niedziela, 14 lutego 2016

Brisé [8/8]

4 komentarze // Dodaj komentarz (+)
oryginał: Brisé
pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
A/N: Jak widać po tytule posta, przybywam z ostatnią częścią Brisé. Zdążyłam zauważyć, że to opowiadanie przypadło Wam do gustu i nie zniechęcała mnie nawet niewielka ilość komentarzy. Zawsze pojawił się chociaż jeden czy dwa i to one motywowały mnie do dalszej pracy. Bardzo dziękuję za wszystkie pochwały i podziękowania, to naprawdę ważne. Dziękuję też mojej becie za sprawdzanie wszystkich przetłumaczonych części!
Chciałam też ogłosić, że na razie robię małą przerwę od tłumaczeń na rzecz swoich ff. Nie martwcie się jednak, na pewno tutaj jeszcze wrócę. Póki co będziecie mogli poczytać coś na tamtym blogu, jak tylko coś dodam. Na początek mam zamiar ruszyć z Chanbaekiem, ale w planach jest też Kaisoo. Zobaczę, jak to wszystko wyjdzie, ale możecie być pewni, że to nie jest ostatni post tutaj.
Do Kyungsoo spokojnie przechadzał się po ruchliwych ulicach Seulu w piątek o 18:05. Niebo powoli zmieniało się z różowego w szare, chmury otaczały miasto, a on był wdzięczny, że zabrał ze sobą duży płaszcz. Świeże, nowe i – jak zwykle – czarne ubranie były tym, co miał na sobie, jego ciemne włosy były doskonale ułożone, ponieważ ten dzień był wyjątkowym dniem. Nikt nie mógł zauważyć, że serce mężczyzny desperacko bije w jego piersi; bez przerwy klikał i klikał długopisem w kieszeni swoich spodni, aby się uspokoić. Przechodził obok tych samych budynków, po tych samych ulicach, po tych samych skrzyżowaniach tak wiele razy. To było jak instynkt, kiedy zszedł po schodach na stację metra, nie zwracał uwagi na to, jakie miejsce zajmuje, ani kogo ma dookoła. Właściwie nie był skupiony na niczym innym jak na klikaniu w kieszeni.
Do Kyungsoo przeniósł się z małego miasta na południu – ciepłego, bezludnego, ładnego i gorącego – cztery lata i trzy miesiące temu, przez dwa i pół roku mieszkał w akademiku, a potem zdecydował, że chce mieszkać gdzieś indziej w mieszkaniu. Dopiero pięć miesięcy temu dostał pracę, po tym jak zdobył dyplom z wyróżnieniem na kierunku Projektowanie Multimediów – dopiero zaczynał w lokalnym studio telewizyjnym, dopiero uczył się podstaw. Był bardzo podekscytowany, by dostać własne studio, ale na razie to mogło poczekać.
Światła uliczne były zapalone, kiedy wyszedł ze stacji metra, niebo obsadzone było niczym poza ciemnością, nigdzie nie było widać księżyca – próbował nie iść zbyt szybko, nie był spóźniony i nie chciał zacząć się pocić, choć nikt nie zamierzał się tym przejmować. To nie był jego dzień, ale kogoś innego.
Dotarł w określone miejsce o 18:40, tłum znajdował się na szerokim placu, tuż przed masywnym budynkiem, duże plakaty zwisały z budowli – każdy z nich głosił „Jezioro Łabędzie” i ukazywał długie i szczupłe postaci z nadmiernym makijażem, jednak on wszędzie potrafił rozpoznać oczy mężczyzny na plakacie pierwszym od prawej. Serce Kyungsoo podskoczyło, ale nie mógł nic poradzić, aby się nie uśmiechnąć, wyciągnął swój telefon, zrobił zdjęcie, nadal uśmiechał się, kiedy wysyłał do kogoś wiadomość.
Jestem tutaj – wysłał to i czekał, aż będzie 19, kiedy to przedstawienie miało się rozpocząć.
– Do Kyungsoo! – Usłyszał odległy, lecz znajomy wołający go głos, odwrócił się instynktownie, a pięć sekund później wysoka i chuda kobieta przytuliła go.
– Hej, Eunmi! – przywitał ją, odwzajemniając uścisk oraz uśmiech. Zauważył za nią wysokiego mężczyznę. – Panie Kim – powitał go, wyciągając dłoń i skłaniając się lekko. Nie zmienił się wiele przez te lata.
– Minęło trochę czasu! Jak się masz? – Eunmi pogłaskała go po plecach i podeszła, by być bliżej swojego ojca. Mieli praktycznie takie same twarze, doskonałe rysy twarzy, ładne i małe oczy ozdabiały szeroki, ale szczególnie uroczy nos – jej włosy, ciemniejsze niż kiedyś, były ułożone w piękny kok na czubku jej głowy. – Jesteśmy bardzo podekscytowani, prawda, tato?
Mężczyzna pokiwał głową, ale wyglądał na nieobecnego. Odkąd Kyungsoo go ujrzał, wciąż badał wszystko dookoła siebie, zwłaszcza plakat wiszący po prawej stronie budynku.
– Miałem się świetnie! Praca i tak dalej… gdzie jest Hyeon i dziecko? – Kyungsoo zapytał o brakujących członków rodziny.
– Och, wiesz, dzieci nie mogą przychodzić do miejsc takich jak te, więc moja mała dziewczynka i jej tato zostali w hotelu… Zrobię dla nich chociaż wspaniałe zdjęcia!
– Nie wydaje mi się, żebyś mogła to zrobić! – oznajmił młodszy mężczyzna.
– Co?! Naprawdę?! – Zawsze okazywała dużo emocji, co sprawiało, że Kyungsoo chichotał przez większość czasu. – W takim razie, jak będę mogła im to pokazać?
Kyungsoo zaśmiał się, kiedy telefon w jego kieszeni zawibrował.
 Myślę, że zwymiotuję – odczytał, a jego serce ponownie podskoczyło.
Zrobisz to doskonale –  napisał tak szybko, jak potrafił. – Kocham cię.
Dziesięć minut później byli w teatrze, Kyungsoo trzymał w dłoniach broszurę przedstawienia, nieco pomarszczoną, ponieważ jego zdenerwowanie nie dało się kontrolować. Eunmi siedziała po jego prawej stronie i nie przestała mówić, od kiedy weszli do środka – ale to po prostu było normalne. Kyungsoo zwracał uwagę na jej ojca i na to jak cichy był, skupiony i rozkojarzony w tym samym czasie, w spokoju czytał pamflet, zwracając większą uwagę na ostatnią stronę, gdzie wypisane były nazwiska tancerzy.
Kyungsoo kolejny raz sprawdził ostatnią stronę – drugie nazwisko w pierwszym rzędzie: Książę – Kim Jong In. Uśmiechnął się do kawałka papieru, zwinął go i umieścił w kieszeni swojej marynarki. Otaczające ich miejsca były zapełnione; wszystkie rodzaje ludzi prowadziły cichą rozmowę, zanim światła nie zaczęły przygasać, a delikatna klasyczna muzyka zaczęła grać.
Kyungsoo złapał się podłokietnika, gdy rozpoznał piosenkę, a filigranowa kobieta pojawiła się na scenie, piękna oraz subtelna sukienka fruwała dookoła jej ciała, kiedy zaczęła tańczyć – po tym pojawił się na scenie silny lecz szczupły mężczyzna w czarnym ubraniu i z ogromnymi czarnymi skrzydłami. Mieli idealny pierwszy taniec, który dla Kyungsoo trwał wieki, a tak naprawdę zajął kilka minut – mógł poczuć, jak Eunmi tupie nogą i obgryza paznokcie. Rzucił okiem, a ojciec Eunmi miał zmarszczone brwi.
Później był wielki grupowy taniec i serce Kyungsoo biło najszybciej, wyczuł, że nadchodzi ten moment.
– Czy on wkrótce się pojawi? – Eunmi wyszeptała obok niego, wyciągając swój telefon, pomimo że wcześniej byli ostrzegani, że nie wolno im robić zdjęć ani nagrywać przedstawienia.
Kyungsoo tylko skinął głową i nie ruszył się więcej – akcja, która rozgrywała się na scenie, zaczęła zwalniać i tancerze otworzyli dużą przestrzeń na środku; muzyka sięgnęła swego szczytu, Kyungsoo musiał wstrzymać oddech, gdy ukazał się wysoki, szczupły i doskonale opalony mężczyzna, wykonując wysoki skok – jak gdyby natychmiast pofrunął, zgrabnie wylądował na brzegu sceny – Eunmi ścisnęła dłoń Kyungsoo, ale nie mógł się o to martwić. Ignorował wszystko dookoła siebie; skupił się tylko na głównym tancerzu, tym z ciemniejszą karnacją i świeżo pofarbowanymi srebrnymi włosami – jego twarz wyglądała blado, ale wiedział, że to wyłącznie część makijażu. Miał na sobie ładną, wyszywaną cekinami koszulkę, która pasowała do beżowych trykotów – mężczyzna poruszał się jak ocean dookoła wszystkich tancerzy, jego sylwetka była doskonała, a ciężka presja opuszczała ciało Kyungsoo, kiedy musiał powiedzieć sobie, że nie zacznie krzyczeć.
Oczy Kyungsoo łzawiły – kompletnie zlekceważył to, że kobieta po jego prawej stronie głośno płakała, a mężczyźnie obok niej duże łzy spływały po policzkach. Akcja posuwała się naprzód, a kiedy się skończyła, wszyscy nagrodzili występ brawami – Kyungsoo nie mógł być z niego bardziej dumny.
Za każdym razem, gdy Książę Jeziora Łabędziego pojawiał się na scenie i wykonywał istotny taniec, Kyungsoo był zmuszony wstrzymywać oddech. Najmocniej bił brawo, kiedy jego solo się skończyło, a w czasie antraktu po prostu nie potrafił przestać się uśmiechać. Kyungsoo z całych sił starał się skupić na pozostałych tancerzach w głównym wątku, czuł się samolubnie, ponieważ zwracał uwagę tylko na tę jedną osobę i było to bardzo niesprawiedliwe wobec wszystkich ludzi, którzy tak ciężko pracowali.
To bezcelowe.

Dwie godziny po rozpoczęciu przedstawienia publiczność zyskała Łabędzia oraz Księcia w ich finałowym tańcu. Kyungsoo zapamiętywał wszystko, jak nieskazitelnie wyglądali i jak płynęli z muzyką, jak sprawiali, że wyglądało to łatwo lecz niemożliwie, jak gdyby byli tylko postaciami magicznej opowieści – cóż, duh. Po kilku minutach pojawił się Czarny Łabędź i finałowe momenty rozgrywały się na scenie, tylko pomiędzy tą trójką. To było tak piękne, że sprawiło, iż Kyungsoo rozpłakał się ponownie.
Brawa rozpoczęły się po ostatniej nucie zagranej przez orkiestrę, tancerze wychodzili jeden po drugim, utrzymując swoje postawy – widownia wybuchła, kiedy Książę i Królowa Łabędzi pojawili się po raz ostatni oraz skłonili nisko na ponad dziesięć sekund. Kyungsoo już nie czuł swych dłoni i słyszał, jak Eunmi krzyczy imię swojego brata.
-
– Myślałem, że wypadną mi włosy – oznajmił Jongin, opadając na kanapę w salonie mieszkania, które dzielili. Trzymał między palcami kosmyk srebrnych włosów, a cień grymasu mienił się na jego ustach. Kyungsoo odwrócił głowę ze swojego miejsca tuż obok Jongina i prychnął, jego usta robiły się coraz bardziej nabrzmiałe, kiedy wyższy mężczyzna zaczesywał sobie włosy na czoło. – Nie podobają mi się.
Kyungsoo podniósł nogi i splótł je razem, przekręcając swój tors w kierunku Jongina. Zaczął bawić się srebrnymi kosmykami i nie były w dotyku takie jak kiedyś – nie były tak miękkie i gładkie, a krótsze włosy wydawały się jakoś cieńsze, Kyungsoo uśmiechnął się i zmierzwił je.
– Ale mnie się podobają – powiedział, jego oczy ukazywały czułość, powrócił do swojego telewizyjnego show.
Był sobotni wieczór i Jongin był wolny. Otwierające widowisko odbyło się zaledwie dwa dni temu, a on żył z uniesień z występowania nie w zwykłym przedstawieniu – ale jego ulubionym przedstawieniu wszechczasów.
Po prostu nie był przyzwyczajony do  posiadania jasnych włosów.
Znajdujące się po lewej stronie okna od podłogi do sufitu prezentowały miliony świateł, a ponad tym ciemne niebo, tajemnicze, ponieważ nie było ani księżyca, ani gwiazd – od zawsze było dla nich zagadką, jak znaleźli to mieszkanie, właściwie nie w centrum Seulu, ale nadal w zatłoczonej dzielnicy, w niezłej okolicy; stosunkowo nowe, bardzo wygodne i w przystępnej cenie. W rzeczy samej było to zagadką.
– O której musisz jutro wyjść? – odezwał się Kyungsoo, jego wzrok był skupiony na płaskim ekranie przed nimi.
– Około 6:30 – odpowiedział drugi mężczyzna, trzymał dłonie na kolanach, a jego oczy także były utkwione w telewizorze. – Myślę, że o ósmej albo coś koło tego będą musieli wejść do samolotu.
Rodzina Jongina spędziła w Seulu weekend dla wielkiego debiutu, Eunmi i jej mąż nalegali, by zostać w pobliskim hotelu, a Kyungsoo był wystarczająco miły, żeby oprowadzić ich po świetnych miejscach w Seulu: miejscach z jedzeniem, centrach handlowych, parkach, miejscach kulturowych… Eunmi była jak dziecko w sklepie ze słodyczami, ponieważ praca jak nauczycielka w szkole podstawowej nie bardzo pozwalała jej wyrwać się z ich małego, rodzinnego miasteczka.
– Chcesz pójść? – zapytał Jongin, gdy głośna i denerwująca reklama wyskoczyła na ekranie i Kyungsoo wyciszył urządzenie.
– Nie mogę. – Mniejszy odwrócił się twarzą do Jongina po raz kolejny. – Praca – powiedział z lekkim grymasem.
– W porządku. Spędziłeś z nimi dużo czasu w ten weekend, kiedy ja miałem próby – odrzekł Jongin. – Pożegnam się z nimi za ciebie.
Jongin musnął jego usta, a Kyungsoo uśmiechnął się, to normalne. Szybko i niewinnie odwzajemnił pocałunek, Jongin odpowiedział znaczącym uśmieszkiem, a jego oczy zamieniły się w piękne półksiężyce. To było dla nich rutyną. Jongin rzucił się na niego, atakując jego usta i wylądował na Kyungsoo na kanapie. Chichotali, kiedy dotarł do nich dźwięk od drzwi wejściowych, Jongin prawie dostał ataku serca.
– O cholera – powiedział Kyungsoo z szeroko otwartymi oczami. – Zapomniałem- Dałem Eunmi zapasowy klucz w razie nagłej potrzeby czy czegoś podobnego.
Jongin nie poruszył się, więc kiedy wysoka postać pojawiła się w przedpokoju, rzucił Kyungsoo spanikowane spojrzenie – mniejszy zepchnął go z siebie, co sprawiło, że w sztuczny sposób wylądował po przeciwnej stronie mebla.
– Przepraszam… N-nie powinienem – odezwał się gruby męski głos.
Jeśli wcześniej Jongin był spanikowany, to teraz po prostu chciał umrzeć.
To nie w ten sposób jego ojciec miał dowiedzieć się, że jest gejem.
– Jest w porządku, my nic nie- – Jongin próbował ułoży zdanie. – Ja tylko ściągałem robaka z jego włosów, tato! Ja nie- My nie-
– Jongin – odezwał się z boku Kyungsoo, odwrócił się, żeby spojrzeć na swojego chłopaka, jego policzki były jasnoczerwone, włosy w nieładzie, a oczy szeroko otwarte. Mógł się z niego nabijać, ale w jego głowie nie tworzyły się takie myśli. – Jest w porządku – powiedział mniejszy mężczyzna, słabo wzruszając ramionami.
Najstarszy z trójki nie odzywał się, a na jego policzkach widniał cień rumieńca, ale ostrożnie zaczął kierować się do salonu, niedaleko kanapy. Kyungsoo wstał i skinieniem głowy nakazał mężczyźnie usiąść po tym, jak ukłonił się i wyciągnął dłoń. Jongin tkwił w bezruchu.
– Proszę pana… – zaczął Kyungsoo, ale mu przerwano.
– Przepraszam, że tak sobie przyszedłem… bez zapowiedzi, ale Eunmi powiedziała mi… – powiedział, przesuwając wzrokiem od malowidła na ścianie do drewnianej podłogi. Jongin zauważył, że nie patrzył mu w oczy.
– W porządku… – w końcu udało się wyrzec Jonginowi, usiadł bliżej niego, podczas gdy Kyungsoo zajął miejsce na stoliku do kawy, naprzeciwko ich obydwu. – Potrzebujesz czegoś?
– Przyszedłem, żeby dać wam to. – Zaczął grzebać w reklamówce, którą zauważyli dopiero teraz. Wyciągnął kilka napojów z witaminami oraz butelek z herbatą, a także parę gorących okładów. – Och, i to.
Wyjął garść słodyczy z przedniej kieszeni. Były to opakowania, których młodzi mężczyźni nie widzieli przez długi czas. Wiśniowe, truskawkowe, winogronowe i cytrynowe żelki – ulubione smaki Jongina.
– Przypomniałem sobie, że lubiłeś je, kiedy byłeś dzieckiem, prawda? – zaznaczył i odłożył zakupy na stolik do kawy. Jongin miał w piersi dziwne uczucie, coś, co rzadko odczuwał – coś bliskiego nostalgii.
– Dziękujemy – odparł Kyungsoo, jego wzrok przenosił się z ojca Jongina na Jongina, w tę i z powrotem.
– Umh. – Jongin wziął cytrynowego żelka, a potem podzielił się fioletowym z Kyungsoo, bo wiedział, że tamten kiedyś je lubił. – Dzięki, tato.
Mężczyzna westchnął i niezręcznie poruszył się na kanapie, rzucił okiem na przestrzeń dookoła. Nigdy nie był w ich domu. Kyungsoo w przesadny sposób skinął głową w jego kierunku. Jongin mógł łatwo odczytać, co drugi próbował powiedzieć.
– Tato… – zaczął cicho, przeżuwając cytrynowy smak, który na chwilę przeniósł go do klas szkoły podstawowej. – Jeśli chodzi o to, co widziałeś, my…
– Nie musisz-
– Nie, ale chcemy, tato. – Zrobił krok do przodu tylko jedną stopą i usiadł na stoliku do kawy przed swoim ojcem, gdzie znajdował się Kyungsoo. – Powinienem ci powiedzieć o wiele wcześniej, nie chciałem, żebyś widział to w ten sposób, tak nagle, ale-
Westchnął, próbując się uspokoić. Jego relacje z mężczyzną zostały nieco odbudowane, rozmawiali przez telefon co tydzień, pomógł mu wiele, kiedy zaczynał college i uśmiechał się w każde święta Bożego Narodzenia, gdy jedli razem obiad, dzielili się anegdotami ze swojego życia, a Jongin starał się nie mieć więcej sekretów – to był ostatni, małe wspomnienie o ich poprzedniej dynamice. Coś, do czego nie miał jaj, by to wyznać.
– Jestem gejem, tato – powiedział jasno Jongin, kiedy uprzednio wziął głęboki oddech. W pomieszczeniu zapadła cisza. – Jestem w związku z Kyungsoo, od kiedy mieliśmy po siedemnaście lat. 
Kyungsoo milczał, zerkając okiem raz na jednego, raz na drugiego. Przeżył dokładnie to uczucie cztery lata temu, kiedy musiał przyznać się przed rodzicami oraz bratem, że także był zakochany w swoim najlepszym przyjacielu. Zaakceptowali to, a on miał wrażenie, że z ojcem Jongina będzie tak samo.
Mężczyzna po raz pierwszy tego wieczoru spojrzał Jonginowi w oczy, jego twarz okazywała zaskoczenie. Położył dłonie na swoich kolanach i na chwilę zerknął na Kyungsoo.
– Przepraszam, że ci nie powiedziałem… po tym jak obiecałem ci, że będę szczery, ale… – kontynuował Jongin – nie miałem odwagi, żeby to zrobić… to naprawdę stresujące…
Z jego ust wyrwał się nerwowy śmiech, kiedy przesuwał dłońmi w górę i w dół po swoich udach.
– Ja- – odpowiedział jego ojciec, jego głos był chyba delikatniejszy i wyższy niż zazwyczaj. – Miałem wrażenie, że jesteś… już od jakiegoś czasu.
Jongin podniósł wzrok, jego usta były suche i na wpół otwarte, ponieważ nie umiał znaleźć wyjścia, by podzielić się swoimi myślami w zrozumiały sposób.
– Wiesz… – najstarszy z trójki mówił dalej. – Kiedy spędzałeś mnóstwo czasu w domu Kyungsoo, ale zauważyłem, że jesteście naprawdę blisko, a to trzymało cię w zdekoncentrowaniu od całego bałaganu, jaki miał miejsce w domu… a jako że nigdy nie rozmawialiśmy, zakładałem, że w tajemnicy umawiasz się z dziewczynami. – Mężczyzna parsknął cicho. – A później, kiedy obaj tu przyjechaliście, myślałem, że to tylko zbieg okoliczności, bo Seul jest dobrym wyborem dla każdego i to naprawdę nic nie znaczyło.
– A potem, gdy zadzwoniłeś do mnie, że wyprowadzasz się z akademika, żeby mieszkać z Kyungsoo, bo tak będzie łatwej płacić czynsz, byłem bardzo podejrzliwy, ale powiedziałem sobie ‘hej, on może mieć rację, mieszkanie w akademiku może być bolesne, a dzielenie rachunków jest o wiele lepsze.’
Mężczyzna westchnął i spojrzał na Jongina.
– Jesteś wściekły? – To było wszystko, co młodszy mógł mu powiedzieć.
– Nie jestem wściekły… Jestem zszokowany, tak mi się wydaje – odparł. – Czy twoja siostra wie?
– Nigdy nic nie mówiłem, ale wydaje mi się, że ona wie… – odrzekł Jongin, odwracając głowę, by zerknąć na Kyungsoo.
– To jest coś, co mnie denerwuje, Jongin – odezwał się głośniej mężczyzna, a tamci dwaj nieznacznie otworzyli oczy. – Nie to, że jesteś gejem… możesz sobie być, kim chcesz, jakkolwiek to sprawi, że będziesz szczęśliwy, myślałem, że to jasne. Ale to, że zachowujesz pewne sprawy dla siebie, jeśli coś cię niepokoi, dlaczego nie podzielisz się tym ze mną?
– Nie wiedziałem, jak zareagujesz, tato – bronił się. – Myślisz, że łatwo jest komuś o tym powiedzieć? Komukolwiek, nawet przyjaciołom jest trudno… powiedziałem może trzem osobom w całym swoim życiu.
– A ja to rozumiem, uwierz mi, rozumiem… – tym razem odezwał się łagodniej, przysunął się bliżej Jongina, a jego dłonie były złączone. – Chcę, żebyś był szczęśliwy… to wszystko. Nie chcę, żebyś żył w tajemnicach i milczeniu, dobrze? Nawet jeśli mogę wyglądać powściągliwie i poważnie, wiesz, że się zmieniłem.
Jongin pokiwał głową, podczas gdy ojciec posłał mu ciepły uśmiech, taki, który widział w Dzień Bożego Narodzenia, kiedy siedzieli razem z jego siostrą i siostrzenicą, otwierając prezenty.
– I cieszę się, że jesteś… – Zrobił gest rękoma. – Cieszy mnie, że to Kyungsoo.
Kyungsoo otworzył szerzej oczy, próbując wysilić się na pełen wdzięczności uśmiech – pomimo że był bardzo podenerwowany.
– Zawsze było oczywiste, że był dla ciebie dobrym przyjacielem. Zawsze mogłem powiedzieć, że był dla ciebie ważny i zawsze mogłem powiedzieć, że znaczycie dla siebie wiele. – Zamilknął i przysunął się jeszcze bliżej, kładąc dłoń na tej zaciśniętej Kyungsoo. Spojrzał na niego. – I bardzo dobrze wiem, że byłeś przy nim, kiedy mnie nie było.
Kyungsoo z trudem przełknął ślinę, jego dłonie były spocone. Jongin uśmiechnął się znacząco, kiedy Kyungsoo podziękował mężczyźnie, skłaniając się nieznacznie.
 Trójka przez jakiś czas nie ruszała się i milczała, trochę się uspokoili i nie otaczała ich nerwowa bańka.
Jongin uśmiechnął się z czułością, kiedy jego tata wstał i długo się żegnał. Jako że został u nich na herbacie i rozmawiał z nimi przez godzinę, Jongin odprowadził go na parter i obiecał spotkać się z nim rano, by udać się na lotnisko.
– Nie zakładasz czapki? – Wskazał na głowę Jongina. – Chodzi mi o to, że jest zimno…
Jongin zachichotał, bo wiedział, że jego ojciec czuł się nieco niekomfortowo, gdy wiele ludzi obracało się, aby spojrzeć na niego z powodu jego blond włosów. Jego również odrobinę to denerwowało.
Kiedy Jongin wrócił do swojego mieszkania, czuł się bardzo lekko, tak lekko, jak jeszcze nigdy dotąd. Kyungsoo kolejny raz powitał go na kanapie, na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, a ślady słodkich pocałunków znajdowały się na jego opalonych rękach. Skończyli oglądać swój program, chichocząc i wymieniając się komentarzami, więcej herbaty znalazło się na ławie. Później tej nocy kontynuowali to, co zaczęli, zanim mężczyzna im przerwał.
-
Upał. Słodki, sobotni upał był wszystkim, co otaczało Kim Jongina; był to jeden z dwóch dni, kiedy wstawał tylko trochę później, jeden z dwóch dni, gdy mógł zwyczajnie zignorować budzik oraz jeden z dwóch dni, kiedy dostawał poranny seks. Jongin kochał soboty. Rozprostował ręce i otworzył oczy, by zostać powitanym przez dość przyjemnie zachmurzone listopadowe niebo. Chwycił kołdrę i przykrył się nią tuż nad ustami, ktoś poruszył się obok niego na materacu, ciągnąc delikatnie tę samą pościel. Jongin obrócił się instynktownie i ułożył swoją dłoń dookoła chudej talii, czując doskonałą i miękką bawełnę.
Usłyszał jakieś mruczenie od osoby obok siebie i po prostu wsunął swój nos we włosy i szyję drugiego – więcej mruczenia i wiercenia się, kiedy druga osoba chwyciła dłoń Jongina w swoją ciepłą dłoń.
– Jongina. – Było tym, co usłyszał potem, ten sam głos, który znał przez ponad dziesięć lat i ten, którego nigdy nie będzie miał dość. Jongin odburknął w odpowiedzi i pozostali cicho przez następne parę minut, zwyczajnie czerpiąc przyjemność z tych chwil, co robili przez ostatnie dwa lata mieszkania ze sobą.
Po zabawie pod kołdrą, wymieszaniu cichych jęków z subtelnymi pocałunkami Kyungsoo wstał i udał się prosto do łazienki, zostawiając Jongina, patrzącego w sufit, rozprostowującego swojego ręce i nogi i bawiącego się swoimi włosami. Deszcz zaczął padać za ogromnym oknem, a on uśmiechnął się do uroczych kropli, które ozdabiały szkło.
– Wychodzisz dzisiaj wcześnie? – zapytał Kyungsoo ze szczoteczką w ustach, jego szara koszulka z powrotem była na jego ciele.
– Około jedenastej – odpowiedział, Kyungsoo wrócił do łazienki, a Jongin zdecydował się zrobić trochę gorącej czekolady, ponieważ to było to, co podpowiadała mu pogoda.
Usiadł na małym, drewnianym stole, tym pomiędzy kuchnią  a ich niewielkim salonem. Kubek rozgrzewał jego dłonie, kiedy usłyszał, jak prysznic włącza się za ścianą.
Jongin poważnie rozważał coś przez kilka miesięcy. I to wcale nie tak, że miał wątpliwości albo uważał, że to zły pomysł. Właściwie rozmyślał nad tym tak długo, że teraz wydawało się to absurdalne. Zaciągnął się łagodnym zapachem ciemnej czekolady i mokrego błota – ten ostatni już dłużej go nie zasmucał, prawdę mówiąc, teraz lubił pochmurne i deszczowe dni – miesiące zabrało mu zastanawianie się, kiedy będzie odpowiedni czas: myślał o tym, kiedy na początku przeprowadzili się do Seulu; rozmyślał nad tym, kiedy Kyungsoo poprosił go o wspólnie zamieszkanie; rozważał to, gdy kończył Generalną Szkołę Baletową; myślał o tym nawet wtedy, zanim dostał główną rolę w Jeziorze Łabędzim (to było coś, co chwilowo odciągało jego myśli od danego tematu), ale tej nocy była noc kończąca i uważał, że to właściwy czas.
– Jadłeś śniadanie? – Kyungsoo odezwał się do niego, gdy mijali się w przejściu do sypialni.
– Czuję się dziwnie, zjem coś po drodze, nie martw się o to – odparł Jongin z prostym uśmiechem na twarzy. – Zrobiłem gorącą czekoladę.
Kyungsoo odpowiedział uśmiechem, taki, który sprawiał, że Jongin uśmiechał się bardziej, a jego serce zaczynało szybko bić. W następnej kolejności wziął prysznic, ubrał się w jasne jeansy i duży płaszcz, przygotował swoją torbę na ten dzień i założył beanie – ponieważ jego czarne odrosty wyglądały nieco dziwnie. Jongin sprawdził kieszenie, aby znaleźć pieniądze na pociąg i telefon. Prędko podszedł do swojej części łóżka – w szufladzie swojej nocnej szafki odszukał mały kawałek papieru, bilet, który dużymi niebieskimi literami miał wypisane Jezioro Łabędzie – 18. listopada 2017r.
– Hej, Kyung! – krzyknął z pokoju. – Masz kawałek papieru?
– W biurze… pod biurkiem – odpowiedział Kyungsoo, nie odrywając wzroku od kuchenki.
Jongin zlustrował ciemny pokój, w którym stały tylko dwa biurka. Wyszedł z założenia, że Kyungsoo skierował go do tego, na którym stała drukarka. Miał rację. Zasiadł w wygodnym skórzanym fotelu i zaczął pisać, starając się, by jego litery były tak ładne, jak to możliwe. Był zdumiony, jak łatwo przychodziły mu słowa, ponieważ nigdy nie był bardzo dobry w robieniu takich rzeczy. Jongin umieścił na dole podpis, wzdychając, kiedy wstał i poszedł z powrotem do sypialni.
Wyszedł z niej, zostawiając otwarte drzwi i poczuł, jak jego nogi stają się galaretowate.
To miał być długi dzień.
– Wychodzę – oznajmił, składając delikatny pocałunek na czole Kyungsoo, który siedział na kanapie i spożywał swój pierwszy posiłek.
– Jesteś pewien, że nie chcesz jeść? – zapytał mniejszy mężczyzna, wskazując na kuchnię. – Zrobiłem tosty.
– Mam się dobrze, naprawdę. Zobaczymy się później. Zostawiłem twój bilet na łóżku – powiedział Jongin, kierując się w stronę drzwi, Kyungsoo trzymał jego dłoń, ściskając ją lekko, kiedy rzekł:
– Powodzenia dzisiaj. Będę tym, który będzie klaskał najmocniej.
Jongin uśmiechnął się szeroko i puścił mu oczko, minutę później był już za drzwiami.
Kyungsoo spędził dzień pracując w biurze, wychodził tylko, aby napić się wody, zjeść i pójść do łazienki. Nie postawił stopy w ich sypialni przed siedemnastą, kiedy zaczął się szykować – zlekceważył kartkę papieru, która była subtelnie położona na idealnie ułożonej pościeli. Włożył granatowy sweter i porządne spodnie od garnituru, jego włosy były teraz krótsze i łatwiejsze do utrzymania fryzury na miejscu, wiec po prostu pozwolił im wyschnąć po drugim prysznicu w tym dniu. Kyungsoo sprawdził swój telefon i przypomniał sobie, że powinien kupić kwiaty, zanim pójdzie do teatru – zerknął czy ma w portfelu kartę kredytową i już miał zamknąć drzwi, gdy przypomniał sobie o swoim bilecie.
– Cholera, prawie zapomniałem – wymamrotał.
Skanował wzrokiem łóżko, dopóki go nie znalazł; zatrzymał się w miejscu, kiedy zauważył małe czarne pudełko i dużą kartkę obok niego. Kyungsoo podejrzliwie podszedł do tego, jego serce zaczęło bić szybciej, pomimo że nie miał pojęcia, co to może być. Nadal stał, wziął kartkę i bilet na przedstawienie, obydwa łączył niebieski atrament.
Kyungsoo przełknął ślinę, kiedy pierwsze słowa zaczęły docierać do jego mózgu.
Czy myślałeś o tym, czym jest bratnia dusza? Cóż, dla mnie to… otóż to ktoś jak najlepszy przyjaciel, jednak ktoś więcej. To jedyna osoba na świecie, która zna cię lepiej niż ktokolwiek inny. To ktoś, kto czyni cię lepszą osobą… cóż, właściwie ten ktoś nie czyni cię lepszą osobą, ty zwyczajnie robisz to sam – ponieważ ten ktoś cię inspiruje. Bratnia dusza to ktoś, kogo masz za sobą na zawsze, to jedyna osoba, która zna ciebie, akceptuje cię i wierzy w ciebie przed wszystkimi innymi lub gdy nikt inny tego nie robi. Nieważne co, ta osoba będzie przy tobie, a ty zawsze będziesz ją kochał.
Ty jesteś moją bratnią duszą, Kyung. Nie potrafię wyobrazić sobie momentu w moim życiu, w którym ciebie nie ma. Chcę oddychać, spać i żyć otoczony przez ciebie przez resztę moich dni, więc proszę odpowiedz mi: czy wyjdziesz za mnie?
– Co do cholery, Jongin – wymamrotał Kyungsoo, nie zdając sobie sprawy, że łzy zaczęły wypływać z jego oczu. Wziął czarne pudełko i był zadziwiony błyszczącą, srebrną obrączką, która się w nim znajdowała. Wyjął ją drżącymi palcami i nawet nie myśląc, założył ją sobie na palec. Pasowała po prostu idealnie, tak jak on i Jongin pasowali do siebie od tego pochmurnego popołudnia w podstawówce.
Kyungsoo wybiegł z mieszkania z najbardziej idiotycznym uśmiechem, jaki kiedykolwiek zagościł na jego twarzy. Pomarszczony list znajdował się w kieszeni jego płaszcza, a nowa srebrna obrączka była w jego dłoni. Zlekceważył to, że będzie musiał poczekać kilka godzin, by udzielić Jonginowi odpowiedzi, ale nie przejmował się tym, ponieważ wiedział, że po wszystkim będą mieli dla siebie wspólnych lat.

niedziela, 7 lutego 2016

Brisé [7/8]

4 komentarze // Dodaj komentarz (+)
oryginał: Brisé
pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
– Co teraz? – Jongin westchnął, lądując na łóżku Kyungsoo twarzą do góry; spędził wieczór w jego domu na wspólnym obiedzie i radosnej rozmowie z rodziną Kyungsoo. Było po jedenastej i właśnie powiadomił swojego tatę, że zostanie tam na noc. Nic nowego. – Koniec szkoły.
Kyungsoo chodził powoli, dopóki nie usiadł obok Jongina, krzyżując nogi i włączając telewizor.
– Teraz zaczniesz spełniać swoje marzenie – było tym, co odpowiedział, zupełnie nie zwracając uwagi na twarz swojego chłopaka czy jego mimikę. Jongin zmarszczył brwi. To nie tak, że nie chciał wyjeżdżać czy nie chciał zaczynać college’u, ale nie mógł zaprzeczyć, że czuł się nieco urażony za każdym razem, kiedy wydawało się, że Kyungsoo ignorował to, co próbował powiedzieć.
– Moje marzenie rozpoczęło się chwilę temu – zripostował młodszy, odwracając głowę. Patrzył badawczo na twarz swojego chłopaka. Grube okulary znajdowały się na czubku jego guziczkowatego nosa, jego wilgotne usta odbijały światło z sufitu, a błyszczące włosy wciąż były ułożone na bok, ponieważ w ten sposób miał je na wręczeniu dyplomów. Kyungsoo odwrócił wzrok od telewizora i starał się wpatrywać w Jongina – przegrał w żałosny sposób, kiedy jego policzki zaczęły pokrywać się czerwienią. Jongin uśmiechnął się pod nosem, a Kyungsoo zachichotał, chwytając dłoń drugiego i kładąc ją na swoim brzuchu.
– Wiesz, o co mi chodzi – powiedział starszy. – Będziesz żył, oddychał i wytrwale tańczył – wszystko to w mieście. Będziesz otaczał się tymi wszystkimi nowymi ludźmi, będziesz próbował tak wielu nowych rzeczy, Jongin. Czy nie jesteś podekscytowany?
– Mówiąc szczerze… jestem bardziej podenerwowany i zaniepokojony niż podekscytowany – odpowiedział Jongin. – Ale wiesz o tym.
– Czy to nie tak jak wtedy, gdy byłeś zbyt przerażony, żeby zacząć chodzić na miejscowe zajęcia taneczne?
Jongin pozostał cicho.
– I jak myślałeś, że wszystko będzie okropne, i że twój tata dowie się o tym i cię zabije? – Kyungsoo bawił się palcami Jongina, mówiąc dalej. – Ale jesteś tutaj, zostałeś przyjęty do tej szkoły, a twój tata cieszy się twoim szczęściem. Założę się, że to naprawdę pomoże waszej relacji i odniesiesz wielki sukces, Jongin… tylko poczekaj, a zobaczysz.
Jongin uśmiechnął się znacząco i podpełznął, by być bliżej Kyungsoo. Splótł jego nogi ze swoimi.
– A ty będziesz najlepszy w przemyśle filmowym – będziesz tworzył najświetniejsze postacie i będziesz wygrywał nagrodę po nagrodzie, a twoje nazwisko będzie w gazetach, bo ten Koreańczyk właśnie wygrał Oscara za „Najlepszą Animację”. – Jongin zaczął składać pocałunki na szczęce Kyungsoo, mniejszy zachichotał.
– To absurdalne – powiedział. – Ale dobrze, jeśli moje nazwisko pojawi się w gazetach, to wszyscy na całym świecie będą znać twoje.
– Nie chcę tego. – Jongin szybko potrząsnął głową, przesuwając dłoń, by pogłaskać brzuch Kyungsoo. – Chcę tańczyć i żyć szczęśliwie z tobą.
Jongin sięgnął do warg Kyungsoo, były miękkie i słodkie oraz były tym, na co czekał przez cały dzień. Całował powoli i czule, coraz bardziej pogłębiał gest z każdą upływającą sekundą, badając każdy fragment ust Kyungsoo, jak gdyby był to pierwszy raz. Drugi ułożył dłonie dookoła szyi Jongina, ośmielając się wsunąć swój język. Dopasował się do szybkości Jongina, nie było to długo przed tym, jak zaczął ocierać się o swojego chłopaka.
Jongin nigdy nie przyznawał się, że zawsze pogrążał się w marzeniach przy pościeli Kyungsoo – zapach i to uczucie pod jego nagimi plecami, podczas gdy Kyungsoo przesuwał językiem wzdłuż jego szyi i klatki piersiowej, figlarnie wywierając większy nacisk na jego sutkach. Chwycił prześcieradło, kiedy Kyungsoo złożył jeden, drugi i trzeci pocałunek dookoła jego pępka. Zniżał się, dopóki erekcja Jongina nie znalazła się tuż przed jego twarzą. Mokra i brudna bielizna już zagubiła się gdzieś na podłodze sypialni Kyungsoo.
Starszy chłopak upewnił się, żeby zwiększyć głośność telewizora, bo wiedział, że Jongin nie zawsze potrafił kontrolować swoje jęki. Zaczął pomału i przekornie, sprawiając, że Jongin rozchylił nogi, dzięki czemu mógł wpasować się w środek. Masując wewnętrzną część jego ud, Kyungsoo delikatnie lizał jego czubek, dwa razy szarpnął członek Jongina, nim włożył go całego do swych ust. Młodszy przymknął oczy, kiedy ciche jęki opuściły jego wargi, syczał za każdym razem, jak Kyungsoo ssał mocno i prawie dosięgał końca jego męskości – mocniej złapał za pościel, skupiając się na uczuciu ciepła i na tym, jak bardzo cały dzień tego potrzebował.
Kyungsoo poruszał głową w górę i w dół po upływie kilku minut, wsuwając członka swojego chłopaka głęboko do gardła; był wdzięczny, że telewizor tłumił dźwięk jego grzesznego ssania. Jongin wariował, żyły na jego szyi uwidoczniły się, a jego usta były na wpół otwarte, gdy rzucał nieskładne słowa do uszu Kyungsoo.
– Ja- Kyung- Ja zaraz- – Jego głos był zachrypnięty, a Kyungsoo zassał się mocno po raz ostatni. Uwolnił swoje usta i przeszedł do szarpania penisa drugiego, intensywnie i szybko. Jongin otworzył oczy i spojrzał na niego, zdając sobie sprawę, że usta Kyungsoo są bardzo czerwone i obrzmiałe. Chciał je całe dla siebie. – Tak, kontynuuj.
Jongin próbował się skupić, aby nie krzyknąć, gdy poczuł, że może wybuchnąć od pasa w dół. Kyungsoo szarpał go szybciej i począł eksplorować wnętrze tyłka Jongina – przez co Jongin jęczał i odrzucał głowę do tyłu.
– Cholera – Jongin stęknął, kiedy zobaczył, jak Kyungsoo wziął na palec trochę preejakulatu, ssał go, a potem delikatnie umieścił wspomniany palec przy wejściu Jongina, masując je i drażniąc. Jego znaczący uśmieszek sprawił, że Jongin jęknął i życzył sobie, by już mógł być we wnętrzu swojego chłopaka.– Pieprz się.
– Chcesz tego? – zapytał Kyungsoo, okrutny uśmieszek był wyeksponowany na jego twarzy; kiedy Jongin nie mógł znieść tego dłużej, wytrysnął na dłoń Kyungsoo i na swój własny brzuch. Starszy nadal szarpał go, pomimo że Jongin jęczał jego imię, a jego ciało drżało; osiągnięty orgazm, był najdłuższy, jakiego kiedykolwiek doświadczył, Kyungsoo zaczął zwalniać tempo i podpełzał, by zostawić głęboki pocałunek na ustach Jongina. Puścił jego członka i ostrożnie usadowił się na nim. – Jak dużo czasu potrzebujesz? – pytał między pocałunkami, pochłaniając wszystko, co Jongin mu dawał. Młodszy wciąż był wrażliwy, trząsł się i leniwie głaskał skórę na ramionach Kyungsoo.
– Nie długo… tylko pozwól mi – Jongin próbował wymamrotać zrozumiałe zdanie, podczas gdy pupa Kyungsoo kładła większy nacisk na jego nabrzmiałą męskość; skupił się na całowaniu go, smakując nikłego śladu samego siebie, ale połykając słodycz, która należała do Kyungsoo. Nigdy nie miał tego dość. Młodszy chwycił Kyungsoo w talii, popychając go w górę, starał się umiejscowić jego oczywistą erekcję tuż przed swoją twarzą. Mniejszy wsparł się o ramę łóżka, gdy Jongin niepewnie polizał jego czubek.
– Ach, cholera – syknął Kyungsoo, bardziej wypychając biodra w stronę twarzy Jongina, czuł jak sekundy mijają, a Jongin bierze go coraz więcej. Młodszy desperacko ścisnął pośladki Kyungsoo, ssąc mocno i głęboko; drugi w momencie zaczął się sączyć. Cichy jęk opuścił jego usta i boleśnie zagryzł dolną wargę, pamiętając o tym, że nie może być za głośny. Penis Jongina ponownie zaczął się pobudzać i nie mógł zrobić nic innego, jak tylko dogodzić sobie. Z każdą minutą wariował coraz bardziej, słuchając, jak Kyungsoo dyszy nad nim, co tylko sprawiało, że szarpał swojego członka mocniej i szybciej. Jongin zakręcił językiem dookoła czubka Kyungsoo, a potem jeszcze raz wziął go całego tak głęboko, jak mógł i wydawało mu się, że Kyungsoo jest blisko, odczuwając, jak nagle ucichł, a  jego nogi poczęły drżeć. Nie chciał, by drugi był tego wieczora już spełniony, więc przestał.
– Co do cholery? – odezwał się Kyungsoo, odsuwając czoło od ramy łóżka, Jongin uśmiechnął się znacząco.
– Nie chcę, żebyś doszedł – odpowiedział, składając pocałunki na jego biodrach i brzuchu. Kyungsoo jęknął ciężko, przesuwając się tylko o kawałek, aby znów wylądować na kolanach Jongina. Drugi usiadł, opierając się plecami o masywną górę z poduszek, którą zawsze miał Kyungsoo. Dzielili powolny i delikatny pocałunek, ten który Jongin przeciągnął, upewniając się, że smakuje każdego kącika warg Kyungsoo – ten delikatnie otarł się o męskość Jongina i badał jego tors, dotykając wyraźnie zarysowanego brzucha Jongina – rzeczy, które tak bardzo lubił – dopóki nie natrafił na własną erekcję.
– Pozwól mi cię pieprzyć – Jongin przysunął się bliżej, aby szepnąć Kyungsoo do ucha, zostawiając słodkie ślady na jego szyi, czując jak chłopak pociera jego członkiem o swój brzuch. Kyungsoo jęknął najgłośniej tej nocy, ponieważ uwielbiał, kiedy Jongin używał tego tonu. Ordynarnie naparł wargami na usta Jongina; ścisnął ostatni raz jego pośladki, popychając Kyungsoo, by wylądował plecami na łóżku.
– Pod łóżkiem… lubrykant i prezerwatywy – wskazał starszy, kiedy z wolna masował swoją męskość, głaszcząc swój brzuch. Jongin pospieszył, by wziąć to czego potrzebowali. Desperacko otworzył buteleczkę z lubrykantem, by nawilżyć nim swój środkowy palec – nałożył go też trochę dookoła wejścia Kyungsoo, zahipnotyzowany tym, jak chętny był jego chłopak. Kyungsoo sapnął cicho, kiedy pierwszy palec znalazł się w środku, zamknął oczy i zaczął mocniej szarpać swojego członka.
– Nie – Jongin sięgnął do prawej ręki Kyungsoo i splótł ich palce razem, zapobiegając temu, by jego chłopak zaczął się sam dotykać i temu, by gwałtownie doszedł, kiedy miał ku temu okazję. Usłyszał skomlenie Kyungsoo, kiedy zaczął kręcić nadgarstkiem. Jongin nie mógł nic poradzić na to, że uśmiechnął się znacząco na widok, jaki miał. Wepchnął drugi i trzeci palec, a Kyungsoo rozpaczliwie przytrzymywał się pościeli, kiedy jego chłopak pieprzył go palcami. Wilgotne włosy przyklejały się do jego czoła, a on musiał użyć wolnej dłoni, aby zasłonić sobie usta, ponieważ Jongin właśnie dosięgnął jego prostaty i szaleńczo ją stymulował. Każdy mały ruchy, który wykonywał Jongin, doprowadzał go do obłędu.
Nagle Jongin przestał, to sprawiło, że Kyungsoo otworzył oczy, sprawdzając, co tamten zamierza zrobić. Ręce Jongina drżały, gdy desperacko usiłował otworzyć prezerwatywę – Kyungsoo zachichotał i pomógł mu, bo jego palce były czyste. Jongin rozsunął szerzej nogi Kyungsoo, doceniając to, jak giętki jest jego chłopak. Chwycił go w talii, unosząc go w górę i polizał jego wejście, zanim umieścił przy nim nabrzmiałą główkę swojego członka przy, czekając na zdesperowane jęki ze strony Kyungsoo.
– Jongin, proszę, po prostu to zrób, ty cholera. – Nie na długo przed rozkazem Kyungsoo Jongin zwyczajnie wypchnął biodra. Poczuł ciasnotę, która zawsze go witała, ciepło i satysfakcję. Zaczął powoli, kołysząc biodrami w przód i w tył, podczas gdy Kyungsoo wydawał z siebie jęk za jękiem, syczał, kiedy Jongin pchał bardzo mocno i głęboko. Ich spojrzenia spotkały się i nie potrafił patrzeć na nic innego. Jongin był skupiony na tym, jak pięknie i doskonale wyglądał Kyungsoo, na jego zarumienionych policzkach i zlanej potem szyi. Wszystkim, czego chciał, było całować go do utraty ust – Kyungsoo przekręcił swoje ciało, kiedy poczuł, że nie może znieść więcej, przygryzł pościel znajdującą się obok niego. Łóżko zaczęło zderzać się ze ścianą, ale żaden z nich nie zamierzał przestać, dlatego też Jongin mocniej poruszał biodrami z każdą upływającą sekundą, podczas gdy Kyungsoo uciszał własne krzyki swoją dłonią. Jongin ponownie uniósł Kyungsoo, łapiąc go w talii i trafił w jego czuły punkt. Penetrował go tak mocno, że mniejszy chłopak wyginał plecy w łuk i wydawał z siebie jęki, których Jongin mógł wytrzymać. Desperacko poruszał biodrami, a łóżko ciągle hałasowało, dopóki Kyungsoo nie wyjęczał imienia Jongina pomiędzy swoją dłonią a pościelą. Młodszy zaczął szarpać jego męskość, co sprawiło, że błagał o więcej.
– Rób to szybciej, jasna cholera. – Kyungsoo otworzył oczy, żeby zlustrować Jongina tylko po to, żeby otrzymać idealny obraz umięśnionej klatki piersiowej swojego chłopaka i to było wszystko, czego potrzebował. Ułożył swoją dłoń ponad tą Jongina dookoła swego członka, szarpiąc mocniej i szybciej. Jongin przysunął się bliżej niego, ssąc szyję Kyungsoo, gdy wypychał biodra najszybciej, jak mógł, kiedykolwiek.
Kyungsoo nigdy nie mógł wystarczająco podziękować, jak dużą odporność miał Jongin.
Jongin ciągle poruszał biodrami, póki Kyungsoo nie doszedł, gwałtownie i nieprzytomnie, na ich przyciśnięte do siebie brzuchy oraz drżał szalenie; tej nocy osiągnął spełnienie dwa razy z rzędu, ponieważ Jongin nie przestawał, dopóki nie zobaczył pojawiających się białych plamek przed zamkniętymi oczyma i doszedł w swoim chłopaku – tak samo mocno i intensywnie.
Zmęczone jęki i oddechy nastały później; Jongin wysunął się i pozwolił nogom Kyungsoo opaść na łóżko – przyczołgał się na trzęsących rękach i nogach, by położyć się obok niego. Całował jego ręce i policzki, zostawiając jego usta na koniec. Delikatnie ssał wargi mężczyzny, dochodząc do siebie po wszystkim. Byli spoceni i brudni, ale w tamtym momencie Jongin wiedział, że nigdy nie będzie miał tego dość.
Nie w najbliższej przyszłości.