sobota, 4 listopada 2017

The Faults In Byun Baekhyun [54/55]

tytuł rozdziału: Nowy początek |oryginał: New Beginning
rating: NC-17
A/N: Jesteśmy już prawie na finiszu! Dziękuję za ostatnie miłe komentarze. We wtorek pojawi się ostatni rozdział i to przy nim napiszę jakąś dłuższą notkę oraz informacje dotyczące drugiej części opowiadania. :)
Resztę wakacji spędzili w letniej willi Minseoka, a Baekhyun przetrwał lato (a  raczej jesień) bez kolejnych okropnych koszmarów z pomocą Chanyeola, który zawsze był przy jego boku. Szczęśliwie dla nich obu Chanyeol nie miał więcej mokrych snów i nie musiał bardziej się zawstydzać (a przynajmniej kiedy to robił, Baekhyun o niczym nie wiedział). Może to dlatego, że przez resztę wakacji nadal dzielił pokój (i łóżko) z Joonmyunem. Po tym jak dowiedział się, że zaszli już tak daleko, Chanyeol kładł się do łóżka z tą myślą, kiedy słyszał oddech Joonmyuna i może dlatego jego poranny wzwód zniknął.
Miłość Lu Hana naprawdę była zarezerwowana dla piłki nożnej. Teraz Chanyeol wyraźnie widział, dlaczego zauważył, jak Lu Han błyszczy, kiedy wrócił po ostatniej przerwie, rozmawiając z podekscytowaniem z Minseokiem. Oczywiście rozmawiali o piłce. Teraz nie musiał widzieć błysku, żeby zobaczyć, że Lu Han naprawdę jest w tym zakochany.
Yi Xing znalazł czas, by robić żarty innym ludziom razem z Tao i czasami też z Lu Hanem. Jego chichot często wypełniał jesienne powietrze wraz z przenikliwym śmiechem Tao, za którymi szybko podążał czyjś krzyk. Gdy był poważny, wolał raczej grać z Chanyeolem na gitarze albo ćwiczyć taniec z Jonginem i Sehunem.
Kris, jeśli nie spędzał czasu z Joonmyunem, marnował dni, grając w gry wideo w swoim pokoju albo nakładał maseczki na twarz i szedł spać, próbując utrzymać dobry wygląd. Gdy miał dobre dni, wychodził z resztą na plażę. W leniwe dni robił więcej drzemek.
Chen często biegał na plażę, podążali za nim Tao i Sehun, którzy równie mocno kochali plażę. Chen zdawał się opalić, a Tao zrobił się ciemniejszy, jednak skóra Sehuna pozostała blada i nieskazitelna bez centymetra poparzenia, o co wszyscy pytali za każdym razem, kiedy wracał ze skórą kontrastującą z ciemniejszą (i często bardziej czerwoną) Chena. Czasami Baekhyun i Chanyeol dołączali do nich, by pobawić się w wodzie. Minseok po prostu opalał się w słońcu z okularami na nosie, pokazując doskonale umięśniony brzuch.
Kyungsoo spędzał dużo czasu na gotowaniu, było to hobby, które odkrył, chodząc na kółko kulinarne w tym roku. Yi Xing, jako jego partner w gotowaniu, często mu pomagał. Tao wydawał być się równie zainteresowany co Chanyeol, ale Lu Han właził i bałaganił swoimi „męskimi” błędami.
Każdej nocy schodzili się i grali w gry lub oglądali filmy. Chanyeol musiał powiedzieć, że to jego ulubiona część dnia, gównie dlatego, że był tam ze wszystkimi, nawet z Krisem. Był pewien, że wszyscy się zgadzają.
Podczas wakacji wszyscy zdawali związać się jeszcze bardziej, zbliżyli się do osób, z którymi nigdy wcześniej nie rozmawiali. Chanyeol osobiście stał się dobrym przyjacielem z Yi Xingiem i Minseokiem w tym czasie.
Tak szybko jak się zaczęły, wakacje się skończyły i wszyscy opuścili willę z grymasem na twarzy, gdy wsiadali do busa. Tym razem Chanyeol nie siedział z Baekhyunem, niższy został zgarnięty przez Chena. Wydymając wargi, Chanyeol w zamian usiadł za swoim chłopakiem, westchnął ponuro, kiedy Yi Xing usiadł obok niego.
– Myślałem, że coś dla ciebie znaczę – narzekał Chanyeol. Baekhyun podniósł wzrok, uśmiechając się złośliwie, a potem odwrócił się do Chena i dalej z nim rozmawiał.
– No weź, Baek – powiedział Chen, rzucając wzrokiem na chłopaka siedzącego za nimi. – Nie chcę, żeby współlokator mnie pobił, kiedy wrócimy.
– Akurat! – Przerażony Chanyeol rozdziawił usta.
– Słyszałeś go – zapewnił Baekhyun. Chanyeol odwrócił się do swojego chłopaka poirytowany.
– T-T-Ty… Hej… – wyjąkał Chanyeol. – N-Nie możesz… – Odwrócił się do Yi Xinga po pomoc, ale Yi Xing szybko zasnął. Chanyeol zaklął, potem westchnął, poddając się. Opadł z powrotem na swoje siedzenie. Zamknął oczy na dziesięć minut, usiłując zasnąć, ale zaczęła piec go szyja i bardzo chciał oprzeć głowę o osobę obok niego, lecz osoba obok niego nie była Baekhyunem! Niech to szlag!
Chanyeol uchylił powiekę i odwrócił się, by spojrzeć na Yi Xinga. Podróżna poduszka Yi Xinga z pewnością wyglądała dobrze. Znowu próbował zasnąć, ale w końcu się poddał. W zamian pochylił się do przodu, podsłuchując.
– Więc jak daleko się posunęliście? – Sugestywność w głosie Chena sprawiła, że się zakrztusił. – Oj, no weź, Baek, możesz mi powiedzieć!
– Hm, trzymanie się za dłonie. Całowanie – odpowiedział Baekhyun bez cienia zażenowania w głosie. Chen zaśmiał się.
– Działasz wolno jak na kogoś takiego jak ty – dumał Chen. – To musi być Chanyeol, prawda? Ten dziewiczy chłopak nie może sprawić, by wszystko toczyło się szybciej, prawda? – Chen roześmiał się. Chanyeol poczerwieniał.
Kurwa! Pomyślał. Oczywiście, że chcę pójść dalej, ale to nie tak… nie wiem jak…
– Tak jest wygodnie – odparł Baekhyun. Chanyeol zamrugał zaskoczony. – Podoba mi się.
– Oczywiście, że to lubisz. – Głos Chena był drażniący. – Chodzi mi o to, że technicznie jest twoim pierwszym chłopakiem, prawda? – Prawdziwym, tak. Takim, którego przed nikim nie ukrywa. Pomyślał z dumą Chanyeol. – Czy to nie znaczy, że jesteś poważny?
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Że go nie opuścisz w chwili, kiedy znajdziesz kogoś przystojniejszego, wiesz? – Baekhyun zaśmiał się, a Chanyeol westchnął. Dlaczego Chen w ogóle mówił o czymś takim?
– Kiedy nauczysz tego dziewiczego chłopca swoich zasad? – znów zapytał Chen. KIEDY PRZESTANIESZ?! Chciał krzyknąć Chanyeol, miał czerwone uszy. – Nie staje się napalony?
Nie masz pojęcia.
– Czemu jesteś taki ciekawski? – spytał Baekhyun. – Masz w ogóle życie seksualne?
– Tak – odpowiedział pewnie Chen. – Życie seksualne jak w filmie porno, tak. – Chanyeol mógł sobie wyobrazić, jak Baekhyun przewraca oczami. Zrobił to samo.
– To znaczy, że Chanyeol jest mniej dziewiczy niż ty – powiedział Baekhyun. Chen parsknął. Chanyeol też miał ochotę to zrobić.
– Co to znaczy? – Cisza. – Baek, nie powiesz mi? – Cisza. – Co to, do diabła, znaczy?
– Kiedy Chanyeol będzie gotowy, poprowadzę go – odrzekł w końcu Baekhyun. Uszy Chanyeola ożywiły się. Kiedy ja będę… gotowy? – Jestem pewien, że do mnie przyjdzie, jak będzie gotowy.
Co to, do cholery, znaczy?
„Będę gotowy?” Czy to nie powinno nastąpić wtedy, gdy ty będziesz gotowy?
– Dla twojej wiadomości. – Chanyeol podniósł się ze swojego miejsca do podsłuchiwania, żeby mogli go zobaczyć. – To powinno zdarzyć się, gdy ty będziesz gotowy, nie kiedy ja- – Chen podniósł na niego wzrok, zaskoczony.
– Co ty, do licha, robisz, podsłuchujesz nas? – syknął Chen, marszcząc brwi.
– Nie miej mu za złe – odezwał się Baekhyun. – To nie tak, że może coś zrobić ze swoimi wielkimi uszami.
– Coś ty powiedział?! – Uszy Chanyeola zrobiły się czerwone. Tym razem Baekhyun odwrócił się do niego z szerokim uśmiechem.
– Yoda – powiedział. Chanyeol wstał.
– Powtórz to – wyzwał go. Baekhyun wstał i odwrócił się do niego, pomimo iż Chen nieudolnie próbował ściągnąć go w dół.
– Yoda – wydyszał Baekhyun, żywa prowokacja sprawiła, że jego oczy błyszczały. Cały bus teraz zamilkł, obserwując ich intensywnie.
Chanyeol pochylił się w stronę Baekhyuna. Baekhyun pochylił się w jego stronę.
– Będziesz tego żałował – warknął Chanyeol. Oczy Baekhyuna błyszczały.
– Zmuś mnie – wyszeptał, a potem ich wargi złączyły się w gwałtownym pocałunku.
Chen siedział na miejscu, rozdziawiając szeroko usta. Co on właśnie zobaczył?
Jongin słyszał, jak krzyczą, zanim w ogóle ich zobaczył. Tak bardzo do tego przywykł, że wiedział, iż zaczną się kłócić i rzucać okropne słowa w swoją stronę lub zaczną się bić. Był gotów odwrócić się i powstrzymać ich, ale nie mógł, ponieważ Kyungsoo zasnął, a jego głowa spoczywała na ramieniu Jongina.
Może po prostu pozwolę im się bić. Zasługują na to. Pomyślał sobie Jongin, ale wbrew sobie z niepokojem spojrzał do tyłu.
Tego widoku się nie spodziewał.
Odsunęli się od siebie, głośne mlaśnięcie rozdzielających się ust przecięło powietrze, a zaraz potem dołączyło ich dyszenie.
– To wszystko, na co cię stać? – wysapał Baekhyun, wyzwanie było wyraźne w jego oczach. Chanyeol złapał za przód koszulki swojego chłopaka.
– Tylko się rozgrzewałem – odrzekł Chanyeol, po czym przyciągnął go do kolejnego dzikiego pocałunku.
Cały bus był cicho poza zszokowaniem, które krzyczało w powietrzu. Każda osoba, która nie spała, miała opadniętą szczękę aż do podłogi, gdyż byli świadkami rozgrywającej się na ich oczach sceny.
Co, do kurwy?




Chanyeol opadł na swoje miejsce, miał poobijane usta, gdy wydymał wargi niezadowolony.
Nie mógł uwierzyć, że przegrał! Znowu!
– Wiesz, żeby nigdy nie walczyć z nim na pocałunki, prawda? – Chen spojrzał na niego, jego mina krzyczała Jesteś-idiotą? Poirytowany Chanyeol odwrócił się.
– No weź, Baek, przeproś! – Usłyszał Chanyeol, gdy Chen zniknął na swoim siedzeniu, żeby porozmawiać z Baekhyunem. Przypuszczał, że Baekhyun również skrzyżował ramiona i odwrócił głowę. Usłyszał, jak Chen wzdycha.
– Jak para w jednej chwili może być taka słodka, za chwilę wyglądać na podnieconą seksualnie, a potem nie odzywa się do siebie? – mruknął Chen do siebie, kręcąc głową.
Chanyeol kipiał ze złości przez resztę drogi. Tak było, dopóki pół godziny przed przyjazdem do szkoły głowa Baekhyuna uniosła się nad siedzeniem busa.
– Posłuchaj, Yeol, przepraszam – powiedział Baekhyun cicho, szczerze. Chanyeol jeszcze bardziej się odwrócił, nie chcąc teraz rozmawiać z Baekhyunem, głównie dlatego, że był zbity z tropu, że Baekhyun naprawdę przeprosił. Yi Xing szturchnął go, próbując sprawić, by Chanyeol się z nim pogodził. Chanyeol odepchnął łokieć Yi Xinga nieco zawstydzony.
– Wiesz… Gdy pierwszy raz cię zobaczyłem, wyglądałeś bardzo podobnie do niego. – Złość Chanyeola natychmiast zniknęła i odwrócił głowę, by spojrzeć na Baekhyuna. – Byłeś bardzo podobny. Ale potem… twoje uszy. Twoje uszy były jedyną rzeczą, która was różniła.
– Dlaczego teraz mi to mówisz… – burknął Chanyeol, rumieniąc się.
– Lubię twoje uszy – wyszeptał szczerze Baekhyun. Zaskoczony Chanyeol znowu podniósł wzrok. – Dlatego zawsze się z tobą o nie droczę. Bo zawsze zauważam, jak… uch… jak… – Baekhyun zarumienił się. – Jak urocze są.
Chanyeol poczerwieniał.
– Ch-Chodzi o to, że lubię twoje uszy – wypalił Baekhyun. – Z-Zawsze je lubiłem. – Chanyeol zdjął ramiona z piersi, jego oczy rozszerzyły się w zaszokowaniu.
– Nigdy nie musiałeś być… wiesz, zażenowany z ich powodu – ciągnął Baekhyun, teraz patrząc gdziekolwiek, tylko nie na Chanyeola. – Wyglądają naprawdę dobrze… na tobie.
– Baek… – szepnął Chanyeol, jego serce trzepotało. Tak szczery Baekhyun był uroczy. Złość sprzed kilku godzin zniknęła.
– Nie bądź… nimi s-skrępowany – wyjąkał Baekhyun. Jąkający się Baekhyun też był uroczy. Chanyeol czuł, że jego uszy znów czerwienieją, gdy pochylił się jeszcze bardziej do przodu, usiłując bliżej przyjrzeć się zakłopotanemu Baekhyunowi.
Baekhyun naturalnie wyciągnął ręce i ujął twarz wyższego w swoje dłonie. Chanyeol zadrżał, czując, jak te smukłe palce muskają jego uszy, jego skóra była zimna w porównaniu z gorącymi uszami Chanyeola.
– Baekhyun… – szepnął Chanyeol przytłoczony komplementami, którymi obdarowywał go Baekhyun. Nigdy… nie spodziewał się, że ktoś polubi jego uszy. Wszyscy zawsze się z nim droczyli, ponieważ wyglądały bardzo nie na miejscu! Jak Baekhyun, ze wszystkich osób, mógł je lubić?
– Przepraszam, Yeol… – wyszeptał Baekhyun. Serce Chanyeola biło mocno, kiedy wpatrywał się w szczery i łagodny wzrok Baekhyuna. Wyglądał na bardzo prawdziwy, pełen niczego udawanego i wszystkiego, co było Baekhyunem. Chanyeol wciąż kochał sposób, w jaki oczy Baekhyuna robiły się radośniejsze, odkąd zaczął pokazywać Chanyeolowi prawdziwe uczucia. Nigdy nie ukrywał ich pod fałszywym uśmiechem, nigdy nie pozwolił, by zła przeszłość przyćmiła jego oczy. Błyszczały, nawet gdy Baekhyun mrugał, nawet kiedy niebo dookoła nich było ciemne i błyszczały dla niego – dla Baekhyuna.
– OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOJ! – Cały bus nagle wybuchł. Baekhyun i Chanyeol podskoczyli, odwracając się, by zobaczyć, że wszystkie siedzenia po drugiej stronie zajęte są przez ich przyjaciół, którzy obserwowali ich, jakby grali w filmie. Właśnie wtedy Chanyeol zdał sobie sprawę, że Yi Xing wyślizgnął się ze swojego miejsca (Chen dawno sobie poszedł) i dołączył do grupy, która obserwowała ich z popcornem w dłoniach (dosłownie) i wielkimi, błyszczącymi ze zniecierpliwienia oczami.
Baekhyun i Chanyeol odsunęli się od siebie zażenowani.
– Co, do kurwy… – mruknął Chanyeol. – Nie macie nic lepszego do roboty?
To wyraźnie było złe pytanie. Wszyscy pokręcili głowami, nadal wpatrując się w nich z iskrami w oczach.
– To prawie tak dobre jak patrzenie na mecz piłki nożnej – skomentował Lu Han.
– Chodzi o to, że teraz rozumiem, dlaczego dziewczyny lubią filmy romantyczne… – Sehun złapał się za twarz. – To jest… o wiele głębsze niż te wszystkie niezdarne pocałunki. Tao, to jest prawdziwe. – Sehun odwrócił się do Tao z szeroko otwartymi oczami.
– Myślę, że zmieniłem się w fana… – szepnął Tao. Sehun go uderzył.
– Już jesteś fanem!
– JOONMYUN! – krzyknął Kris. – TERAZ NASZA KOLEJ! – Zażenowany Joonmyun odepchnął go.
Pośród chaosu Chanyeol dostrzegł drobną postać siedzącą na końcu grupy. Kyungsoo się uśmiechał.
Z jakiegoś powodu to sprawiło, że Chanyeol był szczęśliwszy niż powinien.
Może Kyungsoo także zaczynał ich akceptować.


Patrząc jak ciepło emituje z łagodnego spojrzenia Baekhyuna, kiedy patrzył na Chanyeola, patrząc na piękny rumieniec na policzkach ich obu, gdy wydawali się być tak intymnie blisko, jakby nikt nie mógł ich rozerwać, Kyungsoo poczuł, jak ogarnia go spokój.
Chanyeol wyglądał na szczęśliwego. Choć się nie uśmiechał, Kyungsoo wiedział, że jego serce tańczy.
Patrzenie, jak Chanyeol znajduje szczęście, było jak znalezienie własnego szczęścia.




Zbliżały się urodziny Chanyeola.
Natłok owego semestru sprawił, że Chanyeol prawie zapomniał o własnych urodzinach. Wyznaczono nowe kółka, ich dwunastka znów zapisała się na muzykę, kółko, które w ogóle ich ze sobą zjednało. W tym roku Baekhyun również zapisał się na podnoszenie ciężarów oraz opiekę nad zwierzętami (w czym Chanyeol nie brał udziału, ponieważ nienawidził ćwiczyć i był uczulony na koty i psy), podczas gdy Chanyeol zapisał się na aktorstwo i dodatkowy czas na naukę (dwa nowe kółka). Wiedział, że Kyungsoo był na aktorstwie, a Sehun i Joonmyun byli na dodatkowym czasie na naukę (wiedział, że on i Sehun zmarnują tam dużo czasu).
Zaczął się nowy roku, otwierając kolejny rok dentystyki, z którym Chanyeol wiedział, że poradzi sobie świetnie. Wszystko, co wiedział, to to, że nikt go nie zepchnie, nawet jego głupi wykładowca od dentystyki.
Dopiero, kiedy Baekhyun podjął ten temat, przypomniał sobie o tym.
– Co chcesz na urodziny? – zapytał. Chanyeol zamrugał, sztywniejąc.
– Och… O tak, wkrótce są moje urodziny! – krzyknął. Baekhyun przewrócił oczami.
– Zajęło ci to długo, idioto. – Niższy przetoczył się po łóżku, czytając gazetę. Chanyeol przełknął ślinę, patrząc na te mlecznobiałe nogi.
– Nic – odpowiedział. – Naprawdę… nie mam czegoś, co bym chciał. Wcale. – Baekhyun usiadł, patrząc na niego wielkimi oczami.
– Mógłbyś nie odpowiadać tak banalnie? Pomyśl o czymś bardziej oryginalnym!
– Czy to moja wina, że naprawdę nie wiem? – odszczeknął poirytowany Chanyeol. – No weź, Baek, powiedz, co ty chcesz na urodziny. – Na to Baekhyun zamknął usta. Cisza wypełniła powietrze.
– No właśnie! – zauważył Chanyeol. – Sam nawet nie wiesz.
– Cóż, gdybym był na twoim miejscu… – Baekhyun zdawał się mocno myśleć. Chanyeol chciał się zaśmiać i powiedzieć mu, by się nie wysilał – mógł odczytać każdą jego minę. – Ja… uch, chciałbym… uch, twojego ciała.
Złe słowa.
Obaj się zarumienili.
– Cz-Czy to wszystko, o czym myślisz? – wyjąkał Chanyeol, rumieniąc się.
– Seks był dla mnie czymś normalnym! – odpowiedział defensywnie Baekhyun. – Nie robiłem tego od miesięcy! Myślisz, że o czym będę myślał?
– Masz takie złe nawyki, Baek… – mruknął Chanyeol.
– Jakbyś ty nie miał. – Baekhyun przewrócił oczami, jego policzki wciąż były różowe.
– C-Cóż… Jeśli musisz, wiesz… mieć kogoś, uch… – Chanyeol chciał umrzeć z zażenowania. Nie wydawało mu się, że będzie tak zawstydzony w życiu, nawet nie wtedy, kiedy po raz pierwszy pocałował Baekhyuna przy wszystkich na imprezie rok temu! – Ż-Żeby ci pomógł, j-j-ja mogę… – urwał. Nie mógł powiedzieć nic więcej.
– Czyż nie jesteś dziewiczym chłopcem? – Baekhyun uśmiechnął się złośliwie, ale nie było to nic wrednego. – Powinieneś mieć swą wyjątkową chwilę.
– Ch-Chcę sprawić, by to było wyjątkowe! Dla nas obu! – Chanyeol nie wiedział, dlaczego w ogóle o tym mówił. Baekhyun wyglądał, jakby rozmawiał o pogodzie.
– Poczekam – powiedział cicho Baekhyun. – Aż będziesz gotowy.
– A-A-ale ja jestem – wypalił Chanyeol. Cisza. Nie sądził, że to powie.
Baekhyun najwyraźniej też się tego nie spodziewał.
– Co? Że… Że teraz? – Mina Baekhyuna była zdezorientowana. To jedynie sprawiało, że zawstydzenie i nieśmiałość Chanyeola pogłębiły się.
Mógł jedynie pokiwać wylewnie głową.
– Um… – Baekhyun rozejrzał się po pokoju, jego oczy były szeroko otwarte i niewinne, gdy mrugał.
– N-Nieważne… – Chanyeol wytoczył się z łóżka i wspiął się na nie. – Innym… razem.
– Kiedy? – Teraz Baekhyun brzmiał na rozbawionego.
– W urodziny – wyszeptał Chanyeol, zakrywając swoją twarz kocem. Teraz nie mógł tego zrobić z zażenowania – może gdyby któryś z jego przyjaciół patrzył, prawdopodobnie umarłby z zażenowania z drugiej ręki, a on nie chciał, by przez to przechodzili – gdyby patrzyli, ma się rozumieć. – W urodziny.
– Och. – Wzrok Baekhyuna rozjaśnił się ze zrozumieniem. – Och. Dobra. – Niezręczna cisza wypełniła powietrze, które powoli rozpraszało się w zwyczajne, komfortowe milczenie, kiedy Baekhyun usiadł przy biurku, by się uczyć. Chanyeol zakopał się pod kołdrą, obserwując, próbował nie umrzeć z zawstydzenia. Potem odezwał się z ustami przy kołdrze.
– Hm? – Baekhyun nie odwrócił się. – Co powiedziałeś? – Gdy Chanyeol nie odpowiedział, Baekhyun obrócił się, okulary nadal wyglądały na nim uroczo, gdy mrugnął, czekając.
– Gdybym był sobą… – odezwał się Chanyeol, odsuwając kołdrę od ust. – Na moim miejscu nie chciałbym jedynie twojego ciała, Baek. Chciałbym ciebie całego, całą twoją osobę dla siebie.
Baekhyun zarumienił się.
Chanyeol uśmiechnął się. To urocze, jak Baekhyun rumienił się na najmniejsze komplementy, ale nawet nie mrugnął, gdy rozmawiał o seksie. Chanyeol uwielbiał peszyć Baekhyuna i wiedział, że w taki sposób się to robi.
Jednak nieoczekiwanie Baekhyun odpowiedział uśmiechem.
– Ja też – odrzekł odważnie, szczerze. – Chciałbym tego samego.




– Kto tym razem jest twoim współlokatorem? – Baekhyun zapytał Chena, kiedy razem szli.
– Kris – odpowiedział Chen, uśmiechając się. – Dasz wiarę? Kiedy zdał sobie sprawę, płakał i przytulał się do moich kolan, dziękując niebiosom, że to nie jakiś następny koleś, który przypadkowo robiłby to na jego łóżku. Kto jest twoim?
Baekhyun posłał mu spojrzenie. – Wciąż mam Yeola. Jesteśmy dokładnie w tym samym pokoju. Wygląda na to, że dyrektor mówił poważnie.
– A co powiedział?
– Powiedział, że będzie nas tam trzymał tak długo, jak będziemy się nienawidzić.
– Technicznie, nie nienawidzicie się. Już nie – zauważył Chen. Baekhyun zaśmiał się.
– Tak, ale on o tym nie wie. – Starszy poruszył brwiami. Chen zaśmiał się głośno i uderzył przyjaciela.
– Boże, Baek, czy to miało być sugestywne? – Chen zakrył sobie oczy, słysząc stłumioną frustrację pod żartobliwym tonem głosu Baekhyuna. – Rany, brzmisz, jakbyś naprawdę potrzebował dobrego seksu!
– Czy możemy do tego nie wracać? – Baekhyun westchnął. – Nie chcę nawet o tym rozmawiać. Nawet nie wiem, jak Chanyeol przeżył całe swoje dziewicze życie bez seksualnej aktywności. Czuję, że napięcie we mnie… może wybuchnąć w każdej chwili.
– Nie… wyglądasz tak – zauważył Chen. Baekhyun przewrócił oczami.
– Mieszkanie z Chanyeolem wcale nie pomaga – mruknął Baekhyun. Chen pochylił się, by słyszeć. –…Czasami sprawia, że wariuję.
– Cóż, to twoja wina. – Chen poklepał go po plecach. – Chodzi mi o to, że to właśnie z tego powodu dyrektor nie pozwala, by kochankowie dzielili razem pokój. Nie pozwala nawet, by przyjaciele mieszkali razem! – Dotarli do sali muzycznej i Chen otworzył drzwi. Spojrzał do tyłu i puścił oczko swojemu najlepszemu przyjacielowi.
– Zgwałć współlokatora, kiedy będzie spał, co? – Baekhyun kopnął go za bycie takim zboczeńcem. Śmiech Chena wypełnił całe powietrze, dając znać reszcie przyjaciół, że przyszli.
Kiedy Chen patrzył, jak Baekhyun podchodzi do Chanyeola, dźgając go za tak irytujący wygląd, uśmiechnął się.
Baekhyun wracał do bycia dawnym sobą.
Baekhyun znowu się uśmiechał, wyrażał swoje uczucia i „problemy” oraz wracał do swojego dawnego, żywego, bezczelnego „ja” sprzed siedmiu lat.
I kiedy obserwował, jak Chanyeol czerwieni się ze złości, gdyż został sprowokowany przez Baekhyuna, jego uśmiech się poszerzył. Cokolwiek Chanyeol zrobił, był w stanie przywrócić prawdziwy uśmiech Baekhyuna. Chanyeol był w stanie sprawić, że Baekhyun wyglądał na tak szczęśliwego jak dziś.
Chanyeol zawsze był filarem, którego Baekhyun potrzebował.
A jego największym życzeniem, jako najlepszego przyjaciela Baekhyuna, była nadzieja, że nic nigdy ich nie rozdzieli.




Kolejny raz Chanyeol obudził się przy prezentach w swoje urodziny.
Tym razem było ich więcej niż w zeszłym roku, jako że w tym roku zawarł więcej przyjaźni. Baekhyun życzył mu „Wszystkiego najlepszego”, stojąc niezręcznie obok jego łóżka, ale Chanyeol przyciągnął go do pocałunku, uśmiechnął się szeroko, obejmując swoimi dłuższymi ramionami drobną postać Baekhyuna.
Baekhyun podarował mu oprogramowanie do komponowania muzyki zainstalowane w laptopie oraz keyboard, na którym mógł grać. Chanyeol nie mógł prosić o nic więcej. To był zapewne najlepszy prezent, jaki dostał.
Z jakiegoś powodu zanurzył twarz we włosach Baekhyuna, zapach miodu i truskawek był mocniejszy w jego nozdrzach, sprawiając, że trwał w pożądaniu i zadowoleniu. Baekhyun jedynie uśmiechnął się tajemniczo i wyszedł na zajęcia z kółka.
Nie mając żadnych zajęć tego dnia, Chanyeol spędził cały czas w swoim pokoju, grając przy pomocy nowego oprogramowania do komponowania, uznał ten sposób za o wiele łatwiejszy niż pisanie piosenek na papierze czy komputerze. Przez cały dzień wielu przyjaciół odwiedziło go, by życzyć mu Wszystkiego najlepszego, tak wiele razy uderzyli go po urodzinowemu, że wiedział, iż będzie miał posiniaczone ramię.
 Odzyskanie miejsca w stołówce sprawiło, że byli bardziej hałaśliwi niż kiedykolwiek. Zaśpiewali „Sto lat” tak głośno podczas obiadu, że wszyscy inni patrzyli lub do nich dołączyli. Chanyeol tak bardzo się zaczerwienił, że Baekhyun wskazał na jego fioletowe uszy.
To, co sprawiło, że Chanyeol był podekscytowany przez cały dzień, to to, co obiecał mu Baekhyun – nie podekscytowany, ale raczej nerwowy. Oczekiwanie na coś takiego sprawiło, że czuł się jeszcze gorzej i chciał się spoliczkować za to, że zaplanował to wcześniej.
Za każdym razem, gdy patrzył na Baekhyuna, jedynie czuł, jak wali mu serce, był w stanie wyobrazić sobie, jak to będzie w końcu być w stanie dotknąć swojego chłopaka.
Baekhyun oczywiście nie reagował. Zachowywał się, jakby było to jak zwykły dzień, ale tego można było się spodziewać – w końcu seks to było drugie imię Baekhyuna.
Kiedy wracali do pokoju po obiedzie, Baekhyun wyciągnął dłoń, by złączyć ze sobą ich palce – nadal było to zaskakujące za każdym razem, kiedy to Baekhyun wykonywał ruch, bo w końcu – Baekhyun nie inicjował. Chanyeol odpowiedział mu podenerwowanym uśmiechem, ściskając palce swojego chłopaka.
– Wyglądasz na zestresowanego – oznajmił Baekhyun. Chanyeolowi zrzedła mina.
– T-To nic – wymamrotał z pędzącym sercem.
– Stresujesz się cały dzień. – Gdy Baekhyun się zaśmiał, był to lekki i miękki śmiech, Chanyeol go uwielbiał. – To nie może być… to, co powiedziałeś, że będziemy robić tamtego dnia, prawda? – Chanyeol nic nie powiedział, ale rumieniec na jego policzkach wszystko wyjaśnił. Chanyeol wyciągnął rękę, by otworzyć drzwi do ich pokoju, trzęsły mu się palce. Wtedy poczuł, jak Baekhyun porusza się obok niego, a potem niższy pocałował go w policzek.
Zaskoczony Chanyeol odwrócił się, ale napotkał uspokajający uśmiech, kiedy Baekhyun przycisnął swe wargi do tych Chanyeola. Chanyeol zamrugał, gdy Baekhyun się odsunął, po czym pochylił się i znów go pocałował. Chanyeol nawet pomiędzy nie miał czasu, by się odezwać, ponieważ Baekhyun ciągle delikatnie go całował, przyciskał palce do jego piersi, wpychając Chanyeola do środka, a później zamknął za nimi drzwi.
– Baek- – wydyszał Chanyeol, ale Baekhyun przerwał mu, wąskie usta spotkały się z tymi pełnymi, dłonie były teraz na szerokich ramionach, by powstrzymać wyższego od odchylenia się. Chanyeol i tak tego nie chciał. W zamian pochylił się do przodu i pochwycił usta Baekhyuna w mniej niewinnym pocałunku, uwielbiając podekscytowanie, które przebiegało przez jego żyły niczym ogień za każdym razem, kiedy usta Baekhyuna dotykały jego, uwielbiając to, jak Baekhyun dawał mu na raz tak wiele emocji, jak mógł zawładnąć nim tak zupełnie poprzez najsubtelniejszy dotyk. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że został popchnięty w stronę łóżka, dopóki jego nogi nie uderzyły w materac i nie upadł, Baekhyun znalazł się nad nim. Sapnął z zaskoczenia, a Baekhyun wykorzystał to, by wsunąć do środka język. Ciepło gromadziło się w dole jego brzucha, kiedy czuł, jak drobne ciało Baekhyuna przypasowuje się do jego, przyciska się do niego. Pocałunki Baekhyuna były delikatne, lecz dzikie, zostawiały niewiele czasu, by Chanyeol złapał oddech, nim znowu się pochylił, jakby nie mógł mieć wystarczająco Chanyeola. Chanyeol czuł to samo, jego serce waliło, gdy pozwolił, by ich języki ze sobą walczyły, smakował arbuza z obiadu na języku Baekhyuna. Nie zajęło mu dużo czasu, by stać się na wpół twardym. Baekhyun poczuł to na swoim udzie, ponieważ odsunął się, nadal siedząc okrakiem na Chanyeolu.
Dysząc, Baekhyun wyciągnął ręce, by zdjąć koszulkę. Chanyeol jedynie patrzył wciąż oszołomionym z pożądania wzrokiem, jak odsłaniany jest szczupły tors, skóra Baekhyuna była nieskazitelna i blada. Wyraz w oczach Baekhyuna odzwierciedlał uczucia Chanyeola i cicho pozwolił, by niższy zdjął jego koszulkę.
– Baek… – wydyszał, kiedy niższy wsunął dłonie pod spód. Słysząc to, Baekhyun poruszył się, by znów pocałować Chanyeola, podciągnął jego koszulkę w tym samym czasie. Chanyeol mimowolnie jęknął przez pocałunek, gdy chłodne palce Baekhyuna musnęły jego sutki, skręcił się pod tym dotykiem i niechętnie przerwał pocałunek, by zdjąć koszulkę. Dłonie Baekhyuna nie zatrzymywały się – błądziły po całej górnej części jego ciała, rozkoszując się sylwetką Chanyeola, jego dłonie zsunęły się po mocnych bicepsach i przesunęły się w górę, by znów ująć twarz Chanyeola. Chanyeol został zmuszony, by spojrzeć Baekhyunowi w oczy, które były ożywione z podekscytowania, co kontrastowało z jego oczami, które były oszołomione i na wpół zamknięte.
Spodnie Chanyeola stawały się zbyt ciasne, więc lekko odepchnął Baekhyuna, jęknął, gdy palce Baekhyuna przez przypadek musnęły jego krocze. Kiedy gmerał, by zdjąć spodnie, Baekhyun robił to samo. Byli nadzy, zanim Chanyeol przyciągnął Baekhyuna, żeby znowu go pocałować, jakby nie mógł znieść zostawienia Baekhyuna samego na dłużej niż to konieczne. Naga skóra przy nagiej skórze była gorętsza niż się tego spodziewał, sprawiała, że dyszał z przyjemności. Członek Baekhyuna również był twardy, jego czubek był czerwony i zarumieniony, kiedy wyprężał się w stronę jego brzucha. Baekhyun wyglądał bardzo dobrze i chociaż Chanyeol wiele razy wcześniej widział go nago, nadal nie miał dość rozkoszowania się widokiem swojego chłopaka.
– Argh… – jęknął Chanyeol, gdy Baekhyun wspiął się z powrotem na niego, jego ciało było przyciśnięte do niego tak, że jego pobudzone sutki dociskały się do nagiej piersi Chanyeola, a jego erekcja ocierała się o brzuch Chanyeola. – Cholera, Baek…
Baekhyun cicho jęknął nad nim, odpychając się, pochylił się, by polizać szyję wyższego. Chanyeol sapnął z zaskoczenia, jak dobre to było… dopóki Baekhyun nie przygryzł skóry u podstawy jego szyi i nie zassał się na niej.
– Cholera! – wydyszał Chanyeol, wyciągnął dłonie, by kurczowo ścisnąć pościel. Zamknął mocno oczy, próbując nie pozwolić wydostać się jękom, które groziły, iż wydobędą się z jego ust. Uczucie takiego podniecenia było dziesięć razy lepsze, niż kiedy sam się masturbował, a jednak sprawiło także, że był dziesięć razy bardziej sfrustrowany.
– Będą wiedzieli, że jesteś mój – wymruczał Baekhyun przy jego ustach, jego głos był pociemniały z zaborczości. Z jakiegoś powodu ta strona Baekhyuna sprawiła, że Chanyeol zadrżał. Niższy pocałował go w brodę, a potem znowu prosto w usta. Tym razem wyciągnął dłoń, by chwycić męskość Chanyeola, przebiegł kciukiem po szczelinie. Chanyeol mimowolnie kolejny raz jęknął przez pocałunek, nieświadomie poruszając biodrami w rękę Baekhyuna. Baekhyun znowu się od niego odsunął, a Chanyeol prawie warknął z frustracji. Dłoń niższego przycisnęła się do jego biodra, powstrzymując go od poruszania nimi, tym razem usiadł między nogami swojego chłopaka, poruszając ręką z większą szybkością.
– Kurwa… – szepnął Chanyeol, odrzucając głowę do tyłu. Tak bardzo chciał poruszyć biodrami, lecz Baekhyun przyciskał go, miał więcej siły, niż na to wyglądał. Palce Baekhyuna były bajeczne, kiedy pocierały cieknącą erekcję Chanyeol, czasami jego paznokcie lekko naciskały na czubek, uzyskując jęk ze strony wyższego.
– Chcesz dojść, Yeol? – zapytał cicho Baekhyun, jego głos był nieco urywany, kiedy szybciej poruszał dłonią. Chanyeol jęknął.
– Tak… Tak, Baek… – odpowiedział Chanyeol z zapartym tchem, otworzył oczy, by spojrzeć na Baekhyuna, który odpowiadał mu równie intensywnym spojrzeniem. Teraz jego palce zwolniły, niemal drażnił się, wykręcając nadgarstek. Chanyeol przełknął ślinę, słowa utknęły mu w gardle, kiedy patrzył, jak usta Baekhyuna zbliżają się do jego twardego jak skała członka. Mógł to sobie wyobrazić – wyobrazić, jak Baekhyun mu obciąga, nadal na niego patrząc i nigdy nie odwracając wzroku, ten wyćwiczony język przesuwający się po żyłkach na jego długości. Baekhyun wyglądał bardzo niewinnie, robiąc to, tak delikatnie i uroczo, robiąc coś tak nieprzyzwoitego, że Chanyeol nie mógł nic na to poradzić.
Doszedł.
Nasienie wylądowało na całej twarzy Baekhyuna. Baekhyun, mrugając, nie spodziewał się tego. Sperma przywarła do jego rzęs i rozciągała się na jego zarumienionych policzkach oraz te usta – te wspaniałe usta – były rozchylone z zaskoczenia.
– O cholera… – sapnął Chanyeol, siadając, nadal był oszołomiony po orgazmie. – Cholera, Baek- Przepraszam… – Wyglądałeś wtedy tak dobrze… Chciał usiąść i wziąć chusteczkę, by wytrzeć twarz swojego chłopaka, lecz dłoń Baekhyuna wciąż była na jego biodrze, przytrzymując go. – Baek- – Baekhyun nie odpowiedział, jedynie wziął jego mięknącego członka w usta.
– Baek! – jęknął Chanyeol, jego głos stał się bardziej chrapliwy, kiedy odchylił głowę do tyłu – usta Baekhyuna były takie ciepłe i kiedy ssał, Chanyeol prawie zemdlał z przyjemności, nadal był nadwrażliwy po orgazmie. Usta Baekhyuna były takie, jak je sobie wyobrażał, jego język przebiegał po jednej stronie jego męskości, wargi przyciskały się do czubka jego na wpół twardego członka. Sięgnął palcami, by pobawić się jego jądrami, jego dłoń była śliska od wcześniejszego preejakulatu. Policzki Chanyeola zrobiły się cieplejsze, czuł się bardziej podniecony przez to, jak wzrok Baekhyuna nie załamał się, kiedy go obserwował, te czerwieniejące usta obejmowały jego erekcję, podczas gdy język pląsał dookoła czubka.
– Kurwa… – Głos Chanyeola był zdyszany i napięty, tak bardzo chciał wypchnąć biodra w stronę ust swojego chłopaka, ale z lekkiego uśmieszku na ustach Baekhyuna zrozumiał, że jest przytrzymywany właśnie z tego powodu. Jego spełnienie znowu się zbliżało i tym razem upewnił się, że to wydyszał, nim go uderzyło. Usta Baekhyuna opuściły go, chłodne powietrze zastąpiło jego ciepłe wargi, palce Baekhyuna również zostawiły jego ciało. Chanyeol skończył, wypychając biodra w powietrze, wydał z siebie cichy, sfrustrowany jęk, gdyż nie doszedł. W zamian usiadł, dyszał, obserwując, jak Baekhyun także siada, rumieniec ładnie zdobił jego policzki. Jego członek również był twardy i cieknący.
Chanyeol wiedział, co Baekhyun zaraz zrobi.
Złapał niższego za ramię i przyciągnął go bliżej. – Zaczekaj – powiedział. Baekhyun odwrócił się i spojrzał na niego, w jego wzroku tkwiło lekkie zniecierpliwienie.
– Baek… W-Wiesz, że to mój pierwszy raz i…
– Tak, będę ostrożny – wyszeptał Baekhyun. Jego głos również był napięty, a Chanyeol nie mógł nic ze sobą zrobić. Przyciągnął Baekhyuna, by go pocałować, posmakował siebie przez jego wargi. Gdy się odsunął, wytarł swoje własne nasienie z twarzy niższego, z czułością patrzył, jak Baekhyun zamyka jedno oko po drugim, pozwalając, by Chanyeol wyczyścił jego twarz.
– Miałem na myśli to, że… – Chanyeol zaczerwienił się jeszcze bardziej, jeśli było to możliwe. – Chcę, żebyśmy obaj przeżyli swój pierwszy raz. – Zdezorientowany Baekhyun wpatrywał się w niego, jego pierś pomału podnosiła się i opadała.
– Co? – Głos Baekhyuna był zdyszany, gdy podniósł nogę, by usiąść okrakiem na wyższym. Obaj jęknęli, kiedy ich erekcje zostały przyciśnięte do siebie. Baekhyun powoli kołysał się w przód i w tył.
– Chodziło mi o… – Głos Chanyeola przeszedł w sapnięcie. – Chodziło mi o… cholera, Baek… – Chanyeol rozkoszował się przez chwilę tarciem, zapominając, co miał powiedzieć, dopóki Baekhyun nie przestał, aby znowu pocałować Chanyeola w usta.
– Chcę, żebyś mnie pieprzył, Baek – dokończył Chanyeol. Powiedział to, jakby rapował, powiedział to tak szybko, że Baekhyun niemal tego nie uchwycił. Oczy niższego rozszerzyły się z zaskoczenia, a potem stały się jeszcze większe, kiedy zrozumiał, te piękne usta przybrały kształt cienkiego „O”.
– Mógłbyś? Proszę? – Serce Chanyeola waliło mu w piersi. Chciał to zrobić, choć prawie przerażające było to, że ktoś wbije się w jego tyłek. Ale chciał to zrobić dla Baekhyuna i dla nich obu.
– Jesteś pewien? – zapytał cicho Baekhyun, wyciągnął palce, by złączyć je z tymi Chanyeola. Wyższy pokiwał głową.
– Chcę, by to było wyjątkowe, dla nas obu – szepnął Chanyeol, ściskając dłoń Baekhyuna. – I także chcę, żebyś wiedział, że traktuję cię jak równego sobie. Chcę, byś wiedział, że tak bardzo, jak chciałbyś, byś mi uległ, ja ulegnę tobie. – To były dziwne słowa, ale Chanyeol wypowiedział je szczerze. Inni mogliby pomyśleć, że to dziwne, że ktoś wyższy będzie pieprzony, ale dla Chanyeola to wcale nie o to chodziło, ponieważ Baekhyun miał równie wielkie serce co on.
Baekhyun uśmiechnął się, kiwnął lekko głową, pochylając się, by pocałować Chanyeola w czoło. To był pierwszy raz i Chanyeol zauważył, że jego serce pędzi jeszcze szybciej niż przedtem.
– Przygotuję cię – ostrzegł cicho Baekhyun, znikając znów między nogami Chanyeola. Chanyeol przełknął ślinę, czując się nieco skrępowany rozchylaniem nóg, ponieważ tym razem robił to z zupełnie innego powodu. – No dalej, Yeol, rozsuń je. – Chanyeol kolejny raz przełknął ślinę, lecz tym razem powoli rozsunął nogi. Niższy nachylił się, składając pocałunek na wewnętrznej stronie uda Chanyeola. Wyższy zadrżał.
– Nigdy… wcześniej tego nie robiłem – odezwał się Baekhyun i chociaż Chanyeol nie mógł go zobaczyć, słyszał zażenowanie w jego głosie. Chanyeol niemal się zaśmiał, jednak jego śmiech zamienił się w odgłos dławienia, gdy Baekhyun potarł palcem jego wejście. Zapadła cisza, potem Chanyeol usłyszał dwa lekkie stuknięcia o podłogę, później kilka szybszych stuknięć w stronę drugiej części pokoju.
– Baek? – zawołał przestraszony Chanyeol. Znowu usiadł, patrząc na szczupłe plecy Baekhyuna, kiedy ten przykucnął po coś. Niższy wrócił, odkręcając zakrętkę czegoś, a później wylał tego sporą ilość.
– Lubrykant – wydyszał, wspiął się z powrotem na łóżko, pozwalając, by płyn rozlał się po jego palcach, a później znowu przycisnął je do wejścia Chanyeola. Tym razem wyższy sapnął, jego ciało zadrżało.
– Rozluźnij się. – W głosie Baekhyuna było rozbawienie zmieszane z powagą, by zrobić to dobrze. – Wsunę je, dobrze? – Chanyeol pokiwał głową, pozwalając, by jego ciało się rozluźniło. W końcu ufał Baekhyunowi i gdyby tego nie pokazał, jaki byłby cel? Wkrótce potem poczuł, jak coś zimnego wsuwa się w niego. To było dziwne uczucie, ale nie złe. Może to dlatego, że palce Baekhyuna były długie i smukłe. Tym razem Baekhyun ucałował jego miednicę, a Chanyeol rozkoszował się tym, ponieważ czuł tak wiele troski z samego tego gestu. Kiedy Chanyeol już miał poprosić o kolejnego, Baekhyun wepchnął kolejny palec. To też nie bolało bardzo, tylko lekko piekło… dopóki Baekhyun nie zaczął go rozciągać.
– Ach! – Chanyeol odrzucił głowę do tyłu, mocno zaciskając oczy z bólu, próbował być cicho, żeby nie zaalarmować Baekhyuna. Ale niższy wiedział, wepchnął je powoli do środka i wyjął, próbując sprawić, by Chanyeol najpierw się przyzwyczaił. Palce Baekhyuna były nieskoordynowane i zdawały się za każdym razem dotykać innego miejsca, było to coś, czego Chanyeol nie mógł zrozumieć, dopóki Baekhyun nie trafił w jego prostatę. Krzyknął, podniósł biodra, a jego palce u stóp podkurczyły się, sapnął z powodu nagłej przyjemności, która prawie zakryła ból.
– Cholera… – wydyszał Chanyeol, zaciskając pięści. Kiedy spojrzał w dół, Baekhyun uśmiechał się, wyjmując palce, a potem znowu je wepchnął.
Uderzył w ten samym punkt. Chanyeol jęknął, usiłując kolejny raz nie wypchnąć bioder. Teraz ból prawie zniknął, został zastąpiony przez przyjemność, która zaczynała stawać się uzależniająca. Baekhyun wyciągnął wolną dłoń, by przytrzymać jego biodra, a palce w nim powoli go rozciągały. Chanyeol jęczał, a ze sposobu, w jaki wzrok Baekhyuna był intensywny, a jego usta lekko wykrzywione w dół, wiedział, że Baekhyunowi się to podoba. Niższy tym razem przyspieszył tempa, trafiając za każdym razem w ten sam punkt, miejsce to sprawiło, że podekscytowanie przebiegało przez żyły Chanyeola i sprawiało, że jego palce się kurczyły. Mógł jedynie sapać i szeptać imię Baekhyuna za każdym razem, chcąc, by znów trafił w ten punkt, tak bardzo chcąc znowu to poczuć, że kompletnie zapomniał o bólu, był prawie nieświadomy tego, że Baekhyun dołączył trzeci palec.
Chanyeol bardzo chciał osiągnąć spełnienie, ale nie mógł zrobić tego sam i nie mógł dojść, kiedy nic poważnego jeszcze się nie zaczęło. Trzeźwo myśląc, chciał pomóc zaspokoić Baekhyuna, dotknąć swojego chłopaka i zrobić wszystko, co Baekhyun zrobił dla niego do tej pory, jednak Baekhyun nie dawał mu szansy, w zamian wysunął trzy palce, kiedy uznał, że Chanyeol jest gotowy. Rozerwał paczkę z prezerwatywą i założył ją na swojego członka, dysząc cicho. Później wycisnął dużo lubrykantu na swoją dłoń i rozsmarował go po swojej erekcji. Niższy znów podniósł się, tym razem całując jego obojczyki.
– Teraz go włożę – wydyszał przy szyi Chanyeola, mokre palce odgarnęły grzywkę ze spoconego czoła Chanyeola.
– Nie mogę się doczekać – szepnął Chanyeol, mimowolnie się uśmiechając, co prawdopodobnie wyglądało brzydko. Jednak Baekhyun zdawał się nie przejmować, w zamian odpowiedział uśmiechem i powrócił na miejsce między nogami Chanyeola, tym razem przysunął swą erekcję w stronę rozciągniętego wejścia Chanyeola. Jego dłoń przesunęła się po piersi wyższego, wzdłuż jego płaskiego brzucha i spoczęła na jego biodrze. Baekhyun czekał, aż Chanyeol pokiwa głową, zanim powoli w niego wszedł.
Może Baekhyun przygotował go tak dobrze, że nie czuł ani grama bólu. Chanyeol jedynie patrzył z lekkim rozbawieniem, jak Baekhyun powoli, ostrożnie w niego wchodzi, bojąc się skrzywdzić drugiego. Piekło, ale ból nie był okropny i cały jego strach przed kimś wbijającym mu się w tyłek zniknął, został zastąpiony czystym zrozumieniem, czym jest kochanie się. To było właśnie to i Chanyeol nigdy nie czuł się bardziej doceniony ze sposobu, w jaki Baekhyun był świadomy każdego swojego ruchu, był gotów przestać w każdej chwili. Miał nadzieję, że Baekhyun również to czuł.
Kiedy Baekhyun był w nim cały, pochylił się, składając pocałunki na szczęce Chanyeola, jakby chciał mu pokazać, że nie jest tylko seksualną zabawą używaną, by sobie ulżyć. Chanyeol chciał, by Baekhyun widział, że o tym wie.
– Pospiesz się, idioto – narzekał Chanyeol, zaśmiał się, gdy Baekhyun posłał mu zniecierpliwione spojrzenie, nim chwycił jego biodra.
– Będziesz żałował, że to powiedziałeś, Yoda. – Baekhyun posłał mu uśmiech, zanim wysunął się i wypchnął biodra. Uderzył dokładnie w jego prostatę. Chanyeol sapnął, sięgając nad głowę, by złapać się pościeli.
– Cholera, cho- – Nie udało mu się dokończyć, ponieważ Baekhyun ruszał się, poruszał biodrami w przód i w tył w niemal zwierzęcym tempie. Chanyeol nie sądził, że Baekhyun będzie miał taką siłę czy taką kondycję, jednak niższy ciągle to robił, trafiając za każdym razem w dokładnie ten sam punkt, pozostawiał Chanyeola ze słowami (raczej z przekleństwami) uwięzionymi w jego gardle. Miał jedynie nadzieję, że jego pościel wystarczy, by go utrzymać, a członek Baekhyuna wypełniał go tak dobrze, że wiedział, iż będzie w stanie dojść bez dotykania. Przyjemność stała się zbyt wielka i łzy popłynęły z jego oczu. To było takie dobre. Dla kogoś takiego jak Baekhyun, kto był w tym definitywnie niedoświadczony, wydawało się to naprawdę dobre.
– Ty… dupku… – Jęki opuszczały jego usta między każdym słowem, jego głos był zdyszany. Baekhyun również dyszał, zatrzymał się na chwilę, by zarzucić sobie nogi Chanyeola na ramiona, nim kontynuował, każde pchnięcie trafiało w dziesiątkę. Teraz Baekhyun był zbyt podniecony, by się uśmiechać, w zamian pot spływał kroplami z jego czoła, kiedy nadal poruszał biodrami w idealnym rytmie. Chanyeol w końcu miał odwagę, by wyciągnąć ramiona, a Baekhyun naturalnie w nie wpadł, jego dłonie opuściły biodra Chanyeola i wylądowały po obu stronach jego głowy. Chanyeol oplótł nogami tors Baekhyuna, przyciągając go bliżej. Baekhyun pochylił się, żeby mocno pocałować Chanyeola, jęk ledwie opuścił jego usta, gdy znów wykonał pchnięcie.
– Cholera, Yeol, jesteś… taki ciasny… – Baekhyun wtulił głowę w ramię Chanyeola, pchając w niego, a Chanyeol kurczowo złapał go za plecy, niechcący drapiąc jego nieskazitelną skórę swymi tępymi paznokciami, za każdym razem, gdy trafił w jego prostatę. Chciał krzyczeć, kiedy Baekhyun pchał w niego, ale w zamian brakowało mu tchu.
- Jestem… blisko… – wydyszał Baekhyun, jego usta chwyciły skórę w górnej części szyi Chanyeola, ssąc mocno, jakby chciał pokazać intensywność tego, co czuł. Chanyeol jęknął, podnosząc głowę, by Baekhyun miał lepszy dostęp.
– Ja też… – jęknął Chanyeol. Pchnięcia Baekhyuna stały się bardziej szaleńcze.
– Chanyeol! – wysapał przy szyi Chanyeola, a potem wykonał jeszcze jedno pchnięcie. Chanyeol mógł to poczuć, poczuł, jak Baekhyun w nim dochodzi. Przez to doszedł, krzycząc imię Baekhyuna.
Trwali tak przez kilka minut, zanim Baekhyun nachylił się, by niewinnie pocałować Chanyeola w usta. Chanyeol odsunął się, a później znowu go pocałował, tym razem nieco gwałtownie i trochę zdesperowanie. Baekhyun zachichotał, a potem oderwał się od niego.
– Puść mnie, idioto – szepnął Baekhyun, radosny uśmiech był na jego wargach. Jego złote włosy przywarły do jego twarzy od potu, ale błyszczał, a Chanyeol to kochał. Gapił się oniemiały.
– Nie mogę z ciebie wyjść, Yeol. – Śmiech powrócił, przywracając Chanyeola do zmysłów. Drgnął lekko, rozumiejąc, a potem puścił Baekhyuna. Niższy wyszedł z niego, zdjął prezerwatywę ze swojego mięknącego członka, a potem rzucił ją na podłogę. Kiedy już miał wstać i posprzątać bałagan, Chanyeol przyciągnął go do siebie, mocno obejmując ramionami drobną sylwetkę Baekhyuna.
– Wszystkiego najlepszego – mruknął Baekhyun, pozwalając, by wyższy odwlekł ich umycie. Chanyeol zaśmiał się i wzmocnił uścisk. Był fizycznie wyczerpany, ale jego serce biło z podekscytowania.
– Dziękuję za to, że dałeś mi najlepszy możliwy pierwszy raz. – Chanyeol uśmiechnął się szeroko. Baekhyun podniósł wzrok i posłał mu uśmiech.
– Dziękuję z tego samego powodu – odrzekł cicho. Chanyeol czuł się brudny, bo mocno się spocił, ale z jakiegoś powodu chciał, by ten moment trwał dłużej, więc go nie puścił.
– Teraz musimy się umyć, wiesz – zauważył Baekhyun. – Bo inaczej gdzie będziesz spał?
– Na twoim łóżku oczywiście! – Chanyeol zaśmiał się, przewracając oczami.
– Jakbym miał ci pozwolić mnie zgnieść.
–…Ty  jesteś tym, który gniecie ludzi! – powiedział przerażony Chanyeol. Nie zapomniał o sennych nawykach Baekhyuna, jak wiercił się i przewracał.
– Nieważne. – Baekhyun żartobliwie odepchnął jego twarz, a potem podniósł się i wyrwał z uścisku swojego chłopaka. Chanyeol leżał, wydymając wargi.
– Po prostu tu zostanę – powiedział Chanyeol, próbując uniknąć mycia. Baekhyun wzruszył ramionami, wstał, by pozbierać śmieci i ubrania, które zostawili na podłodze. Chanyeol obserwował, nie ruszając się z łóżka. Baekhyun nie silił się, by założyć ubrania i chodził dookoła nagi i dumny, sprzątając bałagan, jaki po sobie zostawili. Chanyeol patrzył, jak ten idealny tyłek kołysze się, gdy Baekhyun się porusza. Chciał coś powiedzieć, lecz zdecydował zachować to dla siebie, wolał ukradkiem się przyglądać.
Baekhyun wziął nowe ubrania i zniknął w łazience na długi czas. Chanyeol w końcu się znudził i zmęczył. Jego oczy powoli się zamknęły i zanim Baekhyun wyszedł z łazienki, zapadł z głęboki, zadowalający sen.




Następnego dnia Chanyeol obudził się z ciepłym ciałem obok swojego. Uśmiechając się do siebie, odwrócił się i wziął Baekhyuna w swoje ramiona, przyciągając go blisko siebie i tuląc mocno. Baekhyun jęknął w jego objęciach, usiłując go odepchnąć, ale Chanyeola wynagrodził go kolejnym ściśnięciem, nim poluźnił uścisk.
– Kiedyś mnie udusisz – wydyszał Baekhyun, posyłając Chanyeolowi spojrzenie bez entuzjazmu. Wyższy uśmiechnął się, zamrugał lekko, nim zdał sobie sprawę, gdzie jest.
– Hej! Jestem ubrany! – Chanyeol spojrzał na swoją piżamę, a potem rozejrzał się po pokoju. – I śpię w twoim łóżku! – Odwrócił głowę. – A moje łóżko jest posłane!
– Tak, bo ktoś zasnął, kiedy się kąpałem. – Baekhyun przewrócił oczami. Chanyeol zamrugał.
– Przeciągnąłeś mnie do swojego łóżka?
– Nie, idioto. – Baekhyun lekko klepnął go w policzek. – Przeniosłem cię. – Chanyeol udawał zaskoczonego, a Baekhyun odepchnął go poirytowany. Wyślizgnął się z łóżka, zanim Chanyeol zdążył go do siebie przyciągnąć.
– Chodź – powiedział Baekhyun. – Zaraz mamy muzykę.
– Która godzina? – jęknął Chanyeol, chciał wrócić do spania, jako że Baekhyuna nie było w łóżku.
–…9:40.
–…O której zaczyna się muzyka?
– O 10.
– Och. – Chanyeol szybko wyszedł z łóżka. Miał dużo do zrobienia – musiał wziąć prysznic, wyszorować zęby, przebrać się, przygotować książki i pójść na zajęcia-
Pobiegł, ale poczuł nagły ból w pośladkach, zanim zdołał zrobić dwa kroki. Krzyknął i upadł twarzą na podłogę. Zapadła cisza.
– Wszystko w porządku? – spytał Baekhyun.
– Tak. – Głos Chanyeola był stłumiony. Melodyjny śmiech Baekhyuna wypełnił powietrze. Chanyeol odepchnął się, powoli stając na nogi. Ostrożnie zrobił krok. Tym razem nie bolało, ale wiedział, że jeśli zrobi duży krok lub będzie szedł za szybko, zaboli.
– Chcesz, żebym ci pomógł? – zapytał drażniąco Baekhyun, choć było to szczere. Chanyeol potrząsnął głową, duma zmuszała go, by stał na swoich nogach.
– Chodźmy – burknął, kiedy Baekhyun otworzył dla niego szeroko drzwi, czekając, aż wyjdzie. Po tym, co wydawało się wiecznością, Chanyeol w końcu wyszedł z pokoju, powoli kuśtykając. Baekhyun przewrócił oczami, uśmiech nadal był na jego twarz, kiedy złapał Chanyeola za rękę i delikatnie ciągnął go na muzykę.


– Hej, chłopaki – przywitał się Chen, obejmując ramionami Baekhyuna i Chanyeola, usiadł między nimi na muzyce. Obaj jednocześnie odpowiedzieli „cześć”.
– Co tam? – zapytał radośnie.
– Nic – odparł Chanyeol. – Po prostu słuchamy sobie muzyki.
– Och, czego słuchacie.
– EXO – odrzekł Baekhyun, przewrócił oczami, gdy oczy Chena rozszerzyły się, a jego usta rozchyliły, by coś powiedzieć.
– Co? Serio? Oni są tacy beznadziejni- – Na to Chanyeol i Baekhyun złapali go za twarz i popchnęli do tyłu. Przewrócił się na podłogę. Kiedy Chen usiadł, zobaczył, jak dwaj jego przyjaciele bujają się do muzyki w swoich uszach. Nigdy nie mógł zrozumieć ich gustu.
– Możecie to robić tak długo, jak chcecie w swoim pokoju! – powiedział Chen, znów się między nich wciskając. – No dalej, chłopaki, pogadajcie ze mną! – Zatrzymali muzykę, po czym odwrócili się, by spojrzeć na Chena, wyraz na ich twarzach był nie do rozszyfrowania.
– Ty? Ponad EXO? – powiedział poważnie Baekhyun, a potem odwrócił się do Chanyeola.
–…
–…
–…
–…Nie ma mowy – zdecydowali obaj, z powrotem wkładając słuchawki do uszu. Zanim jednak Chanyeol zdążył wcisnąć przycisk odtwarzania, Chen wyjął słuchawkę.
– Hej, hej! – Chen wydął wargi. – Jestem waszym najlepszym przyjacielem! To nie tak, że widuję was każdego dnia…
– Ale tak jest – zauważył Chanyeol.
– Podczas posiłków – dodał Baekhyun.
– No dalej, chłopaki, nie jest łatwo mieć czas wolny podczas muzyki, więc pogadajmy, tak?
– Czas wolny na muzyce oznacza- – zaczął Baekhyun.
– -czas wolny na słuchanie muzyki – dokończył Chanyeol. Uśmiechnęli się do siebie. Chen chciał zniknąć.
– Dobra, dobra! – Chen wstał, obu chwytając za ramiona i zaczął iść w stronę ich kąta sali. Chanyeol prędko wyciągnął ręce, by wziąć laptopa i byłby go upuścił, gdyby nie Baekhyun, który mocno trzymał słuchawki. Gdy Chen dotarł do kąta, usiadł, ściągając ich obu na dół.
– W porządku, dzieciaki – zaczął Chen. – Możecie słuchać muzyki tutaj, ale rozmawiajcie ze mną, dobrze? – Baekhyun i Chanyeol spojrzeli na siebie, wyjmując słuchawki i podkręcając głośność.
– Jasne – odpowiedzieli.
– Więc Kris i ja myśleliśmy, że wszyscy powinniśmy się czasami spotykać – powiedział Chen, unosząc dłoń, by powstrzymać protest Chanyeola. – Nie w stołówce. W miejscu, które będzie bardziej prywatne, żebyśmy mogli robić to, co chcemy. Ponieważ jako grupa nie rozmawialiśmy od wieków, od letnich wakacji- – W tamtym momencie włączyła się nowa piosenka, a Chanyeol i Baekhyun zaczęli tańczyć w rytmie.
– LIGHT, LIGHT, LIGHT, LIGHT, LIGHT – śpiewali jednogłośnie. – LIGHT, LIGHT, LIGHT, LIGHT, LIGHT. – Chen westchnął, kiedy oni wcielali się w role. Baekhyun śpiewał pierwszą zwrotkę z ogniem w oczach, wyciągał dłoń, śpiewając w powietrze. Chanyeol śmiał się cicho, uderzając jedną dłonią w ziemię, a drugą trzymając się za brzuch.
– Wow, to było niesamowite – powiedział Chen. – Dobrze, jak mówiłem.
 – Drop. – Baekhyun i Chanyeol zaczęli rzucać się spazmatycznie wraz z muzyką, potrząsali głowami i pozwalali, by ich całe ciała drżały w rytmie. Byłoby to śmieszne, gdyby nie fakt, że zjednoczyli się przeciwko niemu, a on nie miał z kim się śmiać.
Jak on w ogóle przez to przeszedł?
– Light, light, light, light, light, woo woah och… – Baekhyun śpiewał przesadnie i nie w tonacji, a Chanyeol znów się śmiał, jego zwykle głęboki głos przeskoczył o kilka oktaw wyżej, a twarz była wykrzywiona w rozbawieniu. Całkowicie zapomnieli o Chenie.
– Chłopaki… – Chen westchnął. Chciał jedynie porozmawiać z przyjaciółmi.
Teraz Baekhyun klaskał do rytmu, a Chanyeol przygotowywał się, jego dłoń zamieniła się w mikrofon z pięści, kiedy zaczął rapować. Kiedy rap stał się intensywniejszy, z pasją kręcił głową. Baekhyun śmiał się, klaszcząc z przerwami. Chen westchnął.
Gdy piosenka się skończyła, odetchnął z ulgą, kiedy jego dwaj przyjaciele odwrócili się, by spojrzeć na niego, ich oczy były szeroko otwarte, gdy uważnie go słuchali.
– Więc, chłopaki, jak już mówiłem… – Włączyła się kolejna piosenka, tym razem zaczęła się czterema wolnymi uderzeniami na perkusji.
– O rany, ta piosenka doprowadza mnie do płaczu – Chanyeol zwrócił się do Baekhyuna. Baekhyun pokiwał głową.
– Uwielbiam tę piosenkę – powiedział cicho, zamykając oczy. Chanyeol zrobił to samo. Siedzieli tak przez chwilę, cicho i z zadowoleniem słuchając ballady.
– Och, nie miej nam za złe – dodał Chanyeol, uchylając powiekę, by spojrzeć na Chena. – Mów dalej.
–…Jasne. – Chen westchnął głęboko, gdyby Baekhyun na powrót zamknął oko. – Jak już mówiłem…
– The way you cry… The way you smile… – zaczął śpiewać Baekhyun. Chanyeol westchnął ponuro. Chen zrobił to samo, lecz z innego powodu.
– Wiesz, że płakałem, kiedy usłyszałem to pierwszy raz… – mruknął Chanyeol.
– Ty bekso… – wymamrotał Baekhyun, uśmiechnął się, wyciągając dłoń, by pogłaskać policzek wyższego.
Ugh… Pomyślał sobie Chen. Czy to może być bardziej obrzydliwe? Chciał wyjść, ale oni byli jego przyjaciółmi! Chciał przyjaciół!
Wyczuli jego dyskomfort, odwrócili się do niego, kiedy wyłączyli muzykę.
– Więc dlaczego tu jesteś? – spytał Baekhyun.
– Uch, żeby z wami porozmawiać? – Chen przewrócił oczami. To było bardzo głupie pytanie.
– Nawet nie lubisz naszej muzyki.
– Nawet nie mówisz.
– Nawet się z nami nie bujasz. – Chanyeol i Baekhyun uśmiechnęli się do siebie.
– Tak, wracaj do swojego kochanego Minnie – powiedział Chanyeol.
– Zerwaliśmy – oświadczył Chen. Cisza. – Zerwałem z nim.
– Co? DLACZEGO?! – Pochylili się bliżej, ich oczy były szeroko otwarte z zaskoczenia. Chen westchnął. Wiedział, że tak zareagują. Powoli dawałby wskazówki, ale nawet go nie słuchali!
– Tak. – Chen westchnął. – To zwyczajnie nie wychodziło. Nasze osobowości za bardzo się różniły.
– Ale- Ale… Ale wyglądaliście, jakbyście świetnie się dogadywali! – wyjąkał Chanyeol. – Co sprawiło, że to zrobiliście?
– Tak naprawdę odkryliśmy, że czuliśmy wobec siebie tylko fizyczny pociąg – powiedział ponuro Chen. – Ja myślałem, że on jest seksowny, a on myślał, że jestem uroczy, więc zaczęliśmy się spotykać… Chyba myślałem, że to miłość. – Chen znowu westchnął. – Ale nadal jesteśmy przyjaciółmi.
Usta Chanyeola były szeroko otwarte i wyglądał głupio. Baekhyun naprawdę nie wiedział, co powiedzieć.
– Jesteście do bani w pocieszaniu – zauważył Chen, zaśmiał się, kiedy obaj zrobili się czerwoni jak buraki. – Tak właściwie ja i Minseok wydawaliśmy się bardziej jak przyjaciele niż kochankowie.
– Uch… – Usta Chanyeola nadal były otwarte. – Ja…
– Dobra, wracajcie do swojego bujania się. – Chen westchnął. – Przestańcie patrzeć na mnie, jakbym miał się załamać w każdej chwili! Wszystko w porządku!
– Chen… – Baekhyun wyciągnął rękę i poklepał przyjaciela po ramieniu.  – Gdybyś kiedyś potrzebował albumów Zhang Liyin, kupię ci je.
– Dzięki – powiedział Chen, starał się wyglądać na przygnębionego i lekko smutnego, choć w głowie krzyczał ze szczęścia. Cóż, to wyszło na lepsze, prawda?




W końcu cała dwunastka zdecydowała spotkać się w pokoju Baekhyuna i Chanyeola, prawdopodobnie po raz pierwszy w ich życiu jako całości.
 Baekhyun nie wiedział, kto, do cholery, o tym zadecydował. Wiedział tylko, że dziesięć minut wcześniej ktoś napisał mu wiadomość, że wszyscy idą. Chanyeol nadal drzemał jak dziecko, którym był.
Wszyscy wtargnęli do środka dokładnie dziesięć minut później, nie siląc się nawet, by zapukać, kiedy rozmowy wypełniły mały pokój. Baekhyun przesunął swoje łóżko bliżej ściany, więc na środku było miejsce, by wszyscy usiedli. Przewrócił oczami, kiedy Sehun i Tao robili konkurs, kto lepiej wskoczy na łóżko.
Nie musieli nawet rozmawiać o tym samym jako dwunastka, po prostu potrzebowali być w tym samym pokoju, nawet jeśli robili inne rzeczy.
Baekhyun rozejrzał się dookoła. Kris położył głowę na kolanach Joonmyuna, przeglądał telefon z maseczką na twarzy. Joonmyun rozmawiał i śmiał się z Yi Xingiem, przeczesując palcami złote włosy Krisa. Yi Xing miał w rękach gitarę, bezmyślnie brzdąkał akordy, rozmawiając, a kiedy milkli, zamykał oczy i improwizował.
Jongin kręcił się, jak zwykle, przy Kyungsoo. Obaj mieli wzrok przyklejony do laptopa Kyungsoo, w uszach mieli słuchawki, w skupieniu oglądali film z szeroko otwartymi oczami. Wyglądało to jak film akcji.
Sehun i Tao teraz sprzeczali się w kącie o coś, co wyglądało na lepszą modową markę. Nawet wtedy nie było na ich twarzach cienia irytacji, kiedy Sehun pozwolił Tao objąć się ramieniem, w końcu rozwiązali swój problem, śmiali się i opowiadali żarty.
Lu Han i Minseok grali w rogu w piłkę nożną małą piłką do tenisa, starali się, by ich akcje były najkrótsze, jak to możliwe. Twarz Lu Han rozciągnęła się w szerokim uśmiechu, gdy piłka do tenisa odbiła się od jego kolana i poleciała w górę, krzyknął, kiedy Minseok odbił piłkę głową. Minseok zdawał się bardziej pasować do tego towarzystwa. W tamtym momencie Chen wyszedł z łazienki, łapiąc szybko piłkę w powietrzu, po czym odrzucił im ją. Uśmiechnął się szeroko, gdy Minseok złapał ją jedną ręką. Później Chen podszedł prosto do Chanyeola, który był zajęty pracą domową w swoim własnym, małym kąciku do nauki. Baekhyun zachichotał, kiedy usłyszał poirytowane burknięcie Chanyeola i głośniejszy śmiech Chanyeola, nim Chen odwrócił się, by wkurzyć kogoś innego – a mianowicie Krisa.
Patrzenie na wszystkich przyjaciół w jednym miejscu robiących rzeczy, które kochali, sprawiło, że Baekhyun czuł się spokojny, zrelaksowany i zadowolony. Choć nie wchodził z nimi w interakcje, choć jedynie siedział na podłodze i opierał się o swoje łóżko, obserwując ich, jakby on się nie wliczał, był wystarczająco szczęśliwy.
Co ciekawe, obserwował ich do północy, kiedy Tao i Sehun zasnęli, opierając się o głęboko marzącego Yi Xinga. Lu Han i Minseok oglądali teraz mecz na telefonie Lu Hana, a Chen był wciśnięty między nich i oglądał równie bacznie. Jongin również zasnął, opierając głowę o ramię Kyungsoo, który pozwolił mu, wciąż oglądając filmy na swoim laptopie ze zmrużonymi oczami. Joonmyun zaprzestał próby położenia wszystkich spać, w zamian sam zasnął, tym razem zamieniając się miejscami z Krisem. Jego głowa spoczywała na kolanach jego chłopaka, podczas gdy Kris nadal przeglądał swój telefon, nie miał już maseczki, a jego twarz była nieskazitelna.
– Idź spać. – Rozbrzmiał głęboki głos Chanyeola, kiedy podszedł i usiadł obok Baekhyuna, wreszcie skończywszy pracę domową.
– Uczyłeś się pilnie, prawda? – zapytał drażniąco Baekhyun, czując, jak długie nogi Chanyeola wyciągają się i dotykają jego.
– Długi dzień. – Chanyeol westchnął. – Chyba chciałem przygotować się na weekend. Baekhyun poczuł, jak duże dłonie sięgają i chwytają jego dłonie, łącząc ze sobą ich palce. Dokładnie rok temu uznawał duże dłonie za przerażające i nienawidził trzymać kogoś w taki sposób, ale teraz dawało mu to całe ukojenie świata.
  – Dlaczego? Powodem, dla którego tak dużo zadają ci w piątek, jest to, żebyś odrobił je w weekend, a nie w jeden wieczór. – Baekhyun westchnął, ściskając dłoń drugiego.
– Chciałem w ten weekend zrobić coś wyjątkowego. – W słabym świetle Baekhyun odwrócił się i spojrzał na Chanyeola, patrząc, jak te duże oczy błyszczą.
– Co takiego? – zapytał Baekhyun. Chanyeol uśmiechnął się – uwielbiał widok obecnego Baekhyuna, beztroski wyraz twarzy, głos czasami miękki, czasami ożywiony oraz mieniące się oczy. Kochał tego Baekhyuna, głównie dlatego, że ten Baekhyun wyglądał na szczęśliwego.
– Obejrzyjmy jutro film – powiedział, obserwując, jak kąciki ust jego współlokatora nieznacznie unoszą się ku górze.
– Czy zapraszasz mnie na randkę. – Jego głos był drażniący i lekki.
– Co jeśli tak? – odszepnął Chanyeol równie żartobliwym tonem. – Co powiesz, Byun Baekhyun. – Nie wypowiadał pełnego imienia Baekhyuna od wieków – od czasu, kiedy go nienawidził. Minął jedynie rok, a jednak przeszli razem przez tak wiele. Tym razem ton kryjący się za Byun Baekhyun był zupełnie inny. – Chcesz iść na randkę z nieporadnym, przerośniętym olbrzymem, który zabiera zbyt wiele miejsca, ma brzydkie uszy i nie potrafi odróżnić lewej strony od prawej?
Baekhyun uśmiechnął się.
– Tak, Park Chanyeol. Chcę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz