pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
– Więc dostałeś się na
przesłuchanie. Świetnie. – Kyungsoo wystawił kciuk do góry, idąc przed
Jonginem, przesuwał wzrokiem od prawej do lewej, jakby oglądał mecz tenisa. –
Ale nie wiemy, jak dotrzesz na to przesłuchanie.
– Jeszcze nie mogę kupić
biletów lotniczych – odezwał się Jongin. – Nadal jestem nieletni… myślisz, że
twoja mama kupiłaby go dla mnie. Mogę zapłacić, przysięgam.
Kyungsoo potrząsnął głową.
– Ona wciąż myśli, że twój
tata dał ci pozwolenie na wysłanie dokumentów, kiedy prosiłeś ją o podpisanie
listu polecającego, pamiętasz?
– Podróż autobusem zajęłaby
mi dwadzieścia cztery godziny, żeby dostać się stąd do Seulu. – Jongin jęknął.
– A ja muszę tam być w poniedziałek o ósmej.
Kyungsoo ułożył sobie dłonie
pod brodą i rozmyślał; zatrzymał się przed Jonginem i skinął na niego, żeby się
przesunął, aby mógł usiąść przy swoim biurku. Błyskawicznie przesunął palcami
po klawiaturze, a w mniej niż pięć sekund powitała ich strona internetowa.
– Pociąg? – zapytał Jongin. –
Czy takie bilety nie są naprawdę drogie?
– Wydaje mi się, że Baekhyun
powiedział mi ostatniego lata, kiedy odwiedzał babcię, że dają zniżkę dla
uczniów – powiedział Kyungsoo, szukając rozkładu jazdy KTX.
Po wielu sprzeczkach, wielu
„nie, to zbyt późno, chcę być tam wcześnie” i „chcesz płacić za hotel i więcej
jedzenia?”, po tym, jak Jongin dwukrotnie stchórzył, a Kyungsoo zdecydował, że
może mu towarzyszyć, zdecydowali się pojechać pociągiem w nadchodzące
niedzielne popołudnie o czwartej.
Jongin wrócił do domu i
przebrał ubrania; wziął bardzo mało odzieży do swojego plecaka, tylko te
najważniejsze rzeczy. Skłamał ojcu jak dotąd po raz setny w życiu – mówiąc, że
zostanie u Kyungsoo przez kilka dni i będą pracować nad końcowym projektem z
fizyki.
Jongin poszedł na przystanek
autobusowy po zjedzeniu w domu lunchu – dzień był ciepły i jasny. Światło
słoneczne robiło świetne wrażenie ponad jego odkrytymi ramionami, a on pojechał
autobusem, co poszło mu łatwo, na dworzec KTX, gdzie czekał na Kyungsoo –
ignorując presję, która nasilała się w jego klatce piersiowej od momentu, gdy
przeczytał email. Jego przyjaciel dotarł tam pięć minut później, mając na sobie
całkowicie czarny strój, na co Jongin parsknął.
– Co powiedziałeś rodzicom?
– spytał Jongin, kiedy czekali, żeby zdobyć bilety.
– Że zostaję u ciebie –
odpowiedział.
– Dobrze wiedzieć, że jeśli
któreś z nich się dowie, zadzwoni do rodziców drugiego i cały ten plan popadnie
w ruinę – rzekł wyższy, kiedy wyjmował portfel. – Najgorsze, że jesteś tutaj,
nie otrzymując żadnych korzyści. To
sprawia, że czuję się jak gówniany przyjaciel.
Kyungsoo zaśmiał się i także
wyciągnął swój portfel. Kupili bilety i Jongin zanotował w myślach, żeby jeść
mniej w kolejnych dniach – „To jest
bardzo drogie, Kyungsoo, co do cholery! Po prostu wróćmy; kupię te cholerne
bilety na autobus!” „Już tu jesteśmy, Jongin, cholera, po prostu je kupmy!”
Zrobił kolejną notatkę w
myślach, aby przeklinać mniej przy ludziach.
Dworzec był niemal
opustoszały, tylko kilkoro ludzi tu i tam – w większości rodziny i pary – oni
usiedli blisko wyjścia, czekając na przyjazd pociągu. Kyungsoo grał na swoim
telefonie, a Jongin miał zamknięte oczy, słuchając piosenki, którą ćwiczył
miesiącami. W głowie odtwarzał ruchy. Nieznacznie poruszał stopami i palcami w
momentach, kiedy tak miało być i ignorował to, jednak Kyungsoo uśmiechał się
znacząco za każdym razem, jak Jongin poruszał szyją i ramionami w rytmie
wydobywającym się z jego słuchawek.
Kilka minut później weszli
do wagonu. Wnętrze było czyste i schludne, pełne światła, które pochodziło z
zewnątrz. Kyungsoo miał na twarzy mały uśmiech, kiedy zajmował miejsce przy
oknie, pozostawiając Jongina, aby umieścił ich bagaże nad głowami. Ten drugi w
końcu usiadł obok przyjaciela i niedługo później pociąg ruszył.
Kyungsoo nalegał, żeby
Jongin się zdrzemnął, mówiąc że powinien odpocząć najwięcej, ile zdoła,
szykując się na długi jutrzejszy dzień – drugi był zbyt podekscytowany,
oglądając scenerię przesuwającą się za długimi oknami, zielone góry ukazujące
się na czele. Chmury były białe i bardzo puszyste, czuł się, jakby się w nich
zanurzał – jeśli tylko byłoby to możliwe. Wagon był chłodny i przyjemny;
Kyungsoo w ciszy kontynuował granie na swoim telefonie, podczas gdy Jongin
ćwiczył w głowie swój taniec na przesłuchanie po raz dwudziesty tego dnia, jego
dłonie zaczynały się pocić, kiedy piosenka powtarzała się kolejny raz.
Po półtorej godzinie jazdy
Jongin zdecydował, że na chwilę wystarczy, wyjął słuchawki i wsadził je do
kieszeni spodni. Odwrócił głowę i zauważył Kyungsoo z zamkniętymi oczami. Nie
potrafił stwierdzić, czy ten naprawdę śpi czy tylko odpoczywa, gdyż zazwyczaj
Kyungsoo krzyżował ręce na kolanach, kiedy spał. Jego ręce były po obu stronach
jego ciała. Jongin przemknął palcem po uchu Kyungsoo, a drugi szarpnął się
gwałtownie, machając dłonią blisko twarzy wyższego.
– Co do cholery – powiedział
chrapliwym głosem.
– Nudzi mi się – zagadał
Jongin, układając głowę na ręce. – Mów do mnie, Kyung.
– Powiedziałem ci, żebyś
spał – odpowiedział, ponownie zamykając oczy i biorąc głęboki oddech.
– Nie chce mi się spać.
Jestem zbyt podekscytowany.
– W takim razie przećwicz
swoje przesłuchanie raz jeszcze.
– Ćwiczyłem je dużo razy.
Jeśli nadal będę to robił, znudzę się nim.
Kyungsoo nie powiedział nic
i Jongin powtórzył swój mały żart, wkładając palec wskazujący do ucha Kyungsoo.
– Co do cholery, Jongin. –
Podrapał się po uchu, gniewnie patrząc na przyjaciela. – Sprawiasz, że żałuję,
że pojechałem.
Jongin wydął wargi i
skrzyżował ręce.
– Co ci się stało, Kyung? – narzekał.
– Pamiętasz, jak byłeś małą kochaną kuleczką i uśmiechałeś się do mnie? Kiedy
tańczyłeś SNSD tylko po to, żeby-
– Dorosłem – przerwał. –
Wyobraź sobie mnie będącego tym samym wkurzającym głupkiem, którym byłem, mając
jedenaście lat.
– Tak jakby nim jesteś –
zaznaczył Jongin. Kyungsoo posłał mu śmiercionośne spojrzenie, ale nie
odpowiedział. – Nie, ale… nie chciałem tego ująć w ten sposób.
Jongin zachichotał i położył
swoją dłoń na tej Kyungsoo.
– Chodziło mi o to, że nadal
jesteś najlepszą osobą, jaką poznałem.
Zdał sobie sprawę z głębi
swoich słów chwilę po tym, jak opuściły jego usta, jego policzki zrobiły się
cieplejsze, gdy czas płynął dalej, a Kyungsoo nie reagował – wydobył z siebie
tylko krótkie prychnięcie i skrzyżował ramiona na piersi. Jongin zrobił taką
samą pozę i czekał, aż jego zażenowanie odejdzie.
Czekał jedną, dwie, trzy,
pięć, dziesięć minut, a jego policzki były zwyczajnie gorące. Jego myśli
przemknęły przez słowa tej krótkiej wypowiedzi, Jongin przycisnął wierzch
swoich chłodnych dłoni do twarzy i miał nadzieję, że to odejdzie, ale nic się
nie działo. Nigdy w swoim życiu nie powiedział czegoś takiego – może kiedy był
małym dzieckiem i powiedział mamie, że jest najpiękniejszą i najbardziej
wyjątkową kobietą, jaką kiedykolwiek miał okazję dotknąć – ale po jej śmierci
Jongin zawsze był typem, który siedział cicho, jak zwykle powiadał Kyungsoo,
był lepszy w czynach, nie w słowach. Kyungsoo nie przeniósł wzroku z okna,
niebo stawało się fioletowe z pomarańczowymi odcieniami daleko na horyzoncie.
Jongin chciał powiedzieć, że
czegoś takiego także nie miał na
myśli, ale to byłoby kłamstwem. Kyungsoo był jedną i jedyną osobą, którą miał w
życiu – miał swoją siostrę i ojca, ale w rzeczywistości byli tak samo chłodni
jak plastikowe kwiatki dekorujące ich dom. Pragnął myśleć, że Kyungsoo jest jak
brat, jednak te słowa to również było zbyt mało. Jego uczucia do Kyungsoo mogły
być porównywane tylko z tańcem, a to dlatego, że obie te rzeczy pojawiły się w
jego życiu w tym samym czasie. Około pięciu sekund zajęło mu zdanie sobie
sprawy, że gdyby nie dzięki temu niskiemu chłopakowi, który siedział obok
niego, Kim Jongin nie miałby odwagi, aby przebrnąć przez pięć lat tańca.
Kyungsoo był tym, który zmusił go do tańca, kiedy on za bardzo bał się, by spróbować;
on był tym, który godzinami i dniami nalegał z uśmiechem na twarzy, by zapisał
się do tej małej Akademii Tańca i tym, który przez godziny w tygodniu znoił
siedzenie pod jasnymi światłami studio tanecznego tylko po to, by Jongin nie
czuł się samotny i niespokojny.
Kyungsoo był tym, który
podróżował kilometry obok niego tylko po to, by Jongin nie dostał ataku paniki
w środku miasta.
Jongin zdał sobie sprawę, że
jego uczucia do Kyungsoo są ponad wszystkim, co mógł czuć do czegokolwiek czy
kogokolwiek.
Jongin uświadomił sobie, że
od lat lubił taniec, ale jego prawdziwa pasja do tego zaczęła się, kiedy poznał
Do Kyungsoo.
Drapacze chmur zaczęły
pojawiać się na horyzoncie, ponad nimi błyszczały miliony świateł, a on nagle
przeraził się. Jongin kurczowo złapał się bocznych krawędzi swojego siedzenia,
kiedy pasażerowie zaczęli zbierać swoje bagaże, a piszczący dźwięk rozchodził
się z głośników.
– Pragniemy powitać państwa
w mieście Seul- – Kobiety głos został ściszony przez głośniki, Kyungsoo
szturchnął go w bok.
– Jongin, chodźmy. – Wziął
dwa krótkie oddechy i wstał, zabierając ich torby, podszedł do drzwi. Przygryzł
wargę, kiedy opuszczali w milczeniu dworzec, przestrzeń była ogromna, były tam
miliony świateł i ekranów, ludzie spieszyli się tu i tam i poczuł się bardzo
mały.
– Szukałem tych hoteli, gdy
byłem w pociągu – powiedział Kyungsoo, zatrzymując się na chodniku i pokazując
Jonginowi najdłuższe adresy, jakie widział. – Jest jeszcze dość wcześnie,
chodźmy zobaczyć, który z nich jest tańszy.
Szli obok siebie, ich
ramiona czasami ocierały się o siebie – Jongin naśladował każdy jego ruch,
ponieważ Kyungsoo był w Seulu bardzo wiele razy – i dotarli do niedalekiego
przystanku autobusowego. Miasto było duże i gwarne, obserwował każdy krzykliwy
samochód oraz każdy budynek, który pojawiał się, mając ponad stop pięter. Jazda
do małego i niemalże ukrytego hotelu była krótka i Kyungsoo oznajmił, że muszą
wysiadać.
– Ten wygląda dobrze –
powiedział, zanim weszli do środka. – Możemy złapać ten sam autobus do Akademii
i będziemy tam za jakieś dwadzieścia minut.
Weszli do małego pokoju
dziennego z meblami w stylu vintage oraz bardzo młodą recepcjonistką. Kyungsoo
zrobił trzy kroki i zatrzymał się wpół drogi, Jongin zauważył, że jego oczy
robią się większe. Mniejszy odwrócił się i zaczął opuszczać to miejsce.
– Co się stało? – spytał
Jongin cichym głosem, podążając za nim. Drugi nie powiedział nic; szedł powoli
z opuszczoną głową, gapiąc się na ulice z zawstydzeniem.
– Nie przemyśleliśmy tego –
odrzekł Kyungsoo, kiedy znajdowali się kilka bloków od hotelu.
– Co masz na myśli?
– Naprawdę uważasz, że
wynajmą pokój parze nastolatków? – Podniósł wzrok na Jongina, jego oczy były
szeroko otwarte. Kyungsoo zacisnął usta i oparł się na pobliskiej ścianie.
– Ale… – zaczął Jongin, wyjmując
swój portfel – -powiedz mi, że nie zostawiłeś fałszywego dowodu, który zdobył
dla nas Sehun na urodziny Jongdae.
Kyungsoo klepnął się w głowę
i szybko odszukał coś we wnętrzu swojego plecaka, minęły sekundy, nim wyciągnął
mały kawałek plastiku.
– Nadal nie jestem pewien –
odparł. – Czy ja naprawdę wyglądam na dwadzieścia jeden lat?
Jongin zmarszczył brwi i
spojrzał na przyjaciela, jego wąskie ramiona nie zmieniły się wiele, a tylko
sprawiały, że wyglądał młodziej, nosił ubrania, które wyglądały jak piżama i
sprawiały, że wyglądał na chudszego, jego baseballowa czapka mogła zakryć
połowę jego twarzy, ale to sprawiłoby, że wyglądałby podejrzanie.
– Tylko pamiętaj, żeby nie
nosić okularów – odpowiedział Jongin, wracając do hotelu. – One zdecydowanie
sprawiają, że wyglądasz na trzynaście lat.
Jongin leżał twarzą do góry,
jego dłonie były złączone na jego brzuchu, słuchał, jak Kyungsoo cicho oddychał
obok niego. Odblokował telefon, aby sprawdzić godzinę i w rzeczy samej minęły cztery godziny, odkąd
położyli się spać, po zjedzeniu obiadu w tanim miejscu z mięsem oraz umyciu
się. Miał nadzieję, że będzie mógł szybko zasnąć, w momencie, gdy Kyungsoo
zdejmował swoje czarne bawełnianie spodnie – ponieważ zawsze spał w bieliźnie i
białej koszulce – ale znalazł wszystko poza snem. Ostrożnie przewracał się z
boku na bok, mając nadzieję, że nie obudzi drugiego, ale każda pozycja
sprawiała, że było mu tylko bardziej niewygodnie.
Kiedy był zbyt nerwowy, aby
pozostać w milczeniu, a zegar wybił drugą nad ranem, włożył sobie do uszu
słuchawki i cicho ćwiczył w prawie
miniaturowej łazience, starał się nie strącić malutkiej butelki szamponu, gdy
obrócił się dwa razy pod rząd i udało mu się wylądować idealnie naprzeciwko
lustra. Uśmiechnął się do swojego odbicia i ponownie poszedł do łóżka.
– Wszystko w porządku? –
odezwał się Kyungsoo z ziewnięciem, jego twarz była przykryta częścią koca.
Jongin pokiwał głową i
zapomniał, że wszystko jest czarne jak smoła, akurat wtedy, kiedy poruszyły się
zasłony, wdarło się trochę światła, ale było niewiele wiatru. Obrócił się
twarzą do ściany i miał nadzieję, że ciemność nawiedzi jego umysł – chciał
powstrzymać strumień myśli, jakie miał, chciał zatrzymać mrowienie w palcach u
stóp, chciał powstrzymać pieczenie karku i zasnąć. Nic. Obrócił się kolejny raz
twarzą do Kyungsoo i powtórzył mantrę
zwykłego „spać”. Jongin próbował wziąć głęboki oddech, gdy poczuł ciepły
dotyk na przedramieniu. Otworzył oczy i pomyślał, że potrafi odróżnić duże oczy
Kyungsoo w ciemności, zrobił pełny wdech i wypuścił powietrze, przełknął ślinę
oraz poruszył dłonią, by dotknąć ręki Kyungsoo. Zamknął oczy i przez chwilę
pozostał cicho.
Otworzył oczy, a pokój był
jasny.
Stali na szerokim placu,
otaczające ich budynki wyglądały na drogie – tak samo jak podłoga, rzeźby i
wszystko w pobliżu – różnice w kolorach były małe, tylko paleta szarości,
błękitów i bieli rozmieszczonych na fasadach, udowadniając nowoczesność
architektury. Trawa dookoła nich błyszczała zielenią, perfekcyjnie przycięta i
nawodniona; Jongin czuł się, jakby nie mógł dotknąć nawet jednej rzeczy.
Było trochę po siódmej
dwadzieścia, a Generalna Akademia Baletowa w Seulu była pełna ludzi, mógł
dostrzec całe rodziny i inne osoby, które były same – niektórzy wyglądali
młodziej, a niektórzy starzej – oni wszyscy wyglądali przerażająco w jego
oczach. Kyungsoo w ciszy obserwował otoczenie, co kilka minut sprawdzając
Jongina – ten drugi nie zjadł śniadania, mając mdłości od momentu, kiedy wstał,
tylko wyszorował zęby i wziął niemal wrzący prysznic.
– Widziałem kawiarnię przy
wejściu, naprawdę powinieneś coś zjeść – zasugerował mniejszy. Jongin
potrząsnął głową z małym uśmiechem na twarzy. Nadal chciało mu się wymiotować.
Ciągle wpatrywał się w zegarek na swoim nadgarstku, mając wrażenie, że minuty
płyną boleśnie wolno.
Kyungsoo pozostał cicho;
usiedli na marmurowej ławce, dawała uczucie chłodu na ich udach, ale nie mówili
nic – po prostu czekali na kogoś, by zawołał tancerzy. Jongin przygryzał dolną
wargę raz za razem, czuł, jak jego klatka piersiowa robi się bardziej
zaciśnięta z każdym oddechem, unikał patrzenia komukolwiek w oczy. Smak krwi
bez uprzedzenia zaatakował jego usta.
– Co się dzieje? – odezwał
się Kyungsoo, spoglądając w górę, gdy Jongin zrobił krok naprzód.
– Ja nie- J-ja nie wiem –
wyjąkał z chichotem, wracając na swoje miejsce obok Kyungsoo. Nie myślał, co
zamierza zrobić, wstał, nawet o tym nie wiedząc. Drugi trzymał spojrzenie na
jego twarzy i dla Jongina zaczęło być to obciążeniem.
Wyższy ułożył głowę na
swoich kolanach, czując się trochę bardziej komfortowo, gdy jego plecy się
rozciągały. Tylko pięć minut. Zrobił
krótki wdech, nie potrafił wziąć dobrego głębokiego wdechu, czuł fale zimna rozprzestrzeniające
się po klatce piersiowej, jego dłonie dalej się pociły – to był najgorszy stan,
w jakim był od lat, a to tylko przerażało go bardziej.
– Jongin – zawołał Kyungsoo,
szybko podniósł głowę i spojrzał na niego, jego twarz była blada, a oczy
większe niż te Kyungsoo. – Oddychaj, dobrze. Wszystko będzie dobrze, po prostu
pozostań skupiony i oddychaj.
Kyungsoo położył dłoń na
karku Jongina, głaszcząc jego skórę ciepłymi i delikatnymi palcami. To wydawało
się miłe i Jongin oddychał nieco łatwiej, tylko troszeczkę. To było lepsze niż
nic.
– Kyungsoo, ja- – zaczął
wyższy z powątpiewaniem – Teraz jestem tutaj… I chcę ci podziękować.
Kyungsoo uniósł brew w
zdezorientowaniu.
– Dziękuję ci, ponieważ
naprawdę nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie ty – ciągnął dalej – i to zabrzmi
bardzo niespodziewanie, ale wczoraj zdałem sobie z czegoś sprawę. Lubię tańczyć
– kocham tańczyć, ale ciebie kocham o
wiele bardziej. I prawdę mówiąc, nie obchodzi mnie, czy dostanę się do tej
szkoły czy nie – miałbym to bardziej gdzieś, gdybym wiedział, że ciebie to nie
obchodzi, ale wiem, że tego dla mnie chcesz i zrobię wszystko, co mogę, żeby
cię nie zawieść, dobrze?
Jongin oplótł rękami te
mniejsze przyjaciela, były drżące, a on był trochę zażenowany z powodu całego
potu. Kyungsoo patrzył na niego szeroko otwartymi oczami i na wpół otwartymi
ustami, nie ruszał się.
– Czy mogę prosić wszystkich
kandydatów przy wejściu do przydzielonych wam sal? – obwieścił wysoki mężczyzna
przez duże drzwi kilka metrów dalej. – Za kilka minut rozpoczniemy testy.
Jongin zaprezentował mu
uśmiech, nie spuszczając wzroku, strzepując dłonie i wstał. Wielu ludzi
przechodziło obok nich i on już miał podejść do drzwi, kiedy Kyungsoo złapał go
za rękę – patrzył w dół.
– Wrócę – powiedział. – Będę
tutaj, kiedy skończysz.
Jongin skinął głową z
nieśmiałym uśmieszkiem na ustach, zrobił dwa kroki, a jego nogi zrobiły się jak
z galarety – trzymał głowę tak wysoko, jak mógł – ale coś otarło się o jego
ramię, odwrócił się.
Kyungsoo stał od niego tylko
kilka centymetrów dalej, czuł ciepło pochodzące z jego nosa, kiedy powoli
oddychał, był w stanie dostrzec każdy pieprzyk idealnie umieszczony na jego
okrągłej, bladej twarzy. Jongin nie wiedział co robić. Niższy zamknął oczy i
przybliżył się, zamykając odstęp między nimi w dwie sekundy. Ich usta
delikatnie się zetknęły i Jongin zapomniał o świecie na ten krótki moment,
zapomniał, że są tam ludzie i zapomniał, że ma przesłuchanie, na które musi
iść. Czuł tylko pulchne usta Kyungsoo na swoich i głęboko zaciągnął się jego
zapachem.
To było dobre.
– Co to było? – Jongin
uśmiechnął się znacząco w usta drugiego, kiedy się rozdzielili.
– Buziak na szczęście –
odpowiedział, cofając się odrobinę. – Wypadniesz świetnie.
– J-ja napiszę ci sms-a,
kiedy- – Jongin zapewnił go, szybko zmierzając do drzwi.
– Wiem. Będę tutaj.
Powietrze było chłodne –
pomyślał Jongin, kiedy podążał za potokiem ludzi, których nazwisko zaczynało
się na literę „K”. Podłoga była marmurowa i wiedział, że jest przemrożona od
klimatyzacji, sufit znajdował się tak wysoko ponad nim, że wszystkim czego
chciał, to spróbować grand jeté – zdecydował, że lepiej nie, to byłoby
niepoważne. Pomyślał, że to zabawne, że jeszcze kilka minut temu prawie dostał
ataku paniki, a teraz nie mógł nic poczuć. Całe zdenerwowanie, które go
ogarniało kilka minut temu, zniknęło, a jedynym obrazem, jaki przesuwał się w
jego myślach, były pulchne usta i okrągłe, niewinne oczy.
Przez wszystkie lata, kiedy
się znali, wszystkie okazje, jakie mogli mieć, ze wszystkich chwil Kyungsoo
postanowił pocałować go tuż przed przesłuchaniem. Westchnął i niepokój uderzył
go, chciał już, aby ten dzień się skończył.
Jongin był prawie ostatni w
rzędzie dla mężczyzn, drzwi na końcu korytarza były zamknięte, jego ręce
drżały. Czas płynął naprzód i już wchodził do gabinetu lekarza, zmienił
ubrania, a konsultacja lekarska zakończyła się w mgnieniu oka.
Po kilku minutach Jongin
stał w przestronnej sali, najbardziej przestronnej jaką widział w całym swoim
życiu, miało się wrażenie, że to boisko do piłki nożnej. Przed nim znajdowało
się długie lustro, odbijając wszystkich ludzi dookoła niego. Chrząknął, czując
się jak ryba w oceanie, nie wyróżniał się, nikt się nie wyróżniał – był może
jednym z kilku z najciemniejszą skórą, ale poza tym był ubrany w ten sam trykot
oraz białą koszulkę na ramiączkach co wszyscy pozostali. Nikt nie powiedział do
niego więcej niż trzy słowa, odkąd wszedł do budynku i czuł, że tak lepiej.
Jongin był zanurzony w fantazji, od
kiedy on i Kyungsoo się pocałowali.
– Wszyscy w pierwszej
pozycji, proszę – odezwała się kobieta w pobliżu klasycznego fortepianu,
mężczyzna grał proste nuty, a oni wszyscy poruszali się jak grupa robotów.
Jongin starał się nie uśmiechać i skupić się na swoim odbiciu. – Raz, dwa,
trzy, raz, dwa, trzy.
Jongin ruszał się w sposób,
jaki znał, cała ta rozgrzewka i ćwiczenia były dla niego dziecinnie proste,
więc wykonywał je ze śmiałością. Wysokie skoki wyszły świetnie i próbował utrzymać twarz bez wyrazu, kiedy zauważył
wszystkich profesorów kiwających w jego stronę. Czas pędził, a jego brzuch
zaczął się poruszać, usiłował skoncentrować się na swoich ruchach i pić tak
dużo wody jak to możliwe. Złym pomysłem było ominięcie śniadania.
Jego grupa podzieliła się do
czasu wybicia południa i przyszła grupa dziewcząt, wszystkie były bardzo
szczupłe i piękne. Nigdy nie widział takich dziewczyn, każda idealnie
wystylizowana od stóp do głów, żadnych włosów nie na miejscu. Próbował być
spokojny dla filigranowej dziewczyny, z którą był w parze.
– Jak się nazywasz? –
odezwała się, kiedy zostali ustawieni przy drążku.
– Kim Jongin. – Ukłonił się
nieco, a ona powtórzyła jego ruch, wyciągając rękę.
– Kim Hyoyeon – powiedziała,
jej czarna sukienka zafalowała, kiedy wyciągnęła nogę ponad głowę.
Prowadzili krótką rozmowę,
ćwicząc pięć łatwych kroków i końcowe podnoszenie, które prezentowali – ona
poruszała się doskonale z każdym taktem, a on był zdenerwowany, nie chcąc zawieść
kolejnej osoby w razie zepsucia czegoś. Zapewniła go, że poradzi sobie świetnie
i przyznała, że miała ochotę zwymiotować, od momentu, gdy się obudziła.
Zachichotał. Uroczo wyglądała, jak jej nos kurczył się, kiedy uśmiechała się
szeroko.
Pierwsza część testu była
idealna – Jongin byłby bardziej podekscytowany, gdyby nie mdlał z głodu.
Hyoyeon pomachała do niego z przejęciem, opuszczając ogromny pokój przesłuchań.
Bawił się swoim telefonem, od momentu kupienia kanapki, wgryzając się w nią
nieomal desperacko – urządzenie w jego dłoniach zawibrowało kilka sekund
później.
– Jak idzie? – gruby głos,
za którym nie wiedział, że tęsknił, odezwał się. – Jest dobrze? Świetnie ci
poszło, prawda?
– Jest w porządku, Kyung –
odpowiedział z chichotem. – Poszło mi doskonale.
Kyungsoo zaśmiał się i
natychmiast westchnął.
– Pozostał ci tylko numer
taneczny?
– Tak. Nie wiem, czy będę
wykonywał go od razu, ale dam ci znać, kiedy-
– Wiem. Będę tam.
– Posłuchaj, co do
pocałunku, czy to-
– Nie rozmawiajmy o tym
teraz.
– Ale-
– Po prostu skup się na
swoim tańcu, dobrze? – upewnił się Kyungsoo. – Zobaczymy się później.
I rozłączył się. Jongin
westchnął ze znaczącym uśmieszkiem na twarzy.
Jejku uwielbiam to! Ten pocałunek był uroczy w ogóle samo kaisoo jest urocze. Kyungsoo tak wspiera Kaia. Kochane! Dobrze ze kaiowi dobrze poszło na przesłuchaniu mimo że ciągle rozmyślal o usteczkach i paczalkach kyungsoo :d jestem ciekawa co wydarzy się później.
OdpowiedzUsuńDodaj kolejny rozdział w środę z okazji dnia kaisoo <3 proszę a jeśli nie dasz rady to i tak za czekam na next ile będzie trzeba. Kocham cię za to tłumaczenie! Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas ♡
pozdrawiam :*
umieram! to jest spełnienie wszystkich moich marzeń, w którym Kaisoo jest takie słodkie i urocze! ta tematyka jest boska! cieszę się, że Jonginowi się udało i pojechał wraz z Kyungsoo! ten wiedział, jak go wesprzeć przed występem! to takie cudowne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :D
Kocham to, takie urocze! Mam nadzieję, że Jonginowi się uda i się dostanie xd bo byłby troll życia xd pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń