wtorek, 7 listopada 2017

The Faults In Byun Baekhyun [55/55]

2 komentarze // Dodaj komentarz (+)
tytuł rozdziału: Epilog |oryginał: Epilogue
rating: NC-17
A/N: I tym oto sposobem docieramy do końca opowiadania! Jeszcze raz chciałabym bardzo podziękować wszystkim tym, którzy czytali, komentowali, którzy mnie wspierali, popierali i osobom, które mi pomagały. Spędziłam nad tym tłumaczeniem całe wakacje. Momentami było ciężko, bo nie miałam za wiele czasu. Narzucałam sobie szybkie tempo i bolały mnie plecy, ale warto było!
Krótko mówiąc, jestem dumna i szczęśliwa. Z tego, że udało mi się skończyć, że się nie poddałam i nie uległam komentarzom, które mówiły "Skasuj to! Skąd możemy wiedzieć, że nie skopiowałaś tłumaczenia od poprzedniej tłumaczki". Momentami chciałam to zrobić, ale powiedziałam sobie, że nie ma w tym ani grama prawdy, więc nie mam się czego bać.
Na koniec jeszcze drobne ogłoszenie. Druga część opowiadania, czyli The Flaws In Park Chanyeol, też jest już przetłumaczona, ale nie chciałabym tak od razu jej tutaj wrzucać, bo byłoby zbyt nudno. Myślę, że od grudnia zacznę publikację i spodziewam się, że także będziecie zaglądać tu równie chętnie co teraz. W razie jakichkolwiek pytań, wiadomości, etc, zapraszam na twittera lub kotka. Pozdrawiam!



Kilka miesięcy później

„Careless, careless, shoot anonymous, anonymous…” Baekhyun obrócił się w łóżku, jęcząc.
– Chanyeol…
„Heartless, mindless, no one who care about me…”
– Chanyeol…
„Careless, careless, shoot anonymous, anonymous…”
– Twój telefon…
„Heartless, mindless, no one who care about me…”
Baekhyun wyciągnął dłoń i wziął wibrujący telefon z szafki nocnej, odwrócił go, nim przycisnął do swego ucha.
– Halo? – burknął sennie z na wpół otwartymi oczami.
Yeollie? – Baekhyun natychmiast usiadł, pocierając oczy i prostując plecy.
– Uch, nie… To ja, pani Im. B-Baekhyun.
Och, tak, rozpoznałam twój głos! Jest taki słodki, kochanie! I czy nie mówiłam ci, byś mówił do mnie „mamo”? – Baekhyun zarumienił się z zażenowania.
– C-Chanyeola teraz tutaj nie ma… Nie wiem, dokąd poszedł… – Baekhyun spojrzał na puste łóżko. Dziwne. Chanyeol nie miał dziś zająć. Więc gdzie on był?
– Brzmisz tak sennie… Mam nadzieję, że cię nie obudziłam…
Jest w porządku, i tak już miałem wstawać. – Nie ma sensu kłamać. Pomyślał Baekhyun. – A może powiem mu, żeby oddzwonił, kiedy wróci? – Niższy wstał i przebierał się jedną ręką. Niedługo miał zajęcia.
Och, nie… Miałbyś coś przeciwko, gdybym poprosiła, żebyś przekazał mu wiadomość?
– Nie.
Jesteś kochany jak zwykle… Chanyeol jest szczęściarzem, że cię ma. A tak w ogóle, jak ma się wasz związek?
– Um… Radzimy sobie świetnie… – Jakże niezręcznie było o tym rozmawiać. Pamiętał, jak podczas Bożego Narodzenia pojechał do domu i powiedział o ich związku mamie Chanyeola, jak jej oczy rozszerzyły się i jak przytuliła go ze łzami spływającymi jej po policzkach. To bardzo cieszyło serce, ale było również niezręczne, ponieważ Baekhyun nie mógł zrozumieć, o co tyle szumu. Tak samo było, gdy powiedzieli jego tacie i nawet wtedy Chanyeol był niezwykle skrępowany, chociaż odwzajemnił uścisk i śmiał się nerwowo.
Nie stał się rozwydrzony, prawda? Zachowuje się męsko i opiekuńczo, ale wszyscy wiemy, że czasami także lubi, kiedy ktoś go rozpieszcza… – Baekhyun uśmiechnął się na tę myśl – to prawda. Czasami Chanyeol biadolił i zachowywał się jak małe dziecko, uwielbiał sposób, w jaki Baekhyun od czasu do czasu dawał mu to, co chciał, a wydymał wargi, kiedy Baekhyun tego nie robił.
– Wszystko w porządku, pani Im, zajmuje się mną bardziej niż ja nim. – Chanyeol naprawdę lubił opiekować się ludźmi, zawsze dawał swoje jedzenie Baekhyunowi i czasami sprzątał za niego jego część pokoju. Innym razem zdobywał dostęp do kuchni i gotował ulubione dania Baekhyuna z Kyungsoo i Yi Xingiem.
– Mów do mnie „mamo”! …Cóż… Mam nadzieję, że dobrze cię traktuje! Ten chłopak nie potrafi odróżnić lewej ręki od prawej, nie byłabym zaskoczona, gdyby potknął się przy oświadczynach. – Baekhyun zarumienił się – jego myśli nie sięgały aż tak daleko. Myśl o przywiązaniu wciąż była dla niego straszna. I prawdopodobnie zawsze będzie.
– Uch… cóż, jaką wiadomość chce pani mu przekazać?
Och! Racja… he, he… – Pani Im urwała. – Uch… cóż… to tak…
Baekhyun słuchał uprzejmie.
Uch… cóż… ha, ha, ha… Dobrze, w takim razie! A dlaczego ty mi nie powiesz?
…Uch, co miałbym powiedzieć, pani-
MAMO!
– -Mamo?
Hahahahahah, cóż… to tak… – Pani Im znów urwała. Baekhyun zastanawiał się, co jest takie zabawne. – Tak… w zamian ty możesz powiedzieć mi. Ten chłopak nigdy mi nic nie powie!
– Powiedzieć… co? – Baekhyun zamrugał zdezorientowany, odwracając się do drzwi, zastanawiał się, kiedy, do diabła, Chanyeol wróci. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że przestał się przebierać i znowu szybko zaczął. Zajęcia zaczynają się za dwadzieścia minut.
– Jak daleko się posunęliście?
–…Hę-
– Jak daleko się posunęliście? Z punktu widzenia waszego związku?
Baekhyun zakrztusił się.
– Przepraszam, że cię o to pytam, ponieważ jesteś taki uroczy, ale umieram z ciekawości!
– Um…
– Więc? Zrobiliście, co było do zrobienia, prawda? – Głos pani Im był pełen ekscytacji. – Dzwonię, ponieważ wczoraj były walentynki, więc…
– Uch…
Więc? Jak było?
– My… uch… nic wczoraj nie robiliśmy… – Baekhyun wrócił myślami do tego, jak Chanyeol wcześnie zasnął, lecz on sam chciał spędzić czas, patrząc na śpiącego Chanyeola, było to coś, czego nie robił często, ale zawsze chciał zrobić. Wyszli wczoraj na walentynkową randkę, grali ze sobą w gry w centrum handlowym, ale zawsze z równą liczbą zwycięstw i porażek. To nie było właściwie romantyczne, ale było zabawnie. Później, kiedy Baekhyun chciał z nim posiedzieć, Chanyeol zasnął zmęczony aktywnością za dnia.
Och, nie? – Pani Im brzmiała na zawiedzioną. – Ale robiliście to, prawda? Widziałam wasze pięknie kwitnące twarze w chwili, kiedy przeszliście przez mój próg w zimę! Dręczyłam tego chłopaka przez cały wasz pobyt, ale się nie ugiął!
– Och… uch, tak… tak, my… – Z jakiegoś powodu Baekhyun się rumienił. Dlaczego? Od kiedy czuł się zażenowany, rozmawiając o tym? Może to dlatego, że była to mama Chanyeola, na litość boską!
Oj, wiedziałam, że powinnam cię zapytać! – Baekhyun usłyszał łomot pod drugiej stronie. Brzmiało tak, jakby pani Im skakała. – Ten chłopak nie chce nic mówić, przysięgam. Więc? Jak było?
– Muszę teraz iść na zajęcia…
– No proszę! Jakieś szczegóły? – zapytała z nadzieją pani Im. Baekhyun jednak był poważny. Naprawdę musiał wyjść na zajęcia. Wyciągnął dłoń, by wziąć swoją torbę, zastanawiał się, dlaczego pani Im jest tak bardzo zainteresowana życiem seksualnym swojego syna, ale zauważył, że torby nie ma. Rozejrzał się wszędzie, słuchając, jak pani Im próbuje przekonać go, by coś jej powiedział, ale nieważne, gdzie patrzył, nie mógł jej znaleźć.
W takim razie będę musiał dzielić się z Seokjinem.
Baekhyun pospieszył, by umyć twarz (na moment przeprosił panią Im), a potem wyszedł z pokoju z telefonem wciąż przy uchu.
Pozwolę ci iść, ale mam nadzieję, że Chanyeol cię nie krzywdzi!
Jest delikatny – powiedział cicho Baekhyun. – Jest delikatny, ostrożny i bardzo troskliwy. – Po drugiej stronie zapadła cisza.
Och… – wyszeptała w końcu pani Im. Baekhyun przysięgał, że usłyszał szloch. – Och…
– Niech się pani nie martwi, wszystko robi bardzo dobrze – zapewnił Baekhyun, uśmiechnął się do telefonu, docierając do sali wykładowej. – Muszę już iść. Niech się pani trzyma. Do widzenia. – Potem się rozłączył, kiedy usłyszał jej pożegnanie i wszedł do sali. Oczy wszystkich zwróciły się, by na niego spojrzeć. Zamarł – nie wiedział, że się spóźnił.
– Uch… Przepraszam za spóźnienie – wymamrotał Baekhyun. Wykładowca zbył go, mówiąc, by zajął swoje miejsce. Baekhyun poszedł na swoje miejsce, czując na sobie spojrzenia. To się nie zmieniło, choć wszyscy teraz wiedzieli o związku Chanyeola i Baekhyuna. Chociaż wszyscy na trochę się wycofali, wciąż przez cały czas czuł ich spojrzenia, głównie na swoim tyłku. Nie miał nic przeciwko temu, tylko że w takich chwilach (kiedy nic go nie rozpraszało), nie mógł do tego przywyknąć.
Był o krok od swojego miejsca, kiedy zdał sobie sprawę, że Seokjin siedzi dwa rzędy niżej, a nie na miejscu obok niego. Zatrzymał się, mrugając na Seokjina zdezorientowany. Seokjin wzruszył ramionami, wskazując na ich zwyczajowe miejsca, ale nie powiedział nic więcej.
Z kim teraz będę dzielił książkę? Pomyślał Baekhyun, westchnął, przechodząc przez resztę drogi i zajął swoje miejsce. W roztargnieniu podniósł wzrok na przód, siadając (na miejscu po zewnętrznej stronie), siedział na brzegu w nadziei, że może będzie w stanie przeczytać lepiej. Gdzie były jego okulary, gdy ich potrzebował.
– Bu – głęboki głos szepnął mu do ucha. Prawie zeskoczył z miejsca. Odwrócił się i zobaczył, wychodzącego spod spodu Chanyeola, zajął miejsce obok niego i uśmiechnął się. Miał na nosie okulary Baekhyuna. – Zaskoczyłem cię, prawda?
– Idioto, zepsujesz sobie wzrok! – syknął Baekhyun, biorąc okulary i zdejmując je z nosa swojego chłopaka, w zamian założył je na siebie. Chanyeol wydął wargi, przyciskając torbę do swojej piersi – jego torbę.
– Szukałem jej! – Baekhyun wyciągnął rękę po torbę. Chanyeol westchnął, a potem pokonany podał mu torbę. – Ukradłeś ją!
– Cóż, chciałem cię po prostu zaskoczyć… – wymamrotał Chanyeol. – Próbując towarzyszyć twojemu samotnemu tyłkowi na zajęciach. – Baekhyun lekko go popchnął, po czym sięgnął do torby i wyjął książkę, oparł brodę na dłoni i spojrzał na to, o czym mówił wykładowca.
– Jestem bardzo uprzejmy, prawda? – szepnął Chanyeol. Baekhyun przewrócił oczami.
– Rozpraszasz mnie – mruknął.
– No weź, jest dzień po walentynkach…
– Jest dzień po, a nie ten dzień – odparł Baekhyun.
– Baek…
– Jeśli dalej będziesz mi przeszkadzał, przesiądę się – zagroził Baekhyun. Chanyeol natychmiast zamknął usta, opierając się i wyjmując telefon. Baekhyun niemal się uśmiechnął – Chanyeol czasami był tak posłuszny, że było to urocze.
– Potem mam wolny dzień, a ty? – szepnął w końcu Baekhyun, kiedy wykład prawie się skończył. Oczy Chanyeola pojaśniały.
– Ja też! – powiedział. Baekhyun odwzajemnił uśmiech.
Gdy wykład się skończył, Chanyeol złapał Baekhyuna i pociągnął go gdzieś.
– Dokąd idziemy? – spytał Baekhyun, torba zwisała z jego ramienia.
– Zróbmy dziś coś naprawdę romantycznego – odpowiedział Chanyeol, spoglądając w tył z przystojnym uśmiechem.
– Jak co? – droczył się Baekhyun, ściskając jego dłoń.
 – Jak… nie wiem, muzyka? – Oczywiście, że Chanyeol powiedziałby coś takiego. Dla niego muzyka była romansem sama w sobie. Baekhyun zaśmiał się i pokiwał głową. Chanyeol stał się podekscytowanym szczeniakiem, jego oczy rozjaśniły się, kiedy zaczął biec, ciągnąc za sobą Baekhyuna.
– Dokąd idziemy? – znowu zapytał Baekhyun.
– DO SALI ĆWICZEŃ! – krzyknął Chanyeol, ciągnąc go po schodach, skręcając i unikając ludzi. W końcu dotarli na miejsce i wybrali salę najbardziej ze wszystkich oddaloną.
– To twój pomysł na „romantyczną randkę”? – zapytał żartobliwie Baekhyun, patrząc, jak Chanyeol wyjmuje gitarę i zaczyna brzdąkać. Później zaczął śpiewać piosenkę EXO. –…Och. Och.
– Teraz nie jest taka „nieromantyczna”, prawda? – Chanyeol uśmiechnął się szeroko. Baekhyun odwzajemnił uśmiech, przysuwając się bliżej. Zaczął śpiewać, a Chanyeol czasami dołączał jako chórek. Chanyeol zawsze był w tym dobry poza graniem na instrumentach i rapowaniem.
– 3-6-5 Każdego ranka zaczynam dzień, budząc cię… – zaśpiewał Baekhyun.
– 3-6-5 W każdej minucie, każdej chwili będę z tobą… – śpiewał Chanyeol.
Whoa oh oh oh oh Whoa oh oh oh… – śpiewali razem.
– 3-6-5 Kiedy trzymam twoją dłoń… – zaśpiewał Baekhyun.
– Whoa oh oh oh oh Whoa oh oh oh… – śpiewali obaj.
– 3-6-5 Nigdy jej nie puszczę – dośpiewał Chanyeol. Uśmiechnęli się do siebie. Z jakiegoś powodu robienie tego było uspokajające, a jednak nie zbyt romantyczne, by sprawić, że czuli się niezręcznie. Nie byli tymi od drogich obiadów ani od seksu na plaży – sama ta myśl sprawiała, że chciało im się wymiotować.
Dla nich bujanie się do muzyki ulubionego zespołu było najbardziej romantyczną rzeczą, jaką mogli zrobić równie dobrze co może bycie ze sobą w tym samym pokoju w ciemności, czy to rozmawiali czy też nie.
Gdy wrócili do swojego pokoju, niebo było ciemne i wszyscy pospiesznie wracali do pokoi, bo było za zimno, by wygłupiać się na korytarzach. Baekhyun napotkał mały okrągły stolik na środku pokoju z dwoma krzesłami naprzeciwko siebie, przed krzesłami stało spaghetti, a na środku ładna świeczka.
Dobrze, cofał swoje słowa. Może mimo wszystko Chanyeol lubił to.
Chanyeol pospieszył do krzesła i odsunął je jak podekscytowany szczeniak, ukłonił się lekko, gdy Baekhyun podszedł do niego, zabrakło mu słów. Nadal nic nie mówiąc, niższy usiadł, patrząc z podziwem, jak Chanyeol spieszy na drugą stronę i sam siada.
– Kto to dla ciebie zrobił? – spytał Baekhyun, w jego głosie było czyste zaskoczenie. Jego serce trzepotało z powodu tej niespodzianki, był poruszony i… podekscytowany.
Dobrze, może on też trochę to lubił.
– Ci idioci, Kris i w ogóle – odpowiedział Chanyeol, nadal uśmiechając się nieco nieśmiało, trzymał dłonie na kolanach. – Kris nie chciał robić tego wczoraj, ponieważ chciał zrobić to dla Joonmyuna, więc… – Baekhyun sam czuł się drobinę nieśmiało. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżył.
–…Więc, podoba ci się? – wypalił Chanyeol. – Jestem dobrym chłopakiem, prawda? – Złożył dłonie, opierając łokciem na małym stoliku. Baekhyun nie mógł nic poradzić na to, że zachichotał.
– Tak, Yeol, oczywiście, że jesteś – odrzekł i choć ton jego głosu brzmiał, jakby tylko próbował zapewnić swojego chłopaka, wewnętrznie naprawdę miał to na myśli. I z szerokiego uśmiechu na twarzy Chanyeola wiedział, że olbrzym wie. Zaczęli jeść w ciszy.
– Wiesz, że… zamierzali postawić jeden talerz spaghetti na środku, żebyśmy to zjedli? – mruknął Chanyeol z czerwoną twarzą.
– To byłoby interesujące – odpowiedział Baekhyun.
– Ale c-co gdybyśmy skończyli, jedząc tę samą nitkę spaghetti? Jak w tym filmie z pieskami? – wyjąkał Chanyeol. Baekhyun tępo na niego patrzył. – W tym… filmie Disneya? Nie znasz go? – Nic.
– O czym to?
– Och… Nieważne… – Chanyeol wziął swój talerz i pożarł resztę jedzenia. Baekhyun patrzył na niego dziwnie, po czym westchnął, kontynuując posiłek.
– A może byśmy obejrzeli dzisiaj film? – zapytał Chanyeol, uśmiechnął się, gdy Baekhyun skończył jeść i wrzucili talerze do kosza (były z plastiku) oraz przesunęli stolik na bok. Chanyeol wziął laptopa i ułożył go na swoich kolanach, usiadł na swoim łóżku, czekając, aż Baekhyun przysiądzie obok niego. Niższy przewrócił oczami, biorąc chusteczkę i wspiął się na łóżko, by obok niego usiąść, po czym znów przewrócił oczami.
– Co? – spytał zdezorientowany Chanyeol, wpisując hasło. Baekhyun kolejny raz przewrócił oczami, wyciągając dłoń i wycierając usta Chanyeola.
– Masz sos na twarzy. Idioto. – Twarz Baekhyuna rozciągnęła się w uśmiechu, kiedy wycierał chusteczką kąciki ust Chanyeola. Wyższy zarumienił się z zawstydzenia, udając, że go to nie obchodzi, otworzył stronę i wziął płytę leżącą obok niego, włożył film.
– Co oglądamy? – zapytał Baekhyun, kiedy już wyrzucił chusteczkę do kosza i wrócił do Chanyeola, przycisnął do niego mniejsze ciało. – Rany, zimno.
Chanyeol okrył swojego chłopaka kocem i mocno go otulił, a potem przyciągnął go bliżej, obejmując Baekhyuna ramieniem. W tym czasie niższy chwycił laptopa i położył go między nimi.
– Oglądamy Księżniczkę Mononoke – powiedział żartobliwie, uśmiechnął się, a jego serce trzepotało, gdy Baekhyun pochylił głowę w jego stronę.
– To Disney? – zapytał Baekhyun, a Chanyeol się zaśmiał.
– Nie, to Ghibli. – Uśmiechnął się. Baekhyun naprawdę nie wiedział wiele o filmach, więc wzruszył ramionami i usadowił się wygodnie. Włączyli film.
Uspokajające było oglądać film razem w łóżku. Przez kilka ostatnich miesięcy Chanyeol dorósł do kochania bardziej sposobu, w jaki ciało Baekhyuna przyciskało się do niego, sposobu, w jaki silny zapach truskawek i miodu wdzierał się w jego nozdrza przez cały czas, było to coś, czego nigdy nie będzie miał dość.
Baekhyun był bardziej bezczelny, żywszy i bardziej energiczny, czasami nawet posuwał się do strojenia sobie żartów razem z Lu Hanem i Yi Xingiem. Ujmujące było patrzenie, jak Baekhyun z każdym dniem coraz bardziej zachowuje się jak dziecko, miał na twarzy młodzieńczy uśmiech oraz dziecinny błysk w oku, kiedy śmiał się radośnie z wszystkimi innymi. Choć Chanyeol nienawidził, gdy robili mu kawały, uważał, że jest tego wart, skoro może zobaczyć promieniejący uśmiech Baekhyuna.
Czasami kłócili się jak dzieci. W zasadzie częściej się sprzeczali. Chanyeol szczerze by się nie zdziwił, gdy wdał się w kłótnię z Baekhyunem, gdyby mieli więcej niż jeden film do wyboru, co było powodem, dla którego wziął tylko jeden.
– Wow, naprawdę obcięli mu głowę… – szepnął Baekhyun. – Nie rozumieją, że to ich zabije? – Brzmiał na rozgniewanego z powodu niesprawiedliwości. Chanyeol zachichotał.
– Och, patrz, co zrobili teraz. Teraz umrze cały las. Zrobili to. Teraz umrą – rzucał tyrady Baekhyun, oglądając film z szeroko otwartymi oczami. Chanyeol uśmiechnął się, patrząc, jak Baekhyun ze zmartwieniem gryzie usta. Oglądał ten film milion razy i choć Baekhyuna widział więcej razy, uważał, że Baekhyun wygląda lepiej i bardziej interesująco. – Nie jest warto obcinać głowy w taki sposób. Zabijesz się. Jak od tego uciekniesz, hm? To jest karma.
Chichocząc znów, Chanyeol ukradkiem złożył pocałunek na jego skroni, lecz Baekhyun go odepchnął.
– Nie przeszkadzaj mi, oglądam. – Chanyeol znów się zaśmiał, wzmacniając uścisk na ramionach Baekhyuna. Całowałby Baekhyuna cały czas, bo chciał, ale wiedział, że Baekhyun uderzy go za niszczenie filmu, a jako że miała to być ich wyjątkowa walentynkowa randka, Chanyeol nie przeszkadzał.
Kiedy film się skończył, Baekhyun odetchnął ciężko, podczas gdy Chanyeol zgasił laptopa i odstawił go na biurko.
– To było… zadowalające – powiedział w końcu Baekhyun, uśmiechnął się, mrugając zaspanymi oczami na Chanyeola. Chanyeol uśmiechnął się, jego serce pędziło, kiedy narzucił kołdrę na siebie i Baekhyuna i pocałował go w policzek.
– Cieszę się, że ci się podobało. – Chanyeol uśmiechnął się, tym razem całując Baekhyuna w usta. Natychmiast Baekhyun objął go za szyję i przyciągnął bliżej. Chanyeol sapnął przez pocałunek, przemieszczając się nad Baekhyuna, żeby obu było bardziej wygodnie. Pościel była już skopana, ale Chanyeol się tym nie przejmował, bo całował Baekhyuna, a niższy zdawał się nie puszczać.
– Baek… – jęknął Chanyeol, kiedy mniejszy skubnął jego dolną wargę, patrzył na niego niewzruszenie. Chanyeol odepchnął się od Baekhyuna i zepchnął kołdrę, zdjął koszulkę, zanim na powrót zniżył się nad Baekhyunem. Niższy po raz kolejny przyciągnął go bliżej, zachichotał, gdy nos Chanyeola uderzył go w policzek.
– Ty niezdarny zadzie – wyszeptał Baekhyun, kiedy Chanyeol przycisnął swoje czoło do jego i pomógł mu zdjąć spodnie.
– Cii, podoba ci się, prawda? – Chanyeol uśmiechnął się głupawo, składając niechlujne pocałunki na nosie Baekhyuna, odrzucił jego spodnie na bok. Baekhyun zaśmiał się drwiąco, siadając, by zdjąć kurtkę, a potem koszulkę.
– Zamknij się – mruknął Baekhyun, ale uśmiechnął się, gdy Chanyeol znowu go całował, niechlujnie i po całej twarzy. Jego uśmiech zamienił się w jęki, gdy Chanyeol zsunął się w dół, delikatnie i z czułością całując jego szyję. Może właśnie to najbardziej podniecało Baekhyuna – Chanyeol nie był najlepszy w całowaniu, ale sposób, w jaki to robił, rozpalał ogień w żyłach Baekhyuna i sprawiał, że drżał z niecierpliwością, ponieważ robił to tak troskliwie i może Baekhyun uwielbiał czuć się kochanym.
– Baek… – wymamrotał Chanyeol przy skórze w górnej części jego brzucha, podniósł wzrok z lekkim uśmiechem, przesuwając palcami po sterczących sutkach. Baekhyun sapnął słodko, a Chanyeol chłonął to, patrząc, jak ciemne włosy Baekhyuna są rozczochrane, jego oczy mocno zaciśnięte, gdy odwrócił głowę na bok, a szyja odsłonięta tak pięknie. Chanyeol uwielbiał zadowalać Baekhyuna z tego powodu – uwielbiał patrzeć, jak Baekhyun dochodzi nietknięty pod jego palcami, uwielbiał słodkie dźwięki, które wydostawały się z ust jego chłopaka.
– Dobrze w ten sposób wyglądasz – wyszeptał Chanyeol, bawiąc się sutkami swojego chłopaka, całował brodę Baekhyuna, gdy usłyszał, jak ciche kwilenie wydostało się spomiędzy warg Baekhyuna. – Baek… – Złożył niechlujny pocałunek na policzku Baekhyuna. Baekhyun wydał z siebie urywany chichot, jego palce chwyciły policzki wyższego i pocałował go prosto w usta. Chanyeol odwzajemnił pocałunek z równym entuzjazmem, niezdarne dłonie przesuwały się po bokach Baekhyuna, czuł, jak język Baekhyuna tańczy w jego ustach bardziej pobudzająco. Jęknął cicho w usta swojego chłopaka, wyciągnął dłonie, by przeczesać palcami włosy Baekhyuna, uwielbiał ich miękkość. Gdy się odsunął, spojrzał na Baekhyuna, a Baekhyun spojrzał na niego, ich klatki piersiowe falowały w górę i w dół jednocześnie.
Baekhyun musnął palcami policzek Chanyeola, a wyższy uśmiechnął się głupawo. Później znowu pochylił się nad Baekhyunem, długie palce sięgnęły, żeby chwycić erekcję niższego, gdy zaczął ją masować. Baekhyun jęknął, rozcapierzając palce na plecach Chanyeola, wbijał paznokcie w jego skórę. Chanyeol chłonął jego głos, poruszając dłonią, zniżył głowę, by przygryźć obojczyk Baekhyuna.
– Cholera, Chanyeol… – jęknął Baekhyun, drapiąc plecy Chanyeola. Wyższy nie powiedział nic, lecz odpowiedział, przesuwając kciukiem po szczelinie na członku niższego, wargami ssał bladą skórę, upewniając się, że malinka jest wystarczająco czerwona, by wszyscy ją widzieli. Baekhyun jęczał pod nim, wypychał biodra w stronę jego dłoni, zsuwając dłonie, by złapać Chanyeola za ramiona, ścisnął je mocno.
– Nie masz pojęcia, co ty ze mną robisz – wyszeptał Chanyeol, nachylając się, by kolejny raz pochwycić wargi Baekhyuna swoimi. Dłonie niższego przesuwały się po jego piersi, sprawiając, że Chanyeol jęknął cicho przy jego wargach.
– Baek… – mruknął Chanyeol, uniósł palce do góry, odsuwając się. Baekhyun naturalnie otworzył usta i pozwolił, by jego palce wsunęły się do środka. Chanyeol mruknął, gdy poczuł, jak język niższego przesuwa się po jego palcach, od czubków po paznokcie i między nimi, a kiedy Baekhyun jęknął, czuł wibracje w ciepłych ustach niższego.
Na koniec wysunął je, nie był w stanie powstrzymać się przed złożeniem czułego pocałunku na czole Baekhyuna. Jego palce odnalazły swoje miejsce, czubek palca wskazującego przyciskał się do wejścia niższego. Oddech Baekhyuna szarpnął się w zniecierpliwieniu. Chanyeol uśmiechał się na to, jak uroczo wyglądał jego współlokator w nieładzie – czarne włosy fruwały dookoła twarzy, wzrok był przesłonięty pożądaniem i pragnieniem, te usta wyglądały na wilgotne i czerwone w tamtej chwili. Wepchnął palec do środka, chłonąc sapnięcie ze strony Baekhyuna, kiedy zaczął poruszać nim w jednym rytmie z dłonią pompującą jego członka. Baekhyun odchylił głowę do tyłu, odsłaniając tę wspaniałą szyję, jakby nie był w stanie zatrzymać w sobie przyjemności, którą czuł, kiedy oba miejsca były dotykane.
– Wyglądasz tak dobrze, Baek… – Chanyeol pocałował wewnętrzną stronę uda swojego kochanka, delikatnie, czule, uśmiechnął się, gdy Baekhyun jęknął, a jego ciało wzdrygnęło się. Wsunął drugi palec i zdecydował się oznaczyć Baekhyuna na jego miednicy. Ssał lekko, spowolnił ruchy ręką do miarowego rytmu, niemal zaśmiał się, kiedy Baekhyun jęknął z frustracji.
– Cholera, Yeol… – Głos Baekhyuna był zdyszany. – Przestań, dobrze?
Chanyeol zachichotał przy jego skórze i całkowicie przestał poruszać dłonią, w zamian przycisnął ją do biodra Baekhyuna, by powstrzymać jego ruchy, dosłownie spełnił polecenie Baekhyuna. Właśnie wtedy wsunął trzeci palec. Baekhyun zaklął z zapartym tchem, a gdy Chanyeol podniósł wzrok, zobaczył mocno zaciśnięte oczy Baekhyuna, ładnie zaróżowione policzki z całej przyjemności i frustracji.
– Ty… dupku… – wydyszał Baekhyun, kiedy Chanyeol szczególnie mocno zassał się na skórze jego miednicy. Próbował poruszyć biodrami, lecz Chanyeol przycisnął go. Chanyeol uśmiechnął się, uwielbiał sfrustrowanego Baekhyuna, ponieważ wiedział, że zawsze częściej będzie słyszał głos Baekhyuna, kiedy tak się dzieje. Wiedział, że Baekhyun chciał, żeby zrobić mu dobrze, zamiast zostawić malinkę tak blisko jego cieknącego członka. W zamian przyspieszył tempa, wpychając i wysuwając palce ze swojego kochanka, usłyszał ciche sapnięcia oraz kwilenie ze strony młodszego.
– Uroczo. – Chanyeol zachichotał, a kiedy odnalazł prostatę Baekhyuna, upewnił się, by polizać męskość niższego, uśmiechnął się, kiedy Baekhyun krzyknął z przyjemności. Później wziął erekcję Baekhyuna w usta, uzyskując jęk od niższego.
– Cholera, Yeol… – jęknął Baekhyun, zawzięcie wypychając biodra. Chanyeol ssał przez kilka sekund, przesuwając językiem po jednej stronie członka Baekhyuna, a potem wyjął go z głośnym „pop”, ponieważ nie mógł już czekać, by pocałować Baekhyuna. Nadal trzymając w nim palce, Chanyeol przesunął się w górę, by pocałować Baekhyuna w usta, czuł iskry zapalają się na całej jego skórze. Później wyjął palce i odsunął się od mniejszego.
– Co za żartowniś. – Baekhyun zmarszczył brwi, nawet kiedy Chanyeol śmiał się i składał niechlujne pocałunki na całej twarzy niższego, zakładając prezerwatywę. Wkrótce mars zamienił się w uśmiech, a potem sapnięcie, kiedy Chanyeol w końcu w niego wszedł.
– Daj biednej dziewicy ostrzeżenie, dlaczego… – wymruczał Baekhyun między sapnięciami, a Chanyeol uwielbiał sposób, w jaki pot sprawiał, że grzywka przyklejała się do jego twarzy. Chciał się zaśmiać, ale w zamian jęknął, bo Baekhyun był bardzo ciasny.
– Jakim cudem jesteś… taki ciasny… – warknął, robiąc wszystko co w swojej mocy, by nie zacząć poruszać biodrami. Głos Baekhyuna był równie chrapliwy, kiedy odpowiadał.
– Sekret. – Jęknął, kiedy Chanyeol lekko wysunął się, a potem wsunął. – Ćwiczenia.
– Rany, ty naprawdę… wypracowałeś ten tyłek… – mruknął Chanyeol, wysuwając się i wchodząc w niego. Cichy głos Baekhyuna rozbrzmiał w powietrzu i tym razem żartobliwie uderzył wyższego w pierś.
– Zamknij się – wysapał, kiedy Chanyeol kolejny raz wsunął się w niego. – Ty pieprzony idioto, jesteś za wolny!
– To po to, żebym… mógł cię lepiej poczuć… – odpowiedział szczerze Chanyeol, jego głos był niski, oddech urywany. Z jakiegoś powodu robienie tego powoli zwiększało doznania i choć było to przyjemne na granicy z bolesnym, ogólnie było to przyjemne uczucie, zwłaszcza, kiedy mógł zostawić Baekhyuna w jęczącej rozsypce.
– Cholera, Yeol – wydyszał Baekhyun. – Pozwól mi cię ujeżdżać.
– Kurwa – warknął Chanyeol, pchając szczególnie mocno po usłyszeniu tego. To, co lubił bardziej niż powolny seks, to Baekhyun ujeżdżający go. I ta myśl sprawiła, że jęknął. Nie narzekał, gdy Baekhyun wyplątał się z jego objąć i zmienił ich pozycję, aż siedział na wyższym okrakiem. W końcu w większości, jeśli nie we wszystkich, mokrych snów Chanyeola o Baekhyunie, Baekhyun siedział na nim. Sprężyste ciało Baekhyuna pochyliło się nad nim, lekki uśmieszek tkwił na jego wargach, gdy złożył ukradkowy pocałunek na ustach Chanyeola, rozłożył dłonie na piersi wyższego, jego dotyk był delikatny i drażniący, sprawiał, że Chanyeol wariował.
– Cholera, Baek, nie uśmiechaj się do mnie w taki sposób… – jęknął Chanyeol, ciężar Baekhyuna na nim sprawiał, że z jakiegoś powodu był bardziej podniecony. Sposób, w jaki Baekhyun się uśmiechał, również nie pomagał, zwłaszcza, kiedy pochylił się nisko i zostawił językiem ślad śliny na jego piersi. Wyższy jęknął, gdy poczuł, jak odstający tyłek Baekhyuna ociera się o jego erekcję.
– Kurwa, włóż to! – warknął Chanyeol, lekko się podnosząc, w jego głosie wyraźnie było słychać frustrację, nienawidził, a jednak kochał sposób, w jaki pełne gracji ciało Baekhyuna poruszało się nad nim.
– Jesteś seksowny, kiedy jesteś sfrustrowany. – Baekhyun zachichotał, jego głos był chrapliwy i cholernie seksowny. Chanyeol jęknął, kiedy Baekhyun oparł się o jego członka.
– Cholera, Baek, nie wiesz, co ty ze mną robisz… Po prostu- Kurwa. – Chanyeol odrzucił głowę do tyłu, kiedy Baekhyun wsunął w siebie jego członka bez ostrzeżenia. Baekhyun był tak cholernie ciasny, że to już nawet nie było śmieszne i Chanyeol nie mógł tego dłużej znieść.
– Jakim cudem jesteś… taki… – Chanyeol sapnął, wypychając biodra w górę, by spotkać się z tymi Baekhyuna. Baekhyun mruknął, używając piersi Chanyeola jako wsparcia, kiedy poruszał biodrami w górę i w dół. Sapnięcia i jęki Baekhyuna były krótkie i ciche, a Chanyeol uwielbiał sposób, w jaki jego wilgotne usta były nieznacznie rozchylone, a spojrzenie intensywne, kiedy wpatrywał się w Chanyeola. Chanyeol uwielbiał to, jak Baekhyun na niego patrzył, nigdy nie odwracając głowy.
– Jesteś taki piękny, Baek… – wyszeptał Chanyeol, zaklął, kiedy Baekhyun podniósł się, a potem mocno na niego opadł, jego włosy były dziko rozmierzwione, a ciało gibkie i eleganckie. Baekhyun przyspieszył, odchylił do tyłu głowę, po raz kolejny odsłaniając swą wspaniałą szyję, jego sapnięcia wciąż brzmiały nieznacznie-uroczo w jego uszach.
– Kurwa – zaklął Baekhyun cicho, kiedy zmienili kąt, jego oddech stał się bardziej nierówny, a rytm dzikszy. Chanyeol mruczał, wypychając biodra w górę, szczególnie mocno pod tym samym kątem, uśmiechnął się lekko, gdy niższy jęknął głośno, jego dłonie zsunęły się z jego piersi z przyjemności. Zanim Baekhyun zdążył na nowo położyć dłoń, Chanyeol wyciągnął rękę i mocno złapał jego dłonie w swoje, ściskając je. Baekhyun, w jednej chwili nieco zaskoczony, spojrzał na Chanyeola szeroko otwartymi oczami, ale potem serce Chanyeola na moment się zatrzymało, kiedy wyraz jego twarzy zamienił się w uśmiech.
– Ty tandetny sukinsynu… – wydyszał cicho Baekhyun, zwolnił, aż całkowicie przestał, pochylając się, aby pocałować Chanyeola w usta. Chanyeol zaśmiał się, dźwięk ten wibrował między ich wargami, a kiedy Baekhyun odsunął się, znów pokręcił biodrami. Śmiech Chanyeola od razu zamienił się w pomruk.
– Cholera, wyglądasz tak dobrze, Baek… – warknął Chanyeol, jego głos był głęboki, kiedy gwałtownie wypchnął biodra. Baekhyun krzyknął, jego głos załamał się, kiedy jeszcze bardziej przyspieszył tempa, raz po raz mocno opadając, kiedy wyższy ciągle wypychał biodra.
– Yeol… – wysapał Baekhyun, kolejny raz napotykając wzrok Chanyeola, poruszał się jeszcze szybciej. Chanyeol mruknął. – Jestem blisko.
– J-Ja też… – Chanyeol wypchnął biodra ku górze, czując, jak palce Baekhyuna wbijają się w jego skórę.
– Dochodzę… – wydyszał Baekhyun. – Chanyeol! – Chanyeol zobaczył, jak coś białego wytryskuje z jego członka i spada na jego płaski, blady brzuch i jakby tego było mało, jego pośladki zacisnęły się na członku wyższego. Chanyeol zaklął, kiedy Baekhyun opadł na niego i przygryzł gładką skórę na ramieniu niższego, nim wymamrotał imię swojego kochanka przy jego skórze, dochodząc w nim.
Kiedy Chanyeol wysunął się z niego, Baekhyun cały na niego opadł. Ich klatki piersiowe falowały równocześnie i Chanyeol słyszał pędzące serce Baekhyuna, tak samo jak wiedział, że Baekhyun słyszy jego. Ich dłonie nadal były złączone, Chanyeol poluźnił uścisk, by przesunąć palce, żeby Baekhyunowi było wygodniej.
Po chwili odpoczynku Baekhyun poruszył się, by ukryć twarz w szyi Chanyeola. Wyższy zachichotał.
– Jesteś uroczy – wyszeptał, zanim wyciągnął dłoń, by odgarnąć włosy z twarzy Baekhyuna.
– Zawsze musisz to robić? – wymamrotał Baekhyun, jego głos był przytłumiony przez skórę Chanyeola. – Komplementować mnie?
 – Oczywiście! – powiedział głośno Chanyeol, spoglądając na niższego, gdy tamten spojrzał na niego. – Chcę ci powiedzieć, jak cię widzę.
– Idiota. – Baekhyun uderzył go żartobliwie, ale Chanyeol i tak burknął, nieco zabrakło mu powietrza. Chanyeol uśmiechnął się, ponieważ wiedział, że Baekhyun nadal jest zbyt nieśmiały, by je zaakceptować, nawet po wszystkich tych miesiącach.
– Ty piękny dupku – komplementował żartobliwie Chanyeol, zachichotał, kiedy Baekhyun znów próbował go uderzyć. Tym razem objął niższego ramionami, przytulając go mocno do swej piersi. Baekhyun szamotał się z nim, próbując go uderzyć, ale w zamian Chanyeol przytulił go mocniej, tak mocno, że nie mógł się poruszyć. W tajemnicy Baekhyun uwielbiał, kiedy Chanyeol tak mocno go przytulał, jakby nigdy miał go nie puścić, jakby nic nie mogło ich rozdzielić.
Chanyeol zaczął ich przetaczać, śmiał się, kiedy usłyszał, jak Baekhyun krzyczy z zaskoczenia. Teraz Chanyeol był na górze, a Baekhyun na dole, a wyższy nie mógł nic poradzić na to, że patrzył, jak ciemna grzywka opada na jego twarz, przesuwa się na jedną stronę, jego oczy były jasne i błyszczące, kiedy napotkały jego wzrok, pełen spokoju, jasny i żywy, który Chanyeol dorósł do kochania bardziej i bardziej, im częściej na niego patrzył.
Czuł się szczęśliwy – nie tylko dlatego, że Baekhyun zdecydował się dzielić z nim to połączenie, ale także dlatego, że Baekhyun wydawał się być szczęśliwszy niż kiedykolwiek przez sposób, w jaki błyszczał. Przez te miesiące Baekhyun nie powiedział mu, że go kocha i choć Baekhyun jeszcze nie był gotów, by kochać, dla Chanyeola było to bardziej niż w porządku, ponieważ jeśli Baekhyun miał być taki już zawsze, błyszczący ze szczęścia, było to więcej niż Chanyeol kiedykolwiek mógł prosić.
– Przestaniesz się na mnie gapić i pocałujesz mnie? – mruknął Baekhyun, jego twarz rozciągnęła się w małym uśmiechu. Chanyeol uwielbiał to. Pochylił się i przycisnął swoje usta do ust Baekhyuna, delikatnie, niewinnie.
– Jesteś takim dupkiem. – Chanyeol zaśmiał się, odsuwając i przykucnął, podnosząc kołdrę, zanim okrył nią ich.
– Co z prysznicem- – Chanyeol objął Baekhyuna w talii i przyciągnął go bliżej, uciszając go.
– Jest za zimno, idioto. – Chanyeol schował twarz we włosach Baekhyuna. – Zostań tak tylko na dzisiejszy wieczór.
– Mmm… – Baekhyun szybko się poddał, przysuwając się bliżej do Chanyeola po ciepło. – Jest zimno, Chanyeol…
Serce Chanyeola zatrzymało się na moment przez wrażliwość Baekhyuna i przyciągnął go jeszcze bliżej, potem okrył ich kołdrą, wciskając ją pod ich ciała. Baekhyun cicho mruknął z aprobatą.
– Lubię cię, Yeol – wyszeptał miękko Baekhyun. Serce Chanyeola pędziło, oddech utknął mu w gardle. Baekhyun zwykle nie wyrażał swoich uczuć, zwłaszcza tak prostolinijnie. W istocie był to drugi raz, kiedy słyszał, jak Baekhyun to powiedział.
– Ja… Ja też cię lubię, Baek – wyjąkał Chanyeol, słysząc śmiech Baekhyuna przy swojej piersi i czując, jak te miękkie włosy ocierają się o jego skórę.
– Słyszę bicie twojego serca, idioto. – Baekhyun zachichotał. Niewzruszony Chanyeol przyciągnął go bliżej.
– Idź spać, głupi króliczku. – Jak na zawołanie niższy ziewnął.
– Szczęśliwych walentynek, Yoda. – Wkrótce potem Baekhyun zasnął. To było zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że Baekhyun nigdy wcześniej nie był w stanie tego zrobić, zanim Chanyeol zaczął się z nim spotykać. Bardzo się zmienił, w bardzo szczery, czysty i niewinny sposób.
– Szczęśliwych walentynek Baek – wyszeptał Chanyeol, uśmiechnął się szczęśliwie, kiedy i on zasnął ze swym ukochanym w ramionach. Nie był świadomy, tego, że on również bardzo się zmienił.