sobota, 23 września 2017

The Faults In Byun Baekhyun [36/55]

tytuł rozdziału: Łapanie jelenia |oryginał: Catching deer
rating: PG-13
A/N: Zauważyłam, że coraz Was tu więcej i bardzo mnie to cieszy. Oby tak dalej! :D
– Nie jestem teraz zakochany, całowałem się po raz pierwszy, nigdy nie nosiłem rurek…
– Rurki! Rurki! – krzyczeli wszyscy. Yi Xing potrząsnął głową, próbując powstrzymać swój śmiech, ale wkrótce i on zaczął się śmiać, opierając się o Lu Hana.
– Co? – wszyscy krzyknęli z niedowierzaniem. – TO SZALONE!
– Wyglądałbyś dobrze w rurkach, zaufaj mi – skomentował Kris, ale kiedy Joonmyun nagle się od niego odsunął, Kris to cofnął i ze wszystkich sił uczepił się Joonmyuna. – Jesteś moim jedynym. – Joonmyun przez chwilę rozważał przeprosiny, a potem je zaakceptował.
– Baekhyun!
– Baekhyun!
– Baek-hyung! – Skandowali wszyscy, czekając, aż Baekhyun zacznie. Baekhyun uśmiechał się lekko i odchylił do tyłu, trzymając ręce na podłodze, by się wesprzeć.
– Pieprzyłem-
– To nudne! – Wszyscy pokazali kciuki w dół, potrząsając głowami z dezaprobatą. – Nie obchodzi nas twoje życie seksualne, hyung! Powiedz nam coś bardziej interesującego!
Na początku Baekhyun nie powiedział nic, a Chanyeol wraz z innymi nieświadomie pochylił się bliżej – głównie dlatego, że też był ciekawy.
– Ja… Moim marzeniem z dzieciństwa było dostać się do tego college’u, nienawidzę Park Chanyeola, nigdy wcześniej nie byłem tak zdezorientowany. – Serce Chanyeola zatrzymało się na chwilę, kiedy usłyszał, że wspomniano jego imię, ale potem zarejestrował, co powiedział Baekhyun i pogrążył się wraz ze swoim sercem.
– Zdezorientowany? Czym? – spytał Sehun. Baekhyun siedział i ociągał się. Sehun uśmiechnął się szeroko.
– MAM CIĘ!
– To ostatnie, założę się – powiedział Chen. – Wiem o jego marzeniu. Byłem jego przyjacielem w dzieciństwie i zawsze paplał mi o tym gównie, i-
– Zdezorientowanie!
– To zdezorientowanie!
– Baekhyun-hyung nie ma czym być zdezorientowany!
W tamtym momencie Chanyeol już się nie przejmował. Wewnętrznie westchnął. Życie jest pokręcone, kiedy kochasz kogoś, kto cię nienawidzi. Westchnął ponownie. Jak w ogóle znalazł się w tej głupiej sytuacji? Czy kochanie Kyungsoo nie byłoby prostsze?
–…Jesteście pewni? – Baekhyun uniósł brew. Wszyscy zaśmiali się sarkastycznie.
– Tak pewni jak „pewny” jesteś ty.
–…Źle – odpowiedział prosto Baekhyun. Ludzie, patrzenie, jak te oczy wyskakują z oczodołów było naprawdę zabawne dla Baekhyuna, ale ukrył swoje rozbawienie pod obojętnym wyrazem swoich warg. Podczas gdy Chanyeol odwrócił głowę i spojrzał na Baekhyuna szeroko otwartymi oczami, które naśladowały spojrzenia wszystkich innych.
– CO?!
– CO, DO LICHA-
WIEM, ŻE TWOIM PIEPRZONYM MARZENIEM BYŁO- – Chen odwrócił się do Jongina z szeroko otwartymi oczami, a Jongin z równie szeroko otwartymi oczami skinął głową, zgadzając się.
– HYUNG, JESTEM PO TWOJEJ STRONIE – odpowiedział Jongin. – BARDZO CHCIAŁ DOSTAĆ SIĘ DO TEGO COLLEGE’U, PAMIĘTAM, JAK NIENAWIDZIŁ MATEMATYKI, ALE I TAK PRACOWAŁ CIĘŻEJ NIŻ MY…
–…BO CHCIAŁ SIĘ DOSTAĆ DO TEGO COLLEGE’U.
– ALE JEŚLI TO JEST ŹLE, TO PRZEZ CO HYUNG JEST ZDEZORIENTOWANY?
– CZY NASZE WSPOMNIENIA SĄ NIEWŁAŚCIWE?
– CHEN-HYUNG, OKŁAMAŁEŚ NAS?!
– NIE, PRZYSIĘGAM, ŻE NIE-
– NAJWIĘKSZYM PYTANIEM JEST-
– CZY BAEKHYUN(-HYUNG)… NIE NIENAWIDZI CHANYEOLA? – W tamtym momencie dotarło to do nich, jakby ktoś uderzył ich rybią płetwą. Każda osoba odwróciła się do Chanyeola, patrząc na niego jak jastrząb. Nagle Chanyeol poczuł się mały.
– Przestańcie wyciągać wnioski – odparł wreszcie Baekhyun, wcinając się w krzyczącą ciszę, kiedy Chanyeol usiłował zrozumieć, dlaczego wszyscy się na niego gapią. – Jongdae, twoja kolej.
– Chen – poprawił Chen, był pierwszym, który się odłączył. W końcu jeden po drugim zwracali uwagę na Chena, odsuwając podejrzliwe spojrzenia od Chanyeola, który teraz zrozumiał sytuację. Zdał sobie sprawę, że Baekhyun naprawdę może go już nie nienawidzić. Przypomniał sobie, że ostatni raz, kiedy Baekhyun powiedział mu, że go nienawidzi, był siedemnastego, kiedy wszystko się między nimi zmieniło.
Nienawidzę cię… Bardzo cię nienawidzę.”
Chanyeol pamiętał ból, który poczuł, ból, który z jakiegoś powodu ugodził w jego nieświadome serce wtedy, kiedy myślał, że to tylko faza i przypomniał sobie ból, który sprawił, że zaschło mu w gardle, jego nogi drżały, a serce pulsowało.
„…Wiem to.” To, co wtedy bolało najbardziej, pamiętał, to fakt, że Baekhyun mówił prawdę. Wiem o tym. Wiem, że nienawidzisz ludzi takich jak ja, że ludzie tacy jak ja są wszyscy tacy sami, że zawsze będziesz nienawidził ludzi takich jak ja. Ludzi, którzy wyglądają jak ja, ludzi, którzy brzmią jak ja. Wiem o tym, Baekhyun, więc przestań o tym mówić.”
Więc przestań o tym mówić”
Więc przestań o tym mówić.
Ponieważ czuję ból, gdy to słyszę.



A teraz Baekhyun przyznał, że już nie nienawidzi Chanyeola (nawet jeśli nie zrobił tego właśnie w taki sposób, Chanyeol wiedział, że Baekhyun to sugeruje) i Chanyeol czuł, jakby serce mogło wybuchnąć mu w piersi. A kiedy próbował powstrzymać uśmiech od rozciągnięcia się na jego twarzy, nie zauważył, że Jongin wciąż celowo na niego patrzył.
Z jakiegoś powodu Jongin coś podejrzewał.




– Ja… Moja siostra nie jest ze mną spokrewniona, nie masturbowałem się od ponad pół roku, mój pierwszy prawdziwy pocałunek został skradziony przez Baekhyuna – Chanyeol wykrztusił ostatnie stwierdzenie, próbując sprawić, by brzmiało tak normalnie jak to możliwe. Nie był pewien, dlaczego Baekhyun w ogóle wymsknął mu się z ust. Widział, jak Baekhyun uniósł brew, a kąciki jego ust nieznacznie wykrzywiły się w górę.
– PIERWSZY POCAŁUNEK!
– SIOSTRA!
– NIE, PIERWSZY POCAŁUNEK!
– Wydaje mi się, że to siostra!
– Brachu, to jest siostra!
– Ba!
– Ale pierwszy pocałunek…
– To powinien być pierwszy pocałunek – powiedział Baekhyun. Chanyeol chciał się zaśmiać. Rany, wydaje ci się, że mnie masz, co? – Wiem, że nie masturbował się od wieków, bo jest niewinnym małym pojebem. – Wszyscy się zaśmiali, a uszy Chanyeola poczerwieniały.
Nie ze wstydu, ale dlatego, że pomyślał o ostatnim razie, kiedy się masturbował, wiedział, że nie może spojrzeć Baekhyunowi w oczy i powiedzieć mu, że się myli.
Dlaczego w ogóle o tym powiedział, do cholery? Park Chanyeol, jesteś idiotą. Nierozważnym, małym idiotą.
– ŹLE! NASTĘPNE! – powiedział głośno Chanyeol.
– Źle? Ale które? – ktoś szepnął.
– Jeśli powiedział „źle”, nie mówiąc nam, o które chodzi, to znaczy, że to z masturbacją musiało być źle…
– Co…
– CHANYEOL, KIEDY OSTATNI RAZ SIĘ MASTURBOWAŁEŚ? – zapytali wszyscy. Twarz Chanyeola była purpurowa, a Chanyeol usilnie starał się, żeby nie zrywać boków. Spojrzał na Baekhyuna i nawet jego oczy były szeroko otwarte z zaskoczenia.
– NASTĘPNY! NASTĘPNY! – wrzasnął Chanyeol, zakrywając twarz, dopóki wszyscy nie zdecydowali się nad nim ulitować i skierowali swą uwagę na Tao. Boże, nigdy nie będzie w stanie sprawić, że o tym zapomną. Wiedział, że jeśli spojrzy Baekhyunowi w oczy, Baekhyun będzie w stanie dokładnie powiedzieć, kiedy ostatni raz się masturbował. I połączy to z tym, że spali w tym samym łóżku… I się dowie…
Nie, nie, nie, nie, nie. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!




Kiedy impreza się skończyła, wszyscy się przytulili, ponieważ było wolne i każdy wyjeżdżał w inne miejsce, by odpocząć. Gdy wszyscy wyszli, tylko Baekhyun i Chanyeol zostali w pokoju.
– Och, cóż, wydaje mi się, że musimy odwieźć wózek – powiedział Baekhyun, łapiąc wózek swoimi długimi palcami. Później zaczęli iść (wymykać się).
– A może bym cię popchnął? – spytał Chanyeol. – Wskakuj. – Baekhyun zdawał się wahać, idąc powoli obok Chanyeola.
– Widzę, że chcesz wejść do środka – ciągnął Chanyeol, pozwalając wymknąć się uśmiechowi, kiedy Baekhyun posyłał spojrzenia z ukosa w kierunku wózka. – No dawaj.
Baekhyun zatrzymał się, spojrzał na wózek, ruszył, po czym znowu się zatrzymał. W końcu westchnął i wskoczył do wózka, jego mocne nogi zgięły się, aż wyglądał jak małe dziecko.
– Trzymaj się – powiedział Chanyeol, ale zanim Baekhyun zdążył zapytać, co to ma znaczyć, Chanyeol zaczął bardzo szybko pchać wózek wzdłuż korytarza. Stłumione krzyki opuściły gardło Baekhyuna, kiedy Chanyeol się odepchnął, ale ostatecznie zaczął się śmiać, kiedy poczuł wiatr na twarzy. Spędzili dobre dziesięć minut, robiąc to. Chanyeol jedynie popychał Baekhyuna dookoła, a za każdym razem, gdy zobaczyli kogoś nieznajomego, zawracali i biegli w drugą stronę, próbując zatrzymać śmiech w gardle, dopóki nie zniknęli z widoku, na końcu i tak wybuchali śmiechem.
Kiedy Chanyeol był wykończony, zatrzymał się, a Baekhyun wysiadł na drżących nogach. Chanyeol szybko wyjął klucze i otworzył drzwi, wepchnął wózek do środka i na powrót je zamknął, nadal dyszał, kiedy spojrzał na Baekhyuna, który uśmiechnął się lekko.
Serce Chanyeola przytłaczało uwielbienie. Teraz Baekhyun uśmiechał się o wiele częściej i o wiele bardziej szczerze, a to przynosiło łagodne uczucie, które zaczynało rozgaszczać się w jego sercu.
– Czy… jedziesz gdzieś w to wolne? – zapytał Chanyeol, mając nadzieję, że nie brzmi zbyt tandetnie i oczywiście. Baekhyun z początku nie powiedział nic, jedynie patrzył na swoje stopy, gdy szedł, ale w końcu się odezwał.
– Zamierzam chwilę zostać… – zaczął Baekhyun – potem… może wrócę… do domu mojego ojca.
– Co? – Chanyeol całkowicie przestał iść tylko po to, aby spojrzeć na Baekhyuna, który wciąż na niego nie patrzył. – N-Naprawdę?
– Tak – odrzekł cicho Baekhyun, później spojrzał Chanyeolowi w oczy. Z jakiegoś powodu Chanyeol zaczynał widzieć jakąś łagodność w oczach Baekhyuna, której nie widział nigdy wcześniej. – Ja… Myślę, że masz rację. Muszę znów porozmawiać z ojcem. To… Powinienem mieć to już dawno za sobą. Coś po prostu nie wyszło. – Szli w ciszy. Chanyeol nie wiedział, co powiedzieć.
– Ja… chcę się pogodzić.
I z jakiegoś powodu, nawet jeśli gdzieś z tyłu głowy Chanyeol zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie spędzi wolne samotnie, poczuł ogromny spokój i ulgę, ponieważ widział tego Baekhyuna, który nie atakował, a w zamian spokojnie wybierał zmienienie jakiejś części siebie, która była wpojona w niego przez traumy z przeszłości, a to był niezwykle… miły widok. Chanyeol nie wiedział, jak opisać to uczucie, ale wszystko, co wiedział, to to, że miał cholerną potrzebę, żeby albo przytulić Baekhyuna, albo wyznać mu swoje uczucia. Baekhyun ruszał do przodu, a on wiedział, że to duży krok dla niego, który tkwił w swej przeszłości przez pięć lat.
– Czy ty… też chcesz jechać? – zapytał w końcu Baekhyun. Chanyeol zamrugał głupkowato.
– Uch…
– Jako że będziesz samotnikiem, tak przypuszczam?
–…Jasne – mruknął Chanyeol, nie dlatego, że został obrażony, ale dlatego, że próbował zachowywać się wyluzowanie przy chłopaku, do którego żywił jakieś uczucia.
– Planuję wyjechać tydzień po urodzinach – poinformował Baekhyun. – Więc do tego czasu powinieneś być gotowy. Zamierzam zostać u ojca przez kolejny tydzień. Czy to w porządku?
Czemu, do cholery, pytasz mnie…
– Niech będzie… – Chanyeol wzruszył ramionami, ale wewnętrznie był nieco zmartwiony. Miał nadzieję, że Baekhyun nie wraca, by znów atakować ojca albo robić coś, co ożywi jego przeszłość i sprawi, że znów wróci do swoich starych zwyczajów, kiedy się krzywdził i zanurzał w tak głębokim smutku, że Chanyeol prawie nie był w stanie go wyciągnąć.
Będę nad nim czuwał. Nie dlatego, że… chcę się do niego zbliżyć czy coś. Nie.
Po prostu będę go pilnował.




– Kyungsoo-yah – zaczął Jongin po imprezie, patrząc, jak Kyungsoo czyta książkę, kiedy poruszył się na krześle – dlaczego też nie przyszedłeś na imprezę?
– Wiesz dlaczego – odpowiedział Kyungsoo, podnosząc wzrok znad książki. Zdawało się, że widzi w Jonginie coś niewłaściwego, więc odłożył książkę i podjechał krzesłem bliżej młodszego, wydając z siebie ciche westchnienie. Później wyciągnął ręce i zaczął poprawiać kołnierzyk Jongina, mrucząc coś o tym, jak źle to wygląda, gdy jest nieporządne. Jongin poczuł, jak jego serce z jakiegoś powodu na moment się zatrzymuje, ale także westchnął.
– Przestań się mną zajmować. Nie jestem dzieckiem – wymamrotał Jongin, chociaż lubił, kiedy Kyungsoo go rozpieszczał. Kyungsoo nie powiedział nic. Jongin ponownie westchnął.
– Kyungsoo, powiedz mi, dlaczego tak dokładnie nie chciałeś iść. – Jongin usiadł obok Kyungsoo, kiedy niższy skończył i zauważył, że Kyungsoo próbował nie patrzeć mu w oczy. – Obiecuję, że poczujesz się lepiej, kiedy komuś powiesz. I obiecuję, że nie będę cię oceniał ani nie powiem nikomu.
Na początku myślał, że Kyungsoo był zagubiony, gdyż nic nie mówił. Przez wiele minut.
Ale po czymś, co wydawało się długim czasem, Kyungsoo w końcu podwinął rękaw, aż odsłonił swoje mlecznobiałe ramię, które w ciszy podstawił Jonginowi pod twarz.
Z początku Jongin nic nie zobaczył, zapewniając, że jest śpiący i nie zauważył wielu rzeczy, ale kiedy przyglądał się dłużej i jego mózg się przystosował, zobaczył najniklejsze blizny ułożone nierówno na nadgarstku Kyungsoo. Dotarło do niego i gwałtownie podniósł wzrok, patrząc na Kyungsoo szeroko otwartymi oczami. Kyungsoo odpowiedział mu smutnym spojrzeniem, a potem cofnął dłoń, zsuwając rękaw.
– Moi rodzice – zaczął Kyungsoo cicho, a z drżenia w jego głosie Jongin wiedział, że to pierwszy raz, kiedy mówi komuś o czymś takim. – Mój ojciec… palił, pił i znęcał się nade mną i nad moją matką.
– Moja matka… zdradzała, paliła i… zarabiała na życie, będąc prostytutką. – Jongin bez słowa wpatrywał się w Kyungsoo.
– Nienawidzę tego. Wszystko, co robią w domu, to kłócenie się i bicie, a potem bicie mnie. Piją, palą i przyprowadzają do domu obcych, i uprawiają hazard, a potem tracą pieniądze, są na minusie i ja po prostu… – Kyungsoo przeczesał włosy palcami, jego dolna warga drżała. Jongin nie wiedział, co powiedzieć.
– Nienawidziłem swojego życia, będąc w tym piekle zwanym domem. Wydaje mi się, że… chciałem zwyczajnie uciec. Ciężko się uczyłem, żeby dostać tu stypendium, nie masz pojęcia, jak bardzo chcę opuścić tamto miejsce. – Kyungsoo spojrzał w dół, jakby rezygnując z napotkania wzroku Jongina, jakby opowiadanie mu najgłębiej skrywanych sekretów było żenujące i poniżające.
– Przepraszam, że mówię ci to wszystko i wiem, że to nie ma zbytniego sensu… musisz być przerażony… – Kyungsoo cicho zachichotał. Jongin bez słowa złapał rękę Kyungsoo i podwinął rękaw. Później jego opalone palce przesunęły się po bladej skórze, po wyblakłych bliznach, które były widoczne tylko wtedy, gdy czyjeś oczy były gotowe je zauważyć.
– Ale… te blizny nie zostały wyrządzone przez twoich rodziców – szepnął Jongin. Kyungsoo zesztywniał i próbował się odsunąć, ale uścisk Jongina był silny.
– To była… twoja ucieczka, zanim tu przybyłeś? – spytał cicho Jongin. Kyungsoo milczał, potem podniósł głowę i spojrzał Jonginowi w oczy. Jongin zobaczył, że oczy Kyungsoo są duże, pełne bólu i wilgotne. Pokiwał lekko głową.
– Kyungsoo-yah… – wyszeptał Jongin, bojąc się dotknąć Kyungsoo ze strachu, że ten może odsunąć się od niego i już nigdy mu nie zaufać. Tak jak ukrywał swoje wewnętrzne blizny przed światem i każdego dnia przywdziewał ten cieszący serce uśmiech. Chociaż wszystkie siniaki, które zostawili mu rodzice, kiedy był dzieckiem, zniknęły, Jongin wiedział, że wewnętrznie Kyungsoo ma zranione serce. Jongin chciał chronić Kyungsoo. Nagle poczuł potrzebę stania się dla Kyungsoo murem na polu bitwy. Nie wiedział nawet dlaczego. – Nie rób tego ponownie. Proszę.
Wszystko, co wiedział, to to, że patrzenie, jak jego przyjaciel cierpi w ten sposób, bolało także jego.
Oczy Kyungsoo nadal były szeroko otwarte, a krople łez wypłynęły z kącików jego oczu i spłynęły na pocałowaną słońcem skórę Jongina. Łzy były ciepłe.
– Ja… mogę być zgięty, Jongin… przez moją przeszłość, która zawsze będzie mnie nawiedzać… – powiedział wreszcie Kyungsoo, jego usta ułożyły się w najniklejszy cień uśmiechu. To bolało Jongina, nie dlatego, że Kyungsoo był smutny, ale dlatego, że ten uśmiech był prawdziwy i szczery i w jakiś sposób oddawał zadowolenie Kyungsoo z życia. To bolało, ponieważ Kyungsoo nie zasłużył na nic takiego, a jednak był zadowolony z tego, co miał. –…Ale może zostałem wygięty w lepszy kształt.




– Chcesz wyjechać ze mną w czasie wolnego? – spytał Jongin. – Nie wracaj tam. Nie zostawaj tu sam.
–…
–…Już nigdy nie zostawię cię samego.




Jongin wyszedł z pokoju Kyungsoo, wzdychając. Z jakiegoś powodu jego serce nie mogło przestać szybko bić.
Czym było to uczucie?
Trzymając się za pierś, westchnął znowu i na drżących nogach poszedł z powrotem do swojego pokoju. Kiedy niemal upadł, zdał sobie sprawę, że potrzebuje trochę czasu, by ochłonąć i zdecydował się zażyć trochę świeżego powietrza. Wyszedł na zewnątrz, poczuł się o wiele lepiej, kiedy chłodne powietrze uderzyło go w twarz i kiedy kroczył w stronę parku na drżących nogach i już miał skręcić za rogiem, natychmiast się zatrzymał, gdy ujrzał dwie znajome postaci siedzące razem na ławce. Nawet jeśli była między nimi tak duża luka, że by się tam wpasował, Jongin wyczuł jakąś bliskość między nimi, która… przytłoczyła go.
Jongin skulił się za ścianą, nie widząc, dlaczego w ogóle to robi. Z jakiegoś powodu podejrzenia, które wytworzył, nagle znów przyszły mu do głowy i obserwował swoich dwóch najlepszych przyjaciół z daleka.
Teraz, kiedy miał czas, żeby się uspokoić, zrozumiał, że Baekhyun śpi przez to, jak jego głowa była trochę pochylona do przodu i się nie ruszał. Obaj się nie odzywali, ale Jongin mógł stwierdzić, po szeroko otwartych oczach Chanyeola, które mógł dostrzec nawet stamtąd, że Chanyeol nie spał.
To dziwne, ponieważ to, na co patrzył, zawsze będzie przypominało mu i będzie sprawiało, że zastanawiał się, czy czyta mangę shoujo. Gdyż wydawało się zbyt magiczne, by było prawdziwe.
Z tego punktu, kiedy Chanyeol się odwrócił, jego twarz była ledwie zauważalna, jego wyraz twarzy był zbyt daleki, by go ujrzeć. Ale Jongin mógł zobaczyć, że jego głowa była przekręcona, kiedy spojrzał na Baekhyuna i wpatrywał się w niego przez długi czas.
Co…
Jongin zauważył, że łapie oddech, kiedy obserwował swoich dwóch najlepszych przyjaciół tuż przed nim, jeden spał głęboko i niewinnie, a ten drugi tylko… patrzył na niego.
…się…
Wtedy Chanyeol lekko się poruszył, a Jongin pochylił się bliżej, mrużąc oczy i kiedy zrozumiał, co Chanyeol robi, jego oczy rozszerzyły się, usta rozchyliły, a serce zaczęło pędzić.
Chanyeol wyciągnął dłoń i pogłaskał policzek Baekhyuna, odsuwając złotą grzywkę z jego oczu.
…dzieje?
Jongin chciał uciec od wszystkiego, ponieważ po zobaczeniu tego miał wrażenie, że cała jego egzystencja to kłamstwo. Ostatnim razem, jak sprawdzał, nienawidzili się do szpiku kości. Ostatnim razem, gdy sprawdzał, ledwie mogli się znieść w swoim własnym pokoju! Ostatnim razem, kiedy sprawdzał, Baekhyun nigdy nie uśpiłby (się) czujności przed Chanyeolem (dopóki nie było to konieczne)! Co więcej, ostatnim razem, jak sprawdzał, Chanyeol nigdy nie dotknąłby Baekhyuna, a już na pewno nie tak delikatnie.
I… I nie patrzyłby na Baekhyuna z wyrazem twarzy tak trudnym do rozszyfrowania, jednocześnie tak łatwym do odkrycia.
Czy oni…? Czy oni…?
Cała chwila została zniszczona, ponieważ Baekhyun poruszył się nieco, jego oczy zacisnęły się, a nos zmarszczył i nawet Jongin niemal krzyknął przez to z zaskoczenia. Patrzył, jak Chanyeol znacznie się wzdrygnął, zanim cofnął dłoń, jakby został ukąszony przez węża. Później, gdy Baekhyun otworzył oczy, Chanyeol już był po drugiej stronie ławki z odwróconą głową i rozgrzanymi do czerwoności uszami.
Z jakiegoś powodu nawet z tego miejsca Jongin mógł usłyszeć, co mówią. I przez chwilę zastanawiał się, czy to Los chciał, by zobaczył tę scenę.
– Kiedy zasnąłem…? – wymamrotał do siebie Baekhyun, przecierając oczy, zanim odwrócił się do Chanyeola, który był zwrócony do niego plecami. Wtedy lekko uderzył Chanyeola w plecy (jakby w przyjacielski sposób, zauważył Jongin).
– Hej! Yoda, myślisz, że śmiesznie jest zostawiać mnie śpiącego na zewnątrz? – Chanyeol nie odwrócił się, jak gdyby próbował się uspokoić, ale Baekhyun mocniej uderzał go w plecy. – Dlaczego się nie odwracasz? Czy ty coś zrobiłeś?
Atmosfera była tak beztroska, że gdyby Jongin był jakimś przypadkowym przechodniem, zobaczyłby ich jako droczących się przyjaciół. Ale ponieważ był najlepszym przyjacielem ich obu i musiał patrzeć oraz radzić sobie z ich nieprzewidywalnymi humorkami oraz niekontrolowaną złością, taką, że nawet przez sześć miesięcy był fizycznie uszkodzony, Jongin nie mógł w ogóle zrozumieć, co się dzieje przed jego oczami.
Ale z drugiej strony mógł.
Te subtelne opiekuńcze momenty, które mieli, jak ten, kiedy Baekhyun zajął się Chanyeolem, gdy ten był chory i gdy Chanyeol opiekował się Baekhyunem, kiedy on zachorował.
Jongin nadal pamiętał, jak Chanyeol wdał się w bójkę. To był pierwszy raz, kiedy Jongin widział, że wdał się w bójkę, poza tymi razami, kiedy bił się z Baekhyunem. Jongin pamiętał, że szedł korytarzem i widział Chanyeola, normalnie łagodnego Chanyeola, który tłukł jakiegoś nieznajomego gościa z wściekłością, której nigdy wcześniej nie widział na twarzy swojego najlepszego przyjaciela. Widział, że Chanyeol oberwał, jego warga krwawiła, a twarz była posiniaczona, a jednak jakaś szalona energia, którą posiadał, gdy bił tamtego gościa, była czymś, czego nigdy wcześniej nie miał i czymś, czego Jongin od tamtej pory nigdy nie widział. Wyglądał tak, jakby w ogóle nie wiedział, że ma jakieś obrażenia.
I pamiętał, że widział Baekhyuna w kącie, ledwie przytomnego, jego obojczyk krwawił, a on wyglądał bardzo, bardzo blado.
Jongin wtedy podejrzewał, czy ten koleś nie był jakoś powiązany z Baekhyunem i Chanyeolem, ale później tak naprawdę nigdy o tym nie myślał.
A także… pocałunek. Kiedy Chanyeol odważył się pocałować Baekhyuna na oczach wszystkich, Jongin był bardziej niż zszokowany. Przez wszystkie lata w Pop College’u widział, że Chanyeol odmawia dotknięcia Baekhyuna, jakby ten był jakimś brudnym insektem, a jednak Chanyeol miał odwagę, by pocałować tego wspomnianego brudnego insekta, chociaż wyraźnie miał wybór, by tego nie robić? To było cholernie szalone.
Nie wspominając o tym, jak Jongin widział Chanyeola w posiadłości Baekhyuna. Jak blisko musieli być, skoro Baekhyun na to pozwolił? Chanyeol został tam dość długo.
Potem… ta scena w domu. Jongin był tak cholernie pewien, że sobie tego nie wyśnił.
Głowa Chanyeola spoczywała na kolanach Baekhyuna, kiedy spokojnie spał i Jongin przysięgał, że nigdy wcześniej nie widział, żeby Baekhyun robił coś takiego z kimkolwiek. Palce Baekhyuna powoli głaskały ciemne włosy Chanyeola, gdy patrzył na kogoś, kto powinien być jego wrogiem, ale zamiast tego wyglądał bardziej jak kochanek. W istocie obaj jego najlepsi przyjaciele wyglądali, jakby byli w romantycznej relacji, a nie tej pełnej nienawiści.
Telefon obok Baekhyuna zabuczał, a Jongin w jakby sennym stanie obserwował wpółprzymkniętymi oczami, jak Baekhyun podnosi go i czyta co tam było, światło z komórki oświetlało jego delikatne rysy. Później, jakby z wahaniem, wyłączył telefon i na powrót go odłożył, siedząc w miejscu, kiedy kolejny raz nieświadomie położył swą dłoń na włosach Chanyeola.
Co u… licha?
Bez dalszego rozmyślania Jongin pospiesznie wrócił do swojego akademika, zamykając za sobą drzwi. Oparł się o ścianę i zsunął na podłogę z nadal szybko bijącym sercem, ponieważ mógłby być niczym jeleń złapany przed światłami samochodu.
Ale jeśli tak było, to dlaczego czuł się, jakby to on był tym łapiącym jelenia?




W urodziny Baekhyuna Chanyeol spędził cały ranek, zastanawiając się, czy powinien życzyć Baekhyunowi wszystkiego najlepszego. W rzeczywistości wstał o szóstej (co było u niego cudem) z pędzącym sercem i myślą „To urodziny Baekhyuna” bez przerwy przebiegającą przez jego umysł. Kiedy się odwrócił i spojrzał na Baekhyuna, niższy nadal mocno spał, jakby nie obchodził go świat, przedstawiając zupełne przeciwieństwo tego, co Chanyeol czuł w środku.
Później, gdy Baekhyun obudził się o 6:30, przeciągając się i uroczo marszcząc nos, Chanyeol natychmiast zamknął oczy i udawał że śpi w chwili, kiedy Baekhyun otworzył oczy. Więc wszystko dookoła niego przez chwilę było czarne.
Mając zamknięte powieki był bezbronny wobec otoczenia i mężczyzny, którego kochał, a jego serce biło tak szybko, że bał się, iż Baekhyun będzie w stanie je usłyszeć. Ale kiedy wytężył słuch, usłyszał, że Baekhyun idzie do łazienki i bierze prysznic, nie odezwał się ani słowem, a kiedy drzwi się zamknęły, a dźwięk lecącej wody dotarł do jego uszu, Chanyeol otworzył oczy i usiadł, wzdychając z ogromną ulgą, miał nadzieję wykorzystać ten czas na uspokojenie się i wykombinowanie, jak, do diabła, powinien powiedzieć „Wszystkiego najlepszego”, by nie zabrzmiało to zbyt dziwnie. Spojrzał na swą szufladę, gdzie trzymał wszystkie małe Chany i miał nadzieję, że zdobędzie się na odwagę, by dać jednego Baekhyunowi.
Zdał sobie sprawę z tego, że bycie zakochanym jest strasznie irytujące, zwłaszcza kiedy musisz przemyśleć i rozważyć każdy krok, jaki podejmujesz.
Od kiedy Chanyeol dowiedział się o swoich uczuciach, chociaż był to pierwszy raz, gdy był zakochany, wiedział, że wszystkie te niezdecydowania i niepewności były efektem miłości, która teraz w jakiś sposób przejęła kontrolę nad jego życiem w momencie, gdy zrozumiał, czym są jego uczucia.
Po prostu to zrób, Chanyeol. Próbował zachęcić się Chanyeol. Zrób to. Dla niego prawdopodobnie nic to nie znaczy.
Nawet jeśli dla ciebie to znaczy wszystko.
Chanyeol przyznał, że czuł się przez tę myśl nieco przygnębiony, ale jakie to miało znaczenie? Koniec końców Baekhyun nagle przejął cały jego świat, a dla Baekhyuna Chanyeol był jedynie współlokatorem. Jeszcze nawet nie przyjacielem.
Chanyeol wiedział, że ta jednostronność pewnego dnia może go zabić, ale teraz chciał tylko skupić się na wyleczeniu Baekhyuna.
Nawet jeśli cię pokocha, całe życie będzie spędzał, mając przebłyski swojej traumy powracające do jego głowy za każdym razem, gdy spojrzy na twoją twarz.
A nawet jeśli cię nie pokocha, prawdopodobnie nadal będziesz tylko cieniem tego Joo-hyunga, który tak bardzo go zmienił i doprowadził go do bycia taką osobą, jaką teraz jest.
Chanyeol dramatyzował, wiedział o tym. Jednak jego serce się skręcało. Nie wiedział, jak bardzo kocha Baekhyuna, chciał tylko, by Baekhyun był szczęśliwy. Nie mógł nawet zaprzeczyć tego swą wcześniejszą nienawiścią do Baekhyuna, ponieważ teraz, kiedy rozumiał, że jest zakochany, wszystkie ich kłótnie i bójki wydawały się jedynie snem.
Nim zdążył zagłębić się w swoich obawach, prysznic nagle został wyłączony. Panikując, Chanyeol pospieszył do swojego łóżka i położył się na nim, naciągając na siebie kołdrę i przekręcając się do wygodniejszej pozycji. W chwili gdy przestał się ruszać, drzwi otworzyły się, a zapach miodu wypełnił powietrze. Jak nagle Chanyeol, w jedynie kilka miesięcy, przeszedł od nienawidzenia do kochania tego zapachu było czymś szalonym i nienormalnym i czymś, czego zupełnie nie potrafił pojąć.
Odgłos nucącego Baekhyuna odbił się w jego uszach, choć był cichy, miał w sobie bezczelną swobodę. Chanyeol niemal uśmiechnął się na to, jak uroczo beztroski był Baekhyun, ale w porę się powstrzymał. Wtedy Baekhyun przestał nucić i zatrzymał się na chwilę. Chanyeol wytężył słuch pomimo swego szybko bijącego serca, ale nie usłyszał nic. Panikował, zastanawiając się, czy powinien otworzyć oczy, ale zanim się przełamał, usłyszał cichy chichot.
– Ten przeklęty idiota może spać i wyglądać jak jakiś półgłówek – mruknął Baekhyun. Serce Chanyeola zatrzymało się na moment, a on prawie otworzył oczy tylko po to, by temu zaprzeczyć. Na szczęście Baekhyun zrobił coś innego, ponieważ uszy Chanyeola poczerwieniały zaraz potem i gdyby Baekhyun to zauważył, powiedziałby coś na ten temat.
– Psychologia, psychologia, psychologiAAAAAA! – zaśpiewał Baekhyun, zaczynając stabilnie, ale kończąc na przenikliwym falsecie. Chanyeol chciał się zaśmiać. Baekhyun brzmiał tak uroczo i radośnie. Prawie chciał zostać tak na zawsze, żeby mógł zobaczyć, jak Baekhyun zachowuje się, kiedy jest sam, niemal nie przejmując się światem.
– Woooooooo~~ Ooooooooooo… WOOO! – Baekhyun wykrzyczał ostatnią nutę i zabrzmiało to tak, jakby się zbliżał. W końcu Chanyeol usłyszał, że łóżko obok skrzypnęło.
– Okulary… gdzie są moje okulary… – zaczął mruczeć Baekhyun. Baekhyun… mówiący do siebie… – Cholera! Okulary, jak was znajdę, jesteście martwe…
Poruszenie.
– A-ha! Myślałyście, że nigdy was tu nie znajdę, co? – Baekhyun zaśmiał się do siebie. Chanyeol otworzył oczy i zobaczył, że Baekhyun pochyla się po drugiej stronie łóżka, będąc zwróconym do Chanyeola plecami. Boże, był tak cholernie uroczy. – Będę dziś miły. Macie szczęście, że nie dosięgnie was mój gniew, bo jestem dziś w dobrym nastroju.
– Tak czy inaczej… – Kartkowanie. –…Kontakt międzygrupowy. Uprzedzenia mogą być zredukowane przez podniesienie kontaktu międzygrupowego… z góry nastawionego… przeciwko… sobie. – Potem Baekhyun pogrążył się w ciszy i właśnie wtedy Chanyeol wiedział, że Baekhyun naprawdę się uczył.
Może ten rodzaj spokoju również jest przyjemny… Pomyślał Chanyeol i zanim zdążył wymyślić, czy powinien złożyć Baekhyunowi życzenia czy nie, zapadł w lekki sen.




Kiedy się obudził, po prostu wiedział. Pieprzyć to, Park Chanyeol, po prostu mu, kurwa, powiedz!
– Wszystkiego najlepszego – wypalił Chanyeol, nawet nie otworzywszy oczu i w chwili, kiedy te słowa opuściły jego usta, zdał sobie sprawę, że postawił się w takiej sytuacji, jakby wiedział, że są urodziny Baekhyuna, zanim w ogóle się obudził.
Więc szybko usiadł i udawał, że wygląda, jakby leżał przez kilka godzin, chociaż się zdrzemnął. Gdy otworzył oczy, zobaczył, że Baekhyun nadal ma książkę do psychologii, siedzi na swoim łóżku ze spodenkami od piżamy podsuniętymi wysoko na udach i uroczymi okularami spoczywającymi na jego rozkosznym nosie.
Baekhyun odwrócił się do niego z szeroko otwartymi (i tak bardzo niewinnymi) oczami z zaskoczenia. Chanyeol mógł poczuć, jak jego serce wariuje od samego patrzenia na Baekhyuna.
–…Dzięki – odparł Baekhyun. Może była to jedyna reakcja, jakiej Chanyeol się spodziewał, ponieważ kiedy Baekhyun lekko się uśmiechał, serce Chanyeola tak bardzo przyspieszyło, że bał się, że wyskoczy mu z piersi z prędkością światła.
Chanyeol nie powiedział nic, chociaż jego usta był otwarte i chciał coś powiedzieć. W końcu zdecydował się wstać z łóżka i wziąć prezent, nad którego robieniem spędził tak wiele czasu.
Wyjmując go, trzymał małą rzecz w palcach, jego serce było gotowe wyskoczyć mu przez gardło. Chciał, żeby Baekhyunowi się spodobał, a jednocześnie chciał, by Baekhyun to pokochał. W końcu chciał tylko, by Baekhyun go zaakceptował.
Kiedy odwrócił się twarzą do współlokatora, niższy uporczywie wpatrywał się w książkę, ucząc się, jakby był to normalny dzień, a nie jego dwudzieste pierwsze urodziny. Chanyeol czuł, że jego ręce zaczynają się pocić i szybko podszedł do Baekhyuna, chcąc mieć to za sobą, by mógł przestać drżeć, a jego serce mogło przestać bić tak szybko.
Rzucił małego Chana na książkę Baekhyuna.
–…Proszę – wypalił Chanyeol, obserwując, jak różowa rzecz wylądowała na książce, a Baekhyun nieco się poruszył, unosząc głowę, by na niego spojrzeć. Z tej strony tylko przez patrzenie na takiego Baekhyuna sprawiało, że Chanyeol uważał go za uroczego. Baekhyun odłożył książkę i wziął Małego Chana w swoje zwinne palce.
–…Zaraz, czy to nie jest Chan, ale w mniejszej wersji? – Baekhyun zdjął okulary i przyjrzał się uważniej, jego nos uroczo się zmarszczył. – Czy to nie ty go zrobiłeś?
Baekhyun znów na niego spojrzał, jego oczy były szeroko otwarte i niemal błyszczące.
– Nie masz jakiejś setki takich w swojej szufladzie?
– Przestań zadawać tak wiele pytań – wymamrotał Chanyeol, odchodząc, wiedział, że jeśli zostanie dłużej, Baekhyun będzie w stanie odczytać jego serce.
– Zaraz. – Nagle dłoń złapała go za nadgarstek i natychmiast się odwrócił, choć wiedział, że to nie będzie dla niego dobre (jego serce mogło wybuchnąć). Napotkał bardzo drobnego Baekhyuna oddalonego od niego o kilka centymetrów, zwróconego twarzą do góry, kiedy wpatrywał się w Chanyeola. I uśmiechał się.
W tamtej chwili Chanyeol wiedział, że Baekhyun zna jego intencje.
– Dzięki. Jeszcze raz. – Tym razem uśmiech Baekhyuna był nieco jaśniejszy i zdecydowanie bardziej radosny niż którykolwiek z jego uśmiechów, które przywdziewał tak długo, jak Chanyeol go znał. Oddech Chanyeola utknął mu w gardle – Chcę go pocałować.
Kurwa, tak bardzo chcę go pocałować.
Chanyeol już miał się pochylić, ale powstrzymał się w połowie drogi. Nie, nie chciał narzucać się Baekhyunowi. Nie chciał niszczyć relacji, którą mieli, czymkolwiek by ona teraz nie była.
Poza tym nie chciał należeć do tych mężczyzn, którzy zawsze wykorzystują Baekhyuna i upewniają się, by wykopać jego niewinność i splamić go swoim brudem. Nie chciał wykorzystywać blizn Baekhyuna i używać ich, jakby używał ciała Baekhyuna.
Ponieważ to nie jedyna rzecz, jakiej Chanyeol chciał. Chanyeol chciał także serca Baekhyuna.
I wiedział, że jeśli będzie tak niecierpliwy i zniszczy coś, równie dobrze będzie mógł skoczyć z klifu.
Podczas ich ostatniego pocałunku prawie stracił kontrolę – nie chciał znów tego zrobić, nie chciał na nowo otwierać blizn Baekhyuna i sprawiać, że poczułby się, jakby musiał zadowolić Chanyeola tylko dlatego, że Oni mu tak każą.
Odsunął się, jego serce niemal wyskoczyło z piersi, gdy w efekcie opadł na łóżko. W powietrzu zapanowała cisza, ale w jego uszach nie, ponieważ był zbyt zajęty próbą uspokojenia swojego szaleńczo bijącego serca. Później usłyszał chichot.
– Jesteś taki niezdarny – skomentował Baekhyun, a kiedy Chanyeol wstał, zobaczył, wspinającego się na swoje łóżko Baekhyuna, który chwycił telefon i zaczął się nim bawić. Gdy Chanyeol przyjrzał się uważniej, zobaczył, że Baekhyun próbuje przypasować Małego Chana do swojej obudowy. – Jestem zaskoczony, że Mały Chan został tak dobrze zrobiony. Jako że pochodzi od ciebie, to mam na myśli.
Chanyeol wydał z siebie rozedrgany szyderczy śmiech. Jednak kiedy już miał rzucić jakąś ripostą, jego telefon zaczął dzwonić, kolejna piosenka EXO wypełniła powietrze. Chanyeol wziął telefon i uśmiechnął się lekko, gdy usłyszał, że Baekhyun nuci i porusza się w rytmie.
– Halo? – Przycisnął telefon do ucha, gotowy odebrać rozmowę od kogokolwiek, od Krisa nawet po nauczyciela dentystyki, ale nigdy nie spodziewał się tego.
– Park Chanyeol! – Kobiecy głos po drugiej stronie odpowiedział mu bardzo surowo. Z powodu włączonego głośnika Baekhyun mógł go usłyszeć i odwrócił głowę, by z zaciekawieniem spojrzeć na Chanyeola. – Młody człowieku, mam dosyć czekania na próżno.
Baekhyun zauważył, w jaki sposób oczy Chanyeola się rozszerzyły i jak zaczął bełkotać, jego druga dłoń sięgnęła, by przytrzymać telefon, jakby chciał wyłączyć głośnik.
– M-M-Mama?!
Dobrze słyszałeś! Myślisz, że się mnie pozbyłeś, co? Cóż, nie! – Baekhyun patrzył na Chanyeola z szeroko otwartymi oczami, a Chanyeol odpowiedział mu bezradnym spojrzeniem. – Jeśli nie wrócisz do domu w tej chwili, sama tam pojadę i przyciągnę cię do domu za twoje wielkie uszy!


1 komentarz: