rating: PG-13
A/N: Zauważyłam, że coraz Was tu więcej i bardzo mnie to cieszy. Oby tak dalej! :D
–
Nie jestem teraz zakochany, całowałem się po raz pierwszy, nigdy nie nosiłem
rurek…
–
Rurki! Rurki! – krzyczeli wszyscy. Yi Xing potrząsnął głową, próbując
powstrzymać swój śmiech, ale wkrótce i on zaczął się śmiać, opierając się o Lu
Hana.
–
Co? – wszyscy krzyknęli z niedowierzaniem. – TO SZALONE!
–
Wyglądałbyś dobrze w rurkach, zaufaj mi – skomentował Kris, ale kiedy Joonmyun
nagle się od niego odsunął, Kris to cofnął i ze wszystkich sił uczepił się
Joonmyuna. – Jesteś moim jedynym. – Joonmyun przez chwilę rozważał przeprosiny,
a potem je zaakceptował.
–
Baekhyun!
–
Baekhyun!
–
Baek-hyung! – Skandowali wszyscy, czekając, aż Baekhyun zacznie. Baekhyun
uśmiechał się lekko i odchylił do tyłu, trzymając ręce na podłodze, by się
wesprzeć.
–
Pieprzyłem-
–
To nudne! – Wszyscy pokazali kciuki w dół, potrząsając głowami z dezaprobatą. –
Nie obchodzi nas twoje życie seksualne, hyung! Powiedz nam coś bardziej
interesującego!
Na
początku Baekhyun nie powiedział nic, a Chanyeol wraz z innymi nieświadomie
pochylił się bliżej – głównie dlatego, że też był ciekawy.
–
Ja… Moim marzeniem z dzieciństwa było dostać się do tego college’u, nienawidzę
Park Chanyeola, nigdy wcześniej nie byłem tak zdezorientowany. – Serce
Chanyeola zatrzymało się na chwilę, kiedy usłyszał, że wspomniano jego imię,
ale potem zarejestrował, co powiedział Baekhyun i pogrążył się wraz ze swoim
sercem.
–
Zdezorientowany? Czym? – spytał Sehun. Baekhyun siedział i ociągał się. Sehun
uśmiechnął się szeroko.
–
MAM CIĘ!
–
To ostatnie, założę się – powiedział Chen. – Wiem o jego marzeniu. Byłem jego
przyjacielem w dzieciństwie i zawsze paplał mi o tym gównie, i-
–
Zdezorientowanie!
–
To zdezorientowanie!
–
Baekhyun-hyung nie ma czym być zdezorientowany!
W
tamtym momencie Chanyeol już się nie przejmował. Wewnętrznie westchnął. Życie
jest pokręcone, kiedy kochasz kogoś, kto cię nienawidzi. Westchnął ponownie.
Jak w ogóle znalazł się w tej głupiej sytuacji? Czy kochanie Kyungsoo nie
byłoby prostsze?
–…Jesteście
pewni? – Baekhyun uniósł brew. Wszyscy zaśmiali się sarkastycznie.
–
Tak pewni jak „pewny” jesteś ty.
–…Źle
– odpowiedział prosto Baekhyun. Ludzie, patrzenie, jak te oczy wyskakują z
oczodołów było naprawdę zabawne dla Baekhyuna, ale ukrył swoje rozbawienie pod
obojętnym wyrazem swoich warg. Podczas gdy Chanyeol odwrócił głowę i spojrzał
na Baekhyuna szeroko otwartymi oczami, które naśladowały spojrzenia wszystkich
innych.
–
CO?!
–
CO, DO LICHA-
–
WIEM, ŻE TWOIM PIEPRZONYM MARZENIEM
BYŁO- – Chen odwrócił się do Jongina z szeroko otwartymi oczami, a Jongin z
równie szeroko otwartymi oczami skinął głową, zgadzając się.
–
HYUNG, JESTEM PO TWOJEJ STRONIE – odpowiedział Jongin. – BARDZO CHCIAŁ DOSTAĆ
SIĘ DO TEGO COLLEGE’U, PAMIĘTAM, JAK NIENAWIDZIŁ MATEMATYKI, ALE I TAK PRACOWAŁ
CIĘŻEJ NIŻ MY…
–…BO
CHCIAŁ SIĘ DOSTAĆ DO TEGO COLLEGE’U.
–
ALE JEŚLI TO JEST ŹLE, TO PRZEZ CO HYUNG JEST ZDEZORIENTOWANY?
–
CZY NASZE WSPOMNIENIA SĄ NIEWŁAŚCIWE?
–
CHEN-HYUNG, OKŁAMAŁEŚ NAS?!
–
NIE, PRZYSIĘGAM, ŻE NIE-
–
NAJWIĘKSZYM PYTANIEM JEST-
–
CZY BAEKHYUN(-HYUNG)… NIE NIENAWIDZI CHANYEOLA? – W tamtym momencie dotarło to
do nich, jakby ktoś uderzył ich rybią płetwą. Każda osoba odwróciła się do
Chanyeola, patrząc na niego jak jastrząb. Nagle Chanyeol poczuł się mały.
–
Przestańcie wyciągać wnioski – odparł wreszcie Baekhyun, wcinając się w
krzyczącą ciszę, kiedy Chanyeol usiłował zrozumieć, dlaczego wszyscy się na
niego gapią. – Jongdae, twoja kolej.
–
Chen – poprawił Chen, był pierwszym, który się odłączył. W końcu jeden po
drugim zwracali uwagę na Chena, odsuwając podejrzliwe spojrzenia od Chanyeola,
który teraz zrozumiał sytuację. Zdał sobie sprawę, że Baekhyun naprawdę może go
już nie nienawidzić. Przypomniał sobie, że ostatni raz, kiedy Baekhyun
powiedział mu, że go nienawidzi, był siedemnastego, kiedy wszystko się między
nimi zmieniło.
„Nienawidzę cię… Bardzo cię nienawidzę.”
Chanyeol
pamiętał ból, który poczuł, ból, który z jakiegoś powodu ugodził w jego
nieświadome serce wtedy, kiedy myślał, że to tylko faza i przypomniał sobie
ból, który sprawił, że zaschło mu w gardle, jego nogi drżały, a serce
pulsowało.
„…Wiem to.” To, co wtedy bolało
najbardziej, pamiętał, to fakt, że Baekhyun mówił prawdę. „Wiem o tym. Wiem, że nienawidzisz ludzi
takich jak ja, że ludzie tacy jak ja są wszyscy tacy sami, że zawsze będziesz
nienawidził ludzi takich jak ja. Ludzi, którzy wyglądają jak ja, ludzi, którzy
brzmią jak ja. Wiem o tym, Baekhyun, więc przestań o tym mówić.”
„Więc przestań o tym mówić”
Więc przestań o tym mówić.
Ponieważ czuję ból, gdy to
słyszę.
A
teraz Baekhyun przyznał, że już nie nienawidzi Chanyeola (nawet jeśli nie
zrobił tego właśnie w taki sposób, Chanyeol wiedział, że Baekhyun to sugeruje)
i Chanyeol czuł, jakby serce mogło wybuchnąć mu w piersi. A kiedy próbował
powstrzymać uśmiech od rozciągnięcia się na jego twarzy, nie zauważył, że
Jongin wciąż celowo na niego patrzył.
Z
jakiegoś powodu Jongin coś podejrzewał.
–
Ja… Moja siostra nie jest ze mną spokrewniona, nie masturbowałem się od ponad
pół roku, mój pierwszy prawdziwy pocałunek został skradziony przez Baekhyuna –
Chanyeol wykrztusił ostatnie stwierdzenie, próbując sprawić, by brzmiało tak
normalnie jak to możliwe. Nie był pewien, dlaczego Baekhyun w ogóle wymsknął mu
się z ust. Widział, jak Baekhyun uniósł brew, a kąciki jego ust nieznacznie
wykrzywiły się w górę.
–
PIERWSZY POCAŁUNEK!
–
SIOSTRA!
–
NIE, PIERWSZY POCAŁUNEK!
–
Wydaje mi się, że to siostra!
–
Brachu, to jest siostra!
–
Ba!
–
Ale pierwszy pocałunek…
–
To powinien być pierwszy pocałunek – powiedział Baekhyun. Chanyeol chciał się
zaśmiać. Rany, wydaje ci się, że mnie
masz, co? – Wiem, że nie masturbował się od wieków, bo jest niewinnym małym
pojebem. – Wszyscy się zaśmiali, a uszy Chanyeola poczerwieniały.
Nie
ze wstydu, ale dlatego, że pomyślał o ostatnim razie, kiedy się masturbował,
wiedział, że nie może spojrzeć Baekhyunowi w oczy i powiedzieć mu, że się myli.
Dlaczego
w ogóle o tym powiedział, do cholery? Park
Chanyeol, jesteś idiotą. Nierozważnym, małym idiotą.
–
ŹLE! NASTĘPNE! – powiedział głośno Chanyeol.
–
Źle? Ale które? – ktoś szepnął.
–
Jeśli powiedział „źle”, nie mówiąc nam, o które chodzi, to znaczy, że to z
masturbacją musiało być źle…
–
Co…
–
CHANYEOL, KIEDY OSTATNI RAZ SIĘ MASTURBOWAŁEŚ? – zapytali wszyscy. Twarz
Chanyeola była purpurowa, a Chanyeol usilnie starał się, żeby nie zrywać boków.
Spojrzał na Baekhyuna i nawet jego oczy były szeroko otwarte z zaskoczenia.
–
NASTĘPNY! NASTĘPNY! – wrzasnął Chanyeol, zakrywając twarz, dopóki wszyscy nie
zdecydowali się nad nim ulitować i skierowali swą uwagę na Tao. Boże, nigdy nie
będzie w stanie sprawić, że o tym zapomną. Wiedział, że jeśli spojrzy
Baekhyunowi w oczy, Baekhyun będzie w stanie dokładnie powiedzieć, kiedy
ostatni raz się masturbował. I połączy to z tym, że spali w tym samym łóżku… I
się dowie…
Nie, nie, nie, nie, nie.
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
Kiedy
impreza się skończyła, wszyscy się przytulili, ponieważ było wolne i każdy
wyjeżdżał w inne miejsce, by odpocząć. Gdy wszyscy wyszli, tylko Baekhyun i
Chanyeol zostali w pokoju.
–
Och, cóż, wydaje mi się, że musimy odwieźć wózek – powiedział Baekhyun, łapiąc
wózek swoimi długimi palcami. Później zaczęli iść (wymykać się).
–
A może bym cię popchnął? – spytał Chanyeol. – Wskakuj. – Baekhyun zdawał się
wahać, idąc powoli obok Chanyeola.
–
Widzę, że chcesz wejść do środka – ciągnął Chanyeol, pozwalając wymknąć się
uśmiechowi, kiedy Baekhyun posyłał spojrzenia z ukosa w kierunku wózka. – No
dawaj.
Baekhyun
zatrzymał się, spojrzał na wózek, ruszył, po czym znowu się zatrzymał. W końcu
westchnął i wskoczył do wózka, jego mocne nogi zgięły się, aż wyglądał jak małe
dziecko.
–
Trzymaj się – powiedział Chanyeol, ale zanim Baekhyun zdążył zapytać, co to ma
znaczyć, Chanyeol zaczął bardzo szybko pchać wózek wzdłuż korytarza. Stłumione
krzyki opuściły gardło Baekhyuna, kiedy Chanyeol się odepchnął, ale ostatecznie
zaczął się śmiać, kiedy poczuł wiatr na twarzy. Spędzili dobre dziesięć minut,
robiąc to. Chanyeol jedynie popychał Baekhyuna dookoła, a za każdym razem, gdy
zobaczyli kogoś nieznajomego, zawracali i biegli w drugą stronę, próbując
zatrzymać śmiech w gardle, dopóki nie zniknęli z widoku, na końcu i tak
wybuchali śmiechem.
Kiedy
Chanyeol był wykończony, zatrzymał się, a Baekhyun wysiadł na drżących nogach.
Chanyeol szybko wyjął klucze i otworzył drzwi, wepchnął wózek do środka i na
powrót je zamknął, nadal dyszał, kiedy spojrzał na Baekhyuna, który uśmiechnął
się lekko.
Serce
Chanyeola przytłaczało uwielbienie. Teraz Baekhyun uśmiechał się o wiele
częściej i o wiele bardziej szczerze, a to przynosiło łagodne uczucie, które
zaczynało rozgaszczać się w jego sercu.
–
Czy… jedziesz gdzieś w to wolne? – zapytał Chanyeol, mając nadzieję, że nie
brzmi zbyt tandetnie i oczywiście. Baekhyun z początku nie powiedział nic,
jedynie patrzył na swoje stopy, gdy szedł, ale w końcu się odezwał.
–
Zamierzam chwilę zostać… – zaczął Baekhyun – potem… może wrócę… do domu mojego
ojca.
–
Co? – Chanyeol całkowicie przestał iść tylko po to, aby spojrzeć na Baekhyuna,
który wciąż na niego nie patrzył. – N-Naprawdę?
–
Tak – odrzekł cicho Baekhyun, później spojrzał Chanyeolowi w oczy. Z jakiegoś
powodu Chanyeol zaczynał widzieć jakąś łagodność w oczach Baekhyuna, której nie
widział nigdy wcześniej. – Ja… Myślę, że masz rację. Muszę znów porozmawiać z
ojcem. To… Powinienem mieć to już dawno za sobą. Coś po prostu nie wyszło. – Szli
w ciszy. Chanyeol nie wiedział, co powiedzieć.
–
Ja… chcę się pogodzić.
I
z jakiegoś powodu, nawet jeśli gdzieś z tyłu głowy Chanyeol zdał sobie sprawę,
że prawdopodobnie spędzi wolne samotnie, poczuł ogromny spokój i ulgę, ponieważ
widział tego Baekhyuna, który nie atakował, a w zamian spokojnie wybierał
zmienienie jakiejś części siebie, która była wpojona w niego przez traumy z
przeszłości, a to był niezwykle… miły widok. Chanyeol nie wiedział, jak opisać
to uczucie, ale wszystko, co wiedział, to to, że miał cholerną potrzebę, żeby
albo przytulić Baekhyuna, albo wyznać mu swoje uczucia. Baekhyun ruszał do
przodu, a on wiedział, że to duży krok dla niego, który tkwił w swej
przeszłości przez pięć lat.
–
Czy ty… też chcesz jechać? – zapytał w końcu Baekhyun. Chanyeol zamrugał
głupkowato.
–
Uch…
–
Jako że będziesz samotnikiem, tak przypuszczam?
–…Jasne
– mruknął Chanyeol, nie dlatego, że został obrażony, ale dlatego, że próbował
zachowywać się wyluzowanie przy chłopaku, do którego żywił jakieś uczucia.
–
Planuję wyjechać tydzień po urodzinach – poinformował Baekhyun. – Więc do tego
czasu powinieneś być gotowy. Zamierzam zostać u ojca przez kolejny tydzień. Czy
to w porządku?
Czemu, do cholery, pytasz mnie…
–
Niech będzie… – Chanyeol wzruszył ramionami, ale wewnętrznie był nieco
zmartwiony. Miał nadzieję, że Baekhyun nie wraca, by znów atakować ojca albo
robić coś, co ożywi jego przeszłość i sprawi, że znów wróci do swoich starych
zwyczajów, kiedy się krzywdził i zanurzał w tak głębokim smutku, że Chanyeol
prawie nie był w stanie go wyciągnąć.
Będę nad nim czuwał. Nie dlatego,
że… chcę się do niego zbliżyć czy coś. Nie.
Po prostu będę go pilnował.
–
Kyungsoo-yah – zaczął Jongin po imprezie, patrząc, jak Kyungsoo czyta książkę,
kiedy poruszył się na krześle – dlaczego też nie przyszedłeś na imprezę?
–
Wiesz dlaczego – odpowiedział Kyungsoo, podnosząc wzrok znad książki. Zdawało
się, że widzi w Jonginie coś niewłaściwego, więc odłożył książkę i podjechał
krzesłem bliżej młodszego, wydając z siebie ciche westchnienie. Później wyciągnął
ręce i zaczął poprawiać kołnierzyk Jongina, mrucząc coś o tym, jak źle to
wygląda, gdy jest nieporządne. Jongin poczuł, jak jego serce z jakiegoś powodu
na moment się zatrzymuje, ale także westchnął.
–
Przestań się mną zajmować. Nie jestem dzieckiem – wymamrotał Jongin, chociaż
lubił, kiedy Kyungsoo go rozpieszczał. Kyungsoo nie powiedział nic. Jongin
ponownie westchnął.
–
Kyungsoo, powiedz mi, dlaczego tak dokładnie nie chciałeś iść. – Jongin usiadł
obok Kyungsoo, kiedy niższy skończył i zauważył, że Kyungsoo próbował nie
patrzeć mu w oczy. – Obiecuję, że poczujesz się lepiej, kiedy komuś powiesz. I
obiecuję, że nie będę cię oceniał ani nie powiem nikomu.
Na
początku myślał, że Kyungsoo był zagubiony, gdyż nic nie mówił. Przez wiele
minut.
Ale
po czymś, co wydawało się długim czasem, Kyungsoo w końcu podwinął rękaw, aż
odsłonił swoje mlecznobiałe ramię, które w ciszy podstawił Jonginowi pod twarz.
Z
początku Jongin nic nie zobaczył, zapewniając, że jest śpiący i nie zauważył wielu
rzeczy, ale kiedy przyglądał się dłużej i jego mózg się przystosował, zobaczył
najniklejsze blizny ułożone nierówno na nadgarstku Kyungsoo. Dotarło do niego i
gwałtownie podniósł wzrok, patrząc na Kyungsoo szeroko otwartymi oczami.
Kyungsoo odpowiedział mu smutnym spojrzeniem, a potem cofnął dłoń, zsuwając
rękaw.
–
Moi rodzice – zaczął Kyungsoo cicho, a z drżenia w jego głosie Jongin wiedział,
że to pierwszy raz, kiedy mówi komuś o czymś takim. – Mój ojciec… palił, pił i
znęcał się nade mną i nad moją matką.
–
Moja matka… zdradzała, paliła i… zarabiała na życie, będąc prostytutką. –
Jongin bez słowa wpatrywał się w Kyungsoo.
–
Nienawidzę tego. Wszystko, co robią w domu, to kłócenie się i bicie, a potem
bicie mnie. Piją, palą i przyprowadzają do domu obcych, i uprawiają hazard, a
potem tracą pieniądze, są na minusie i ja po prostu… – Kyungsoo przeczesał
włosy palcami, jego dolna warga drżała. Jongin nie wiedział, co powiedzieć.
–
Nienawidziłem swojego życia, będąc w tym piekle zwanym domem. Wydaje mi się,
że… chciałem zwyczajnie uciec. Ciężko się uczyłem, żeby dostać tu stypendium,
nie masz pojęcia, jak bardzo chcę opuścić tamto miejsce. – Kyungsoo spojrzał w
dół, jakby rezygnując z napotkania wzroku Jongina, jakby opowiadanie mu
najgłębiej skrywanych sekretów było żenujące i poniżające.
–
Przepraszam, że mówię ci to wszystko i wiem, że to nie ma zbytniego sensu…
musisz być przerażony… – Kyungsoo cicho zachichotał. Jongin bez słowa złapał
rękę Kyungsoo i podwinął rękaw. Później jego opalone palce przesunęły się po
bladej skórze, po wyblakłych bliznach, które były widoczne tylko wtedy, gdy
czyjeś oczy były gotowe je zauważyć.
–
Ale… te blizny nie zostały wyrządzone przez twoich rodziców – szepnął Jongin.
Kyungsoo zesztywniał i próbował się odsunąć, ale uścisk Jongina był silny.
–
To była… twoja ucieczka, zanim tu przybyłeś? – spytał cicho Jongin. Kyungsoo
milczał, potem podniósł głowę i spojrzał Jonginowi w oczy. Jongin zobaczył, że
oczy Kyungsoo są duże, pełne bólu i wilgotne. Pokiwał lekko głową.
–
Kyungsoo-yah… – wyszeptał Jongin, bojąc się dotknąć Kyungsoo ze strachu, że ten
może odsunąć się od niego i już nigdy mu nie zaufać. Tak jak ukrywał swoje
wewnętrzne blizny przed światem i każdego dnia przywdziewał ten cieszący serce
uśmiech. Chociaż wszystkie siniaki, które zostawili mu rodzice, kiedy był
dzieckiem, zniknęły, Jongin wiedział, że wewnętrznie Kyungsoo ma zranione
serce. Jongin chciał chronić Kyungsoo. Nagle poczuł potrzebę stania się dla
Kyungsoo murem na polu bitwy. Nie wiedział nawet dlaczego. – Nie rób tego
ponownie. Proszę.
Wszystko,
co wiedział, to to, że patrzenie, jak jego przyjaciel cierpi w ten sposób,
bolało także jego.
Oczy
Kyungsoo nadal były szeroko otwarte, a krople łez wypłynęły z kącików jego oczu
i spłynęły na pocałowaną słońcem skórę Jongina. Łzy były ciepłe.
–
Ja… mogę być zgięty, Jongin… przez moją przeszłość, która zawsze będzie mnie
nawiedzać… – powiedział wreszcie Kyungsoo, jego usta ułożyły się w najniklejszy
cień uśmiechu. To bolało Jongina, nie dlatego, że Kyungsoo był smutny, ale
dlatego, że ten uśmiech był prawdziwy i szczery i w jakiś sposób oddawał
zadowolenie Kyungsoo z życia. To bolało, ponieważ Kyungsoo nie zasłużył na nic
takiego, a jednak był zadowolony z tego, co miał. –…Ale może zostałem wygięty w
lepszy kształt.
–
Chcesz wyjechać ze mną w czasie wolnego? – spytał Jongin. – Nie wracaj tam. Nie
zostawaj tu sam.
–…
–…Już
nigdy nie zostawię cię samego.
Jongin
wyszedł z pokoju Kyungsoo, wzdychając. Z jakiegoś powodu jego serce nie mogło
przestać szybko bić.
Czym
było to uczucie?
Trzymając
się za pierś, westchnął znowu i na drżących nogach poszedł z powrotem do
swojego pokoju. Kiedy niemal upadł, zdał sobie sprawę, że potrzebuje trochę
czasu, by ochłonąć i zdecydował się zażyć trochę świeżego powietrza. Wyszedł na
zewnątrz, poczuł się o wiele lepiej, kiedy chłodne powietrze uderzyło go w
twarz i kiedy kroczył w stronę parku na drżących nogach i już miał skręcić za
rogiem, natychmiast się zatrzymał, gdy ujrzał dwie znajome postaci siedzące
razem na ławce. Nawet jeśli była między nimi tak duża luka, że by się tam
wpasował, Jongin wyczuł jakąś bliskość między nimi, która… przytłoczyła go.
Jongin
skulił się za ścianą, nie widząc, dlaczego w ogóle to robi. Z jakiegoś powodu
podejrzenia, które wytworzył, nagle znów przyszły mu do głowy i obserwował
swoich dwóch najlepszych przyjaciół z daleka.
Teraz,
kiedy miał czas, żeby się uspokoić, zrozumiał, że Baekhyun śpi przez to, jak
jego głowa była trochę pochylona do przodu i się nie ruszał. Obaj się nie
odzywali, ale Jongin mógł stwierdzić, po szeroko otwartych oczach Chanyeola,
które mógł dostrzec nawet stamtąd, że Chanyeol nie spał.
To
dziwne, ponieważ to, na co patrzył, zawsze będzie przypominało mu i będzie
sprawiało, że zastanawiał się, czy czyta mangę shoujo. Gdyż wydawało się zbyt
magiczne, by było prawdziwe.
Z
tego punktu, kiedy Chanyeol się odwrócił, jego twarz była ledwie zauważalna,
jego wyraz twarzy był zbyt daleki, by go ujrzeć. Ale Jongin mógł zobaczyć, że
jego głowa była przekręcona, kiedy spojrzał na Baekhyuna i wpatrywał się w
niego przez długi czas.
Co…
Jongin
zauważył, że łapie oddech, kiedy obserwował swoich dwóch najlepszych przyjaciół
tuż przed nim, jeden spał głęboko i niewinnie, a ten drugi tylko… patrzył na
niego.
…się…
Wtedy
Chanyeol lekko się poruszył, a Jongin pochylił się bliżej, mrużąc oczy i kiedy
zrozumiał, co Chanyeol robi, jego oczy rozszerzyły się, usta rozchyliły, a
serce zaczęło pędzić.
Chanyeol
wyciągnął dłoń i pogłaskał policzek Baekhyuna, odsuwając złotą grzywkę z jego
oczu.
…dzieje?
Jongin
chciał uciec od wszystkiego, ponieważ po zobaczeniu tego miał wrażenie, że cała
jego egzystencja to kłamstwo. Ostatnim razem, jak sprawdzał, nienawidzili się
do szpiku kości. Ostatnim razem, gdy
sprawdzał, ledwie mogli się znieść w swoim własnym pokoju! Ostatnim razem,
kiedy sprawdzał, Baekhyun nigdy nie uśpiłby
(się) czujności przed Chanyeolem (dopóki nie było to konieczne)! Co więcej,
ostatnim razem, jak sprawdzał, Chanyeol nigdy
nie dotknąłby Baekhyuna, a już na pewno nie tak delikatnie.
I…
I nie patrzyłby na Baekhyuna z wyrazem twarzy tak trudnym do rozszyfrowania,
jednocześnie tak łatwym do odkrycia.
Czy oni…? Czy oni…?
Cała
chwila została zniszczona, ponieważ Baekhyun poruszył się nieco, jego oczy zacisnęły
się, a nos zmarszczył i nawet Jongin niemal krzyknął przez to z zaskoczenia.
Patrzył, jak Chanyeol znacznie się wzdrygnął, zanim cofnął dłoń, jakby został
ukąszony przez węża. Później, gdy Baekhyun otworzył oczy, Chanyeol już był po
drugiej stronie ławki z odwróconą głową i rozgrzanymi do czerwoności uszami.
Z
jakiegoś powodu nawet z tego miejsca Jongin mógł usłyszeć, co mówią. I przez
chwilę zastanawiał się, czy to Los chciał, by zobaczył tę scenę.
–
Kiedy zasnąłem…? – wymamrotał do siebie Baekhyun, przecierając oczy, zanim
odwrócił się do Chanyeola, który był zwrócony do niego plecami. Wtedy lekko
uderzył Chanyeola w plecy (jakby w przyjacielski sposób, zauważył Jongin).
–
Hej! Yoda, myślisz, że śmiesznie jest zostawiać mnie śpiącego na zewnątrz? –
Chanyeol nie odwrócił się, jak gdyby próbował się uspokoić, ale Baekhyun
mocniej uderzał go w plecy. – Dlaczego się nie odwracasz? Czy ty coś zrobiłeś?
Atmosfera
była tak beztroska, że gdyby Jongin był jakimś przypadkowym przechodniem,
zobaczyłby ich jako droczących się przyjaciół. Ale ponieważ był najlepszym
przyjacielem ich obu i musiał patrzeć oraz radzić sobie z ich
nieprzewidywalnymi humorkami oraz niekontrolowaną złością, taką, że nawet przez
sześć miesięcy był fizycznie uszkodzony, Jongin nie mógł w ogóle zrozumieć, co
się dzieje przed jego oczami.
Ale
z drugiej strony mógł.
Te
subtelne opiekuńcze momenty, które mieli, jak ten, kiedy Baekhyun zajął się
Chanyeolem, gdy ten był chory i gdy Chanyeol opiekował się Baekhyunem, kiedy on
zachorował.
Jongin
nadal pamiętał, jak Chanyeol wdał się w bójkę. To był pierwszy raz, kiedy
Jongin widział, że wdał się w bójkę, poza tymi razami, kiedy bił się z
Baekhyunem. Jongin pamiętał, że szedł korytarzem i widział Chanyeola, normalnie
łagodnego Chanyeola, który tłukł jakiegoś nieznajomego gościa z wściekłością,
której nigdy wcześniej nie widział na twarzy swojego najlepszego przyjaciela.
Widział, że Chanyeol oberwał, jego warga krwawiła, a twarz była posiniaczona, a
jednak jakaś szalona energia, którą posiadał, gdy bił tamtego gościa, była
czymś, czego nigdy wcześniej nie miał i czymś, czego Jongin od tamtej pory
nigdy nie widział. Wyglądał tak, jakby w ogóle nie wiedział, że ma jakieś
obrażenia.
I
pamiętał, że widział Baekhyuna w kącie, ledwie przytomnego, jego obojczyk
krwawił, a on wyglądał bardzo, bardzo
blado.
Jongin
wtedy podejrzewał, czy ten koleś nie był jakoś powiązany z Baekhyunem i
Chanyeolem, ale później tak naprawdę nigdy o tym nie myślał.
A
także… pocałunek. Kiedy Chanyeol
odważył się pocałować Baekhyuna na oczach wszystkich, Jongin był bardziej niż
zszokowany. Przez wszystkie lata w Pop College’u widział, że Chanyeol odmawia
dotknięcia Baekhyuna, jakby ten był jakimś brudnym insektem, a jednak Chanyeol
miał odwagę, by pocałować tego wspomnianego brudnego insekta, chociaż wyraźnie
miał wybór, by tego nie robić? To było cholernie szalone.
Nie
wspominając o tym, jak Jongin widział Chanyeola w posiadłości Baekhyuna. Jak
blisko musieli być, skoro Baekhyun na to pozwolił? Chanyeol został tam dość
długo.
Potem…
ta scena w domu. Jongin był tak cholernie pewien, że sobie tego nie wyśnił.
Głowa Chanyeola spoczywała na
kolanach Baekhyuna, kiedy spokojnie spał i Jongin przysięgał, że nigdy
wcześniej nie widział, żeby Baekhyun robił coś takiego z kimkolwiek. Palce
Baekhyuna powoli głaskały ciemne włosy Chanyeola, gdy patrzył na kogoś, kto
powinien być jego wrogiem, ale zamiast tego wyglądał bardziej jak kochanek. W
istocie obaj jego najlepsi przyjaciele wyglądali, jakby byli w romantycznej
relacji, a nie tej pełnej nienawiści.
Telefon obok Baekhyuna zabuczał,
a Jongin w jakby sennym stanie obserwował wpółprzymkniętymi oczami, jak
Baekhyun podnosi go i czyta co tam było, światło z komórki oświetlało jego
delikatne rysy. Później, jakby z wahaniem, wyłączył telefon i na powrót go
odłożył, siedząc w miejscu, kiedy kolejny raz nieświadomie położył swą dłoń na
włosach Chanyeola.
Co
u… licha?
Bez
dalszego rozmyślania Jongin pospiesznie wrócił do swojego akademika, zamykając
za sobą drzwi. Oparł się o ścianę i zsunął na podłogę z nadal szybko bijącym
sercem, ponieważ mógłby być niczym jeleń złapany przed światłami samochodu.
Ale
jeśli tak było, to dlaczego czuł się, jakby to on był tym łapiącym jelenia?
W
urodziny Baekhyuna Chanyeol spędził cały ranek, zastanawiając się, czy powinien
życzyć Baekhyunowi wszystkiego najlepszego. W rzeczywistości wstał o szóstej
(co było u niego cudem) z pędzącym sercem i myślą „To urodziny Baekhyuna” bez
przerwy przebiegającą przez jego umysł. Kiedy się odwrócił i spojrzał na
Baekhyuna, niższy nadal mocno spał, jakby nie obchodził go świat,
przedstawiając zupełne przeciwieństwo tego, co Chanyeol czuł w środku.
Później,
gdy Baekhyun obudził się o 6:30, przeciągając się i uroczo marszcząc nos,
Chanyeol natychmiast zamknął oczy i udawał że śpi w chwili, kiedy Baekhyun
otworzył oczy. Więc wszystko dookoła niego przez chwilę było czarne.
Mając
zamknięte powieki był bezbronny wobec otoczenia i mężczyzny, którego kochał, a
jego serce biło tak szybko, że bał się, iż Baekhyun będzie w stanie je
usłyszeć. Ale kiedy wytężył słuch, usłyszał, że Baekhyun idzie do łazienki i
bierze prysznic, nie odezwał się ani słowem, a kiedy drzwi się zamknęły, a
dźwięk lecącej wody dotarł do jego uszu, Chanyeol otworzył oczy i usiadł,
wzdychając z ogromną ulgą, miał nadzieję wykorzystać ten czas na uspokojenie
się i wykombinowanie, jak, do diabła, powinien powiedzieć „Wszystkiego
najlepszego”, by nie zabrzmiało to zbyt dziwnie. Spojrzał na swą szufladę,
gdzie trzymał wszystkie małe Chany i miał nadzieję, że zdobędzie się na odwagę,
by dać jednego Baekhyunowi.
Zdał
sobie sprawę z tego, że bycie zakochanym jest strasznie irytujące, zwłaszcza
kiedy musisz przemyśleć i rozważyć każdy krok, jaki podejmujesz.
Od
kiedy Chanyeol dowiedział się o swoich uczuciach, chociaż był to pierwszy raz,
gdy był zakochany, wiedział, że wszystkie te niezdecydowania i niepewności były
efektem miłości, która teraz w jakiś sposób przejęła kontrolę nad jego życiem w
momencie, gdy zrozumiał, czym są jego uczucia.
Po prostu to zrób, Chanyeol.
Próbował zachęcić się Chanyeol. Zrób to.
Dla niego prawdopodobnie nic to nie znaczy.
Nawet jeśli dla ciebie to znaczy
wszystko.
Chanyeol
przyznał, że czuł się przez tę myśl nieco przygnębiony, ale jakie to miało
znaczenie? Koniec końców Baekhyun nagle przejął cały jego świat, a dla
Baekhyuna Chanyeol był jedynie współlokatorem. Jeszcze nawet nie przyjacielem.
Chanyeol
wiedział, że ta jednostronność pewnego dnia może go zabić, ale teraz chciał
tylko skupić się na wyleczeniu Baekhyuna.
Nawet jeśli cię pokocha, całe
życie będzie spędzał, mając przebłyski swojej traumy powracające do jego głowy
za każdym razem, gdy spojrzy na twoją twarz.
A nawet jeśli cię nie pokocha,
prawdopodobnie nadal będziesz tylko cieniem tego Joo-hyunga, który tak bardzo
go zmienił i doprowadził go do bycia taką osobą, jaką teraz jest.
Chanyeol
dramatyzował, wiedział o tym. Jednak jego serce się skręcało. Nie wiedział, jak
bardzo kocha Baekhyuna, chciał tylko, by Baekhyun był szczęśliwy. Nie mógł
nawet zaprzeczyć tego swą wcześniejszą nienawiścią do Baekhyuna, ponieważ
teraz, kiedy rozumiał, że jest zakochany, wszystkie ich kłótnie i bójki
wydawały się jedynie snem.
Nim
zdążył zagłębić się w swoich obawach, prysznic nagle został wyłączony.
Panikując, Chanyeol pospieszył do swojego łóżka i położył się na nim,
naciągając na siebie kołdrę i przekręcając się do wygodniejszej pozycji. W
chwili gdy przestał się ruszać, drzwi otworzyły się, a zapach miodu wypełnił
powietrze. Jak nagle Chanyeol, w jedynie kilka miesięcy, przeszedł od
nienawidzenia do kochania tego zapachu było czymś szalonym i nienormalnym i
czymś, czego zupełnie nie potrafił pojąć.
Odgłos
nucącego Baekhyuna odbił się w jego uszach, choć był cichy, miał w sobie
bezczelną swobodę. Chanyeol niemal uśmiechnął się na to, jak uroczo beztroski
był Baekhyun, ale w porę się powstrzymał. Wtedy Baekhyun przestał nucić i
zatrzymał się na chwilę. Chanyeol wytężył słuch pomimo swego szybko bijącego
serca, ale nie usłyszał nic. Panikował, zastanawiając się, czy powinien
otworzyć oczy, ale zanim się przełamał, usłyszał cichy chichot.
–
Ten przeklęty idiota może spać i wyglądać jak jakiś półgłówek – mruknął
Baekhyun. Serce Chanyeola zatrzymało się na moment, a on prawie otworzył oczy
tylko po to, by temu zaprzeczyć. Na szczęście Baekhyun zrobił coś innego,
ponieważ uszy Chanyeola poczerwieniały zaraz potem i gdyby Baekhyun to
zauważył, powiedziałby coś na ten temat.
–
Psychologia, psychologia, psychologiAAAAAA! – zaśpiewał Baekhyun, zaczynając
stabilnie, ale kończąc na przenikliwym falsecie. Chanyeol chciał się zaśmiać.
Baekhyun brzmiał tak uroczo i radośnie. Prawie chciał zostać tak na zawsze,
żeby mógł zobaczyć, jak Baekhyun zachowuje się, kiedy jest sam, niemal nie
przejmując się światem.
–
Woooooooo~~ Ooooooooooo… WOOO! – Baekhyun wykrzyczał ostatnią nutę i zabrzmiało
to tak, jakby się zbliżał. W końcu Chanyeol usłyszał, że łóżko obok skrzypnęło.
–
Okulary… gdzie są moje okulary… – zaczął mruczeć Baekhyun. Baekhyun… mówiący do siebie… – Cholera! Okulary, jak was znajdę,
jesteście martwe…
Poruszenie.
–
A-ha! Myślałyście, że nigdy was tu nie znajdę, co? – Baekhyun zaśmiał się do
siebie. Chanyeol otworzył oczy i zobaczył, że Baekhyun pochyla się po drugiej
stronie łóżka, będąc zwróconym do Chanyeola plecami. Boże, był tak cholernie
uroczy. – Będę dziś miły. Macie szczęście, że nie dosięgnie was mój gniew, bo
jestem dziś w dobrym nastroju.
–
Tak czy inaczej… – Kartkowanie. –…Kontakt międzygrupowy. Uprzedzenia mogą być
zredukowane przez podniesienie kontaktu międzygrupowego… z góry nastawionego…
przeciwko… sobie. – Potem Baekhyun pogrążył się w ciszy i właśnie wtedy
Chanyeol wiedział, że Baekhyun naprawdę się uczył.
Może
ten rodzaj spokoju również jest przyjemny… Pomyślał Chanyeol i zanim zdążył
wymyślić, czy powinien złożyć Baekhyunowi życzenia czy nie, zapadł w lekki sen.
Kiedy
się obudził, po prostu wiedział. Pieprzyć
to, Park Chanyeol, po prostu mu, kurwa, powiedz!
–
Wszystkiego najlepszego – wypalił Chanyeol, nawet nie otworzywszy oczu i w
chwili, kiedy te słowa opuściły jego usta, zdał sobie sprawę, że postawił się w
takiej sytuacji, jakby wiedział, że są urodziny Baekhyuna, zanim w ogóle się
obudził.
Więc
szybko usiadł i udawał, że wygląda, jakby leżał przez kilka godzin, chociaż się
zdrzemnął. Gdy otworzył oczy, zobaczył, że Baekhyun nadal ma książkę do
psychologii, siedzi na swoim łóżku ze spodenkami od piżamy podsuniętymi wysoko
na udach i uroczymi okularami spoczywającymi na jego rozkosznym nosie.
Baekhyun
odwrócił się do niego z szeroko otwartymi (i tak bardzo niewinnymi) oczami z
zaskoczenia. Chanyeol mógł poczuć, jak jego serce wariuje od samego patrzenia
na Baekhyuna.
–…Dzięki
– odparł Baekhyun. Może była to jedyna reakcja, jakiej Chanyeol się spodziewał,
ponieważ kiedy Baekhyun lekko się uśmiechał, serce Chanyeola tak bardzo
przyspieszyło, że bał się, że wyskoczy mu z piersi z prędkością światła.
Chanyeol
nie powiedział nic, chociaż jego usta był otwarte i chciał coś powiedzieć. W
końcu zdecydował się wstać z łóżka i wziąć prezent, nad którego robieniem
spędził tak wiele czasu.
Wyjmując
go, trzymał małą rzecz w palcach, jego serce było gotowe wyskoczyć mu przez
gardło. Chciał, żeby Baekhyunowi się spodobał, a jednocześnie chciał, by
Baekhyun to pokochał. W końcu chciał tylko, by Baekhyun go zaakceptował.
Kiedy
odwrócił się twarzą do współlokatora, niższy uporczywie wpatrywał się w
książkę, ucząc się, jakby był to normalny dzień, a nie jego dwudzieste pierwsze
urodziny. Chanyeol czuł, że jego ręce zaczynają się pocić i szybko podszedł do
Baekhyuna, chcąc mieć to za sobą, by mógł przestać drżeć, a jego serce mogło
przestać bić tak szybko.
Rzucił
małego Chana na książkę Baekhyuna.
–…Proszę
– wypalił Chanyeol, obserwując, jak różowa rzecz wylądowała na książce, a
Baekhyun nieco się poruszył, unosząc głowę, by na niego spojrzeć. Z tej strony
tylko przez patrzenie na takiego Baekhyuna sprawiało, że Chanyeol uważał go za
uroczego. Baekhyun odłożył książkę i wziął Małego Chana w swoje zwinne palce.
–…Zaraz,
czy to nie jest Chan, ale w mniejszej wersji? – Baekhyun zdjął okulary i
przyjrzał się uważniej, jego nos uroczo się zmarszczył. – Czy to nie ty go
zrobiłeś?
Baekhyun
znów na niego spojrzał, jego oczy były szeroko otwarte i niemal błyszczące.
–
Nie masz jakiejś setki takich w swojej szufladzie?
–
Przestań zadawać tak wiele pytań – wymamrotał Chanyeol, odchodząc, wiedział, że
jeśli zostanie dłużej, Baekhyun będzie w stanie odczytać jego serce.
–
Zaraz. – Nagle dłoń złapała go za nadgarstek i natychmiast się odwrócił, choć
wiedział, że to nie będzie dla niego dobre (jego serce mogło wybuchnąć).
Napotkał bardzo drobnego Baekhyuna oddalonego od niego o kilka centymetrów,
zwróconego twarzą do góry, kiedy wpatrywał się w Chanyeola. I uśmiechał się.
W
tamtej chwili Chanyeol wiedział, że Baekhyun zna jego intencje.
–
Dzięki. Jeszcze raz. – Tym razem uśmiech Baekhyuna był nieco jaśniejszy i
zdecydowanie bardziej radosny niż którykolwiek z jego uśmiechów, które przywdziewał
tak długo, jak Chanyeol go znał. Oddech Chanyeola utknął mu w gardle – Chcę go pocałować.
Kurwa, tak bardzo chcę go
pocałować.
Chanyeol
już miał się pochylić, ale powstrzymał się w połowie drogi. Nie, nie chciał
narzucać się Baekhyunowi. Nie chciał niszczyć relacji, którą mieli, czymkolwiek
by ona teraz nie była.
Poza
tym nie chciał należeć do tych mężczyzn, którzy zawsze wykorzystują Baekhyuna i
upewniają się, by wykopać jego niewinność i splamić go swoim brudem. Nie chciał
wykorzystywać blizn Baekhyuna i używać ich, jakby używał ciała Baekhyuna.
I
wiedział, że jeśli będzie tak niecierpliwy i zniszczy coś, równie dobrze będzie
mógł skoczyć z klifu.
Podczas
ich ostatniego pocałunku prawie stracił kontrolę – nie chciał znów tego zrobić,
nie chciał na nowo otwierać blizn Baekhyuna i sprawiać, że poczułby się, jakby
musiał zadowolić Chanyeola tylko dlatego, że Oni mu tak każą.
Odsunął
się, jego serce niemal wyskoczyło z piersi, gdy w efekcie opadł na łóżko. W
powietrzu zapanowała cisza, ale w jego uszach nie, ponieważ był zbyt zajęty
próbą uspokojenia swojego szaleńczo bijącego serca. Później usłyszał chichot.
–
Jesteś taki niezdarny – skomentował Baekhyun, a kiedy Chanyeol wstał, zobaczył,
wspinającego się na swoje łóżko Baekhyuna, który chwycił telefon i zaczął się
nim bawić. Gdy Chanyeol przyjrzał się uważniej, zobaczył, że Baekhyun próbuje
przypasować Małego Chana do swojej obudowy. – Jestem zaskoczony, że Mały Chan
został tak dobrze zrobiony. Jako że pochodzi od ciebie, to mam na myśli.
Chanyeol
wydał z siebie rozedrgany szyderczy śmiech. Jednak kiedy już miał rzucić jakąś
ripostą, jego telefon zaczął dzwonić, kolejna piosenka EXO wypełniła powietrze.
Chanyeol wziął telefon i uśmiechnął się lekko, gdy usłyszał, że Baekhyun nuci i
porusza się w rytmie.
–
Halo? – Przycisnął telefon do ucha, gotowy odebrać rozmowę od kogokolwiek, od
Krisa nawet po nauczyciela dentystyki, ale nigdy nie spodziewał się tego.
– Park Chanyeol!
– Kobiecy głos po drugiej stronie odpowiedział mu bardzo surowo. Z powodu włączonego
głośnika Baekhyun mógł go usłyszeć i odwrócił głowę, by z zaciekawieniem
spojrzeć na Chanyeola. – Młody człowieku,
mam dosyć czekania na próżno.
Baekhyun
zauważył, w jaki sposób oczy Chanyeola się rozszerzyły i jak zaczął bełkotać,
jego druga dłoń sięgnęła, by przytrzymać telefon, jakby chciał wyłączyć
głośnik.
–
M-M-Mama?!
–
Dobrze słyszałeś! Myślisz, że się mnie
pozbyłeś, co? Cóż, nie! – Baekhyun patrzył na Chanyeola z szeroko otwartymi
oczami, a Chanyeol odpowiedział mu bezradnym spojrzeniem. – Jeśli nie wrócisz do domu w tej chwili, sama tam pojadę i przyciągnę
cię do domu za twoje wielkie uszy!
To tłumaczenie jest boskie! Czemu na więcej 😀
OdpowiedzUsuń