pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
– Nie lubię tego całego Hansa –
powiedział Mike.
– Mówisz to już jedenasty raz. –
Jego siostra przewróciła oczami.
– Liczysz? – droczył się Luhan,
bawiąc się jej kucykami.
– Po prostu zgadywałam.
– Jednak ona ma rację – odparł
Kyungsoo z całkowicie poważną miną. Luhan uniósł brew na niższego towarzysza,
zanim pokręcił głową i uśmiechnął się.
– Dobrze, dzieciaki. – Xiumin
podszedł do telewizora z pudełkiem po płycie „Kraina Lodu” w rękach. – Wasz tata
robi popcorn, Chanyeol przyniósł koce, a poncz jest w lodówce. Kai, wyłącz
światła.
Światła zostały zgaszone, kiedy
oni usadowili się na kanapie. Jongdae chwycił miskę z popcornem i podał ją
Sehunowi. Wziął Mike’a na swoje kolana, usiadł na końcu sofy. Xiumin i Lucy
znajdowali się na drugim jej krańcu. Chanyeol układał ciepły koc na kolanach
Baekhyuna, podczas gdy Kyungsoo i Kai byli na dywanie, przytulali się. Luhan
miał dłonie złączone z tymi Sehuna.
Znany początek Disneya pojawił
się na ekranie, jasne światła fajerwerków zza zamku Śpiącej Królewny
rozświetliły ciemny salon. Mike uśmiechnął się z powodu kolorów, a Lucy
próbowała ukraść trochę popcornu.
To był ostatni raz, kiedy
oglądali film w ten sposób.
Następnego dnia Porcelanowe
Laleczki miały wyjechać. Skierować się do domu, by zacząć od początku. I w ich
ostatnią noc zdecydowały się spędzić czas z rodziną, która ich uratowała i z
chłopcami, którzy ich uleczyli.
Gdzieś w środku spotkania Anny i
Krzysztofa oraz pojawienia się Olafa rodzina tak jakby straciła zainteresowanie
filmem. Być może oglądali to zbyt wiele razy. Ale w każdym razie trzymali wzrok
na ekranie. Ich oczy oglądały, uszy słuchały, ale ich serca nie znajdowały się
tam.
Ich serca były ze sobą.
Film skończył się w mgnieniu oka.
Luhan, Kyungsoo i Baekhyuna ucałowali Lucy i Mike’a na pożegnanie. Przywilej
bycia młodym jest taki, że oni byli zbyt młodzi, by znać różnicę między
rozstaniem a pożegnaniem. To ratowało ich od dokładnie tego, co prześladowało
każdego dorosłego – smutku.
Ale nawet dzieci dorosną.
***
– Baekhyun?
– Hm?
– Jutro wyjeżdżasz.
– Mhm… – Brzmiała cicha
odpowiedź. Baekhyun wygodnie wtulił się w pierś Chanyeola, demon snu powoli
podchodził coraz bliżej, by zamknąć jego oczy. Naprawdę nie potrafił zwracać
uwagi na cokolwiek.
– Będziesz za mną tęsknił?
– Mhm…
– Czy obiecasz mi, że będzie z
tobą w porządku po to, żebym nie musiał się martwić?
– Mhm… – To było pomieszane z
chrapnięciem.
– Kocham cię, Baekhyun.
Cisza.
Chanyeol westchnął. Zgasił
światło i przysunął się bliżej. Baekhyun oczywiście zasnął. Chanyeol próbował
nie zasnąć. Chciał spędzić więcej czasu z Baekhyunem.
Ale kiedy nadeszła północ, sen
ponownie zmusił jego oczy do zamknięcia. Baekhyun obudził się niedługo po tym,
jak Chanyeol usnął. Mógł zobaczyć jego półprzymknięte powieki w świetle
księżyca. Domknął oczy Chanyeola i pocałował każdą z powiek.
– Kocham cię, Chanyeol.
Tym razem to Baekhyun starał się
nie zasnąć.
Ale
demon snu był bezlitosny.
***
– Luhan?
Luhan siedział na łóżku z
czerwonymi oczami i zakatarzonym nosem, wyglądał, jakby wcześniej płakał.
Podniósł wzrok na Sehuna i przygryzł wargę.
– Sehun, czy muszę wyjeżdżać?
Jak to możliwe, by odpowiedzieć
na pytanie takie jak to?
– Twoi rodzice tęsknią za tobą.
Zasłużyli na to, by zabrać cię do domu. Ty na to zasłużyłeś.
– Ale ja chcę ciebie – powiedział
Luhan otwarcie. – Możesz jechać ze mną?
– Nie mogę. – Sehun potrząsnął
głową. – Ale przyjadę cię odwiedzić. Będę pisał do ciebie listy i będę dzwonił.
– To nie będzie to samo.
Z tym Sehun nie mógł się
sprzeczać. Po prostu westchnął i pocałował Luhana. – Jeśli kiedykolwiek
będziesz za mną tęsknił, tylko zamknij oczy, a ja się pojawię. Zawsze jestem w
twoim sercu.
– W takim razie chcę wyrwać moje
serce oraz rozciąć je po to, abyś mógł wyskoczyć i widzieć mnie każdego dnia.
Sehun chciał się zaśmiać na
groteskowy komentarz, ale nie potrafił. Całował Luhana kolejny raz i następny,
dopóki chłopak nie opadł plecami na łóżko.
Luhan zasnął na nagiej piersi
Sehuna. Sehun przesuwał palcami po bliznach Luhana, szczęśliwy, że nie zostawił
na nim ani jednej.
Jednakże Luhan pozostawił
największą możliwą bliznę w sercu Sehuna.
***
Zanim poszli spać, Kai przeczytał
kilka stron z nowej książki Kyungsoo, „Gwiazd naszych wina” Johna Greena.
Kyungsoo wtulił się w kołdrę, słuchając aksamitnego głosu Kaia.
– „Mówię ci – kontynuował Isaac –
Augustus Walker gadał tak dużo, że przerwałby ci na swoim własnym pogrzebie. I
był pretensjonalny: Słodki Jezu Chryste, ten dzieciak nigdy nie sikał bez
rozważania bogatych metaforycznych rezonansów ludzkiego wypróżniania. I był
zadufany w sobie: Nie sądzę, że kiedykolwiek spotkałem bardziej fizycznie
atrakcyjną osobę, która byłaby bardziej nieznośnie świadoma swojej
atrakcyjności” – przeczytał Kai.
– Lubię go. – Kyungsoo
zachichotał.
– „Ale ja powiem tak: Kiedy
naukowcy przyszłości zjawiają się w moim domu z oczami robota i mówią mi, abym
je przymierzył, powiedziałbym im, żeby szli do diabła, ponieważ nie chcę
widzieć świata bez niego”.
– To smutne. – Kyungsoo wydął
wargi.
– To prawda – zgodził się Kai.
Spojrzał na Kyungsoo i wręczył mu książkę. – Twoja kolej.
Kyungsoo przewrócił stronę.
Przesunął po niej palcami i czytał.
– „Pomiędzy 0 a 1 istnieje
nieskończona ilość liczb. Jest 0.1, 0.12, 0.112 i nieskończony zbiór innych.
Oczywiście jest większa nieskończona grupa liczb między 0 a 2, czy między 0 a
milionem. Jedne nieskończoności są większe od innych. Pisarz, którego kiedyś
lubiliśmy, nauczył nas tego”. – Kai wtulił się bardziej w Kyungsoo.
– „Chcę więcej liczb dla
Augustusa Walkera, niż miał. Ale Gus, mój kochany, nie potrafię ci powiedzieć,
jak wdzięczna jestem za naszą małą nieskończoność. Nie zamieniłabym jej na nic
innego. Ty dałeś mi wieczność w ciągu policzonych dni i jestem wdzięczna.
– To piękne. – Kai uśmiechnął
się, ocierając palce o wierzch dłoni Kyungsoo.
– Przeczytałeś tę książkę.
Powiedz mi, czy Augustus umarł?
– Nie mogę ci tego powiedzieć. To
zepsuje całą historię.
– W porządku. – Kyungsoo wydął
wargę. Odłożył książkę i ułożył się do snu. Kai wyciągnął dłoń i nacisnął
przełącznik, gasząc światło.
– Jongin?
– Tak?
– Dziękuję ci za naszą małą
nieskończoność.
Świat nie jest fabryką
spełniającą marzenia.
Świat, dla Kim Jongina znanego
jako Kai, tancerza/ studenta uniwersytetu…
Nazywał się Do Kyungsoo.
***
Tylko
dla Laleczek sprawiedliwe było ponowne połączenie z rodzinami po byciu
rozdzielonym przez ponad dziesięć lat. Baekbeom chciał zabrać Baekhyuna do
Stanów, gdzie zamieszkał z żoną. Luhan i jego rodzice wracali do Chin, a
Kyungsoo do Wielkiej Brytanii. Po długiej nocy wypełnionej łzami i pustymi
puszkami po piwach, chłopcy uświadomili sobie, że to musiało się stać. Laleczki
na to zasłużyły.
Wiedzieli,
że gdyby byli na miejscach Laleczek, nie chcieli by niczego bardziej niż
powrotu do domu.
–
Tatusiu, czy oni muszą nas opuszczać? – zapytał Mike, przylegając do nogi taty.
Grupa była na lotnisku, żegnając się z chłopcami.
–
Obawiam się, że tak, synu. Muszą iść do domu ze swoimi rodzinami.
–
Ale my też jesteśmy ich rodziną. Czy nie mogą zostać? – błagała Lucy, jej oczy
łzawiły, a nos robił się czerwony. Xiumin smutno potrząsnął głową. On, jak
wszyscy ludzie, był tak samo niechętny, by pozwolić Laleczkom odejść.
Przywrócił je do zdrowia, karmił je dobrze, a nawet nauczył je jak czytać,
pisać i mówić. Czuł się jak ich matka. Xiumin także nie był gotowy, by ich
puścić.
–
Oppa, proszę, nie odchodź. Proszę? – prosiła Lucy, przytulając nogę Luhana.
Luhan pochylił się, aby spojrzeć na małą dziewczynkę. Przygryzł wargę, zanim
czule pogłaskał ją po głowie, czując miękkie włosy pomiędzy palcami.
–
Oppa, proszę… – Lucy złapała go. Jej brat zrobił to samo, przytulając jedną z
nóg Baekhyuna i ciągnąc tą Kyungsoo. – Hyung! Proszę, nie odchodź!
–
Dzieciaki, puśćcie chłopców – zawołał słabo Jongdae, ramieniem obejmował
płaczącego męża.
–
Nie chcę!!! Nie chcę ich puszczać!!! Proszę, nie zostawiajcie nas! Proszę… –
Lucy płakała. Zaczęła szlochać i to samo zrobił Mike. Laleczki wzięły dzieci w
swoje ramiona i przytuliły je, płacząc tak samo mocno. Zawodzenie Lucy i Mike’a
roznosiło się po całym lotnisku. Przechodnie patrzyli na nich z milczącymi
skinieniami głów i pocieszającymi spojrzeniami pełnymi współczucia. Lotniska to
okropne miejsca. Miejsca powitań i pożegnań, a każde pożegnanie równie dobrze
może być tym ostatnim.
–
Dzieciaki, proszę… – Jongdae odciągnął dwójkę swoich dzieci, ale te zaczęły się
rzucać. – Chcę hyunga!!! – Jongdae wziął syna na ręce, podczas gdy Xiumin zabrał
córkę. Laleczki patrzyły na swoich dziecięcych towarzyszy w ramionach rodziców.
Luhan poczuł, jak jego serce ściska się z bólu.
–
Och, moje dzieci… – wykrztusił Xiumin. Postawił swoją córkę i podbiegł, by ich
przytulić. – Proszę, bądźcie bezpieczni. Proszę, nie pozwólcie się skrzywdzić.
–
Jesteście wreszcie wolni, więc proszę, bądźcie szczęśliwi – powiedział Jongdae,
głaszcząc syna po plecach.
–
Będę bardzo za wami tęsknił. – Xiumin płakał.
–
Będziemy tęsknić za wami wszystkimi – odezwał się Chanyeol, podchodząc do
przodu, aby stanąć twarzą w twarz z Baekhyunem. Baekhyun nie mógł znieść
patrzenia na niego. Martwił się, że jeśli to zrobi, chciałby go złapać i nigdy
nie puścić. Nie mógł wytrzymać patrzenia na niego bez płakania jak dziecko.
Chanyeol przekrzywił jego podbródek, by na niego spojrzeć.
–
Będę za tobą tęsknił, Baekkie. Wiesz, co do ciebie czuję.
–
C… Chanyeol… – Baekhyun pociągnął nosem, słowa utknęły mu w gardle. Spojrzał w
ciepłe oczy Chanyeola, kiedy ten przysunął się bliżej, układając swoje usta na
tych Baekhyuna. Baekhyun zamknął oczy i pozwolił Chanyeolowi przytulić się,
czując jego ciepło.
–
Kyungsoo, bądź zdrów. Pewnego dnia przyjadę cię odwiedzić – powiedział Kai,
starając się nie płakać. Poprzedniej nocy wypłakał się wystarczająco. Kyungsoo
skinął głową, przygryzając mocno wargę. Sięgnął do swojej torby i coś z niej
wyciągnął. Pluszowego misia, tego samego, którego miesiące temu kupił mu Kai.
Podał
misia Kaiowi, jak gdyby go oddawał, ale Kai zmusił go, by z powrotem go wziął.
– Zatrzymaj go. Zatrzymaj go po to, żebyś myślał o mnie, kiedy tylko na niego
spojrzysz.
–
Nie potrzebuję go – odezwał się Kyungsoo. – Zawsze o tobie myślę.
Kai
poczuł, jak gorące łzy spływają po jego twarzy. – Kocham cię, Kyungsoo – odparł,
zanim zaczął całować Kyungsoo w kółko i w kółko.
Sehun
nie czuł się ani trochę lepiej. Luhan szlochał, trzymał Sehuna i nie chciał go
puścić.
–
Bądź dobrym chłopcem, Luhan, dobrze? Wkrótce przyjadę do Chin, żeby cię
odwiedzić. Mam twój adres i numer telefonu. Wszystko będzie w porządku – Sehun
próbował uspokoić płaczącego chłopaka. Chciał być tym silnym, ale w głębi serca
czuł się słaby. Luhan potrząsnął głową i przytulił Sehuna, łkając w jego pierś.
Sehun pokręcił głową i pozwolił spaść swoim łzom. Przebiegł dłońmi po drobnej figurze
chłopaka. – Kocham cię, Luhan.
–
Ja też cię kocham – wyszeptał spokojnie Luhan, tak cicho, że Sehun prawie go
nie usłyszał. Dwójka całowała się wiele razy, Sehun scałowywał łzy Luhana.
–
To czas, żeby iść. – Łagodny głos Baekboma przerwał smutną ciszę. Chanyeol
uwolnił swoje usta od tych Baekhyuna, dopiero gdy ucałował jego czoło.
–
Kocham cię, Baekhyun.
–
Ja też cię kocham, Channie. – Baekhyun pociągnął nosem. Pozwolił swojemu bratu
pociągnąć się za ramiona i poczuł się wyrwany z ramion Chanyeola. W momencie,
kiedy to się stało, chciał ponownie w nie wrócić. Rozpłakał się jeszcze
bardziej, szarpiąc się i walcząc.
–
Do widzenia wszystkim, wkrótce się zobaczymy – powiedział ojciec Luhana,
unosząc rękę, by pomachać na pożegnanie. Z ostatnim machnięciem i kilkoma
krokami w tył Laleczki odwróciły głowy, żeby spojrzeć na swoich wybawców.
Dwójka uroczych dzieci, kochający rodzic, cudowny lekarz i oczywiście trójka
przystojnych obrońców.
Uśmiech
Chanyeola.
Oczy
Kaia.
Usta
Sehuna.
Podążali
przez terminal, będąc coraz dalej od rodziny, która ich uratowała, dopóki w
końcu nie zniknęli w tłumie.
–
Każda bajka ma szczęśliwe zakończenie – powiedział Jongdae. – Nasze jest takie,
że Laleczki są bezpieczne i ponownie złączyły się ze swoimi rodzinami.
Chłopcy
i rodzina wrócili do domu. Xiumin przyrządził im posiłek w mieszkaniu chłopców.
Pożegnalne danie, żeby zamknąć rozdział, w którym była burzliwa historia. Nie
byli pewni, czy chcą kończyć tę historię.
–
Wpadajcie w każdej chwili, chłopaki, z przyjemnością coś wam ugotuję – odezwał
się Xiumin, obdarzając Sehuna ciepłym uściskiem.
–
Dziękujemy za wszystko – odparł Chanyeol. Przyszło mu do głowy, że nigdy ostatecznie
nie podziękował Xiuminowi i Jongdae za wszystko, co zrobili. Oni byli tymi,
którzy się nimi opiekowali, leczyli ich i nauczyli ich czytać i pisać.
–
Nie ma za co. – Jongdae uśmiechnął się. Rodzina pożegnała się, a Kai zamknął
drzwi wejściowe. Było późno i trzeba było iść spać. Chłopcy położyli się w
swoich łóżkach, głaszcząc puste miejsca. W przeszłości cieszyli się, mając duże
łóżka tylko dla siebie. To czyniło ich bardzo szczęśliwymi i wolnymi. Ale teraz
wszystkim co czuli, była samotność i przeszywająca cisza, która wstrząsała ich
dusze.
Jutro
życie powróci do normalności. Zegar cofnie się do życia, jakie mieli kilka
miesięcy temu, do zajęć i zadanych prac, do zajęć tanecznych i spotkań piłki
nożnej, do oglądania Star Treka na kanapie z kartonami piwa oraz do rzucania
frisbee w parku.
Tej
nocy każdy z nich spał na jednej stronie łóżka, z wyciągniętą ręką i zwiniętymi
palcami, jak gdyby coś trzymał. Zamknęli oczy, modlili się do gwiazd, by
zaprowadziły ich do domu.
Jutro
mogło poczekać. Tylko na tę noc, tę ostatnią noc, udawajmy, że te sprawy nigdy
nie wrócą do normalności.
Niektóre ptaki nie
są przeznaczone do tego, żeby zamykać je w klatce, to wszystko. Ich pióra są
zbyt jasne, ich piosenki zbyt słodkie i dzikie. Więc wypuszczasz je lub kiedy
otwierasz klatkę, aby je nakarmić, one w jakiś sposób przelatują obok ciebie. I
część ciebie, która wie, że złe było więżenie ich, w pierwszej kolejności
cieszy się, ale mimo wszystko miejsce, w którym mieszkasz, jest dużo bardziej
ponure i puste przez ich odejście. ***
Sehun
POV
25/7/2018,
Czwartek
Minęły cztery lata.
Dlaczego
liczę? Nie powinienem. Powiedziałem sobie, że nie powinienem liczyć. Nie
powinienem kurczowo trzymać się czegoś, co wyraźnie przeminęło. Najcięższą
rzeczą dla mnie nie było zapomnieć, ale zacząć od nowa.
To
powolne, ale wszyscy czynimy postępy. Kai, Chanyeol i ja ukończyliśmy studia.
Chanyeol, Pan Mądre Gacie, zdał z najwyższym wyróżnieniem. Ma dzisiaj rozmowę
kwalifikacyjną dla jakiejś dużej firmy. Nie powiedział nam, co to za firma, ale
ze sposobu, w jaki się uśmiechał do nas podczas śniadania, oznacza, że musi to
być coś wielkiego.
Kai
nadal pracuje nad swoim studio tanecznym, które planujemy otworzyć. Wyszedł
spotkać się z budowniczymi studio, a ja jestem tutaj, w biurze rady miasta, aby
otrzymać pozwolenie na otwarcie działalności. Po skończeniu studiów w końcu
zakasałem rękawy i powiedziałem rodzicom, że zamierzam pracować jako urzędnik
państwowy, ponieważ to było ich marzenie, nie moje. Zwinąłem w rulon mój dyplom
i wręczyłem go im. Chcieli, żebym to zrobił, więc to zrobiłem. Teraz jest czas,
żebym robił to, co chcę.
Nie
mogę powiedzieć, że mama nie była zszokowana. Tata wyglądał, jakby miała pęknąć
mu żyłka, ale nie obchodzi mnie to. W zeszłym roku zgłosiłem się do narodowej
drużyny DOTA. Robię to, co kocham i jestem w tym bardzo dobry, jeśli mogę tak o
sobie powiedzieć. Moje życie jest w moich rękach i teraz steruję swoją
przyszłością.
Lucy
i Mike urośli naprawdę szybko. Lucy ma teraz dziesięć lat, jest gwiazdą
dziecięcego biegania i ligi. Xiumin w poprzednim tygodniu pokazywał medale
swojej córki. Jest dość wysoka jak na dziesięciolatkę, a nadal ma te brązowe
kucyki i różowe sukienki Barbie, które zatrzymała na pokaz. Mike ma osiem lat i
przyszedł do domu z samymi szóstkami na świadectwie. Możesz to sobie wyobrazić?
Ja błagałem mamę o nowe samochodziki, kiedy miałem osiem lat, a Mike potrafi
wyrecytować historię Rzymu jak hymn.
Minęło
trochę czasu, odkąd widziałem Krisa, człowieka, który uratował nas cztery lata
temu, ale prawdę mówiąc, wpadłem na niego przez przypadek w kawiarni dwa
tygodnie temu. Pytał, czy wróciłem bezpiecznie do domu ze ślubu dyrektora Suho.
Całkiem nieźle się upiłem tej nocy i niemal zwymiotowałem na biały smoking
Yixinga. Przeprosiłem, ale upadłem twarzą na tort weselny. Ogólnie rzecz
biorąc, wydaje mi się, że to nie była zła noc.
Ale
tak, dyrektor Suho i Yixing pobrali się. Yixing jest z nami dość blisko,
ponieważ lubi wpadać i przekazywać nam najświeższe nowiny o tym, jak mają się Luhan,
Kyungsoo i Baekhyun. Ostatnio słyszałem, że Luhan skończył terapię zajęciową i
aktualnie pracuje w przedszkolu swojej mamy. Kyungsoo zrealizował swą miłość do gotowania, a Baekhyun zaczął pisać książkę o swoim
doświadczeniu życiowym.
Och,
Luhan… mój piękny Luhan…
Czekaj,
obiecałem nie płakać, kiedy będę to pisał.
Spróbujmy
jeszcze raz.
Kris
spędza teraz więcej czasu w domu. Trzymał Jenny za rączkę, kiedy go spotkałem.
Sprawa Porcelanowych Laleczek zmieniła życie nam wszystkim i nauczyła Krisa o
wartości rodziny. Nigdy nie wiesz, co masz, dopóki to nie zniknie. Wygląda na
szczęśliwszego oraz jest także zdrowszy.
Wracałem
do domu, kiedy zdarzyło mi się wpaść na Chanyeola w holu naszego mieszkania.
Uśmiechał się (jak zwykle)i podszedł do mnie sprężystym krokiem.
Teraz
wydawał się niezwykły.
–
Woah, o co chodzi z tym uśmiechem? Wygrałeś na loterii?
–
Nie! Nawet lepiej!
–
Znaleźli lekarstwo na raka?!
–
Nie!
–
Globalne ocieplenie się zatrzymało?!
–
Zejdź na ziemię. – Chanyeol szturchnął mnie i obaj się roześmialiśmy. –
Dostałem pracę!
–
Jaką pracę?
–
Złożyłem podanie o pracę dla WOAHT.
–
CO?!?!?!?!?!?! – Moja szczęka opadła na podłogę, gapiłem się na niego. – O mój
Boże! Mówisz poważnie? Dlaczego nam nie powiedziałeś?
–
Nie chciałem zapeszać. Patrzysz teraz na nowego dyrektora technik śledczych
WOAHT.
–
O Boże! Chanyeol! – Przytuliliśmy się w ciasnej kabinie windy. – Gratulacje.
–
Tak się zastanawiałem, co powiedziałby Baekkie, gdyby wiedział. – Uśmiech
Chanyeola nieco zmalał.
–
Byłby dumny – zapewniłem. Poszliśmy do naszego mieszkania i zobaczyliśmy Kaia
tylko kilka stóp przed sobą. Podbiegliśmy do niego, resztę drogi przebyliśmy
razem.
Chanyeol
zamierzał odemknąć drzwi, kiedy te nagle się otworzyły ukazując Xiumina z
czerwoną twarzą i podpuchniętymi oczami. Byliśmy zdziwieni, widząc go.
–
Woah, co ty tutaj robisz?
–
Chłopcy – uśmiechnął się – ktoś jest w domu.
Cztery
lata temu miałem rację.
Gwiazdy
doprowadziły ich do domu.
*** Stephen King