewny deszcz, a my zaczęliśmy uciekać, śmiejąc się, gdy biegliśmy na bosaka, kurtka Chanyeola ochraniała mnie przed ulewą.
                Zatrzymaliśmy się przy pobliskiej opuszczonej szopie, by poczekać aż deszcz się uspokoi. Drzwi były otwarte, podłoga skrzypiała, gdy weszliśmy do pomieszczenia. Podstawowe wyposażenie ratownicze leżało przy ścianach. Siedzieliśmy tam przez kilka godzin, czekając aż ulewa ustanie – co nigdy się nie stało.
                Wstyd przejął nade mną kontrolę, przez co nie ośmieliłem się podnieść wzroku, by spojrzeć na twarz Chanyeola – gdyż nie utknęlibyśmy tutaj, gdybym posłuchał jego słów.
                Ale zamiast być na mnie wściekłym lub mówić mi „A nie mówiłem”, Chanyeol przyciągnął mnie bliżej na swoje kolana i owinął swoją kurtką, kołysząc nas w obie strony.
                – Yeol? – mruknąłem, patrząc na wyższego. Mój chłopak tylko uśmiechnął się, kiedy całował moje mokre włosy.
                – Nie chcę, żebyś się przeziębił – odpowiedział i zdjął swoją koszulę, umieszczając ją po mojej stronie, kiedy przyciągał mnie do swojej klatki piersiowej. Jak przez mgłę pamiętałem jego głośno bijące serce, gdy przyciskał moją nieatrakcyjnie zarumienioną twarz do swojej piersi. – Daj spokój, Bae, nie bądź nieśmiały. Dzielenie się ciepłem ciała jest najlepszy rozwiązaniem na czas, taki jak ten! – pocieszał mnie z niestosownym, szerokim uśmiechem przyklejonym do jego durnowatej twarzy.
                – Głupek, rozchorujesz się – wymamrotałem, a on tylko się zaśmiał. – To nie jest śmieszne! Yeol, ja—
                Zatopił moje słowa w pocałunku i straciłem wątek, zapominając, co chciałem mu powiedzieć. Oczy były zamknięte, a klatka piersiowa naciskała na mnie w najbardziej niemożliwe sposoby, jakie mogłem opisać. To było miłe uczucie, gdy siedem kolorów tęczy tryskało wewnątrz mojej piersi, a ja nie chciałem robić niczego innego, tylko zostać przez cały dzień u jego boku.
                Wciąż pamiętam chrapliwy głos Chanyeola, kiedy śpiewał Baby Baby, stukając w drewnianą podłogę, aby ukołysać mnie do snu. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam był jego piękny uśmiech, delikatny uścisk i wspaniała miłość.
                – Kocham cię – wymamrotałem, gdy zmęczenie zapanowało nad moim ciałem.
                Myślałem, że powiesz „A nie mówiłem”.
                Ale tego nie zrobiłeś.
•••
                – Kris, jesteś taki głupi! – zaśmiałem się i uderzyłem żartobliwie wyższego w ramię, , na co odpowiedział, chowając moją głowę w swoich ramionach i nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko roześmiać się głośniej.  
                Kris był kolegą Chanyeola z drużyny koszykówki z liceum. Często nas odwiedzał, rozmawiał i wygłupiał się z Chanyeolem. Dorosłem do tego, by również go lubić, ale nic poza przyjaźnią. Jedyną rzeczą, jaką kiedykolwiek chciałem zrobić, to sprawić, by mój chłopak stracił cierpliwość – co wydawało się nigdy nie zdarzyć, kiedy on kontynuował czytanie czasopisma ze stolika, ignorując naszą dwójkę.
                Kris i ja rozmawialiśmy coraz więcej, ciesząc się z wzajemnego towarzystwa, gdy Chanyeol dalej czytał gazetę. Wyższy mężczyzna chciał wrócić do Chin, aby kontynuować studia i to prawdopodobnie był nasz ostatni raz, kiedy się widzieliśmy.
                – Musisz przywieźć mi dużo pamiątek – krzyknąłem, wyrzucając ręce w powietrze.
                Kris zaśmiał się, klepiąc mnie delikatnie po policzku, na co pochyliłem się w jego stronę. Dorosłem do tego, by kochać go jak brata, jego uścisk i słowa uspokajały mnie tak samo, jak te Chanyeola. – Zrobię to. I odwiedzę cię także, Baek.
                Kątem oka mogłem dostrzec Chanyeola, podnoszącego wzrok znad czasopisma, patrzącego na nas wilkiem. Moje wnętrze gotowało się w oczekiwaniu. – Musisz. Będę za tobą tęsknił – szepnąłem, wsadzając nos w jego dłoń, na co Kris natychmiast ją wycofał. Podniosłem wzrok, aby zobaczyć wkurzonego Chanyeola – reakcja, o której nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek przyjdzie.
                – Żegnaj, Kris – wymamrotał, chwytając moje ramię, podnosząc mnie do góry. –Przykładaj się w Chinach do nauki.
                Chanyeol był silny i stanowczy, gdy ciągnął mnie w dół ratusza. Mogłem dostrzec w jego ekspresji złość. To sprawiło, że poczułem się winny za lubienie faktu, iż jest na mnie zły  – wiedziałem, że w rzeczywistości wciąż się o mnie troszczył i kochał tak samo, jak wcześniej.
                – Co to, do cholery, było, Baekhyun? – prychnął, puszczając moją rękę. – Flirtowałeś bez ukrycia, tuż przed moim nosem, i to w dodatku z Krisem? Chryste, co z tobą nie tak?!
                Ze wszystkich sił starałem się ukryć uśmiech, który chciał pojawić się na moich ustach, ale w pełni poniosłem porażkę, próbując ukryć moje szczęście, gdy wybuchnąłem śmiechem i rzuciłem się na giganta. Chanyeol był ciągle zdezorientowany, jednak mimo to obwinął dookoła mnie swoje ramiona.
                – To nie miało być śmieszne – mruknął poirytowany. – Jak mogłeś to zrobić?Dotknął twojego policzka!
                – Wiem, kochanie – zagruchałem, całując go w nos. Chanyeol jęknął w niesprawiedliwości. – Ale to było tylko dotknięcie, byłem miły, jako że wraca do Chin.
                – Zamierzam zszyć jego kutasa z językiem – powiedział oschle, na co się roześmiałem.– Nie śmiej się – prychnął Chanyeol, i przestałem.
                Zabrał mnie do restauracji, a cisza powoli zabijała nas obydwu. Poczucie winy zżerało mnie całkowicie i w myślach wróciłem do mojego czynu. Być może w tamte dni czułem się niekompletny i niepewny miłości Chanyeola do mnie, co poskutkowało tym, jakże głupim, działaniem. Cicho przeklinałem samego siebie.
                – Przepraszam – wymamrotałem, gdy gapiłem się na moje ulubione ciasto truskawkowe. – Przysięgam, że już więcej tego nie zrobię.
                Chanyeol nic nie powiedział na moje wyznanie, odchylił się tylko na swoim krześle, wpatrując tępo w zimną już kawę. Moje oczy po brzegi wypełniły się pełnymi skruchy łzami.
                – Yeol – wychrypiałem, podnosząc wzrok na mojego chłopaka. – Yeol, przepraszam. Powiedziałem to, żebyś zrobił się zazdrosny, to wszystko. Nigdy nie zamierzałem cię zranić.
                Byłem paranoidalny wobec tego, co miało być następne. Zerwanie, może? Odpoczynek od naszego związku? Mój umysł pęczniał w smutku na te myśli.
                Chanyeol natomiast nie robił nic. Siadł z powrotem prawidłowo i podniósł swój nietknięty napój, sącząc go powoli i spokojnie, jak na mój gust. Byłem wtedy na krawędzi płaczu, ale mój ukochany nie zrobił nic, tylko wyciągnął swoje usta ku górze w uśmiechu i roześmiał atrakcyjnie jego piękną radością.
                Myślałem, że mnie zostawisz.
                Ale tego nie zrobiłeś.
•••
                Liceum zmierzało ku końcowi, a uroczystość wręczenia dyplomów była ostatnim dniem naszego nastoletniego snu. Ostatnią rzeczą, jaka została był bal, a jedyną osobą, o której kiedykolwiek pomyślałem, by trzymać się za ręce, był mój jeden, jedyny Chanyeol.
                Róże, które trzymałem w dłoni stały się ciężkie, kiedy czekałem, aż mój chłopak przyjedzie na miejsce. Byłem ubrany na biało, cała impreza miała motyw formalny. Wszyscy nosili garnitury i długie suknie, a miejsce balu wyglądało iście królewsko. Rozejrzałem się przy wejściu za szczególną postacią. Moje oczy wkrótce zaświeciły, dokładnie wtedy, gdy dostrzegłem plamę czerwonych włosów, na co zbiegłem szybko po schodach.
                Chanyeol był ubrany bardzo nieformalnie. Rękawy jego czerwonej kurtki były podwinięte, a luźne, workowate spodnie zwisały niżej niż powinny, ich właściciel stał niezgrabnie z rękami w kieszeniach przy swoim samochodzie, obserwując innych uczniów, mijających go w garniturach. Krzyknąłem jego imię:
                – Chanyeol, tutaj! – wymachiwałem swoją ręką, mój chłopak zauważył mnie prawie natychmiast. Podbiegł do mnie od razu, chcąc odgonić się od spojrzeń rzucanych przez innych uczniów. Zmarszczyłem brwi, gdy musnąłem dłońmi jego klatkę piersiową, prostując zagięcia na jego marynarce. – Dzisiaj jest bal, Yeol. Nie powinieneś zakładać kurtki i luźnych spodni – powiedziałem mu rozczarowany.
                Chanyeol wypuścił poirytowane i pełne krzywdy sapnięcie. – Nikt mi nie powiedział, jaki jest motyw, więc wpadłem właśnie w tym.
                Spojrzałem na jego dłonie, by zobaczyć, czy coś dla mnie przyniósł. Uczucie rozczarowania dźgnęło mnie lekko, gdy zobaczyłem, że nic ze sobą nie ma. Zignorowałem myśli z tyłu mojego umysłu i z powrotem na niego spojrzałem, wymuszając uśmiech.
                – Mam je dla ciebie – powiedziałem do niego, podając mu róże. Chanyeol zaśmiał się, kiedy przyjął mój prezent. – Chcesz wejść do środka? Bal już się zaczął.
                Ze złączonymi rękami, weszliśmy na potańcówkę i od razu udaliśmy się do pustych miejsc. Spojrzałem na niego z zakłopotaniem, kiedy powiedział mi, abym usiadł. Czy on nie chciał tańczyć? Ale zamiast wysłuchać tego, co miałem mu do powiedzenia, Chanyeol podniósł ręce i odszedł do swoich przyjaciół, śmiejąc się razem z nimi.
                Niespokojnie wierciłem się na swoim miejscu, wodząc wzrokiem po morzu tańczących ludzi pod sceną, przysuwających się bliżej do siebie, gdy grać zaczęła wolna piosenka. Przeniosłem moje spojrzenie na Chanyeola, który nadal śmiał się ze swoimi przyjaciółmi, i zacisnąłem wargi.
                Być może był zły na mnie za to, że nie powiedziałem mu o motywie tegorocznego balu –albo może był nawet bardziej zażenowany tym, że miał na balu tańczyć z chłopakiem. Niemniej jednak wymiotłem te myśli daleko, ale zatrzymałem je w moim umyśle, kiedy szedłem w stronę części sali z jedzeniem.
                Nie chciałem wyglądać na przylepnego czy denerwującego. Trzymałem się więc z dala od Chanyeola, kiedy rozbrzmiała trzecia wolna piosenka. Po czwartej piosence bal miał się skończyć i potem nie miało być już dla nas więcej młodości i tańców. Rozwiązałem muszkę na mojej szyi, sącząc czwartą szklankę. Nie robiłem nic, tylko wciąż siedziałem na miejscu, gdzie zostawił mnie Chanyeol, kiedy weszliśmy na potańcówkę. Coraz bardziej się boję, że mnie zostawi.
                Ale kiedy rozbrzmiała ostatnia piosenka zaczęła grać, zobaczyłem wyciągniętą w moją stronę dłoń. Spojrzałem do góry zmęczonymi i załzawionymi oczami, napotykając wzrok mojego chłopaka. Znany uśmiech Chanyeola zniknął,, gdy złapał moją dłoń.
                – Dlaczego płaczesz? – dokuczał mi, prowadząc na parkiet. Stanęliśmy w kole. – Baek? Co się stało? Jesteś wściekły, bo zostawiłem cię samemu sobie?
                Chciałem zacząć płakać, gdy ukryłem twarz w jego klatce piersiowej. Trzymał mnie w swoich silnych ramionach, długie kończyny owinął dookoła mojej talii, mocno kołysząc w obie strony, gdy wolna piosenka rozniosła się po sali. – Głupek – wymamrotałem smutno. – Myślałem, że chcesz mnie opuścić. Przepraszam, powinienem ci powiedzieć o motywie przewodnim.
                Chanyeol uciszył mnie pocałunkiem. Oderwał się z zawstydzonym uśmiechem, a ja patrzyłem na niego z rozdrażnieniem. Robił to często i nie skłamałbym, gdybym powiedział, że bardzo lubiłem te jego niespodziewane ruchy.
                – Wszystko w porządku, Baek – wyszeptał, całując moje ucho. – Po prostu pomyślałem, że będziesz jeszcze bardziej zażenowany, tańcząc ze mną. Nie mam na sobie nawet formalnego ubrania tak jak powinienem!
                Zachichotałem, oplatając jego szyję rękoma, przyciągając go bliżej do mojej twarzy. Uśmiechnąłem się nieznacznie i ponownie pocałowałem go w usta; życząc sobie, by czas zastygł w bezruchu i pozwolił nam tańczyć, dopóki się nie zestarzejemy.
                Myślałem, że mnie porzucisz.
                Ale tego nie zrobiłeś.
•••
                Gdy szkoła średnia się skończyła, poszliśmy na oddzielne kierunki w tym samym collage’u w pobliżu naszego rodzinnego miasta. Chanyeol i ja zamierzaliśmy trzymać się razem z Sehunem i Luhanem. Gdzieś po drodze poznaliśmy nowych przyjaciół i ludzi, którzy wspierali nas. Podczas gdy większość społeczeństwa gardziła nami, przez naszą dyskryminującą seksualność, ci ludzie tego nie robili.
                Chanyeol podjął studia łączące filologię i sztukę, kiedy ja wybrałem kierunek muzyczny. Droga była ciężka i wyboista, nic nie było dla nas łatwe– ale Chanyeol wierzył we mnie tak niewiarygodnie mocno, że trudno było się poddać.
                Zamieszkaliśmy razem w czasie piątego roku bycia ze sobą. Wynajęliśmy mieszkanie w pobliżu naszej szkoły i od tamtej pory było nam łatwiej. Chanyeol i ja znaleźliśmy pracę na pół etatu w usytuowanych obok siebie kawiarni i restauracji. Zarabianie pieniędzy na życie było trudniejsze, niż myśleliśmy, że będzie.
                Z okazji naszej szóstej rocznicy Chanyeol zabrał mnie do restauracji, gdzie pracował i zmusił mnie, bym usiadł na krześle. Rozejrzałem się ostrożnie po tłumie klientów, i moje oczy natrafiły na postać siedzącą na scenie z gitarą w rękach, ze stale tym samym, ciągle czarującym uśmiechem na ustach.
                – Próba… oh, okej. Uh… Cześć – Chanyeol odchrząknął, spoglądając na morze ludzi pod nim, i przełknął nerwowo ślinę. Rozśmieszył mnie. – Ta piosenka zadedykowana jest dla mojego… uhm, chłopaka – Seria szeptów ze strony publiczności.– Dzisiaj mija nam sześć lat bycia razem. Kocham cię, Baekhyun.
                Perkusja zaczęła wystukiwać rytm, a moje myśli spowijała teraz tylko słodka, melodyjna nuta chrapliwego głosu Chanyeola. Jego ciche brzdąkanie na gitarze wesoło ożywiało atmosferę, a ja byłem otumaniony niczym innym jak tylko nadmiarem szczęścia i łzami, przełamującymi się w chichot, gdy Chanyeol pominął słowa piosenki.
                Kiedy piosenka się skończyła, ludzie nagrodzili go głośnymi brawami, nawet na stojąco i zachęcali wiwatami. Zeskoczył ze sceny, a ja podbiegłem do niego niemal natychmiast, by go uściskać. Owinąłem ramiona dookoła jego szyi tak mocno, jakbym nie chciał go już wypuścić. Chanyeol oczywiście się zaśmiał, podnosząc mnie do góry.
                – Kocham cię – powiedziałem do niego pomiędzy łzami, szlochając w szorstki materiał jego koszuli. – Tak bardzo cię kocham, Yeol.
                Łzy Chanyeola sprawiły, że moje ramię stało się mokre i zimne. – Ja ciebie mocniej, Baekhyun.
•••
                Oświadczył mi się w drodze do domu, przez co płakałem tego dnia drugi raz. Powiedziałem „tak”.
•••
                Kiedy wzięliśmy ślub, Chanyeol zdecydował o wprowadzeniu się do większego domu. Powiedział mi, że chce adoptować dzieci, a ja się zgodziłem.
                Dom był przestronny, wszystko osłaniały białe ściany. Obydwoje skończyliśmy studia. Chanyeola przyjęto w pobliskim collage’u na stanowisko wykładowcy, kiedy ja byłem nauczycielem w akademii muzycznej. Nasza córka miała w tamtym czasie dwa lata.
                I wtedy, pewnego dnia otrzymaliśmy list z rządu.
                Wymagali jednego męskiego członka z rodziny między osiemnastym a trzydziestym piątym rokiem życia, aby wstąpił do wojska – by został wysłany na ćwiczenia i wojnę. Spojrzałem na naszą czteroletnią córkę i przez całą noc płakałem w ramię Chanyeola.
                – Baek, pójdę – Chanyeol uśmiechnął się. Jego zwyczajowy uśmiech nie sięgał do oczu. – Daj spokój, na pewno uświadomią sobie, że nie nadaję się do armii i wykopią mnie już pierwszego dnia – powiedział do mnie mój mąż, jego żartobliwe zachowanie nie docierało do naszych serc i obydwoje o tym wiedzieliśmy.
                Gapiłem się przez okno, ciemna noc naśladowała pustą dziurę w mojej klatce piersiowej, ścisnąłem jego dłoń. Cienka pościel, która przykrywała nas obu na łóżku, robiła się coraz cięższa, gdy mocniej mnie obejmował.
                – Ale co jeśli nie wrócisz? – wychrypiałem, spoglądając na niego. Z trudem starałem się nie pozwolić spaść moim łzom ponownie. – Co się z nami stanie? Z naszym dzieckiem?
                Chanyeol potrząsnął głową i uciszył mnie swoimi ustami, i poddałem się. Moje powieki opadły w dół, pozwoliłem mu tej nocy zabrać mnie z dala od tego wszystkiego, ukryć nas w naszym świecie.
•••
                Na mojej liście było tak wiele rzeczy, które chciałem z nim zrobić. Nasze wspólnie spędzone osiem lat wydawało się nie odhaczyć wszystkich, które pragnąłem z nim uczynić, a to, że musiał mnie opuścić, nigdy nie było jedną z nich. Pomogłem mu tamtej nocy spakować torbę, z ciężkim sercem umieszczając w niej wszystko, co potrzebne.
                – Masz swój dowód osobisty? – zapytałem go, zerkając na mężczyznę siedzącego na łóżku. Wyglądał na zagubionego we własnym świecie. – Yeol?
                Otrząsnąwszy się z zadumy, Chanyeol spojrzał na mnie, a ja zmiękłem na zmartwiony wyraz jego twarzy. Podszedłem do niego i usadowiłem się na jego kolanach. Chanyeol zarechotał.
                – Co jest? – zapytałem go cicho. Chanyeol odwrócił wzrok. – Yeol…
                Wtedy to zobaczyłem, zmartwienie – smutek i niechęć do opuszczenia domu. Do zostawienia nas.Niewielka ilość czasu, jaką ze sobą spędzaliśmy, nie była wystarczająca.
                – Martwię się, Baek – westchnął, opierając swoją głowę na zagięciu mojego ramienia. – Nie chcę cię zostawiać. Nie chcę opuszczać Chanhee…
                – Wiem, Yeol – powiedziałem, całując lekko jego policzek. – Ale musisz… wiesz, że nie możemy temu zaradzić.
                Wtedy to poczułem, smutek, pustkę, wszystko, co zostawił miało wpływ na mnie i na nasze adoptowane dziecko. Ale bycie silnym i cierpliwym jest częścią życia. Wiedziałem, że bezpiecznie wróci do domu.
                Chanyeol spojrzał na mnie, delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy – i to nie było zmartwienie. – Kocham cię, Baekhyun. Co takiego zrobiłem, że dostałem tak pięknego mężczyznę jak ty?
                – Żyjesz – uśmiechnąłem się, żart wydawał się ciążyć w powietrzu. – Obiecaj mi, że wrócisz.
                Nie powiedział nic, ale spojrzał w moje oczy i zapewnił. Na tę odpowiedź moje serce podskoczyło do gardła, ale szybko odzyskało swój spokój, gdy ucałował moje usta, popychając mnie na łóżko, ponownie biorąc mnie w swoje ramiona.
                – Obiecuję – wyszeptał, delikatnie przesuwając usta w dół na moją szyję. Jęknąłem, czując mrowienie. – Przyrzeknij mi, że nigdy nie spojrzysz na innych mężczyzn, Baek…
                – Przyrzekam – krzyknąłem, wybuchając płaczem, kiedy spojrzał w górę, a ja  zobaczyłem, że oczy mojego męża są mokre od łez. – Przysięgam, Yeol. Kocham tylko ciebie, będę kochał tylko ciebie i —na zawsze—
                Po raz kolejny tej nocy zabrał mnie do naszego świata, nasze pocałunki były zabrudzone słonymi łzami, a jego pchnięcia były powolne, kiedy intonował słowa „kocham cię”
•••
                – Żegnaj, Yeol – uśmiechnąłem się słabo, machając ręką do mojego męża. Mój uścisk na rączce nasze córki wzmocnił się, a ona spojrzała na mnie z drżącymi ustami. – Chanhee, powiedz „pa pa” tatusiowi.
                – Tatuś wyjeżdża? – zapytała, patrząc na wyższego mężczyznę, a Chanyeol uśmiechnął się smutno. Pociągnąłem nosem, ona także, po czym wybuchła płaczem. – Tatusiu, dlaczego? Chanhee była grzeczna!
                – Wiem, kochanie – zagruchał, upuszczając torbę z ramienia na podłogę, biorąc naszą córkę w swoje ramiona. – Byłaś naprawdę grzeczna. Ale tatuś musi wyjechać na małą chwilę, więc Chanhee musi być grzeczna dla tatusia Baeka, dobrze?
                Wybuchła krzykiem, kurczowo trzymała się szyi mojego męża, przytulając go ze wszystkich sił. Wymieniliśmy ze sobą ostrożne spojrzenia i spojrzałem smutno w dół, obejmując moją zalaną łzami twarz, gdy słuchałem, jak Chanyeol karci naszą córkę.
                Chanhee z powrotem pobiegła do swojego pokoju, a ja spojrzałem na niego. Twarz Chanyeola była mokra od łez, więc pozbyłem się ich delikatnymi pocałunkami, wiedząc, że mokre krople na moim policzku nie były moje.
                – Jest okej, Chanyeol. Później będzie cię szukała – wyszeptałem, gdy obejmowałem go w talii. – I kiedy wrócisz do domu, nie będzie pamiętała.
                Śmiech Chanyeola był gorzki, coś, co kiedyś tak bardzo kochałem. Ale słuchanie go w takim bólu, ściskało moje serce. – Oczywiście – powiedział gorzko, a ja wzmocniłem uścisk. Ręce dookoła mojego ciała raniły mnie, ale nie aż tak bardzo.
                – Kocham cię – powiedziałem po raz kolejny delikatnym szeptem ze łzami. – Kiedy wrócisz do domu, znów będziemy się kochać. I ugotuję dla ciebie twój ulubiony smażony ryż z kimchi, później będziemy wspólnie patrzeć, jak Chanhee dorasta i— i zestarzejemy się—
                – Baek – wymamrotał Chanyeol. Uniosłem podbródek do góry i spojrzałem na mojego męża, obraz rozmazywał się. – Muszę już iść. Też cię kocham, skarbie.
                Część mnie chciała, żeby Chanhee wróciła i przytrzymała swojego tatę mocniej, mówiąc mu, żeby został i nigdy nie odchodził. Część mnie chciała zrobić to samo, trzymać się go – zatrzymać go i już zawsze całować każdą cześć jego ciała, ale— ale nie mogłem.
                Spuściłem ręce po bokach i spojrzałem w dół. Łzy skapywały bezużytecznie, usłyszałem szuranie bramy, gdy Chanyeol wychodził. Kiedy spojrzałem w górę, zobaczyłem wahanie mojego męża, wyciągał ręce do drewnianego płotu, odwracając się, aby spojrzeć na mnie z nieodłącznymi łzami.
                – Yeol – krzyknąłem, podchodząc do niego, by objąć ponownie go w tali. Schowałem twarz w jego plecach, plamiąc je moimi łzami. – Nie odchodź, proszę.
                Wydusił z siebie stłumiony szloch, gdzieś pomiędzy śmiechem lub płaczem. Nie wiedziałem, nie mogłem wysilić się, by wiedzieć. – Przepraszam, Baek. Przepraszam, że nie mogę zrobić dla ciebie tak wiele— dla naszej rodziny – stłumił gorzki śmiech. – Kocham cię.
                Wyplątał się z mojego uścisku i wskoczył do ciężarówki przy drodze, nigdy już nie podniósł wzroku z ziemi.
                Tak. Było wiele rzeczy, których nie zrobiłeś. Ale chroniłeś mnie, znosiłeś, kochałeś.
                Było tak wiele rzeczy, które chciałem z tobą zrobić, gdy wrócisz do domu z wojny.
•••
                – Tatusiu? – ośmioletnia Chanhee pociągnęła moją koszulę, więc spojrzałem na swoją córkę. Jej szeroko otwarte oczy zamrugały, patrząc na mnie. – Co robisz?
                Zachichotałem, gdy podniosłem ją i usadziłem na swoich kolanach, trzymając, kiedy zerkaliśmy przez okno. Droga była tym samym miejscem, z którego wtedy opuścił nas Chanyeol.
                – Czekam na twojego tatę – uśmiechnąłem się do niej. Zamrugała.
                – Ale ty jesteś tatą.
                Zaśmiałem się, całując jej policzek, odgarniając czuprynę czarnych włosów z jej czoła. Pomimo tego, że była adoptowana, miała bardzo podobne oczy i uśmiech do tych mojego męża. Na samą myśl o tym moje oczy stały się mokre. – Chanyeol, nie pamiętasz, Chanhee?
                Chanhee zamilkła i tylko delikatnie pokręciła głową. – Tylko troszeczkę. Dlaczego wyjechał?
                – Jest na wojnie – stłumiłem śmiech z oczami wciąż przyklejonymi do drogi, jakby pojazd miał ukazać się w każdej chwili.
                Wyjrzała przez okno i ucichła. Możliwe, że nie rozumiała. I miałem nadzieję, że pewnego dnia, nadal nie będzie rozumieć. Ból spowodowany niewiedzą o stanie zdrowia twojej miłości jest tak dotkliwy – bardzo, bardzo dotkliwy.
•••
                Kiedy Chanhee miała 12 lat, wróciła ze szkoły do domu z czarną kopertą w rękach. Wytarłem ręce  o fartuch i spojrzałem na córkę z dezaprobatą, gdy wzięła jedzenie bez umycia rąk, odłożywszy list na stole.
                – Co to jest? – zmarszczyłem brwi, przyglądając się kopercie. – Spaliłaś swoje świadectwo?
                Mój córka przewróciła oczami. – Znalazłam to przy skrzynce. Chociaż nie wiem, od kogo to jest. – Chanhee wzruszyła ramionami i ucałowała mój policzek, zanim pobiegła do swojej sypialni. Nie wysilałem się nawet, żeby nakrzyczeć na nią, by zdjęła buty, gdy spojrzałem na małą czcionkę w rogu koperty –„Royal Military Service”
                Bałem się, że ten dzień nadejdzie, ale swędziały mnie dłonie, chciałem dowiedzieć się czegoś o stanie zdrowia mojego męża i w końcu – po długim namyśle otworzyłem czarną kopertę i powoli przeczytałem pismo. Moje oczy napełniały się łzami z każdym słowem, aż w końcu upadłem na podłogę, wybuchając płaczem, gdy kurczowo przyciskałem papier do mojej piersi.
                „….jest nam przykro, zawiadamiając pana, że Park Chanyeol miał…
                … Cztery lata temu z obrażeniami klatki piersiowej…
                …z poważaniem…”
                Było tak wiele rzeczy, które chciałem z tobą zrobić, gdy wrócisz do domu z wojny.
                Ale tego nie zrobiłeś.