rating: PG-13
–
Pocałuj go! Pocałuj go! Pocałuj go! – Ten okrzyk był jedyną rzeczą, która
przebiegała przez myśli Chanyeola i czuł, że od niej kręci mu się w głowie.
Jednak kiedy Baekhyun się zaśmiał, przebiło się to przez wszystkie głosy razem
wzięte.
–
Jesteście wszyscy idiotami? – wybełkotał Baekhyun, wygrażając wszystkim swoim w
połowie pełnym piwem (bo z jakiegoś powodu dalej pił, nie przestawał i nie
zemdlał), drugiej ręki użył, żeby uderzyć Chanyeola w ramię (wcale nie tak
lekko). – To nie tak, że pocałowałby mnie, nawet gdybyście dali mu milion
dolarów! – Zaśmiał się ponownie i odwrócił do Chanyeola.
Co Kyungsoo o tym myśli? Co
Kyungsoo by o tym powiedział? Będę cholernie potępiony, jeśli pozwolę, by to
wyzwanie mnie zrujnowało!! Pomyślał Chanyeol i tym razem
zrezygnował z napotkania wzroku Kyungsoo, bo nie chciał być przez niego
oceniany. Nie chciał, żeby Kyungsoo myślał, że jest zakochany w Baekhyunie czy
coś. Ponieważ się nienawidzili. Nienawiść nigdy nie obróci się w miłość.
Ale
nawet kiedy o tym myślał, nie wierzył w to.
–
Mam rację? – Baekhyun z powrotem odwrócił się do wszystkich i odstawił swoje
piwo, które prawdopodobnie okazało się za ciężkie dla jego ręki. – To nie tak,
że ja też bym go pocałował, nawet gdyby dano mi szansę drugiego życia- –
Baekhyun nie miał szansy dokończyć, bo właśnie wtedy Chanyeol chwycił go za
mankiet koszuli i przyciągnął go, gwałtownie łącząc ich usta ze sobą.
Pieprzyć to. Chanyeol
pamiętał, że to sobie pomyślał. Pieprzyć
to, pieprzyć to, pieprzyć to!!!!!!!!! Do diabła z tym wyzwaniem, do diabła z
tymi ludźmi, pieprzyć Oh Sehuna, pieprzyć Do Kyungsoo, pieprzyć Byun
Baekhyuna!!! Pieprzyć Park Chanyeola!!
Między
wszystkimi zapadła cisza, szokująca cisza, która przerażała wszystkich do
szpiku kości, bo…
Czy
Park Chanyeol właśnie pocałował Byun Baekhyuna?
W tamtej chwili Chanyeol nie przejmował się
niczym, bo wszystko, o czym myślał, to całowanie Byun Baekhyuna. Mógł poczuć
jego miękkie usta na swoich, niezupełnie się z nimi poruszające, ale wciąż
pobudzające i przyjemne do całowania. Chanyeol nie wiedział, jak długo to
trwało, nie wiedział, co jeszcze innego powinien zrobić poza zetknięciem warg z
wargami swojego wroga, bo mówiąc szczerze, całował się tylko raz albo dwa razy
i były to tylko całusy w usta. Czuł mrowienie na całym ciele w momencie, kiedy
poczuł te usta na swoich. Być może jakaś jego część przyznałaby, że
kontynuowałby to, gdyby Baekhyun brutalnie go nie odepchnął.
–
Co, do cholery? – krzyknął Baekhyun, jego twarz przemieniła się w grymas, ale
Chanyeol nie odpowiedział, bo kręciło mu się w głowie, a uczucie warg Baekhyuna
wciąż spoczywało na jego wargach, rozprzestrzeniając się jak ogień. Chanyeol
nie wiedział, jak powstrzymać szaleńcze bicie swojego serca.
–…Wow!
– zakończył Sehun, a kiedy Chanyeol odwrócił się, żeby spojrzeć na wszystkich,
mógł dostrzec, że ich szczęki dosłownie opadają poza Sehunem, który uśmiechał
się radośnie. – Zawsze wiedziałem, że to w sobie masz!
Zapadła
dłuższa cisza, Chanyeol poczuł, jak jego skóra robi się cieplejsza od
zszokowanych spojrzeń wszystkich. Wtedy też szorstko wymamrotał jakąś bzdurę i
zakręcił butelką. Jednak zanim butelka zwolniła, żeby się zatrzymać, Chanyeol
usłyszał, że drzwi za nim się zatrzaskują, pozostawiając powietrze oschłe i
zimniejsze niż wcześniej. Wówczas zdał sobie sprawę, że Kyungsoo nie ma.
–
Gdzie jest Kyungsoo? – zapytał Chanyeol, kiedy butelka wskazała Krisa. Chen
wzruszył ramionami.
–
Właśnie wyszedł. – Coś było w spojrzeniach wszystkich, ale Chanyeol niezbyt
mógł zrozumieć, co chcieli mu powiedzieć. Zamiast tego wzruszył ramionami i
próbował wymyślić wyzwanie dla Krisa.
Kazał
Krisowi zrobić coś głupiego, jak położyć się na podłodze i przestać mówić do
końca gry. Nie potrafił myśleć właściwie i chociaż przez resztę nocy wszystko
przebiegało normalnie, jakby nigdy nic się nie stało, jakby nie pocałował
wroga, którego nienawidził od zawsze, nie mógł strząsnąć uczucia ognia
pojawiającego się niespodziewanie na jego skórze, jak tylko pomyślał o
pocałunku.
Nie
mógł pozbyć się drżenia palców, kiedy zdecydował, że chce wykonać zadanie,
nawet jeśli miał tak wiele cholernie dobrych wymówek, by tego nie robić.
Nie
mógł pozbyć się szaleńczego bicia serca, kiedy widział, jak blisko twarz
Baekhyuna była przy jego, oddalona tylko o kilka centymetrów, tak blisko, że mógł
zobaczyć uroczy, mały pieprzyk po prawej stronie tych proszących się o
pocałunek ust.
Nie
mógł pozbyć się faktu, że właśnie pocałował Bun Baekhyuna.
Nie
mógł pozbyć się faktu, że mu się podobało.
(Bardzo.)
Miał
cholernie przerąbane.
Zrzucił
winę na alkohol.
Pierwszą
rzeczą, którą przypomniał sobie po przebudzeniu się rano, był pocałunek.
Drugą
był fakt, że Do Kyungsoo naprawdę przyszedł na jego imprezę.
Jego
myśli chwilowo dryfowały. Odwrócił się i zobaczył Baekhyuna śpiącego w swoim
łóżku. Ponownie zapytał siebie, dlaczego, u licha, pocałował tego frajera. Głupek, głupek, głupek, głupek, głupek… Krzyczał
w kółko Chanyeol w swojej głowie, uderzając się dłonią w czoło – ale wiedział,
że nie obrażał siebie za to, że pocałował Byun Baekhyuna, ale za to, że mu się
podobało.
I
nawet teraz wysyłało to ciarki wzdłuż jego kręgosłupa.
Czym, do diabła, jest to uczucie?
Nie podoba mi się. Pomyślał Chanyeol w rozdrażnieniu i
kiedy tak o tym myślał, był to pierwszy prawdziwy pocałunek, jaki przeżył z
kimkolwiek.
I
po prostu musiało się to stać z Byun Baekhyunem.
CO JA SOBIE, U LICHA, ZROBIŁEM?! Krzyknął wewnętrznie Chanyeol, uderzając głową
w poduszkę. Musiał robić dużo hałasu, ponieważ na łóżku obok nastąpiło
poruszenie.
–
Zamknij się, Park Chanyeol. Próbuję spać. – Zaspany głos zagościł w jego uszach
i sprawił, że Chanyeol znieruchomiał. Nigdy wcześniej nie słyszał zaspanego
głosu Baekhyuna i musiał przyznać, że był poniekąd urocz-
O czym ja, do cholery, myślę? Chanyeol
powoli wstał. Nie muszę tego wcale
przyznawać – zaraz, nawet nie uważam, że jest uroczy! Co, do diabła?!
–
To kac, pozwól, że ci powiem… – wyższy mamrotał do siebie, nawet jeśli ani
trochę nie bolała go głowa i nie było mu niedobrze, co było cudem. – Coś jest
ze mną nie tak…
–
Jeśli wszystko z tobą w porządku, to zaraz będzie nie w porządku, jak się nie
zamkniesz! – krzyknął Baekhyun z łóżka, jego głos był stłumiony i zaprawiony
zmęczeniem i podenerwowaniem. Wściekły Chanyeol zdecydował, że odpowie mu
krzykiem.
–
Wiesz, czemu krzyczę? Przez ciebie! Niech cię szlag trafi, Byun Baekhyun! – Nie
będąc w stanie poradzić sobie ze swoim nieznośnym współlokatorem, Chanyeol
wyszedł z pokoju, bojąc się, że jeśli pozostanie chwilę dłużej, będzie musiał
pogodzić się z faktem, że właśnie przyznał, że Baekhyun był w jego myślach.
–
O, Chanyeol. Jesteś – przywitał się Sehun bynajmniej nieoczekiwanie, leżąc na
łóżku Krisa i grając na jego laptopie, podczas gdy Kris korzystał z innego
laptopa i miał na twarzy maseczkę.
–
Na pewno się cieszysz, że mnie widzisz – odparł ponuro Chanyeol.
–
Chodzi ci o to, że jestem dość zaskoczony. – Sehun przewrócił oczami i na
moment przestał stukać w klawiaturę. – Chodzi o to, że mimo wszystko nie
przychodzisz tu już prawie nigdy.
–
To dlatego, że moje życie przepełnione jest tak zwanym frajerem, który nazywa
się… – Chanyeol urwał w przerażeniu, zdając sobie sprawę z tego, jaka jest
prawda. Sehun zachichotał, kiedy przyjaciel wpadł prosto w jego pułapkę.
–
Dobrze się całuje? – droczył się Sehun.
–
Odepchnął mnie, myślisz, że odwzajemnił mój pocałunek? – warknął Chanyeol, a
jego twarz zrobiła się cieplejsza przez ten temat. Młodszy zachichotał.
–
Ktoś tu jest lekko zraniony…
–
Dlaczego, ty mały-
–
Dzieci, wystarczy – huknął Kris, a Chanyeol stłumił swój śmiech, słysząc
starszego przyjaciela, który miał na twarzy maseczkę i kazał im się zamknąć.
–
Tak czy inaczej, jaki był pocałunek?
– Kris zrobił coś oczami i Chanyeol wywnioskował, że poruszył brwiami, nawet
jeśli te były ukryte pod maseczką. Chanyeol zarumienił się, a potem jęknął,
odwracając się tylko po to, by uniknąć tematu.
–
Czemu musisz mnie o to pytać? Nie widzisz, że nie chcę o tym rozmawiać? – Tak,
nie chciał o tym mówić. W istocie chciał udawać, że to głupstwo się nigdy NIE
wydarzyło!
–
Cóż, ty nie chcesz o tym rozmawiać, ale my chcemy! – Sehun uśmiechnął się
bezczelnie. – Nie każdego dnia nas słuchasz i wykonujesz takie odważne zadanie-
–
To był pocałunek z najlepszą dziwką w szkole, co ty sobie myślisz-
–
Mimo wszystko nie każdego dnia widzimy, żebyś całował kogoś tak chętnie-
–
Zrobiłem to niechętnie-
–
Nie każdy może pocałować Byun Baekhyuna – dokończył Kris. Wszyscy trzej
patrzyli na siebie, a mianowicie Chanyeol patrzył na swoich dwóch przyjaciół.
–
Tak w ogóle Kris-hyung założył taką jakby poradnię, która nazywa się Sheun
Mówi, gdzie ludzie mogą narzekać Sheun o wszystkim albo zapytać o radę. – Po
tym uszy Chanyeola ożywiły się.
–
Co? Naprawdę? – Mogę zapytać Sheun o to,
dlaczego się tak czuję. Pomyślał sobie Chanyeol.
–
Tak. – Sehun uśmiechnął się, wystukując coś na klawiaturze. – To coś jak, jeśli
ludzie mają jakiś problem, chcą z kim o tym pogadać i za bardzo boją się mówić
o tym przyjaciołom czy rodzinie, czy nie znaleźli odpowiedzi na
answers.yahoo.com, mogą bezpośrednio poprosić o radę Sheuna. Link jest na górze
na głównej stronie. Powinieneś przejrzeć kilka pytań i poszukać tam odpowiedzi,
gościu!
–
Och i czy wiedziałeś, że- – Zanim Sehun mógł dokończyć, Chanyeol wyszedł,
zostawiając ich dwóch zmieszanych i urażonych (bo nie powiedział ani słowa o
tym, że wychodzi).
–
Co z nim? – Sehun zapytał Krisa, który wzruszył ramionami i dalej coś pisał.
–
Co zamierzałeś powiedzieć? – Kris ponaglił Sehuna, żeby mówił dalej, a ten
wzruszył ramionami.
–
Ty już wiesz, że jestem Sheun Mówi, prawda? – Sehun uśmiechnął się bezczelnie,
widząc coś interesującego lub zabawnego i zaczął odpisywać w szaleńczym tempie.
– Zamierzałem mu powiedzieć, że to tylko śmieszny wybryk, żeby zabawić się z
ludźmi. Co jest jeszcze śmieszniejsze to to, że ci ludzie nawet nie wiedzą, że
daję im fałszywe porady!
Mam nadzieję, że to zajmie
Dzieciaka… Pomyślał Kris i westchnął, kiedy
obserwował, jak Sehun złośliwie uśmiecha się z jakiegoś powodu.
–
Zobacz, hyung! Ktoś właśnie powiedział, że robi kupę w majtki każdej nocy!
Powiedziałem mu, że to w porządku powiedzieć współlokatorowi i razem coś
wykombinują…
Chanyeol
ponownie wszedł do swojego pokoju i odetchnął z ulgą, widząc, że Baekhyuna nie
ma. Z sercem w gardle Chanyeol wślizgnął się do łóżka i włączył laptopa,
obserwując, jak powoli się otwiera i czekał cierpliwie, aż wszystkie programy
się załadują, zanim kliknął ikonkę wyszukiwarki. Otworzył nową kartę, wpisał
adres strony szkoły, którą miał Kris i szeroko otwartymi oczami szukał „Sheun
Mówi”.
Pojawił
się nowy baner, „Sheun Mówi” było wypisane dużymi, pogrubionymi, drukowanymi
literami z małym dopiskiem „Potrzebujesz rady? Potrzebujesz kogoś do pogadania?
Kliknij tutaj! Sheun ci pomoże!” w prawym dolnym rogu. Bez zastanawiania się
Chanyeol kliknął w niego, ignorując dziwne uczucie w żołądku, gdyż imię Sheun
wyglądało przeraźliwie znajomo i całkowicie nieznajomo w tym samym czasie…
Kiedy
strona się załadowała, pojawiło się małe zielone kółko obok nazwy Sheun Mówi,
które wskazywało Chanyeolowi, że jest dostępny. Jak tylko Chanyeol kliknął na
„Porozmawiaj z Sheun Mówi”, wyskoczyło okienko, mówiąc mu, że musi się
zalogować albo założyć konto, zanim zada Sheunowi pytanie.
Klnąc,
Chanyeol rozmyślał nad założeniem konta, bo, mówiąc szczerze, była to
prawdopodobnie jedyna rzecz, którą zamierzał robić na tej gównianej stronie
Krisa, ale w końcu i tak je założył. Utknął na nazwie użytkownika,
zastanawiając się, jak, do diabła, powinien się nazwać, żeby się nie
zdemaskować.
Koniec
końców wybrał NienawidzęSzczeniaków11, ponieważ jednocześnie, kiedy nie
nienawidził szczeniaków, nienawidził szczególnego człowieka podobnego do
szczeniaka, który nazywał się Byun Baekhyun. Przełykając ślinę, Chanyeol
kliknął na „Porozmawiać ze Sheun Mówi” i napisał.
>>NienawidzęSzczeniaków11:
Cześć. Czy mogę zadać pytanie?
Niedługo później otrzymał odpowiedź.
>>SheunMówi:
Oczywiście!
>>NienawidzęSzczeniaków11:
Czy masz teraz czas, żeby odpowiedzieć na moje pytanie?
(No dobra… to brzmiało trochę tandetnie i
sarkastycznie… ale nieważne.)
>>SheunMówi:
Jasne! Zawsze będę miał czas, żeby odpowiedzieć tym w potrzebie ^^
>>NienawidzęSzczeniaków11:
Widzisz… jest taki chłopak, którego naprawdę, naprawdę nienawidzę…
>> Tak bardzo, bardzo nienawidzę…
>>SheunMówi:
Więc chodzi o chłopaka, co? ^^
Chanyeol zesztywniał na moment. Sprawia, że to brzmi jak jakaś szczeniacka
miłość czy coś! Pieprz się, Sheun Mówi, nie jestem dziewczynką z gimnazjum! To
coś znacznie poważniejszego! Chanyeol natychmiast tego pożałował, ponieważ
Shuen musiał być naprawdę miłą osobą, żeby udzielać porad ludziom, a tu pojawił
się taki on, już na niego naskakiwał, kiedy dopiero zaczęli rozmawiać. Jeśli to
nie było niemęskie i dziecinne, Chanyeol nie wiedział, jakie to było.
W zamian zdecydował się w myślach kląć na
Byun Baekhyuna. Ponieważ przeklinanie na niego w jakiś sposób rozwiązywało
wszystkie jego problemy.
>>NienawidzęSzczeniaków11:
I ostatnio czuję się przy nim dziwnie.
>>SheunMówi:
OoOoO. Czy możesz opisać mi te uczucia? ^^
Co
do… Zachowuj się bardziej dojrzale, mógłbyś?
I
kto to mówi!!! Sprzeczała
się inna jego część. Sfrustrowany Chanyeol fuknął w rozdrażnieniu i zaczął
pisać.
>>NienawidzęSzczeniaków11:
Nie wiem, kiedy to się zaczęło, ale teraz, kiedy on pojawi się metr ode mnie,
brakuje mi tchu. To tak jakby był jakimś złym duchem czy coś, którym, ba, jest
(mam na myśli złem) i wysysa ze mnie powietrze. Czaisz? Rozumiesz mnie?
Kiedy Sheun odpowiedział, całkowicie zignorował
ostatnie dwa zdania Chanyeola, co odrzuciło go i sprawiło, że jego uszy
poczerwieniały z zażenowania.
>>SheunMówi:
Interesujące… Jest coś jeszcze?
>>NienawidzęSzczeniaków11:
Moje wnętrzności tak dziwnie się skręcają… Nie wiem, jak to opisać, po prostu…
za każdym razem gdy go dotykam, mam wrażenie, jakby całe moje ciało płonęło… jakby
chciał mnie spalić żywcem czy coś… Nie wiem, jak to wyjaśnić… ale naprawdę, jak
złe to jest? Nigdy nie znałem kogoś tak złego, kto tylko mnie DOTKNIE i
sprawia, że czuję, jakbym płonął w piekle!
>>SheunMówi:
Jak ci się wydaje, czym może być to uczucie? ^^
Do
kurwy nędzy, powiedz mi wreszcie, co to jest.
>>NienawidzęSzczeniaków11:
To zdecydowanie nie zauroczenie, niech to szlag, niE, już jestem w kimś
zauroczony. I wiem, jak to jest, a to definitywnie nie jest zauroczenie. To
jest bardziej intensywne i nie denerwuję się przy nim ani nie chcę zrobić na
nim wrażenia, no bo, co, do cholery, kto w ogóle chciałby zrobić jakieś
wrażenie na tym frajerze. Jest bardzo denerwujący i mnie wkurza. Ciągle mnie
wkurza, nic w związku z tym się nie zmieniło, a teraz jeszcze nie chce zejść mi
z oczu. To bardzo denerwujące, chociaż obecnie widuję go rzadziej, ale on albo
nie chce zejść mi z oczu, albo nie chce wyjść z mojej głowy, to mnie zabija. TO
JAKBY MNĄ ZAWŁADNĄŁ, NIE WIEM, a ty tu jesteś, teraz, proszę, powiedz mi, czym
jest to uczucie.
>> proszę
>>SheunMówi:
hm…
>>NienawidzęSzczeniaków11:
czy to normalna rzecz pomiędzy dwoma wrogami? Czuć do niego coś takiego? Czuć,
jakbyś miał zaraz wybuchnąć, jeśli nie ujawnisz swoich uczuć?
Chcieć
go znowu pocałować?
– Hyung! – Sehun zaśmiał się złośliwie i
tak mocno, że zgiął się w pół i złapał się za boki.
– Co? – zapytał spokojnie Kris, miał już
zdjętą maskę i podziwiał gładkość swojej skóry w lustrze.
– Patrz! Ten gość jest cholernie śmieszny!
– wykrztusił Sehun pomiędzy stłumionymi chichotami. – Jego nazwa użytkownika to
„Nienawidzę szczeniaków 11”. Papla o chłopaku, którego bardzo nienawidzi, ale z
jakiegoś powodu żywi do niego jakieś dziwne uczucia, a jego serce robi doki
doki i- – Sehun znowu się zakrztusił. Zacisnął oczy, dalej się śmiejąc.
– I… nie wie, czym są te uczucia… i… Idiota!
– Co mu powiedziałeś? – spytał Kris, czując
jak ciekawski uśmiech wykrzywia jego usta, gdy przesunął się, żeby przeczytać
rozmowę Sehuna z NienawidzęSzczeniaków11.
– Ten idiotyzm niejako przypomina ci o
Chanyeolu, co nie? – Kris zaśmiał się. – Żeby nawet nie wiedzieć, jakie to
uczucie lubić kogoś.
– Tak, tak jest! – Sehun uśmiechnął się
szeroko. Doszedł do siebie po swoich napach śmiechu i zaczął pisać coś
trzęsącymi się palcami.
– Co zamierzasz mu powiedzieć?
– Patrz i obserwuj!
>>SheunMówi:
To całkowicie normalne żywić takie uczucia do swojego wroga, nawet do
nieznajomych! To nic konkretnego nie znaczy, tylko to, że zachodzi w tobie
zmiana, a w kimś innym nie. Chodzi mi o to, że są ludzie, którzy mają potrzebę,
żeby dotknąć przypadkowych ludzi na ulicy, bo wydaje im się, że żywią wobec
nich jakieś uczucia. To również zupełnie normalne, jeśli chcesz dotknąć swojego
wroga, kiedy śpi albo pocałować go, kiedy dostałeś wyzwanie w grze prawda czy
wyzwanie, albo zrobić z nim cokolwiek innego, więc nie powinieneś się tym za
bardzo przejmować. To tylko faza dorosłości, którą wszyscy przechodzą.
Testosteron, wiesz? W końcu się z tego otrząśniesz, a ty i twój wróg powrócicie
do bycia wrogami.
>>
Nie martw się. Nieważne, co to jest, to na pewno nie zauroczenie.
Kiedy Kris to przeczytał, zaśmiał się
głośno, podczas gdy Sehun stłumił swój śmiech i pisał dalej.
– Poważnie? Tę część o całowaniu wziąłeś od
Chanyeola i Baekhyuna z wczoraj, prawda? – Sehun pokiwał głową. – Idiota by
wiedział, że pleciesz bzdury! – Kris ponownie się zaśmiał i potrząsnął głową. –
Nie daj się zdemaskować!
– Chanyeol prawdopodobnie nie wiedziałby,
że mówię głupoty, gdyby to on był NienawidzęSzczeniaków11, bo on jest
największym idiotą, jaki istnieje. – Sehun uśmiechnął się.
– Cóż, Chanyeol to wyjątkowy przypadek.
– Zobacz! – Sehun znowu zachichotał, śmiał
się, dopóki łzy nie zagroziły wypłynięciem spomiędzy jego mocno zaciśniętych
powiek.
>>NienawidzęSzczeniaków11:
Wiedziałem!! Hahaahahahahaah, dzięki, stary, chodzi o to, że bałem się, że
naprawdę mogę być zauroczony czy coś, ale oczywiście nie. Kto polubiłby tego
gejuchowatego gejuchowatego gejuchowatego, wielkiego frajera.
LOLOLOLOLOLOLOLOLOLOO;OLOLOLOLOLOL, dzięki chłopie, bardzo mi pomogłeś,
okdziękipa.
– Wow, ten gość naprawdę jest idiotą! – krzyknął Kris z
niedowierzaniem, zwijając się obok Sehuna i zaczął śmiać się do rozpuku.
– Gdybym wiedział więcej, pomyślałbym, że
to rzeczywiście Chanyeol!
– Mam tak samo, chłopie! Chciałbym
wiedzieć, kim jest NienawidzęSzczeniaków11!
Chanyeol odetchnął z ulgą, kiedy otrzymał
odpowiedź SheunMówi i po odpisaniu podziękowań, zamknął laptopa. Jego dobry
nastrój miarowo wznosił się ponad chmury.
Wiedziałem.
To nic. To nic.
Wrogowie
dużo się całują. To normalne.
To
również taka rywalizacja pomiędzy nimi, prawda? Żeby sprawdzić, który jest
odważniejszy, żeby pocałować albo który wytrwa dłużej po pocałunku…
To
nic…
Właśnie wtedy drzwi się otworzyły i do
środka wszedł Baekhyuna z naręczem książek.
– Co ty, do diabła, robisz? – zapytał
Chanyeol, zwyczajnie ignorując nieznajome uczucie głośno bijącego serca,
podczas gdy Baekhyun odkładał książki na łóżko.
– Uczę się. – Baekhyun przewrócił oczami.
– Ty? Uczysz się? – Chanyeol zaśmiał się
głośno, ale przestał, kiedy współlokator rzucił zeszytem w jego głowę.
– Tylko dlatego, że dobrze zarządzam swoim
czasem, nie znaczy to, że się nie uczę – odpowiedział Baekhyun oczywiście
rozdrażniony, usiadł na łóżku i wyjął lizaka. Zdjął papierek, zanim włożył go
sobie do ust. Oczy Chanyeola zrobiły się okrągłe, kiedy patrzył na wspomniane
usta.
– Co? Puszczanie się z byle kim to dobre
zarządzanie czasem? – Baekhyun w odpowiedzi wzruszył ramionami i wyjął książkę,
kładąc ją na swoich kolanach. Zaczął czytać nieświadomy tego, że jakaś para
oczu obserwuje każdy ruch jego warg.
– Można by powiedzieć, że pieprzenie się to
moje hobby tak jak twoimi są słuchanie muzyki i granie na gitarze. Robię to dla
zabawy przez większość czasu, ale też się uczę. – Kiedy Baekhyun mówił,
przesuwał lizaka po swojej dolnej wardze, więc jego słowa były nieco
przytłumione, a Chanyeol przełknął ślinę. Na chwilę zabrakło mu słów, kiedy
obserwował, jak Baekhyun wkłada okrągłą słodkość do swoich ust, a potem wyjmuje
ją z cichym „pop”, jego usta zmarszczyły się, żeby delikatnie pocałować kulkę. Później
koniuszek różowego języka nieznacznie przesunął się, żeby zlizać słodycz lizaka
pozostawioną na jego wargach, zanim wysunął się i kolejny raz w koci sposób
polizał słodkość. Bez jego wiedzy Chanyeol poczuł, ciepło zbierające się w jego
kroczu, kiedy tak się przyglądał. Nie był świadomy, jak bardzo jest podniecony
ani jak bardzo się gapił, dopóki Baekhyun nie wsadził całego lizaka do ust i
nie rozgryzł go z szokującym chrupnięciem.
Chanyeol został wyrwany z transu, zamrugał
szybko, zanim odwrócił głowę i niezręcznie spojrzał na swoje dłonie.
Zastanawiał się, co się stało, dopóki nie poczuł wzmagającego się bólu na dole,
zanim zdał sobie sprawę, co mu się, do cholery, przytrafiło. Z czerwieniejącą
twarzą szybko okrył się kołdrą, zaciskając mocno oczy, kiedy zrozumiał, że Cholera był teraz tak bardzo podniecony.
Czy
właśnie to się dzieje, kiedy przez miesiące się nie masturbowałem?
Tak,
prawdopodobnie.
Nie wiedząc co zrobić, Chanyeol został w
łóżku, leżał i upewniał się, że kołdra zakrywa całe jego ciało. Modlił się,
żeby jego pulsująca erekcja opadła. Może musiał wyglądać dość śmiesznie lub
dziwnie, ponieważ Baekhyun odwrócił się i patrzył na niego z oceniającym
wyrazem twarzy.
– Co jest z tobą, do cholery, nie tak? –
Glos Baekhyuna zakłócił myśli Chanyeola. Kiedy Chanyeol się odwrócił, żeby
napotkać wzrok Baekhyuna zamiast tego natrafił na jego usta, różowe i lśniące
od śliny. O kurwa, znów mógł poczuć,
jak jego erekcja ożywa.
– Ach, kurwa… – Chanyeol zaklął cicho, był
rozdarty między wpatrywaniem się w Baekhyuna i chęcią zrezygnowania z tego
milczącego konkursu na spojrzenia. Zdecydował się na to drugie, przesuwając
wzrok z tych (proszących się o pocałunek) ust. Szeroko otwartymi oczami
powędrował w dół, mając nadzieję uspokoić tę dokuczliwą erekcję, bo inaczej
miał przerąbane.
To był zły pomysł.
Jak tylko twarz Baekhyuna znalazła się poza
polem widzenia Chanyeola, znalazły się w nim jego mlecznobiałe uda. Chanyeol
zagryzł wargę, próbując nie zauważyć sposobu, w jaki spodenki Baekhyuna
zjechały niebezpiecznie w dół, ponieważ musiał oprzeć swoją książkę na udach i
tak się złożyło, że siedział tak, że jego przeklęte luźne spodenki zsunęły się
z powodu siły grawitacji. Do kurwy nędzy, dlaczego jego uda musiały być tak
cholernie mlecznobiałe-
– Co? Jesteś chory czy coś? – spytał
Baekhyun, słysząc niestabilne sapanie Chanyeola. Jego serce przyspieszyło. Nie
chcąc dać się złapać, pokręcił gwałtownie głową, wsuwając się jeszcze bardziej
pod kołdrę. – No to co ty, do diabła, wyprawiasz? Wyłaź stąd natychmiast i
powiedz mi, że nie jesteś chory, wtedy ci uwierzę. – Po tych słowach Baekhyun
zamknął książkę i odłożył ją, i, dzięki Bogu, kiedy usiadł pociągnął spodenki w
dół, aż prawie zakryły mu kolana… Ale nienienie nie dzięki Bogu, gdyż wstał z łóżka i podszedł do Chanyeola…
Nie,
nie, nie, nie, nienie…
– Odejdź ode mnie! – wyszeptał Chanyeol,
ale to wyraźnie nie przestraszyło Baekhyuna, który tylko uniósł brew i
przybliżył się. – Czemu tak w ogóle się przejmujesz?
–…Oczywiście, że się przejmuję! –
odkrzyknął Baekhyun, a Chanyeol czuł, jak jego serce na chwilę się zatrzymuje
(i po raz kolejny przypomniał sobie, że to normalne i wszyscy nastoletni
chłopcy przez to przechodzą…). – Niech to szlag, dzielę z tobą pokój! Jak mógłbym
się nie przejmować?
– Koniec końców jeśli zachorujesz, bardzo
prawdopodobne jest, że ja też będę chory! Wbij to sobie do tej swojej pustej
głowy, Park Chanyeol! Nikt nie chce pieprzyć się z osobą, która kicha albo
kaszle przez połowę czasu. – …Wydaje mi
się, że powinienem był się tego spodziewać…
Chanyeol westchnął, zażenowanie zdaniem
sobie sprawy z tego, że osobą, o którą Baekhyun się troszczy, nie jest on
sprawiło, iż jego podekscytowanie opadło, ale kiedy już miał zamknąć oczy,
poczuł, jak ciepła, delikatna dłoń prześlizguje się po jego czole. Natychmiast
rozchylił powieki i zobaczył, że Baekhyun znajduje się tylko kilka centymetrów
od niego, wewnętrzna część jego dłoni była przyciśnięta do czoła Chanyeola, a
zapach truskawek i miodu dotarł do jego nozdrzy-
-pozostawiając go bez tchu.
– Nie wydaje mi się, że masz gorączkę czy
coś… – mruknął Baekhyun głównie do siebie. Mocniej przycisnął dłoń do czoła
Chanyeola, jak gdyby uznał, że to nie odnosi skutku i próbował znaleźć lepszą
metodę, aby sprawdzić, czy jego współlokatora naprawdę jest chory czy nie. Jego
dłoń pozostała na miejscu, gdy on zastanawiał się, czy zrobić coś jeszcze czy
nie. W końcu wymamrotał coś nieskładnie, zanim cofnął dłoń.
Przez cały ten czas Chanyeol był zbyt
zszokowany, żeby zauważyć, a teraz, kiedy był świadomy zmienionych uczuć, było
tak, jakby czuł je podwójnie. Czuł, jak serce wali mu o klatkę piersiową, a
jego twarz robi się cieplejsza (i, niech to szlag trafi, jego erekcja po raz
kolejny budziła się do życia, czym w ogóle, do cholery, była ta faza).
Dziękował Bogu, że Baekhyun się odsuwał, a może za szybko to zrobił, bo nagle
poczuł coś o wiele cieplejszego, co przyciskało się do niego. Kiedy otworzył
oczy, które nieświadomie zamknął, zobaczył nos Baekhyuna, który prawie dotykał
jego, ich czoła stykały się.
Oddech ugrzązł mu w gardle. Baekhyun był
tak blisko.
– Nie wygląda na to, że masz gorączkę… –
wywnioskował Baekhyun, jego rzęsy delikatnie napierały na jego policzki, gdy
patrzył w dół w zamyśleniu. –..Dziwne, prawie wydawało mi się, że masz… – Wzrok
Baekhyuna uniósł się, a serce Chanyeola niemal wybuchło.
Niższy zamarł, jego brązowe oczy świdrowały
te Chanyeola, dopóki nie zdał sobie sprawy, jak blisko siebie są.
Nikt się nie poruszył. Wszystkim, o czym
Chanyeol mógł myśleć, było jegoustajegoustajegoustajegoustajegoustajegousta,
a wydarzenia z wczoraj, tak jasne jak słońce, z powrotem zalały jego umysł.
Miał ochotę pochwycić te usta swoimi i mógł poczuć delikatny oddech Baekhyuna
na swojej twarzy, mógł poczuć truskawki i miód iii-
-Poczuł jak jego erekcja rośnie i jego
twarz zrobiła się cieplejsza.
Chanyeol mógł zobaczyć każdy najmniejszy
detal Baekhyuna, patrzył, jak te rzęsy trzepoczą ku dołowi z wahaniem, widział,
jak te grzeszne usta rozchylają się
lekko. Mógł ujrzeć wszystko na twarzy Baekhyuna poza tym, jaki, do cholery, miał wyraz twarzy, ponieważ, niech to
szlag, nie parzył już na niego i-
Baekhyun gwałtownie usiadł.
– Może powinieneś pójść do lekarza. Ja nim
nie jestem – dokończył cicho Baekhyun, zanim wyszedł szybko z pokoju,
pozostawiając Chanyeola zdezorientowanego, odczuwającego, z sercem, które nie
chciało przestać pędzić.
Kurwa.
Zaklął do siebie Chanyeol, uderzając się
dłońmi w twarz kilka razy, jakby to mogło powstrzymać szaleńcze bicie jego
serca. Co ja sobie, do cholery, myślałem?
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwakurwakurwakurwakurwa… Twarz Chanyeola była
gorąca, ale wiedział, że to nie od uderzeń.
Wszystko, o czym potrafił myśleć, to
bliskość Baekhyuna, uda Baekhyuna, zapach Baekhyuna i usta Baekhyuna. Wszystko Baekhyun,
Baekhyun, Baekhyun i nieważne, jak bardzo próbował myśleć o czymś innym, nie
mógł przestać.
Nie mógł przestać myśleć o tym, jak bliski był pocałowania Baekhyuna kolejny
raz. Tylko jeden centymetr więcej; tylko jedna sekunda dłużej.
To nie pomagało. Myślenie o Baekhyunie
sprawiało, że było mu bardziej gorąco i był bardziej spocony, aż nie był w
stanie tego znieść. Niezdarnie i agresywnie odrzucił kołdrę, ruszając do
łazienki z dokuczliwą erekcją. Czuł się nieco zmieszany i obrzydzony sobą przez
myślenie o Byun Baekhyunie w ten sposób (albo o kimkolwiek, jeśli o to
chodzi), odkręcił zimną wodę, nie chcąc zaspokajać się, myśląc o kimkolwiek.
Kiedy poczuł, jak zimne krople wsiąkają w
jego gorącą skórę, Chanyeol westchnął, myśląc znowu o tym, co powiedział mu
Sheun.
Niech
ta głupia faza lepiej minie i to szybko! Nie wydaje mi się, żebym mógł znieść więcej.
Byun Baekhyun ostrożnie wyszedł na
zewnątrz, wciągając zapach mroźnego, świeżego powietrza i poczuł, jak chłód
uderza w jego odsłonięte ręce i nogi. Chociaż było zimne grudniowe popołudnie i
zaczęły pojawiać się pierwsze płatki śniegu, nie przejmował się przebywaniem
tam pod warunkiem, że nie wróci do środka.
Może ten chłód mógł zakryć rumieniec na
jego policzkach.
Może ten chłód mógł odciągnąć go od myśli o
pocałunku, który przeżyli poprzedniej nocy.
Może ten chłód mógł nakłonić go do
myślenia, że ten pocałunek wcale mu się nie podobał.
Ale nieważne, jak długo tam był, Baekhyun
wiedział, że to nie zmieni faktu, że pocałunek mu się podobał.
I chciał znowu pocałować Chanyeola.
To
tylko pożądanie. Wmawiał
sobie Baekhyun, wracając, bez przerwy szczękał zębami z zimna, pocierając swoje
ramiona na pocieszenie. To tylko
pożądanie, nic więcej.
Nie
wiem, dlaczego, do cholery, nagle go pożądam, ale to pożądanie. Baekhyun sztywno poszedł do pokoju Chena.
Oczywiście – prawdziwi przyjaciele najpierw śmialiby się z twojego kłopotliwego
stanu, zanim by ci pomogli i właśnie to zrobił Chen. Kiedy poczuł na sobie
płaszcz Chena, okrył się nim, siedząc na łóżku przyjaciela i patrząc, jak Chen
przygotowuje kubek kawy.
– Gorąca czekolada, pojebie – przypomniał
groźnie Baekhyun, tylko, że nadal się trząsł i zabrzmiał jak bezradna
wiewiórka. Chen znowu się zaśmiał.
– Wiem, że nie cierpisz kawy, idioto. To dla
mnie. – Chen ponownie się zaśmiał, podczas gdy Baekhyun uniósł zmarzniętą brew.
– O-O-Od kiedy ty l-lubisz ka-kawę? – wyjąkał Baekhyun, a Chen nonszalancko
wzruszył ramionami (to wtedy Baekhyun zauważył, że coś jest na rzeczy).
– Ja tylko… nagle ją polubiłem, to
wszystko…
– T-Ty! I! K-Kim! Minseok! – wrzasnął
Baekhyun, obserwując, jak kąciki ust Chena wykrzywiają się ku górze bardziej
niż normalnie. Baekhyun miał rację.
– My… obecnie umawiamy się częściej na
kawę. Bo on lubi kawę – dokończył nieco nieśmiało Chen, wyjmując kolejny kubek
i zaczął przygotowywać gorącą czekoladę dla swojego wyziębionego przyjaciela.
– J-Jakim cudem wy dwaj tak s-się
zbliżyliście? – Chen poruszył brwiami, niosąc gorącą czekoladę.
– Chemia. – Chen ponownie poruszył brwiami,
a Baekhyun zakrztusił się przez to, jak głupio jego przyjaciel wyglądał.
– Poważnie? Domyślam się, że coś dobrego
wynikło z twojego idiotyzmu. – Baekhyun napił się z kubka, a Chen jęknął.
– Dopiero co wpuściłem cię do swojego
pokoju, a ty traktujesz mnie w ten sposób?
– Mniej więcej. – Chen znowu jęknął, zanim
zdecydował, że to nie działa na Baekhyuna, potem przestał i westchnął.
–
Czemu tak w ogóle byłeś na zewnątrz, do diabła? Wiesz, jest przeraźliwie zimno
i-
Właśnie wtedy drzwi otworzyły się i do
środka wszedł Kyungsoo. Jego duże oczy pospiesznie spoczęły na Chenie, zanim
przesunęły się na Baekhyuna i ich wyraz się zmienił, lecz Baekhyun zupełnie nie
potrafił go rozpoznać, ponieważ zimno zmroziło mu umysł i nie mógł nic
przetworzyć.
Bez słowa najmłodszy przesunął się i zabrał
coś ze swojego biurka.
– Kyungsoo! Dlaczego się nie przywitasz? –
Chen uroczo wydął wargi, jednak i Kyungsoo, i Baekhyun znali go wystarczająco,
aby uznać go za denerwującego.
–… … …Hej – przywitał się Kyungsoo, a
Baekhyun nagle zrozumiał, dlaczego Kyungsoo zachowuje się w taki sposób.
Wydarzenia poprzedniej nocy przetoczyły się przez jego umysł i jeśli dobrze
pamiętał, wyglądało na to, że Kyungsoo zatrzasnął za sobą drzwi po tym, jak
zobaczył, że się całowali.
Pomyślał, że może mogło być to lekkie
zauroczenie, ale najwyraźniej nie.
– Kyungsoo, pozwól mi ze sobą porozmawiać!
– powiedział lekkomyślnie Baekhyun, ale zanim Chen mógł zacząć lamentować, że
został wykluczony albo Kyungsoo mógł odmówić, Baekhyun złapał Kyungsoo za rękę
i wyszedł z nim za drzwi.
– Jeśli chodzi o wczorajszy pocałunek… –
zaczął Baekhyun, kiedy znaleźli się na zewnątrz, jednak zanim mógł kontynuować,
Kyungsoo złośliwie mu przerwał.
– Więc właśnie to robiłeś? Bawiłeś się
moimi uczuciami? – warknął cicho Kyungsoo, ale zrobił to w taki sposób, że
niemal przeraził Baekhyuna. – Nie pomyślałbym, że jesteś typem osoby, która
wbiłaby przyjacielowi nóż w plecy.
– Co? – Baekhyum zamrugał zmieszany, ale
Kyungsoo to pominął.
– Najpierw słyszałeś, jak mówiłem, że uważam,
że jest… uroczy, a kończysz na tym, że coś was łączy.
– Co?! To był całkowity błąd, przysięgam-
– Nie wiem, czy wciskasz mi kit czy nie,
Byun Baekhyun, ale nie wciągaj mnie w to. Jeśli Chanyeol chce podążać za tobą
jak szczeniak, nie rób mi tego, kiedy już wiesz, że on żywi do ciebie jakieś
uczucia-
– Więc to o to chodzi? – Baekhyun zaśmiał
się, wprowadzając Kyungsoo w osłupienie. – Myślisz, że Park Chanyeol lubi mnie? – Kyungsoo zamarł, patrząc na
Baekhyuna dużymi, zdezorientowanymi oczami, a to tylko sprawiło, że dla
Baekhyuna sprawy wyglądały śmieszniej. Starszy podszedł do Kyungsoo w sposób,
który był niemal groźny. Kiedy jego twarz znalazła się kilka centymetrów od
Kyungsoo, który zmusił się do tego, by odpowiadać spokojnym spojrzeniem,
Baekhyun zachichotał, zaskakując ich obydwu.
– Bardzo, bardzo go lubisz, prawda? – Głos
Baekhyuna był cichy, a oczy Kyungsoo rozszerzyły się.
– J-Ja…
– Jesteś takim idiotą, Kyungsoo,
przysięgam. – Baekhyun po raz kolejny się zaśmiał i mógł zobaczyć, jak Kyungsoo
mruży oczy. Nikt nie będzie go obrażał bez przyczyny.
– Zawsze nazywasz go „Yeol”, a kiedy ja to
zrobiłem, nakrzyczał na mnie, żebym przestał i-
– Poważnie?
– Baekhyun złapał się za brzuch i śmiał się dalej, a Kyungsoo poczerwieniał z
zażenowania i złości, czekając, aż jego były współlokator wyjaśni tę sytuację. Boże, Park Chanyeol na pewno jest głupi,
skoro nawet nakrzyczał na Kyungsoo, by przestał.
– Kyungsoo, nie masz się o co martwić –
dokończył Baekhyun, kiedy otarł łzy śmiechu ze swoich oczu. – Chanyeol nigdy
mnie nie polubi.
Kyungsoo patrzył na Baekhyuna szeroko
otwartymi, nieprzekonanymi oczami.
– Widzisz, Chanyeol ma duże ego. To
oczywiste, że chciał wykonać wyzwanie, jeśli wszyscy tego chcieli. – Dobra, z mojej perspektywy. Ja też nie
jestem taki pewien, dlaczego wykonał to zadanie, ale… – On ma również
bardziej… uch, wyszukany gust.
Kyungsoo nadal patrzył na niego w
zdezorientowaniu.
– Co oznacza, Kyungsoo-ah, że on nigdy nie
polubi najlepszej dziwki w szkole, której usta były plamione przez spermę
niezliczonych fiutów, a jej tyłek był wykorzystywany przez mężczyzn, których
nawet nie pamięta. – Kyungsoo zamrugał i zaczerwienił się przez jasne szczegóły
i to, jak szczery Baekhyun był w tym wszystkim.
– Ja także nigdy go nie polubię. Nigdy.
– D-D-Dlaczego jesteś taki pewien-
– Jestem tak cholernie pewien, Kyungsoo – odpowiedział spokojnie Baekhyun, nawet jeśli
jego głos drżał. – Nigdy w życiu nie będę tak pewien. Kyungsoo, nawet jeśli
kogoś polubię, to nigdy nie będzie on. Do kurwy nędzy, nawet jeśli byśmy obaj
zostali na tym świecie, nigdy nawet nie zbliżyłbym
się do tego, by patrzeć na niego w romantyczny sposób. Nie martw się.
Usta Kyungsoo w kształcie serca uformowały
prostą linię, kiedy to rozważał.
– Myślałem, że dobrze o tym wiesz –
sprostował Baekhyun i spojrzał w duże oczy Kyungsoo.
– Jasne, puszczam się. Piję, czasami palę.
Nie przejmuję się prowadzeniem dobrego życia, bo nie wierzę, że istnieje coś
takiego. Robię wszystkie te rzeczy, których nienawidzisz, kiedy patrzysz, jak
ludzie je robią. – Widział, że oczy Kyungsoo błysnęły z zaskoczenia, chociaż
wiedział, jak bardzo Kyungsoo już go ocenił po pierwszym wrażeniu. – Ale to nie
znaczy, że jestem złą osobą. Nigdy nie zdradziłbym moich przyjaciół, w imię niczego,
a już na pewno nie w imię miłości.
Dostrzegł, że oczy Kyungsoo błysnęły z
ogromnym poczuciem winy i nagle Baekhyun poczuł się źle. Dlatego podszedł do
swojego byłego współlokatora i poklepał go po plecach.
– Tęsknię za tym, że byliśmy
współlokatorami. Co powiesz na to, żebyśmy spędzili dzisiaj razem czas? –
Oferta ta była tak dobra jak przebaczenie i Kyungsoo z wdzięcznością pokiwał
głową, posyłając mały uśmiech, zanim pozwolił Baekhyunowi poprowadzić się.
Chen zawsze nazywał się dobrą osobą.
Dobrą, nie wścibską osobą.
Ale kiedy zobaczył, jak jego przyjaciel
podejrzanie wyciąga gdzieś swojego byłego współlokatora, naprawdę nie mógł nic
poradzić na to, że wsadzał nos w nie swoje sprawy.
Tak właściwie powinno być to uznane za jego
sprawę. Koniec końców chodziło o jego przyjaciela i współlokatora.
Zaciekawiony Chen podszedł na palcach do
drzwi i przycisnął do nich ucho. Na szczęście nadal byli na zewnątrz, sądząc po
brzmieniu ich rozmowy i na szczęście mógł usłyszeć każde ich słowo.
Końcowo, chociaż czuł się obrażony przez
to, że całkowicie o nim zapomnieli i zwyczajnie olali go dla siebie samych,
przynajmniej zdobył jakieś nowe interesujące informacje.
Więc
Kyungsoo lubi Chanyeola, co? Chen uśmiechnął się niemal złośliwie dlatego, iż wiedział coś
nowego o swoim współlokatorze. To całkowicie potwierdziło jego wczorajsze
pijackie obserwacje, kiedy widział, jak Kyungsoo nie tak dyskretnie wstał i
wybiegł z twarzą wykrzywioną z wściekłości i zazdrości.
Być może Chen mógł odrobinę pomóc Kyungsoo.
Ostatnimi czasy Chanyeol zrozumiał coś o
Baekhyunie.
Nienawidził założyciela kółka kulinarnego.
– Noona? – zapytał Chanyeol, smażąc
wołowinę. Patrzył, jak straszna przewodnicząca, której na imię było Jessica,
podchodzi ze zwodniczo słodkim uśmiechem. – Nie jestem pewien, co oznacza to
słowo… – Pokazał Baekhyunowi, żeby podał jej przepis, ale Baekhyun zignorował
go i odsunął się, gdy ona znalazła się metr od niego.
Wzdychając, wyższy odstawił jedzenie, nie
pominąwszy zdezorientowanej miny, która przewinęła się przez twarz Jessici
przez zachowanie Baekhyuna i wziął przepis, żeby coś jej pokazać. Wyjaśniła mu,
a potem odeszła. Baekhyun powrócił na swoje miejsce i dalej pomagał, jak gdyby
nic się nie stało.
– Dlaczego tak bardzo jej nienawidzisz? –
zapytał Chanyeol, kiedy Baekhyun (za bardzo) solił wołowinę. Zignorował go.
– Pojebie, mówię do ciebie! – wysyczał
Chanyeol. Kusiło go, żeby chwycić skwierczącą wołowinę i rzucić nią Baekhyunowi
w twarz.
– Nienawidzę wszystkich kobiet – odparł
nonszalancko Baekhyun po dłuższym naciskaniu przez Chanyeola. Wyższy uniósł
brew.
– Wow… Wiedziałem, że geje nie lubią
dziewczyn, ale nigdy nie podejrzewałem, że muszą ich nienawidzić… - Wkurzony
Baekhyun wziął miskę i mocno popchnął Chanyeola (chociaż jego wzrost nie zrobił
olbrzymowi zbyt wiele), zanim odszedł, żeby zacząć wołowinę od nowa.
– Ale chodzi mi o to, że… Nie musisz
nienawidzić Jessici-noony. Wiesz, jest miła. – Jeśli nie zwracasz uwagi na jej lodowatą powłokę i osobowość, i
usposobienie…
– Wszystkie kobiety są takie same. Tylko
manipulują innymi i wbijają nóż w plecy, i zdradzają, i oszukują – wyrzucił z
siebie Baekhyun. Oczy Chanyeola rozszerzyły się.
– Wow, jesteś taki ograniczony, Byun
Baekhyun. Przestań generalizować ludzi albo inaczej skończysz umieszczając nas
razem. – Chanyeol nie wiedział dlaczego, ale czuł się dziś bardziej
żartobliwie-wredny niż wredny-wredny i cieszył się z patrzenia, jak Baekhyun
coraz bardziej się denerwuje.
– Pieprz się, Park Chanyeol – syknął
Baekhyun, jego oczy zwęziły się do szparek, zanim wziął gotowaną wołowinę i
wepchnął ją sobie do ust. Wtedy Chanyeol tego pożałował.
– Byun Baekhyun! To mój kawałek! – Resztę
kółka spędzili kłócąc się ze sobą o to, kto zdobędzie ostatni kawałek wołowiny.
– Wydaje się, jakby minęły wieki, odkąd
rozmawialiśmy ostatni raz – powiedział Chen, kiedy on i Chanyeol wracali z
kółka muzycznego, innych jakoś nigdzie nie było. Chanyeol skinął głową,
zgadzając się.
– Co do Kyungsoo… – zaczął Chen, a Chanyeol
niemal zatrzymał się z zaskoczenia. – Zauważyłeś, jak zachowuje się w twojej
obecności?
–…Uch… – Chanyeol poruszył mózgiem, ale
naprawdę nie potrafił o niczym myśleć. – Normalnie?
Chen nie odpowiedział i przez moment
Chanyeol bał się, że jego były współlokator przejrzał go i zauważył jego
uczucia, które żywił do obiektu swoich westchnień-
–…Powinieneś częściej się z nim spotykać –
odrzekł wreszcie Chen, a Chanyeol zarumienił się. Na szczęście Chen patrzył
gdzieś indziej, machając do któregoś ze swoich przyjaciół, którego Chanyeol nie
rozpoznał.
On
wie? Pomyślał
Chanyeol, ale zanim zdążył zapytać (dyskretnie oczywiście), Chen mówił dalej.
– A więc… twoje odważne wyzwanie, co? –
Chen poruszył brwiami, a serce Chanyeola mimowolnie na moment zatrzymało się.
Uderzył Chena w ramię, jego policzki zaróżowiły się.
– To tylko wyzwanie, nic więcej. – Chanyeol
zmrużył oczy. – Co ty sugerujesz?
– Nic, nic. – Chen beztrosko wzruszył
ramionami. – Tylko nie myślałem, że naprawdę to zrobisz.
– Ja też tak nie myślałem… – mruknął do
siebie Chanyeol.
– Co to było? – Chen podniósł głos, a
Chanyeol zarumienił się i potrząsnął rękami oraz głową.
– N-Nic! – odrzekł naprędce. Wyglądało na
to, że Chen nie zauważył niczego nienormalnego. Wzruszył ramionami, zanim
spojrzał na swoje stopy.
– Nie mogę się doczekać, aż zjawi się jakiś
chłopak i powali Baekhyuna na kolana. – Chen westchnął, zatrzymując się na
chwilę i kopiąc niewidzialny kurz pod swoimi stopami. – Mam na myśli to, że
wiem, że zawsze chciał być tym, który zwali z nóg jakąś dziewczynę, ale tym
razem chcę, by ktoś wyciągnął go ze świata seksu i wepchnął go do świata
miłości.
Tak,
to mogłoby być możliwe, gdyby Baekhyun w nią wierzył. Pomyślał sobie Chanyeol.
– Ale to prawdopodobnie nie będzie możliwe,
prawda? – Chen zachichotał cicho. – Może nawet zdradzać swojego chłopaka z
dziesięcioma innymi, nie byłbym zaskoczony-
– Co? – przerwał mu Chanyeol, stając w
oszołomieniu i patrząc na tego, który miał być najlepszym przyjacielem
Baekhyuna.
– Chodzi mi o to, że tak bardzo ze
wszystkimi się zabawia. Po prostu ma taki nieuczciwy charakter, wiesz?
– Baekhyun taki nie jest. – Chen zamrugał
zaskoczony. Tak właściwie Chanyeol mógłby przedstawić to wredniej, gdyby jego
były współlokator nie był jednym z jego dobrych przyjaciół; prawdopodobnie
powiedziałby coś w stylu „Patrzysz z góry
na swojego przyjaciela? Myślałem, że znasz go lepiej.
– O czym ty mówisz?
– Baekhyun nienawidzi zdrad, powiedziałbym,
że to ostatnia rzecz, jaką by zrobił – wyjaśnił powoli Chanyeol, prawie jak
gdyby Chen był głupi. – Powiedział mi to tak wiele razy, że aż zakorzeniło mi
się w głowie. ZAKORZENIŁO! – Nie wspominając o tym, że pewnego razu kiedy
biseksualny dupek zmuszał go wbrew niemu…
– Naprawdę? – Chen był zdumiony i wtedy
właśnie wszystkie podejrzenia Chanyeola wobec swojego byłego współlokatora o
to, że robi sobie z niego żarty, rozpłynęły się w powietrzu. – Nigdy mi tego
nie powiedział…
– Mówiąc szczerze, nawet nie wiem, czego
nienawidzi bardziej: miłości czy zdrad. – Chen znów zamrugał.
– Od kiedy czuje wstręt do miłości?
– Od zawsze – odparł Chanyeol i odwrócił
się, by porządnie spojrzeć na Chena. Czy ten koleś cokolwiek wiedział?
– Ja po prostu… Nigdy nie powiedział mi
żadnej z tych rzeczy… – wyszeptał Chen i poszedł dalej, Chanyeol nie miał
wyboru, musiał iść za nim.
– Co masz na myśli?
– Nie wiem. On po prostu… po tym, co się
stało, zachowywał się normalnie poza piciem alkoholu i puszczaniem się. Jestem
pewien, że nic więcej się nie zmieniło – cóż, byłem pewien, dopóki nie powiedziałeś mi tego- – Właśnie wtedy Chen
urwał, jego wzrok gdzieś powędrował. Zaciekawiony Chanyeol automatycznie
podążył za nim. Drzwi do pokoju jego i Baekhyuna znalazły się w jego polu
widzenia – tylko że tym razem wyglądały inaczej.
Złośliwe czerwone gryzmoły wykonane sprayem
i farbą dekorowały prawie każdy centymetr drzwi. Chanyeol nie rozumiał słów,
jakie były tam napisane, poza dwoma dużymi sylabami namalowanymi sprayem na
środkowej części.
„UMRZYJ”
Kiedy Chanyeol przyjrzał się z bliska, mógł
zobaczyć słowa typu „kurwa” czy „dziwka” i okropne zdania jak „obciągnij mojemu
bogatemu wujkowi, zapłaci ci swoją spermą”, „jedyną pracą, jaką dostaniesz,
będzie bycie prostytutką w centrum miasta” oraz „jedyną rzeczą, jaką widzą w
tobie ludzie, jest twoje ciało, a to jest tak zużyte i zbrukane, że pewnego
dnia nikt nie będzie cię chciał”.
– Co, do cholery… – wyszeptał Chanyeol,
czując, jak jego serce puchnie od intensywnego uczucia (nadal nie wiedział od
czego). Jednak zanim zdążył wybuchnął, wciął się Chen.
– To jest wymierzone w Baekhyuna. –
Westchnął. – Każda popularna osoba musi mieć też anty-fanów.
– Czemu, tak w ogóle, ktoś go nienawidzi? –
Tylko ja mogę go nienawidzić. – To
nie tak, że zrobił coś złego – oczywiście poza pieprzeniem przypadkowych ludzi.
– On naprawdę nie zrobił nic złego. Jeśli
to, co mówisz, jest prawdą, nie pomagał nikomu w zdradzie, więc technicznie
nikogo nie obraził. – Chen wyjął chusteczkę i wytarł napisy, a potem westchnął,
kiedy te nie zeszły. – Domyślam się, że to już tu jest jakąś chwilę. Tak czy
inaczej dosyć często ktoś obrzuca go nienawistnymi tekstami. Ale to raczej go
nie rusza.
– Ale kto mógłby to robić? – Do kurwy? Chanyeol gapił się na czerwone
litery i gdyby zobaczył je w ciemności, zwariowałby.
– Ludzie, którzy są o niego zazdrośni. Ci,
którzy chcą nim być, którzy chcą jego wyglądu albo ciała. Czasami także jego
osobowości. Jak o tym myślę – może mieć wszystkich facetów, których chce, jego stopnie
są dość dobre, jest również w miarę towarzyski i miły do rozmowy i do tego
wszystkiego może być troskliwy, jeśli wymaga tego sytuacja. – Fałszfałszfałszfałszfałsz. Myślał
Chanyeol i zignorował dręczące go uczucie pochodzące z jakiejś jego małej części,
które mówiło mu, że sam siebie okłamuje. – W zasadzie jest idealny. Jeśli
faceci nie chcą jego tyłka, chcą być jak on.
– Nie tylko to, ale też można by
powiedzieć, że niektórzy kolesie są dość drobiazgowi – Zdaje się, że nie mogą
przeboleć, że ich bezmyślne „zauroczenia” chcą się dostać do majtek Baekhyuna.
Wydaje im się, że obiekty ich westchnień należą do nich, nawet jeśli ci ich
nawet nie zauważają. Więc tak. W zamian wyładowują się na Baekhyunie.
– Jednak niektóre… niektóre słowa są
naprawdę podłe… – skomentował Chanyeol, przebiegając dłońmi po czerwonej
farbie, jego palce drżały.
– Tak, ale Baekhyun jest twardzielem–
Prawdopodobnie każe wymienić drzwi. Czasami muszą otrząsnąć się ze swojej
obsesji. Założę się, że jeśli Baekhyun zaoferowałby im przespanie się ze sobą,
zgodziliby się w mgnieniu oka. – Chen znowu westchnął. – Dostaje nienawistne
wiadomości i groźby począwszy od listów aż po
zdecydowane czyny fizyczne jak popychanie czy „przypadkowe” podkładanie
mu nogi i tak dalej. Czasami, jeśli mogą, włażą mu do pokoju i zabierają
wszystkie jego rzeczy, a potem je palą – raz wsadzili jego laptop do wody, ale
tylko się z tego śmiał i powiedział mu, że dali mu wymówkę, by nie odrabiał
pracy domowej. Naprawdę są paskudni. Innym razem- Co ty robisz? – Chen urwał,
gdy zobaczył, jak Chanyeol spluwa na rękaw swojego swetra i zaczyna wycierać
nim drzwi.
– A jak myślisz? – Chanyeol tarł jeszcze
mocniej. Chen tylko się gapił.
– Mogę po prostu zadzwonić do Baekhyuna i
powiedzieć mu, żeby wymienił drzwi, nie ma problemu- – Chanyeol za chwilę
przerwał i wstał, odwracając się do swojego byłego współlokatora.
– Wiem, że Baekhyun jest „twardzielem”,
wiem to. Widzę to. Ale kiedy trzeba tolerować takie gówno- – Drżącym palcem
wskazał na złośliwe litery przesączone czerwienią. –nawet najtwardsze sztuki i
solidne cegły mogą się złamać.
– Może teraz Baekhyun się nie złamie, ale
co jeśli pewnego dnia będzie to jego zły dzień, będzie miał złe myśli i po
prostu będzie chciał, żeby się skończył, ale będzie musiał sobie z tym radzić?
Co jeśli ten dzień jest dzisiaj? – Chanyeol słyszał swój ciężki oddech,
zastanawiając się, dlaczego, do cholery, tak się w nim zagotowało przez coś
takiego. Widział szeroko otwarte oczy Chena, które na niego patrzyły. – Co
jeśli nie będzie mógł dziś sobie z tym już poradzić?
Zapadła krótka cisza i chociaż Chanyeol
znalazł wsparcie w oniemieniu Chena, odwrócił się z fuknięciem i ponownie
splunął na swój rękaw, zanim przystąpił do szorowania drzwi.
Mówienie, że był oniemiały, byłoby
nieporozumieniem. Chen był zszokowany do takiego stopnia, że gdyby nawet w tej
chwili nastąpił koniec świata, nie byłby tak zaskoczony.
Obserwował sposób, w jaki Chanyeol z
determinacją wycierał drzwi i czuł się nieco winny za bycie takim gównianym
przyjacielem. Jak to się stało, że tego nie wiedział, że nie wiedział nic, o
czym Chanyeol powiedział mu na temat Baekhyuna? Jak to się stało, że nigdy nie
rozważył tego oczywistego faktu, że
pewnego dnia Baekhyun może złamać się pod presją i nienawiścią?
Było to bardzo nieprawdopodobne, prawie
niemożliwe, jednak wciąż istniała ta odrobina prawdopodobieństwa – jedna cząsteczka
szansy, że Baekhyun złamie się i skrzywdzi samego siebie.
I nawet jeśli było sto cząsteczek w
szansie, Chen by w to nie wierzył.
Był również fakt, że nastawienie Chanyeola
do Baekhyuna całkowicie zmieniło się, odkąd pierwszy raz go zobaczył. Było tak
totalnie wywrócone do góry nogami, że Chen zastanawiał się, czy to naprawdę
Chanyeol.
– Poza tym nie waż się mówić o tym Baekhyunowi – syknął Chanyeol.
Czy
on… troszczy się o Baekhyuna? Dumał Chen, mówiąc swojemu byłemu współlokatorowi, że
przyniesie trochę mokrych ręczników, żeby mu pomóc. Nikt nigdy tego nie robił.
Nikt
nigdy nie troszczył się o Baekhyuna, nie prosząc o nic w zamian.
I był wdzięczny, bardziej niż kiedykolwiek.
Wdzięczny, że jest ktoś taki jak Chanyeol,
który pomoże mu z Baekhyunem. Wdzięczny, że chociaż raz ktoś naprawdę dba o
dobre samopoczucie jego najlepszego przyjaciela, a nie tylko o to, żeby go
przelecieć.
Mam
nadzieję, że w przyszłości Baekhyun zakocha się w kimś takim jak ty. Mam
nadzieję, że ktoś taki jak ty będzie w stanie powstrzymać go od zadawania sobie
bólu, powstrzyma go przed tym całym gównem i powstrzyma go od wierzenia, że
miłość jest tylko kłamstwem.
Gdyby
tylko mógł znaleźć kogoś takiego jak ty.
Pierwszą rzeczą, z którą coś było nie tak i
którą zauważył Baekhyun, były drzwi do jego pokoju.
Otworzył je, zatrzasnął za sobą i stanął
twarzą w twarz z jedyną możliwą osobą, która mogła coś im zrobić.
– Czemu te pieprzone drzwi są mokre? –
Chanyeol podniósł wzrok znad swojego telefonu, mrugając niewinnie (lecz
Baekhyun wiedział, że wcale takie nie było).
– O czym ty mówisz? Nie mam pojęcia, o co
ci chodzi – odpowiedział swobodnie. Baekhyun podejrzliwie zmrużył oczy.
– W tej chwili powiedz mi, co, u licha,
zrobiłeś z drzwiami. – Na to Chanyeol wstał, rzucił swój telefon na łóżko i
zamaszystym krokiem podszedł do swojego współlokatora.
– Zmuś mnie. – Jego głos był niski,
spokojny i niemal seksowny. Baekhyun
zadrżał, na początku nie wiedział, co powiedzieć. Potem uśmiechnął się
złośliwie, kiedy jakiś pomysł wpadł mu do głowy.
– Yeol… – wymruczał, ale zamiast zobaczyć
wściekłość przemykającą przez twarz olbrzyma, Chanyeol uśmiechnął się szerzej
niż on sam.
– Kontynuuj. I tak jestem do tego
przyzwyczajony. – Wydaje mi się, że
zaczynam to lubić… Chanyeol zaczął myśleć, ale szybko wyrwał się, odpychając
te myśli. Baekhyun prychnął, po raz pierwszy był
zagubiony, a Chanyeol uśmiechnął się szerzej.
– Pieprz się, Park Chanyeol – warknął.
Zamiast cofnąć się z powodu obelgi, Chanyeol zrobił krok naprzód. Automatycznie
Baekhyun odszedł w tył, ich kroki były analogiczne wobec siebie, a dystans
między nimi pozostawał ten sam, dopóki Baekhyun nie został przyparty do drzwi.
Zanim zdążył pomyśleć o ucieczce, Chanyeol położył ręce po obu stronach głowy
Baekhyuna, zatrzymując go w miejscu.
– Uważaj na słowa. – Zachichotał
złowieszczo Chanyeol, a Baekhyun zarumienił się z zażenowania (nie z powodu
bliskości, nie, nie, nie).
– Nienawidzę cię-
– Cii. Używaj grzecznych słów, bo nie
chcesz wiedzieć, jak inaczej mogę sprawić, że twoje usta będą niegrzeczne. –
Gdyby Chanyeol się pochylił, Baekhyun usłyszałby jego szybko bijące serce tak
samo, jak Chanyeol usłyszał by to samo u niego.
Po raz pierwszy Baekhyun nie wiedział, co
począć, ale nie na długo.
– Pierdol się – zaklął prowokująco Baekhyun.
Obserwował, jak czoło Chanyeola marszczy się z powodu jego nieposłuszeństwa,
czuł, że jego własne kąciki ust wykrzywiają się ku górze, podczas gdy te
Chanyeola ściągnęły się w dół. – Możesz, kurwa, próbować mnie powstrzymać, ale
wiedz, że ty i twoja głupia dupa nie możecie tego zrobić, nawet gdybyś się,
kurwa, starał. Pierdol się, ty pierdolony pojebie. Nie jestem twoją pierdoloną
dziwką, dupku, nie możesz mnie, do cholery, kontrolować, a ten twój nędzny,
mały kutas nie jest wystarczający do- – Jednakże zanim Baekhyun mógł powiedzieć
coś więcej, jego słowa zostały powstrzymane przez usta. Tak, właśnie tak – Park
pierdolony Chanyeol może robić, co tylko chce, ale Byun Baekhyuna nie można
powstrzymać-
Zaraz, usta?
Oczy Baekhyuna rozszerzyły się, kiedy patrzył
na zamknięte powieki Chanyeola, czuł na sobie jego miękkie usta, a zapach
wanilii i jabłek uderzył w jego nozdrza. Do kurwy nędzy, to był zapach
Chanyeola i niech cię szlag, Chanyeol, dlaczego musisz pachnieć tak przyjemnie-
Nagle poczuł język wdzierający się do jego
ust i zanim zdał sobie sprawę, mocno odwzajemniał pocałunek, czując, jak duże i
niedoświadczone dłonie Chanyeola puszczają ścianę i chwytają jego ramiona.
Iskra przeskoczyła przez jego ciało, pozostawiając go porażonego w miły sposób.
Chanyeol nie całował najlepiej, w istocie robił to chyba najgorzej, ale, o
Boże, tak przyjemnie się go całowało-
Zaraz.
Bez ostrzeżenia Baekhyun odepchnął
Chanyeola, a w efekcie jego zęby przez przypadek przygryzły wargę Chanyeola.
Wyższy zatoczył się do tyłu w szoku, ale w tamtej chwili nikt nie był tak
zaskoczony i przerażony jak Baekhyun.
Co
ja wyprawiam?
Wpatrywali się w siebie, dysząc. Usta
Baekhyuna były obolałe od żarliwego pocałunku, a dolna warga Chanyeola
krwawiła. Obaj czekali na wyjaśnienie swoich czynów.
Co
ja, do cholery, robię? Z nim?
– Baekhyun- – zaczął Chanyeol, ale zanim
zdołał dokończyć, Baekhyun czmychnął, nie racząc zamknąć za sobą drzwi. Przez
cały ten czas ani na moment nie zapomniał uczucia ust Chanyeola utrzymującego
się na jego wargach oraz przyspieszonego rytmu jego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz