wtorek, 5 września 2017

The Faults In Byun Baekhyun [28/55]

tytuł rozdziału: Unikanie |oryginał: Avoiding
rating: PG-13
– Hę? – Baekhyun był trochę zdezorientowany.
– Ja… – Kyungsoo rozejrzał się, czując lekki dyskomfort w miejscu publicznym, chociaż nikt na nich nie patrzył. – Możemy porozmawiać w moim pokoju? – Potem złapał Baekhyuna za nadgarstek i pociągnął go w stronę jego starego pokoju.
Gdy znaleźli się w środku, Kyungsoo zamknął drzwi z zadowalającym kliknięciem, po czym odwrócił się do wciąż zdezorientowanego Baekhyuna. Starszy mógł teraz zobaczyć, jak szeroko otwarte są oczy Kyungsoo, tak szeroko, że było to aż straszne.
Ale dlaczego Kyungsoo o to prosił? Dlaczego jego?
–…Zacznę chyba od początku… – Kyungsoo westchnął, siadając na swoim łóżku, później wskazał Baekhyunowi, by usiadł na łóżku Chena. Baekhyunowi, zastygłemu, chwilę zajęło, by to pojąć, a potem usiadł na sztywnych nogach.
– Ja… My… Chanyeol i ja zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Wiesz o tym, prawda? – Baekhyun sztywno skinął głową. – Więc ja… Spędzaliśmy razem walentynki i… – Baekhyun wpatrywał się w Kyungsoo. Spędzali razem walentynki?
Wtedy właśnie Baekhyun uświadomił sobie… przypomniał sobie, że oni się lubią.
Chanyeol lubił Kyungsoo. Kyungsoo lubił Chanyeola.
Jak Baekhyun mógł o tym zapomnieć?
–…Kocham Chanyeola – oznajmił Kyungsoo, niszcząc natłok myśli Baekhyuna. Szybko podniósł opuszczoną głowę, by spojrzeć w zdeterminowane oczy Kyungsoo. Żadne słowa nie są w stanie wyrazić, jak Kyungsoo patrzył na niego albo czuł się w tamtej chwili.
– Zrozumiałem, że naprawdę go kocham, Baekhyun – powiedział Kyungsoo, jego głos był silny i głęboki, był to ton, którego zawsze używał, gdy był zdeterminowany, a jednak teraz brzmiał inaczej w uszach Baekhyuna. Baekhyun poczuł, jak zasycha mu w ustach. – I… I powiedziałem mu to.
Co?
Spotykali się od walentynek? Jak to się stało, że Chanyeol mu nie powiedział?
Gorzej, jakim cudem tego nie zauważył?
–…Odrzucił mnie, Baekhyun – ciągnął Kyungsoo, tym razem jego głos spadł ledwie do szeptu. Baekhyun znowu na niego spojrzał, a potem prawie się uderzył, gdy przypomniał sobie, dlaczego w ogóle Kyungsoo poprosił go o przyjście. Jak mogłem zapomnieć, że Kyungsoo chciał, bym pomógł mu zejść się z Chanyeolem? Jak mogłem zapomnieć o czymś takim? Baekhyun westchnął, ale później przypomniał sobie o kłopocie.
On… cię odrzucił? – Baekhyun zamrugał z niedowierzaniem. Niemożliwe.
– Powiedział, że myśli o mnie tylko jak o przyjacielu – odparł Kyungsoo. – Naprawdę dobrym przyjacielu… I… I ja… to doceniam. Z początku mi to odpowiadało.
Baekhyun obserwował go.
– Ale teraz… to już nie wystarcza. – Kyungsoo przeczesał włosy palcami i po raz pierwszy Baekhyun zobaczył, jak naprawdę atrakcyjny jest Kyungsoo. To mężczyzna, którego Chanyeol lubił. – Ja… Im bardziej się do mnie zbliża, tym bardziej go pragnę. Im bardziej się ode mnie oddala, tym bardziej to boli.
– Baekhyun, jesteś jego najlepszym przyjacielem i jesteś też moim przyjacielem. Jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc – powiedział Kyungsoo niemal desperacko. W jego oczach, Baekhyun mógł to dostrzec – zobaczyć iluzję miłości, która wszystkich oczarowywała.
Kocham go, Baekhyun.
Wcześniejszy on wstałby i odszedł. Z dala od miłości, z dala od jej ofiar.
– Proszę, proszę pomóż mi jako mój przyjaciel.
Ale teraz… teraz chciał uciec. Uciec tak daleko jak to możliwe od Kyungsoo, od Miłości.
Od Chanyeola.
– Proszę.
Co on wyprawiał.
–…Dobrze.




Kiedy Baekhyun opuścił pokój, zatrzymał się przy drzwiach. Słyszał, jak faceci na niego gwiżdżą, pragnąc jego uwagi, chcąc dobrego seksu, ale po raz pierwszy w życiu Baekhyun ich zignorował. Nie był w pieprzonym nastroju, by kogoś zadowalać.
W zamian spojrzał na swoje dłonie, zdezorientowanie groziło wchłonięciem go jak czarna dziura.
Czym było to uczucie? To uczucie… w sercu, które nie odchodziło?




Baekhyun nie pokazywał się zbyt wiele przez kolejne dni i szczerze mówiąc, była to chwila wytchnienia dla Chanyeola, który chciał być tak daleko od swojego współlokatora, jak było to możliwe.
Jednak Chanyeol wciąż czuł w sercu uczucie straty.
Chciał zaprzeczyć temu uczuciu, chciał je ukryć, ale teraz był skupiony na sobie bardziej niż kiedykolwiek i tym razem zamierzał wykopać wszystkie pieprzone uczucia i zanalizować, czym dokładnie są.
Nie chciał tego już dłużej ukrywać.
Ale nieważne jak bardzo usiłował rozszyfrować swoje emocje, nic nie mogło powiedzieć mu, czym było jego uczucie do Byun Baekhyuna. Nawet gdyby zadzwonił do swojej mamy, założyłby się, że ona nie byłaby w stanie mu tego powiedzieć.
Kyungsoo zaś był szczęśliwszy niż zwykle, tego Chanyeol był pewien. Na każdym kółku z muzyki Kyungsoo siedział obok niego ze swoim uśmiechem w kształcie serca i razem zatapiali się w przyjemnej ciszy, ponieważ Kyungsoo nie był zbytnią gadułą, a Chanyeol nie miał o czym rozmawiać. Obecność Kyungsoo była dla Chanyeola uspokajająca, w przeciwieństwie do obecności Baekhyuna, który ostatnio ciągle sprawiał, że był świadomy i zakłopotany.
To jednak nie powstrzymało jego spekulacji. Chanyeol zauważył, że obecnie Kyungsoo pojawiał się coraz częściej, a Baekhyun coraz częściej znikał. Wydawało się, że Baekhyun całkowicie znika, kiedy zjawiał się Kyungsoo, zwłaszcza podczas muzyki i w czasie posiłków. To szalone.
Po pięciu dniach nierozmawiania z Baekhyunem, unikania Baekhyuna (i w efekcie nie zorientowania się, że Baekhyun też go unika), Chanyeol zauważył, że to nie działa.
Wciąż nie wiedział, co to jest.
Plan B: Czas, by w końcu, kurwa, być mężczyzną i porozmawiać z nim.
Może… Może Chanyeol tęsknił za rozmawianiem z nim.
…Może
Może… nadszedł czas, by znów z nim rozmawiać.
…Może.




Może to dlatego, że minęło pięć dni, ale Chanyeol jakoś był bardziej podenerwowany niż zwykle.
Usiadł na swoim łóżku, czując, jak pocą mu się dłonie, więc ciągle wycierał je o pościel. Kiedy przyjdzie Baekhyun Kiedy przyjdzie Baekhyun Kiedy przyjdzie Baekhyun?
Po części życzył sobie, żeby Baekhyun wcale nie przyszedł, jeśli to znaczyło, że musiał czekać z sercem w gardle.
Ale kiedy już miał zanurzyć się w odrywaniu płatków kwiatu w myślach, drzwi otworzyły się i do środka wszedł Baekhyun.
Cisza, która między nimi panowała, trwała pięć dni i stało się to prawie normalne. Chanyeol odnalazł w niej strach. Nie chciał, by byli nieodzywającymi się współlokatorami.
– Baek… hyun – zawołał Chanyeol niemal z wahaniem, patrząc, jak wąskie ramiona Baekhyuna sztywnieją w ułamku sekundy (a może to była tylko jego wyobraźnia?), zanim zastygł w miejscu.
– Baekhyun… – spróbował ponownie Chanyeol, bardzo świadomy tego, jak waliło mu serce. Cholera, cholera, cholera!
– Co – odrzekł Baekhyun. Może to dlatego, że był odwrócony do niego plecami, ale Chanyeol przysięgał, że Baekhyun brzmiał, jakby się zmuszał.
Chanyeol wiedział, że wraca do starych nawyków, mówiąc to, co miał powiedzieć, ale nie obchodziło go to. W tamtym momencie miał gdzieś przejmowanie się. Wszystko, czego teraz chciał, to porozmawiać z Baekhyunem kolejny raz. I zrobiłby wszystko, by tego dokonać.
– Dlaczego mnie unikasz? – Przepraszam, że ja unikałem ciebie. – Od kilku dni ze mną nie rozmawiasz. – Chanyeol zamknął usta dokładnie w chwili, gdy przełykał nerwowy śmiech, który już miał wypłynąć z jego ust. Baekhyun nie odpowiedział.
– Myślisz, że nie zauważyłem? Ty… ty… gruby, oczywisty pojebie. – Przestań w tej chwili, bo inaczej będziesz śmiał się jak szaleniec.
Cisza wypełniła pokój niczym głośne krzyki w uszach Chanyeola, a później:
Cichy chichot.
– Mówisz to ty, gówniarzu. – Głos Baekhyuna był niski i Chanyeol coś wyczuł. Nie wiedział, co to jest. Baekhyun odwrócił się i po raz pierwszy od pięciu dni Chanyeol spojrzał mu w oczy – w jego zmęczone, ciemne oczy.
– Co-
– Teraz ukrywasz przede mną jakieś gówno, co? – naskoczył na niego Baekhyun. Poczucie energii u Chanyeola zniknęło i nagle znów wrócił do bycia starym sobą.
– Co? To ty ukrywasz coś przede mną! Cały czas! – odparował ze złością Chanyeol. Wszystko, co teraz czuł, to frustracja, ponieważ Baekhyun wyglądał na bardzo zmęczonego i zawsze tak wyglądał, a Chanyeol miał tego dosyć. – Nawet mi nie powiedziałeś, że w sekrecie dzwoniłeś do Krisa w czasie Bożego Narodzenia- – Baekhyun poddał się, odwrócił i skierował do drzwi, otworzył je, a potem zatrzasnął.
Chanyeol oniemiały siedział w miejscu.




Cóż, nie poszło tak dobrze, jak na to liczył.
I teraz wrócił do punktu wyjścia.




Dwa dni po ich zaognionej kłótni Chanyeol był zaskoczony, kiedy Baekhyun wszedł do pokoju i podszedł prosto do niego.
–…Co? – zapytał Chanyeol, czując, jak jego serce przyspiesza (i nadal nie wiedział, jaka, do cholery, reakcja chemiczna to wywołuje). Nawet nie miał czasu, by powiedzieć coś więcej, gdyż Baekhyun usiadł przed nim.
– Dlaczego… nie zdecydowałeś się umawiać z Kyungsoo? – spytał Baekhyun, jego głos był o wiele delikatniejszy, niż pamiętał. Chanyeol zamrugał całkowicie zbity z tropu.
– On cię lubi, Park Chanyeol. Wbij to sobie do swojej pieprzonej pustej głowy. Ty go lubisz. Nie pojmujesz tego? – naciskał Baekhyun.
– Ja… Ja… – Ja już go nie lubię. Chciał powiedzieć Chanyeol, ale jak mógł, kiedy Baekhyun patrzył na niego tymi oczami?
– Dlaczego musisz być tak kurewsko głupi przez cały czas? On nie tylko cię lubi. On… On… – Krótka pauza. Chanyeol czekał, nie mając pojęcia, co Baekhyun zaraz powie. – On cię kocha.
Chanyeolowi zabrakło słów. Dlaczego ze wszystkich osób mówił to właśnie Baekhyun? Baekhyun, który w ogóle nie dotknąłby miłości, gdyby mógł? Który nawet nie wypowiedziałby tego przeklętego słowa, skoro mógł go unikać?
Dlaczego nagle Baekhyun się tym przejmował?
– My jesteśmy… przyjaciółmi, Baek… – powiedział Chanyeol głosem surowym i bez cienia wrednej maski, którą zwykle zakładał, gdy rozmawiał z Baekhyunem. Tym razem był szczerze zagubiony. – Tylko przyjaciółmi-
– Czemu jesteś taki przygłupi, Chanyeol? Czy w twoim mózgu nic nie ma? – Baekhyun robił się podenerwowany, a Chanyeol nie wiedział dlaczego. – Dlaczego nie wiesz, co robisz? Dlaczego nawet nie wiesz, co czujesz? – To prawda, to prawda…
Ale…
– Wbij to sobie do swojej pustej głowy, Baekhyun. Nie jestem aż tak głupi. Wiem, jakie to uczucie lubić kogoś.
– Ha, ha. Nie potrafisz odróżnić lewej strony od prawej, a wydaje ci się, że wiesz, jakie to uczucie?
– Nie znasz mnie, jak-
– Och, znam cię, Yeol. Nawet jeśli nie chcę. Znając ciebie, prawdopodobnie nie potrafisz wskazać różnicy między nienawiścią a miłością.
– Och, czyżby? – Chanyeol gapił się na Baekhyuna, używając całej swojej mocy, by to zrobić. – To czemu mi jej nie wskażesz? Dlaczego nie powiesz mi, czym jest miłość?
Cisza.
Z początku Chanyeolowi nie wydawało się, że Baekhyun to zrobi. W istocie myślał, że Baekhyun wstanie i wyjdzie jak poprzednim razem. Ale w zamian Baekhyun wpatrywał się w przestrzeń, odpłynął myślami bardzo daleko.
Chanyeol już pożałował tego, co powiedział.
– Posłuchaj, nie-
– Miłość jest wtedy… kiedy jesteś z tą osobą i czujesz się szczęśliwy – zaczął Baekhyun, jego głos znów nagle stał się łagodny. Dlaczego, dlaczego to, do diabła, powiedział? Teraz, kiedy przywiódł Baekhyuna do bolesnej przeszłości, czymkolwiek było to gówno.
– Jest wtedy, gdy myślisz o niej cały dzień i noc, kiedy spędziłbyś wszystkie godziny bez spania na rozmowie z nią i nigdy nie czułbyś się zmęczony. Jest wtedy, gdy widzisz ją szczęśliwą i sam jesteś szczęśliwy. Jest wtedy, gdy jesteś rozdarty między chęcią, by była szczęśliwa a chęcią, by była z tobą i była szczęśliwa. Jest wtedy, gdy jesteś z nią i cały czas musisz się powstrzymywać, ponieważ tak trudno ci się oprzeć. Ona jest krzywdzona, ty czujesz ból, ona jest szczęśliwa, ty jesteś szczęśliwy…
Chanyeol czuł, że boli go serce. Dlaczego czuł, jakby cierpiał, gdy obserwował nieobecny wzrok Baekhyuna?
(Jego smutny wzrok?)
– Jest wtedy, gdy myślisz… gdy myślisz, że tak bardzo ją kochasz, myślisz, że zasługujesz na wszystko i myślisz, że musisz sprawić, by była szczęśliwa. Jest wtedy, kiedy kładziesz się do łóżka i modlisz się, modlisz się, by był szczęśliwy… modlisz się, byście zostali razem na zawsze. Jest wtedy, gdy widzisz, jak cierpi i sam cierpisz bardziej, bo nie możesz nic zrobić, by mu pomóc. Jest wtedy, gdy chcesz go chronić całym sobą i wolałbyś przejąć cały jego ból, by mógł żyć bez cierpienia. Miłość jest poświęceniem wszystkiego co masz, tylko po to, by on mógł coś mieć. Jest… jest… – Dłonie Baekhyuna drżały jak i całe jego ciało. Chanyeol zdał sobie sprawę, że Baekhyun nie mógł wydostać się z tego powtarzającego się koszmaru. Skrzywiony rodzaj miłości w jego oczach nawiedzał go bez przerwy.
– Baekhyun… – zawołał Chanyeol, ale wydawało się, że Baekhyun go nie słyszał. Baekhyun cierpiał. Ledwie mógł oddychać. Panikując, Chanyeol wyciągnął ręce i chwycił drżące dłonie Baekhyuna. – Baekhyun! Wyrwij się z tego! – Baekhyun zamarł, a potem odwrócił się do Chanyeola.
– Czy czujesz to? W stosunku do Kyungsoo? – zapytał Baekhyun, jego głos na powrót był silny, jakby tamto się nigdy nie wydarzyło. Dlaczego, dlaczego zawsze musisz ukrywać swój ból?
–…N-
– Nie mów mi. – Baekhyun wstał na drżących nogach. – Kurwa, po prostu mi nie mów. Umawiaj się z Do Kyungsoo. Jesteście dla siebie stworzeni. – Później znowu pospiesznie wyszedł, w jakiś sposób nadal wyglądając elegancko.
Ale Chanyeol nie myślał o Kyungsoo. Poczuł, jak jego serce ściska się z bólu.
Dlaczego? Dlaczego zawsze musisz się tak torturować?
Dlaczego nie możesz po prostu wszystkiego z siebie wydusić?




Baekhyun nie wiedział, dlaczego tak się zachowywał.
Kyungsoo był jego pieprzonym przyjacielem. Jakim przyjacielem był, skoro właśnie powiedział Chanyeolowi, by umawiał się z Kyungsoo, a nawet nic w tym kierunku nie zrobił, nie próbował do niczego przekonać Chanyeola?
Baekhyun zaśmiał się.
Był zjebanym przyjacielem.
Jego dłonie drżały.




Lubienie Kyungsoo… Wydawało się teraz Chanyeolowi niemożliwe.
Nie lubił Kyungsoo. Ani trochę.
Nieważne, co mówił Baekhyun, Chanyeol to wiedział. Nie czuł się w ten sposób wobec Kyungsoo. Czuł to już wcześniej, kiedy Kyungsoo dotykał jego dłoni i wyznał mu swoje uczucia. To było takie dziwne, takie nie na miejscu.
„Jesteście dla siebie stworzeni.”
Może idealne dopasowanie miało nieść ze sobą niewłaściwe uczucie.




Miłość. Co?
Co za stek bzdur.
Iluzja, to właśnie tym była. Iluzją, która wciąż nawiedzała cię po latach; koszmarem, który wracał i otaczał cię swymi ciernistymi ramionami.
Miłość.
Niekończący się ból.
Chanyeol patrzył, jak Baekhyun wchodzi do pokoju i z niego wychodzi.
Wiedział, że zbliżał się siedemnasty, czuł to, lecz trochę się martwił.
Jak miał wyjść z Baekhyunem, kiedy ich relacja tak się przedstawiała? Zawsze na krawędzi, w gotowości, by zanurzyć ich obu w bezdennej otchłani?
Czy Baekhyun go odpychał?
Dlaczego Baekhyun go odpychał?
Dlaczego Baekhyun zawsze, zawsze go odpychał?
Nie wiedział, co robi jego współlokator, ale przynajmniej był pewien, że znowu się nie puszcza, jak robił to zwykle, gdy miał humory. Wyglądało na to, że tym razem w zamian ignorował obecność wszystkich, ciągle tkwiąc w swoim własnym małym świecie.
Chanyeol musiał powiedzieć, że aż nazbyt mu ulżyło, kiedy Kris przekazał mu najnowsze nowiny z Pop College’u, że popularność Baekhyuna jako dziwki spada. Cholera, był wystarczająco podekscytowany, by skakać dookoła przez cały dzień!
Ale w jakiś sposób jego ogólna popularność wzrosła. Pełno było komentarzy typu „Oj, Baekhyun ostatnio jest w swoim małym świecie, to urocze” lub „Uważam, że jego nowa, chłodna strona jest bardzo seksowna i niezła, sprawia, że jeszcze bardziej chcę się za nim uganiać” czy „Nigdy nie przypuszczałem, że Baekhyun ma taką marzycielską stronę! To rozkoszne!”. Co, do kurwy? Nie pojmujecie tego, ludzie? Byun Baekhyun was nie chce, wybijcie go już sobie, cholera, z głowy.
Ale to wszystko pozostało w jego głowie, gdy Kris przeglądał z nim nowiny.
Nie pomagało to, że Kris zbliżał się do Joonmyuna, ostatnio ciągle z nim bywał. W czasie posiłków, nie w czasie posiłków, gdy był czas wolny… Chanyeol nigdy nie widywał Krisa bez Joonmyuna, poza czasem, kiedy Kris i Chanyeol spędzali czas tylko we dwóch.
Gdy Kris paplał Chanyeolowi o Joonmyunie, Chanyeol odpłynął myślami do Baekhyuna, zastanawiając się, o czym myślał, że to tak bardzo zajmowało jego myśli, mając nadzieję, że je trzy posiłki dziennie oraz mając nadzieję, że śpi w jakimś wygodnym miejscu, kiedy nie wraca na noc do ich pokoju.
To było mimowolne i zajmowało większość umysłu Chanyeola przez tak długo, że teraz było to normalne. Chanyeol nie kwapił się nawet, by dłużej temu zaprzeczać.
W jego myślach był tylko Baekhyun, Baekhyun, Baekhyun.




– Hej, może spotkalibyśmy się jutro? – zapytał zwyczajnie Chen, ale wiedział, że wcale to tak nie zabrzmiało. Minseok zaśmiał się, jego uśmiech był bardzo jasny w oczach Chena, a potem potrząsnął głową.
– Nie. Przepraszam, mam randkę z Lu Hanem. – I znowu mówi o Lu Hanie.
– Cóż… To do zobaczenia na następnej chemii.
– Tak. Pa. – Minseok wyszedł, a Chen nie mógł nic poradzić na to, że podziwiał sposób chodzenia swojej miłostki – zawsze taki elegancki, jakby był modelem czy coś.
Chen był nieco sfrustrowany – Wyglądało na to, że nawet po pół roku zbliżania się, wciąż byli na poziomie przyjaźni, nic więcej. Chen próbował wszystkiego, od ciągłego zapraszania Minseoka na kawowe randki po oferowanie pomocy przy śpiewaniu, a Minseok nadal był bardzo odległy.
Co ich, do cholery, blokowało?
Wtedy sobie uświadomił.
„…Przepraszam, mam spotkanie z Lu Hanem.”
„Przepraszam, gościu, ale mam zadanie domowe i miałem zrobić je z Lu Hanem…”
„Obiecałem Lu Hanowi, że pogramy w piłkę… Dręczy mnie od dawna…”
„Lu Han mówił, że zabiera mnie na obiad… Założyliśmy się i przegrał…”
„Muszę pomóc Lu Hanowi z koreańskim…”
„Lu Han obiecał, że kupi mi w tym tygodniu trzy kubki kawy…”
„Muszę iść do pokoju Lu Hana…”
„Lu Han…”
„Lu Han…”
„Lu Han…”
Lu Han.
Cholera, to przez cały czas był Lu Han? Chen powinien był zauważyć!
To nie tak, że nie dostrzegł sposobu, w jaki Lu Han patrzy na Minseoka, jakby był zakochanym szczeniakiem czy coś! Wszyscy to widzieli i wszyscy zawsze droczyli się o to z Lu Hanem. Ale nigdy tak naprawdę nie pomyślał…
Czy oni mogli?
Czy oni mogli być razem?
To możliwość…
Kurwa, kurwa, kurwa! Chen chciał wyjąć sobie mózg.




– Dlaczego to musiało się stać? – lamentował w dramatyczny sposób Chen, uderzając bez przekonania pięścią w ławkę podczas muzyki. Baekhyun przez chwilę patrzył w przestrzeń.
– Hej, słuchasz mnie? – Chen wyszedł ze swojego dziecinnego napadu złości i uniósł brew na swojego najlepszego przyjaciela.
– Co z tobą? – zapytał trochę sarkastycznie i żartobliwie, ale wewnętrznie naprawdę się martwił. Baekhyun nie odpowiedział przez sekundę, przez kilka sekund, przez kilkadziesiąt sekund…
– Halo? – Chen zamrugał, pochylając się odrobinę w stronę Baekhyuna, zanim pomachał ręką przed jego twarzą. Chen zobaczył, że coś poruszyło się w oczach Baekhyuna, zanim ten wyrwał się, powracając do rzeczywistości. Powodem, dla którego Chen zauważył tę zmianę, było to, że Baekhyun zwykle nigdy tak bardzo się nie wyłączał. Poza siedemnastym.
Ale Chen był na tysiąc procent pewien, że dziś nie był siedemnasty.
– Tak? – odpowiedział lekko oszołomiony Baekhyun.
– Co jest dzisiaj z tobą? – zapytał ponownie Chen, poruszając brwiami, by uczynić sprawy bardziej żartobliwymi, ale wewnętrznie był zdesperowany, by wiedzieć. Zdesperowany, by wiedzieć, czy może pomóc.
Z początku Baekhyun nic nie powiedział, a przeciągająca się cisza była niczym promyk nadziei dla Chena, który latami czekał, by w końcu zajrzeć w myśli Baekhyuna.
Lecz gdy Baekhyun się odezwał, Chen był zdruzgotany.
– Nic – odpowiedział Baekhyun cicho, a potem uśmiechnął się lekko. – Tylko twoje historyjki są tak nudne, że przed chwilą prawie zasnąłem. O czym mówiłeś? – Zwykle Chen obraziłby się z powodu takiej zniewagi i klepnąłby go, uderzył albo coś, ale teraz był urażony, że Baekhyun go zbył. Znowu.
Wzdychając, Chen mocno wydął wargi. – No weź, opowiadałem ci swoją historię miłosną! – Jeśli on może grać, to ja też.


– I wtedy wyskoczył z Lu Hanem, zawsze Lu Han, Lu Han, Lu Han… – Chen westchnął. Może na zewnątrz zachowywał się nieco zbyt dramatycznie w bardzo żartobliwy i zabawny sposób, lecz wewnętrznie była to poważna sprawa, która wisiała nad jego sercem i nie chciała odejść z powodu spekulacji, że Minseok i Lu Han są razem. Nie było to bolesne uczucie, jak wyolbrzymiano je w książkach, ale jakieś ciężkie, które pojawiało się, ciągnęło cię w dół i nie chciało odejść.
Właśnie wtedy dały się słyszeć znajome głosy i Chen zobaczył Chanyeola i Kyungsoo idącego w ich stronę. Był skupiony na tym, jak duże oczy Kyungsoo na niego patrzyły, więc nie zauważył, jak Chanyeol zaczął się jąkać, gdy zobaczył Baekhyuna, a Baekhyun odwrócił się od Chanyeola.
–…Hej, chłopaki… – powiedział trochę niezręcznie Chanyeol, kiedy dotarli do pozostałej dwójki. Kyungsoo usilnie wpatrywał się w Chena, który ze wszystkich sił starał się, by nie zaśmiać się nerwowo. Zeszłego wieczoru wypił kawę Kyungsoo.
–…Ha, ha, mogę to wyjaśnić… – odezwał się Chen, a Kyungsoo wciąż się na niego gapił, jego twarz była bez wyrazu i nie ukazywała ani cienia jego uczuć. Później zrobił krok do przodu. Chen był zbyt zajęty próbą unikania Kyungsoo, a Kyungsoo był zbyt zaabsorbowany zabijaniem Chena, by nie zauważyć sposobu, w jaki Chanyeol rzucał ukradkowe spojrzenia na Baekhyuna, a Baekhyun nadal ignorował go, jakby nie istniał.
Później, kiedy Chen poczuł, jak chuda ręka owija się wokół jego własnej, poczuł, jakby zdjęto mu z ramion ciężar całego świata.
– Chodźmy poszukać Minseoka-hyunga, co? – zaszczebiotał głośno Baekhyun, a potem zaczął odciągać Chena na drugą stronę klasy, gdzie Minseok znowu był z Lu Hanem.
Chen jednak poczuł ulgę, ponieważ czuł, jakby śmiertelne spojrzenie wbijało mu w plecy tysiące sztyletów. Wiedział, że tego uniknął.




Baekhyun bez entuzjazmu zostawił Chena z Minseokiem, kiedy nabrał Lu Hana na to, że ludzie na boisku grają w piłkę, co przekonało Lu Hana, by natychmiast wstać i pospiesznie wyjść (bo przewodniczącego muzyki dzisiaj nie było, więc było to tylko zwyczajne spotkanie dla muzyków).
Siedział w miejscu rozdarty między obserwowaniem Chena i Minseoka a Chanyeola i Kyungsoo. Wiedział, że powinien pilnować swojego najlepszego przyjaciela, ale jego wzrok w jakiś sposób odwracał się do jego głupkowatego współlokatora i jego uroczego byłego współlokatora. Tępy ból w jego sercu nie chciał odejść. Zignorował go i zepchnął go do rozrastającego się morza uczuć.
Chanyeol śmiał się z brzydko wykrzywioną twarzą, dotykając palcami czegoś na dłoni Kyungsoo, a potem wyjął swoją, by to zbadać. Kyungsoo uśmiechał się, obserwując go z takiego rodzaju wyrazem twarzy, którego Baekhyun nigdy nie będzie w stanie zrozumieć, a jednak całkowicie był w stanie się z nim utożsamić.
Może w ten sposób było lepiej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz