niedziela, 31 stycznia 2016

Brisé [6/8]

oryginał: Brisé 
pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
Od: GAB – Seul
Do: Kim Jong In.
„Panie Kim Jongin.
Generalna Akademia Baletowa składa najszczersze życzenia, gratulując panu po raz kolejny przyjęcia do naszego luksusowego programu na zajęcia w 2013 roku z krajowego przesłuchania w lato 2012. Przyczyną wysłania tego emaila jest także zapowiedź, że rejestracje do naszej Akademii zaczynają się późną wiosną, prośbę o formularze proszę wysyłać na adres
school@skballet.org.
Witamy,
Generalna Akademia Baletowa.
Seul”
Jongin zamrugał dwukrotnie i natychmiast zamknął zakładkę, jego serce zaczęło bić szybciej. Spojrzał w lewo, gdzie Kyungsoo bawił się swoim telefonem – wydawało mu się, że niższy chłopak nic nie przeczytał, jako że nie skomentował tego ani słowem.
– Chcesz zjeść ramyeon? – odezwał się, wstając ze swojego biurowego krzesła i szukając portfela.
– Chcesz porozmawiać o tym emailu, który zamknąłeś tak nagle?
Cholera.
Nie było długo przed tym, jak Jongin mógł przestać nosić płaszcze i buty, żeby wyjść z domu, niespodziewanie drzewa zaczęły malować krajobraz piękną zielenią, a kwiaty zaczynały rozkwitać. Jego plan zajęć nie zmienił się bardzo, nadal był tym samym Kim Jonginem, który rano chodzi do szkoły i ćwiczy balet popołudniami, był tym samym Kim Jonginem, który dostawał drobne prace od sąsiadów i tym samym dzieciakiem, który mógł liczyć się tylko ze swoim najlepszym przyjacielem – jako że jego relacje z dwoma pozostałymi członkami rodziny były praktycznie nieistniejące.
– Chcesz, żebyśmy zrobili sobie maraton Harry’ego Pottera w sobotę? – Jongin zapytał w pierwszy czwartek kwietnia, siedząc przed Kyungsoo otoczony przez uczniów, jego głos był przytłumiony.
– Nie mogę – odpowiedział. – Jadę na wycieczkę z rodzicami…
Jongin czekał, żeby Kyungsoo powiedział coś jeszcze, ale drugi milczał. Było dziwnie od jakiegoś czasu, Kyungsoo prosił go, by dołączał do nich na wycieczkach.
– Och… – To było wszystko, co mógł odpowiedzieć.
– Z wielką przyjemnością obejrzę z tobą Harry’ego Pottera, Jongin! – Szczupła postać prawie udusiła go uściskiem, pachniała jak zasypka dla niemowląt, co zawsze go wkurzało. Zauważył zbliżające się trzy inne osoby, zachichotały i usiadły dookoła niego.
– Nie mówiłem do ciebie, Baekhyun, puść mnie!  – Odepchnął kolegę ze swojej klasy, ale ten był zaskakująco wytrzymały.
– Puść go, Baekhyun – powiedział Kyungsoo, zamykając książkę i wstał powoli. Baekhyun puścił go, jednak nie był wystarczająco szybki. Niższy chłopak złapał go za szyję, co sprawiło, że Sehun, Jongdae i Chanyeol wybuchli śmiechem.

– W sobotę możemy popracować nad zadaniem domowym z matematyki – rzekł Jongin tydzień później. Delikatnie odgarnął kosmyk włosów z oczu Kyungsoo. – Później możemy obejrzeć film albo coś…
– W sobotę będę poza miastem… – oznajmił Kyungsoo. – Wrócę tutaj może w sobotę w nocy…
Jongin czekał na zaproszenie, które nigdy nie padło z ust Kyungsoo.

– Czy będziesz dostępny w ten weekend? – Zainsynuował Jongin, zanim Kyungsoo miał szansę olać go piąty raz w tym miesiącu. Kyungsoo szybko oderwał wzrok od telewizora i uśmiechnął się pod nosem.
– Będę… – odpowiedział, trzymając dłoń swojego chłopaka i przysunął się bliżej, aby lekko musnąć jego usta. – …ale w następnym tygodniu już nie.
-
Była połowa maja i Jongin bał się każdego nadchodzącego dnia. Naprawdę nie potrafił wyjaśnić dlaczego, jako że zamierzał spełnić wszystko, o czym marzył, gdy za nieco ponad miesiąc odbędzie się ceremonia wręczenia dyplomów… Czuł się samolubnie za każdym razem, kiedy życzył sobie, żeby noce mogły trwać miesiąc, czuł się głupio za każdym razem, kiedy życzył sobie, by mieć magiczny zegarek i zatrzymać czas. Był przerażony za każdym razem, gdy rozważał powiedzenie swojemu ojcu o tym, że być może będzie musiał wyjechać do Seulu, kiedy nadejdzie lato – najgorzej czuł się, przypominając sobie, iż Kyungsoo nigdy nie poruszał jego planów po skończeniu szkoły.
Bryza wpadła przez osobliwie ogromne okno sypialni Kyungsoo, nie była to ani chłodna, ani gorąca noc – Jongin siedział cicho, mogąc usłyszeć cichy oddech swojego chłopaka i widząc jego cień poruszający się powoli w górę i w dół. Nie mógł spać, próbował nie ruszać się za dużo, pozostając twarzą w dół. Pozwalał delikatnemu wiatrowi łaskotać swoje nagie plecy, pozwalał minutom płynąć, przeczuwając, że świt musi być już blisko. Jongin wstał po raz czwarty tej nocy, sprawdzając opustoszałą ulicę. Zszedł po schodach, by wypić szklankę wody, umyć twarz i ponownie spocząć na łóżku.
Zachowywał się w ten sposób przez ponad dwa tygodnie i stawało się to męczące.
– Jonginah – odezwał się cicho Kyungsoo, Jongin zawsze uwielbiał jego zaspany głos, jako że był bardziej chrapliwy niż zazwyczaj. – Wszystko w porządku?
– Tak – odpowiedział, odwracając się do niego twarzą. – Po prostu nie mogę spać.
– Możesz włączyć telewizor, jeśli chcesz.
– Nie, j-jest w porządku…
– Jest ci niedobrze czy coś? – Kyungsoo odwrócił się, by być ze swoim chłopakiem twarzą w twarz.
– Nie- w-wszystko dobrze. Ja-
Kyungsoo zmarszczył brwi, ale Jongin nie mógł zobaczyć rysów jego twarzy, poruszył się, by dosięgnąć jego dłoń, głaszcząc  jego skórę.
– Kyung… – powiedział cichszym tonem. – Co zamierzasz zrobić, kiedy skończymy szkołę?
Starszy próbował skupić się na oczach Jongina lub na wyrazie jego twarzy, ale nie uzyskał nic poza ciemnymi cieniami – oddychał powoli i splótł palce z tymi Jongina, podczas gdy chichot opuścił jego usta.
– Czekałem z tym, żeby powiedzieć ci później, może po rozdaniu dyplomów… – odparł – Jeździłem w każdy weekend na wykłady i wcześniejsze egzaminy wstępne do college’u…
Serce Jongina podskoczyło, teraz był jeszcze bardziej przerażony.
– Gdzie?
– Do Seulu?
– Mówisz poważnie?! – Jongin podskoczył na materacu i prawie wylądował na Kyungsoo.
– Mów ciszej! – To było wszystko, co mógł powiedzieć Kyungsoo, kiedy siadał naprzeciwko Jongina. – Tak, chcę złożyć podanie na kierunek Multimedia na Narodowym Uniwersytecie Sztuki. Nie mówiłem ci, bo chciałem ci zrobić niespodziankę… Czy to jest to, co dręczyło cię przez ostatni miesiąc?
– Pójdzie ci bardzo dobrze, cóż, ja zwyczajnie- – Jongin nie mógł przestać się uśmiechać. – Czekaj, skąd wiedziałeś, że ja-
– Wydaje ci się, że cię nie znam? – powiedział Kyungsoo z kamienną twarzą.
– Zauważyłeś? – zapytał Jongin, przenosząc wzrok na kolana, myślał, że potrafi zatrzymać to dla siebie, żeby nikogo nie martwić. Przez moment trwali w ciszy. – Każdego dnia jestem coraz bardziej niespokojny w sprawie wyjazdu, Kyungsoo. Każdy dzień jest bardziej przerażający, wiesz? Tak bardzo denerwuję się z powodu pieniędzy, z powodu mojego taty, z powodu wszystkiego, co muszę zostawić, ale przede wszystkim dlatego, że będę musiał zrobić to sam. To przeraża mnie nawet bardziej. To zabrzmi bardzo przytłaczająco, ale jesteś jedyną osobą, na której mogę polegać każdego dnia, Kyungsoo.
Kyungsoo milczał, podczas gdy jego chłopak bawił się swoimi palcami.
– Wiem – odpowiedział, lekko ściskając dłoń Jongina. – Pamiętałem o tym, by cię nie zostawić, odkąd byliśmy mali, to może trochę pretensjonalne z mojej strony i nigdy się do tego nie przyznawałem, ale od kiedy cię poznałem, wiedziałem, że potrzebujesz kogoś przy sobie, że potrzebujesz wsparcia i towarzystwa.
– I zdecydowanie nie litość ani to, że ci współczuję, Jongin, ja po prostu cię zauważyłem. Pamiętam, że w klasie byłeś bez życia przez cały czas, byłeś bardzo samotny, bardzo cichy i bardzo chudy. I to nie tak, że byłem największą kulką szczęścia, ale zwyczajnie nie mogłem patrzeć na ciebie w takim stanie.
Jongin zmarszczył brwi, kiedy jego pamięć powędrowała do czegoś, co Chanyeol powiedział wiele lat temu:
– Zawsze myślałem, że jesteś bardzo rozmowny, jako że Kyungsoo ciągle z tobą rozmawia, a Kyungsoo nie bardzo rozmawia z ludźmi… rozmawia z tobą. Ale robi to tylko z tobą. To miłe.
– Nadal jestem bardzo chudy, wiesz? – powiedział Jongin z uśmieszkiem.
Kyungsoo pokiwał głową z uśmiechem na twarzy, ciągnąc Jongina, by ponownie się położyć, tuląc się pomiędzy poduszkami i kołdrą, plącząc ze sobą nogi.
– Kiedy powiedziałeś mi o swojej mamie, swoim tacie i problemach, które miałeś, przyrzekłem sobie, że będę tutaj dla ciebie – wyjaśnił Kyungsoo. – I od kiedy zostałeś przyjęty, tylko szukałem sposobu, by nadal móc być blisko ciebie… to nie jest dziwne, prawda?
– Nie! Wcale nie… – odparł Jongin, głaszcząc miękkie włosy swojego chłopaka i obejmując go drugą ręką. – Nie masz pojęcia, jak szczęśliwym mnie to czyni, Kyung.
Wymienili czuły pocałunek, a Jongin pomyślał, że nigdy nie mógłby kochać kogoś tak bardzo, jak kochał Do Kyungsoo – włączając w to spojrzenia  i ciszę.
– Zatem… Narodowy Uniwersytet Sztuki? – spytał Jongin. – Kiedy składasz podanie?
– Już to zrobiłem, w zeszłym tygodniu – odrzekł. – Wiesz, że od zawsze lubiłem produkcję medialną i animację cyfrową, więc… wydaje mi się, że za miesiąc otrzymam wyniki.
– Chcę wiedzieć tylko jedną rzecz… – Jongin przysunął się bliżej Kyungsoo, owijając rękę dookoła jego talii. Badał ciepłą skórę pod jego koszulką, szepcząc cicho – ...czy poślubisz mnie w najbliższym czasie?
-
Dzień ukończenia szkoły był rozgardiaszem. Pogoda nie mogłaby być bardziej gorąca, była połowa czerwca i po raz pierwszy musiał założyć każdą jedną część swojego mundurku, było deszczowo i otoczenie pachniało jak błoto. Jongin musiał czekać do drugiej po południu, żeby ujrzeć Kyungsoo tego dnia, a do tego wszystkiego musiał spędzić dwadzieścia naprawdę niezręcznych minut zamknięty w samochodzie swojego taty.
Och, i buzia Eunmi nie zamykała się przez całą drogę.
– Jongini, wiesz, ostatnio nie rozmawialiśmy zbyt wiele, jakie są twoje plany po odebraniu dyplomu? Myślałeś o pracy? – odwróciła się na przednim siedzeniu, jej nienaturalne jasnobrązowe loki podskakiwały dookoła jej twarzy. Gardło Jongina zacisnęło się, próbował unikać jej wzroku, ignorując swojego ojca, który analizował rysy jego twarzy we wstecznym lusterku.
– Nie wiem, Eunmi – odpowiedział.
– Zawsze uważałam, że mógłbyś pracować w banku, osoba pracująca w banku niekoniecznie musi umieć obchodzić się z ludźmi. Nie to co ja, sprawiam, że wszyscy moi klienci w piekarni zawsze są zadowoleni-
Mówiła w ten sposób przez całą drogę do szkoły, dopóki jego tata nie wyłączył silnika i nie wyszli na wpół zapełniony szkolny parking. Zauważył kilku kolegów ze swojej klasy, mających na sobie niebieskie i czerwone mundurki, wszyscy mieli zaskakująco dobrze ułożone włosy i perfekcyjnie czyste buty. Przeskanował wzrokiem wszystkich zebranych, dostrzegł Sehuna z rodzicami, Hyeri rozmawiającą z innymi dziewczynami z ich klasy oraz zbliżających się Baekhyuna i Chanyeola; nie widział tylko osoby, której tak naprawdę szukał.
– Gratulacje, stary. – Chanyeol klepnął go w plecy, a Baekhyun zachichotał z ramionami skrzyżowanymi na piersi. – Kończymy szkołę!
– Tak, świetnie, prawda? – odrzekł Jongin. – Chłopaki, widzieliście Kyungsoo?
– Nie, musi być w drodze, ceremonia zaraz się zacznie – odparł Baekhyun.
– Hej! Kiedy wyjeżdżasz do Se- – Chanyeol niemalże wykrzyczał i Jongin nie potrafił wystarczająco podziękować temu, że Baekhyun podbiegł i zakrył usta swojego przyjaciela.
– Kiedy zamierzasz usiąść, Jongin?! Twoje miejsce jest utaj, chodź, chodź, wydaje mi się, że Jongdae już tam jest, chodź! – Powiedział szybko i przesadnie chudy chłopak, zaś Chanyeol nie potrafił ukryć zażenowania na swojej twarzy. Jongin nie miał odwagi, by spojrzeć na swojego ojca. Baekhyun popchnął Chanyeola w przeciwnym kierunku, machając na pożegnanie rodzinie Jongina.
– Pójdę usiąść, do zobaczenia później. – Jongin pomachał i pobiegł na swoje miejsce, lekceważąc, jak podejrzliwie tato mierzył go wzrokiem. Nie ruszył się, więc Eunmi pociągnęła go za ramię, krzycząc „Zrobimy dużo zdjęć, Jongini!”. Przewrócił oczami.
Minuty mijały, a Jongin nadal przyglądał się głównemu wejściu co dwadzieścia sekund. Kim Jongdae siedział tuż obok niego i nie przestawał się z niego naśmiewać – właściwie starał się jakoś rozerwać Jongina, bo mógł powiedzieć, że ten wyglądał na podenerwowanego. Sala była zapełniona, kiedy zegar pokazał 13:56, profesorowie już znajdowali się na scenie, a Jongdae opowiadał o swoich planach na przyszłość w Seulu, gdzie będzie studiował Muzykę Teatralną na renomowanym uniwersytecie. Jongin uśmiechnął się najbardziej promiennie, jak mógł, tego dnia.
– Kiedy wyjeżdżasz? – zapytał Jongdae.
– Za trzy tygodnie – odpowiedział Jongin.
– Kyungsoo jedzie z tobą?
– Nie, on wyjeżdża miesiąc później.
Jongdae pokiwał głową i pozostał cicho. Jongin obrócił się i zauważył machającą Eunmi, jego ojciec był jak zawsze poważny, miał ręce założone na piersi. Próbował wysilić się na uśmiech, ale nie udało mu się, więc Jongin udawał, że tego nie widział. Przebiegł wzrokiem po miejscach uczniów kończących szkołę, gdzie zauważył Baekhyun rozmawiającego z Minah, jej włosy w ładny kaskadowy sposób opadały na jej plecy. Dwa rzędy za nimi piękna dziewczyna, która lubiła być nazywana Sulli, robiła zdjęcia z osobą, którą prędko rozpoznał – wąskie ramiona, duża głowa, duże usta i duże oczy – jego klatka piersiowa podskoczyła i nie mógł zapobiec uśmiechowi.
– Mógłbyś spróbować udawać, że nie jesteś zdesperowany –  odezwał się Jongdae, grając w Angry Birds na swoim telefonie.
– Zamknij się, Jongdae.

– Wyglądasz bardzo uroczo na tym zdjęciu, zobacz! – Eunmi pomachała telefonem blisko oczu Jogina, gdy weszli do salonu. Jego tato włączył światła i poszedł do kuchni. – O MÓJ BOŻE! – pisnęła Eunmi po raz piąty w ciągu dwudziestu minut. – A spójrz na to z twoimi przyjaciółmi, to było słodkie, pamiętam, jak Kyungsoo miał dwanaście lat, wcale się nie zmienił!
– Jongin, czy możesz tutaj na chwilę przyjść? – zawołał go jego ojciec. – Eunmi, czy mogłabyś zostawić nas samych, proszę? – powiedział mężczyzna, gdy usłyszał odgłos zbliżających się obcasów. Przełknął ciężko ślinę.
Jongin denerwował się przez cały dzień, nie dlatego, że był to dzień ukończenia szkoły, ale dlatego, że przysiągł, że tego dnia powie ojcu o Seulu.
Trząsł się.
– Tak? – spytał, kiedy wszedł do kuchni i zobaczył swojego tatę ze skrzyżowanymi rękami, opierającego się o szafkę kuchenną. Słyszał głos Kyungsoo, gdy szybko spotkali się po tym, jak ceremonia się skończyła.
-
– Gratulacje. – Mniejszy uśmiechnął się, żartobliwie uderzając Jongina w ramię swoim dyplomem.
– Wzajemnie – odpowiedział.
– Zamierzasz to zrobić po tym wszystkim?
– Tak, udamy się do domu i tam mu powiem – powiedział Jongin. – Miejmy nadzieję, że mnie nie zabije.
– Nie zrobi tego… – zapewnił Kyungsoo. – Prawdopodobnie będzie wściekły, ale nigdy nie był wobec ciebie agresywny, prawda?
Jongin potrząsnął głową.
– Jeśli cokolwiek by się stało, zadzwoń do mnie – rzekł Kyungsoo, kładąc dłoń na ramieniu swojego chłopaka. – Wszystko będzie dobrze, Jongin. Tak czy owak, zadzwoń do mnie, dobrze? Po prostu żebym wiedział, co się stało. Możesz przyjść do mnie na obiad.
Jongin uśmiechnął się do niego.
– Wyglądasz dzisiaj naprawdę przystojnie – odparł, przybliżając się nieco do Kyungsoo i pokazując figlarny uśmieszek. – Czy wiesz, jak bardzo chcę cię teraz pocałować?
– Poczekaj na później, Jongin. Tutaj jest mnóstwo ludzi.
– Uwierzyłbyś mi, gdybym powiedział, że mam to gdzieś?
– Obchodzi cię to. Obydwu nas to obchodzi.

– Więc… – zaczął jego ojciec, odciągając go od jego własnych myśli. – Gratuluję.
Mężczyzna wyciągnął dłoń, podając Jonginowi kopertę. Był zszokowany, robiąc dwa kroki, by po nią sięgnąć.
– Dzięki. – Otworzył ją powoli, odsłaniając wiele równo ułożonych banknotów. Był bardziej niż zszokowany. – Wow, dzięki tato!
– Chcesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz?
Jongin zmarszczył brwi.
– Nie rozumiem, stoję tutaj?
– Co robisz w sprawie przyszłości, Jongin?
Pozostał cicho, jako że ojciec był bardzo otwarty w tej sprawie, nie spodziewał się, że taki będzie. Jongin przełknął ślinę i próbował przypomnieć sobie, co przygotował, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
– I?
– J-j-ja- – Jongin cały czas się jąkał i pomyślał, że powinien usiąść. Zamarł w bez ruchu, jego dłonie z wolna zgniatały kopertę. Wziął jeden głęboki oddech i wydało mu się, że może coś sformułować. – Tato, pamiętasz, jak kiedyś mówiłem ci o tamtej Szkole Baletowej…
Jego ojciec odrobinę się zmarszczył, ale nie wystarczająco, by przestraszyć Jongina.
– Złożyłem podanie i byłem na przesłuchaniu w ostatni sierpień-
– Pojechałeś do Seulu ostatniego sierpnia?!
– Tak, ale proszę, pozwól mi skończyć. – Jongin starał się jak najlepiej, by pozostać opanowanym, spokojny i, co najbardziej ważne, by zachowywać się dojrzale. – Zdałem, tato. Zostałem wybrany i za cztery tygodnie powinienem zaczynać college.
– Więc, ty… – zaczął jego ojciec, słowa zaczęły tracić znaczenie, docierając na jego język.
– Wyjeżdżam za trzy tygodnie.
Stuknięcia zbliżały się, brzmiały jak perkusja, Eunmi wkroczyła do kuchni i stanęła tuż obok Jongina. Pomieszczenie tkwiło w ciszy przez moment, wzrok jego taty zagubił się gdzieś za nim, właściwie nie patrzył na nic lub może zerkał na zdjęcie jego mamy starannie zawieszone w salonie.
– Wyjeżdżasz, Jongin?  – zapytała Eunmi, jej oczy podejrzliwie wypełniły się łzami.
– Eunmi, powiedziałem, żebyś zostawiła nas samych… – odezwał się tata, podchodząc do nich bliżej.
– Ale tato, on powiedział…
– Wiem, co powiedział i możemy przedyskutować to później, ale w tej chwili…
– Musisz pozwolić mu jechać, tato – odrzekła Eunmi, a Jongin prędko odwrócił głowę w jej kierunku. – Nigdy go nie wspieraliśmy! On musi wyjechać, tato… jeśli udało mu się przejść to przesłuchanie, musi być bardzo utalentowany. Tato, czy wiesz, że oni nie wpuszczają ludzi ot tak do takiego rodzaju szko-
– Eunmi! – Jego ojciec podniósł głos, uderzając pięścią w stół. – Przysięgam na Boga.
Powoli ukłoniła się, łzy spływały po jej policzkach; obdarzyła Jongina uśmiechem i opuściła pomieszczenie. Nie słyszeli już dłużej jej kroków, więc przypuszczali, że zdjęła buty.
Jongin oparł się o framugę drzwi; nie czuł dłoni, ponieważ ściskał kopertę mocniej i mocniej. Jego ojciec skinął na niego, by usiadł na stole przed nim; on także zajął miejsce.
– Tato, ja-
– Wiedziałem, że coś ukrywasz – począł mówić. – Nie jestem taki głupi, wiesz?
– Nigdy nie powiedziałem-
– Wiedziałem, że coś ukrywasz, podobnie jak wtedy udawałeś, nie wiedziałem, że bierzesz lekcje tańca…
– Ale to nie tak, że chciałem to przed tobą ukrywać, tato, to po prostu-
– I to moja wina.
Co do cholery?
– Byłem okropny w komunikowaniu się z waszą dwójką – powiedział mężczyzna, rzucając okiem na sufit, jak gdyby mógł zobaczyć Eunmi przez grubą cegłę. Jego wzrok ukazywał żal i dla Jongina trudnością było patrzeć na taką stronę ojca. – Nigdy nie udało mi się powstrzymać cię od lubienia baletu; albo Eunmi od tego, że lubi mówić tak dużo, że właściwie mogłaby zostać reporterką albo prawnikiem, albo mówcą – rozumiesz, że to było trudne, prawda?
Jongin nie odpowiedział w żaden sposób.
– Zrozum, że życie było dla nas ciężkie… od kiedy nie ma tu twojej mamy…
Uszy Jongina były jak bęben, gdzie czuł, jak szaleńczo bije jego serce. Odkąd mógł sobie przypomnieć, nigdy nie słyszał, aby jego ojciec mówił cokolwiek związanego z mamą, nigdy nie wspominał jej imienia ani tego, że kiedykolwiek istniała – tylko wtedy, gdy kupował kwiaty na rocznicę jej śmierci.
– I przepraszam- Przepraszam, że używam tego jako wymówki. Przepraszam, że byłem dla ciebie kiepskim ojcem, Jongin.
– Nie byłeś-
– Tak, byłem – powtórzył. – Nigdy nie chodziłem z tobą do podstawówki, nigdy nie poszedłem na choćby twój mecz koszykówki, nigdy nie przyszedłem, by zobaczyć jak tańczysz… Nigdy nie pozwoliłem ci bez przeszkód cieszyć się tym, co lubiłeś robić. Nigdy się nie dogadywaliśmy, a nawet pomimo tego oczekiwałem, żebyś był szczery wobec mnie… To było głupie z mojej strony i wiem, że muszę się zmienić, Jongin.
– I jeśli chodzenie do tej szkoły jest tym, co sprawi, że będziesz szczęśliwy, wtedy ja też będę szczęśliwy… I jestem dumny, że nawet jeżeli nie było mnie przy tobie, udało ci się wyrosnąć na młodego człowieka, którego teraz mam przed sobą.
Jongin trząsł się i czuł, że rozpłacze się w każdej chwili.
– Ja- – próbował mówić, jego głos załamał się po jednym wypowiedzianym słowie. – Dziękuję.
– Twoja mama byłaby z ciebie bardzo dumna, Jongin.
– Dzięki, tato – udało mu się rzec, jego włosy spadły mu na oczy, kiedy spuścił głowę, ponieważ łzy zaczęły płynąć.
– CHŁOPAKI, KOCHAM WAS TAK BARDZO – krzyknęła Eunmi z ostatniego piętra, jej głos był nosowy przez to, jak płakała. Jongin usłyszał, jak jego ojciec chichocze po raz pierwszy od wielu lat, a to sprawiło, że się uśmiechnął.
– Teraz pójdę z nią porozmawiać – odrzekł mężczyzna, wstając z cichym westchnięciem. – Jutro możemy porozmawiać o twojej podróży, o tym, gdzie się zatrzymasz i o wszystkim innym… możesz odpocząć lub spędzić czas z przyjaciółmi.
Jongin osuszył łzy, wchodząc po schodach na górę.

2 komentarze:

  1. Zastanawiam się dlaczego nikt nie komentuje... przecież to Kaisoo jest jednym z lepszych jakie czytałam.
    Historia przyjaźni Jongina i Kyunga jest.. no po prostu wow. Nie każdy ma szczęście kogoś takiego spotkać.
    Szkoda, że zostały dwa rozdziały fo końca, bo pokochałam tą historię całym sercem.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lkjhgfrdsa nie wiem co powiedzieć! Ten rozdział jest taki kochany! Najpierw ta wiadomość tym ze kyungsoo wyjeżdża z jonginem a potem reakcja ojca na to ze kai wyjeżdża! Urocze! Swoją drogą ciekawe jak Kai wytrzyma miesiąc bez kyungsoo hihi
    Kocham to opowiadanie tak bardzo.
    Chce juz kolejny rozdział, postaram się go skomentować szybciej niż ten.
    Dziękuję i pozdrawiam ;*
    P.s tez się dziwię ze tak mało osób komentuje skoro ten ff jest taki genialny. ♡

    OdpowiedzUsuń