pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
Od:
GAB – Seul
Do: Kim Jong In.
Do: Kim Jong In.
„Panie
Kim Jongin.
Generalna Akademia Baletowa składa najszczersze życzenia, gratulując panu po raz kolejny przyjęcia do naszego luksusowego programu na zajęcia w 2013 roku z krajowego przesłuchania w lato 2012. Przyczyną wysłania tego emaila jest także zapowiedź, że rejestracje do naszej Akademii zaczynają się późną wiosną, prośbę o formularze proszę wysyłać na adres school@skballet.org.
Witamy,
Generalna Akademia Baletowa.
Seul”
Generalna Akademia Baletowa składa najszczersze życzenia, gratulując panu po raz kolejny przyjęcia do naszego luksusowego programu na zajęcia w 2013 roku z krajowego przesłuchania w lato 2012. Przyczyną wysłania tego emaila jest także zapowiedź, że rejestracje do naszej Akademii zaczynają się późną wiosną, prośbę o formularze proszę wysyłać na adres school@skballet.org.
Witamy,
Generalna Akademia Baletowa.
Seul”
Jongin zamrugał dwukrotnie i
natychmiast zamknął zakładkę, jego serce zaczęło bić szybciej. Spojrzał w lewo,
gdzie Kyungsoo bawił się swoim telefonem – wydawało mu się, że niższy chłopak
nic nie przeczytał, jako że nie skomentował tego ani słowem.
– Chcesz zjeść ramyeon? –
odezwał się, wstając ze swojego biurowego krzesła i szukając portfela.
– Chcesz porozmawiać o tym
emailu, który zamknąłeś tak nagle?
Cholera.
Nie było długo przed tym,
jak Jongin mógł przestać nosić płaszcze i buty, żeby wyjść z domu,
niespodziewanie drzewa zaczęły malować krajobraz piękną zielenią, a kwiaty
zaczynały rozkwitać. Jego plan zajęć nie zmienił się bardzo, nadal był tym
samym Kim Jonginem, który rano chodzi do szkoły i ćwiczy balet popołudniami,
był tym samym Kim Jonginem, który dostawał drobne prace od sąsiadów i tym samym
dzieciakiem, który mógł liczyć się tylko ze swoim najlepszym przyjacielem –
jako że jego relacje z dwoma pozostałymi członkami rodziny były praktycznie
nieistniejące.
– Chcesz, żebyśmy zrobili
sobie maraton Harry’ego Pottera w sobotę? – Jongin zapytał w pierwszy czwartek
kwietnia, siedząc przed Kyungsoo otoczony przez uczniów, jego głos był
przytłumiony.
– Nie mogę – odpowiedział. –
Jadę na wycieczkę z rodzicami…
Jongin czekał, żeby Kyungsoo
powiedział coś jeszcze, ale drugi milczał. Było dziwnie od jakiegoś czasu,
Kyungsoo prosił go, by dołączał do nich na wycieczkach.
– Och… – To było wszystko,
co mógł odpowiedzieć.
– Z wielką przyjemnością
obejrzę z tobą Harry’ego Pottera, Jongin! – Szczupła postać prawie udusiła go
uściskiem, pachniała jak zasypka dla niemowląt, co zawsze go wkurzało. Zauważył
zbliżające się trzy inne osoby, zachichotały i usiadły dookoła niego.
– Nie mówiłem do ciebie,
Baekhyun, puść mnie! – Odepchnął kolegę
ze swojej klasy, ale ten był zaskakująco wytrzymały.
– Puść go, Baekhyun –
powiedział Kyungsoo, zamykając książkę i wstał powoli. Baekhyun puścił go,
jednak nie był wystarczająco szybki. Niższy chłopak złapał go za szyję, co
sprawiło, że Sehun, Jongdae i Chanyeol wybuchli śmiechem.
– W sobotę możemy popracować
nad zadaniem domowym z matematyki – rzekł Jongin tydzień później. Delikatnie
odgarnął kosmyk włosów z oczu Kyungsoo. – Później możemy obejrzeć film albo
coś…
– W sobotę będę poza
miastem… – oznajmił Kyungsoo. – Wrócę tutaj może w sobotę w nocy…
Jongin czekał na
zaproszenie, które nigdy nie padło z ust Kyungsoo.
– Czy będziesz dostępny w
ten weekend? – Zainsynuował Jongin, zanim Kyungsoo miał szansę olać go piąty
raz w tym miesiącu. Kyungsoo szybko oderwał wzrok od telewizora i uśmiechnął
się pod nosem.
– Będę… – odpowiedział,
trzymając dłoń swojego chłopaka i przysunął się bliżej, aby lekko musnąć jego
usta. – …ale w następnym tygodniu już nie.
-
Była połowa maja i Jongin
bał się każdego nadchodzącego dnia. Naprawdę nie potrafił wyjaśnić dlaczego,
jako że zamierzał spełnić wszystko, o czym marzył, gdy za nieco ponad miesiąc
odbędzie się ceremonia wręczenia dyplomów… Czuł się samolubnie za każdym razem,
kiedy życzył sobie, żeby noce mogły trwać miesiąc, czuł się głupio za każdym
razem, kiedy życzył sobie, by mieć magiczny zegarek i zatrzymać czas. Był
przerażony za każdym razem, gdy rozważał powiedzenie swojemu ojcu o tym, że być
może będzie musiał wyjechać do Seulu, kiedy nadejdzie lato – najgorzej czuł
się, przypominając sobie, iż Kyungsoo nigdy nie poruszał jego planów po
skończeniu szkoły.
Bryza wpadła przez osobliwie
ogromne okno sypialni Kyungsoo, nie była to ani chłodna, ani gorąca noc –
Jongin siedział cicho, mogąc usłyszeć cichy oddech swojego chłopaka i widząc
jego cień poruszający się powoli w górę i w dół. Nie mógł spać, próbował nie
ruszać się za dużo, pozostając twarzą w dół. Pozwalał delikatnemu wiatrowi
łaskotać swoje nagie plecy, pozwalał minutom płynąć, przeczuwając, że świt musi
być już blisko. Jongin wstał po raz czwarty tej nocy, sprawdzając opustoszałą ulicę.
Zszedł po schodach, by wypić szklankę wody, umyć twarz i ponownie spocząć na
łóżku.
Zachowywał się w ten sposób
przez ponad dwa tygodnie i stawało się to męczące.
– Jonginah – odezwał się
cicho Kyungsoo, Jongin zawsze uwielbiał jego zaspany głos, jako że był bardziej
chrapliwy niż zazwyczaj. – Wszystko w porządku?
– Tak – odpowiedział,
odwracając się do niego twarzą. – Po prostu nie mogę spać.
– Możesz włączyć telewizor,
jeśli chcesz.
– Nie, j-jest w porządku…
– Jest ci niedobrze czy coś?
– Kyungsoo odwrócił się, by być ze swoim chłopakiem twarzą w twarz.
– Nie- w-wszystko dobrze.
Ja-
Kyungsoo zmarszczył brwi, ale
Jongin nie mógł zobaczyć rysów jego twarzy, poruszył się, by dosięgnąć jego
dłoń, głaszcząc jego skórę.
– Kyung… – powiedział
cichszym tonem. – Co zamierzasz zrobić, kiedy skończymy szkołę?
Starszy próbował skupić się
na oczach Jongina lub na wyrazie jego twarzy, ale nie uzyskał nic poza ciemnymi
cieniami – oddychał powoli i splótł palce z tymi Jongina, podczas gdy chichot
opuścił jego usta.
– Czekałem z tym, żeby
powiedzieć ci później, może po rozdaniu dyplomów… – odparł – Jeździłem w każdy
weekend na wykłady i wcześniejsze egzaminy wstępne do college’u…
Serce Jongina podskoczyło,
teraz był jeszcze bardziej przerażony.
– Gdzie?
– Do Seulu?
– Mówisz poważnie?! – Jongin
podskoczył na materacu i prawie wylądował na Kyungsoo.
– Mów ciszej! – To było
wszystko, co mógł powiedzieć Kyungsoo, kiedy siadał naprzeciwko Jongina. – Tak,
chcę złożyć podanie na kierunek Multimedia na Narodowym Uniwersytecie Sztuki.
Nie mówiłem ci, bo chciałem ci zrobić niespodziankę… Czy to jest to, co
dręczyło cię przez ostatni miesiąc?
– Pójdzie ci bardzo dobrze,
cóż, ja zwyczajnie- – Jongin nie mógł przestać się uśmiechać. – Czekaj, skąd
wiedziałeś, że ja-
– Wydaje ci się, że cię nie
znam? – powiedział Kyungsoo z kamienną twarzą.
– Zauważyłeś? – zapytał
Jongin, przenosząc wzrok na kolana, myślał, że potrafi zatrzymać to dla siebie,
żeby nikogo nie martwić. Przez moment trwali w ciszy. – Każdego dnia jestem
coraz bardziej niespokojny w sprawie wyjazdu, Kyungsoo. Każdy dzień jest
bardziej przerażający, wiesz? Tak bardzo denerwuję się z powodu pieniędzy, z
powodu mojego taty, z powodu wszystkiego, co muszę zostawić, ale przede
wszystkim dlatego, że będę musiał zrobić to sam. To przeraża mnie nawet
bardziej. To zabrzmi bardzo przytłaczająco, ale jesteś jedyną osobą, na której
mogę polegać każdego dnia, Kyungsoo.
Kyungsoo milczał, podczas
gdy jego chłopak bawił się swoimi palcami.
– Wiem – odpowiedział, lekko
ściskając dłoń Jongina. – Pamiętałem o tym, by cię nie zostawić, odkąd byliśmy
mali, to może trochę pretensjonalne z mojej strony i nigdy się do tego nie
przyznawałem, ale od kiedy cię poznałem, wiedziałem, że potrzebujesz kogoś przy
sobie, że potrzebujesz wsparcia i towarzystwa.
– I zdecydowanie nie litość
ani to, że ci współczuję, Jongin, ja po prostu cię zauważyłem. Pamiętam, że w klasie byłeś bez życia przez cały czas,
byłeś bardzo samotny, bardzo cichy i bardzo chudy. I to nie tak, że byłem
największą kulką szczęścia, ale zwyczajnie nie mogłem patrzeć na ciebie w takim
stanie.
Jongin zmarszczył brwi,
kiedy jego pamięć powędrowała do czegoś, co Chanyeol powiedział wiele lat temu:
– Zawsze myślałem, że jesteś
bardzo rozmowny, jako że Kyungsoo ciągle z tobą rozmawia, a Kyungsoo nie bardzo
rozmawia z ludźmi… rozmawia z tobą. Ale robi to tylko z tobą. To miłe.
– Nadal jestem bardzo chudy,
wiesz? – powiedział Jongin z uśmieszkiem.
Kyungsoo pokiwał głową z
uśmiechem na twarzy, ciągnąc Jongina, by ponownie się położyć, tuląc się
pomiędzy poduszkami i kołdrą, plącząc ze sobą nogi.
– Kiedy powiedziałeś mi o
swojej mamie, swoim tacie i problemach, które miałeś, przyrzekłem sobie, że
będę tutaj dla ciebie – wyjaśnił Kyungsoo. – I od kiedy zostałeś przyjęty,
tylko szukałem sposobu, by nadal móc być blisko ciebie… to nie jest dziwne,
prawda?
– Nie! Wcale nie… – odparł
Jongin, głaszcząc miękkie włosy swojego chłopaka i obejmując go drugą ręką. –
Nie masz pojęcia, jak szczęśliwym mnie to czyni, Kyung.
Wymienili czuły pocałunek, a
Jongin pomyślał, że nigdy nie mógłby kochać kogoś tak bardzo, jak kochał Do
Kyungsoo – włączając w to spojrzenia i
ciszę.
– Zatem… Narodowy
Uniwersytet Sztuki? – spytał Jongin. – Kiedy składasz podanie?
– Już to zrobiłem, w zeszłym
tygodniu – odrzekł. – Wiesz, że od zawsze lubiłem produkcję medialną i animację
cyfrową, więc… wydaje mi się, że za miesiąc otrzymam wyniki.
– Chcę wiedzieć tylko jedną
rzecz… – Jongin przysunął się bliżej Kyungsoo, owijając rękę dookoła jego talii.
Badał ciepłą skórę pod jego koszulką, szepcząc cicho – ...czy poślubisz mnie w
najbliższym czasie?
-
Dzień ukończenia szkoły był
rozgardiaszem. Pogoda nie mogłaby być bardziej gorąca, była połowa czerwca i po
raz pierwszy musiał założyć każdą jedną część swojego mundurku, było deszczowo
i otoczenie pachniało jak błoto. Jongin musiał czekać do drugiej po południu,
żeby ujrzeć Kyungsoo tego dnia, a do tego wszystkiego musiał spędzić
dwadzieścia naprawdę niezręcznych minut zamknięty w samochodzie swojego taty.
Och, i buzia Eunmi nie
zamykała się przez całą drogę.
– Jongini, wiesz, ostatnio
nie rozmawialiśmy zbyt wiele, jakie są twoje plany po odebraniu dyplomu?
Myślałeś o pracy? – odwróciła się na przednim siedzeniu, jej nienaturalne
jasnobrązowe loki podskakiwały dookoła jej twarzy. Gardło Jongina zacisnęło
się, próbował unikać jej wzroku, ignorując swojego ojca, który analizował rysy
jego twarzy we wstecznym lusterku.
– Nie wiem, Eunmi –
odpowiedział.
– Zawsze uważałam, że
mógłbyś pracować w banku, osoba pracująca w banku niekoniecznie musi umieć
obchodzić się z ludźmi. Nie to co ja, sprawiam, że wszyscy moi klienci w
piekarni zawsze są zadowoleni-
Mówiła w ten sposób przez
całą drogę do szkoły, dopóki jego tata nie wyłączył silnika i nie wyszli na
wpół zapełniony szkolny parking. Zauważył kilku kolegów ze swojej klasy,
mających na sobie niebieskie i czerwone mundurki, wszyscy mieli zaskakująco dobrze
ułożone włosy i perfekcyjnie czyste buty. Przeskanował wzrokiem wszystkich
zebranych, dostrzegł Sehuna z rodzicami, Hyeri rozmawiającą z innymi
dziewczynami z ich klasy oraz zbliżających się Baekhyuna i Chanyeola; nie
widział tylko osoby, której tak naprawdę szukał.
– Gratulacje, stary. –
Chanyeol klepnął go w plecy, a Baekhyun zachichotał z ramionami skrzyżowanymi
na piersi. – Kończymy szkołę!
– Tak, świetnie, prawda? –
odrzekł Jongin. – Chłopaki, widzieliście Kyungsoo?
– Nie, musi być w drodze,
ceremonia zaraz się zacznie – odparł Baekhyun.
– Hej! Kiedy wyjeżdżasz do
Se- – Chanyeol niemalże wykrzyczał i Jongin nie potrafił wystarczająco
podziękować temu, że Baekhyun podbiegł i zakrył usta swojego przyjaciela.
– Kiedy zamierzasz usiąść,
Jongin?! Twoje miejsce jest utaj, chodź, chodź, wydaje mi się, że Jongdae już
tam jest, chodź! – Powiedział szybko i przesadnie chudy chłopak, zaś Chanyeol
nie potrafił ukryć zażenowania na swojej twarzy. Jongin nie miał odwagi, by
spojrzeć na swojego ojca. Baekhyun popchnął Chanyeola w przeciwnym kierunku,
machając na pożegnanie rodzinie Jongina.
– Pójdę usiąść, do
zobaczenia później. – Jongin pomachał i pobiegł na swoje miejsce, lekceważąc,
jak podejrzliwie tato mierzył go wzrokiem. Nie ruszył się, więc Eunmi
pociągnęła go za ramię, krzycząc „Zrobimy
dużo zdjęć, Jongini!”. Przewrócił oczami.
Minuty mijały, a Jongin
nadal przyglądał się głównemu wejściu co dwadzieścia sekund. Kim Jongdae
siedział tuż obok niego i nie przestawał się z niego naśmiewać – właściwie
starał się jakoś rozerwać Jongina, bo mógł powiedzieć, że ten wyglądał na
podenerwowanego. Sala była zapełniona, kiedy zegar pokazał 13:56, profesorowie
już znajdowali się na scenie, a Jongdae opowiadał o swoich planach na
przyszłość w Seulu, gdzie będzie studiował Muzykę Teatralną na renomowanym
uniwersytecie. Jongin uśmiechnął się najbardziej promiennie, jak mógł, tego
dnia.
– Kiedy wyjeżdżasz? –
zapytał Jongdae.
– Za trzy tygodnie –
odpowiedział Jongin.
– Kyungsoo jedzie z tobą?
– Nie, on wyjeżdża miesiąc
później.
Jongdae pokiwał głową i
pozostał cicho. Jongin obrócił się i zauważył machającą Eunmi, jego ojciec był
jak zawsze poważny, miał ręce założone na piersi. Próbował wysilić się na
uśmiech, ale nie udało mu się, więc Jongin udawał, że tego nie widział. Przebiegł
wzrokiem po miejscach uczniów kończących szkołę, gdzie zauważył Baekhyun
rozmawiającego z Minah, jej włosy w ładny kaskadowy sposób opadały na jej
plecy. Dwa rzędy za nimi piękna dziewczyna, która lubiła być nazywana Sulli,
robiła zdjęcia z osobą, którą prędko rozpoznał – wąskie ramiona, duża głowa,
duże usta i duże oczy – jego klatka piersiowa podskoczyła i nie mógł zapobiec
uśmiechowi.
– Mógłbyś spróbować udawać,
że nie jesteś zdesperowany – odezwał się
Jongdae, grając w Angry Birds na swoim telefonie.
– Zamknij się, Jongdae.
– Wyglądasz bardzo uroczo na
tym zdjęciu, zobacz! – Eunmi pomachała telefonem blisko oczu Jogina, gdy weszli
do salonu. Jego tato włączył światła i poszedł do kuchni. – O MÓJ BOŻE! –
pisnęła Eunmi po raz piąty w ciągu dwudziestu minut. – A spójrz na to z twoimi
przyjaciółmi, to było słodkie, pamiętam, jak Kyungsoo miał dwanaście lat, wcale
się nie zmienił!
– Jongin, czy możesz tutaj
na chwilę przyjść? – zawołał go jego ojciec. – Eunmi, czy mogłabyś zostawić nas
samych, proszę? – powiedział mężczyzna, gdy usłyszał odgłos zbliżających się
obcasów. Przełknął ciężko ślinę.
Jongin denerwował się przez
cały dzień, nie dlatego, że był to dzień ukończenia szkoły, ale dlatego, że
przysiągł, że tego dnia powie ojcu o Seulu.
Trząsł się.
– Tak? – spytał, kiedy
wszedł do kuchni i zobaczył swojego tatę ze skrzyżowanymi rękami, opierającego
się o szafkę kuchenną. Słyszał głos Kyungsoo, gdy szybko spotkali się po tym,
jak ceremonia się skończyła.
-
–
Gratulacje. – Mniejszy uśmiechnął się, żartobliwie uderzając Jongina w ramię
swoim dyplomem.
–
Wzajemnie – odpowiedział.
–
Zamierzasz to zrobić po tym wszystkim?
–
Tak, udamy się do domu i tam mu powiem – powiedział Jongin. – Miejmy nadzieję,
że mnie nie zabije.
–
Nie zrobi tego… – zapewnił Kyungsoo. – Prawdopodobnie będzie wściekły, ale
nigdy nie był wobec ciebie agresywny, prawda?
Jongin
potrząsnął głową.
–
Jeśli cokolwiek by się stało, zadzwoń do mnie – rzekł Kyungsoo, kładąc dłoń na
ramieniu swojego chłopaka. – Wszystko będzie dobrze, Jongin. Tak czy owak,
zadzwoń do mnie, dobrze? Po prostu żebym wiedział, co się stało. Możesz przyjść
do mnie na obiad.
Jongin
uśmiechnął się do niego.
–
Wyglądasz dzisiaj naprawdę przystojnie – odparł, przybliżając się nieco do
Kyungsoo i pokazując figlarny uśmieszek. – Czy wiesz, jak bardzo chcę cię teraz
pocałować?
–
Poczekaj na później, Jongin. Tutaj jest mnóstwo ludzi.
–
Uwierzyłbyś mi, gdybym powiedział, że mam to gdzieś?
–
Obchodzi cię to. Obydwu nas to obchodzi.
– Więc… – zaczął jego
ojciec, odciągając go od jego własnych myśli. – Gratuluję.
Mężczyzna wyciągnął dłoń,
podając Jonginowi kopertę. Był zszokowany, robiąc dwa kroki, by po nią sięgnąć.
– Dzięki. – Otworzył ją
powoli, odsłaniając wiele równo ułożonych banknotów. Był bardziej niż zszokowany.
– Wow, dzięki tato!
– Chcesz mi powiedzieć, co
ty wyprawiasz?
Jongin zmarszczył brwi.
– Nie rozumiem, stoję tutaj?
– Co robisz w sprawie
przyszłości, Jongin?
Pozostał cicho, jako że
ojciec był bardzo otwarty w tej sprawie, nie spodziewał się, że taki będzie.
Jongin przełknął ślinę i próbował przypomnieć sobie, co przygotował, ale nic
nie przychodziło mu do głowy.
– I?
– J-j-ja- – Jongin cały czas
się jąkał i pomyślał, że powinien usiąść. Zamarł w bez ruchu, jego dłonie z
wolna zgniatały kopertę. Wziął jeden głęboki oddech i wydało mu się, że może
coś sformułować. – Tato, pamiętasz, jak kiedyś mówiłem ci o tamtej Szkole
Baletowej…
Jego ojciec odrobinę się
zmarszczył, ale nie wystarczająco, by przestraszyć Jongina.
– Złożyłem podanie i byłem
na przesłuchaniu w ostatni sierpień-
– Pojechałeś do Seulu
ostatniego sierpnia?!
– Tak, ale proszę, pozwól mi
skończyć. – Jongin starał się jak najlepiej, by pozostać opanowanym, spokojny
i, co najbardziej ważne, by zachowywać się dojrzale. – Zdałem, tato. Zostałem
wybrany i za cztery tygodnie powinienem zaczynać college.
– Więc, ty… – zaczął jego
ojciec, słowa zaczęły tracić znaczenie, docierając na jego język.
– Wyjeżdżam za trzy
tygodnie.
Stuknięcia zbliżały się,
brzmiały jak perkusja, Eunmi wkroczyła do kuchni i stanęła tuż obok Jongina.
Pomieszczenie tkwiło w ciszy przez moment, wzrok jego taty zagubił się gdzieś
za nim, właściwie nie patrzył na nic lub może zerkał na zdjęcie jego mamy
starannie zawieszone w salonie.
– Wyjeżdżasz, Jongin? – zapytała Eunmi, jej oczy podejrzliwie wypełniły
się łzami.
– Eunmi, powiedziałem, żebyś
zostawiła nas samych… – odezwał się tata, podchodząc do nich bliżej.
– Ale tato, on powiedział…
– Wiem, co powiedział i
możemy przedyskutować to później, ale w tej chwili…
– Musisz pozwolić mu jechać,
tato – odrzekła Eunmi, a Jongin prędko odwrócił głowę w jej kierunku. – Nigdy
go nie wspieraliśmy! On musi wyjechać, tato… jeśli udało mu się przejść to
przesłuchanie, musi być bardzo utalentowany. Tato, czy wiesz, że oni nie
wpuszczają ludzi ot tak do takiego rodzaju szko-
– Eunmi! – Jego ojciec
podniósł głos, uderzając pięścią w stół. – Przysięgam na Boga.
Powoli ukłoniła się, łzy
spływały po jej policzkach; obdarzyła Jongina uśmiechem i opuściła
pomieszczenie. Nie słyszeli już dłużej jej kroków, więc przypuszczali, że
zdjęła buty.
Jongin oparł się o framugę
drzwi; nie czuł dłoni, ponieważ ściskał kopertę mocniej i mocniej. Jego ojciec
skinął na niego, by usiadł na stole przed nim; on także zajął miejsce.
– Tato, ja-
– Wiedziałem, że coś
ukrywasz – począł mówić. – Nie jestem taki głupi, wiesz?
– Nigdy nie powiedziałem-
– Wiedziałem, że coś
ukrywasz, podobnie jak wtedy udawałeś, nie wiedziałem, że bierzesz lekcje
tańca…
– Ale to nie tak, że
chciałem to przed tobą ukrywać, tato, to po prostu-
– I to moja wina.
Co
do cholery?
– Byłem okropny w
komunikowaniu się z waszą dwójką – powiedział mężczyzna, rzucając okiem na
sufit, jak gdyby mógł zobaczyć Eunmi przez grubą cegłę. Jego wzrok ukazywał żal
i dla Jongina trudnością było patrzeć na taką stronę ojca. – Nigdy nie udało mi
się powstrzymać cię od lubienia baletu; albo Eunmi od tego, że lubi mówić tak
dużo, że właściwie mogłaby zostać reporterką albo prawnikiem, albo mówcą –
rozumiesz, że to było trudne, prawda?
Jongin nie odpowiedział w żaden
sposób.
– Zrozum, że życie było dla
nas ciężkie… od kiedy nie ma tu twojej mamy…
Uszy Jongina były jak bęben,
gdzie czuł, jak szaleńczo bije jego serce. Odkąd mógł sobie przypomnieć, nigdy
nie słyszał, aby jego ojciec mówił cokolwiek związanego z mamą, nigdy nie
wspominał jej imienia ani tego, że kiedykolwiek istniała – tylko wtedy, gdy
kupował kwiaty na rocznicę jej śmierci.
– I przepraszam-
Przepraszam, że używam tego jako wymówki. Przepraszam, że byłem dla ciebie
kiepskim ojcem, Jongin.
– Nie byłeś-
– Tak, byłem – powtórzył. –
Nigdy nie chodziłem z tobą do podstawówki, nigdy nie poszedłem na choćby twój
mecz koszykówki, nigdy nie przyszedłem, by zobaczyć jak tańczysz… Nigdy nie
pozwoliłem ci bez przeszkód cieszyć się tym, co lubiłeś robić. Nigdy się nie
dogadywaliśmy, a nawet pomimo tego oczekiwałem, żebyś był szczery wobec mnie…
To było głupie z mojej strony i wiem, że muszę się zmienić, Jongin.
– I jeśli chodzenie do tej
szkoły jest tym, co sprawi, że będziesz szczęśliwy, wtedy ja też będę szczęśliwy…
I jestem dumny, że nawet jeżeli nie było mnie przy tobie, udało ci się wyrosnąć
na młodego człowieka, którego teraz mam przed sobą.
Jongin trząsł się i czuł, że
rozpłacze się w każdej chwili.
– Ja- – próbował mówić, jego
głos załamał się po jednym wypowiedzianym słowie. – Dziękuję.
– Twoja mama byłaby z ciebie
bardzo dumna, Jongin.
– Dzięki, tato – udało mu
się rzec, jego włosy spadły mu na oczy, kiedy spuścił głowę, ponieważ łzy
zaczęły płynąć.
– CHŁOPAKI, KOCHAM WAS TAK
BARDZO – krzyknęła Eunmi z ostatniego piętra, jej głos był nosowy przez to, jak
płakała. Jongin usłyszał, jak jego ojciec chichocze po
raz pierwszy od wielu lat, a to sprawiło, że się uśmiechnął.
– Teraz pójdę z nią porozmawiać
– odrzekł mężczyzna, wstając z cichym westchnięciem. – Jutro możemy porozmawiać
o twojej podróży, o tym, gdzie się zatrzymasz i o wszystkim innym… możesz
odpocząć lub spędzić czas z przyjaciółmi.
Jongin osuszył łzy, wchodząc
po schodach na górę.