rating: PG-13
–
Hę? – Baekhyun był trochę zdezorientowany.
–
Ja… – Kyungsoo rozejrzał się, czując lekki dyskomfort w miejscu publicznym,
chociaż nikt na nich nie patrzył. – Możemy porozmawiać w moim pokoju? – Potem
złapał Baekhyuna za nadgarstek i pociągnął go w stronę jego starego pokoju.
Gdy
znaleźli się w środku, Kyungsoo zamknął drzwi z zadowalającym kliknięciem, po
czym odwrócił się do wciąż zdezorientowanego Baekhyuna. Starszy mógł teraz
zobaczyć, jak szeroko otwarte są oczy Kyungsoo, tak szeroko, że było to aż straszne.
Ale
dlaczego Kyungsoo o to prosił? Dlaczego jego?
–…Zacznę
chyba od początku… – Kyungsoo westchnął, siadając na swoim łóżku, później
wskazał Baekhyunowi, by usiadł na łóżku Chena. Baekhyunowi, zastygłemu, chwilę
zajęło, by to pojąć, a potem usiadł na sztywnych nogach.
–
Ja… My… Chanyeol i ja zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Wiesz o tym, prawda? –
Baekhyun sztywno skinął głową. – Więc ja… Spędzaliśmy razem walentynki i… –
Baekhyun wpatrywał się w Kyungsoo. Spędzali
razem walentynki?
Wtedy
właśnie Baekhyun uświadomił sobie… przypomniał
sobie, że oni się lubią.
Chanyeol
lubił Kyungsoo. Kyungsoo lubił Chanyeola.
Jak
Baekhyun mógł o tym zapomnieć?
–…Kocham
Chanyeola – oznajmił Kyungsoo, niszcząc natłok myśli Baekhyuna. Szybko podniósł
opuszczoną głowę, by spojrzeć w zdeterminowane oczy Kyungsoo. Żadne słowa nie
są w stanie wyrazić, jak Kyungsoo patrzył na niego albo czuł się w tamtej
chwili.
–
Zrozumiałem, że naprawdę go kocham, Baekhyun – powiedział Kyungsoo, jego głos
był silny i głęboki, był to ton, którego zawsze używał, gdy był zdeterminowany,
a jednak teraz brzmiał inaczej w uszach Baekhyuna. Baekhyun poczuł, jak zasycha
mu w ustach. – I… I powiedziałem mu to.
Co?
Spotykali
się od walentynek? Jak to się stało, że Chanyeol mu nie powiedział?
Gorzej,
jakim cudem tego nie zauważył?
–…Odrzucił
mnie, Baekhyun – ciągnął Kyungsoo, tym razem jego głos spadł ledwie do szeptu.
Baekhyun znowu na niego spojrzał, a potem prawie się uderzył, gdy przypomniał
sobie, dlaczego w ogóle Kyungsoo poprosił go o przyjście. Jak mogłem zapomnieć, że Kyungsoo chciał, bym pomógł mu zejść się z
Chanyeolem? Jak mogłem zapomnieć o czymś takim? Baekhyun westchnął, ale
później przypomniał sobie o kłopocie.
–
On… cię odrzucił? – Baekhyun zamrugał z niedowierzaniem. Niemożliwe.
–
Powiedział, że myśli o mnie tylko jak o przyjacielu – odparł Kyungsoo. –
Naprawdę dobrym przyjacielu… I… I ja… to doceniam. Z początku mi to
odpowiadało.
Baekhyun
obserwował go.
–
Ale teraz… to już nie wystarcza. – Kyungsoo przeczesał włosy palcami i po raz
pierwszy Baekhyun zobaczył, jak naprawdę atrakcyjny jest Kyungsoo. To
mężczyzna, którego Chanyeol lubił. – Ja… Im bardziej się do mnie zbliża, tym
bardziej go pragnę. Im bardziej się ode mnie oddala, tym bardziej to boli.
–
Baekhyun, jesteś jego najlepszym przyjacielem i jesteś też moim przyjacielem.
Jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc – powiedział Kyungsoo niemal
desperacko. W jego oczach, Baekhyun mógł to dostrzec – zobaczyć iluzję miłości,
która wszystkich oczarowywała.
–
Kocham go, Baekhyun.
Wcześniejszy
on wstałby i odszedł. Z dala od miłości, z dala od jej ofiar.
–
Proszę, proszę pomóż mi jako mój przyjaciel.
Ale
teraz… teraz chciał uciec. Uciec tak daleko jak to możliwe od Kyungsoo, od
Miłości.
Od
Chanyeola.
–
Proszę.
Co
on wyprawiał.
–…Dobrze.
Kiedy
Baekhyun opuścił pokój, zatrzymał się przy drzwiach. Słyszał, jak faceci na
niego gwiżdżą, pragnąc jego uwagi, chcąc dobrego seksu, ale po raz pierwszy w
życiu Baekhyun ich zignorował. Nie był w pieprzonym nastroju, by kogoś
zadowalać.
W
zamian spojrzał na swoje dłonie, zdezorientowanie groziło wchłonięciem go jak
czarna dziura.
Czym
było to uczucie? To uczucie… w sercu, które nie odchodziło?
Baekhyun
nie pokazywał się zbyt wiele przez kolejne dni i szczerze mówiąc, była to
chwila wytchnienia dla Chanyeola, który chciał być tak daleko od swojego
współlokatora, jak było to możliwe.
Jednak
Chanyeol wciąż czuł w sercu uczucie straty.
Chciał
zaprzeczyć temu uczuciu, chciał je ukryć, ale teraz był skupiony na sobie
bardziej niż kiedykolwiek i tym razem zamierzał wykopać wszystkie pieprzone
uczucia i zanalizować, czym dokładnie są.
Nie
chciał tego już dłużej ukrywać.
Ale
nieważne jak bardzo usiłował rozszyfrować swoje emocje, nic nie mogło
powiedzieć mu, czym było jego uczucie do Byun Baekhyuna. Nawet gdyby zadzwonił
do swojej mamy, założyłby się, że ona nie byłaby w stanie mu tego powiedzieć.
Kyungsoo
zaś był szczęśliwszy niż zwykle, tego Chanyeol był pewien. Na każdym kółku z
muzyki Kyungsoo siedział obok niego ze swoim uśmiechem w kształcie serca i
razem zatapiali się w przyjemnej ciszy, ponieważ Kyungsoo nie był zbytnią
gadułą, a Chanyeol nie miał o czym rozmawiać. Obecność Kyungsoo była dla
Chanyeola uspokajająca, w przeciwieństwie do obecności Baekhyuna, który
ostatnio ciągle sprawiał, że był świadomy i zakłopotany.
To
jednak nie powstrzymało jego spekulacji. Chanyeol zauważył, że obecnie Kyungsoo
pojawiał się coraz częściej, a Baekhyun coraz częściej znikał. Wydawało się, że
Baekhyun całkowicie znika, kiedy zjawiał się Kyungsoo, zwłaszcza podczas muzyki
i w czasie posiłków. To szalone.
Po
pięciu dniach nierozmawiania z Baekhyunem, unikania Baekhyuna (i w efekcie nie
zorientowania się, że Baekhyun też go unika), Chanyeol zauważył, że to nie
działa.
Wciąż
nie wiedział, co to jest.
Plan B: Czas, by w końcu, kurwa,
być mężczyzną i porozmawiać z nim.
Może…
Może Chanyeol tęsknił za rozmawianiem z nim.
…Może
Może…
nadszedł czas, by znów z nim rozmawiać.
…Może.
Może
to dlatego, że minęło pięć dni, ale Chanyeol jakoś był bardziej podenerwowany niż
zwykle.
Usiadł
na swoim łóżku, czując, jak pocą mu się dłonie, więc ciągle wycierał je o
pościel. Kiedy przyjdzie Baekhyun Kiedy
przyjdzie Baekhyun Kiedy przyjdzie Baekhyun?
Po
części życzył sobie, żeby Baekhyun wcale nie przyszedł, jeśli to znaczyło, że
musiał czekać z sercem w gardle.
Ale
kiedy już miał zanurzyć się w odrywaniu płatków kwiatu w myślach, drzwi
otworzyły się i do środka wszedł Baekhyun.
Cisza,
która między nimi panowała, trwała pięć dni i stało się to prawie normalne.
Chanyeol odnalazł w niej strach. Nie chciał, by byli nieodzywającymi się
współlokatorami.
–
Baek… hyun – zawołał Chanyeol niemal z wahaniem, patrząc, jak wąskie ramiona
Baekhyuna sztywnieją w ułamku sekundy (a może to była tylko jego wyobraźnia?),
zanim zastygł w miejscu.
–
Baekhyun… – spróbował ponownie Chanyeol, bardzo świadomy tego, jak waliło mu
serce. Cholera, cholera, cholera!
–
Co – odrzekł Baekhyun. Może to dlatego, że był odwrócony do niego plecami, ale
Chanyeol przysięgał, że Baekhyun brzmiał, jakby się zmuszał.
Chanyeol
wiedział, że wraca do starych nawyków, mówiąc to, co miał powiedzieć, ale nie
obchodziło go to. W tamtym momencie miał gdzieś przejmowanie się. Wszystko,
czego teraz chciał, to porozmawiać z Baekhyunem kolejny raz. I zrobiłby
wszystko, by tego dokonać.
–
Dlaczego mnie unikasz? – Przepraszam, że
ja unikałem ciebie. – Od kilku dni ze mną nie rozmawiasz. – Chanyeol
zamknął usta dokładnie w chwili, gdy przełykał nerwowy śmiech, który już miał
wypłynąć z jego ust. Baekhyun nie odpowiedział.
–
Myślisz, że nie zauważyłem? Ty… ty… gruby, oczywisty pojebie. – Przestań w tej chwili, bo inaczej będziesz
śmiał się jak szaleniec.
Cisza
wypełniła pokój niczym głośne krzyki w uszach Chanyeola, a później:
Cichy
chichot.
–
Mówisz to ty, gówniarzu. – Głos Baekhyuna był niski i Chanyeol coś wyczuł. Nie
wiedział, co to jest. Baekhyun odwrócił się i po raz pierwszy od pięciu dni
Chanyeol spojrzał mu w oczy – w jego zmęczone, ciemne oczy.
–
Co-
–
Teraz ukrywasz przede mną jakieś gówno, co? – naskoczył na niego Baekhyun. Poczucie
energii u Chanyeola zniknęło i nagle znów wrócił do bycia starym sobą.
–
Co? To ty ukrywasz coś przede mną! Cały czas! – odparował ze złością Chanyeol.
Wszystko, co teraz czuł, to frustracja, ponieważ Baekhyun wyglądał na bardzo
zmęczonego i zawsze tak wyglądał, a Chanyeol miał tego dosyć. – Nawet mi nie
powiedziałeś, że w sekrecie dzwoniłeś do Krisa w czasie Bożego Narodzenia- –
Baekhyun poddał się, odwrócił i skierował do drzwi, otworzył je, a potem
zatrzasnął.
Chanyeol
oniemiały siedział w miejscu.
Cóż,
nie poszło tak dobrze, jak na to liczył.
I
teraz wrócił do punktu wyjścia.
Dwa
dni po ich zaognionej kłótni Chanyeol był zaskoczony, kiedy Baekhyun wszedł do
pokoju i podszedł prosto do niego.
–…Co?
– zapytał Chanyeol, czując, jak jego serce przyspiesza (i nadal nie wiedział,
jaka, do cholery, reakcja chemiczna to wywołuje). Nawet nie miał czasu, by
powiedzieć coś więcej, gdyż Baekhyun usiadł przed nim.
–
Dlaczego… nie zdecydowałeś się umawiać z Kyungsoo? – spytał Baekhyun, jego głos
był o wiele delikatniejszy, niż pamiętał. Chanyeol zamrugał całkowicie zbity z
tropu.
–
On cię lubi, Park Chanyeol. Wbij to sobie do swojej pieprzonej pustej głowy. Ty
go lubisz. Nie pojmujesz tego? – naciskał Baekhyun.
–
Ja… Ja… – Ja już go nie lubię. Chciał
powiedzieć Chanyeol, ale jak mógł, kiedy Baekhyun patrzył na niego tymi oczami?
–
Dlaczego musisz być tak kurewsko głupi przez cały czas? On nie tylko cię lubi.
On… On… – Krótka pauza. Chanyeol czekał, nie mając pojęcia, co Baekhyun zaraz
powie. – On cię kocha.
Chanyeolowi
zabrakło słów. Dlaczego ze wszystkich osób mówił to właśnie Baekhyun? Baekhyun,
który w ogóle nie dotknąłby miłości, gdyby mógł? Który nawet nie wypowiedziałby
tego przeklętego słowa, skoro mógł go unikać?
Dlaczego
nagle Baekhyun się tym przejmował?
–
My jesteśmy… przyjaciółmi, Baek… – powiedział Chanyeol głosem surowym i bez
cienia wrednej maski, którą zwykle zakładał, gdy rozmawiał z Baekhyunem. Tym
razem był szczerze zagubiony. – Tylko przyjaciółmi-
–
Czemu jesteś taki przygłupi, Chanyeol? Czy w twoim mózgu nic nie ma? – Baekhyun
robił się podenerwowany, a Chanyeol nie wiedział dlaczego. – Dlaczego nie
wiesz, co robisz? Dlaczego nawet nie wiesz, co czujesz? – To prawda, to prawda…
Ale…
–
Wbij to sobie do swojej pustej głowy,
Baekhyun. Nie jestem aż tak głupi. Wiem, jakie to uczucie lubić kogoś.
–
Ha, ha. Nie potrafisz odróżnić lewej strony od prawej, a wydaje ci się, że
wiesz, jakie to uczucie?
–
Nie znasz mnie, jak-
–
Och, znam cię, Yeol. Nawet jeśli nie
chcę. Znając ciebie, prawdopodobnie nie potrafisz wskazać różnicy między
nienawiścią a miłością.
–
Och, czyżby? – Chanyeol gapił się na Baekhyuna, używając całej swojej mocy, by
to zrobić. – To czemu mi jej nie wskażesz? Dlaczego nie powiesz mi, czym jest
miłość?
Cisza.
Z
początku Chanyeolowi nie wydawało się, że Baekhyun to zrobi. W istocie myślał,
że Baekhyun wstanie i wyjdzie jak poprzednim razem. Ale w zamian Baekhyun
wpatrywał się w przestrzeń, odpłynął myślami bardzo daleko.
Chanyeol
już pożałował tego, co powiedział.
–
Posłuchaj, nie-
–
Miłość jest wtedy… kiedy jesteś z tą osobą i czujesz się szczęśliwy – zaczął
Baekhyun, jego głos znów nagle stał się łagodny. Dlaczego, dlaczego to, do
diabła, powiedział? Teraz, kiedy przywiódł Baekhyuna do bolesnej przeszłości,
czymkolwiek było to gówno.
–
Jest wtedy, gdy myślisz o niej cały dzień i noc, kiedy spędziłbyś wszystkie
godziny bez spania na rozmowie z nią i nigdy nie czułbyś się zmęczony. Jest
wtedy, gdy widzisz ją szczęśliwą i sam jesteś szczęśliwy. Jest wtedy, gdy
jesteś rozdarty między chęcią, by była szczęśliwa a chęcią, by była z tobą i
była szczęśliwa. Jest wtedy, gdy jesteś z nią i cały czas musisz się
powstrzymywać, ponieważ tak trudno ci się oprzeć. Ona jest krzywdzona, ty
czujesz ból, ona jest szczęśliwa, ty jesteś szczęśliwy…
Chanyeol
czuł, że boli go serce. Dlaczego czuł, jakby cierpiał, gdy obserwował nieobecny
wzrok Baekhyuna?
(Jego
smutny wzrok?)
–
Jest wtedy, gdy myślisz… gdy myślisz, że tak bardzo ją kochasz, myślisz, że
zasługujesz na wszystko i myślisz, że musisz sprawić, by była szczęśliwa. Jest
wtedy, kiedy kładziesz się do łóżka i modlisz się, modlisz się, by był
szczęśliwy… modlisz się, byście zostali razem na zawsze. Jest wtedy, gdy
widzisz, jak cierpi i sam cierpisz bardziej, bo nie możesz nic zrobić, by mu
pomóc. Jest wtedy, gdy chcesz go chronić całym sobą i wolałbyś przejąć cały
jego ból, by mógł żyć bez cierpienia. Miłość jest poświęceniem wszystkiego co
masz, tylko po to, by on mógł coś mieć. Jest… jest… – Dłonie Baekhyuna drżały
jak i całe jego ciało. Chanyeol zdał sobie sprawę, że Baekhyun nie mógł
wydostać się z tego powtarzającego się koszmaru. Skrzywiony rodzaj miłości w
jego oczach nawiedzał go bez przerwy.
–
Baekhyun… – zawołał Chanyeol, ale wydawało się, że Baekhyun go nie słyszał.
Baekhyun cierpiał. Ledwie mógł oddychać. Panikując, Chanyeol wyciągnął ręce i
chwycił drżące dłonie Baekhyuna. – Baekhyun! Wyrwij się z tego! – Baekhyun
zamarł, a potem odwrócił się do Chanyeola.
–
Czy czujesz to? W stosunku do Kyungsoo? – zapytał Baekhyun, jego głos na powrót
był silny, jakby tamto się nigdy nie wydarzyło. Dlaczego, dlaczego zawsze
musisz ukrywać swój ból?
–…N-
–
Nie mów mi. – Baekhyun wstał na drżących nogach. – Kurwa, po prostu mi nie mów.
Umawiaj się z Do Kyungsoo. Jesteście dla siebie stworzeni. – Później znowu
pospiesznie wyszedł, w jakiś sposób nadal wyglądając elegancko.
Ale
Chanyeol nie myślał o Kyungsoo. Poczuł, jak jego serce ściska się z bólu.
Dlaczego?
Dlaczego zawsze musisz się tak torturować?
Dlaczego
nie możesz po prostu wszystkiego z siebie wydusić?
Baekhyun
nie wiedział, dlaczego tak się zachowywał.
Kyungsoo
był jego pieprzonym przyjacielem. Jakim przyjacielem był, skoro właśnie
powiedział Chanyeolowi, by umawiał się z Kyungsoo, a nawet nic w tym kierunku
nie zrobił, nie próbował do niczego przekonać Chanyeola?
Baekhyun
zaśmiał się.
Był
zjebanym przyjacielem.
Jego
dłonie drżały.
Lubienie
Kyungsoo… Wydawało się teraz Chanyeolowi niemożliwe.
Nie
lubił Kyungsoo. Ani trochę.
Nieważne,
co mówił Baekhyun, Chanyeol to wiedział. Nie czuł się w ten sposób wobec
Kyungsoo. Czuł to już wcześniej, kiedy Kyungsoo dotykał jego dłoni i wyznał mu
swoje uczucia. To było takie dziwne, takie nie na miejscu.
„Jesteście dla siebie stworzeni.”
Może
idealne dopasowanie miało nieść ze sobą niewłaściwe uczucie.
Miłość.
Co?
Co
za stek bzdur.
Iluzja,
to właśnie tym była. Iluzją, która wciąż nawiedzała cię po latach; koszmarem,
który wracał i otaczał cię swymi ciernistymi ramionami.
Miłość.
Niekończący
się ból.
Chanyeol
patrzył, jak Baekhyun wchodzi do pokoju i z niego wychodzi.
Wiedział,
że zbliżał się siedemnasty, czuł to,
lecz trochę się martwił.
Jak
miał wyjść z Baekhyunem, kiedy ich relacja tak się przedstawiała? Zawsze na
krawędzi, w gotowości, by zanurzyć ich obu w bezdennej otchłani?
Czy
Baekhyun go odpychał?
Dlaczego
Baekhyun go odpychał?
Dlaczego
Baekhyun zawsze, zawsze go odpychał?
Nie
wiedział, co robi jego współlokator, ale przynajmniej był pewien, że znowu się
nie puszcza, jak robił to zwykle, gdy miał humory. Wyglądało na to, że tym
razem w zamian ignorował obecność wszystkich, ciągle tkwiąc w swoim własnym
małym świecie.
Chanyeol
musiał powiedzieć, że aż nazbyt mu ulżyło, kiedy Kris przekazał mu najnowsze
nowiny z Pop College’u, że popularność Baekhyuna jako dziwki spada. Cholera,
był wystarczająco podekscytowany, by skakać dookoła przez cały dzień!
Ale
w jakiś sposób jego ogólna popularność wzrosła. Pełno było komentarzy typu „Oj,
Baekhyun ostatnio jest w swoim małym świecie, to urocze” lub „Uważam, że jego
nowa, chłodna strona jest bardzo seksowna i niezła, sprawia, że jeszcze
bardziej chcę się za nim uganiać” czy „Nigdy nie przypuszczałem, że Baekhyun ma
taką marzycielską stronę! To rozkoszne!”. Co,
do kurwy? Nie pojmujecie tego, ludzie? Byun Baekhyun was nie chce, wybijcie go już
sobie, cholera, z głowy.
Ale
to wszystko pozostało w jego głowie, gdy Kris przeglądał z nim nowiny.
Nie
pomagało to, że Kris zbliżał się do Joonmyuna, ostatnio ciągle z nim bywał. W
czasie posiłków, nie w czasie posiłków, gdy był czas wolny… Chanyeol nigdy nie
widywał Krisa bez Joonmyuna, poza czasem, kiedy Kris i Chanyeol spędzali czas
tylko we dwóch.
Gdy
Kris paplał Chanyeolowi o Joonmyunie, Chanyeol odpłynął myślami do Baekhyuna,
zastanawiając się, o czym myślał, że to tak bardzo zajmowało jego myśli, mając
nadzieję, że je trzy posiłki dziennie oraz mając nadzieję, że śpi w jakimś
wygodnym miejscu, kiedy nie wraca na noc do ich pokoju.
To
było mimowolne i zajmowało większość umysłu Chanyeola przez tak długo, że teraz
było to normalne. Chanyeol nie kwapił się nawet, by dłużej temu zaprzeczać.
W
jego myślach był tylko Baekhyun,
Baekhyun, Baekhyun.
–
Hej, może spotkalibyśmy się jutro? – zapytał zwyczajnie Chen, ale wiedział, że
wcale to tak nie zabrzmiało. Minseok zaśmiał się, jego uśmiech był bardzo jasny
w oczach Chena, a potem potrząsnął głową.
–
Nie. Przepraszam, mam randkę z Lu Hanem. –
I znowu mówi o Lu Hanie.
–
Cóż… To do zobaczenia na następnej chemii.
–
Tak. Pa. – Minseok wyszedł, a Chen nie mógł nic poradzić na to, że podziwiał
sposób chodzenia swojej miłostki – zawsze taki elegancki, jakby był modelem czy
coś.
Chen
był nieco sfrustrowany – Wyglądało na to, że nawet po pół roku zbliżania się,
wciąż byli na poziomie przyjaźni, nic więcej. Chen próbował wszystkiego, od
ciągłego zapraszania Minseoka na kawowe randki po oferowanie pomocy przy
śpiewaniu, a Minseok nadal był bardzo odległy.
Co
ich, do cholery, blokowało?
Wtedy
sobie uświadomił.
„…Przepraszam, mam spotkanie z Lu
Hanem.”
„Przepraszam, gościu, ale mam
zadanie domowe i miałem zrobić je z Lu Hanem…”
„Obiecałem Lu Hanowi, że pogramy
w piłkę… Dręczy mnie od dawna…”
„Lu Han mówił, że zabiera mnie na
obiad… Założyliśmy się i przegrał…”
„Muszę pomóc Lu Hanowi z
koreańskim…”
„Lu Han obiecał, że kupi mi w tym
tygodniu trzy kubki kawy…”
„Muszę iść do pokoju Lu Hana…”
„Lu Han…”
„Lu Han…”
„Lu Han…”
Lu
Han.
Cholera,
to przez cały czas był Lu Han? Chen
powinien był zauważyć!
To
nie tak, że nie dostrzegł sposobu, w jaki Lu
Han patrzy na Minseoka, jakby był zakochanym szczeniakiem czy coś! Wszyscy
to widzieli i wszyscy zawsze droczyli się o to z Lu Hanem. Ale nigdy tak
naprawdę nie pomyślał…
Czy
oni mogli?
Czy
oni mogli być razem?
To możliwość…
Kurwa,
kurwa, kurwa! Chen chciał wyjąć sobie
mózg.
–
Dlaczego to musiało się stać? – lamentował w dramatyczny sposób Chen, uderzając
bez przekonania pięścią w ławkę podczas muzyki. Baekhyun przez chwilę patrzył w
przestrzeń.
–
Hej, słuchasz mnie? – Chen wyszedł ze swojego dziecinnego napadu złości i
uniósł brew na swojego najlepszego przyjaciela.
–
Co z tobą? – zapytał trochę sarkastycznie i żartobliwie, ale wewnętrznie
naprawdę się martwił. Baekhyun nie odpowiedział przez sekundę, przez kilka
sekund, przez kilkadziesiąt sekund…
–
Halo? – Chen zamrugał, pochylając się odrobinę w stronę Baekhyuna, zanim pomachał
ręką przed jego twarzą. Chen zobaczył, że coś poruszyło się w oczach Baekhyuna,
zanim ten wyrwał się, powracając do rzeczywistości. Powodem, dla którego Chen
zauważył tę zmianę, było to, że Baekhyun zwykle nigdy tak bardzo się nie
wyłączał. Poza siedemnastym.
Ale
Chen był na tysiąc procent pewien, że dziś nie był siedemnasty.
–
Tak? – odpowiedział lekko oszołomiony Baekhyun.
–
Co jest dzisiaj z tobą? – zapytał ponownie Chen, poruszając brwiami, by uczynić
sprawy bardziej żartobliwymi, ale wewnętrznie był zdesperowany, by wiedzieć.
Zdesperowany, by wiedzieć, czy może pomóc.
Z
początku Baekhyun nic nie powiedział, a przeciągająca się cisza była niczym
promyk nadziei dla Chena, który latami czekał, by w końcu zajrzeć w myśli
Baekhyuna.
Lecz
gdy Baekhyun się odezwał, Chen był zdruzgotany.
–
Nic – odpowiedział Baekhyun cicho, a potem uśmiechnął się lekko. – Tylko twoje
historyjki są tak nudne, że przed chwilą prawie zasnąłem. O czym mówiłeś? –
Zwykle Chen obraziłby się z powodu takiej zniewagi i klepnąłby go, uderzył albo
coś, ale teraz był urażony, że Baekhyun go zbył. Znowu.
Wzdychając,
Chen mocno wydął wargi. – No weź, opowiadałem ci swoją historię miłosną! – Jeśli on może grać, to ja też.
–
I wtedy wyskoczył z Lu Hanem, zawsze Lu Han, Lu Han, Lu Han… – Chen westchnął.
Może na zewnątrz zachowywał się nieco zbyt dramatycznie w bardzo żartobliwy i
zabawny sposób, lecz wewnętrznie była to poważna sprawa, która wisiała nad jego
sercem i nie chciała odejść z powodu spekulacji, że Minseok i Lu Han są razem. Nie
było to bolesne uczucie, jak wyolbrzymiano je w książkach, ale jakieś ciężkie,
które pojawiało się, ciągnęło cię w dół i nie chciało odejść.
Właśnie
wtedy dały się słyszeć znajome głosy i Chen zobaczył Chanyeola i Kyungsoo
idącego w ich stronę. Był skupiony na tym, jak duże oczy Kyungsoo na niego
patrzyły, więc nie zauważył, jak Chanyeol zaczął się jąkać, gdy zobaczył
Baekhyuna, a Baekhyun odwrócił się od Chanyeola.
–…Hej,
chłopaki… – powiedział trochę niezręcznie Chanyeol, kiedy dotarli do pozostałej
dwójki. Kyungsoo usilnie wpatrywał się w Chena, który ze wszystkich sił starał
się, by nie zaśmiać się nerwowo. Zeszłego wieczoru wypił kawę Kyungsoo.
–…Ha,
ha, mogę to wyjaśnić… – odezwał się Chen, a Kyungsoo wciąż się na niego gapił,
jego twarz była bez wyrazu i nie ukazywała ani cienia jego uczuć. Później
zrobił krok do przodu. Chen był zbyt zajęty próbą unikania Kyungsoo, a Kyungsoo
był zbyt zaabsorbowany zabijaniem Chena, by nie zauważyć sposobu, w jaki
Chanyeol rzucał ukradkowe spojrzenia na Baekhyuna, a Baekhyun nadal ignorował
go, jakby nie istniał.
Później,
kiedy Chen poczuł, jak chuda ręka owija się wokół jego własnej, poczuł, jakby
zdjęto mu z ramion ciężar całego świata.
–
Chodźmy poszukać Minseoka-hyunga, co? – zaszczebiotał głośno Baekhyun, a potem
zaczął odciągać Chena na drugą stronę klasy, gdzie Minseok znowu był z Lu
Hanem.
Chen
jednak poczuł ulgę, ponieważ czuł, jakby śmiertelne spojrzenie wbijało mu w
plecy tysiące sztyletów. Wiedział, że tego uniknął.
Baekhyun
bez entuzjazmu zostawił Chena z Minseokiem, kiedy nabrał Lu Hana na to, że
ludzie na boisku grają w piłkę, co przekonało Lu Hana, by natychmiast wstać i
pospiesznie wyjść (bo przewodniczącego muzyki dzisiaj nie było, więc było to
tylko zwyczajne spotkanie dla muzyków).
Siedział
w miejscu rozdarty między obserwowaniem Chena i Minseoka a Chanyeola i
Kyungsoo. Wiedział, że powinien pilnować swojego najlepszego przyjaciela, ale
jego wzrok w jakiś sposób odwracał się do jego głupkowatego współlokatora i
jego uroczego byłego współlokatora. Tępy ból w jego sercu nie chciał odejść.
Zignorował go i zepchnął go do rozrastającego się morza uczuć.
Chanyeol
śmiał się z brzydko wykrzywioną twarzą, dotykając palcami czegoś na dłoni
Kyungsoo, a potem wyjął swoją, by to zbadać. Kyungsoo uśmiechał się, obserwując
go z takiego rodzaju wyrazem twarzy, którego Baekhyun nigdy nie będzie w stanie
zrozumieć, a jednak całkowicie był w stanie się z nim utożsamić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz