rating: PG-13
Nadal nie wiem, co, do cholery,
powinienem dać Baekowi.
Chanyeol
zdecydował się nie pytać nikogo, co Baekhyun może lubić, ponieważ miałby
przerąbane, gdyby któryś z nich odkrył, że lubi Baekhyuna. To mógłby być
problem, ponieważ Chanyeol wiedział, że jego przyjaciele są albo za głośni,
albo zbyt mocno reagują, albo w pewnej chwili pozwoliliby się temu wymsknąć.
Jeszcze większą wadą było to, że wszyscy jego bliscy przyjaciele byli również
blisko z Baekhyunem w jakiś sposób.
Cholera,
cholera, cholera! Co, do diabła, lubi
Baekhyun?
Kiedy
już miał się zabić, próbując wymyśleć to samemu, drzwi otworzyły się i Baekhyun
wszedł do środka z dwoma dużymi pudełkami w rękach.
–
Naprawdę kupiłeś coś dla Tao? – zapytał Chanyeol, przewracając oczami na
miękkie serce Baekhyuna.
–
Płakałby i narzekał, gdybym mu nie kupił – odparł Baekhyun i odłożył pudła. –
Cholera. Nie wiem, dlaczego lubi drogie rzeczy. Nie mają żadnej wartości. –
Potem kopniakiem odsunął pudełka na prawo.
–
Rzeczy zrobione własnoręcznie przez przyjaciół są bardziej znaczące –
skomentował cicho, wpatrując się w prezenty przy jego stopach. Chociaż
powiedział to cicho i głównie do siebie, Chanyeol usłyszał każde słowo bardzo
wyraźnie. Tak! To jest to! Własnoręcznie
zrobione rzeczy!
Ale
co?
–
Cholera – zaklął Baekhyun. Chanyeol podniósł wzrok, wyrywając się z zamyślenia.
–
Co się stało? – Baekhyun podniósł coś z podłogi i gapił się na to, a potem
westchnął.
–
Mój brelok do kluczy się zepsuł – powiedział, po czym z wahaniem włożył go do
swojej kieszeni. – Był zrobiony specjalnie dla mnie. – Baekhyun wyglądał na
trochę przygnębionego. – No cóż. – Westchnął ponownie, po czym wyjął swój
telefon, wystukał jakiś numer i przycisnął go do swojego ucha. Czekał kilka
sekund, jakby oczekiwał, aż druga strona odbierze, a potem wyszedł z pokoju.
Mogę zrobić mu brelok do kluczy! Pomyślał
podekscytowany Chanyeol. Rozejrzał się dookoła, pomysły wpadały mu do głowy
jeden za drugim, jego serce biło bardzo szybko.
Ale
kiedy myślał o tym, co mu zrobić, pojawił się kolejny problem: Chanyeol nie
miał pojęcia, jak robić breloczki.
Cholera,
cholera, cholera, cholera…
Chanyeol
zaczął panikować, wiercił się, obracając swoim krzesłem, jakby cokolwiek w
pokoju miało podsunąć mu wskazówkę, jak robić breloki. W końcu się poddał,
decydując się poszukać w Internecie, jak robić domowe breloczki. Po kilku
minutach szukania na różnych stronach nie znalazł prawie żadnych informacji. To gówno nie powie mi, co zrobić! Pomyślał
sfrustrowany Chanyeol.
Szukał
przez godzinę, ale nie znalazł nowych informacji.
W
końcu westchnął ciężko i odłożył telefon. Po
prostu kupię kilka breloczków, potem zdejmę cały ten łańcuszek… później z czymś
go połączę… Tak…
Chanyeol
wrócił do pokoju z dokładnie dwunastoma brelokami w dłoniach. Niech ci się lepiej spodoba, Byun Baek… Były
cholernie drogie.
Zaraz. Co powinienem zrobić?
Jakby
ktoś go wołał, Chanyeol odwrócił głowę i zobaczył Jego.
Cudowny,
różowy, pluszowy miś, którego wygrał w jakimś centrum handlowym dzień przed
gwiazdką. Chan patrzył na niego, jakby oczekiwał, że go wybierze.
Wiesz, że mnie kocha.
Wydawały się mówić do niego te błyszczące oczy. Jeśli mnie nie zrobisz, Baekhyunowi się nie spodoba.
Dobra! Skoro tak bardzo cię lubi…
Chanyeol
zaczął szukać, jak się robi pluszowe misie i zdał sobie sprawę, że mógłby
zacząć interes z robieniem na drutach i szydełkowaniem, kiedy zrozumiał, że
prawdopodobnie to jedyny sposób, by zrobić misia bez zbytniego wysiłku. Ale… To bardzo trudne! Pomyślał
Chanyeol, przygryzając wargę, gdy dyskutował, czy powinien zacząć tę ciężką
pracę czy nie. W końcu wyraz twarzy Baekhyuna, kiedy zepsuł się jego brelok,
przebiegł mu przez myśl. Wyraźnie pamiętał każdą zmarszczkę na tej drobnej
twarzy, pełnej rozczarowania i przygnębienia. Nagle zyskał nową motywację, by
to zrobić.
Lepiej, żebyś to docenił…
Po
kolejnej godzinie szukania, Chanyeol znowu wyszedł po więcej materiałów, a
kiedy wrócił, jego portfel płakał.
Chanyeol
spędził resztę tygodnia próbując wyszydełkować dla Baekhyuna pluszowego misia,
ale ze względu na jego naturalną niezdarność, nie wyszło mu to dobrze przez
pierwsze kilka razy. Jednak z powodu swej naturalnej inteligencji, jak lubił
siebie określać, w końcu połapał, jak się to robi.
Będąc
jednak perfekcjonistą, musiał wszystko mieć zrobione idealnie.
Przez
następne kilka dni siedział do późna, starając się wykombinować, jak doskonale
szydełkować. Nawet kiedy Baekhyun wracał i kładł się spać, Chanyeol usiłował
ukryć dowody, dopóki nie był pewien, że jego współlokator mocno śpi, zanim
wyjął swój sprzęt i znowu zaczął próbować.
Ponieważ
nie miał wiele czasu w dzień, gdy miał zajęcia i pracę domową do zrobienia przed
wolnym, Chanyeol ze wszystkich sił starał się w nocy. Czasami odkrywał, że śpi
na niedoskonałych pluszowych misiach, jakie zrobił. Odetchnął z ulgą, kiedy
obudził się następnego poranka i widział, że Baekhyun wciąż śpi na swoim łóżku.
Jednakże
dzień przed urodzinową imprezą niespodzianką dla Tao i Baekhyuna nikt nie miał
zajęć, więc Chanyeol zdecydował się zostać w pokoju, zamiast wychodzić z
przyjaciółmi tylko po to, by zrobić najbardziej idealny breloczek w kształcie
pluszowego misia. W końcu nie jest to prawdziwy prezent, jeśli nie jest
doskonały.
Blisko
pod koniec popołudnia, wreszcie, wreszcie skończył. Chanyeol trzymał małego
Chana w palcach, głaszcząc kciukiem miękkość włóczki.
–
Wyglądasz dobrze – szepnął do małego Chana, trącając paznokciem jego mały nos.
– Zaopiekuj się nim, gdyż spędziłem dużo czasu, żeby cię zrobić. – Jego pole
widzenia rozmazało się i nagle poczuł zmęczenie. Wyczerpanie. Nie spałem dobrze od kilku dni…
Zrozumiał, ale było już za późno. Świat dookoła niego zaczął wirować, a on
zamknął oczy, czując większe zadowolenie z siebie niż kiedykolwiek.
Po
kupieniu napojów i jedzenia na jutrzejszą imprezę i włożeniu wszystkiego do
lodówki Joonmyuna w jego pokoju (miał dużą) Baekhyun wrócił, zaraz miał napisać
wszystkim wiadomość, że przygotował już rzeczy i jedynie potrzebują pomocy, by
jutro przenieść wszystko do jednego pokoju. Kiedy otworzył drzwi do siebie i
wszedł do środka, zobaczył, że Chanyeol mocno śpi.
Co on robi?
–
Obudź się – powiedział Baekhyun, idąc w stronę śpiącej postaci. Nie jest dobrze
zasypiać na biurku, ponieważ może to uszkodzić twoje plecy. Ale nie dlatego
Baekhyun wołał go, żeby się obudził, oczywiście nie. – Yeol-ah. – Zwolnił
kroku, kiedy zobaczył małe przedmioty na biurku Chanyeola – wełna, szydełko i
wiele, wiele małych pluszowych misiów, które wyglądały bardzo jak Chan. Do licha…?
Jakby
wyczuwając jego obecność, Chanyeol poruszył się nieco, jego zamknięte oczy
otworzyły się, jego naturalnie wydęte usta uformowały cienką kreskę, gdy
otworzył oczy. Z początku jego wzrok był zamroczony, gdy patrzył na Baekhyuna,
który odpowiadał mu tym samym. Baekhyun przekrzywił głowę, wciąż wpatrując się
w swojego współlokatora, podczas gdy Chanyeol zamrugał, pozbywając się snu z
oczu, wtedy jego oczy rozszerzyły się niczym duże spodki, jego wyraz twarzy krzyczał,
że jest jak jeleń złapany na światłach samochodu.
Chanyeol
szybko się wyprostował.
–
Zrobiłeś je wszystkie? – zapytał zaciekawiony Baekhyun, trochę się drocząc,
patrzył jak te duże uszy, które najbardziej lubił w Chanyeolu, zaczerwieniły
się, gdy wyższy zaczął zbierać swoje rzeczy i upychać je w szufladzie. – Nagle
zainteresowałeś się robieniem na drutach?
–
To nie jest robienie na drutach. To szydełkowanie – wymamrotał Chanyeol,
wkładając rzeczy do swojej szuflady.
–
Po co? – spytał Baekhyun, patrząc, jak Chanyeol stara się upchnąć wszystko tak
szybko, jak tylko może. Nie wiedział, co było żenującego w takim hobby. Była to
dość męska rzecz. – Dla kogo je robisz?
–…Po
nic. Dla nikogo – mruknął Chanyeol i już miał sięgnąć po ostatniego małego
pluszowego misia, ale gdy jego palce dotknęły miękkiej wełny, Baekhyun już
wziął go w swoje palce. Baekhyun obrócił małego Chana w dłoni, oglądając go
dokładnie. Chanyeol poczuł, że jego serce pędzi. Niech to szlag, niech to szlag, niech to szlag! Przeklinał siebie. Dlaczego musiałem zasnąć?! Jesteś idiotą,
Park Chanyeol! Baekhyun zachichotał.
–
Jest uroczy – powiedział cicho Baekhyun. Kiedy Chanyeol podniósł wzrok,
zobaczył, że Baekhyun uśmiecha się do spapranego małego Chana przez chwilę,
zanim odłożył go z powrotem w dłonie Chanyeola.
Chanyeol
nie mógł nic poradzić na to, że w środku chaosu się uśmiechnął.
–
A tak w ogóle pomóż mi jutro przenieś jedzenie i napoje do pokoju numer 4 –
powiedział Baekhyun, patrząc, jak Chanyeol wkłada ostatniego Chana do swojej
szuflady. – Powiedzieli, że impreza Tao zaczyna się o dwunastej, więc
pomyślałem, że te rzeczy można przenieść o jedenastej?
Właśnie
wtedy Chanyeol poczuł wibracje przy kolanie i wyjął swój telefon.
Chen: Zatrzymaj jutro Baekhyuna i Tao.
Kolejne wibracje.
Jongin: Zatrzymaj jutro Baekhyuna-hyunga i
Tao hyunga.
Jeszcze jedne wibracje.
Kris: Zatrzymaj jutro Baekhyuna i Tao.
Zamierzamy zawiesić napisy i balony o 11.
– Co tam piszą? Jesteś popularny –
skomentował Baekhyun, patrząc, jak Chanyeol odczytuje wiadomości.
– Chcą, żebyśmy jutro zatrzymali Tao –
powiedział ostrożnie Chanyeol, mając nadzieję, że się nie wygada i nie zniszczy
ich planów. – Zamierzają przygotować napisy i tak dalej o tej godzinie.
– Uch, dobrze.
– Więc możemy zawołać Tao, żeby pomógł nam
przenieść jedzenie i napoje! – powiedział szybko Chanyeol. Za szybko. Na
szczęście Baekhyun zobaczył to, jako podekscytowanie Chanyeola z powodu wyrażenia
swego pomysłu. – Powiedz mu, żebyśmy spotkali się tu o 11:45? – Baekhyun
wyglądał na trochę niepewnego, ale w końcu odpuścił i wyciągnął swój telefon.
– Rzeczy są w pokoju Joonmyuna – zaznaczył
Baekhyun. – Tam spotkamy się z Tao.
Baekhyun obudził Chanyeola następnego
poranka.
– Chodźmy – powiedział, mając na sobie
luźne jeansy i koszulkę, która była na niego trochę za duża. Chanyeol
uśmiechnął się – był uroczy, nawet się nie starając. Chanyeol szybko założył
podarte spodnie i założył cienką bluzę z kapturem na koszulkę bez rękawów.
– Ty… Dokąd wybierasz się później? –
zapytał, kiedy szli razem w kierunku pokoju Joonmyuna. Prawie zarumienił się z
zażenowania, gdy zdał sobie sprawę, że się zająknął.
– Na imprezę… Tao? – odparł Baekhyun,
patrząc na niego dziwnie. Chanyeol jeszcze bardziej się zarumienił.
– Nie o to mi chodziło, idioto… – Wyższy
zarumienił się, nie będąc pewnym, dlaczego wini Baekhyuna za niewłaściwy dobór
słów. Baekhyun wyciągnął dłoń i lekko klepnął go w tył głowy.
– Ty jesteś tu idiotą… – wymamrotał
Baekhyun.
– Więc… miałem na myśli… kiedy zacznie się
wolne i… tak…
– Dlaczego brzmisz jakbyś był speszony? –
Baekhyun przewrócił oczami. Chanyeol jeszcze bardziej poczerwieniał. – Będę
mieszkał w barze, to oczywiste.
– Co, do kur- – Chanyeol poczuł się
zazdrosny.
– Żartuję. – Baekhyun jakoś powiedział to z
poważną miną. – Oczywiście zostaję tutaj.
– Nie-
– Nie. – Chanyeol już miał otworzyć usta,
by powiedzieć coś więcej, ale wtedy zabuczał jego telefon.
Kris: Potrzebujemy jeszcze przynajmniej
godzin. Zatrzymaj ich!!!
Chanyeol: KURWA, JAK MAM TO, DO LICHA,
ZROBIĆ?
Kris: Nie obchodzi mnie to!!! Uwiedź ich,
jeśli musisz!!!!!
– Co tam piszą? – zapytał Baekhyun, już
mając zajrzeć, ale Chanyeol cofnął się i schował telefon w kieszeni. Baekhyun
spojrzał na niego.
– Nic – mruknął Chanyeol. – Wydaje mi się,
że potrzebują więcej czasu, by wszystko przygotować. – Właśnie wtedy dotarli
pod pokój Joonmyuna i weszli do środka.
Chanyeol gapił się.
Jak, do diabła, mieli to wszystko
przenieść?
– Jak, do diabła, mamy to wszystko
przenieść? – Chanyeol wskazał na lodówkę pełną jedzenia i piwa – trzy pary rąk
nie były w stanie przenieść tego wszystkiego! – Jak to przyniosłeś?
– Miałem ciężarówkę od jednej z firm. –
Baekhyun wzruszył ramionami. – No dalej, jesteś taką cholerną księżniczką.
Przeniesiemy trochę i wrócimy!
– To tylko zniszczy niespodziankę…
– No to przenieśmy to, zanim Tao przyjdzie!
– C-Co jeśli… Co jeśli Tao tu przyjdzie i
nie znajdzie nas, a potem pójdzie tam, żeby nas szukać?
– Hej, chłopaki! Już jestem. – Tao
uśmiechnął się i wszedł do środka. Baekhyun i Chanyeol patrzyli na siebie przez
długi czas. – Czy możecie się nie zachowywać, jakbym nie istniał? – Obaj
wskazali na lodówkę, na co oczy Tao rozjaśniły się.
– Ekstra! Jak tu dużo jedzenia. – Tao
uśmiechnął się szeroko, a potem ten uśmiech powoli zniknął, kiedy coś
zrozumiał. – Och…
– Weźmy wózek! – zasugerował Chanyeol,
uśmiechając się.
– Jak? – Pozostali dwaj patrzyli na niego z
niedowierzaniem. Chanyeol uśmiechał się, sekret wypełniał kąciki jego ust.
– Pożyczmy jeden.
– Dlaczego znowu to robimy? – syknął Tao,
patrząc, jak Chanyeol potajemnie skręca za rogiem, zerkając do biura sprzątacza.
Na początku musieli ukraść klucz do jednego z magazynków, gdzie widział, jak
używają wózków, by przewozić wszystkie rzeczy. Ktoś tam był. Chanyeol odwrócił
się do swoich dwóch towarzyszy-szpiegów.
– Cholera – szepnął. – Ktoś tam jest.
Tao i Baekhyun patrzyli na niego tępo.
– Tao, zajmij się nim – polecił Chanyeol.
Oczy Tao rozszerzyły się i zaczął kręcić głową, ale zanim zdążył zrobić coś
jeszcze, Chanyeol wepchnął go w pole widzenia sprzątacza.
– Czego chcesz? – Pojawił się poirytowany
głos sprzątacza, a Tao wyprostował się, zanim nerwowo na niego spojrzał,
posyłając niepewne spojrzenie w stronę Chanyeola i Baekhyuna, którzy obaj
wskazali mu, by szedł w tę stronę.
– Uch… m-mój współlokator… On… uch… jakby…
um… n-n-nasikał na swoje łóżko – wypalił Tao. Chanyeol nagle zakrył usta,
próbując nie wybuchnąć ryczącym śmiechem. Nasikał
na łóżko? Serio, Tao?
– Dobrze… kto jest twoim współlokatorem? – Jeśli to się wyda, Tao, jesteś martwy!
– O-Oh Sehun…
– Który pokój?
– P-pokój… uch… nie pamiętam… – Chanyeol
usłyszał, jak sprzątacz wzdycha i zobaczył, że Tao dyskretnie, jednak bardzo
wyraźnie wskazuje na prawo. Natychmiast zrozumiał i szybko skinął na Baekhyuna,
by za nim podążył. Wyraz twarzy Baekhyuna był pusty, jakby nigdy wcześniej tego
nie robił, ale zaraz ruszył, kiedy Chanyeol „bardzo normalnie” przeszedł obok
Tao i sprzątacza. Kiedy to zrobił, odwrócił się i zajrzał do biura sprzątacza,
widząc, jak mężczyzna bierze klucze z jednej ze swoich szuflad. Gdy Chanyeol
był pewien, że sprzątacz nie patrzy, pospieszył pod ścianę po drugiej stronie
biura i ukrył się za nią, Baekhyun znów za nim podążył. Pokazał Tao, żeby znowu
spotkali się w pokoju Joonmyuna, usiłując napisać w powietrzu jego imię, by Tao
zrozumiał. Nawet w środku podenerwowania Tao to zobaczył i zrozumiał.
Kiedy zajrzał do biura, zobaczył, że
sprzątacz idzie w kierunku Tao.
– Dobrze, więc gdzie jest twój pokój? –
Westchnął.
– T-tutaj. – Tao wskazał na korytarz, gdzie
wcześniej ukrywali się Baekhyun i Chanyeol. Zaczął prowadzić sprzątacza z dala
od nich.
– Najpierw musimy iść do pralni –
powiedział sprzątacz zmęczonym i znudzonym głosem, wkrótce ich kroki zniknęły.
Gdy Chanyeol był pewien, że sobie poszli, szybko wszedł do biura.
– Dlaczego to robisz? – zapytał Baekhyun,
wchodząc do środka, jakby posiadał to miejsce.
– Zostań na czatach! Ktoś może nas
zobaczyć! – syknął Chanyeol. Baekhyun przewrócił oczami i odwrócił się,
krzyżując ramiona, gdy wyciągnął szyję, bo rozejrzeć się po korytarzu.
Zadowolony Chanyeol na powrót się odwrócił i zaczął czegoś szukać.
– Mogliśmy po prostu zapytać…
– Z pewnością by nam pożyczyli. – Chanyeol
przewrócił oczami, zanim zaczął z zapałem przeszukiwać szuflady. – Cholera…
gdzie on je trzymał? – mruknął do siebie.
– Albo mogłem wypożyczyć od niego wózek czy
coś… – wymamrotał Baekhyun. Chanyeol zatrzymał się na chwilę, a potem odwrócił
do Baekhyuna. Niższy zdawał się to wyczuć i odwrócił się, by spojrzeć pytająco
na Chanyeola.
– Nie zawsze chodzi o pieniądze, Baek! –
powiedział Chanyeol. – Robienie tego… to łapówkarstwo. To niewłaściwe.
– Kradzież jest niewłaściwa.
– Pożyczam-
– To
jest kradzież.
– Ale jest z tego zabawa, dobrze? –
wymamrotał w końcu Chanyeol, po czym odwrócił się, żeby przejrzeć kolejne
szuflady i szafki. – Chcę się po prostu trochę zabawić.
– A co w tym takiego zabawnego? To sprawia,
że czuję, jakbym miał umrzeć – odpowiedział Baekhyun, robiąc krótkie wdechy,
kiedy próbował uspokoić swoje pędzące serce. Tak naprawdę nie obchodziło go,
czy będzie miał kłopoty, ale sam pomysł, że zostanie przyłapany, sprawiał, że
się pocił.
– Mam! – szepnął do siebie Chanyeol, nim
pospieszył do jednej z szafek nad nim. Baekhyun lekko się odwrócił, nerwowo
przygryzając wargę. Chanyeol lekko uderzył w szafkę, zdając sobie sprawę, że
jest zamknięte, potem zaklął, zanim powrócił do stolika, by poszukać kluczy,
żeby otworzyć szafkę.
– Cholera… – Chanyeol rozglądał się i
zobaczył klucze w rogu stolika.
– Pospiesz się! – syknął Baekhyun. – Wydaje
mi się, że słyszę głosy! – To wydawało się być dla niego za wiele, jego kolana
ugięły się trochę, zanim złapał się stolika, by się wesprzeć. Zrobił wydech,
próbując się uspokoić. Nie wydawało mu się, że kiedykolwiek wcześniej przeszedł
przez coś takiego. Nawet te wszystkie noce, kiedy wymykał się do baru, nie były
tak straszne jak to. – Chanyeol, ja-
– Mam! – Chanyeol otworzył drzwi. Głosy
stawały się głośniejsze. Baekhyun z niepokojem patrzył, jak Chanyeol sięga po
coś w szafce, a potem wyciągnął swą długą rękę, zamykając z powrotem szafkę na
klucz. Głosy brzmiały na kobiece, dziewczyny w ich wieku dyskutowały o swojej
pracy domowej. Baekhyun widział, jak Chanyeol zostawia klucze w tym samym
kącie, w którym je znalazł. Kiedy niższy już miał wyjść na zewnątrz, silna dłoń
chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła go w dół.
– No weź, jest wolne! – powiedziała
dziewczyna A. – Dlaczego, do licha, on musi zadawać nam tak dużo zadań
domowych? Też mamy życia, wiesz.
– Tak, mój nauczyciel też taki był!
Przysięgam, ci nauczyciele nie mają żyć… – mruknęła dziewczyna B. Ich głosy wkrótce
zniknęły.
Chanyeol i Baekhyun byli ściśnięci pod
biurkiem sprzątacza. Chanyeol mógł usłyszeć, że jego tętno jest głośniejsze niż
głosy dziewczyn i przysięgał, że słyszał również tętno Baekhyuna. Oczy ich obu
były szeroko otwarte, gdy patrzyli na ścianę przed sobą i nie odważyli się
ruszyć, dopóki nie byli pewni, że dziewczyny odeszły.
Przez cały ten czas ich dłonie były
złączone, a palce splecione tak mocno, że Chanyeol mógł poczuć pot Baekhyuna, a
Baekhyun mógł poczuć zimno Chanyeola.
A wraz z adrenaliną z powodu tego, że
niemal zostali odkryci, Chanyeol i Baekhyun wiedzieli, że nigdy nie zapomną
tego uczucia – uczucia ich rąk będących jednością.
– Jesteś pewien, że to tu jest? – szepnął
Baekhyun, kiedy Chanyeol wyjął klucze i dopasował je do zamka. Baekhyun
rozejrzał się, próbując zobaczyć, czy nie ma nikogo, kto by ich złapał, a
później spojrzał na Chanyeola.
– Tak – odrzekł niecierpliwie Chanyeol,
przekręcając kilka razy klamkę, zanim drzwi się otworzyły. Później wszedł do
środka, Baekhyun podążył zaraz za nim.
– Nie wiedziałem, że mają wózki… –
powiedział Baekhyun, gdy Chanyeol wyjął jeden ze środka. Popędził Baekhyuna na
zewnątrz, wyciągnął wózek za sobą, zamknął za sobą drzwi do pomieszczenia z
wózkami.
– Cóż, teraz wiesz. – Chanyeol zamknął
drzwi na klucz, a klucze schował do kieszeni. Później zaczął kierować wózek na
północ.
– W drugą stronę, idioto! – powiedział
Baekhyun. Chanyeol natychmiast się odwrócił i zaczął pchać wózek w drugą
stronę, uśmiechając się z zażenowaniem.
– Chcesz wsiąść do środka? – spytał
Chanyeol. Baekhyun przewrócił oczami.
– Za kogo ty mnie uważasz? Za dziecko?
– Cóż, z pewnością jesteś wzrostu ucznia
szkoły podstawowej, to pewne. – Baekhyun posłał mu groźne spojrzenie, ale potem
go zignorował. Kiedy szli wzdłuż korytarza i już mieli skręcić, Chanyeol
zobaczył te same dziewczyny skręcające i idące w ich stronę. W pośpiechu nawet
nie wiedział, co zrobił, dopóki nie poczuł, że jego przedramiona przyciskają
się do zimnej ściany, a do niego przyciśnięte jest miękkie, ciepłe ciało.
Baekhyun patrzył na niego zaskoczony, jego
twarz była oddalona o kilka centymetrów, a Chanyeol spoglądał na niego
zszokowany, czując, jak jego serce od razu zaczęło pędzić, jak tylko zrozumiał,
że właśnie popchnął Baekhyuna na ścianę, a wózek jest na widoku.
– Aa! – wrzasnęły dziewczyny, ale Chanyeol
już się nawet nie przejmował. Wszystko, co go teraz obchodziło, to to, jak
blisko niego był Baekhyun i jak, jeśli pochyliłby się nieco, mógłby posmakować
tych ust kolejny raz.
Zanim zdał sobie z tego sprawę, już się
pochylił i złapał te usta swoimi, jego powieki przymknęły się. Jego serce
płonęło, wargi też, całe jego ciało płonęło od tego pocałunku, który wzniecił w
Chanyeolu tego rodzaju uczucie, jakiego nie mógł opisać. Wszystko, co wiedział,
to to, że ta iskra dawała mu siłę, by dalej całować Baekhyuna, ponieważ był to
pierwszy raz, kiedy całował Baekhyuna, wiedząc, że jest w nim zakochany. A
całowanie Baekhyuna, gdy w tym samym czasie wiedział, że jest w nim zakochany,
dawało mu ciarki, które tańczyły na jego skórze. Usta Baekhyuna smakowały tak
dobrze, były takie przyjemne, nawet truskawki i miód, które nieuchronnie wdarły
się do jego nozdrzy pachniały tak przyjemnie…
Kiedy doznania stały się zbyt
przytłaczające, Chanyeol się odsunął z twarzą czerwoną i sercem gotowym
wybuchnąć mu w piersi. Zrobił krok w tył, bojąc się, że jeśli jeszcze przez
sekundę będzie stał bliżej, Baekhyun będzie w stanie usłyszeć bicie jego serca.
Baekhyun popatrzył na niego, ale Chanyeol nie mógł odczytać jego spojrzenia, bo
było zbyt ciemno, a Baekhyun był za daleko.
–…Dziewczyny poszły – powiedział w końcu
Chanyeol, mając nadzieję, że to zakryje jego czyn, twarz poczerwieniała mu z
zażenowania. Ty pierdolony idioto!
Dlaczego to zrobiłeś? Co jeśli nie chciał cię, cholera, pocałować? Spieprzyłeś!
–…Och – odparł wreszcie Baekhyun i
odepchnął się od ściany. Chanyeol rozejrzał się, próbując znaleźć coś,
cokolwiek, co zatrzymałoby to zakłopotanie między nimi – wózek.
– Ha, ha, naprawdę nie zauważyły wózka…
kiedy nas zobaczyły… ha, ha… – wyjąkał Chanyeol, szybko sięgając do wózka,
chciał uderzyć się za bycie tak cholernie głupim. Jeśli przestanie z tobą rozmawiać, to twoja, kurwa, wina.
Ale
całowałeś go wcześniej? I odwzajemnił pocałunek? No, to w czym problem?
…Ale
to jest inne! Teraz jestem w nim zakochany-
Byłeś
w nim zakochany od początku, pojebie.
Przyznaj
to. Nienawidzi cię. Nienawidzi mnie.
Przyznaj
to. Nienawidzi cię. Nienawidził cię. A jednak cię pocałował.
Masz
cholernie wielkie ego.
Jestem
tobą. Poza tym całował mężczyzn gorszych niż ty i wyglądało na to, że nie
przejmował się-
O,
nie, nie zaczynaj-
– Chodźmy – powiedział Baekhyun,
przerywając jego wewnętrzną kłótnię z samym sobą. Chanyeol zamrugał, kiwając
bez słowa głową i szybko popchnął wózek do pokoju Joonmyuna.
Widzisz?
Nie przejmuje się.
…Zaraz…
ale to znaczy, że… jestem taki sam jak te wszystkie pojeby, których całował…
…
…
…Kurwa.
– Wreszcie! – powiedział Tao, gdy wrócili.
Chodził w tę i z powrotem. – Myślałem, że dacie plamę! – Potem zaczęli
przenosić napoje i jedzenie na wózek.
– My… Ktoś jakby odwrócił naszą uwagę w
połowie drogi – odrzekł Baekhyun, a Chanyeol zarumienił się z zażenowania.
– Cóż, tak czy inaczej myślę, że jesteśmy
naprawdę spóźnieni, więc lepiej się pospieszmy… – Wszyscy zaczęli układać rzeczy
w stos, a gdzieś w połowie Chanyeol wyjął telefon.
– Powiem im… że już prawie jesteśmy… –
odezwał się Chanyeol, ale wyglądało na to, że nikt się nie przejął.
Chanyeol: Skończyliście?
Kris: Tak! Teraz się ukrywamy.
Chanyeol: Będziemy za 5 minut.
– Dobra, skończone! – Tao odetchnął z ulgą,
kiedy przenieśli ostatnią porcję napojów na wózek. Wszyscy głośno odetchnęli.
– Lepiej się pospieszmy – powiedział w
końcu Baekhyun, palcami obejmując rączkę wózka. – Jesteśmy naprawdę spóźnieni.
– Cała trójka chwyciła jakąś część wózka i zaczęli pchać go w stronę pokoju,
gdzie miała odbyć się impreza. W końcu Chanyeol pozwolił im dwóm prowadzić go,
gdyż wyglądało na to, że jest tam tłum, a kiedy obejrzał się do tyłu na nich
dwóch pogrążonych w zaciekłych szeptach, zastanowił się, jak zareagują, kiedy
zobaczą, że impreza jest zorganizowana dla nich obu, a nie tylko dla jednego.
Dotarli do drzwi, ale były zamknięte.
Chanyeol pospieszył do nich, którzy teraz się sprzeczali i odepchnął ich.
– Dobra, przestańcie się kłócić! –
powiedział głośno Chanyeol, mając nadzieję, że przejdzie to przez drzwi i
wpadnie do pokoju, gdzie wszyscy w ciszy czekali. – Ja wepchnę wózek.
– Dlaczego ty powinieneś to zrobić? –
zapytał go Tao, unosząc brew i patrząc dziwnie na wyższego. – Dlaczego nie
możesz po prostu otworzyć drzwi?
– To dlatego, że nie lubię być w centrum
uwagi – odparł szybko Chanyeol, przejmując wózek z rąk Baekhyuna, jego serce
podskoczyło, kiedy poczuł, jak te dłonie otarły się o jego. – To oczywiste, że
jeśli otworzysz drzwi, wszyscy będą patrzeć na ciebie.
– Pff, a tobie wydaje się, że to ja chcę być w centrum uwagi? – odrzekł
Tao. Chanyeol i Baekhyun spojrzeli na niego. – Dobra, w porządku! Lubię
sprawiać, że ludzie się śmieją, ale co z tego? Nie wchodzę pierwszy. – Schował
się za Baekhyunem i popchnął go do przodu. – Hyung, idź!
– Co? Nie – odparł Baekhyun, walcząc
przeciwko uściskowi Tao. Chanyeol westchnął. Dlaczego w ogóle o tym wspomniał.
– Tao, przestań być takim dzieckiem, po prostu otwórz te przeklęte drzwi.
– Nie, hyung…
– Zamknij się, Tao, po prostu wejdź.
– Nie, ty wejdź-
– A może byśmy zrobili to razem? – Baekhyun
w końcu westchnął. Tao przestał go popychać i wyprostował się, a potem
uśmiechnął, zanim pokiwał głową. Chanyeol powstrzymał śmiech – wychodziło idealnie!
Baekhyun sięgnął do drzwi, Tao stał tuż obok niego w oczekiwaniu.
– Cicho tu… jak na imprezę… – mruknął
Baekhyun, ale nie miał czasu, by się nad tym rozwodzić, ponieważ tym razem
naprawdę popchnął drzwi. Nie miał nawet czasu, by podnieść wzrok, zanim
Chanyeol usłyszał bardzo głośne „NIESPODZIANKA!” wykrzykiwane przez przyjaciół.
Baekhyun podniósł głowę, Tao zrobił to samo, kiedy weszli do środka, Chanyeol
pchał za nimi wózek. Kiedy Chanyeol znalazł się w środku, zobaczył ogromny
napis głoszący „WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO BAEKHYUNIE I TAO”. Uśmiechnął się
lekko, dalej pchając wózek po pokoju, z którego nagle wyskakiwali jego
przyjaciele.
– Czy to nie była… impreza
Baekhyuna-hyunga? – spytał Tao, kiedy wszyscy otworzyli ich dwóch z szerokimi
uśmiechami.
– Oczywiście skłamaliśmy. Nie mogliśmy
zostawić któregoś z was… Nawet jeśli któryś z was nie chciał imprezy i nawet
jeśli któryś z was nie obchodzi dwudziestych pierwszych urodzin… – powiedział Kris,
kiedy Chanyeol dopchał wózek do stolików i zaczął ustawiać rzeczy. Kątem oka
widział, jak Tao zaczyna płakać, ale nawet jeśli wyciągnął szyję, nie mógł
dostrzec wyrazu twarzy Baekhyuna.
– Myślałem, że… jesteście wredni i nie
zrobicie… mi imprezy… – wykrztusił Tao, unosząc rękę, by wytrzeć łzy z oczu.
Wszyscy zaczęli gromadzić się przy młodszym, poklepując go po plecach i mówiąc
kojące słowa, mając ciepłe uśmiechy, ponieważ każdy wiedział, że Tao jest
trochę wrażliwy, a w tej chwili był aż nazbyt poruszony.
– Sto lat, sto lat… – zaczęli śpiewać, więc
Chanyeol przestał wszystko wypakowywać i dołączył do nich na chwilę. Ze swojego
punktu, gdy się przemieścił, zobaczył, że Baekhyun obojętnie patrzył na
wszystkich dookoła, wyglądając o wiele poważniej niż zazwyczaj. Wszyscy
klaskali na koniec piosenki, uspokajając Tao jeszcze bardziej, gdyż płakał
mocniej.
– Hej! Byun Baekhyun, dlaczego nie jesteś
wdzięczny? – narzekał Chen, podchodząc do nieuśmiechającego się Baekhyuna i
łącząc swoje ręce wokół niego. Baekhyun przez moment nie odpowiedział.
– Nie wiem… Wy… Ja… – Baekhyun urwał.
Chanyeol usilnie patrzył na swojego współlokatora.
– Och, zbyt poruszony, by to wyrazić? –
spytał Jongin, uśmiechając się radośnie, choć ton jego głosu był na początku
sarkastyczny.
– Ja… Wy zdajecie sobie sprawę, że ja za
wszystko zapłaciłem, prawda…? – odezwał się wreszcie Baekhyun. Wszyscy jęknęli.
Chanyeol patrzył. Wszyscy się zaśmiali.
Gdy podeszli do stolika z jedzeniem i
zaczęli jeść, Baekhyun pozostał na uboczu, wpatrując się w przestrzeń, ciągle
trwał w tej samej pozycji. Chanyeol uśmiechnął się, ale nie podszedł do
Baekhyuna. Wiedział, że to dla niego wyjątkowy moment, by docenić, że jego
przyjaciele byli tam, by zorganizować dla niego urodzinową imprezę, jakby
chcieli wynagrodzić mu wszystkie urodziny, których rodzice nie kwapili się z nim
świętować, gdy był młodszy.
Chanyeol udawał, że daje Baekhyunowi w
prezencie buty Tao. Jak się spodziewano, Tao przechwycił od niego pudełko, jego
oczy były szeroko otwarte i pełne podekscytowania, kiedy rozdzierał opakowanie,
jego usta wypowiadały nieskładne słowa, kiedy otwierał pudełko i…
Wyraz jego twarzy oklapł, kiedy zrozumiał.
Baekhyun i Chanyeol zrywali boki, podczas gdy Tao zaczął jęczeć z frustracji,
kiedy wyjął swojego buta, a potem wrzucił go z powrotem do pudełka. Wszyscy
zatkali nosy, zastanawiając się, dlaczego te nowe buty pachną tak dziwnie.
Wtedy uderzyło w nich zrozumienie i także zaczęli się śmiać.
– Dwie prawdy i kłamstwo, prawda? – Wszyscy
siedzieli w kółku z puszkami piwa obok siebie. Chanyeol odmówił, aby
jakiegokolwiek dotknąć. – Jeśli odgadniemy, które zdanie jest kłamstwem,
wszyscy będą kazali ci coś zrobić.
– Tak. Kto zaczyna?
– Idźmy od najmłodszego do najstarszego –
zasugerował Sehun. Wszyscy spojrzeli na niego, ich twarze ściągnięte były w
wyrazie „Czy ty sobie żartujesz?”.
– Minseok-hyung, ty zacznij – oznajmił
Chen, ignorując jęk zirytowanego Sehuna. Chanyeol przysięgał, że widział, jak
zwykle wykrzywione w górę usta Chena drgnęły, gdy zobaczył, że Lu Han zajął
miejsce obok Minseoka i szeptał coś bardzo blisko jego ucha.
– Lubię kawę, lubię chemię, lubię imprezy –
powiedział Minseok. Wszyscy zabuczeli.
– To jest nudne!
– Ogarnij się, hyung!
– No dalej, zrób coś interesującego!
– Dobra! – krzyknął Minseok. – Pocałowałem
nieznajomego, zatańczyłem dla kogoś taniec erotyczny, podrywano mnie w klubach.
– Wszyscy zagwizdali, ich twarze rozciągnięte były w szerokich uśmiechach z
powodu bardziej interesujących oświadczeń.
– Taniec!
– Nieznajomy!
– Taniec~
– Taniec!
– Nieznajomy!!! – krzyknął Sehun.
– Czy wszyscy zapomnieli o tym tańcu… –
mruknął do siebie Chen. Chanyeol zamrugał. Wydaje
mi się, że taniec erotyczny to kłamstwo… Już miał krzyknąć Chanyeol, ale
wtedy Lu Han zwrócił się do Minseoka.
– Jakim cudem nikt nie mówi o trzecim? –
zapytał.
– To dlatego, że hyung jest SEKSOWNY! –
krzyknął Sehun.
– GORĄCA SZTUKA! – krzyknął po nim Tao.
– Będziemy zaskoczeni, jeśli nie podrywano go!
– Uuu! – Wszyscy wiwatowali i klaskali, a
Minseok jedynie uśmiechał się swoim normalnym, opanowanym, tajemniczym
uśmiechem. Chanyeol posłał spojrzenie Baekhyunowi, który uśmiechał się lekko z
powodu głośnej rozmowy toczącej się pomiędzy jego przyjaciółmi.
– Więc jaka jest odpowiedź?
– Taniec!
– Nie, nie
taniec-
– Ja głosuję na nieznajomego!
– Hyung, a ty co myślisz? – zapytał Jongin,
zwracając się do Baekhyuna, który nie odezwał się słowem. Niższy zamrugał,
wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę.
–…To, że go podrywano – odparł mimochodem
Baekhyun.
– Buuuuuuuu! – Wszyscy pokazali kciuki w
dół Baekhyunowi, który się śmiał dźwięcznym głosem. Chanyeol uśmiechnął się.
– Taniec!
– Ja głosuję za tańcem!
– Taniec? Jesteście pewni? – Minseok uniósł
na nich brew. Sehun pokiwał głową, co sprawiło, że Tao również skinął. Wszyscy
westchnęli, koniec końców zgadzając się z nieugiętym Sehunem.
– Źle.
– CO?!!! – Wszyscy niemal przewrócili się z
szoku. Wiele par oczu rozszerzyło się i patrzyło na Minseoka z zaskoczeniem.
Minseok wzruszył ramionami, ale trzymał język za zębami.
– Dobra! Lu-hyung!
– Yo! – Lu Han wyprostował się, niezobowiązująco
obejmując Minseoka ramieniem. – Hm… Minseok jest moim ukochanym, piłka to moje
życie, jestem dziewicą.
–
MINSEOK!
–
MINSEOK!
–
MINSEOK!
–
MINSEOK! – wszyscy krzyknęli jednomyślnie, a Chanyeol przysięgał, że głos Chena
był szczególnie głośny. Lu Han uśmiechnął się szeroko.
–
Źle.
–
COOOOOOOOOOOOOOOO?! – Oczy wszystkim prawie wypadły z orbit. Chenowi zwłaszcza.
–
DOBRA, Kris, twoja kolej – wciął się szybko Chanyeol, wiedząc, że wszyscy
zaczną zadawać pytania o relację między Lu Hanem a Minseokiem.
–
Dobrze… – Kris zerknął na Joonmyuna, ale udawał, że tego nie zrobił. Wszyscy
przewrócili oczami, ponieważ wiedzieli, czego będzie to dotyczyć.
–
Ja… potrafię wypić pięć puszek piwa bez upijania się, lubię Joonmyuna i urosłem
dziesięć centymetrów w rok.
–
JOONMYUN! – powiedzieli wszyscy z udawaną powagą w tym samym czasie, na ich
twarzach nie było ani cienia zaskoczenia czy podekscytowania. Było tak, jakby
już brali w tym udział. Chanyeol musiał przyznać, że także to przewidział.
–…DOBRA,
DOBRZE, MACIE RACJĘ, TAK! – krzyknął pokonany Kris, przylegając do Joonmyuna. –
PRZEPRASZAM, ŻE W OGÓLE TO O TOBIE POWIEDZIAŁEM, MYEON. KOCHAM CIĘ~ – Joonmyun
nie powiedział nic, lecz odsunął się od niego.
–
Hyung, rozkazuję ci, żebyś do końca imprezy pozostał w pozycji na dłoniach i
kolanach! – krzyknął Tao, a wszyscy zaklaskali, kiwając głowami w geście zgody,
gdy próbowali powstrzymać się od zrywania boków. Kris posłał Tao krótkie
spojrzenie, a potem zrobił to, co mu kazano. Wszyscy w pokoju śmiali się przez
dobre dwie minuty, patrząc, jak skrępowana żyrafa pochyla się do wspomnianej
pozycji.
–
Kolej Joonmyuna hyunga~~~
–
Kris jest irytujący, wy wszyscy jesteście irytujący, Kris powinien przestać
mnie dotykać.
–
WY WSZYSCY JESTEŚCIE IRYTUJĄCY~ – Wszyscy niemal zaśpiewali chórem. Jakbym to ja był irytujący… Pomyślał Chanyeol, śpiewając razem z nimi. Baekhyun
się uśmiechał.
–
Joonmyun… wspomniał o mnie dwa razy… – powiedział szczęśliwe Kris, jego ręce
drżały ze zmęczenia.
–
Och, ogarnij się – poskarżył się młodszy Krisowi, przewracając oczami, kiedy
wszyscy patrzyli, jak oczy Krisa zamieniły się w serca, gdy patrzył na
Joonmyuna.
–…Źle
– powiedział cicho Joonmyun.
–
COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?! – Wszyscy zaczęli szeptać.
–
Jeśli to nie jest właściwe, to-
–
Joonmyun nie uważa, że Kris jest irytujący?
–
Joonmyun-hyung nie uważa, że Kris powinien przestać go dotykać?
–
Ale to pierwsze nie zadziałało, bo powiedział „wszyscy jesteście irytujący” i
powiedział, że to źle… – Wszyscy nagle zacięli się, kiedy do nich dotarło. Z
szeroko otwartymi oczami każda osoba w pokoju odwróciła szyję, by spojrzeć na
Joonmyuna, łącznie z Krisem, który nadwerężał szyję, by spojrzeć na Joonmyuna z
chorym z miłości/zszokowanym wyrazem twarzy, którego nikt nigdy nie zapomni.
–
Joonmyun… – wykrztusił Kris. Chanyeol przysięgał, że dostrzegł różowy pyłek na
policzkach Joonmyuna, ale Joonmyun nic nie powiedział. Jego oczy były
zamknięte, jakby chciał zamknąć przed sobą cały świat.
–
Ja… – zaczął Joonmyun. Wszyscy pochylili się, nadstawiając uszy, gotowi usłyszeć
to, co zamierzał powiedzieć Joonmyun. –…pomyliłem się. – Potem nie powiedział
już nic więcej, a jego twarz zrobiła się czerwona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz