pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
A/N: Cześć wszystkim! Przychodzę z kolejnym rozdziałem dzisiaj, chociaż myślałam, że pojawi się jutro z powodu wczorajszego wyjazdu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i będzie czytać tak chętnie jak do tej pory! Zapraszam!
– O rany, jak zamierzamy znaleźć Laleczki?
– Nie mam pojęcia, Youngjae i pamiętaj, chcę cheeseburgera. Normalnego, nie podwójnego, dobra?
– Zrozumiałem.
Himchan westchnął ciężko, zostawiając swojego partnera w kolejce w Burger King i rozglądając się za miejscem do siedzenia. Minął tydzień od zniknięcia Laleczek, ich szef wydał im polecenie, aby odnaleźć zaginione Laleczki. Niestety, jak do tej pory nie mieli żadnych śladów. Nikt nie wiedział, gdzie one zniknęły, a Himchan i Youngjae natknęli się na więcej ślepych uliczek niż dziecko biegające bez celu w labiryncie. Himchan zaczynał czuć się sfrustrowany i miał prawdziwą ochotę się poddać. Więc teraz byli tam, jedząc lunch w Burger King i próbując zaplanować następny krok.
– Rany, Youngjae, z pewnością jesz dużo – powiedział Himchan, pozwalając swoim oczom spocząć na widoku potrójnego cheeseburgera z dwoma porcjami frytek i ogromnym shakiem.
– Twój brzuch staje się pusty dość szybko, kiedy szukasz zaginionych ludzi. – Youngjae pociągnął duży łyk swojego shake’a, zanim zabrali się za jedzenie swoich burgerów.
– Wiesz, zaczynam myśleć, że Laleczki mogły opuścić miasto. – Youngjae oblizał usta. – Mam na myśli, że przeczesaliśmy cały Seul, a po nich nie ma śladu! Chodzi mi o to, jak ciężko może być odnaleźć trzech chłopców z białą skórą, dużymi oczami i czerwonymi ustami?
– Zdajesz sobie sprawę, że właśnie opisałeś połowę chłopaków tutaj, w Seulu? – odpowiedział Himchan. – Jest mnóstwo ludzi z takim opisem. – Spoglądał na skórę Youngjae przez chwilę. – Ty też jesteś całkiem jasny.
– Dzięki, staram się unikać słońca. – Youngjae uśmiechnął się, jego usta pokryte sosem barbeque. Himchan skrzywił się lekko.
– Appa!! Chcę cheeseburgera! – powiedział mały chłopiec, głośno domagając się od swojego taty cheeseburgera.
– Och, spójrz, mają nawet zabawki Minionki! – odrzekła mała dziewczynka obok chłopca, klaszcząc w dłonie z radości. Dwójka wciąż była w mundurkach, więc prawdopodobnie dopiero wyszli ze szkoły.
– Dobrze dzieci, uspokójcie się i powiedzcie mi, co chcecie – odparł ich tata, sięgając po portfel.
– Mają zabawki Minionki? Jak mogłem ich nie zauważyć? – odezwał się Youngjae, wyciągając szyję w poszukiwaniu żółtych zabawek. – Chcesz jedną?
– Żartujesz sobie ze mnie? One są dla dzieci.
– Okej, poproszę cztery cheeseburgery, dwa Double Whoppery, jednego bekonowego burgera, dziesięć porcji frytek i siedem dużych dietetycznych coli.
– Wow, wiem, że to tylko dzieci, ale muszą jeść dużo. – Youngjae sapnął w szoku, przypadkiem podsłuchując zamówienie mężczyzny przy ladzie.
– Nie bądź głupi, może on ma rodzinę do wykarmienia.
– Dobrze, dzieci, wybierzcie swoje zabawki.
–
Chcę tą! – Wskazał mały chłopiec. – Tą z naprawę dużymi oczami i okularami.
– One
wszystkie mają okulary, kochanie.
–
Wiem, ale mnie się podoba właśnie ta. Jest najsłodsza.
–
Tak, przypomina mi o Kyungsoo oppie.
– Czy
właśnie to słyszałeś?! – Himchan ścisnął ramię Youngjae z niecierpliwością.
–
Słyszałem – powiedział Youngjae, kiwając głową z niepokojem. – To dziecko
myśli, że z kogo sobie żartuje, ta druga jest o wiele słodsza.
Himchan
klepnął Youngjae w głowę. – Nie, idioto! To dziecko powiedziało ‘Kyungsoo’.
–
Naprawdę?! – Oczy Youngjae rozszerzyły się.
Dwójka
przyglądała się rodzinie, która była zajęta radzeniem sobie ze wszystkimi
pakunkami. – Czekaj chwilę, Himchan, o ile wiemy, to może być inny Kyungsoo.
Chodzi mi o to, że Seul jest pełny Kyungsoo!
– Nie
mogę się doczekać soboty, konkursu tanecznego Kai hyunga. Będzie świetna
zabawa!
–
Tak, będzie, teraz chcę, żebyście zachowywali się jak najlepiej tego dnia,
dobrze? Idziemy do kampusu uniwersyteckiego, więc bądźcie grzeczni.
–
Tak, appa. – Mały chłopiec pokiwał głową.
– Czy
wzięłaś jakąś inną zabawkę dla Luhana? – tata rodziny zapytał swoją córkę, a
Himchan i Youngjae poczuli, jakby mieli wybuchnąć.
–
Tak! Tutaj! – Dziewczynka pomachała zabawką, którą trzymała w dłoni. – Czy
Baekhyun oppa lubi bekon? Może woli kurczaka?
– Nie
martw się, kochanie, Baekhyun zje wszystko. – Mężczyzna z dużymi oczami i nieco
pucułowatymi policzkami uśmiechnął się, łapiąc syna za rękę i wychodząc z
restauracji. Himchan i Youngjae patrzyli, jak wychodzą, ich usta w milczeniu
przeżuwały burgery.
–
Luhan, Kyungsoo i Baekhyun w tej samej rozmowie? – spytał Youngjae.
– Czy
to może być…
– Nie
może – odpowiedział Youngjae.
– Ale
to musi…
–
Może to jest…
–
Bierz swoje burgery i chodźmy za nimi! – Himchan wziął swój napój oraz wybiegł
za rodziną. Przyglądał się rodzinie wsiadającej do taksówki o kilka stóp dalej.
–
Youngjae!! Pospiesz się!!
– Już
idę. – Youngjae dogonił go, ale było już za późno. Rodzina była w taksówce i
właśnie odjechała. Na szczęście za tamtą stała inna taksówka, czekając na
klienta.
–
Szybko! Za tą taksówką! – polecił Himchan.
–
Poczekajcie, chłopaki, macie pieniądze? – zapytał taksówkarz.
–
Oczywiście, że mam! Proszę poczekać… - Himchan grzebał w swoim kieszeniach.
Chwileczkę, są puste.
-
Cholera, bez pieniędzy. Youngjae, masz jakąś kasę?
– Nie,
jestem spłukany.
– Bez
gotówki nie ma jazdy. Przykro mi, chłopaki – powiedział taksówkarz, wsiadając
do swojego samochodu i odjechał. Himchan musiał oprzeć się pokusie, aby pokazać
taksówkarzowi środkowy palec, ale najpierw odwrócił się do swojego partnera i
patrzył na niego z wściekłością.
– Jak
możesz nie mieć żadnej gotówki?!
– Wydałem
wszystko na jedzenie!
– Wiedziałem.
Ty i te twoje głupie frytki i shake.
–
Hej, mój lekarz mi to przepisał. Jestem hipopotamo-glikemikiem.
– To
się nazywa hipoglikemia, idioto – kłapnął Himchan. – Świetnie. Mieliśmy ich, a
teraz ich straciliśmy.
Dwójka
poszła w dół ulicy, powłócząc nogami, kiedy nagły podmuch wiatru dmuchnął w
nich. Jedna z papierowych ulotek na ziemi pofrunęła i trafiła w twarz Youngjae.
– Hej,
kto wyłączył światło? – zapytał zdezorientowany. Himchan tak strasznie chciał
ukręcić mu łeb.
– To
ulotka, idioto. – Himchan zdjął ulotkę z twarzy Youngjae. – Poczekaj chwilę,
spójrz na to.
– 2013
Finałowy Konkurs Tańca w Seulu. Poszukiwania kolejnego najlepszego tancerza
kampusu. Odbędzie się w tą sobotę w Exoplanet University – przeczytał Youngjae.
– Wiesz,
te dzieciaki rozmawiały o konkursie tańca, który przypadkowo
odbywa się w tą sobotę również w uniwersyteckim
kampusie. – Himchan uśmiechnął się do siebie, unosząc brwi.
–
Myślisz, że tu jest połączenie? – Youngjae zapytał swojego partnera. Himchan
westchnął w duchu.
– Po
prostu chodź za mną.
–
Okej. – Youngjae ochoczo podążył za swoim przyjacielem, przeżuwając frytki.
***
–
Przepraszam. – Wysoki, niezgrabny mężczyzna z fryzurą na kształt miski i okularami
w stylu Harry’ego Pottera podszedł do bramkarza Klubu Z w Gangnam. – Jestem
osobistym asystentem pana Kim Kibuma i muszę dostać się do środka.
–
Dlaczego tak? – zapytał bramkarz monotonnym, automatycznym głosem.
–
Widzisz, pan Kim Kibum milionerem odnoszącym duże sukcesy, ale cierpi na ataki
serca. Dostaje ich łatwo, kiedy widzi te wszystkie nagie dziewczyny tańczące na
scenie. Muszę wejść do środka, aby przekazać mu jego lekarstwo.
–
Skoro dostaje ataku serca przez striptizerki, to dlaczego tu jest?
–
Widzisz, ma problem z żoną. Nie uprawiał seksu przez trzy lata. Lubi to
uczucie, kiedy prawie umiera od seksualnej rozrywki. – Mężczyzna nachylił się,
aby szepnąć do ucha bramkarza. – To daje mu porządny skok adrenaliny.
–
Okej. – Bramkarz wzruszył ramionami zaniepokojony przez dziwacznego milionera i
jego nie mniej dziwacznego asystenta. Spojrzał na listę i zobaczył, że pan Kim
Kibum jest tam zarejestrowany.
–
Możesz wejść.
–
Dziękuję panu. – Niezgrabny mężczyzna wszedł do środka, trzymając stopy blisko
siebie a ramiona zgarbione. Wytarł się pod obciętą na kształt miski grzywką i
podniósł okulary. Prawie wepchnął sobie palec do oka, ponieważ oprawki były
puste.
Spojrzał
na lekarstwo, które trzymał. – Aspiryna – wymamrotał. Zdjął zakrętkę
pojemniczka i wsypał całe lekarstwo do swoich ust, przeżuwając głośno.
–
Mniam, tic taci. Ci faceci w głównej siedzibie znają się na rzeczy.
Zgadza
się, ten niezgrabny i okropnie frajersko wyglądający, gładko wypowiadający się
asystent to był nie kto inny jak Kris. Kris nie mógł używać swojej starej
ksywy, by dostać się do klubu, zwłaszcza odkąd zaaresztował ich ostatnim razem,
więc wybrał Ksywę Nr 478, Niezgrabny Asystent Szukający Swojego Szefa
Dotkniętego Atakiem Serca.
Kris
utrzymał swoją nieco niezgrabną posturę, kiedy robił obchód. Ten klub był
trochę cichszy w porównaniu do tego starego w Dzielnicy Czerwonych Latarni, ale
miał całkiem dobry tłum. Szybkie przeskanowanie terenu i Kris rozpoznał
kelnerów i kelnerki, kilka starych, jednakże sławnych stałych klientów bez
wątpienia lojalnych klubowi, a nawet jakieś stare dekoracje wiszące na ścianie.
–
Bloody Mary poproszę – w połowie wykaszlał do kelnera, niskiego mężczyzny z
niebieskimi, sterczącymi włosami. Ten skinął głową i przeszedł do robienia
drinka. Kris odchrząknął kilka razy, próbując zatuszować swój głos w obawie, że
ktoś inny mógłby go rozpoznać.
–
Dziękuję – powiedział wyższym tonem, usiłując brzmieć miękko, głowę trzymał
spuszczoną, sącząc swój napój.
– O
rany, wyglądasz bardzo podobnie do kogoś, kogo znam.
Kris
pospiesznie uniósł głowę i napotkał parę brązowych, błyszczących oczu,
szelmowski uśmiech i dołeczki. O cholera, to Lay, barman.
–
Naprawdę?
–
Ocknij się, Kris, wiedziałem, że to ty. – Lay uśmiechnął się ironicznie,
podając mu kilka chusteczek, zanim ten wypluł swojego drinka. – Nie rozlewaj.
To nie jest tanie Martini.
–
Skąd wiedziałeś, że to ja?
– Mam
fotograficzną pamięć. Dobrze radzę sobie z twarzami. Umiem zauważyć i rozpoznać
je, nawet jeśli mają zmienione imiona i przeszli operację plastyczną, by
poprawić całą twarz. – Lay uśmiechnął się, wycierając ladę. – Na dodatek
znam pana Kim Kibuma. On nie ma asystenta, który jest wysoki na sześć stóp i
nosi koszulę Dolce Gabbana.
Kris
jęknął. – Dobra, masz mnie.
–
Nie martw się, nie wydam cię. Gdybym to zrobił, już byłbyś stąd wyrzucony.
Dzięki.
– Kris obdarzył go lekkim uśmiechem i kontynuował sączenie swojego drinka.
–
Dlaczego nie powiedziałeś mi, że jesteś gliną?
Kris
przerwał na chwilę. Lay wiedział, że on pracuje dla prawa. Mógł go wydać, ale
tego nie zrobił. Tej nocy chronił tożsamość Krisa. Czy Layowi można zaufać?
Byłoby miło mieć kogoś po swojej stronie.
– Czy
mogę ci ufać?
–
Zdecydowanie.
– Nie
jestem gliną. – Kris rozejrzał się dookoła, zanim zaczął szeptać. – Pracuję dla
WOAHT. Jestem zaangażowany w do śledztwo od miesięcy.
–
Szukasz mojego szefa?
–
Poznałeś go? Tego trudno osiągalnego Pana X.
–
Och, nie, ale słyszałem o nim.
–
Co słyszałeś?
– Jak
wpływowy i bogaty on jest. Jest także bardzo agresywny – powiedział Lay,
sprawdzając również otoczenie. – Słyszałem, że ma kontakty z prezydentem Seulu.
–
Więc jest politykiem?
– Może.
Musi być popularną osobistością, ale wielu przekonało się, że ponadto pan X
trzyma swój profil społeczny w ukryciu – wyjaśnił. – Kilka dni temu w
klubie widziałem, jak jeden z jego pracowników zajmuje się niektórymi
dokumentami finansowymi. Nie jestem pewien, czy papiery są wciąż tutaj.
–
Słyszałem, że zamordował kilka osób, aby być tam, gdzie jest teraz.
– Nie
byłbym zaskoczony.
–
Muszę schwytać tego Pana X, w przeciwnym wypadku życia Laleczek będą na zawsze
w niebezpieczeństwie.
–
Mówiąc o Laleczkach, gdzie one są?
– Nie
mogę ich znaleźć. Szukałem już wszędzie, miałem nadzieję, że dzisiejszej nocy
wpadnę na ich trop.
–
Zatem przyszedłeś w złe miejsce. Nikt z nas nie słyszał nic o miejscu ich
pobytu. Ostrzegam cię jednak, Pan X także ich szuka.
–
Założę się, że on również nie ma żadnych poszlak.
– Nie
żebym o tym wiedział. – Lay westchnął. – Mam nadzieję, że z chłopcami w
porządku. Moi biedni chłopcy.
–
Pracujesz z nimi blisko?
– Nie
do końca, ale opiekuję się nimi – odparł Lay, biorą pustą szklankę Krisa. –
Przynoszę im jedzenie, książki, rozmawiam z nimi… wiesz, zwykłe rzeczy.
–
Wiesz, skąd oni są?
– O
tak, Baekhyun został sprzedany do klubu, kiedy miał dziewięć lat. Kyungsoo
został porwany z Wielkiej Brytanii, a Luhan z Chin. Byli bardzo młodzi, gdy
przybyli do klubu.
–
Zacznij wyjawiać szczegóły.
–
Kiedy zacząłem tutaj pracować, oni dopiero co zaczęli cały ten interes z
Porcelanowymi Laleczkami. Na początku była to tylko koncepcja, pomysł. Nie
wiedzieliśmy nawet, czy to zadziała. Potem, nagle, zostali wezwani.
–
Wezwani dokąd?
–
Wezwani, aby zobaczyć Pana X – powiedział Lay. – Nikt nie wie, gdzie on
mieszka. Po prostu pewnego dnia zostały wezwane. Następnego dnia wróciły,
słyszeliśmy, że Pan X nalegał, aby uczynić je stałym elementem klubu i zanim
się zorientowałeś, boom. Zamówienia i rezerwacje nadchodziły szybciej niż
wprowadzenie nowego iPhone’a.
–
Myślisz, że Pan X uprawiał z nimi seks?
– Nie
mam pojęcia. To jest możliwe. Krążą plotki, że jeśli Pan X osobiście się z tobą
prześpi, będziesz miał kłopoty bądź będziesz miał się bardzo dobrze. Tak czy
owak musisz być kimś wyjątkowym i wyróżniającym się.
–
Jakie rzeczy działy się z Laleczkami, kiedy tutaj były?
–
Wszystko. Wszelkiego rodzaju wykorzystywanie, bicie, głodzenie… - Lay przestał na
chwilę mówić. Poczuł gwałtowny przypływ emocji w sercu, mieszankę złości i
smutku. Kochał chłopców, jakby byli jego własnymi braćmi. W sekrecie cieszył
się, że uciekli, ale teraz był o nich niespokojny, odkąd wszyscy ich szukali. –
Nie chcę o tym mówić.
– W
porządku. Przepraszam, jeśli wprawiłem cię w zakłopotanie. – Kris przeprosił i
dwójka była przez chwilę cicho. Potem Kris przemówił. – Chciałbyś mi pomóc?
–
Pomóc ci?
–
Tak. Pomóc mi w schwytaniu Pana X, uwolnieniu Laleczek i wszystkich pozostałych
z tych męczarni, wliczając w to ciebie. Przyznaj to, nienawidzisz tu pracować i
nienawidzisz swojego szefa. Gdyby było inaczej, nie pomógłbyś mi, wiedząc, że
pracuję dla WOAHT.
– No,
nie wiem…
–
Wszystko, co musisz zrobić, to dostarczyć mi trochę informacji, które mógłbym
wykorzystać, aby wyśledzić tego gościa. Jeśli możesz pomóc, wcześniej złapiemy
tego faceta i zakończymy jego kryminalną ścieżkę.
Lay
zastanowił się. To było niebezpieczne. Jeśli zostałby odkryty jako zdrajca,
zostałby zwolniony. Albo gorzej, wytropiony i zabity. Znał konsekwencje bycia
zdrajcą i one nie były przyjemne. Jednakże, jeśli plan by się powiódł, wreszcie
byłby wolny. Nigdy więcej serwowania drinków pijanym klientom. Nigdy więcej
bezwstydnego rozbierania się i zsuwania się po rurze. Jego koledzy i
prostytutki, o które się troszczył, byliby ocaleni z tego nielegalnego biznesu.
Ludzie jak Laleczki byliby wolni.
Baekhyun, Luhan, Kyungsoo…
–
Dobra. Umowa stoi. – Lay potrząsnął dłonią Krisa. – Robię to dla Laleczek i ich
dobra.
– Dobrze.
– Kris uśmiechnął się. Położył kilka banknotów na blacie i wstał. – Pójdę
zrobić obchód. Sprawdzę cię później.
–
Czekaj… - Lay patrzył, jak Kris odchodzi w swój niezgrabny sposób. Nie
wiedział, jak skontaktować się z tajnym agentem. Lay westchnął i spojrzał na
banknoty dolarowe. Zaczął je liczyć, nim utkwił na nich intensywne spojrzenie. Ta strona banknotów,
gdzie są numery seryjne…
Lay
chwycił długopis i spisał otoczone kółkiem numery. Spojrzał z powrotem na swoją
kartkę.
02-xxx-xxxx
– To
numer telefonu – wymamrotał do siebie. Uśmiechnął się bez słowa i starł znaki
od długopisu z banknotów. Zachował banknoty i zwrócił się do kolejnego klienta.
–
Witam, panie Kim Kibum.
– Nie
mam pojęcia, dlaczego wszyscy zachowują się w ten sposób. Ktoś ciągle mówi mi,
że mój asystent jest tutaj, aby podać mi lekarstwo na atak serca. Nie mam
asystenta, który to robi. Mój asystent jest pieprzoną kobietą, do kurwy nędzy,
i wiedziałbym, gdyby tutaj była, ponieważ ona ma parę reflektorów, która
mogłaby oślepić tysiące jeleni, jeśli wiesz, co mam na myśli. – Pan Kim
wykonywał okrężne ruchy na swojej klatce piersiowej, próbując podrobić kobiece
piersi. – Powiedz mi, Lay, czy jestem pijany? – mężczyzna wybełkotał,
wystawiając język i z trudem sięgając po swojego drinka.
Lay
uśmiechnął się oraz zrobił dla niego kolejnego drinka. – Tak, proszę pana. I
proszę mi wierzyć, tak jest lepiej.
***
– Jak
minęło spotkanie w klinice? – Chanyeol zapytał Baekhyuna w nocy, kiedy chłopcy
przygotowywali się do łóżka. Baekhyun właśnie zajadał się, egzemplarz National
Geographic na jego kolanach. Chanyeol wsunął się pod kołdrę i spojrzał na
Baekhyuna.
–
Było w porządku.
–
Tylko w porządku?
– W
takim razie dobrze. – Chanyeol westchnął, chcąc się odwrócić. Dwójka była przez
chwilę cicho.
– Tak, Porcelanowe Laleczki. Zapewniają
klubowi największy dochód. Jeśli je stracisz, stracisz pieniądze.
– Największym przychodem klubu jest grupa
lalek?
– Nie mam pojęcia. To tajemnica. Zapytałem
mojego brata, czy to tylko grupa lalek, wyśmiał mnie i zlekceważył.
– Może one są ludźmi. To znaczy, z
lalkami nie możesz zrobić nic i jestem pewien, że pieprzenie ich nie jest
dobrym przeżyciem.
– Tak, z tymi dużymi oczami i śnieżnobiałą
skórą…
–
Uhm, Baekhyun, mogę zadać ci pytanie?
–
Tak?
– Czy
byłeś… - Duże
oczy, śnieżnobiała skóra. Prostytutki. Porcelanowe Laleczki. Pieniądze.
Strzelanina. Klub. Trójka z nich.
– Czy
pracowałeś w klubie? – spytał Chanyeol.
–
Tak, pracowałem – odpowiedział Baekhyun, patrząc nieco podenerwowany.
– Czy
byłeś… - Chanyeol przełknął ślinę – prostytutką?
Baekhyun
zamknął swoje czasopismo. Wpatrywał się w swoje dłonie, gryząc dolną wargę, nie
wykonując ruchów.
–
Byłeś nią, Baekhyun? – Tym razem Baekhyun nie mógł odpowiedzieć. Ledwo skinął
głową. Nie spojrzał w górę. Czuł się zawstydzony. Czuł się brudny i zwyczajnie
obrzydliwy. Chciał wyjść z łóżka, uciec ze wstydu. Nie zasługiwał na ubrania,
które nosił czy też na spanie w czystym i ciepłym łóżku Chanyeola. Czuł, jakby
plamił to.
Jesteś niczym innym, jak tylko zdzirowatą
dziwką, Baekhyun. Osobą, której ciało zostało wykorzystane. Masz plamy spermy
prawdopodobnie dwudziestu różnych mężczyzn w swoim tyłku. Nie masz prawa, żeby
do mnie mówić.
–
Zamierzasz mnie przegonić? – zapytał Baekhyun.
– Co?
Nie! Dlaczego miałbym to zrobić?
– Bo
jestem prostytutką.
–
Nie! Nie, nie przegonię cię. Nie wybrałeś tego, prawda? – Baekhyun potrząsnął
głową. – Zatem to nie twoja wina.
- Moi
bracia i ja byliśmy prostytutkami przez lata – powiedział słabo Baekhyun, nie
zauważając, że Chanyeol przysuwa się bliżej niego. – Jest mi tak przykro za
bycie ciężarem dla was wszystkich. Dla Sehuna, Kaia, doktora Kim, Xiumina, Lucy
i Mike’a…
– Och
nie, nie czuj się w ten sposób, nie jesteście ciężarem – odrzekł Chanyeol.
Wyciągnął swoją dłoń. – Połóż tutaj swoją rękę, Baekhyun. – Baekhyun ułożył
swoją rękę i pozwolił Chanyeolowi ją przytrzymać.
–
Chcemy, chłopaki, żebyście byli bezpieczni, tylko to się liczy. Będziemy was chronić,
choćby nie wiem co. Nie wstydzę się ciebie, nigdy.
–
Naprawdę? – Baekhyun pociągnął nosem. – Tylko że…
–
Cii… zapomnij o tym – Chanyeol zagruchał, pocierając wierzch dłoni Baekhyuna. –
Nie obchodzi mnie i nie chcę wiedzieć, co się stało. Przynajmniej nie tej nocy.
Prześpijmy się trochę. Jesteś bezpieczny na jeszcze jedną noc. – Chanyeol
ciepło uśmiechnął się do Baekhyuna, sięgając tak, by dotknąć jego policzka.
Baekhyun
poczuł, jak ciepła dłoń dotyka jego policzka. Jeden z placów przesunął się w poprzek,
aby zetrzeć łzy. Zamknął oczy, czekając aż dłoń dotknie go lub przesunie się
inne miejsce na jego ciele. Nagle ciepło zniknęło. Baekhyun pośpiesznie
otworzył oczy, a Chanyeol sięgnął, by wyłączyć światło.
–
Dobranoc, Baekhyun.
–
Dobranoc, Chanyeol.
Światło
zgasło, a Baekhyun i Chanyeol leżeli. Zamknęli oczy na kilka minut, potem
zdali sobie sprawę, że ich dłonie wciąż trzymają się wzajemnie.
–
Chanyeol?
–
Tak?
– Czy
mógłbyś… moją dłoń…
–
Och, przepraszam za to.
–
Nie, mam na myśli, czy mógłbyś ją potrzymać. Tej nocy.
Chanyeol
musiał zwalczyć odrażający uśmiech, rosnący na jego twarzy. – Dobrze.
I
dwójka zasnęła z dłońmi splecionymi na resztę nocy.
Awww <3 Kocham to, poważnie [*]
OdpowiedzUsuńTen moment z Himchanem i tym drugim mnie rozwali, serio xD
W ogóle to ff jest boskie, dziękuję za tłumaczenie, bo jest naprawdę fajne ;3
Weny i chęci :D
Dbdhhssbsjsjjsshshsh ♡ mogłoby być tak puchato do końca.szip szip Chanbaeki.
OdpowiedzUsuńPoczątek bardzo mnie zaniepokoił. Chyba skończy się sielanka i zaczna kłopoty :( i oby Kris i Lay nie wtopili. Chociaż. Na pewno wpadną w jakieś tarapaty
Baekyeol tak bardzo ;---; Ale będzie akcja ba tym konkursie tańca xD czekam na dalsze rozdziały ~ fighting!
OdpowiedzUsuńGenialny ff! *^* Zakochałam się w nim ♡
OdpowiedzUsuńDziękuje za te rozdziały które już przetłumaczyłaś i z niecierpliwością czekam na następne >.<
Powodzenia w tłumaczeniu, weny itd. ♡
Youngjae i Himchan to takie typowe przygłupy, ale przynajmniej jest zabawnie. Mam tylko cichą nadzieję, że ich plan nie wypali i nie złapią laleczek, bo byłoby nieciekawie. Kris znakomicie ogdrywa swoje role, no i znowu spotkał mojego Xinga <3 Jeśli razem będą współpracować to wszystko pójdzie jak po maśle i złapią tego psychola pana X, ale życie lubi zaskakiwać, dlatego czekam na jakieś niespodziewane akcje.
OdpowiedzUsuń