rating: NC-17
A/N: I tym oto sposobem docieramy do końca opowiadania! Jeszcze raz chciałabym bardzo podziękować wszystkim tym, którzy czytali, komentowali, którzy mnie wspierali, popierali i osobom, które mi pomagały. Spędziłam nad tym tłumaczeniem całe wakacje. Momentami było ciężko, bo nie miałam za wiele czasu. Narzucałam sobie szybkie tempo i bolały mnie plecy, ale warto było!
Krótko mówiąc, jestem dumna i szczęśliwa. Z tego, że udało mi się skończyć, że się nie poddałam i nie uległam komentarzom, które mówiły "Skasuj to! Skąd możemy wiedzieć, że nie skopiowałaś tłumaczenia od poprzedniej tłumaczki". Momentami chciałam to zrobić, ale powiedziałam sobie, że nie ma w tym ani grama prawdy, więc nie mam się czego bać.
Na koniec jeszcze drobne ogłoszenie. Druga część opowiadania, czyli The Flaws In Park Chanyeol, też jest już przetłumaczona, ale nie chciałabym tak od razu jej tutaj wrzucać, bo byłoby zbyt nudno. Myślę, że od grudnia zacznę publikację i spodziewam się, że także będziecie zaglądać tu równie chętnie co teraz. W razie jakichkolwiek pytań, wiadomości, etc, zapraszam na twittera lub kotka. Pozdrawiam!
Kilka
miesięcy później
„Careless,
careless, shoot anonymous, anonymous…” Baekhyun obrócił się w
łóżku, jęcząc.
– Chanyeol…
„Heartless,
mindless, no one who care about me…”
– Chanyeol…
„Careless,
careless, shoot anonymous, anonymous…”
– Twój telefon…
„Heartless,
mindless, no one who care about me…”
Baekhyun
wyciągnął dłoń i wziął wibrujący telefon z szafki nocnej, odwrócił go, nim
przycisnął do swego ucha.
–
Halo? – burknął sennie z na wpół otwartymi oczami.
–
Yeollie? – Baekhyun natychmiast
usiadł, pocierając oczy i prostując plecy.
–
Uch, nie… To ja, pani Im. B-Baekhyun.
–
Och, tak, rozpoznałam twój głos! Jest
taki słodki, kochanie! I czy nie mówiłam ci, byś mówił do mnie „mamo”? –
Baekhyun zarumienił się z zażenowania.
–
C-Chanyeola teraz tutaj nie ma… Nie wiem, dokąd poszedł… – Baekhyun spojrzał na
puste łóżko. Dziwne. Chanyeol nie miał dziś zająć. Więc gdzie on był?
– Brzmisz tak sennie… Mam nadzieję,
że cię nie obudziłam…
– Jest
w porządku, i tak już miałem wstawać. – Nie
ma sensu kłamać. Pomyślał Baekhyun. – A może powiem mu, żeby oddzwonił,
kiedy wróci? – Niższy wstał i przebierał się jedną ręką. Niedługo miał zajęcia.
–
Och, nie… Miałbyś coś przeciwko, gdybym
poprosiła, żebyś przekazał mu wiadomość?
–
Nie.
–
Jesteś kochany jak zwykle… Chanyeol jest
szczęściarzem, że cię ma. A tak w ogóle, jak ma się wasz związek?
–
Um… Radzimy sobie świetnie… – Jakże niezręcznie było o tym rozmawiać. Pamiętał,
jak podczas Bożego Narodzenia pojechał do domu i powiedział o ich związku mamie
Chanyeola, jak jej oczy rozszerzyły się i jak przytuliła go ze łzami
spływającymi jej po policzkach. To bardzo cieszyło serce, ale było również
niezręczne, ponieważ Baekhyun nie mógł zrozumieć, o co tyle szumu. Tak samo
było, gdy powiedzieli jego tacie i nawet wtedy Chanyeol był niezwykle
skrępowany, chociaż odwzajemnił uścisk i śmiał się nerwowo.
– Nie stał się rozwydrzony, prawda? Zachowuje
się męsko i opiekuńczo, ale wszyscy wiemy, że czasami także lubi, kiedy ktoś go
rozpieszcza… – Baekhyun uśmiechnął się na tę myśl – to prawda. Czasami
Chanyeol biadolił i zachowywał się jak małe dziecko, uwielbiał sposób, w jaki
Baekhyun od czasu do czasu dawał mu to, co chciał, a wydymał wargi, kiedy
Baekhyun tego nie robił.
–
Wszystko w porządku, pani Im, zajmuje się mną bardziej niż ja nim. – Chanyeol
naprawdę lubił opiekować się ludźmi, zawsze dawał swoje jedzenie Baekhyunowi i
czasami sprzątał za niego jego część pokoju. Innym razem zdobywał dostęp do
kuchni i gotował ulubione dania Baekhyuna z Kyungsoo i Yi Xingiem.
– Mów do mnie „mamo”! …Cóż… Mam
nadzieję, że dobrze cię traktuje! Ten chłopak nie potrafi odróżnić lewej ręki
od prawej, nie byłabym zaskoczona, gdyby potknął się przy oświadczynach.
– Baekhyun zarumienił się – jego myśli nie sięgały aż tak daleko. Myśl o przywiązaniu wciąż była dla niego straszna. I
prawdopodobnie zawsze będzie.
–
Uch… cóż, jaką wiadomość chce pani mu przekazać?
–
Och! Racja… he, he… – Pani Im urwała.
– Uch… cóż… to tak…
Baekhyun
słuchał uprzejmie.
– Uch… cóż… ha, ha, ha… Dobrze, w takim
razie! A dlaczego ty mi nie powiesz?
–…Uch, co miałbym
powiedzieć, pani-
–
MAMO!
–
-Mamo?
–
Hahahahahah, cóż… to tak… – Pani
Im znów urwała. Baekhyun zastanawiał się, co jest takie zabawne. – Tak… w
zamian ty możesz powiedzieć mi. Ten chłopak nigdy mi nic nie powie!
–
Powiedzieć… co? – Baekhyun zamrugał zdezorientowany, odwracając się do drzwi,
zastanawiał się, kiedy, do diabła, Chanyeol wróci. Właśnie wtedy zdał sobie
sprawę, że przestał się przebierać i znowu szybko zaczął. Zajęcia zaczynają się
za dwadzieścia minut.
– Jak
daleko się posunęliście?
–…Hę-
– Jak
daleko się posunęliście? Z punktu widzenia waszego związku?
Baekhyun
zakrztusił się.
–
Przepraszam, że cię o to pytam, ponieważ jesteś taki uroczy, ale umieram z
ciekawości!
– Um…
– Więc?
Zrobiliście, co było do zrobienia, prawda? – Głos pani Im był pełen ekscytacji.
– Dzwonię, ponieważ wczoraj były walentynki, więc…
– Uch…
– Więc? Jak było?
– My… uch… nic wczoraj nie robiliśmy… – Baekhyun
wrócił myślami do tego, jak Chanyeol wcześnie zasnął, lecz on sam chciał spędzić
czas, patrząc na śpiącego Chanyeola, było to coś, czego nie robił często, ale
zawsze chciał zrobić. Wyszli wczoraj na walentynkową randkę, grali ze sobą w
gry w centrum handlowym, ale zawsze z równą liczbą zwycięstw i porażek. To nie
było właściwie romantyczne, ale było zabawnie. Później, kiedy Baekhyun chciał z
nim posiedzieć, Chanyeol zasnął zmęczony aktywnością za dnia.
– Och, nie? – Pani Im brzmiała na
zawiedzioną. – Ale robiliście to, prawda? Widziałam wasze pięknie kwitnące
twarze w chwili, kiedy przeszliście przez mój próg w zimę! Dręczyłam tego
chłopaka przez cały wasz pobyt, ale się nie ugiął!
– Och… uch, tak… tak, my… – Z jakiegoś powodu
Baekhyun się rumienił. Dlaczego? Od kiedy czuł się zażenowany, rozmawiając o
tym? Może to dlatego, że była to mama Chanyeola, na litość boską!
– Oj, wiedziałam, że powinnam cię zapytać! –
Baekhyun usłyszał łomot pod drugiej stronie. Brzmiało tak, jakby pani Im
skakała. – Ten chłopak nie chce nic mówić, przysięgam. Więc? Jak było?
– Muszę teraz iść na zajęcia…
–
No proszę! Jakieś szczegóły? – zapytała z nadzieją pani Im. Baekhyun jednak był poważny. Naprawdę
musiał wyjść na zajęcia. Wyciągnął dłoń, by wziąć swoją torbę, zastanawiał się,
dlaczego pani Im jest tak bardzo zainteresowana życiem seksualnym swojego syna,
ale zauważył, że torby nie ma. Rozejrzał się wszędzie, słuchając, jak pani Im
próbuje przekonać go, by coś jej powiedział, ale nieważne, gdzie patrzył, nie
mógł jej znaleźć.
W
takim razie będę musiał dzielić się z Seokjinem.
Baekhyun pospieszył, by umyć twarz (na moment
przeprosił panią Im), a potem wyszedł z pokoju z telefonem wciąż przy uchu.
– Pozwolę ci iść, ale mam nadzieję, że Chanyeol
cię nie krzywdzi!
– Jest delikatny – powiedział cicho Baekhyun. – Jest
delikatny, ostrożny i bardzo troskliwy. – Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Och… – wyszeptała w końcu pani Im.
Baekhyun przysięgał, że usłyszał szloch. – Och…
– Niech się pani nie martwi, wszystko robi bardzo
dobrze – zapewnił Baekhyun, uśmiechnął się do telefonu, docierając do sali
wykładowej. – Muszę już iść. Niech się pani trzyma. Do widzenia. – Potem się
rozłączył, kiedy usłyszał jej pożegnanie i wszedł do sali. Oczy wszystkich
zwróciły się, by na niego spojrzeć. Zamarł – nie wiedział, że się spóźnił.
– Uch… Przepraszam za spóźnienie – wymamrotał
Baekhyun. Wykładowca zbył go, mówiąc, by zajął swoje miejsce. Baekhyun poszedł
na swoje miejsce, czując na sobie spojrzenia. To się nie zmieniło, choć wszyscy
teraz wiedzieli o związku Chanyeola i Baekhyuna. Chociaż wszyscy na trochę się
wycofali, wciąż przez cały czas czuł ich spojrzenia, głównie na swoim tyłku.
Nie miał nic przeciwko temu, tylko że w takich chwilach (kiedy nic go nie
rozpraszało), nie mógł do tego przywyknąć.
Był o krok od swojego miejsca, kiedy zdał sobie
sprawę, że Seokjin siedzi dwa rzędy niżej, a nie na miejscu obok niego.
Zatrzymał się, mrugając na Seokjina zdezorientowany. Seokjin wzruszył
ramionami, wskazując na ich zwyczajowe miejsca, ale nie powiedział nic więcej.
Z
kim teraz będę dzielił książkę? Pomyślał Baekhyun, westchnął, przechodząc przez resztę drogi i zajął
swoje miejsce. W roztargnieniu podniósł wzrok na przód, siadając (na miejscu po
zewnętrznej stronie), siedział na brzegu w nadziei, że może będzie w stanie
przeczytać lepiej. Gdzie były jego okulary, gdy ich potrzebował.
– Bu – głęboki głos szepnął mu do ucha. Prawie
zeskoczył z miejsca. Odwrócił się i zobaczył, wychodzącego spod spodu
Chanyeola, zajął miejsce obok niego i uśmiechnął się. Miał na nosie okulary
Baekhyuna. – Zaskoczyłem cię, prawda?
– Idioto, zepsujesz sobie wzrok! – syknął Baekhyun,
biorąc okulary i zdejmując je z nosa swojego chłopaka, w zamian założył je na
siebie. Chanyeol wydął wargi, przyciskając torbę do swojej piersi – jego
torbę.
– Szukałem jej! – Baekhyun wyciągnął rękę po torbę.
Chanyeol westchnął, a potem pokonany podał mu torbę. – Ukradłeś ją!
– Cóż, chciałem cię po prostu zaskoczyć… – wymamrotał
Chanyeol. – Próbując towarzyszyć twojemu samotnemu tyłkowi na zajęciach. –
Baekhyun lekko go popchnął, po czym sięgnął do torby i wyjął książkę, oparł
brodę na dłoni i spojrzał na to, o czym mówił wykładowca.
– Jestem bardzo uprzejmy, prawda? – szepnął
Chanyeol. Baekhyun przewrócił oczami.
– Rozpraszasz mnie – mruknął.
– No weź, jest dzień po walentynkach…
– Jest dzień po, a nie ten dzień – odparł Baekhyun.
– Baek…
– Jeśli dalej będziesz mi przeszkadzał, przesiądę
się – zagroził Baekhyun. Chanyeol natychmiast zamknął usta, opierając się i
wyjmując telefon. Baekhyun niemal się uśmiechnął – Chanyeol czasami był tak
posłuszny, że było to urocze.
– Potem mam wolny dzień, a ty? – szepnął w końcu
Baekhyun, kiedy wykład prawie się skończył. Oczy Chanyeola pojaśniały.
– Ja też! – powiedział. Baekhyun odwzajemnił
uśmiech.
Gdy wykład się skończył, Chanyeol złapał Baekhyuna
i pociągnął go gdzieś.
– Dokąd idziemy? – spytał Baekhyun, torba zwisała z
jego ramienia.
– Zróbmy dziś coś naprawdę romantycznego –
odpowiedział Chanyeol, spoglądając w tył z przystojnym uśmiechem.
– Jak co? – droczył się Baekhyun, ściskając jego
dłoń.
– Jak… nie
wiem, muzyka? – Oczywiście, że Chanyeol powiedziałby coś takiego. Dla niego
muzyka była romansem sama w sobie. Baekhyun zaśmiał się i pokiwał głową.
Chanyeol stał się podekscytowanym szczeniakiem, jego oczy rozjaśniły się, kiedy
zaczął biec, ciągnąc za sobą Baekhyuna.
– Dokąd idziemy? – znowu zapytał Baekhyun.
– DO SALI ĆWICZEŃ! – krzyknął Chanyeol, ciągnąc go
po schodach, skręcając i unikając ludzi. W końcu dotarli na miejsce i wybrali
salę najbardziej ze wszystkich oddaloną.
– To twój pomysł na „romantyczną randkę”? – zapytał
żartobliwie Baekhyun, patrząc, jak Chanyeol wyjmuje gitarę i zaczyna brzdąkać.
Później zaczął śpiewać piosenkę EXO. –…Och. Och.
– Teraz nie jest taka „nieromantyczna”, prawda? –
Chanyeol uśmiechnął się szeroko. Baekhyun odwzajemnił uśmiech, przysuwając się
bliżej. Zaczął śpiewać, a Chanyeol czasami dołączał jako chórek. Chanyeol
zawsze był w tym dobry poza graniem na instrumentach i rapowaniem.
– 3-6-5 Każdego ranka zaczynam dzień, budząc cię… –
zaśpiewał Baekhyun.
– 3-6-5 W każdej minucie, każdej chwili będę z
tobą… – śpiewał Chanyeol.
– Whoa oh oh oh oh Whoa oh oh oh… –
śpiewali razem.
–
3-6-5 Kiedy trzymam twoją dłoń… – zaśpiewał Baekhyun.
–
Whoa oh oh oh oh Whoa oh oh oh… – śpiewali obaj.
–
3-6-5 Nigdy jej nie puszczę – dośpiewał Chanyeol. Uśmiechnęli się do siebie. Z
jakiegoś powodu robienie tego było uspokajające, a jednak nie zbyt romantyczne,
by sprawić, że czuli się niezręcznie. Nie byli tymi od drogich obiadów ani od
seksu na plaży – sama ta myśl sprawiała, że chciało im się wymiotować.
Dla nich bujanie się do muzyki ulubionego zespołu
było najbardziej romantyczną rzeczą, jaką mogli zrobić równie dobrze co może
bycie ze sobą w tym samym pokoju w ciemności, czy to rozmawiali czy też nie.
Gdy wrócili do swojego pokoju, niebo było ciemne i
wszyscy pospiesznie wracali do pokoi, bo było za zimno, by wygłupiać się na
korytarzach. Baekhyun napotkał mały okrągły stolik na środku pokoju z dwoma
krzesłami naprzeciwko siebie, przed krzesłami stało spaghetti, a na środku
ładna świeczka.
Dobrze, cofał swoje słowa. Może mimo wszystko
Chanyeol lubił to.
Chanyeol pospieszył do krzesła i odsunął je jak
podekscytowany szczeniak, ukłonił się lekko, gdy Baekhyun podszedł do niego,
zabrakło mu słów. Nadal nic nie mówiąc, niższy usiadł, patrząc z podziwem, jak
Chanyeol spieszy na drugą stronę i sam siada.
– Kto to dla ciebie zrobił? – spytał Baekhyun, w
jego głosie było czyste zaskoczenie. Jego serce trzepotało z powodu tej
niespodzianki, był poruszony i… podekscytowany.
Dobrze, może on też trochę to lubił.
– Ci idioci, Kris i w ogóle – odpowiedział
Chanyeol, nadal uśmiechając się nieco nieśmiało, trzymał dłonie na kolanach. –
Kris nie chciał robić tego wczoraj, ponieważ chciał zrobić to dla Joonmyuna,
więc… – Baekhyun sam czuł się drobinę nieśmiało. Nigdy wcześniej czegoś takiego
nie przeżył.
–…Więc, podoba ci się? – wypalił Chanyeol. – Jestem
dobrym chłopakiem, prawda? – Złożył dłonie, opierając łokciem na małym stoliku.
Baekhyun nie mógł nic poradzić na to, że zachichotał.
– Tak, Yeol, oczywiście, że jesteś – odrzekł i choć
ton jego głosu brzmiał, jakby tylko próbował zapewnić swojego chłopaka,
wewnętrznie naprawdę miał to na myśli. I z szerokiego uśmiechu na twarzy
Chanyeola wiedział, że olbrzym wie. Zaczęli jeść w ciszy.
– Wiesz, że… zamierzali postawić jeden talerz
spaghetti na środku, żebyśmy to zjedli? – mruknął Chanyeol z czerwoną twarzą.
– To byłoby interesujące – odpowiedział Baekhyun.
– Ale c-co gdybyśmy skończyli, jedząc tę samą nitkę
spaghetti? Jak w tym filmie z pieskami? – wyjąkał Chanyeol. Baekhyun tępo na
niego patrzył. – W tym… filmie Disneya? Nie znasz go? – Nic.
– O czym to?
– Och… Nieważne… – Chanyeol wziął swój talerz i
pożarł resztę jedzenia. Baekhyun patrzył na niego dziwnie, po czym westchnął,
kontynuując posiłek.
– A może byśmy obejrzeli dzisiaj film? – zapytał
Chanyeol, uśmiechnął się, gdy Baekhyun skończył jeść i wrzucili talerze do
kosza (były z plastiku) oraz przesunęli stolik na bok. Chanyeol wziął laptopa i
ułożył go na swoich kolanach, usiadł na swoim łóżku, czekając, aż Baekhyun
przysiądzie obok niego. Niższy przewrócił oczami, biorąc chusteczkę i wspiął
się na łóżko, by obok niego usiąść, po czym znów przewrócił oczami.
– Co? – spytał zdezorientowany Chanyeol, wpisując
hasło. Baekhyun kolejny raz przewrócił oczami, wyciągając dłoń i wycierając
usta Chanyeola.
– Masz sos na twarzy. Idioto. – Twarz Baekhyuna
rozciągnęła się w uśmiechu, kiedy wycierał chusteczką kąciki ust Chanyeola.
Wyższy zarumienił się z zawstydzenia, udając, że go to nie obchodzi, otworzył
stronę i wziął płytę leżącą obok niego, włożył film.
– Co oglądamy? – zapytał Baekhyun, kiedy już
wyrzucił chusteczkę do kosza i wrócił do Chanyeola, przycisnął do niego
mniejsze ciało. – Rany, zimno.
Chanyeol okrył swojego chłopaka kocem i mocno go
otulił, a potem przyciągnął go bliżej, obejmując Baekhyuna ramieniem. W tym
czasie niższy chwycił laptopa i położył go między nimi.
– Oglądamy Księżniczkę Mononoke – powiedział
żartobliwie, uśmiechnął się, a jego serce trzepotało, gdy Baekhyun pochylił
głowę w jego stronę.
– To Disney? – zapytał Baekhyun, a Chanyeol się
zaśmiał.
– Nie, to Ghibli. – Uśmiechnął się. Baekhyun
naprawdę nie wiedział wiele o filmach, więc wzruszył ramionami i usadowił się
wygodnie. Włączyli film.
Uspokajające było oglądać film razem w łóżku. Przez
kilka ostatnich miesięcy Chanyeol dorósł do kochania bardziej sposobu, w jaki
ciało Baekhyuna przyciskało się do niego, sposobu, w jaki silny zapach truskawek
i miodu wdzierał się w jego nozdrza przez cały czas, było to coś, czego nigdy
nie będzie miał dość.
Baekhyun był bardziej bezczelny, żywszy i bardziej
energiczny, czasami nawet posuwał się do strojenia sobie żartów razem z Lu
Hanem i Yi Xingiem. Ujmujące było patrzenie, jak Baekhyun z każdym dniem coraz
bardziej zachowuje się jak dziecko, miał na twarzy młodzieńczy uśmiech oraz
dziecinny błysk w oku, kiedy śmiał się radośnie z wszystkimi innymi. Choć
Chanyeol nienawidził, gdy robili mu kawały, uważał, że jest tego wart, skoro
może zobaczyć promieniejący uśmiech Baekhyuna.
Czasami kłócili się jak dzieci. W zasadzie częściej
się sprzeczali. Chanyeol szczerze by się nie zdziwił, gdy wdał się w kłótnię z
Baekhyunem, gdyby mieli więcej niż jeden film do wyboru, co było powodem, dla
którego wziął tylko jeden.
– Wow, naprawdę obcięli mu głowę… – szepnął
Baekhyun. – Nie rozumieją, że to ich zabije? – Brzmiał na rozgniewanego z
powodu niesprawiedliwości. Chanyeol zachichotał.
– Och, patrz, co zrobili teraz. Teraz umrze cały
las. Zrobili to. Teraz umrą – rzucał tyrady Baekhyun, oglądając film z szeroko
otwartymi oczami. Chanyeol uśmiechnął się, patrząc, jak Baekhyun ze
zmartwieniem gryzie usta. Oglądał ten film milion razy i choć Baekhyuna widział
więcej razy, uważał, że Baekhyun wygląda lepiej i bardziej interesująco. – Nie
jest warto obcinać głowy w taki sposób. Zabijesz się. Jak od tego uciekniesz,
hm? To jest karma.
Chichocząc znów, Chanyeol ukradkiem złożył
pocałunek na jego skroni, lecz Baekhyun go odepchnął.
– Nie przeszkadzaj mi, oglądam. – Chanyeol znów się
zaśmiał, wzmacniając uścisk na ramionach Baekhyuna. Całowałby Baekhyuna cały
czas, bo chciał, ale wiedział, że Baekhyun uderzy go za niszczenie filmu, a
jako że miała to być ich wyjątkowa walentynkowa randka, Chanyeol nie
przeszkadzał.
Kiedy film się skończył, Baekhyun odetchnął ciężko,
podczas gdy Chanyeol zgasił laptopa i odstawił go na biurko.
– To było… zadowalające – powiedział w końcu
Baekhyun, uśmiechnął się, mrugając zaspanymi oczami na Chanyeola. Chanyeol
uśmiechnął się, jego serce pędziło, kiedy narzucił kołdrę na siebie i Baekhyuna
i pocałował go w policzek.
– Cieszę się, że ci się podobało. – Chanyeol
uśmiechnął się, tym razem całując Baekhyuna w usta. Natychmiast Baekhyun objął
go za szyję i przyciągnął bliżej. Chanyeol sapnął przez pocałunek,
przemieszczając się nad Baekhyuna, żeby obu było bardziej wygodnie. Pościel
była już skopana, ale Chanyeol się tym nie przejmował, bo całował Baekhyuna, a
niższy zdawał się nie puszczać.
– Baek… – jęknął Chanyeol, kiedy mniejszy skubnął
jego dolną wargę, patrzył na niego niewzruszenie. Chanyeol odepchnął się od
Baekhyuna i zepchnął kołdrę, zdjął koszulkę, zanim na powrót zniżył się nad
Baekhyunem. Niższy po raz kolejny przyciągnął go bliżej, zachichotał, gdy nos
Chanyeola uderzył go w policzek.
– Ty niezdarny zadzie – wyszeptał Baekhyun, kiedy
Chanyeol przycisnął swoje czoło do jego i pomógł mu zdjąć spodnie.
– Cii, podoba ci się, prawda? – Chanyeol uśmiechnął
się głupawo, składając niechlujne pocałunki na nosie Baekhyuna, odrzucił jego
spodnie na bok. Baekhyun zaśmiał się drwiąco, siadając, by zdjąć kurtkę, a
potem koszulkę.
– Zamknij się – mruknął Baekhyun, ale uśmiechnął
się, gdy Chanyeol znowu go całował, niechlujnie i po całej twarzy. Jego uśmiech
zamienił się w jęki, gdy Chanyeol zsunął się w dół, delikatnie i z czułością
całując jego szyję. Może właśnie to najbardziej podniecało Baekhyuna – Chanyeol
nie był najlepszy w całowaniu, ale sposób, w jaki to robił, rozpalał ogień w
żyłach Baekhyuna i sprawiał, że drżał z niecierpliwością, ponieważ robił to tak
troskliwie i może Baekhyun uwielbiał czuć się kochanym.
– Baek… – wymamrotał Chanyeol przy skórze w górnej
części jego brzucha, podniósł wzrok z lekkim uśmiechem, przesuwając palcami po
sterczących sutkach. Baekhyun sapnął słodko, a Chanyeol chłonął to, patrząc,
jak ciemne włosy Baekhyuna są rozczochrane, jego oczy mocno zaciśnięte, gdy
odwrócił głowę na bok, a szyja odsłonięta tak pięknie. Chanyeol uwielbiał
zadowalać Baekhyuna z tego powodu – uwielbiał patrzeć, jak Baekhyun dochodzi
nietknięty pod jego palcami, uwielbiał słodkie dźwięki, które wydostawały się z
ust jego chłopaka.
– Dobrze w ten sposób wyglądasz – wyszeptał
Chanyeol, bawiąc się sutkami swojego chłopaka, całował brodę Baekhyuna, gdy
usłyszał, jak ciche kwilenie wydostało się spomiędzy warg Baekhyuna. – Baek… –
Złożył niechlujny pocałunek na policzku Baekhyuna. Baekhyun wydał z siebie
urywany chichot, jego palce chwyciły policzki wyższego i pocałował go prosto w usta.
Chanyeol odwzajemnił pocałunek z równym entuzjazmem, niezdarne dłonie
przesuwały się po bokach Baekhyuna, czuł, jak język Baekhyuna tańczy w jego
ustach bardziej pobudzająco. Jęknął cicho w usta swojego chłopaka, wyciągnął
dłonie, by przeczesać palcami włosy Baekhyuna, uwielbiał ich miękkość. Gdy się
odsunął, spojrzał na Baekhyuna, a Baekhyun spojrzał na niego, ich klatki
piersiowe falowały w górę i w dół jednocześnie.
Baekhyun musnął palcami policzek Chanyeola, a
wyższy uśmiechnął się głupawo. Później znowu pochylił się nad Baekhyunem,
długie palce sięgnęły, żeby chwycić erekcję niższego, gdy zaczął ją masować.
Baekhyun jęknął, rozcapierzając palce na plecach Chanyeola, wbijał paznokcie w
jego skórę. Chanyeol chłonął jego głos, poruszając dłonią, zniżył głowę, by
przygryźć obojczyk Baekhyuna.
– Cholera, Chanyeol… – jęknął Baekhyun, drapiąc
plecy Chanyeola. Wyższy nie powiedział nic, lecz odpowiedział, przesuwając
kciukiem po szczelinie na członku niższego, wargami ssał bladą skórę,
upewniając się, że malinka jest wystarczająco czerwona, by wszyscy ją widzieli.
Baekhyun jęczał pod nim, wypychał biodra w stronę jego dłoni, zsuwając dłonie,
by złapać Chanyeola za ramiona, ścisnął je mocno.
– Nie masz pojęcia, co ty ze mną robisz – wyszeptał
Chanyeol, nachylając się, by kolejny raz pochwycić wargi Baekhyuna swoimi.
Dłonie niższego przesuwały się po jego piersi, sprawiając, że Chanyeol jęknął
cicho przy jego wargach.
– Baek… – mruknął Chanyeol, uniósł palce do góry,
odsuwając się. Baekhyun naturalnie otworzył usta i pozwolił, by jego palce
wsunęły się do środka. Chanyeol mruknął, gdy poczuł, jak język niższego
przesuwa się po jego palcach, od czubków po paznokcie i między nimi, a kiedy
Baekhyun jęknął, czuł wibracje w ciepłych ustach niższego.
Na koniec wysunął je, nie był w stanie powstrzymać
się przed złożeniem czułego pocałunku na czole Baekhyuna. Jego palce odnalazły
swoje miejsce, czubek palca wskazującego przyciskał się do wejścia niższego.
Oddech Baekhyuna szarpnął się w zniecierpliwieniu. Chanyeol uśmiechał się na
to, jak uroczo wyglądał jego współlokator w nieładzie – czarne włosy fruwały
dookoła twarzy, wzrok był przesłonięty pożądaniem i pragnieniem, te usta
wyglądały na wilgotne i czerwone w tamtej chwili. Wepchnął palec do środka,
chłonąc sapnięcie ze strony Baekhyuna, kiedy zaczął poruszać nim w jednym
rytmie z dłonią pompującą jego członka. Baekhyun odchylił głowę do tyłu,
odsłaniając tę wspaniałą szyję, jakby nie był w stanie zatrzymać w sobie
przyjemności, którą czuł, kiedy oba miejsca były dotykane.
– Wyglądasz tak dobrze, Baek… – Chanyeol pocałował
wewnętrzną stronę uda swojego kochanka, delikatnie, czule, uśmiechnął się, gdy
Baekhyun jęknął, a jego ciało wzdrygnęło się. Wsunął drugi palec i zdecydował
się oznaczyć Baekhyuna na jego miednicy. Ssał lekko, spowolnił ruchy ręką do
miarowego rytmu, niemal zaśmiał się, kiedy Baekhyun jęknął z frustracji.
– Cholera, Yeol… – Głos Baekhyuna był zdyszany. –
Przestań, dobrze?
Chanyeol zachichotał przy jego skórze i całkowicie
przestał poruszać dłonią, w zamian przycisnął ją do biodra Baekhyuna, by
powstrzymać jego ruchy, dosłownie spełnił polecenie Baekhyuna. Właśnie wtedy
wsunął trzeci palec. Baekhyun zaklął z zapartym tchem, a gdy Chanyeol podniósł
wzrok, zobaczył mocno zaciśnięte oczy Baekhyuna, ładnie zaróżowione policzki z
całej przyjemności i frustracji.
– Ty… dupku… – wydyszał Baekhyun, kiedy Chanyeol
szczególnie mocno zassał się na skórze jego miednicy. Próbował poruszyć
biodrami, lecz Chanyeol przycisnął go. Chanyeol uśmiechnął się, uwielbiał sfrustrowanego
Baekhyuna, ponieważ wiedział, że zawsze częściej będzie słyszał głos Baekhyuna,
kiedy tak się dzieje. Wiedział, że Baekhyun chciał, żeby zrobić mu dobrze,
zamiast zostawić malinkę tak blisko jego cieknącego członka. W zamian
przyspieszył tempa, wpychając i wysuwając palce ze swojego kochanka, usłyszał
ciche sapnięcia oraz kwilenie ze strony młodszego.
– Uroczo. – Chanyeol zachichotał, a kiedy odnalazł
prostatę Baekhyuna, upewnił się, by polizać męskość niższego, uśmiechnął się,
kiedy Baekhyun krzyknął z przyjemności. Później wziął erekcję Baekhyuna w usta,
uzyskując jęk od niższego.
– Cholera, Yeol… – jęknął Baekhyun, zawzięcie
wypychając biodra. Chanyeol ssał przez kilka sekund, przesuwając językiem po
jednej stronie członka Baekhyuna, a potem wyjął go z głośnym „pop”, ponieważ
nie mógł już czekać, by pocałować Baekhyuna. Nadal trzymając w nim palce,
Chanyeol przesunął się w górę, by pocałować Baekhyuna w usta, czuł iskry
zapalają się na całej jego skórze. Później wyjął palce i odsunął się od mniejszego.
– Co za żartowniś. – Baekhyun zmarszczył brwi,
nawet kiedy Chanyeol śmiał się i składał niechlujne pocałunki na całej twarzy
niższego, zakładając prezerwatywę. Wkrótce mars zamienił się w uśmiech, a potem
sapnięcie, kiedy Chanyeol w końcu w niego wszedł.
– Daj biednej dziewicy ostrzeżenie, dlaczego… –
wymruczał Baekhyun między sapnięciami, a Chanyeol uwielbiał sposób, w jaki pot
sprawiał, że grzywka przyklejała się do jego twarzy. Chciał się zaśmiać, ale w
zamian jęknął, bo Baekhyun był bardzo ciasny.
– Jakim cudem jesteś… taki ciasny… – warknął,
robiąc wszystko co w swojej mocy, by nie zacząć poruszać biodrami. Głos
Baekhyuna był równie chrapliwy, kiedy odpowiadał.
– Sekret. – Jęknął, kiedy Chanyeol lekko wysunął
się, a potem wsunął. – Ćwiczenia.
– Rany, ty naprawdę… wypracowałeś ten tyłek… –
mruknął Chanyeol, wysuwając się i wchodząc w niego. Cichy głos Baekhyuna
rozbrzmiał w powietrzu i tym razem żartobliwie uderzył wyższego w pierś.
– Zamknij się – wysapał, kiedy Chanyeol kolejny raz
wsunął się w niego. – Ty pieprzony idioto, jesteś za wolny!
– To po to, żebym… mógł cię lepiej poczuć… –
odpowiedział szczerze Chanyeol, jego głos był niski, oddech urywany. Z jakiegoś
powodu robienie tego powoli zwiększało doznania i choć było to przyjemne na
granicy z bolesnym, ogólnie było to przyjemne uczucie, zwłaszcza, kiedy mógł
zostawić Baekhyuna w jęczącej rozsypce.
– Cholera, Yeol – wydyszał Baekhyun. – Pozwól mi
cię ujeżdżać.
– Kurwa – warknął Chanyeol, pchając szczególnie
mocno po usłyszeniu tego. To, co lubił bardziej niż powolny seks, to Baekhyun
ujeżdżający go. I ta myśl sprawiła, że jęknął. Nie narzekał, gdy Baekhyun
wyplątał się z jego objąć i zmienił ich pozycję, aż siedział na wyższym
okrakiem. W końcu w większości, jeśli nie we wszystkich, mokrych snów Chanyeola
o Baekhyunie, Baekhyun siedział na nim. Sprężyste ciało Baekhyuna pochyliło się
nad nim, lekki uśmieszek tkwił na jego wargach, gdy złożył ukradkowy pocałunek
na ustach Chanyeola, rozłożył dłonie na piersi wyższego, jego dotyk był
delikatny i drażniący, sprawiał, że Chanyeol wariował.
– Cholera, Baek, nie uśmiechaj się do mnie w taki
sposób… – jęknął Chanyeol, ciężar Baekhyuna na nim sprawiał, że z jakiegoś
powodu był bardziej podniecony. Sposób, w jaki Baekhyun się uśmiechał, również
nie pomagał, zwłaszcza, kiedy pochylił się nisko i zostawił językiem ślad śliny
na jego piersi. Wyższy jęknął, gdy poczuł, jak odstający tyłek Baekhyuna ociera
się o jego erekcję.
– Kurwa, włóż to! – warknął Chanyeol, lekko się
podnosząc, w jego głosie wyraźnie było słychać frustrację, nienawidził, a
jednak kochał sposób, w jaki pełne gracji ciało Baekhyuna poruszało się nad
nim.
– Jesteś seksowny, kiedy jesteś sfrustrowany. –
Baekhyun zachichotał, jego głos był chrapliwy i cholernie seksowny.
Chanyeol jęknął, kiedy Baekhyun oparł się o jego członka.
– Cholera, Baek, nie wiesz, co ty ze mną robisz… Po
prostu- Kurwa. – Chanyeol odrzucił głowę do tyłu, kiedy Baekhyun wsunął
w siebie jego członka bez ostrzeżenia. Baekhyun był tak cholernie ciasny,
że to już nawet nie było śmieszne i Chanyeol nie mógł tego dłużej znieść.
– Jakim cudem jesteś… taki… – Chanyeol sapnął,
wypychając biodra w górę, by spotkać się z tymi Baekhyuna. Baekhyun mruknął,
używając piersi Chanyeola jako wsparcia, kiedy poruszał biodrami w górę i w
dół. Sapnięcia i jęki Baekhyuna były krótkie i ciche, a Chanyeol uwielbiał
sposób, w jaki jego wilgotne usta były nieznacznie rozchylone, a spojrzenie
intensywne, kiedy wpatrywał się w Chanyeola. Chanyeol uwielbiał to, jak
Baekhyun na niego patrzył, nigdy nie odwracając głowy.
– Jesteś taki piękny, Baek… – wyszeptał Chanyeol,
zaklął, kiedy Baekhyun podniósł się, a potem mocno na niego opadł, jego włosy
były dziko rozmierzwione, a ciało gibkie i eleganckie. Baekhyun przyspieszył,
odchylił do tyłu głowę, po raz kolejny odsłaniając swą wspaniałą szyję, jego
sapnięcia wciąż brzmiały nieznacznie-uroczo w jego uszach.
– Kurwa – zaklął Baekhyun cicho, kiedy zmienili
kąt, jego oddech stał się bardziej nierówny, a rytm dzikszy. Chanyeol mruczał,
wypychając biodra w górę, szczególnie mocno pod tym samym kątem, uśmiechnął się
lekko, gdy niższy jęknął głośno, jego dłonie zsunęły się z jego piersi z
przyjemności. Zanim Baekhyun zdążył na nowo położyć dłoń, Chanyeol wyciągnął
rękę i mocno złapał jego dłonie w swoje, ściskając je. Baekhyun, w jednej
chwili nieco zaskoczony, spojrzał na Chanyeola szeroko otwartymi oczami, ale
potem serce Chanyeola na moment się zatrzymało, kiedy wyraz jego twarzy
zamienił się w uśmiech.
– Ty tandetny sukinsynu… – wydyszał cicho Baekhyun,
zwolnił, aż całkowicie przestał, pochylając się, aby pocałować Chanyeola w
usta. Chanyeol zaśmiał się, dźwięk ten wibrował między ich wargami, a kiedy
Baekhyun odsunął się, znów pokręcił biodrami. Śmiech Chanyeola od razu zamienił
się w pomruk.
– Cholera, wyglądasz tak dobrze, Baek… – warknął
Chanyeol, jego głos był głęboki, kiedy gwałtownie wypchnął biodra. Baekhyun
krzyknął, jego głos załamał się, kiedy jeszcze bardziej przyspieszył tempa, raz
po raz mocno opadając, kiedy wyższy ciągle wypychał biodra.
– Yeol… – wysapał Baekhyun, kolejny raz napotykając
wzrok Chanyeola, poruszał się jeszcze szybciej. Chanyeol mruknął. – Jestem
blisko.
– J-Ja też… – Chanyeol wypchnął biodra ku górze,
czując, jak palce Baekhyuna wbijają się w jego skórę.
– Dochodzę… – wydyszał Baekhyun. – Chanyeol! –
Chanyeol zobaczył, jak coś białego wytryskuje z jego członka i spada na jego
płaski, blady brzuch i jakby tego było mało, jego pośladki zacisnęły się na
członku wyższego. Chanyeol zaklął, kiedy Baekhyun opadł na niego i przygryzł
gładką skórę na ramieniu niższego, nim wymamrotał imię swojego kochanka przy
jego skórze, dochodząc w nim.
Kiedy Chanyeol wysunął się z niego, Baekhyun cały
na niego opadł. Ich klatki piersiowe falowały równocześnie i Chanyeol słyszał
pędzące serce Baekhyuna, tak samo jak wiedział, że Baekhyun słyszy jego. Ich
dłonie nadal były złączone, Chanyeol poluźnił uścisk, by przesunąć palce, żeby
Baekhyunowi było wygodniej.
Po chwili odpoczynku Baekhyun poruszył się, by
ukryć twarz w szyi Chanyeola. Wyższy zachichotał.
– Jesteś uroczy – wyszeptał, zanim wyciągnął dłoń,
by odgarnąć włosy z twarzy Baekhyuna.
– Zawsze musisz to robić? – wymamrotał Baekhyun,
jego głos był przytłumiony przez skórę Chanyeola. – Komplementować mnie?
–
Oczywiście! – powiedział głośno Chanyeol, spoglądając na niższego, gdy tamten
spojrzał na niego. – Chcę ci powiedzieć, jak cię widzę.
– Idiota. – Baekhyun uderzył go żartobliwie, ale
Chanyeol i tak burknął, nieco zabrakło mu powietrza. Chanyeol uśmiechnął się,
ponieważ wiedział, że Baekhyun nadal jest zbyt nieśmiały, by je zaakceptować,
nawet po wszystkich tych miesiącach.
– Ty piękny dupku – komplementował żartobliwie
Chanyeol, zachichotał, kiedy Baekhyun znów próbował go uderzyć. Tym razem objął
niższego ramionami, przytulając go mocno do swej piersi. Baekhyun szamotał się
z nim, próbując go uderzyć, ale w zamian Chanyeol przytulił go mocniej, tak
mocno, że nie mógł się poruszyć. W tajemnicy Baekhyun uwielbiał, kiedy Chanyeol
tak mocno go przytulał, jakby nigdy miał go nie puścić, jakby nic nie mogło ich
rozdzielić.
Chanyeol zaczął ich przetaczać, śmiał się, kiedy
usłyszał, jak Baekhyun krzyczy z zaskoczenia. Teraz Chanyeol był na górze, a
Baekhyun na dole, a wyższy nie mógł nic poradzić na to, że patrzył, jak ciemna grzywka
opada na jego twarz, przesuwa się na jedną stronę, jego oczy były jasne i
błyszczące, kiedy napotkały jego wzrok, pełen spokoju, jasny i żywy, który
Chanyeol dorósł do kochania bardziej i bardziej, im częściej na niego patrzył.
Czuł się szczęśliwy – nie tylko dlatego, że
Baekhyun zdecydował się dzielić z nim to połączenie, ale także dlatego, że
Baekhyun wydawał się być szczęśliwszy niż kiedykolwiek przez sposób, w jaki
błyszczał. Przez te miesiące Baekhyun nie powiedział mu, że go kocha i choć Baekhyun
jeszcze nie był gotów, by kochać, dla Chanyeola było to bardziej niż w
porządku, ponieważ jeśli Baekhyun miał być taki już zawsze, błyszczący ze
szczęścia, było to więcej niż Chanyeol kiedykolwiek mógł prosić.
– Przestaniesz się na mnie gapić i pocałujesz mnie?
– mruknął Baekhyun, jego twarz rozciągnęła się w małym uśmiechu. Chanyeol
uwielbiał to. Pochylił się i przycisnął swoje usta do ust Baekhyuna,
delikatnie, niewinnie.
– Jesteś takim dupkiem. – Chanyeol zaśmiał się,
odsuwając i przykucnął, podnosząc kołdrę, zanim okrył nią ich.
– Co z prysznicem- – Chanyeol objął Baekhyuna w
talii i przyciągnął go bliżej, uciszając go.
– Jest za zimno, idioto. – Chanyeol schował twarz
we włosach Baekhyuna. – Zostań tak tylko na dzisiejszy wieczór.
– Mmm… – Baekhyun szybko się poddał, przysuwając
się bliżej do Chanyeola po ciepło. – Jest zimno, Chanyeol…
Serce Chanyeola zatrzymało się na moment przez
wrażliwość Baekhyuna i przyciągnął go jeszcze bliżej, potem okrył ich kołdrą,
wciskając ją pod ich ciała. Baekhyun cicho mruknął z aprobatą.
– Lubię cię, Yeol – wyszeptał miękko Baekhyun.
Serce Chanyeola pędziło, oddech utknął mu w gardle. Baekhyun zwykle nie wyrażał
swoich uczuć, zwłaszcza tak prostolinijnie. W istocie był to drugi raz, kiedy
słyszał, jak Baekhyun to powiedział.
– Ja… Ja też cię lubię, Baek – wyjąkał Chanyeol,
słysząc śmiech Baekhyuna przy swojej piersi i czując, jak te miękkie włosy
ocierają się o jego skórę.
– Słyszę bicie twojego serca, idioto. – Baekhyun
zachichotał. Niewzruszony Chanyeol przyciągnął go bliżej.
– Idź spać, głupi króliczku. – Jak na zawołanie
niższy ziewnął.
– Szczęśliwych walentynek, Yoda. – Wkrótce potem
Baekhyun zasnął. To było zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że Baekhyun nigdy
wcześniej nie był w stanie tego zrobić, zanim Chanyeol zaczął się z nim
spotykać. Bardzo się zmienił, w bardzo szczery, czysty i niewinny sposób.
– Szczęśliwych walentynek Baek – wyszeptał
Chanyeol, uśmiechnął się szczęśliwie, kiedy i on zasnął ze swym ukochanym w
ramionach. Nie był świadomy, tego, że on również bardzo się zmienił.