wtorek, 30 czerwca 2015

The Porcelain Dolls [6/38]

6 komentarzy // Dodaj komentarz (+)
tytuł rozdziału: Nowy trop i historia Baekhyuna | oryginał: A New Lead and Baekhyun's Story
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: NC-17

A/N: Witam w to słoneczne (jeszcze) czerwcowe popołudnie! Jak Wam mijają wakacje? Mam nadzieję, że dobrze. U mnie oczywiście praca nad rozdziałami wre. Po raz kolejny dziękuję za Wasze komentarze, bo naprawdę lubię je czytać. Liczę na to, że ten rozdział również Wam się spodoba. Zapraszam!
            – Czy widział pan tę trójkę? – Kris wyciągnął szkic trzech chłopaków. Minęły dni od zniknięcia Laleczek i jak do tej pory nic. Kris robił się nerwowy. Nikt nigdy wcześniej nie widział chłopców. Nie było śladu po nich, żadnych odcisków, nic.  To prawie tak, jakby zniknęli z powierzchni Ziemi.
            – Nie, nie widziałem ich wcześniej – odpowiedział mężczyzna w średnim wieku. Kris westchnął, dziękując mu i odszedł. Musiał odnaleźć Laleczki. Mogły być obolałe i ranne, umierające z głodu lub może nawet porwane i torturowane jeszcze bardziej! Jeśli to, co powiedziały inne ofiary uratowane z klubu, było prawdą, to ci chłopcy musieli być w jeszcze większym bólu i cierpieniu.
            Kris zatrzymał się, żeby kupić trochę ddeokbokki i odrobinę odaeng jako przekąskę. Bieganie dookoła sprawiło, że zgłodniał, a poza tym Kris ominął kilka posiłków przez ostatnie kilka tygodni. Usiadł na pustym przystanku autobusowym, przeżuwając pikantne ddeokbokki.
            – Czy mógłbyś, proszę, dać mi trochę pieniędzy? – Żebrak w podartym szarym ubraniu i z długą białą brodą podszedł do niego, wyciągając swoje brudne ręce. Kris pociągnął nosem, jego nos został połechtany przez odrażający smród emanujący od żebraka. Wyjął parę groszy i trochę drobnych na zbyciu z portfela i wręczył je mężczyźnie.
            – Dziękuję, dobry człowieku. – Żebrak przechylił głowę. Usiadł na ławce, kilka stóp z dala od Krisa.
            – Proszę pana, czy widział pan tę trójkę? – Kris wyciągnął rysunek i pokazał żebrakowi. Nie ma sensu nie zapytać go, kto wie, może będzie miał szczęście.
            Żebrak spojrzał na rysunek, mrużąc oczy. – Czy oni są zagubionymi chłopcami?
            – W pewnym sensie.
            – Hmm… - Podrapał się po głowie. – Nie, nie widziałem ich wcześniej.
            Kris skinął głową. – Dziękuję panu. – Zgiął rysunek z powrotem.
            – Ale widziałem te obroże.
            – Obroże? – Kris nagle poruszył głową i znów rozwinął swój rysunek. Jego artysta od szkicowania, Donghae,  narysował także obroże na chłopcach, brązowe, skórzane paski wysadzane fioletowymi perełkami. Kris pamiętał, jak oddawał obroże do laboratorium, aby mieć je zanalizowane i odkryto, że nabite perełki były właściwie serią skomplikowanych bezprzewodowych linii, które emitowały radioaktywne fale, pozwalając na śledzenie obroży z komputera w promieniu trzech mil. Kris, prawdę mówiąc, chciałby, żeby chłopcy mieli te obroże na sobie. Mógłby zaoszczędzić czas na tropieniu ich.
            – Widział pan te obroże? – zapytał starego żebraka.
            – Tak, widziałem na ulicy kilka dziewczyn noszących je. Były w Gangnam.
            – Gangnam?
            – Yhm. Widzisz, chodzę tam w ciągu nocy zebrać trochę resztek jedzenia i widziałem, że otwierają tam nowy klub. Jest tam kilka ładnych dziewczyn noszących takie obroże.
            Dziewczyny noszące obroże? Klub w Gangnam? Czy to możliwe, że pan X otworzył nowy klub tak szybko po tym, jak stary splajtował.
            – Dziękuję panu za informacje – powiedział Kris, chwytając swój odaeng. – Proszę wziąć trochę.
            – Dlaczego, dziękuję. – Żebrak wziął jedzenie, kiedy Kris grzebał w telefonie. Musiał wykonać telefon do Suho. Wyglądało na to, że sprawa miała nowy trop.
            – Młody człowiek powinien wyjść i zabawić się – powiedział żebrak, napychając sobie twarz odaeng. – Te dziewczyny w klubie dają świetny taniec erotyczny.
            Kris zmierzył okiem starego mężczyznę. – Skąd pan wie?
            Żebrak zachichotał. – Patrzę z boku i oceniam po tym, jak chłopcy wznoszą ręce do góry i krzyczą, one muszą być niezłe.
            Kris także zachichotał, podzielając humor. – Tak sądzę.
            – Halo? Kris? Co jest? – osoba po drugiej stronie wreszcie odebrała.
            – Suho, myślę, że mam nowy trop – odparł Kris, odchodząc z przystanku i wyrzucając kubek po ddeokbokki do śmietnika. 
            W tym samym czasie dwie dziwne postaci na rogu ulicy obserwowały Krisa z ogromnym zainteresowaniem. Spojrzeli na siebie i kiwnęli głowami. Zerwali się do sprintu, pobiegli ulicą.
            Musimy widzieć, dokąd on idzie.
***
            Jongdae był przerażony widokiem. Nogi i uda Baekhyuna były pokryte siniakami. Szybkie muśnięcie palcami i Jongdae wiedział, że nie były to tylko zwykłe siniaki. Było tam kilka fioletowych śladów, blizny po zadrapaniach, rozcięcia nożem, a nawet ślady po oparzeniach. Jongdae rozchylił nogi Baekhyuna bardziej i znalazł znajome zasinienia wokół kręgu jego otworu.
            Przewędrował dłonią w górę i położył ją na penisie Baekhyuna. Baekhyun sapnął na dotyk oraz chwycił ręce lekarza. Jongdae cofnął dłonie.
            – Baekhyun, próbuję cię zbadać. Siostro, proszę przytrzymać jego ręce. – Pielęgniarka odciągnęła dłonie Baekhyuna, a stłumiony krzyk opuścił jego usta.
            – Cii, nie płacz, Baekhyun, przyrzekam, że wszystko będzie w porządku. – Jongdae zbadał resztę ciała Baekhyuna pod ubraniem. Olbrzymie czerwone ślady i szramy na jego plecach, ślady oparzeń od papierosów na jego biodrze niedaleko pośladków. Jego sutki były posiniaczone i czerwone, jakby ktoś żuł je niedawno.
            – Kto ci to zrobił?
            Nie było odpowiedzi. Baekhyun trzymał usta zamknięte, zaś jego oczy były puste i pogrążone w smutku, prawie jakby był w innym świecie, starając się uciec.
            Po kilku minutach sprawdzania Jongdae sięgnął po swój medyczny ekwipunek. Najlepiej jak potrafił, próbował wyleczyć kilka ran. Niektóre były zrobione kilka dni temu, inne były starymi bliznami, prawdopodobnie zrobione lata temu lub nawet wtedy, gdy był dzieckiem. Wyleczył ślady po oparzeniach i jego okropnie posiniaczone sutki, a nawet jego wejście, ale mógł zrobić tylko tyle. Jongdae westchnął wewnętrznie. Nie było zbyt wiele, co naprawdę mógł zrobić. Te blizny przypuszczalnie nigdy nie zginą, nieważne jak bardzo by próbował.
            Przełknął ślinę. Baekhyun był bardzo wykorzystywany, seksualnie i prawdopodobnie nie seksualnie i ze względu na to, że blizny zachowały się przez lata, wykorzystywanie musiało zacząć się, odkąd był dzieckiem. Teraz Jongdae zaczynał się bać, co znajdzie na pozostałej dwójce. Spojrzał na Luhana i Kyungsoo i coś powiedziało mu, że ta dwójka wcale nie będzie wyglądała lepiej.
            Nigdy w życiu nie widziałem takich śladów przemocy. Nigdy.
***
            – Kochanie, jestem w domu. – Jongdae zdjął kurtkę i swoje buty z grubej skóry. Pomógł Laleczkom pozbyć się ich kurtek, kiedy przybiegł Xiumin.
            – Cześć, kochanie. – Pocałował Jongdae w usta. – Baekhyun, przygotowałem dla was trochę jedzenia.  A może byś razem z braćmi wziął szybki prysznic, zanim zjecie? Ręczniki i ubrania zostały właśnie przygotowane.
            – Okej. – Baekhyun skinął głową, chwytając dłonie swoich braci i idąc w kierunku łazienki.
            – Więc co z nimi?
            – O mój Boże, to było straszne.
            – Dlaczego? Źle się zachowywali? Narobili bałaganu?
            – Nie, tylko… Gdzie Lucy i Mike?
            – Lekcje gry na pianinie z wujkiem Henrym. Wrócą wkrótce – powiedział Xiumin. – Co mówiłeś?
            – Minnie, nigdy nie widziałem tak okropnej przemocy. Chłopcy są pokryci bliznami po oparzeniach, rozcięciami noża i zauważyłem na nich ślady wieloletniego wykorzystywania seksualnego.
            – O rany! To straszne! Kochanie,  jesteś pewien?
            – Jestem pewien. Wysłałem chłopców do doktora Lee, psychiatry, a on powiedział, że mogą cierpieć na zespół stresu pourazowego. – Jongdae sapnął. – Wykrył także drobne ślady innych zaburzeń i chciałby, aby chłopcy przyszli odwiedzić go ponownie w sprawie dalszych konsultacji.
            – To wszystko wyjaśnia. Luhan i Kyungsoo nie mówią, są odizolowani, czy kiedykolwiek zauważyłeś, jak musi być im powiedziane, co mają robić, zanim to zrobią? – Xiumin zapytał swojego męża. – Mogliby mieć talerz pełen jedzenia przed sobą, ale trzeba im powiedzieć, że mają jeść.
            – Oni są bardzo posłuszni. – Zgodził się Jongdae. – To tak jakby byli mechanicznymi zabawkami, wyszkolonymi, by wykonywać wszystkie twoje polecenia. Biorąc pod uwagę, co Chanyeol powiedział o chłopakach „dorastali w klubie”,  ci chłopcy byli prawdopodobnie dziecięcymi prostytutkami.
            – Pewnie nie mieli za wiele dzieciństwa, żyjąc jako niewolnicy. – Xiumin westchnął. – Biedactwa, och, jak ci chłopcy musieli cierpieć.
            – Właśnie, więc musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby im pomóc. Musimy być cierpliwi, kochający i wyrozumiali. Mogę wysłać ich do psychiatry, ale to wszystko.
            – To czego potrzebują ci chłopcy, to miłość. – Xiumin pokiwał głową. Właśnie gdy wspomniał, trójka chłopców wyszła ze swojej kąpieli.
            – Chodźcie, chodźcie! Zjedzcie coś. – Xiumin wyjął trochę ciepłego jedzenia. – Częstujcie się, nie wstydźcie się.
            – Dziękujemy. – Baekhyun uśmiechnął się, trącając łokciem swoich braci, aby także zjedli. Nadopiekuńcze emocje Xiumina zaczęły działać na najwyższych obrotach. Poczuł jak mała łza opuściła kącik jego oka.
            – Appa! Tatusiu! – Dwoje dzieci wreszcie przyjechało do domu i bez zastanowienia popędziło w ramiona Jongdae.
            – Jak się mają dzisiaj moje urocze dzieci? – Jongdae uśmiechnął się.
            – Świetnie, tatusiu – odpowiedział Mike, zdejmując buty i podskakując, żeby znaleźć tatę.
            – Appa! Czy mogę pobawić się z Kyungsoo hyungiem? Chcę poczytać mu bajkę – zapytał Mike. Pomimo iż przebywał tutaj tylko kilka dni, Mike lubił bawić się z Kyungsoo. Nikt nigdy nie chciał słuchać go, gdy opowiadał historyjki i jak do tej pory tylko Kyungsoo to robił, stąd lubił mieć Kyungsoo przy sobie.
            – Oczywiście. A może byś tak poczytał dla wszystkich hyungów? – zasugerował Xiumin.
            – Okej! Luhan hyung! Baekhyun hyung i Kyungsoo hyung! Chodźcie poczytać ze mną! – Mike chwycił dłonie Baekhyuna i Kyungsoo i pociągnął ich za sobą. Usadowił się na kanapie oraz wziął swoją ulubioną książkę, „Piotruś Pan”. Laleczki umiejscowiły się obok Mike’a.
            – Dawno, dawno temu w Anglii, żyła sobie dziewczynka o imieniu Wendy…
            – Myślę, że to miłe, że Lucy i Mike chcą się z nimi bawić. – Jongdae uśmiechnął się. Xiumin kiwnął głową, zgadzając się. Dwoje rodziców posprzątało po swoich dzieciach i opuściło ich, aby mogli cieszyć się cichym popołudniem, słuchając Mike’a opowiadającego historie o wróżkach i aniołach.
***
            Baekhyun spojrzał w sufit, jego głowa oparta o poduszkę, a plecy płasko na podłodze. Mógł usłyszeć ciche chrapanie Luhana, gdy ten zasnął na kanapie. Mike był zwinięty obok niego, spał spokojnie. Kyungsoo i Lucy także spali. Spędzili dwie godziny, słuchając Mike’a czytającego „Piotrusia Pana”, a potem rysując z Lucy. Mike czytał inną książkę pod tytułem „Flecista z Hameln”, zanim Lucy zaczęła ziewać. Później wszyscy zaczęli ziewać i wkrótce zasnęli.
            Baekhyun nie pamiętał, kiedy ostatni raz słyszał historię Piotrusia Pana, chłopca, który nigdy nie dorósł. Oceniając po twarzach Kyungsoo i Luhana, ci nigdy przedtem nie słyszeli tej opowieści. Wszyscy byli skuleni obok Mike’a , słuchając uważnie, gdy opisywał piratów i walkę z Piotrusiem Panem.
            To było naprawdę dawno, kiedy Baekhyun czuł się w ten sposób. Czuł się tak spokojnie i tak bezpiecznie. Pamiętał leżenie na przegnitym łóżku w piwnicy klubu, trzymając swoich braci za ręce. Jego oczy otwierały się nagle, gdy słyszał odgłos kroków, a jego serce zatrzymywało się, kiedy drzwi się otwierały. Ale tutaj nic takiego się nie działo. Wszyscy byli bardzo mili. Xiumin bardzo dobrze się nimi opiekował, a Jongdae leczył jego rany.
            Prawdę mówiąc, nikt nigdy tak chętnie nie leczył jego ran. Przez większość czasu inni sprawiali mu ból. Pierwszą taką osobą był jego własny ojciec. Baekhyun żył szczęśliwie ze swoją rodziną i starszym bratem, zanim przyszedł kryzys i przyczynił się do bankructwa rodziny. W czasie kryzysu towary na czarnym rynku i nielegalny handel były ostatnim krzykiem mody, a on został sprzedany do klubu w zamian za pieniądze. Nigdy nie zapomni tego dnia.
            – Zostań z panną Kim, dobrze? Tatuś wróci i odbierze cię – jego ojciec powiedział mu, wpychając pieniądze do portfela, grube rolki studolarowych banknotów.
            – Kiedy, tatusiu? – zapytał Baekhyun.          
            – Wkrótce, kochanie. Wkrótce. – Jego tata powstrzymał łzy oraz pocałował syna w czoło. Odwrócił się i odszedł, aby nigdy nie być widzianym ponownie.
            Baekhyunowi lata zajęło, nim zorientował się, że ojciec go okłamał. Nigdy nie wracał. Baekhyun spędził w klubie swoje wczesne lata, zmywając naczynia w brudnej, opanowanej przez szczury kuchni. Modlił się i miał nadzieję, że tata po niego przyjdzie. Nienawidził zmywania naczyń i tej głupiej kuchni z wstrętnymi szczurami. Pewnego razu szczur wspiął się na jego koszulkę i Baekhyun potłukł dwa talerze, aby pozbyć się go. Kucharką była złośliwa, starsza pani. Była postawna oraz surowa, z tatuażem na ramieniu, paliła, gdy gotowała.
            Kucharka była zła, więc chwyciła swoją chochlę, waląc Baekhyuna po głowie. – Ty głupi chłopcze! Jak śmiałeś potłuc moje talerze?! Nie masz ani trochę mózgu w swojej głowie, idioto?! – krzyczała, uderzając Baekhyuna raz za razem. Właśnie wtedy Baekhyun po raz pierwszy posmakował przemocy.
            W pewnym momencie Baekhyun porzucił nadzieję, że jego ojciec przyjdzie go zabrać. Któregoś dnia do klubu przyszedł nowy chłopiec.
            – Cześć, mam na imię Baekhyun, a ty?
            – K-Kyungsoo – powiedział chłopiec, potrząsając dłonią. Kyungsoo mówił po koreańsku z dziwnym akcentem i Baekhyun odgadł, że Kyungsoo pochodzi z innego kraju. Był również kilka lat młodszy od Baekhyuna, więc nie mógł mówić za dobrze. Baekhyun pomógł mu z mówieniem, kiedy razem zmywali naczynia.
            Baekhyun i Kyungsoo stali się świetnymi przyjaciółmi. Podśmiewywali się z żartów, gdy zmywali naczynia, nabijali się z kucharki za jej plecami. Pewnego razu nawet wymknęli się na klubowy parkiet. Zobaczyli kobietę, bardzo piękną kobietę, która po prostu zdjęła swoją bieliznę na środku parkietu. Bełkotała i szła jak kaczka ze złamaną nogą. Trzymała za rękę jakiegoś mężczyzny, również chichotali. Później ściągnęła swoją koszulkę, zdjęła stanik i pocałowała mężczyznę, wskakując mu na kolana.
            Baekhyun i Kyungsoo nigdy przedtem nie widzieli biustonosza i damskich majtek. Ukradli stanik i różowe majtki, wrócili do pustej kuchni, bawiąc się nimi, jakby to była proca i kładąc biustonosz sobie na głowy, śpiewając piosenkę przewodnią z Myszki Miki.
            Kilka miesięcy później przyszedł nowy chłopiec. Był z Chin i wcale nie umiał mówić po koreańsku. Luhan, takie najwyraźniej było jego imię, był drobnym chłopcem z różowymi ustami i sarnimi oczami. Jedna z kelnerek była wystarczająco miła, by nauczyć Luhana koreańskiego i Luhan bawił się z Baekhyunem i Kyungsoo, ćwicząc swój koreański.
            Przez chwilę życie nie wydawało się takie złe. Miał przyjaciół, kilka miłych unnie, hyungów i klientów, którzy pomagali im i się z nimi bawili oraz trochę jedzenia. To prawda, jedzenia nie było tak dużo jak dzieci, więc jedli tylko resztki z posiłków kucharki, ale przynajmniej mieli trochę.
            Kiedy Baekhyun stał się trochę starszy, jeden z jego hyung klientów zawołał go na stronę. – Baekhyun – odezwał się słodko. – Ile masz lat?
            – Dziesięć – odpowiedział Baekhyun, pokazując wszystkie dziesięć paluszków. Jego hyung pokiwał głową, całując chłopca w nos.
            – Jesteś dobrym chłopcem. Kochasz hyunga?
            – Tak, hyung – odparł Baekhyun. Jego hyung pocałował go w policzek, a potem oplótł ręce dookoła niego, przyciągając go bliżej.
            – Mój, mój, Baby Baekkie pachnie tak dobrze. – Powąchał włosy Baekhyuna i potarł jego plecy, jego ręce powoli zsuwały się w dół, dotykając pupy Baekhyuna. Baekhyun wiercił się, czuł się z tym niekomfortowo. Co ten hyung robi?
            – Hyung…
            – Posłuchaj, Baekhyun, od teraz to Tatuś, rozumiesz?
            – Hyung…
            – Co powiedziałem? – odezwał się, jego dłonie uszczypnęły pośladki Baekhyuna. Baekhyun zaskomlał z bólu.
            – Tatusiu…
            – Dobry chłopiec. Teraz słuchaj, Baekhyun, kochasz swojego tatusia, prawda? Czy zrobisz wszystko, co powie? – Baekhyun pokiwał głową.
            – Dobre dziecko, bardzo dobre. – Uśmiechnął się, podnosząc chłopca. Tej nocy Baekhyun poczuł kilka dziwnych doznań, których nie czuł nigdy wcześniej. Jego nerwy drżące, ciało odkryte i nagie, kiedy jego klient hyung lub Tatuś, jak lubił być nazywany, całował go wszędzie. Poczuł zwijanie się palców i intensywny ból w plecach. Pamiętał krzyczenie z bólu , ale wtedy jego Tatuś tylko uderzył go w twarz.
            – Bądź cicho albo Tatuś uderzy cię jeszcze mocniej.
            Baekhyun pamiętał krwawienie. Widział swojego klienta hyung wychodzącego z pokoju i miał nadzieję, że on nigdy nie wróci. Próbował usiąść, ale ból w plecach powstrzymał go od tego.
            Tej nocy przyszedł właściciel klubu. Powiedział Baekhyunowi, że wykonał dobrą robotę i to, że „jeśli ktoś spyta cię, czy byłeś dziewicą, powiedz tak”. Właśnie wtedy Baekhyun zdał sobie sprawę, że właśnie stracił swoje dziewictwo.
            Zatem Baekhyun został awansowany ze zmywania naczyń do sypiania z klientami. Niewielu przychodziło do niego, ale jeśli już przychodzili, to płacili dobrze. Baekhyun nienawidził tego nawet bardziej niż zmywania naczyń. Zawsze bolało jak diabli, a mężczyźni lub kobiety, z którymi spał, zawsze chcieli, by mówił do nich Tatusiu lub Panie. Bili go i gryźli, i to tak bardzo bolało. Baekhyun był pokryty krwią oraz czasami spermą na całym ciele. Tego nienawidził najbardziej, czuł się brudny i obrzydliwy. Chciał wrócić do zmywania naczyń. Pierwszą rzeczą, jaką umył, było jego zabrudzone ciało.
            Jedyną rzeczą, którą Baekhyun miał jako swoją tajną broń, było to, że był mądry. Umiał czytać i pisać. W końcu tata nauczył go alfabetu. Przemyślał pozostawienie mu pożegnalnego prezentu, zanim go opuścił… Po kilku rundkach spania z klientami, wiedział, jak zachowywać się w stosunku do nich, by uniknąć bycia ciągle bitym oraz gryzionym za nieposłuszeństwo. Niektórzy pracownicy, jak Yixing hyung, potajemnie przynosili mu książki do czytania. Wydzierał kawałki wycinków z gazet i artykułów z czasopism, czytając je w łazience tuż obok dźwięków pijanych klientów, którzy krzyczeli w ekstazie, kiedy pieprzyli się kabinie.
            Baekhyun wiedział, że to, co robił, było złe. Wiedział, że było to nielegalne i karalne, ale nie miał sposobu, aby się z tego wydostać. Wciąż był małym, słabym chłopcem. Jego bracia ostatecznie stali się dziecięcymi prostytutkami i poprzez traumę obaj chłopcy stali się milczący, poza łóżkiem, gdzie musieli krzyczeć i jęczeć dla swoich klientów.
            Baekhyun raz próbował wyrwać się ze swoimi braćmi. Wymknęli się z klubu i uciekli. Ukryli się w kontenerze przez noc, jednak tylko po to, by zostać znów znalezionymi. Ich szef był wściekły; ukarał ich przez bicie oraz głodzenie. Chłopcy nie byli karmieni przez trzy dni, a poza tym zostały wprowadzone nowe środki bezpieczeństwa, czym było noszenie tamtych obroży.
            Obroże były koszmarem. Nie tylko powstrzymały nadzieje Baekhyuna o ucieczce, klienci lubili ich używać. Zapinali do nich łańcuchy, a to pomagało w zabawie z oddychaniem. Baekhyun czuł, jakby mógł umrzeć w każdej chwili z tym czymś na sobie. Seks, jak się nauczył, był narzędziem przyjemności lub narzędziem tortur. Baekhyun uważał, że raczej tym drugim.
            W miarę upływu czasu Baekhyun, Kyungsoo i Luhan ostatniecznie zostali Porcelanowymi Laleczkami. Kiedy stali się starsi, coraz więcej i więcej klientów lubiło ich wykorzystywać, więc klub podjął współpracę, aby stworzyć „nieziemskie seksualne doświadczenia, gdzie masz kontrolę nad wszystkim dookoła”. Baekhyun wiedział, że najlepszym wyjściem, aby przetrwać każdą sesję bez obrażeń, była uległość. Konsekwencje było dużo gorsze, jeśli odmawiało się posłuszeństwa, więc upewnił się, że on i jego bracia pozostali posłuszni. Zdarzały się chwile, kiedy klienci posuwali się za daleko i klubowi bramkarze przychodzili, by ich powstrzymać, jednak to było bardzo rzadkie.
            Baekhyun był pewien, że spędzi całe życie, żyjąc w klubie, dopóki nie przyszedł kris i nie uratował ich. Gdy poznał Chanyeola i jego przyjaciół, poczuł się jak ktoś, kto właśnie został wyciągnięty z oceanu po wielu latach bycia uwięzionym. Poczuł sens objawienia, wolności i co najważniejsze, bezpieczeństwa.
            Chanyeol był naprawdę miłym gościem. Miał ładny uśmiech i duże, poważnie wyglądające oczy. Oczy, w które nie bał się spojrzeć. W niektóre noce był nawiedzany przez ciemne, czerwone oczy spowite pożądaniem lub złością, jednak oczy Chanyeola były inne. Były ciepłe i szczere. Chanyeol przypominał mu o wszystkich unnie i hyungach, którzy opiekowali się nim, gdy był młody.
            – Pst, Baekhyun, nie śpisz? – Baekhyun podniósł głowę. Brązowa czupryna Chanyeola była tuż za drzwiami. Otworzył drzwi i powoli wszedł na palcach do środka. Baekhyun chciał usiąść, ale niektóre z jego urazów powstrzymały go. 
            – Pozwól. – Chanyeol pomógł Baekhyunowi wstać, wyszli na palcach, aby uniknąć robienia hałasu i budzenia wszystkich. – Jak się dzisiaj czujecie? Czy wszystko w porządku? – wyszeptał.
            – Tak, dziękuję.  Z nami dobrze. – Baekhyun pokiwał głową. – Tylko graliśmy z Lucy i Mikem.
            – Mam nadzieję, że was nie przestraszyli. Te dzieciaki potrafią być nadpobudliwe.
            – Nie, nie, lubimy się z nimi bawić.
            – Świetnie. – Chanyeol chwycił swoją torbę i wyciągnął z niej kilka czasopism. – Mam dla ciebie coś do czytania, żeby nie było ci nudno. Czy to jest w porządku?
            – Och, to jest genialne. Dziękuję, Chanyeol. – Baekhyun przebiegł dłońmi po magazynie. Minęło sporo czasu, odkąd czytał. Jak bardzo tęsknił za czytaniem.
            – Wracajmy i zrobię nam coś do picia, potem możemy poczytać razem. – Chanyeol i Baekhyun wrócili do mieszkania Chanyeola. Zrobili trochę ciepłej herbaty, usiedli na kanapie, czytając czasopisma, jakie przyniósł Chanyeol.
            Panowała między nimi cisza, ale była dziwnie wygodna. Baekhyun uśmiechnął się wewnętrznie, dziękując Chanyeolowi za wszystko, co zrobił.


czwartek, 25 czerwca 2015

The Porcelain Dolls [5/38]

8 komentarzy // Dodaj komentarz (+)
tytuł rozdziału: Słodko-gorzkie ciastko z odrobiną tajemnicy | oryginał: Bittersweet cupcake with a dash of mystery
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
A/N: Zatem dzisiaj znowu rozdział. Dziękuję serdecznie za miłe komentarze, bo to bardzo motywuje do pracy i pokazuje, że Wam się podoba.  Zapraszam do czytania!
            Suho wyszedł na balkon z biblioteki na piętrze, wyglądając na bujny, zielony ogród. Zawsze lubił ogród rodziny Wu. Pani Wu była specjalistką w dziedzinie ogrodnictwa i zapełniała swoje podwórko kwiatami i drzewami, a nawet umieściła tam mały staw rybny. To było przypomnienie dla jej męża pracoholika i syna, że czasami musisz wrócić do domu i pozwolić Naturze zabrać swoje problemy, zamiast samemu stawiać im czoło. 
            Suho uśmiechnął się na wspomnienie mamy Krisa, pani Wu. Była dla niego jak matka. Rodzice Suho zawsze byli zbyt zajęci pracą lub lataniem do różnych krajów. Prawie ich nie widywał, więc spędzał cały swój czas z ciocią May i kuzynem Krisem. Dorastał z Krisem, rywalizując w koszykówkę i rzucając kamieniami w ryby w stawie. Więc właściwie nie nadrobił wiele w dziedzinie wyniosłości, ale był szczęśliwy ze swoim kuzynem. Jasne, bardzo ze sobą konkurowali, ale to nadawało życiu smak. 
            Suho wiedział, że ojciec Krisa wywiera na nim dużą presję. Zawsze chciał, aby Kris przejął rodzinną fortunę i interes. Kiedy WOAHT zostało utworzone, pragnął, żeby Kris został dyrektorem, jednak Kris nie chciał gnieść się w dusznym, starym biurze. Chciał wychodzić tam, gdzie coś się dzieje, więc pan Wu zdecydował się wybrać Opcję Nr. 2, Suho. 
            - Jesteś mądrym mężczyzną ze świetnymi umiejętnościami. Wiesz, jak rozmawiać z ludźmi i słuchasz tych pod sobą – pan Wu powiedział Suho, klepiąc go po plecach. – Myślę, że będziesz dobrym dyrektorem, być może nawet lepszym niż mój własny syn. 
            Suho uznał się za szczęściarza. Zyskał najwyższe stanowisko w najkrótszym okresie czasu. Praca była dobrze płatna, a on miał przyjemne miejsce do mieszkania, porządny samochód, wspierającą rodzinę (tak jakby) i satysfakcję z ratowania żyć i zwracania ich społeczeństwu. 
            W głębi serca Suho był zazdrosny o Krisa. Nie był zazdrosny o jego pieniądze czy zniewalający wygląd ( Kris lubił przypuszczać, że tak jest), ale po prostu o fakt, że Kris miał rodzinę. Miał kochającego, oddanego męża i małą dziewczynkę. Miał cudowną matkę i ojca, który, mimo że działał mu na nerwy i zdecydowanie  nie był aniołem, przynajmniej był. 
            Nie widział swoich własnych rodziców od dziesięciu lat. Byli zbyt zajęci wylatywaniem i pracą, prawie nie zatrzymywali się, by spotkać się z własnym synem. Urodziny były nieobchodzone, kartki były pisane przez sekretarki, a rozmowy telefoniczne nie mogły trwać więcej niż dziesięć minut. Pod koniec ciężkiego dnia, Suho pakował swoje rzeczy i jechał do Gangnam, gdzie kupił willę wartą dwa miliony z licznymi łazienkami i sypialniami, swoim własnym prywatnym basenem, elegancko urządzoną jadalnią, pięciogwiazdkowym kucharzem na wynajem, który gotował wyśmienite posiłki oraz domowym spa. 
            Ale to miejsce, nieważne jak wytwornie urządzone, zawsze było puste. 
            Suho spojrzał w dół na Krisa, który kołysał w rękach swoją córkę. Tao przyglądał się, a Kris podszedł, aby pocałować swojego męża. Suho odwrócił wzrok i westchnął. Nie ważne jak wiele razy konkurował z Krisem w licznych rzeczach, ocenach, sportach, dziewczynach… była jedyna rzecz, w której Suho czuł, jakby prawdziwie się zatracił. 
            On ma kogoś, kto go kocha. Ma rodzinę. Jest szczęśliwy. 
            Suho westchnął i odszedł. Być może pewnego dnia jego szczęście się odmieni.
***
            To był nowy dzień dla Chanyeola, Kaia i Sehuna, który także znaczył powrót na zajęcia. Xiumin wpadł z całym swoim jedzeniem i chłopcy byli gotowi, by wyjść na wykłady. Laleczki zmierzały do kliniki Jongdae na dalsze badania kontrolne.
            - Proszę, hyung! Trzymaj ciastko! – Mike wręczył każdemu po lukrowanej czekoladowej babeczce. Luhan wziął ciastko i ugryzł je, lukier przykleił się do czubka jego nosa. Sehun zachichotał.
            - Luhan, masz coś na nosie. – Luhan dotknął swojego nosa,  ścierając lukier, ale ten później dostał się na jego brodę i policzek.
            - Masz trochę na… och, nieważne, pozwól mi. – Sehun użył swoich palców, aby zetrzeć nadmiar lukru z jego twarzy. – Dlaczego jesteś taki niechlujny, kiedy jesz? Teraz cały jesteś w lukrze. – Wytarł palce do czysta. – Chcesz jeszcze jedną? – Luhan skinął głową. Lubił słodkie rzeczy, a to ciastko było słodkie. 
            Sehun dał mu kolejne. Luhan oblizał usta przed zjedzeniem dużego kawałka. Baekhyun obserwował, jak jego brat jadł i uśmiechnął się. – Luhan lubi słodkie rzeczy.
            - Naprawdę? – Sehun spojrzał na Luhana. – Czy spodoba ci się, jak przyniosę do domu trochę czekoladowych ciastek z orzechami dla ciebie?
            Wyglądało na to, że „czekoladowe ciastka z orzechami” były magicznym hasłem. Oczy Luhana podniosły się natychmiast i spojrzał na Sehuna, później uśmiechnął się szeroko i szybko pokiwał głową jak dziecko, kurczowo łapiąc Sehuna za rękaw. Sehun zaśmiał się na urok Luhana oraz zmierzwił mu włosy. – Aw, jesteś taki uroczy. – Luhan uśmiechnął się szeroko, kontynuował jedzenie.
            - On to lubi, lubi być nazywany uroczym – wyjaśnił Baekhyun. Kyungsoo natomiast patrzył na książkę, którą Mike przyniósł ze sobą. Była to „Królewna Śnieżka i Siedmiu Krasnoludków”. Podziwiał obrazki i patrzył na wszystkie krasnoludki.
            - Znam imiona ich wszystkich! To jest Mędrek, Gburek, Wesołek, Śpioszek, Nieśmiałek, Apsik i Gapcio! – Lucy wskazywała na krasnoludki, kierując pięść zwycięsko do góry, gdy nazwała każdego z nich. Kyungsoo skinął i skupił się na swojej książce.
            - Kyungsoo, czy chciałbyś, żebym przyniósł coś do domu? – spytał Kai, patrząc na Kyungsoo. Kyungsoo potrząsnął głową, a Kai zmarszczył brwi. – Hm, a co powiesz na książki z obrazkami? Grę? Nie chcę, żebyście się nudzili, kiedy zostajecie w domu, czekając na nas. 
            - Nie martw się, hyung! Oni mogą bawić się z nami! – powiedział Mike. Kai westchnął i spojrzał na Kyungsoo. – Jesteś pewien, że wszystko będzie w porządku? – Kyungsoo pokiwał.
            - Okej, ostatnia babeczka! Kto chce? – zapytał Xiumin. Luhan podniósł rękę. Lubił takie ciastka, chciał jeszcze jedno.
            - Wybacz, Luhan, kochanie, ale Baekhyun nie zjadł jeszcze żadnej . Pozwolę mu mieć jedną. – Xiumin dał Baekhyunowi babeczkę, ku rozczarowaniu Luhana. Baekhyun zauważył smutne, opadające oczy Luhana i przełamał ciastko na pół. Dał Luhanowi jedną połowę, lukier Kyungsoo, a Chanyeolowi drugą połowę.
            - Proszę bardzo.
            - Ja? – Chanyeol spojrzał na niego zaskoczony.
            - Nie widziałem, żebyś jadł jakąkolwiek. Masz jedną.
            - Okej, możemy się nią podzielić. – Chanyeol przełamał kawałek na kolejne połowy i podsunął Baekhyunowi do ust. – Powiedz „a”.
            Baekhyun otworzył usta oraz pozwolił Chanyeolowi włożyć ciastko. Uśmiechnął się na słodycz ciastka, pozwalając swoim oczom unieść się tak, aby utworzyły dwa półksiężyce. – Patrzcie, Kyungsoo hyung ma lukier na nosie! – Mike wskazał na Kyungsoo i wszyscy się zaśmiali. Luhan pomógł zetrzeć lukier, zanim sam zjadł go całego.
            Później dotarło do nich, że to pierwszy raz, kiedy Laleczki się śmieją, odkąd przybyły. Jak uroczo ich głosy brzmiały razem.
            - Okej, chłopaki, powinniście już iść. – Xiumin sprawdził swój zegarek. Chłopcy zabrali swoje torby i byli gotowi do wyjścia. Sehun zmierzwił włosy Luhana. – Będę niedługo w domu. Czekaj na mnie, dobrze? – Luhan jęknął nieznacznie oraz chwycił Sehuna za rękę, potrząsając głową.
            - Teraz, Luhan, Sehun musi wyjść na zajęcia. Będzie w domu, zanim się zorientujesz z wszystkimi czekoladowymi ciasteczkami, które chcesz – wyperswadował Xiumin. Luhan wydął wargi i puścił Sehuna.
            - Pa, Kyungsoo, do zobaczenia później. – Kai pomachał. Kyungsoo pokiwał głową i odmachał mu. Po wszystkich „do widzenia” i „trzymaj się”, chłopcy wreszcie wyszli.
            - Zatem, teraz, kiedy ich nie ma, to czas, by zabrać was na kontrolę. Chodźcie, poszukajmy Jongdae.  – Xiumin wyprowadził każdego, kiedy przygotowali się, by ponownie wyjść.
***
            - Wiesz, jak na chłopaka, który nie mówi, Luhan jest do ciebie dziwnie przywiązany – powiedział Kai do swojego najlepszego przyjaciela, kiedy weszli na uniwersytet. Wakacje się skończyły i studenci napływali do szkoły, wymieniając się opowieściami o egzotycznych urlopach oraz wakacyjnych romansach.
            - Tak myślisz?
            - Tak, myślę, że on cię lubi – droczył się Kai. Sehun uderzył go w twarz. – Zamknij się, idioto.
            - Przyznaj chociaż, że ciebie lubi bardziej.
            Sehun zmarszczył nos. – Dobra, to prawda, ale to…
            - Hej, Kai. – Trzy dziewczyny podeszły do dwójki chłopaków. Wszystkie miały czarne loki, idealne figury i opaloną skórę. Wyglądało na to, że spędziły kilka dni chłonąc na plaży tak dużo słońca, jak było to możliwe.
            - Hej, Yura, Hyeri. – Wciągnął powietrze przez usta. – Hej, Minah.
            - Hej, Kai, widziałam twój występ taneczny na imprezie u Jinyounga. To było fantastyczne!
            - Naprawdę? Podobało ci się?
            - Całkowicie! Byłeś lepszy, niż przypuszczałam. – Dziewczęta zachichotały. Zadzwonił dzwonek, oznajmiając rozpoczęcie zajęć. Minah odgarnęła włosy do tyłu i uśmiechnęła się. – Może zobaczymy się wkrótce.
            - Tak, do zobaczenia. – Trzy dziewczyny odeszły, a Sehun nie mógł powstrzymać się od szturchnięcia ręki przyjaciela.
            - Zrobiłeś to! W końcu przyciągnąłeś uwagę Minah!
            Kai poczuł, jakby jego serce mogło wybuchnąć. Podkochiwał się w Minah od kiedy rozpoczął się rok, ale będąc zieloną i niezbyt wygadaną osobą, mógł nigdy nie zdobyć się na odwagę, by powiedzieć cokolwiek. Dzisiaj, wreszcie zmusił ją, by go zauważyła.
            O tak, ten nowy semestr zapowiadał się być niesamowity.
***
            Chanyeol siedział w klasie, czekając na pojawienie się bardzo spóźnionego profesora Jung. Jezu, ten człowiek nie miał poczucia punktualności. Chanyeol zdecydował się na krótką drzemkę, ale został obudzony przez dźwięki wchodzących studentów.
            - Widziałeś wiadomości o klubie, w którym była strzelanina?
            Klub? Strzelanina?
            - O tak! Ten klub nazywał się Klub Y. Rzekomo to był ten sam, do którego chodzą Jessica i Krystal, siostry modelki.
            - Siostry modelki tam chodzą? Tam musi być mnóstwo pięknych dziewczyn!
            - Och, wiesz o tym! Mój brat powiedział mi, że zaspokaja potrzeby tylko ekskluzywnej klienteli. Nie możesz nawet wejść do środka, jeżeli nie jesteś właścicielem trzech Rolls Royce’ów, a twoje imię musiało pojawić się w gazecie więcej niż piętnaście razy.
            - Woah, chciałbym, żebyśmy poszli do takiego klubu.
            - Szkoda, że go zamknęli. Wyobraź sobie, jakie szkody musiał odnieść.
            - Nah, nie ucierpiał tak bardzo. Mój brat powiedział mi, że klub stracił najcenniejszą własność, ponoć nazywaną Laleczkami.
            - Laleczki?
            - Tak, Porcelanowe Laleczki. Zapewniają klubowi największy dochód. Jeśli je stracisz, stracisz pieniądze.
            - Największym przychodem klubu jest grupa lalek? – zadrwił jeden z uczniów. Chanyeol nadstawił swoje duże uszy, by usłyszeć więcej.
            - Nie mam pojęcia. To tajemnica. Zapytałem mojego brata, czy to tylko grupa lalek, wyśmiał mnie i zlekceważył.
            - Może one są ludźmi. To znaczy, z lalkami nie możesz zrobić nic i jestem pewien, że pieprzenie ich nie jest dobrym przeżyciem. – Chłopak z tyłu zaśmiał się.
            - Tak, z tymi dużymi oczami i śnieżnobiałą skórą…
            - Może kiedy je pieprzysz, one  będą mówić „Cześć! Jestem Barbie!” – Dzieciaki głośno zaśmiały się z własnego słabego żartu, a Chanyeol przewrócił oczami. Niekompetentni pierwszoroczniacy.
            Nie mógł nic poradzić, ale poczuł dziwne uczucie w sercu. Laleczki? Duże oczy, śnieżnobiała skóra?
            W tamtej chwili profesor Jung wszedł z rozczochranymi włosami i źle zapiętą koszulą. – Wybaczcie, dzieciaki, właśnie miałem szybki nu… to znaczy, spotkanie z dziekanem Kim. Przepraszam za to.
            - Słyszałem, że on pieprzy dziekana Kim Jaejoonga – szepnął jeden z tych samych plotkujących pierwszoroczniaków.
            - Naprawdę, może to właśnie dlatego został profesorem. Chodzi mi o to, że, no daj spokój, on jest nie…
            - Czy wy się, pierwszaki, zamkniecie? – warknął Chanyeol, wyraźnie zirytowany hałasem. Pierwszoroczni zamknęli usta, a lekcja rozpoczęła się z profesorem Jung, który próbował wyjaśnić koncepcje fizyki kwantowej.
            Chanyeol patrzył w tablicę, ale wszystkim, co mógł zobaczyć w swojej głowie, był chłopak z brązowymi włosami i pięknym eye-smile.
***
            - Okej, ciśnienie jest w porządku, oddech normalny… - Doktor Kim Jongdae sprawdzał listę na swojej podkładce do pisania, kiedy on i jego pielęgniarki wykonali badania kontrolne całego ciała na rannych Laleczkach. – Wasze obrażenia nadal się goją i nie ma żadnych poważnych urazów. Proszę, połóżcie się.
            Baekhyun wspiął się na stół do badań lekarskich. Był ubrany w niebieski strój pacjenta. – Okej, Baekhyun, rozchyl nogi. – Baekhyun zesztywniał na polecenie.
            Jongdae ułożył swoją dłoń na udzie Baekhyuna. – Baekhyun, muszę się upewnić, czy nie masz żadnych innych obrażeń gdziekolwiek indziej. Nie skrzywdzę cię, tylko chcę ci pomóc. Zrelaksuj się, dobrze? – Masował lekko uda Baekhyuna, aby spróbować i zmusić go do odprężenia. Baekhyun wziął głęboki oddech i dostosował się.
            Jongdae ściągnął ubranie Baekhyuna. Widok przed nim sprawił, że upuścił swoją podkładkę i nawet pielęgniarki dyszały przerażone.
            Nigdy w swoim życiu Jongdae nie widział czegoś takiego.
***
            Niski mężczyzna w średnim wieku, ubrany w niebieski garnitur usiadł na swojej nowej skórzanej kanapie, zaciągając się cygarem. To był długi i okropny dzień, a nawet dłuższy i bardziej okropny tydzień.  Jego kluby były zamykane, nacisk ze strony klientów narastał, a jego pracownicy byli niespokojni. Westchnął. Sprawy nie idą po mojej myśli.
            Jego telefon zadzwonił, odebrał go. Z głębokim pomrukiem w głowie odpowiedział – Znaleźliście je?
            - Nie, proszę pana. Inne gangi też ich nie mają.
            - Wyślij ekipę poszukiwawczą. Przeczesz na wskroś cały Seul. Zniszcz domy, wywołaj chaos, nie obchodzi mnie to. Znajdź je, zanim ja znajdę ciebie.
            - Tak, szefie. – Wyłączył telefon i rzucił go w kąt. Zgasił swoje cygaro, zdjął kurtkę. Cóż za okropny dzień to był dla niego. Poszedł w kierunku swojej sypialni oraz oparł się o drzwi, jego ciało mrowiło w niecierpliwym wyczekiwaniu.
            Jest ktoś, kto na niego czeka. Uśmiechnął się.
          I to jest sposób, w jaki on wykorzystuje wszystkie swoje samotne, stresujące noce.