pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
Suho kroczył dookoła swojego biura
ze skrzyżowanymi rękami, koniuszki jego palców uderzały o przedramiona. Kris
miał w zwyczaju naśmiewać się z niego, mówiąc, że chodzi po biurze tak dużo, iż
wydrąży dziurę, a woda wypełni je jak rów. Ale Suho miał wystarczający powód,
żeby kroczyć w tak nerwowy sposób, zwłaszcza po spotkaniu ze swoim Xingie baby
poprzedniej nocy.
–
Kochanie, jesteś pewien tego, co mówisz?
–
Jestem całkowicie pewien! W galerii jest ogromny kryształowy żyrandol i piękna
fontanna na przedzie z posągiem rzymskich bogów. Była tam też okropnie brzydka i
odrażająca fontanna z nagą kobietą wylewającą krew z każdego otworu swojej
twarzy. – Yixing zadrżał.
–
Naga kobieta wylewająca krew? – Suho poczuł, jak jego ciało napina się.
–
Tak. Ta fontanna była przerażająca. To znaczy, nie jestem miłośnikiem sztuki,
ale poważnie, ta rzecz jest prawdopodobnie najbardziej groteskową rzeczą, jaką
kiedykolwiek widziałem. Zapewni ci koszmary, przysięgam.
Suho nie mógł spać tej nocy. Trzy
rundki słodkiego uprawiania miłości nie wystarczyły, by uspokoić jego nerwy.
Takie coś uspokoiło Yixinga, bo chrapał jak dziecko, ale nie zdziałało nic dla
Suho. Opis fontanny nawiedzał go, bo dokładnie wiedział, o czym była mowa.
Nie tylko to, wiedział konkretnie,
do której galerii to należało oraz kto ją posiadał.
– Proszę pana. – Taemin wpadł jak
burza po raz któryś z rzędu, tym razem w towarzystwie Minho. – Mamy całkowitą
analizę dokumentów, które dał nam Kris.
– Zobaczmy. – Suho chwycił kartkę
papieru i przeczytał wszystko. Była tam masa informacji, wszystko od
szczegółowych zapisów codziennych działalności biura do rejestrów finansowych.
– Na tej liście są cztery różne
konta bankowe.
–
Tak, proszę pana, i jak pan widzi mamy tam dwa konta w banku szwajcarskim,
jedno należące do Przemysłowego Banku Korei oraz kolejne, które jest kontem
banku KfW należącego do najbezpieczniejszych banków świata – Minho fuknął i
westchnął. – Chwilę nam zajmie przejrzenie właśnie tego. Na szczęście jedno z
kont należy do tego samego numeru, który namierzyliśmy wcześniej.
–
Proszę, powiedz mi, że wiesz, kim jest Lee Jinyoung.
–
Nie, proszę pana.
–
Wszystkie te konta są bardzo bezpieczne. Pan X nie oszczędzał na swojej
finansowej ochronie. On dokładnie wie, co robi – powiedział Suho. – A co z tą
nagraną wiadomością głosową, którą Kris przyniósł do domu?
–
Udało nam się namierzyć pochodzenie tego numeru. – Minho pokazał swój tablet,
gdzie wyświetlone były numer telefonu oraz szczegółowe dane kobiety.
–
Poproś Krisa, by odnalazł tę kobietę.
–
Już się robi. – Minho wepchnął tablet pod ramię i szybko wyszedł. Dał Taeminowi
małego całusa w policzek. – Zaraz wrócę. – Suho mógł zwymiotować na ten widok,
ale zamiast tego zdecydował się go zignorować. Jego myśli powędrowały do
pięknego anioła, z którym spędził ostatnią noc, ale zaraz wyrzucił je z głowy. No dalej, Suho, skup się.
–
Ze szczegółowych codziennych zapisów wygląda na to, że nie dzieje się tam za
wiele. Wydaje się, że po prostu są w dołku w tej chwili. – Wówczas Taemin
błysnął lekkim uśmiechem. – Wydaje mi się, że mamy także coś, co uzna pan za
bardzo interesujące.
–
Co to takiego? – Suho wziął kolejną kartkę od Taemina.
–
Wygląda na to, że jest to strona z głównej księgi handlowej. Niech pan spojrzy
na nazwiska, które są na liście.
–
Gubernator Seulu? Generał Koreańskiej Marynarki Wojennej? Miliarderzy?
Politycy? – Oczy Suho otworzyły się tak szeroko, że były gotowe wypaść z
oczodołów. Pan X robił interesy z tymi wpływowymi ludźmi polityki i biznesu?
Dlaczego, znajdowało się tam kilku najbardziej wpływowych ludzi w kraju!
Poczuł, jak furia gotuje się w jego krwi. Więc
w taki sposób on ufundował swój mały biznes. Ten pierdolony sukinsyn.
–
Proszę spojrzeć trochę niżej, proszę pana – odezwał się Taemin. Suho mógł
przysiąc, że chłopak przełknął nerwowo ślinę. Przebiegł wzrokiem w dół.
Pan Philip Wu.
***
Przeminęło
kilka dni i wciąż nie było słowa o Zelo. Według Jacksona, Zelo jednego dnia
pojawił się w szkole, ale tylko na kilka godzin, zanim znów opuścił lekcje i
uciekł. Chłopak nie pojawił się, aby ćwiczyć i Tao był chory ze strachu. Co
stało się z jego wartościowym uczniem? Gdzie on był?
Było
późne wtorkowe popołudnie. Tao właśnie podrzucił Jenny do domu jej przyjaciółki
z grupy przedszkolnej. Myślał o tym, by wpaść na krótką chwilę do studio sztuk
walki i wykonać trochę papierkowej roboty, ale w tym samym czasie zdecydował
się także na kawę. Skręcił za rogiem i szedł wąską uliczką za wszystkimi innymi
sklepami. Nagle poczuł jakiś zapach. Ten sprawił, że kichnął, a jego nos
zaswędział. Ohyda, dym papierosowy.
–
Myślisz, że z kim masz do czynienia?
–
Co? – Tao był zaskoczony przez szorstki głos. Wyglądało na to, że przed nim są
ludzie, ale nie mógł stwierdzić. Normalnie wybrałby bezpieczniejszą drogę,
odwróciłby się i odszedł, ale tym razem instynkt przejął kontrolę i Tao poszedł
prosto.
–
Powiedziałem 25 000.
–
Nie ma mowy, człowieku. Nie wydałbym nawet 3000 na to gówno.
–
To gówno? Myślisz, że to jest gówno? – Jeden z dużych mężczyzn z tatuażami na
całym ramieniu stał przed drugim mężczyzną i zdenerwował go, pokazując mu
środkowy palec. – Nie sprzedaję gówna, dobra, teraz albo się decydujesz albo
nie. Jest mnóstwo ludzi w Korei, którzy chcą tego tak zwanego gówna.
–
Stawiasz twarde warunki.
Mężczyzna
z tatuażami uśmiechnął się szeroko. Chłopiec obok niego podał mu walizkę, którą
tamten otworzył oraz pokazał zawartość mężczyźnie, który, jak Tao zgadywał, był
klientem jakiejś transakcji z biznesu tylnej uliczki. Chłopiec jednak wyglądał
strasznie znajomo. Miał różowe włosy.
–
Różowe włosy… Zelo!! – Tao był bliski wykrzyczenia imienia chłopaka, ale nie
chciał się zdemaskować. Co jego uczeń robił z tym umięśnionym ludzkim płótnem?
–
Gdzie są Laleczki?
–
Co? – Wytatuowany mężczyzna podniósł głowę. Był zbyt zajęty liczeniem
pieniędzy, które trzymał w dłoni. Jego ręce były posiniaczone oraz miał
opuchnięte kłykcie. Wątpię, że to z
powodu, że jest zajęty liczeniem pieniędzy.
–
Wiesz, o czym mówię. Gdzie są Laleczki? Minęło trochę czasu, od kiedy widziałem
moje drogocenne maleństwa. – Pozostali mężczyźni zaśmiali się na komentarz, nie
dlatego, że był zabawy, ale dlatego, bo wyglądało, że się z nim zgadzają. Tao
uskoczył i ukrył się za stertą pustych butelek po piwie. Dlaczego ta rozmowa brzmiała tak znajomo?
–
Był z nimi problem.
–
Problem? Jaki problem? Obiecałeś, że będę miał szansę zobaczyć je za dwa
tygodnie!
–
Niczego nie obiecywałem!
–
Ty skurwysynie. Jak śmiesz mnie oszukiwać? – Nagle mężczyzna wyciągnął broń. Strzał
został oddany, a krzyki wypełniły powietrze. Tao wyskoczył ze swojej kryjówki
prosto do brzucha bestii. Wszystkie jego myśli krążyły dookoła Zelo. Musiał
uratować swojego ucznia.
Szybkie
odruchy Tao były tym, co go uratowało. Przepchnął się przez gangsterów i
skierował prosto do swojego celu. Zelo aktualnie szedł łeb w łeb z jednym z
gangsterów z drugiej grupy, który niestety był większy i silniejszy. Tao
odepchnął mężczyznę od ucznia oraz uderzył go.
–
Mistrz Huang! – Zelo był zszokowany, gdy zobaczył, kto go uratował.
–
Chodźmy! Podążaj za mną!
–
Mistrzu Huang!! – Zelo został wyciągnięty z tłumu przez Tao oraz pociągnięty w
górę uliczki. Tao ciągnął swojego ucznia i biegł tak szybko oraz tak daleko,
jak mógł, zanim jego nogi się poddały. Skręcił za rogiem i zatrzymał się przed
miejscowym sklepem z upominkami. Dyszał, kompletnie bez tchu i z bolącymi
mięśniami. Spojrzał na Zelo, który sam był nie mniej wyczerpany.
–
Mistrzu Huang…
–
Chodźmy, Zelo.
–
Nie, mistrzu, poczekaj. – Zelo zatrzymał go. Na jego twarzy były skaleczenia i
siniaki. Nie ważne, jak dużo wushu trenował, nic nie przygotowało go do czegoś
takiego. Nic nie przygotowało go do prawdziwej walki.
–
Co z tobą jest nie tak? Wynośmy się stąd i wyleczmy cię. – Tao sięgnął, aby
dotknąć twarzy Zelo, ale ten odepchnął jego dłoń. Jego mina była mieszanką skruchy
i złości.
–
Mistrzu, proszę, zostaw mnie w spokoju.
–
Zostawić cię w spokoju? Czy jesteś zły? Dostałeś się do walki gangów! Mogłeś
tam umrzeć!
–
Ale moi przyjaciele nadal tam są!
–
Twoi przyjaciele? – zadrwił Tao. – To są twoi przyjaciele?! Co się z tobą
dzieje, dlaczego się tak zachowujesz?
–
Mistrzu, nie zrozumiesz…
–
Ja nie zrozumiem? – Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Jeszcze raz usiłował go
chwycić, ale Zelo wymknął się. Tao był urażony. Dlaczego jego najlepszy uczeń
robił coś takiego? Zelo był dla niego jak syn. On tylko próbował pomóc, ale
dlaczego chłopak go odpychał?
–
Mistrzu, proszę… będziesz ranny, jeśli to zrobisz.
–
Zelo, to nie ja będę tym, który będzie ranny, to…
–
Wszystko w porządku. Nie martw się o mnie i proszę, nie przychodź mnie szukać.
–
A co z twoimi rodzicami? Co powiesz na to? – Nagle oczy Zelo stały się chłodne.
Patrzył na Tao, jakby ten był najbardziej obrzydliwą rzeczą, jaka kiedykolwiek
istniała.
–
Nic. – Zelo uciekł i tym razem Tao nie usiłował go zatrzymać.
Zelo… co się z tobą
dzieje?
***
Była
spokojna i cicha noc w mieszkaniu chłopców. Xiumin i Jongdae wrócili do swojego
mieszkania, które było po sąsiedzku. Sehun nadal zakuwał do swojego egzaminu
poprawkowego, podczas gdy Kai, Kyungsoo i Luhan postanowili wspólnie obejrzeć
film. Kyungsoo uwielbiał „Krainę lodu”. Do tej pory widział ten film
przynajmniej sześć razy, ale nie był nim zmęczony. Jeszcze.
Baekhyun
nadrabiał zaległości w czytaniu, kiedy Chanyeol leżał obok niego, stukając w
swoim telefonie. Ich dwoje ukrywało się w pokoju Chanyeola, wszystko było
wygodne, gdy leżeli pod kołdrą. Po kilku minutach Chanyeol odłożył telefon i
ziewnął głośno. Baekhyun podniósł głowę i uśmiechnął się do niego lekko.
–
Zmęczony?
–
Troszeczkę. To był długi dzień. – Usiadł i umiejscowił rękę dookoła Baekhyuna,
delikatnie całując go w czoło. Baekhyun
pochylił całe ciało nieco bardziej w objęcia Chanyeola. Odwrócił głowę, by
pocałować uroczego olbrzyma. Usta Chanyeola niemal porwały te Baekhyuna. Jego
dłonie były ułożone na ciele chłopaka, czując drobną sylwetkę poniżej. Wtedy
coś przestraszyło go. Przez cienki materiał koszulki Baekhyuna poczuł linię na
jego biodrze. Wyglądało to jak blizna.
–
Yeollie? Coś nie tak? – zapytał Baekhyun.
–
To uh… to nic. – To nie było jakąś wielką tajemnicą, ale Chanyeol nie lubił
rozmawiać o przeszłości Baekhyuna w klubie. Nie lubił mówić o nieprzyjemnych
rzeczach, sprawiały, że czuł się niekomfortowo, a przez ostatnie kilka miesięcy
próbował unikać rozmawiania o nich z Baekhyunem. Jego serce pękało za każdym
razem, gdy wyobrażał sobie, że jego piękny Baekkie jest krzywdzony lub
wykorzystywany. Nie lubił tego. Właściwie to nienawidził.
–
Jesteś pewien? To nie wygląda jak nic.
–
Jest w porządku, Baekkie, po prostu chodźmy spać.
–
Nie. – Baekhyun powstrzymał Chanyeola przed oderwaniem się od niego. Baekhyun
był dość dobrym sędzią jeśli chodziło o charakter albo może Chanyeol po prostu
był kiepskim kłamcą. Wiedział, że coś się dzieje. Coś wkurzało Chanyeola.
–
Baekkie, proszę…
–
Powiedz mi, co jest nie tak. Proszę?
Chanyeol
westchnął. Nie wiedział, od czego zacząć. To było jak otwieranie puszki
Pandory. Jak mam ci to powiedzieć? Wiem,
że byłeś bardzo wykorzystywany, będąc w klubie, więc nie spieszę się i unikam
wszystkich rodzajów intymnego kontaktu fizycznego, ponieważ nie chcę cię
skrzywdzić? Albo faktem jest, że jestem nieznacznie zadręczany przez fakt, że
byłeś dziecięcą prostytutką?
–
Chodzi o mnie, prawda? – odezwał się Baekhyun. – Chodzi o moją przeszłość. Czy
to wprawia cię w zakłopotanie?
–
Cóż, to nie jest coś, z czym ktokolwiek czułby się nieskrępowany… – To
prawdopodobnie nie była najlepsza odpowiedź, bo poczucie krzywdy przemknęło
przez twarz Baekhyuna.
–
Brzydzisz się mnie? Czy to dlatego przestałeś mnie całować?
–
Nie, nie, nie!! – Chanyeol gwałtownie zaprzeczył. – Nie, oczywiście, że nie!
Jak mógłbym się ciebie brzydzić? Jesteś najpiękniejszym stworzeniem, jakie
kiedykolwiek widziałem. To tylko…
–
Tylko co?
–
Nie chcę cię skrzywdzić – odparł Chanyeol bez ogródek. To było naprawdę
najważniejsze z tego wszystkiego.
–
Skrzywdzić mnie?
–
Tak. Baekkie, będę z tobą szczery, dobrze? – zaczął Chanyeol. – Wiem, że byłeś
dziecięcą prostytutką. Wiem, że przez lata ogromnie cierpiałeś. Nazwij mnie
szaleńcem; nazwij mnie paranoikiem, ale za każdym razem, gdy o tym myślę, to
mnie przeraża. Doświadczyłem impulsu, myśląc o tobie i to mnie martwi. Czuję
się winny i zawstydzony. Nienawidzę siebie za to, że poczułem coś takiego. Za
czucie… seksualnego pociągu do ciebie.
–
Chanyeol…
–
Nie chcę cię skrzywdzić. Chcę chronić cię po to, abyś już nigdy nie został
skrzywdzony, ale moim największym lękiem jest to, że sam mogę stać się jak
jeden z nich. Ja także mogę cię skrzywdzić. Co jeśli coś stanie się tobie i to
przeze mnie? Nie chcę, żebyś cierpiał po raz kolejny.
–
Chanyeol… – Baekhyun uniósł głowę Chanyeola, by na niego spojrzeć. – Nie
skrzywdzisz mnie.
–
Jaką masz pewność? Co jeśli…
–
Nie zrobisz tego. Znam cię. Wszyscy ci mężczyźni, którzy mnie skrzywdzili,
bałem się ich. Ale ciebie się nie boję. Gdybyś chciał mnie skrzywdzić albo
wykorzystać, zrobiłbyś to miesiące temu. Nie powstrzymywałbyś swoich popędów,
nie czułbyś się winny za czucie do mnie pociągu seksualnego i nie byłbyś
przerażony dotykaniem mnie. – Baekhyun chwycił dłoń Chanyeola. – Ufam ci.
Zmieniłeś mój świat, Chanyeol. Pomogłeś mi zdać sobie sprawę, że nie wszyscy
mężczyźni i nie wszystkie kobiety na tym świecie są okrutni. Pomogłeś mi
zrozumieć, że miłość jest możliwa, jeśli w nią wierzysz. Ja wierzę, zwłaszcza w
ciebie.
–
Baek… – Baekhyun wyszedł z łóżka i stanął. Potem ściągnął swoją koszulkę oraz
spodenki. Wyszedł ze swoich bokserek i stał tam, przed Chanyeolem, obnażony i
bezbronny, jego blizny były w pełni ukazane. Dłonie Chanyeola były podniesione
do jego ust, kiedy wpatrywał się w nagie ciało Baekhyuna po raz pierwszy.
Baekhyun czekał na reakcję.
Nie
było żadnej.
Chanyeol
pochylił się do przodu by chwycić rękę Baekhyuna. Jego oczy były załzawione i
szklące. Jego serce bolało z powodu tego okropnego widoku brzydkich blizn niszczących
zresztą piękne ciało. Te potwory! Te złe
demony! Mój Baekkie, mój piękny Baekkie.
–
Dlaczego… dlaczego to robisz? – zapytał zadyszanym głosem, usiłując powstrzymać
łzy.
–
Nie chcę, żebyś był przerażony moją przeszłością, Yeollie. Tak, te blizny są
szpetne, ale teraz je widzisz i nie uciekasz. – Usiadł z powrotem na łóżku i
mocno złapał Chanyeola za rękę. Ból jest
nieunikniony, cierpienie jest nieobowiązkowe. Baekhyun nie chciał już
dłużej cierpieć. Chciał być szczęśliwy. Bycie z Chanyeolem uszczęśliwiało go.
Chanyeol go uszczęśliwiał.
–
Baekkie…
–
Dotknij mnie, Chanyeol, proszę.
Chanyeol
sięgnął dłonią, aby dotknąć skrawka skóry na klatce piersiowej Baekhyuna.
Mniejszy pociągnął ręce Chanyeola, żeby opleść je dookoła siebie i po prostu
tak trwali. Żadnych słów, ale komfortowa cisza. Żadnych ruchów, ale nigdy
wcześniej nie czuli się bardziej bez tchu. Żadnych pocałunków, ale mogli poczuć
miłość. Baekhyun ufał Chanyeolowi. Odwaga
jest wyborem. Nigdy przedtem nie czuł się bardziej bezpiecznie i pewnie.
–
Pocałuj mnie.
I
pocałował go. Chanyeol całował Baekhyuna, jego serce wzrastało od emocji. Jego
pocałunek był gorący i naturalny, pełen niewypowiedzianych słów oraz
niezmienionych uczuć. Baekhyun mógł poczuć smutek, nienawiść, strach,
wściekłość i miłość, którą Chanyeol nosił w sobie od miesięcy. Ale, mimo to nie
ruszył się. Baekhyun nie był przerażony, w rzeczywistości czuł się bardziej
odważny. Teraz kochał Chanyeola bardziej.
Chanyeol
przerwał i dyszał, patrząc na chłopaka pod sobą. Czuł się inaczej. Nie był
zaniepokojony, przestraszony ani zły. Czuł silny, nieznajomy ucisk emocji krążący
w pobliżu jego żołądka.
Opanowanie.
Ta
noc naznaczyła początek nowego rozdziału w ich życiach. Tego, który zmienił ich
życia na zawsze.
Ha! Wiedziałam, że Pan Wu ma z tym coś wspólnego. Moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi. No i Zelo... eh co ten chłopak wyprawia, wpadł w nieciekawe towarzystwo. Oby nic złego z tego nie wyniknęło.
OdpowiedzUsuńBAEKYEOL! KRZYCZĘ! To było... nie wiem jak wyrazić mojego ziemniaka ;c
Baekyeol znowu ♥♥♥ Kocham mocno ♥ I jeszcze Zelo... ten to wpakuje się w kłopoty czuje to. Dzięki za ten rozdział ♡
OdpowiedzUsuńTak. Pan Wu zdecydowanie ma coś wspólnego z tym całym zamieszaniem.
OdpowiedzUsuńI znowu nie rozumiem. Tym razem wątku z Zelo.
Musze czytać z większą uwagą chyba :<
Chanbaeki ;;; ♡
BAEKYEOL !!! jenyś... to takie odważne ze strony Baekhyuna, że pozwolił się dotknąć Chanyeolowi. on jest taki cudowny! nie tylko ze względu na to, ale podziwiam go za siłę i optymizm. cieszę się, że chłopak chce zerwać ze swoją przeszłości i budować przyszłość razem z Chanyeolem.
OdpowiedzUsuńwątek z Zelo jest dziwny, ale pewnie wkrótce wszystko się wyjaśni. mam nadzieję.
ten stary Wu jest jakiś podejrzany.
dziękuję za tłumaczenie!
pozdrawiam! :D
Baekyeol ♥♥♥ kocham ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOMO *.* jakie to cudne było. Baekyeol to życie
OdpowiedzUsuńDziwi mnie troszkę postawa Zelo ale mam nadzieję, że szybko się to wszystko wyjaśni... NOOOO, i że ojciec Krisa maczał paluszki przy tych przekrętach? Coś mi się nie zgadza xd czekam na następny rozdział xdd