pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
A/N: Cześć. Przepraszam, że dzisiaj dodaję "rozdział" tak późno, ale wcześniej nie bardzo mogłam. Wiem, że Kaisoo day był w środę i chciałam dodać tę część właśnie wtedy, ale miałam dodawać regularnie i nie chciałam zaburzać tego wszystkiego. W każdym razie jeszcze raz #HappyKaisooDay!
Było popołudnie, a Jongin
siedział na tej samej ławce, czekając, aż jego przesłuchanie się zacznie.
Widział, jak wielu ludzi przychodzi i odchodzi, widział śmiech i łzy, a sam
wciąż myślał o Kyungsoo – osobie, która uspokajała go i niepokoiła w tym samym
czasie, tak absurdalnie jak to brzmiało. Wymieniali wiadomości i Jongin nie
chciał w tym miejscu zostawiać swojej fantazji, pragnął zatrzymać to powietrze
i to ciepłe uczucie w jego klatce piersiowej – był przerażony, że w momencie,
kiedy wyjdzie za drzwi i stanie z Kyungsoo twarzą w twarz, wszystko się
rozpadnie. Był bardzo zdezorientowany.
Od kiedy czuł się w ten
sposób? Od kiedy był tak ślepy, że nie potrafił określi różnicy między
lubieniem Kyungsoo jako przyjaciela a kochaniem go jako kogoś więcej? Odnalazł
pocieszenie, myśląc, że nigdy nikogo tak nie kochał – żywił ogromną miłość do
swojej matki, ojca i siostry – ale te dwa uczucia nie mogły się ze sobą równać.
Jongin powtarzał modlitwę po
raz dwudziesty, kiedy kobieta wywołała jego nazwisko, pięć sekund zabrało mu,
aby wziąć się w garść i wstać.
– Kim Jongin? – zawołał go
mężczyzna ze środka długiego stołu. Był skupiony na kartce papieru i
przekazywał ją kolejnym osobom. Sala była biała, nie było nic w ciemnych
kolorach, podłoga była biała, ściany były białe, meble były małe. Poczuł się
mały.
Jongin odpowiedział
mężczyźnie ukłonem i czekał; czekał na polecenie albo na to, by jego muzyka
zaczęła grać. W sumie znajdowało się przed nim sześć osób, wszyscy byli
skupieni na niczym innym, jak tylko na jego obecności, wszyscy wyglądali
poniekąd nieprzyzwoicie, ale nie mógł pozwolić sobie o tym myśleć.
– Wysłałeś nam bardzo
ciekawy list… – odezwała się kobieta siedząca na skraju stołu, duże okulary
zakrywały połowę jej twarzy. – Twój entuzjazm… sprawił, że stałam się ciekawa
twojego występu i rozwoju w balecie. – Miała bardzo nudny ton w głosie, jak
gdyby była znudzona byciem tam. Ciągle skanowała Jongina wzrokiem od góry do
dołu, a jej paznokcie bawiły się kopertą. – Napisałeś tutaj… kochasz tańczyć,
od kiedy byłeś bardzo mały, ale zacząłeś ćwiczyć w wieku jedenastu lat. Nie
mówię, że to późny start, jednakże… dlaczego tak długo zajęło ci rozpoczęcie
pobierania lekcji?
Jongin zamarł. Od kiedy przesłuchanie taneczne wymaga
również rozmowy wstępnej?
– Moja rodzina… – zaczął i
próbował nie jąkać się przy odpowiedzi – przechodziła przez ciężki okres, kiedy
byłem mały, nie mieliśmy dochodów.
Pomyślał, że to
wystarczająco dobra odpowiedź i czekał, próbując utrzymać jeden wyraz twarzy i
prawidłową postawę. Wszyscy sędziowie milczeli, bawiąc się dokumentami, które
Jongin rozpoznał jako swój list rekrutacyjny.
– Twoja nauczycielka także
wysłała nam list… – odezwała się inna kobieta, miała pomarańczowe włosy, które wyblakły
– …mówiący, że jesteś bardzo wytrwały i że twój prawdziwy charakter ujawnia
się, gdy tańczysz. Jak myślisz, dlaczego tak napisała?
Jongin zamrugał i pomyślał. Jego
umysł był pusty. Skąd mam wiedzieć,
dlaczego to napisała?!
– Nie wiem – rzekł. –
Zazwyczaj jestem bardzo poważny i nieśmiały, kiedy przebywam z ludźmi, może o
to jej chodziło.
Wyglądali na niewzruszonych,
Jongin przeklął się. Czy Junmyeon nie
mógłby przechodzić tej rozmowy dla mnie?
– Napisała nam także, że
opracowałeś choreografię do układu, który mamy zobaczyć, czy tak?
Jongin pokiwał głową z
wstydliwym uśmiechem. – Tak, ale miałem pomoc.
– W przyszłym roku będziesz
kończył szkołę? – mężczyzna właściwie przerwał. Jongin szybko skinął, a jego
serce łomotało. Co jeśli zapytają o
mojego tatę?
– W porządku. Możesz
zaczynać – ta sama kobieta wskazała na inną, więc mogła włączyć piosenkę
Jongina.
Zaczęła grać energetyczna
melodia, silny kobiecy głos śpiewał, a on rozluźnił się, zapomniał, że jest
daleko od domu, zapomniał, że ludzie siedzący przed nim, oceniają jego każdy
ruch i wyobraził sobie, że jest w swoim niewielkim pokoju, pozwolił
podekscytowaniu wypełnić swe ciało od palców u stóp po koniuszki palców u rąk.
Wyobraził sobie siebie występującego dla swojego ojca, strącającego jego
niezadowolenie jednym ze swoich skoków wzwyż, wyobrażał sobie, jak robi obroty
przed swoją mamą i jak bardzo mogłaby się do niego uśmiechać, gdyby żyła, by go
wesprzeć. Skoczył i pozwolił swoim nogom rozciągnąć się tak bardzo, jak mógł,
pozwolił wszystkim emocjom pochodzącym z piosenki wypełnić klatkę piersiową i w
pełni wcielić się w postać.
Jongin – z małą pomocą
swojej instruktorki i starszego kolegi imieniem Taemin – ułożył choreografię;
stworzył historię, fabułę, postać, coś co zdecydowanie przyciągnie uwagę
sędziów; to nie tak, że kiedykolwiek chciał zostać scenarzystą, ale stworzył
historię o chłopcu, chłopcu, który jest uwięziony i skuty łańcuchem; chłopcu,
który jest bity i torturowany, chłopcu, który traci nadzieję i jest na skraju
szaleństwa, ale potem odkrywa muzykę, odkrywa muzykę i widzi światło, odkrywa
muzykę i uwalnia się z łańcuchów, słyszy muzykę i jego świat nie jest już
dłużej ciemną komorą i zimną ziemią. Jongin nic nie widział wyraźnie, obracając
się szybko trzy razy na swojej prawej stopie i lądując idealnie przed
wszystkimi.
Sala była cicha, Jongin
oddychał ciężko, a sekundy przerażały go dłużej, niż chciał – stuknął stopą,
wszystkie oczy powędrowały na stół, sędziowie zachowywali się, jakby przed
chwilą nic się nie wydarzyło.
Frustracja była
niedopowiedzeniem.
– Dziękujemy, Kim Jongin –
odezwał się mężczyzna w środku. – Skontaktujemy się z tobą w ciągu kilku
tygodni.
Jongin ukłonił się najniżej,
jak potrafił; zabrał swoje rzeczy, przygryzając mocno dolną wargę. To nie tak,
że oczekiwał oklasków, którymi obdarzali go Kyungsoo i jego instruktorka, to
nie tak, że chciał tysięcy klepnięć po plecach, które oferował mu Taemin.
Zwyczajny znak uznania byłby idealny. Westchnął w sposób „pieprzcie się
wszyscy”, wychodząc przez duże, szklane drzwi na niemalże opustoszały
dziedziniec.
– Jak ci poszło? – Jongin
został zaskoczony przez klepnięcie w ramię. – Co powiedzieli?
Wyższy westchnął głośno,
uśmiech pojawił się na jego ustach i zarzucił ramię dookoła ramion Kyungsoo.
– Nie ignoruj mnie, Jongin –
powiedział, pozwalając sobie być poprowadzonym do ulicy, przechodząc po
zielonej trawie, na którą tak naprawdę nie powinni wchodzić. – Jak poszło? Jak
długo zajmie im danie ci odpowiedzi?
– Nie wiem, Kyung. –
Westchnął głęboko, jego klatka piersiowa w końcu pozwoliła wypełnić mu płuca. –
Prawdopodobnie tygodnie…
Kyungsoo zatrzymał się i
spojrzał Jonginowi głęboko w oczy. Sytuacja mogła przerodzić się dla nich
obojga w bardzo niezręczną, ale Jongin był zdecydowany, by nie dopuścić, żeby
to się stało. Duże oczy Kyungsoo zamrugały dwukrotnie, zanim obdarzył go cichym
prychnięciem i zdecydował się pójść dalej.
– Co chcesz robić teraz? –
zapytał starszy chłopak, chwytając dłoń zawieszoną dookoła jego ramienia.
Jongin i Kyungsoo spędzili
resztę popołudnia na zwiedzaniu, śmiali się i biegali po dużych chodnikach
skąpani w słońcu i oceniani przez dorosłe osoby w garniturach. Jongin nie mógł
przejmować się mniej. Zapomniał, że ma dom w małym mieście na południu,
zapomniał o zapachu wilgoci pochodzącym z tamtego miejsca; zapomniał nawet, że
powinni być w szkole. Tego dnia mieli wracać do domu, był poniedziałek i ich rodzice
musieli myśleć, że to dziwne, że potrzebują spędzić jeszcze jedną noc w domu
drugiego. Nie mogli przejmować się mniej.
– Noc jest tutaj
niesamowita… – oświadczył Kyungsoo, kiedy szli, stykając się rękami, miliony
ludzi poruszały się w sercu Seulu. – Chociaż przyjeżdżałem tutaj tylko z
rodzicami- – powiedział chłopak z nieśmiałym uśmiechem. – Ale to jest ta ulica,
która ma tony ciężarówek z jedzeniem…
Mówił dalej, a Jongin
uśmiechnął się znacząco; przez cały dzień unikali tematu pocałunku. Jongin nie chciał
go poruszać, tak samo Kyungsoo, to nie tak, że mieli się tym nigdy nie zająć,
ale zdecydowanie nie chcieli psuć nastroju.
Nocne niebo przyniosło
chłodną bryzę, Kyungsoo podziękował, odwijając rękawy swojego swetra, a Jongin
zadrżał lekko. Chłopcy usiedli na plastikowym stole, czuli się tak jakby
niewidzialni, otoczeni przez setki obcych ludzi, ale wciąż w środku ich małej
bańki. Siorbali makaron i warzywa z dużych misek przed nimi. Kyungsoo śmiał się
tej nocy najmocniej za każdym razem, kiedy Jongin opowiadał naprawdę kiepski
żart i za każdym razem, gdy przypominali jakąś starą żenującą historię. Jongin
czuł się szczęśliwy za każdym razem, jak to się działo, ponieważ miał szansę
zobaczyć, jak oczy jego przyjaciela stają się najładniejszymi półksiężycami,
jakie kiedykolwiek widział.
Spacer do hotelu był pełen
chichotów i żartobliwych przepychanek – gdyby Jongin miał więcej doświadczenia
w zakresie randkowania, powiedziałby, że Kyungsoo zachowywał się zalotnie, taka
myśl sprawiała, że od razu się zaśmiał. Lobby tkwiło w ciszy, recepcjonistka
siedziała za ekranem komputera , ręką bez końca przesuwając po tej samej
witrynie, wręczyła im ich kartę do pokoju i na powrót szybko zignorowała ich
obecność.
– Wiesz, że kobieta przy
bankomacie zdecydowanie patrzyła na ciebie, prawda? – rzekł Kyungsoo,
wprowadzając kartę do klamki od pokoju, który dzielili.
– Nieprawda! To
prawdopodobnie chodziło o dziurę w moich spodniach – zauważył Jongin. – Miała
około dwadzieścia pięć lat, może trzydzieści, jak mogłaby nie zauważyć, że ja
mam siedemnaście?
– Twój wiek nic do tego nie
ma, patrzyła na ciebie.
– Mam ogromną dziurę w
spodniach, Kyungsoo, mnóstwo ludzi na nią patrzyło.
– Dziurę, która, nawiasem
mówiąc, jest nigdzie indziej jak przy twoim tyłku – odparł młodszy, kładąc swoje
rzeczy na małym stoliku do kawy. – I to jest właśnie to, na co się gapiła.
Jongin zaśmiał się i to
prawdopodobnie przez całą glukozę i kalorie, które zjadł tej nocy, ale było mu
wszystko jedno, by powiedzieć:
– Byłeś zazdrosny czy coś? –
To było głupie. Kyungsoo zatrzymał się wpół drogi do łazienki i odwrócił się,
by spojrzeć na twarz Jongina.
– Co? – Było wszystkim, co
opuściło jego usta.
– Żartuję – powiedział
Jongin, chichocząc. Nie żartował.
Tchórz.
Telefon Kyungsoo rozświetlił
cały pokój, kiedy ten zamierzał sprawdzić godzinę. Była 23:38, a oni obaj znów
dzielili łóżko. Kyungsoo miał tylko białą koszulkę i bokserki; Jongin zaś
spodnie od piżamy i był bez koszulki. Żaden z nich nie spał.
– Jongin – wyszeptał
Kyungsoo, nie był do końca pewien, czy powiedział to wystarczająco głośno.
Drugi chłopak mruknął w odpowiedzi, kilka sekund zajęło starszemu, by
powiedzieć to, co chciał powiedzieć. – C-co do tego, co się dzisiaj stało…
Jongin otworzył oczy i
stawał się coraz bardziej i bardziej zdenerwowany, jego serce biło szybciej.
– Pocałowałem cię… – zaczął
starszy, bawiąc się lamówką pościeli – …a ty pozwoliłeś mi się pocałować… to
może tylko coś oznaczać, prawda? Nie wyobrażam sobie tego.
– Ja-
– Pozwól mi- – Kyungsoo
przerwał i westchnął. – Myślałem o tym cały dzień i jestem przekonany, że ty
także. Ale to co powiedziałeś i co ja zrobiłem, i jak zareagowałeś, może tylko
coś znaczyć, Jonginah.
– Powiedziałem, że cię
kocham – wyrzucił z siebie Jongin, przebiegając dłonią po swoim brzuchu.
– A ja cię pocałowałem… bez
wyjaśnienia, a ty mi pozwoliłeś, co jest- – wypalił Kyungsoo.
– Kyung- – przerwał tym
razem młodszy – …jedyna rzecz, która powinna być zagadką to, w jaki sposób tak
dużo czasu zajęło nam uświadomienie sobie i zrobienie tego.
Cisza.
Jongin westchnął.
– To znaczy… lubisz mnie w
ten sposób, prawda? – zapytał młodszy, panika powoli rosła. Kyungsoo
zachichotał i sięgnął po dłoń Jongina, usiadł obok niego na łóżku, drugi szybko
postąpił tak samo. Siedzieli twarzą w twarz.
Kyungsoo głaskał skórę na
przedramieniu, białe paski oznaczały jego twarz – światło przebijało się przez
zasłony z wciąż ruchliwych ulic, pozwalając mu docenić twarz Jongina –
młodszemu kilka włosów wpadało do oczu, które były trochę poplątane, czego
nigdy wcześniej nie widział. Serce Kyungsoo pędziło, kiedy dostrzegł uśmieszek
na ustach Jongina.
Jongin był podenerwowany,
ale podobało mu się to, jego serce było o krok od roztrzaskania jego klatki
piersiowej, ale mógł przyjąć na siebie wszystko. Kyungsoo splótł ich palce ze
sobą i szybko przysunął się, by być bliżej Jongina – ten drugi powąchał jego
woń, jednak nie mógł się dłużej nad tym zastanawiać, ponieważ usta Kyungsoo
były na jego ustach w przeciągu kilku sekund. Starszy wykonywał powolne ruchy i
odsuwał się czasami, by spojrzeć na twarz Jongina – czuli zawstydzenie,
dopasowywali się i starali się zapamiętać wszystko – jak to jest całować
swojego najlepszego przyjaciela. Jongin zamknął odstęp i pogłębił pocałunek,
ułożył wolną dłoń na szyi Kyungsoo i nieznacznie popchnął go na plecy,
przesuwając kaskadowo palcami, jakby tors przyjaciela był fortepianem, czując
jego ciało – szczupłe i delikatne.
Kyungsoo uwolnił dłoń z
uścisku Jongina i ułożył ją na jego nagim krzyżu – było to ciepłe i uwaga
Jongina została rozproszona, młodszy składał drobne pocałunki wzdłuż szczęki
oraz szyi Kyungsoo, nie mógł uwierzyć, że to wszystko mu się przytrafiło.
Kyungsoo rozchylił nogi w tym samym czasie, kiedy wydał z siebie jęk – Jongin
nie miał pojęcia, że jego czułym miejscem jest szyja. Bez myślenia o tym,
młodszy wypchnął biodra, a Kyungsoo powtórzył ten sam dźwięk, czując mrowienie
od brzucha w dół. Czuł jak jego erekcja rośnie z każdym dotykiem, jaki Jongin
zostawiał na jego ciele.
Kyungsoo podniósł się i
zamienił miejscem z Jonginem, co go zaskoczyło. Jego spodnie od piżamy nie
mogły ukryć dużego wybrzuszenia między nogami – Kyungsoo zachichotał i ponownie
zaczął całować młodszego, kładąc dłonie na jego brzuchu - w pobliżu kości
biodrowych – i delikatnie pieszcząc jego skórę.
– Pragnąłem cię od naprawdę
długiego czasu, Jongin – powiedział starszy, przerywając każde słowo mokrym
pocałunkiem. Jego gruby i chrapliwy głos sprawiał, że Jongin wariował, co
wyładowywał na ciemnych, miękkich włosach Kyungsoo.
– Dlaczego nie-? –
odpowiedział.
– Nie mam pojęcia –
oświadczył Kyungsoo, nie będąc w stanie sformułować czegoś innego. Jongin
sięgnął, by pocałować go głębiej, gwałtownie wpychając swój język, poczuł
ciepło we wnętrzu ust przyjaciela. Kyungsoo po raz kolejny jęknął i rozdzielił
ich usta, składając mokre pocałunku na gardle Jongina. Zatrzymał się na jego
klatce piersiowej, a potem kontynuował blisko brzegu spodni chłopaka.
– Kyung- co ty- – Jongin
uniósł się na łokciach, kiedy słowa wypłynęły mimowolnie, jego usta były suche.
Kyungsoo podniósł wzrok i nie potrafił już dłużej dostrzec twarzy Jongina.
Rozważał włączenie światła, ale naprawdę nie miał na to siły. Nadal całował
Jongina wzdłuż jego bioder. Zdecydował się posunąć o krok dalej i zdjąć jego
spodnie; czuł jego niepewność, ale w końcu sam się ich pozbył. Jongin był nagi,
gdy podpełznął, by ściągnąć koszulkę Kyungsoo.
Obnażenie było
niedomówieniem. Jongin czuł, jak każdy milimetr jego skóry krzyczy, zadrżał
lekko, zdając sobie sprawę, że jego erekcja jest w pełnym rozkwicie. Nie mogła
zostać ukryta i wysłała małe spięcia z każdym jego ruchem. Kyungsoo podpierał
się na kolanach, oplatając ręce dookoła szyi Jongina. Pocałunek znów był
namiętny, mocny i mokry. Jongin nie wiedział co zrobić z rękami; wydawało się
to być nieco zbyt desperackie zacząć szarpać swojego własnego członka, gdy
przypomniał sobie, że Kyungsoo nadal ma na sobie
bokserki.
Młodszy z powrotem popchnął
Kyungsoo na łóżko i położył się na nim, celowo ocierając swoją męskość o tę
Kyungsoo – ten drugi jęknął oraz pociągnął Jongina za włosy, na powrót
wpychając swój język do jego ust z pocałunkiem.
– Zrób to jeszcze raz,
proszę. – Głos Kyungsoo był zachrypnięty. Młodszy odczekał moment i powtórzył
swój ruch, powtarzał go wiele razy, podczas gdy jego usta sprawiały wrażenie
gorętszych, w sekundzie płonęły – Jongin stracił rachubę, ile razy Kyungsoo
jęknął, nie był nawet w stanie powiedzieć, czy jęczy głośniej od niego.
Kyungsoo przebiegł palcami w dół spoconych pleców Jongina, niemalże wbijając
swoje paznokcie. W końcu jego dłoń wylądowała na pośladku Jongina, ściskając go
– starszy zachichotał.
– Nie śmiej się – powiedział
Jongin. – Sprawisz, że będę czuł się głupio.
– Nie- – szybko odpowiedział
Kyungsoo, patrząc mu prosto w oczy. – Nie czuj się… Ja tylko… Nie mogę
uwierzyć, że właśnie chwyciłem twój tyłek w ten sposób.
Jongin żartobliwie
przewrócił oczami i pocałował szyję Kyungsoo, ssąc blisko jego szczęki,
zostawiając ślad, pomimo że nie wiedział, że to spowoduje. Subtelnie przesunął
dłoń wzdłuż ciała Kyungsoo, był chłodny, a jego skóra wrażliwa, czuł, jak drży,
gdy Jongin sięgnął rąbka jego bokserek. Podniósł się na kolana i powoli je
zsunął, uświadamiając sobie, że Kyungsoo został w samych skarpetkach.
Jongin zachichotał.
– Dlaczego się śmiejesz? –
Kyungsoo brzmiał na pół-zdenerwowanie, pół-żartobliwie.
– To nic – oświadczył Jongin
i zainicjował kolejny pocałunek, przysuwał się bliżej i bliżej do swojego
przyjaciela, przylegając piersią w pierś, a ostatecznie skórą do skóry.
Wszystko od pasa w dół było bardziej gorące niż zazwyczaj, poruszył biodrami w
górę i w dół, zbliżając się do osiągnięcia orgazmu, podczas gdy Kyungsoo
delikatnie całował jego już nabrzmiałe usta.
Młodszy podparł się na
swojej lewej ręce, patrząc Kyungsoo głęboko w oczy, gdy ich oddechy odbijały
się echem w hotelowym pokoju. Jongin błądził myślami pomiędzy ich ciałami i
chwycił oba członki jedną dłonią – Kyungsoo zacisnął pięści na prześcieradle i
zamknął oczy. Jongin szarpnął raz delikatnie, pozwalając im wszystko przyswoić
– Kyungsoo myślał, że oszaleje, kiedy Jongin przez chwilę nie poruszał ręką,
otworzył oczy i spojrzał na przyjaciela – kropelki potu były rozproszone na
jego czole, jego włosy w tej chwili były jeszcze bardziej mokre i wyglądał na
skoncentrowanego. Uwielbiał ten jego wyraz twarzy. Jongin szarpnął ponownie,
tym razem mocniej, jęki stawały się głośniejsze z każdą sekundą, gdy Jongin
przyspieszył – Kyungsoo sięgnął, aby złożyć niedbały pocałunek na ustach
Jongina, zacisnął pięść w jego włosach i wypchnął biodra, próbując udoskonalić
wszystko, co czuł.
– Szybciej – wykrzyczał
Kyungsoo, opierając czoło o czoło, będąc blisko spełnienia, podczas gdy Jongin
jęknął pod nosem. Sięgnął do ust Kyungsoo, kiedy motyle opuściły jego brzuch;
kiedy poczuł, jak jego członek jest bliski spłonięcia; kiedy pomyślał, że
mógłby ich podpalić, gdy czuł, jak ciecz rozpryskuje się na jego brzuchu.
Kyungsoo wydał z siebie ostatni jęk, cichy i delikatny, dwie sekundy później.
Oddychaj.
Oddychaj. Oddychaj. Jongin musiał sobie powtarzać.
Teraz zmęczone oddechy
wypełniały pokój, Kyungsoo puścił prześcieradło i lekko otarł spocone czoło
Jongina, składając powolne pocałunki wzdłuż jego prawego policzka i ust. Jongin
uśmiechnął się i opadł obok Kyungsoo – jego lewa ręka trzęsła się i mrowiała.
– Nie wyobrażam sobie tego,
hę? – odrzekł Kyungsoo, znajdując palce Jongina blisko swoich. Jongin parsknął,
mrugając leniwie. Gapił się w nicość, a białe kropki wciąż drażniły jego wzrok.
– Pójdę po jakieś chusteczki.
Biedny Kai musi tyle czekać na wiadomość z przesłuchania. Mam nadzieje ze się dostatnie! Ale nie to t teraz najważniejsze... ten rozdział mnie zabił! Kaisoo takie kochane! W końcu zrozumieli wyjasnili sb co do siebie czują. <3 no i to co było potem! Zarazem takie gorące i urocze. Szkoda tylko że naprawdę się nie zlaczyli no ale jak na pierwszy raz narzekać nie można bo było kochane.
OdpowiedzUsuńTotalnie nie mam pomysłu na to co może być w kolejnym rozdziale pewnie wrócą do domu i dowiemy się czy kai zaliczyl przesłuchanie... ale ciekawa jestem jak dalej potoczą się losy kaisoo czy będą razem.
Nie obrażam się ze nie wstawiłas tego w kaisoo day bo i tak się ciesze ze tlumaczysz to opko i w sumie nie ma znaczenia kiedy dodasz ja juz jestem twoją fanka i będę wypatrywać każdego ff z kaisoo!
Dziękuję za twój wysiłek w tłumaczeniu, pozdrawiam :*