Lata w Napa Valley są gorące i suche za dnia, ale doskonałe i rześkie w ciągu nocy. To nie jest najpopularniejszy czas na odwiedzanie tego rejonu, ale mnóstwo turystów przewija się tu między czerwcem a sierpniem, a ci z okolicy Zatoki[1] i Południowej Kalifornii lubią zostawać na długie weekendy. Upał rzuca całun zakurzonej żółci na drogi gruntowe oraz na miejscowe winnice, do których prowadzą. Połacie winorośli i drzewek oliwnych rozciągają się po niskich, pofalowanych wzgórzach.
Matka Jongina miała przeczucie, by zakupić
luksusową posesję tuż za Sonomą oraz by mieć syna, którego można by wykorzystać
do kierowania nią podczas letnich przerw. Podczas gdy jego przyjaciele ze
Stanford wyjechali na staż lub podróżowali z plecakiem przez Patagonię, Jongin
bawił się w głównego menadżera dla ludzi wypożyczających prywatne domki na ich
posesji. Nie było to takie złe; wielu gości było przyjaźnie nastawionych, a
niektórzy pochodzili z krajów, które Jongin od lat chciał odwiedzić. Ale
pomiędzy pokazywaniem gościom, jak działa kłódka oraz dostarczaniem dodatkowych
ręczników, nie było wiele do roboty. Jedyny inny kontakt miał z uroczą
sprzątaczką, która wpadała raz na tydzień, aby uprzątnąć ich rustykalną willę w
wiejskim stylu. Ale zawsze kończyła w mniej niż godzinę, ponieważ Jongin był jedynym
domownikiem i dawał radę korzystać tylko z kilku pokoi.
Nie wiedział o osobie, którą jego mama
zatrudniła do pomocy przy pracach na zewnątrz, dopóki ta osoba nie pojawiła się
na jego progu, prosząc Jongina o klucz do trzecich drzwi garażowych.
– Jego mama i ja znamy się od dawna –
powiedziała mama Jongina, kiedy zadzwonił do niej, by upewnić się, że oto
właśnie nie pojawił się seryjny morderca. Obserwował obcego spod drzwi wejściowych,
podczas gdy ten z łatwością operował ich garażem. – Chanyeol pomaga już od
kilku lat. Jego rodzina ma przytulny domek na Wyspie Świętej Heleny.
W jej świecie „przytulny” oznaczało każdy
dom kosztujący mniej niż dwa i pół miliona dolarów.
– Co on tu robi, skoro jego rodzina może
pozwolić sobie na dom na Wyspie Świętej Heleny?
– Nie zadaję pytań, kiedy ktoś proponuje
mi czyszczenie basenu za darmo, kochanie.
– Robi to za darmo?
– Jest tylko rok albo dwa lata starszy
od ciebie. Może się zaprzyjaźnicie.
Jongin nie był zainteresowany
zaprzyjaźnianiem się z chłopakiem od basenu. Patrzył, jak Chanyeol podłącza
szlaucha i szybko cofnął się od drzwi, gdy chłopak podniósł wzrok i przyłapał
go na gapieniu się.
– Jest czarującym młodym mężczyzną. Przydałoby
ci się więcej czarujących przyjaciół.
Jongin wrócił do domu i zastanowił się nad
tym co zrobić na lunch. Ich przesadnie duża lodówka powitała go kartonem jajek,
trzema butelkami piwa Stella i połówką sera brie. – Twierdzisz, że Sehun nie
jest czarujący? – zapytał, rzucając okiem na dwa pudełka po pizzy w śmietniku.
Jeśli zamówi pizzę po raz trzeci w tym tygodniu, dostawca pomyśli, że jest
smutny i samotny. – Powiem mu, że uważasz go za gbura.
Jego mama zaśmiała się lekko i przyjemnie,
jak zwykle. – Nie jedz ciągle sam.– W tle Jongin nagle usłyszał
nowojorski gwar i zastanawiał się, czy jego matka znów wpadła do Hermesa. –
Zaproś Chanyeola, by do ciebie dołączył.
Wolałby nie. – Pomyślę o tym.
Głęboko w zamrażalniku znalazł mrożony
makaron, który miał tylko pół roku. Wyszedł jedynie w połowie spalony. Zjadł go
przed telewizorem, wznawiając maraton Planety Ziemi 2. W momentach ciszy
słyszał, jak krzewy róż jego mamy były podlewane.
+
Chanyeol wpadał w poniedziałki i czwartki.
On i Jongin nie rozmawiali poza wymianą uprzejmych pozdrowień późnym rankiem,
gdy Chanyeol zatrzymywał się po klucze do garażu oraz poza pożegnaniami, kiedy
zwracał je kilka godzin później. Podstawowe zasady przyzwoitości były tym, co
powstrzymywało Jongina przed zostawianiem kluczy pod wycieraczką.
Nie miał pojęcia, jak Chanyeol może
pracować w południowym słońcu. Nie znajdowali się dokładnie w Dolinie Śmierci,
ale cienia nie było zbyt wiele, a nawet skóra Jongina narzekała, kiedy Chanyeol
godzinami przemierzał basen, upewniając się, że pozostanie nieskazitelnie
czysty. W niektóre poranki Jongin przepływał kilka długości, by wysiłek
Chanyeola nie szedł na marne.
Fala gorąca uderzyła w drugim tygodniu
czerwca. Facet od pogody zalecał wszystkim pozostanie wewnątrz budynków z
klimatyzacją. Jongin nie spodziewał się, że Chanyeol się zjawi, ale dzwonek
zadzwonił punktualnie tuż przed tym, jak chłopak miał zjeść płatki na lunch.
Miał klucze w dłoni, ale zawahał się,
wręczając je. – Nie musisz dzisiaj nic robić.
– Wszystko będzie dobrze – odparł Chanyeol
z nieco rozbrajającym uśmiechem. Grzywka wpadła mu do oczu, kiedy schylił się,
by wziąć klucze od Jongina. – Ale dzięki.
Chanyeol spędził przerwę na lunch,
przycinając żywopłot. Na zewnątrz było tak gorąco, że powietrze się wyginało, a
cykady milczały. Alarm po raz kolejny wyskoczył w telefonie Jongina,
ostrzegając go, by nie spędzał za dużo czasu na dworze lub by się nawadniał,
jeśli to nieuniknione. Butelka wody, którą zabrał z lodówki, zdążyła pokryć się
kropelkami wody, zanim zrobił dwa kroki na zewnątrz. Chanyeol był zwrócony do
niego tyłem, ale odwrócił się na dźwięk chłopaka idącego wzdłuż żwirowej
ścieżki.
Jongin podał mu butelkę bez słowa.
Chanyeol spojrzał na nią, a potem na Jongina, ale wziął napój z uśmiechem.
Odkręcił i wyżłopał połowę w kilka sekund. Kropelka wymknęła się, ale zniknęła
niezauważona w strużkach potu na jego szyi.
Żar był duszący i Jongin ledwie mógł
oddychać. Odwrócił się i pomaszerował z powrotem do domu.
– Dzięki! – zawołał za nim Chanyeol.
Podmuch z klimatyzacji był jak nur w zimną
wodę, lecz jego twarz wciąż była ciepła, gdy przypomniał sobie, jak Chanyeolowi
podskakiwało jabłko Adama. Upał mieszał mu w głowie.
+
W następny czwartek dzwonek zadzwonił po
raz drugi niecałe dziesięć minut po przybyciu Chanyeola. Jongin otworzył drzwi
i zobaczył Chanyeola z dłonią przy piersi i koszulką całą zabrudzoną od krwi. Nie
za dobrze znosił widok krwi i natychmiast poczuł, że robi mu się słabo.
– O nie – usłyszał Chanyeola, nagle zaczął
niewyraźnie widzieć. Przełknął wzbierające mdłości i odwrócił się, machając
Chanyeolowi, by wszedł do środka.
Zostawił Chanyeola w kuchni z apteczką i
poszedł położyć się na kanapie, głęboko oddychając. Nie wiedział, jak wiele
czasu minęło, nim Chanyeol odwołał alarm. Jongin powoli usiadł. Chanyeol
wyszedł, by odnieść apteczkę. Nie miał na sobie koszulki. Gdy wrócił,
zniszczony t-shirt trzymał zwinięty w kulkę.
– Jezu – mruknął Jongin pod nosem. Nie
powinien być zaskoczony widokiem kaloryfera na brzuchu Chanyeola. Pasował do
jego ramion, na które Jongin również nie patrzył. A przynajmniej tak sobie
wmawiał.
– Wszystko gra?
Jongin osunął się i przycisnął twarz do
podłokietnika. Sofa obok niego zapadła się, a Chanyeol podał mu szklankę wody.
Jongin wypił ją, a Chanyeol wyciągnął mniejszego niż zazwyczaj Kit Kata. Spojrzał
na batonika zakłopotany.
– Czekolada jest dobra na mdłości –
odezwał się Chanyeol, otwierając batonik dla niego. Jongin w to nie wierzył,
ale i tak zjadł.
Pomogło.
– Co się stało? – spytał Jongin, wskazując
głową na bandaż owinięty wokół dłoni Chanyeola. Jego głos był słaby, ale
niezmienny.
– Przegrałem walkę z jednym z narzędzi
ogrodowych.
– Nie musisz jechać na pogotowie?
Chanyeol puścił mu oczko. – Wszystko
będzie dobrze, wyglądało gorzej, niż jest naprawdę – powiedział i nadal się w
niego wpatrywał. Jongin sprawdził, czy nie wysmarował sobie buzi czekoladą, ale
nic nie znalazł.
– Czemu tak na mnie patrzysz?
Chanyeol oparł głowę na zdrowej ręce. – Bo
miło się na ciebie patrzy.
Nie po raz pierwszy Jongin usłyszał te
słowa. Ale po raz pierwszy usłyszał je od innego chłopaka. Był zbity z tropu,
jeszcze bardziej przez to, jak mało znaczył ten szczegół oraz to, że komplement
wcale nie był taki niemile widziany.
– Dzięki, chyba – odpowiedział. Umiejętność
przyjmowania komplementów była odmienną sprawą.
– Nie ma za co – odrzekł Chanyeol,
wstając. – Wrócę dzisiaj wcześniej. Zrobię wszystko w poniedziałek.
– Nawet ci za to nie płacą. – Wzrok
Jongina był na wysokości brzucha Chanyeola. Chłopak zmusił się do spojrzenia w
górę.
Po cichym, pełnym zadumy pomruku Chanyeol
pochylił się i zadarł brodę Jongina do góry. – Od teraz będę przyjeżdżał dla
towarzystwa, tak sądzę. – Był wystarczająco blisko, by Jongin mógł zobaczyć
pojedyncze rzęsy. Odsunął się nagle jak poparzony, skrępowany naruszeniem
przestrzeni osobistej. Chanyeol nie wyglądał na przejętego i powiedział: – Do zobaczenia
w przyszłym tygodniu.
Jongin zadzwonił do Sehuna po podrzuceniu
więcej papieru toaletowego do pensjonatu w czasie nieobecności lokatorów. Dwie
pary z Francji zatrzymały się na tydzień, jedna z nich przywiozła ze sobą
szczeniaka mieszanki owczarka z labradorem. Jongin nie mógł przestać się z nim
bawić przez dobrą godzinę, gdy meldowali się wczorajszego popołudnia.
– Słyszę, że chłopak od basenu do
ciebie podbija.
– To nie jest chłopak od basenu –
powiedział Jongin, chociaż nie był pewien, dlaczego musiał to sprostować. – I
wydaje mi się, że właśnie to robił.
– Powiedz mu, żeby się odwalił. Powiedz
mamie, żeby powiedziała jego mamie, żeby powiedziała mu, żeby przestał. –
Nic z tego, co mówił Sehun, nigdy nie było pomocne, ale Jongin wciąż miał go w
szybkim wybieraniu.
Jongin przechadzał się wokół
dziesięcioosobowego dębowego stołu, który ani razu nie został użyty do podjęcia
tylu gości. – To nie jest szkodliwe. Nie chcę być wredny.
– Co, podoba ci się to czy coś?
– Dostawanie komplementów jest miłe. On
jest po prostu bardzo otwarty. A ja, jak wiesz, czuję się niezręcznie w takich
sytuacjach.
– W takim razie nie wiem, z czym mam ci
pomóc.
Jongin opadł na jedno z krzeseł i opuścił
głowę na stół z głuchym łomotem. – Nigdy nie powiedziałem, że potrzebuję twojej
pomocy – wymamrotał. – Jesteś moim przyjacielem, dzwonię, żeby podzielić się
wydarzeniami z mojego życia, jak to robią przyjaciele.
– Cóż, to nudne.
Jongin uśmiechnął się. – Teraz może być
twoja kolej. Jak Junmyeon radzi sobie na pustyni?
Junmyeon był chłopakiem Sehuna od dwóch
lat. Ich spotkanie było klasyczną analizą transakcyjną i studenckim banałem.
Sehun zaczął się za nim uganiać tydzień po tym, jak wszedł do laboratorium
biochemicznego, ale Junmyeon kazał mu czekać z randkami aż do zakończenia
semestru. Szczerze, Jongin był dosyć zaskoczony tym, że udało mu się trzymać
Sehuna na dystans przez tak długi czas. Junmyeon otrzymał staż antropologa
sądowego w siedzibie FBI w Los Angeles i zostało mu przydzielone zadanie w
Dolinie Śmierci, gdzie jacyś turyści tydzień temu odkryli kilka szkieletów.
– Podoba mu się, co za maniak. Zabiera
to trochę czasu, bo mogą pracować jedynie wcześnie rano i po zachodzie słońca,
ale niedługo powinien skończyć. Ciągle mu przypominam, żeby smarował się kremem
przeciwsłonecznym, jakbym był jego matką.
– To kochane.
– Cóż, nie będę się z nim bzykał, jeśli
wróci jako gotowany homar.
– To już mniej kochane.
– Sam prosiłeś.
Nie do końca, ale Jongin wiedział, że nie należy
kłócić się z Sehunem o takie rzeczy. – Prześlę ci najnowsze wieści.
– Tylko wtedy, jak zaczniesz pieprzyć tego
chłopaka od basenu.
– Nadal nie interesują mnie faceci.
– To prawda. Gdybym nie zrobił tego za ciebie,
zdecydowanie miałbyś zero w skali Kinseya.
– Do widzenia, Oh Sehun – powiedział
Jongin, rozłączając się i bagatelizując odpowiedź przyjaciela. Gorsze rzeczy
nie zdołały obrazić Sehuna.
Kiedy później tego wieczoru Jongin ułożył
się w łóżku, nie mógł zdecydować się, czy obawiał się, czy też wyczekiwał
poniedziałku.
+
Poniedziałek przyszedł i minął. Chanyeol
zjawił się, podlał ogród, skosił trawnik i odjechał. Bandaż na jego dłoni był
jedynym dowodem na to, że zeszły tydzień się wydarzył. Jongin nie zamierzał o
niczym wspominać, jeśli nie zrobi tego Chanyeol.
We wtorkowy poranek wanna w pensjonacie
przestała odprowadzać wodę. Jako pseudo-właściciel Jongin nie miał pojęcia, jak
cokolwiek naprawić. Szukał hydraulików w okolicy, gdy natknął się na numer
Chanyeola przyklejony na lodówce. Nie było powodu, który gwarantowałby, że
Chanyeol będzie wiedział co robić, ale Jongin miał przeczucie i do niego
napisał.
Chanyeol odpowiedział, że będzie za
godzinę. Plus uśmiechnięta buźka.
Jongin spotkał się z nim na końcu długiego
podjazdu prowadzącego do pensjonatu. Chanyeol wysiadł ze swojego czerwonego,
typowego dla Kalifornii hybrydowego SUV-a, mając na sobie czarny podkoszulek
bez rękawów, białe szorty i klapki. Baseballową czapkę z logo Warriors miał
założoną daszkiem do tyłu, a Aviatory zakrywały połowę jego twarzy. Stanowił
najlepszy przykład kalifornijskiego chłopca.
– Dzięki, że wpadłeś – odezwał się Jongin,
wpuszczając ich do domu.
Chanyeol położył dłoń na ramieniu Jongina
i pozwolił, by zsunęła się wzdłuż jego pleców. – I tak szukałem czegoś, czym
mógłbym się dzisiaj zająć. – Jeśli spostrzegł, że Jongin spiął się na ułamek
sekundy, nie wspomniał o tym ani słowem.
Jongin pokazał mu łazienkę i wannę, której
dno było teraz pokryte osadem z mydła.
– Wygląda niegroźnie – zauważył Chanyeol,
wzruszając ramionami. – Będę potrzebował przepychacza i śrubokręta.
Jongin poszedł do głównego domu i przyniósł
oba.
– Jak radzisz sobie z obrzydlistwami? –
zapytał Chanyeol. Jongin się skrzywił, a Chanyeol się zaśmiał. – Możesz więc
poczekać na zewnątrz. To nie potrwa długo.
Jongin w salonie zajął się grą na swojej
komórce. Piętnaście minut później usłyszał odkręcanie i zakręcanie wody. Wkrótce
pojawił się Chanyeol.
– Zrobione – powiedział, marszcząc nos. –
Wystarczająco dużo włosów utknęło w odpływie, by przypominać małego gryzonia.
Jongin prawie się zakrztusił. Wstał bez
słowa i opuścił pensjonat, wnioskując, że Chanyeol będzie wiedział, że ma pójść
za nim. Będąc już w głównym domu, dał Chanyeolowi znać, by zostawił narzędzia w
łazience na dole i skierował się do kuchni. Przez weekend uzupełnił zapasy piwa
Stella. Wyjął teraz dwie butelki, otwierając je, i bez słowa wręczył jedną Chanyeolowi,
kiedy ten wszedł do pomieszczenia.
– Lubisz dawać mi napoje bez pytania –
odezwał się Chanyeol, lecz wziął butelkę i ulokował się na barowym stołku
naprzeciw Jongina.
– Nie bierzesz kasy – rzekł Jongin, a
Chanyeol skinął butelką, jakby chciał powiedzieć „punkt dla ciebie”.
Obaj wpatrywali się w ciągnące się od
sufitu do podłogi okno z wyglądem na basen i ogród za domem. Dom usytuowany był
na pagórku i zapewniał im imponujący panoramiczny widok na Sonomę i Napa. Gdy
przemknął lekki wietrzyk, drzewa ugięły się łagodną falą, a promienie słońca
zamigotały pomiędzy liśćmi na ścianach domu.
– Głodny? – spytał Chanyeol po dobrych
pięciu minutach ciszy. Ku własnemu zaskoczeniu, nie uznał jej za niewygodną.
Jak na zawołanie, brzuch Jongina
zaburczał. – Nie mam wiele w lodówce. Może być pizza?
– Nie zadaję się z ludźmi, którym nie
odpowiada pizza.
Zamówili bardzo dużą pepperoni z
dodatkowym serem. Chanyeol wydał z siebie nieprzyzwoity dźwięk, gdy przyjechała.
Pozbyli się połowy w pięć minut, nim Jongin przestał być na tyle głodny, by móc
prowadzić konwersację.
– Dlaczego robisz to wszystko za darmo?
Chanyeol zachichotał i wzruszył ramionami.
– To coś do roboty na lato – odparł, ocierając tłuszcz z ust papierowym
ręcznikiem. – No i nasze mamy się znają, a to nie tak, że brakuje mi kasy,
jeśli naprawdę jej potrzebuję. – Zdjął czapkę i zmierzwił sobie grzywkę, a
później znów założył czapkę. – Wydaje mi się, że to sposób moich rodziców, bym
nie dorastał zbyt rozpieszczony ani zarozumiały, jak inne bogate dzieciaki.
Jongin rozumiał. Pomimo wszystkich ładnych
rzeczy, które jego mama lubiła kupować, zawsze pamiętała, by ostro krytykować
go, gdy lekceważąco odnosił się do tych, którzy mieli mniej szczęścia. Teraz
był za to mniej lub bardziej wdzięczny, ale gdy dorastał w takich warunkach,
czuł, jakby matka chciała oddzielić go od przyjaciół – większość z nich, zdawał
sobie teraz sprawę, nie jest warta tej znajomości, ale trzyma ich w pobliżu, by
wykorzystać ich do współpracy, jak już ukończy studia.
– Ty też nic nie dostajesz za to, że tu
siedzisz, prawda? – odezwał się Chanyeol, biorąc kolejny kawałek pizzy.
Przechylił głowę na bok i złapał w usta duży kawał sera, zanim ten się zsunął.
To było naprawdę nieatrakcyjne.
– Taak i szaleńczo się nudzę.
Chanyeol uśmiechnął się szeroko, mrużąc
kąciki oczu. – Właśnie dlatego teraz masz mnie – powiedział, celując palcem
wskazującym w Jongina i kląskając językiem.
Zazwyczaj Jongin nie otwierał się przed
ludźmi wystarczająco szybko, by już po kilku spotkaniach żartować. Ale coś w
wygodnej pewności siebie, z jaką zachowywał się Chanyeol, udzielało się również
jemu.
– Jeszcze nie zapadł wyrok w sprawie, czy
wyleczyłeś moją nudę – odpowiedział Jongin, posyłając mu czujne spojrzenie.
Chanyeol przyjął to bez mrugnięcia okiem i otoczył Jongina ramieniem.
– Będę ciężko pracować, żeby to udowodnić.
Brzmiał poważnie, ale najwyraźniej Chanyeol
był również jedną z tych osób, które dogadywały się ze wszystkimi i zawsze dokładnie
wiedziały co powiedzieć. Jongin nie zajmował się dalej tym tematem. Nic się za
tym nie kryło, chociaż zastanawiał się, dlaczego to w ogóle ważne, czy Chanyeol
szczerze chce, by Jongin go lubił.
Chanyeol odjechał późnym popołudniem.
Zanim wyszedł, przystanął obok otwartych drzwi swojego auta i zawołał: – Czy
możemy już do siebie pisać, czy nadal powinienem czekać, aż wykonasz pierwszy
krok?
Jongin zamilkł, naprawdę nie wiedząc, co
chce odpowiedzieć. – Jasne – wypalił ostatecznie i przedwcześnie uciął rozmowę,
zamykając drzwi wejściowe.
Przez okno widział, jak Chanyeol się
śmieje i mamrocze coś do siebie, wsiadając do auta. Nie zaczekał, by popatrzeć,
jak odjeżdża.
+
Jongin wahał się, czy zaprosić Chanyeola,
by został w czwartek. Chanyeol podjął decyzję za niego, kiedy pokazał się z
czterema siatkami zakupów. Jego koszulka znów nie miała rękawów.
– Nie wiedziałem, co lubisz, więc wybrałem
podstawowe składniki – powiedział Chanyeol z głową w lodówce. Z tego, co Jongin
mógł powiedzieć, podstawowe składniki oznaczały dużo mięsa i pizzę. – Grill
działa, prawda?
Jongin nigdy go nie używał, ale
odpowiedział: – Tak sądzę.
– Świetnie. – Chanyeol uprzątnął puste
siatki i przycisnął dłoń do piersi Jongina, przechodząc obok niego. – Robimy
dzisiaj burgery.
Słowa „Nie zapraszałem cię na wieczór” tańczyły
na końcu języka Jongina, ale Chanyeol już sobie poszedł, a on i tak nie miał
tego na myśli.
Pod koniec czerwca słońce nie zaczyna
zachodzić aż do wieczora. Chanyeol znów miał Aviatory, kiedy obsługiwał grilla,
leniwie tańcząc do jakiejś letniej playlisty płynącej z jego telefonu. Nie był
zbyt dobry, ale przynajmniej poruszał się w rytmie. Jongin podszedł i postawił
butelkę przypadkowego belgijskiego piwa, które wybrał wcześniej, podczas gdy
Chanyeol krążył wokół basenu z cedzidłem. Chanyeol podziękował, stukając ich
butelkami o siebie, zanim pociągnął łyk.
– Średnio wysmażony? – zapytał Chanyeol,
wskazując na Jongina łopatką do przewracania burgerów.
– Średnio wysmażony.
– Burgerowi bliźniacy!
Jongin przewrócił oczami i podszedł do
stołu na zewnątrz, rozkładając się na jednej z długich ławek. Zamknął oczy i
pozwolił ciepłu z wypieczonej na słońcu ławce rozluźnić jego mięśnie. Słyszał
skwierczenie grilla i nucenie Chanyeola do kolejnej piosenki z playlisty. Jeśli
się skupił, mógł również usłyszeć wietrzyk pomiędzy drzewami i ptaki lądujące i
wzbijające się w powietrze pośród gałęzi.
Kroki Chanyeola zbliżały się, jego klapki
przecinały taras. Ustawił dwa talerze na blacie stołu. Jongin oczekiwał, że coś
powie, ale milczał. Kiedy Jongin otworzył oczy, Chanyeol stał nad nim z luźno
skrzyżowanymi rękami i łagodnym uśmiechem na twarzy.
Trwali tak, patrząc na siebie. Jongin nie
wiedział, dlaczego nic nie powiedział. Nie wiedział, dlaczego jego serce
odrobinę przyspieszyło. Tak naprawdę nie patrzył na Chanyeola, ale na swoje
odbicie w jego okularach. Playlista przeskoczyła do następnej piosenki i jakby
ktoś nacisnął przełącznik, uśmiech Chanyeola się rozjaśnił, a on pochylił się,
aby poklepać Jongina po kolanie.
– Jedzenie gotowe.
Jedli, siedząc obok siebie i gawędząc.
Jongin opowiedział mu o grupie czterech dziewczyn z Hiszpanii, które miały
przyjechać za kilka dni.
– Są atrakcyjne? – odezwał się, otwierając
duże opakowanie chipsów, którymi mieli się podzielić.
Jongin wyciągnął telefon i pokazał
Chanyeolowi zdjęcie profilowe dziewczyny, która zrobiła rezerwację.
– Cholera, wygląda jak modelka – odparł
Chanyeol, przybliżając jej twarz. – A co jeśli wszystkie są modelkami?
Jongin wepchnął sobie nieco chipsów do
ust. – Będziesz próbował je poderwać? – zapytał. – Przyjeżdżają na wakacje,
zachowuj się trochę.
Chanyeol potrząsnął głową. – Nie mój typ –
powiedział, oddając Jonginowi telefon. – Mówię tylko, że fajnie by było, gdyby
tu przyjechały, zaprzyjaźniłbyś się z nimi i mógł powiedzieć, że przyjaźnisz
się z kimś sławnym.
– Czy to naprawdę jest twoje uzasadnienie?
Chanyeol wzruszył ramionami. – Jestem
prostym człowiekiem.
– Mama mówi, że chodzisz do Berkeley.
– Tak. – Chanyeol wyjął z kieszeni smycz,
na której wyraźnie powtarzało się UC BERKELEY.
Jongin spojrzał na niego podejrzliwie. – Jaki
wydział?
– Haas[2].
Jongin jęknął i zakrył twarz. –
Oczywiście.
Chanyeol zaśmiał się. – Co to znaczy? Jaki
jest twój główny kierunek[3], w takim razie?
– Nie chcę ci mówić. Nie zasługujesz na
to.
– To dyskryminacja wobec kierunku biznesu
– odrzekł Chanyeol. Nadal wydawał się niezwykle rozbawiony. – Na jaki
uniwersytet w ogóle chodzisz?
– Stanford – wymamrotał Jongin w swoją
dłoń, nie-tak-dyskretnie patrząc na Chanyeola, by zobaczyć jego reakcję.
Chanyeol odchylił się nieco, przykładając
dłoń do piersi. – Dobra, panie mądralo.
Jongin pchnął Chanyeola w ramię,
sprawiając, że chłopak znów się zaśmiał i przesunął się, by się nie przewrócić.
– Zamknij się.
– Ale tak na poważnie, jaka jest twoja
specjalizacja? – spytał Chanyeol, po czym wyciągnął rękę, aby go powstrzymać. –
Przepraszam, dwie specjalizacje. Byłbyś karygodnym Azjatą, gdybyś nie studiował
dwóch kierunków.
Jongin przewrócił oczami, lecz nie mógł
kłócić się z logiką Chanyeola. – Literatura porównawcza i komunikacja, jasne? –
powiedział, z wyprzedzeniem rzucając w Chanyeola chipsem.
Oczy Chanyeola tak po prostu rozświetliły
się jak domy w weekend po Święcie Dziękczynienia. Jongin nie umiał stwierdzić,
czy zaraz zostanie wyśmiany, czy też Chanyeol jest autentycznie podekscytowany,
chociaż to drugie nie miało sensu. – O mój Boże – zawołał Chanyeol, zakrywając
usta dłońmi.
– Co?
Chanyeol położył dłonie na ramionach
Jongina, pochylając się z szeroko otwartymi oczami. – To urocze – powiedział,
przygryzając wargę. – Teraz chcę cię ubierać w eleganckie sweterki i te okrągłe
okulary w drucianej oprawie. No i może beret do tego.
Jongin wlepił w niego wzrok.
– Będziesz mi recytował poezję?
– Spierdalaj – odparł Jongin, ale wzbierał
w nim śmiech. – Jesteś popieprzony.
Jak posprzątali, przez ułamek sekundy
Jongin pomyślał o wyjęciu butelki wina i zapytaniu, czy Chanyeol chce zostać
jeszcze dłużej. Słońce zaczynało wślizgiwać się za horyzont, a Jongin czuł się
niezwykle towarzyski. Już miał się odezwać, gdy Chanyeol skończył skrobać grilla,
lecz wtedy chłopak przeciągnął się i ziewnął.
– Cholera, starzeję się – odezwał się
Chanyeol, wzdychając.
– Czy to twoja pora do spania?
– O, tak – powiedział Chanyeol,
spoglądając na zegarek. – Wkrótce zrobi się ciemno, więc powinienem się już
zbierać.
Przeszli podwórko dookoła do miejsca,
gdzie Chanyeol zaparkował. Chanyeol już wsiadł i zapinał pas, kiedy Jongin
podszedł do otwartej szyby.
– Zanim przyjadą tu hiszpańskie modelki –
rzekł, stukając lekko palcem w szkło. – Chcesz wpaść w weekend?
– Zapraszasz mnie na wspólną zabawę[4]?
– Anuluję moje zaproszenie.
Chanyeol wyszczerzył się. – Za późno, już
wiem, gdzie mieszkasz. Odwołam wszystkie spotkania.
Jongin nadal stał na zewnątrz, kiedy
Chanyeol odjechał. Jedno odkryte ramię Chanyeola było wywieszone przez okno,
zachodzące słońce pogłębiało opaleniznę, którą nabył przez ostatnie tygodnie.
Zanim skręcił za rogiem, podniósł rękę machając nieznacznie, a Jongin odmachał,
nim w ogóle zdał sobie sprawę z tego, co robi.
Gdy odgłos samochodu Chanyeola zniknął,
Jongin wyciągnął swój telefon. Jego palce zawisły nad klawiaturą w niepewności.
20:12 jongin: jak
dowiedzieć się, czy nie jestem 0[5]
20:13 sehun: oooooooooooooomójbożeeeeeeeee
+
Słońce ledwie wzeszło, kiedy telefon
Jongina zaczął bez przerwy dzwonić. Dotknął go i zobaczył, że Sehun chce
przeprowadzić wideorozmowę. Odebrał i pozwolił, by telefon leżał na łóżku z
aparatem wycelowanym w sufit.
– Wiesz, która jest godzina? – zrzędził,
na powrót przyciskając twarz do poduszki.
– Sorry, różnica czasu. – Sehun
wyjechał na miesiąc do Seulu i wciąż zapominał, że Korea Południowa i Stany
znajdują się na przeciwnych półkulach. W takich chwilach Jongin zastanawiał
się, jakim cudem Sehunowi udało się dostać na Stanford. – Nieważne. Co się,
do cholery, stało? Nie ma mnie w kraju zaledwie tydzień.
– Nic się nie stało.
– Jak rozmawialiśmy ostatnim razem,
mówiłeś, że chłopak od basenu do ciebie podbija, a teraz nagle wysyłasz
wiadomość, że lubisz penisy.
Jongin znalazł siłę, by wyłączyć aparat. –
To nie jest w stu procentach to, co napisałem.
– Spójrz mi w twarz i powiedz to.
Zawodząc, Jongin przesunął telefon, aż
znalazł się kilka centymetrów od jego twarzy i nacisnął z boku. Jego prawe oko
i nos wypełniły większość ekranu. – Nie napisałem ci, że nagle lubię penisy.
– Może nie dosłownie – powiedział
Sehun. Jongin zmrużył oczy na kilka sekund, zanim połapał się, że Sehun jest w
McDonald’s. – Ale w przenośni powiedziałeś właśnie to.
Jongin potarł twarz. – Słuchaj, która jest
u ciebie godzina?
– Dziewiąta.
– Zakładam, że z racji, iż jest piątek,
będziesz przez chwilę na nogach. Czy mogę pospać jeszcze kilka godzin, nim
pozwolę ci mnie przesłuchać?
– Ugh, dobra. Dwie godziny.
Jongin szczęśliwie zakończył rozmowę i
zarzucił sobie kołdrę na głowę.
+
Jonginowi udało się przespać jeszcze tylko
godzinę. Zdecydował się wyjść pobiegać, by oczyścić myśli i przygotować się na
lawinę pytań dotyczących jego orientacji. Prawdopodobnie najlepiej byłoby
najpierw znaleźć jakieś odpowiedzi, więc wsunął do uszu słuchawki i wyruszył na
szlak niedaleko drogi.
To nie tak, że w pewnym momencie wczorajszego
wieczoru Jongin czynnie zdecydował, że czuje fizyczny pociąg do Chanyeola. Ale
emocjonalnie, przypuszczał, było coś, co Jongina przyciągało. Sehun był jego
współlokatorem podczas pierwszego roku studiów, a jednak dwa miesiące zajęło mu
pełne przyzwyczajenie się do niego i aż pół roku, nim tak naprawdę dzielił się
z Sehunem swoim życiem prywatnym.
Ale Chanyeol sprawiał, że wszystko było
łatwe, chociaż Jongin nie potrafił wskazać dlaczego. Może to poufałość, z jaką
traktował go Chanyeol, jakby znali się od lat, a nie od kilku tygodni. Jongin
rzadko był tym, który zapraszał innych, ale wczoraj chciał to zrobić dwa razy.
I nie potrafił z pewnością stwierdzić, czy
jest to zauroczenie czy po prostu lubi spędzać czas z tym chłopakiem. Mógł już
jednak usłyszeć głos Sehuna: Wyobraź sobie, że się bzykacie. I co? A to
nie było pytanie, któremu Jongin był gotów stawić czoła. Jasne, był otwarty na
wiele rzeczy, dzięki uprzejmości Sehuna, który nie posiadał żadnych hamulców,
jednak samopoznanie było inną dziedziną.
Dotarł
do grzbietu w najwyższym miejscu ścieżki i zrobił przerwę na pustej ławce. Dał
sobie chwilę na zastanowienie się, jakie pytanie jest gotów skonfrontować. Wrócił
myślami do poprzedniego wieczoru, kiedy Chanyeol go obserwował i zastanowił
się, czy jego serce biło szybko, jakby na coś czekał. Chociaż nie był pewien na
co.
Czy chciał, żeby… Jeśli Chanyeol by to
zrobił, czy miałby…
Jongin potrząsnął głową i wstał,
rozciągnął nogi, zanim ruszył w drogę powrotną. Sehun miał wkrótce znów do
niego zadzwonić i chciał zdążyć wziąć prysznic, nim chłopak zrobi mu wykład i
podda godzinnej psychoanalizie.
+
– Powiedz mi wszystko, nie opuść
żadnego szczegółu, nieważne, jak błahy ci się wydaje.
Jongin skończył suszyć włosy i wrzucił
ręcznik do kosza na pranie. Telefon stał oparty o szafkę, a chłopak patrzył,
jak Sehun wygładza maseczkę na twarzy. Związał grzywkę na czubku głowy, przez
co wyglądała jak młody pęd. – Mówiłem poważnie, nic się nie stało. Zrobił
burgery, bo pewnie myślał, że byłem smutny i żałosny, skoro przez cały czas
zamawiałem dla siebie pizzę. I rozmawialiśmy.
– Przytocz mi dokładnie waszą rozmowę.
Jongin przewrócił oczami. – Śmiałem się z
niego, bo studiuje biznes, a on drażnił się ze mną, bo studiuję literaturę
porównawczą – powiedział, wzruszając ramionami. – Zanim wyszedł, zaprosiłem go
po raz kolejny, na ten weekend.
Sehun pokręcił głową. – Nie, nie tego
oczekuję. Coś, co sprawiło, że wysłałeś mi tamtą wiadomość. Co to było?
Jongin westchnął i wsunął dłonie we włosy,
łokcie oparł na szafce. – Nie wiem. Wydaje mi się, że wcale nie miałem tego na
myśli.
– Wiesz i celowo tego unikasz.
Jongin położył głowę na rękach i wydał z
siebie dźwięk pełen frustracji, głównie dlatego, że Sehun uderzał dokładnie
tam, gdzie należało. – Zdarzają się momenty – odezwał się, siadając i
bezmyślnie gestykulując w powietrzu – kiedy po prostu zbliża się do mnie. Nie wiem,
co to ma znaczyć, jeśli w ogóle coś znaczy.
– Zdefiniuj tę bliskość.
– Czasami robi to fizycznie – powiedział
Jongin, wzruszając ramionami. – Głównie fizycznie, tak o. Narusza cudzą
przestrzeń osobistą. Ale nie przeszkadza mi to?
Sehun zrobił minę, przynajmniej na tyle, na
ile mógł pod maseczką. – Wkraczanie w twoją przestrzeń osobistą zawsze ci
przeszkadza.
– Wiem!
– Nadal jednak nie widzę sensu w tym,
że ktoś przedostający się przez twoją kolczastą obronę sprawia, że zastanawiasz
się nad swoją orientacją.
Jongin potarł policzek, zastanawiając się,
jak wiele powinien powiedzieć. – Nie wiem, jest… atrakcyjny – odrzekł, na
moment wyglądając na zewnątrz. – Ale cały czas uważam, że Junmyeon jest
atrakcyjny, a on nie sprawia, że czuję cokolwiek.
Usta Sehuna rozciągnęły się w
nierozbawioną wąską linię. – Dobrze wiedzieć.
– Myślę, że to tylko
klaustrofobia[6].
To ma sens, bo istnieje limit czasu, który mogę spędzić sam.
Sehun zdjął maskę i odrzucił ją na bok. – Cóż,
zróbmy test – powiedział, poklepując swoją twarz. – Wyobraź sobie, że go
całujesz.
No i masz. To dosyć nudne, biorąc pod
uwagę, jak obcesowy Sehun był w przeszłości, ale Jongin i tak nie był
przygotowany na coś takiego. – Nie rozumiem, jak miałoby to pomóc.
– Pocałowałbyś go? Proszę, odpowiedz na
pytanie.
Jongin potarł skronie. Wyobraził sobie
wczorajszy dzień i łatwość z jaką on i Chanyeol droczyli się, jak Chanyeol się
uśmiechał i jak na spokojnie poradził sobie ze zniewagą Jongina. Przypomniał
sobie, jak blisko niego znajdowała się twarz Chanyeola i wyobraził sobie, że
dystans między nimi się zmniejsza. Zapomniał o tym, że się odsunął.
– Kurwa – mruknął Jongin i przycisnął
sobie dłonie do oczu. – Skurwiel.
– Potraktuję to jako zdecydowane tak.
+
Jedyną rzeczą, która powstrzymywała
Jongina przed odwołaniem Chanyeola w sobotę, było to, że musiałby wyjaśnić,
dlaczego chce to zrobić. Nie miał dobrych wymówek, zresztą Chanyeol i tak
niechybnie pojawiłby się w poniedziałek. Więc kiedy Chanyeol spytał, czy
czwarta popołudniu mu pasuje, Jongin przytaknął. Najpierw jednak wpatrywał się
wiadomość przez dobre dwadzieścia minut.
Po tym, jak pozwolił sobie pomyśleć o
pocałowaniu Chanyeola raz, ani na chwilę nie mógł przestać o tym myśleć. Nie
sam fakt, że chciał pocałować chłopaka, był wstrząsający. No dobra, może w
trzydziestu procentach był. Panikował jednak głównie dlatego, że w ogóle chciał
być z kimś w sensie romantycznym, znając tę osobę przez zaledwie trzy tygodnie.
Dwa, jeśli odliczyć tydzień, w którym on i Chanyeol ani razu nie rozmawiali.
– Tylko dlatego, że całą wieczność trwało,
zanim ty i Krystal przeszliście od przyjaźni do randkowania, nie możesz
zakładać, że z każdą poznaną osobą tak będzie –
powiedział Sehun. – Wiedziałem, że lubię Junmyeona, jak tylko zobaczyłem tył
jego głowy.
Ale Jongin to nie Sehun. Siedział za
Krystal na zajęciach z Literatury Dehumanizacji przez półtora miesiąca,
nim zamienili ze sobą choćby dwa słowa, a zanim zaprosił ją na randkę, nadszedł
czas egzaminów końcowych. Ale kiedy już zaczęli się umawiać, wpadł mocno, a ich
zerwanie sprzed roku nadal nawiedzało go w dni, w których jego bank
emocjonalnej energii działał na najniższych obrotach. Nie było wtedy nic, co
mogłoby odciągnąć go od próby rozwikłania kiedy i dlaczego wszystko między nimi
się rozpadło.
Chanyeol znów zjawił się z zakupami, tym
razem jednak miał tylko jedną torbę i butelkę Pinot noir z winiarni, którą
Jongin kojarzył z okolicy. Musieli wypić to tego wieczoru, ponieważ w domu
roiło się już od tylu butelek, że nie powinien gromadzić więcej.
– Moja mama nie zatrudniła cię do bycia
moim osobistym kucharzem – odezwał się Jongin, wkładając wino do chłodziarki,
by nabrało właściwej temperatury na później.
– Technicznie, twoja mama do niczego mnie
nie zatrudniała – odpowiedział Chanyeol. – Zgłosiłem się na ochotnika, żeby
zająć się pracami na zewnątrz, a teraz cię karmię, żebyś nie zaczął kolejnego
roku akademickiego ze szkorbutem.
Jongin parsknął cicho. – Sam doskonale się
o siebie troszczę.
– Uznałbym to bardziej za ledwie znośne.
– Wpadasz gotować wszystkim, których
znasz?
Chanyeol mruknął i potrząsnął głową. –
Ostatnio tylko tobie.
Jongin naprawdę myślał, że odpowiedź
będzie inna. Nie wiedział, jak poradzić sobie z zainteresowaniem, więc odchrząknął
i powiedział: – Przestań mieć obsesję na moim punkcie.
Uśmiech Chanyeola, jak zwykle, dosięgnął
jego oczu i rozjaśnił całą jego twarz.
+
Było za wcześnie, by jeść, więc
odfajkowali bycie typowymi chłopakami z college’u i grali w gry wideo, by zabić
trochę czasu. Przez kilka godzin jedynymi dźwiękami w domu były ich głośne
odgłosy paniki, gdy grali w Overwatch.
– Chyba złapał mnie skurcz w ręce –
powiedział Chanyeol, potrząsając z boku ręką kilka razy, kiedy wracali do
kuchni.
– Dobra, staruszku.
– Zamknij się i wypad z mojego trawnika[7].
Jongin usiadł przy wyspie kuchennej i opadł
leniwie na blat, obserwując, jak Chanyeol porusza się po kuchni. Od czasu do
czasu wskazywał na różne szafki, kiedy chłopak szukał czegoś konkretnego.
– Ile masz lat tak w ogóle? – odezwał się,
gdy Chanyeol ścierał na tarce górę sera do miski.
– Dwadzieścia dwa.
– Jesteś super seniorem[8]?
Chanyeol zaśmiał się i potrząsnął głową. –
Zrobiłem sobie rok przerwy po liceum. – Wziął kilka jajek, jedną ręką rozbił je
do drugiej miski.
– Było warto? – zapytał Jongin, opierając
brodę na blacie.
Chanyeol zaczął kroić jakąś wędlinę,
której Jongin nie rozpoznawał. – Tak, opłaciło się. W ostatniej klasie utknąłem
z dostawaniem się do dobrych szkół, więc uznałem, że jeśli szkoła biznesowa to
coś, czego naprawdę chcę, to po roku wciąż będę tego chciał.
– Co robiłeś?
Chanyeol chwycił patelnię z wieszaka u
sufitu i rozgrzał odrobinę oliwy. – Większą część roku spędziłem w Tajlandii.
Rozdzieliłem sobie czas na nauczanie angielskiego w szkole podstawowej i pomoc
w ochronie środowiska morskiego. Jestem licencjonowanym nurkiem, jakbyś
jakiegoś potrzebował.
– Ambitnie – mruknął Jongin, ale
wewnętrznie był pod wrażeniem i czuł zafrasowanie tym, jak wszechstronny był
Chanyeol.
Woda w garnku, którą Chanyeol wcześniej
postawił na kuchence, zaczęła wrzeć. Wrzucił do niej dwie garści spaghetti,
później zaczął podsmażać mięso. W ciągu kilku sekund cała kuchnia pachniała jak
smacznie gotowany tłuszcz i żołądek Jongina zaburczał. Obserwowanie, jak
Chanyeol gotuje, było nieco hipnotyzujące. Jongin nigdy nie uznałby go za
kogoś, kto orientuje się w kuchni, ale Chanyeol wydawał się obeznany, stojąc
przed kuchenką. Jego ruchy były zorganizowane i spokojne i nawet robił tę
wymyślą rzecz, gdzie podrzucał i przewracał jedzenie na patelni.
Kilka minut później parujący talerz
spaghetti alla carbonara stanął przed Jonginem. W tamtym momencie chłopak był
niezaprzeczalnie zachwycony.
Wyraził to przez wgapianie się w jedzenie.
Powiedział: – Co, do kurwy, czy ty jesteś w ogóle prawdziwy?
Chanyeol wyglądał na szczerze
zmartwionego. – Nie podoba ci się? – spytał, przyglądając się twarzy Jongina. –
Cholera, nie jesteś na nic uczulony, prawda? Chociaż, widziałem, jak jesz ser i
mięso…
– Nie, nie – odparł szybko Jongin. –
Chodziło mi tylko o to, że to naprawdę robi wrażenie. Gdzie nauczyłeś się tak
gotować?
Chanyeol odstawił teatrzyk, wydając z
siebie westchnienie ulgi. – Moja mama posiada azjatycko-włoską restaurację w
Daly City – powiedział, sprzątając miejsce pracy. Włożył wszystko do zlewu, by
odmokło. – Przez lata podłapałem kilka rzeczy.
Jongin podniósł widelec, gotowy wcisnąć go
w jedzenie, kiedy Chanyeol spanikowanym głosem zawołał: „Zaczekaj!”, po czym
podszedł do chłodziarki po wino.
– Nie możemy o tym zapomnieć – powiedział
Chanyeol, wyciągając wino, które przyniósł. Odkorkował butelkę i nalał im obu
po kieliszku. – 2013 powinien być naprawdę dobrym rocznikiem, ale mówiąc
szczerze, każde wino jest dla mnie takie samo.
Jongin przysunął butelkę do siebie. – To
partia z 2014.
Chanyeol wskoczył na krzesło obok Jongina.
– Jak mówiłem, wszystkie wina są dla mnie takie same.
– Jesteś dupkiem – powiedział Jongin bez
zgryźliwości. Nawinął trochę makaronu na swój widelec i zjadł za jednym kęsem.
I musiał się fizycznie powstrzymać, by nie
jęknąć przez to, jak dobre było jedzenie. Odwrócił nieznacznie głowę od
Chanyeola. Nie mógł okazać słabości.
– I jak? Nie jestem pewien, czy nie
przesadziłem z Romano[9].
– Jadalne – odparł Jongin, wzruszając
ramionami, chociaż już wpychał sobie więcej do buzi.
Uśmiech Chanyeola był znaczący. – To mi
wystarczy.
Jedli głównie w ciszy, choć Jongin nie
skupiał się na wielu rzeczach, poza wyczyszczeniem swojego talerza. Wiedział,
że Chanyeol przez cały czas na niego patrzy. Jego ciało naturalnie zwracało się
w stronę Jongina za każdym razem, kiedy brał łyk wina. A to, irytująco, również
było dobre, a Jongin raczej nie był wielkim fanem wina.
Gdyby były jeszcze świeczki, róża na
środku stołu i muzyka klasyczna w tle, niezaprzeczalnie byłaby to randka.
Jongin nie powiedział tego na głos, ponieważ Chanyeol mógł się zgodzić albo
gorzej, mógł obrócić to w żart.
Jongin zgłosił się do zmywania, którym tak
naprawdę było spłukanie resztek i załadowanie zmywarki. Tuż przed tym zaczął
drugi kieliszek wina, co oznaczało, że było w nim wystarczająco dużo alkoholu,
by wszystko go bawiło i uszczęśliwiało. Wcisnął przycisk rozpoczęcia cyklu i
klasnął w dłonie, kiedy urządzenie zapiszczało twierdząco.
– Tak bardzo cieszysz się z powodu
zmywarki?
Jongin odwrócił się, by ujrzeć Chanyeola
obserwującego go z pełnym rozbawienia uśmiechem. – Oczywiście – odparł,
przyciskając sobie dłonie do policzków. Robiły się ciepłe. – To oznacza, że nie
muszę zmywać.
– Jesteś uroczy – powiedział Chanyeol.
Wręczył Jonginowi jego kieliszek i wziął swój własny oraz butelkę. – Chodź, na
zewnątrz jest przyjemnie.
– Mieszkamy w Californii, na zewnątrz
zawsze jest przyjemnie – odpowiedział Jongin, ale i tak poszedł za Chanyeolem
na taras.
Było tam wystarczająco dużo miejsca do
siedzenia, by pomieścić dziesięć osób, a stół na środku miał wbudowane
palenisko zakryte szybą. Chanyeol ulokował się na sofie dla dwojga, a Jongin
stał w miejscu, próbując zdecydować, gdzie powinien usiąść.
– Co robisz? – spytał Chanyeol, poklepując
miejsce obok siebie. – Siadaj.
Maleńka, wciąż trzeźwa część umysłu
Jongina mówiła, że to niebezpieczne. Ale tej większej, wstawionej części
podobało się to bez żadnych wątpliwości. Zwinął się w kłębek po drugiej stronie
i podciągnął stopy, opierając kieliszek z winem o kolana. Czekał, aż Chanyeol
się odezwie, bo Chanyeol był dobry w prowadzeniu rozmowy i to właśnie on
wyciągnął tu Jongina.
Ale Chanyeol tylko na niego patrzył. Tak,
jak robił to cały wieczór. Znów zwrócił ciało w stronę Jongina, jedną nogę
trzymał na sofie, policzek oparł o dłoń. To wprawiało Jongina w zakłopotanie.
– Co? – spytał Jongin, nie będąc w stanie
znieść ciszy.
Uśmiechając się, Chanyeol pokręcił głową.
– Tylko na ciebie patrzę – odparł. – Wino czyni cię interesującym.
– Nie wiem, co to znaczy.
– Nic – odrzekł Chanyeol i lekko uderzył
Jongina w goleń. – Powiedz mi coś.
– Niby co?
– Dlaczego wybrałeś literaturę?
To było zbyt trudne pytanie jak na niezbyt
trzeźwy stan, w jakim się znajdował. Jongin zmarszczył twarz w zamyśleniu. –
Tak naprawdę nie mam pojęcia – zdecydował, układając brodę w małej dolince
między kolanami. – Lubię uczyć się o ludziach poprzez ich dzieła. To intymne,
ale nie wścibskie. Ludzie opuszczają gardę i pokazują ci wszystko, czasami
najbrzydsze części siebie. Ale te same rzeczy mogą być najpiękniejsze. –
Wzruszył ramionami i przygryzł wargę. – Nie wiem, czy cokolwiek z tego miało
sens. To było naprawdę kiepskie, co?
Chanyeol potrząsnął głową. – To było
doskonałe wyjaśnienie – odpowiedział i wydawało się, że powie coś jeszcze, ale tylko
sięgnął po Pinot i opróżnił butelkę, rozlewając wino do kieliszków.
Jongin jęknął. – Nigdy nie piję tyle wina
– powiedział, wpatrując się w swój kieliszek. – Nie powinienem.
– Robisz się troszeczkę czerwony.
Jongin zmarszczył brwi i odstawił szkło. –
Zrobię sobie przerwę.
Chanyeol zachichotał i postąpił tak samo.
– Tak jakby zastanawiałem się, jakim typem pijanej osoby będziesz, ale
przekraczasz moje oczekiwania.
– Co to znaczy?
– Nic – odpowiedział Chanyeol, a Jongin
frustrował się na to, że nic nie wyjaśniał. – Hej, daj mi rękę.
– Po co? – spytał Jongin, choć wyciągnął
prawą dłoń.
Chanyeol wziął ją i odwrócił wnętrzem ku
górze. – Moja siostra ostatnio interesuje się czytaniem z ręki – powiedział, wodząc
palcem po skórze Jongina. – Ja uważam, że to gówno warte, ale może u ciebie się
sprawdzi.
Wszystkie te astrologiczne bzdury nie
miały dla Jongina znaczenia, ale milczał, podczas gdy Chanyeol tłumaczył każdą
linię na jego dłoni.
– Ta linia oznacza, że jesteś pełen
współczucia oraz zamknięty w sobie, preferujesz w swojej pracy kreatywność. Ta
oznacza, że jesteś lojalny i lubisz otaczać się ludźmi, którzy myślą podobnie.
– Tylko zgadujesz, opierając się na tym,
co widziałeś – odezwał się Jongin, próbując nie skupiać się zbyt mocno na
cieple dłoni Chanyeola znajdującej się pod jego dłonią. – Powiedz mi coś, o
czym nie wiedziałeś.
Chanyeol mruknął. – Powinniśmy spojrzeć na
twoją linię miłości? – Przesunął kciukiem w górnej części dłoni Jongina. –
Jesteś wybredny i nie zakochujesz się łatwo, ale kiedy kogoś znajdziesz, jesteś
samolubny i chcesz, by ta osoba skupiała się wyłącznie na tobie.
To nie brzmiało zbyt miło. Jongin otworzył
usta, by się poskarżyć, ale nagle przypomniało mu się, co powiedziała Krystal,
kiedy z nim zrywała: Nie nadążam za twoimi potrzebami. Mam własne życie.
– Wszystko gra?
Jongin podniósł wzrok i śladem ręki
Chanyeola podążył do miejsca, w którym chłopak nadal trzymał jego dłoń.
– Nie podoba ci się to, co powiedziałem?
– Czy to oznacza właśnie to? – zapytał
Jongin, wpatrując się w swoją dłoń, jakby słowa mogły się nad nią
zmaterializować. – Już wcześniej ktoś powiedział mi coś takiego.
Chanyeol wzruszył ramionami. – Ludzie,
którzy wierzą w takie rzeczy, myślą, że to oznacza właśnie to. Ale ja w to nie
wierzę.
Jongin
założył, że Chanyeol tylko próbował sprawić, aby poczuł się lepiej, pojmując,
że męczy go coś więcej niż tylko głupie czytanie z ręki. Skinął głową i
oczekiwał, że Chanyeol puści jego dłoń, ale tak się nie stało. W zamian
Chanyeol przysunął się bliżej i pozwolił, by ich dłonie opadły na jego kolana.
Chanyeol zataczał delikatnie kółka na
mięsistej części poniżej kciuka Jongina. Jongin położył głowę na oparciu i
przyglądał się temu jak pogrążony w transie. Kiedy Chanyeol przestał, zrobił to
tylko po to, by przejść do czegoś innego, umieszczając palce między tymi
Jongina, aby pociągnąć jego dłoń w tył, rozciągając ścięgna w nadgarstku
Jongina. To było bardzo przyjemne i odprężające. Jongin mógłby zasnąć.
Po minucie albo dwóch Chanyeol odłożył
rękę Jongina, a potem po prostu siedzieli w ciszy. Słońce już prawie zaszło, a ogień
rozświetlał twarz Chanyeola. Jongin wciągnął powietrze, wypuścił je i podał
Chanyeolowi swoją drugą dłoń.
To była jedna z najbardziej intymnych
rzeczy, jakich Jongin kiedykolwiek doświadczył, a obaj nadal byli w pełni
ubrani. Dociskanie i przesuwanie kciuków Chanyeola po jego dłoni rozsyłało
drobne dreszcze po jego kręgosłupie. Pragnął przysunąć się bliżej, skulić jak
najbardziej przy boku Chanyeola, wiedząc, że Chanyeol pozwoli mu zostać w tej
pozycji tak długo, jak tylko będzie chciał. To była przerażająca myśl. Ponieważ
chcieć czegoś takiego w tak szybkim czasie było bardzo nie w jego stylu.
A jednak nie był w stanie zignorować tego
przyciągania.
Gdy Chanyeol kontynuował, Jongin nabrał
odwagi dzięki drugiemu kieliszkowi wina i wyciągnął wolną dłoń, by opuszkami
palców musnąć jego ramię. Raczej zobaczył, niż usłyszał, jak Chanyeol bierze
nagły wdech, a to tylko zachęciło go do czegoś więcej. Nawet po tym, jak
Chanyeol przestał się ruszać, chciwość Jongina ujawniła się, a jego mur obronny
opadł. Przesuwał dłonią w górę i w dół po ramieniu Chanyeola, czekając, aż
chłopak go powstrzyma. Kiedy to się nie stało, zebrał całą swą odwagę, by
dotrzeć ręką wyżej, póki nie oparła się na szyi Chanyeola, a on mógł poczuć
szybki puls.
Pomimo tego Chanyeol wydawał się spokojny.
Pewnie spojrzał mu w oczy i powiedział: – Chcesz najpierw o tym pogadać?
Jongin nie chciał stracić pewności siebie.
Potrząsnął głową i pociągnął tę dłoń Chanyeola, która nadal była spleciona z
jego. Chanyeol przysunął się bliżej bez oporu, ułożył nogi Jongina na swoich
kolanach. Nagle ich twarze dzieliły tylko centymetry i wszystko było dla
Jongina bardzo realne.
– Dobrze wyglądasz z bliska – stwierdził
Chanyeol.
Jongin go pocałował.
Pocałunek był słodki i niewinny, jedynie
odrobinę niepewny. Odsunął się, by rozgryźć Chanyeola i sprawdzić, czy sam ma
się dobrze. Jego nerwy nie funkcjonowały poprawnie, miał motyle w brzuchu, ale
to tylko przez sposób, w jaki Chanyeol się do niego uśmiechał i głaskał jego
bok, aby dodać mu otuchy.
Chciał więcej.
Tym razem nie przestali. Chanyeol przyparł
Jongina do oparcia sofy i całował go, aż jego wnętrzności zamieniły się w
galaretkę. Jego język drażnił i smagał górną wargę Jongina, dopóki nie spotkał
się z jego językiem, nieśmiało i niepewnie. Dotyk dłoni Chanyeola na nagiej skórze
zaskoczył go, lecz pozostał na jego talii, a sam chłopak w końcu się rozluźnił,
a nawet wtulił w jego rękę, kiedy wargi Chanyeola zaczęły całować jego szczękę.
– Jesteś cholernie wspaniały – powiedział
Chanyeol. Jongin nigdy nie otrzymał takiego komplementu i zaskoczyło go, jak
bardzo mu się spodobał. – Chciałem cię
przelecieć już pierwszego dnia, jak tylko otworzyłeś mi drzwi.
Oddech Jongina zrobił się nieco cięższy.
Wiedział, że alkohol czynił go śmielszym, ale nie wiedział, jak mocno wpływał
na ocenę Chanyeola. W tym momencie jednak nastąpił koniec.
– Sądzę, że nie posunę się dalej – odezwał
się Jongin nerwowo, kiedy dłoń Chanyeola błąkała się po jego udzie. – Chodzi mi
o dzisiaj. Właśnie to. To za dużo.
Chanyeol pokręcił głową i powiedział: –
Jasne, jasne, oczywiście, nie będziemy robić nic, co ci się nie podoba. – Znowu
zwolnił, zaczesując włosy Jongina do tyłu i leniwie przyciskając ich wargi do
siebie.
Całowali się, dopóki nie zapadła czarna
noc usiana gwiazdami. Jongin trochę wytrzeźwiał, a jego niepewność wzrosła.
Przyjął jeszcze jeden pocałunek, a potem ukrył twarz w szyi Chanyeola. Ten zaś
głaskał jego plecy i nie zmuszał do niczego więcej.
Po chwili Chanyeol odezwał się: – Mogę
zostać tu na noc?
Jongin przygryzł wargę, zwlekając z
odpowiedzią.
– Wezmę jeden z pokoi dla gości.
Zamiast natychmiast odpowiedzieć, Jongin
odplątał się i chwycił dłoń Chanyeola, wstając. – Jasne, pokażę ci, gdzie jest
– odparł, splatając ich palce ze sobą.
W ciszy wrócili do domu i weszli na górę.
Jongin dał Chanyeolowi ręczniki i parę własnych dresów oraz koszulkę. Były
odrobinę za małe na Chanyeola, ale mogły być.
Nie przekroczył progu pokoju gościnnego,
oparł się o framugę i obgryzał paznokcie. Chanyeol położył pożyczone rzeczy na
komodzie i wrócił, by pocałować Jongina w czoło.
– Idź – powiedział, mimo iż luźno złapał
nadgarstek Jongina. – Od teraz dam sobie radę.
Chanyeol był od niego kilka centymetrów
wyższy, więc Jongin musiał zadrzeć brodę do góry, by go pocałować. Oblizał
wargi, gdy się odsunął. – Dobranoc – powiedział cicho, wyślizgując się z
uścisku Chanyeola.
Powstrzymał chęć obejrzenia się za siebie,
kiedy szedł do swojego pokoju, ale z pewnością usłyszał, jak drzwi do pokoju Chanyeola
się zamykają, gdy był już poza zasięgiem wzroku. Zanim wszedł pod kołdrę,
dopadło go zmęczenie. Myślał, że nie zaśnie, martwiąc się, ale zapadł w sen bez
snów niemal natychmiast.
+
Poranek nastał zbyt szybko i przywitał
Jongina kacem. Wieczorem chłopak zapomniał o zaciągnięciu rolet. Czuł
pulsowanie w głowie, a kalifornijskie słońce wdzierało się w każdy kąt pokoju.
Usiadł z jękiem i pozostał w tej pozycji z zamkniętymi oczami, dopóki przestał mieć
wrażenie, jakby ktoś wbijał mu dłuto w tył głowy.
Prawie godzinę zajęło mu wstanie, wzięcie
prysznica i ubranie się. Gdy wreszcie opuścił pokój, połknąwszy kilka tabletek
przeciwbólowych i założywszy okulary przeciwsłoneczne, zarejestrował odgłosy
gotowania, a potem poczuł zapach kawy i bekonu. Pysznego, tłustego bekonu.
Tak jak poprzedniego wieczoru Chanyeol
stał przy kuchence, kiedy Jongin zszedł na dół. Jego włosy były rozczochrane i miał
na sobie wczorajsze ciuchy. Grała cała orkiestra: bekon i kiełbaski skwierczały
na patelni, w rogu kawa parzyła się w dzbanku, Chanyeol wykładał ciasto
naleśnikowe na blachę. Czy w domu w ogóle były składniki na naleśniki? Na pewno
nie było syropu klonowego.
Chanyeol zauważył go i odezwał się: –
Dzień d– och, wow, może nie.
Jongin zerknął na siebie w drzwiczkach
piekarnika. Ledwie przypominał człowieka. To nie miało znaczenia, pulsowanie za
jego oczami oznaczało, że dba tylko o to, by powąchać trochę kawy. Odwrócił
się, a Chanyeol już stawiał świeżo napełniony kubek na blacie.
– Zakładam, że potrzebujesz trochę tego.
Jongin mógłby go przytulić, pocałować i,
szczerze mówiąc, wyznać mu miłość. W zamian wyszeptał chrapliwe podziękowania i
skulił się na krześle, wdychając słodki zapach kofeiny.
– Jakie jajka lubisz? – spytał Chanyeol,
gdy już zbudował poczciwy stos naleśników.
Jongin posłał mu spojrzenie mówiące czy
naprawdę pytasz mnie teraz o moje preferencje dotyczące jajek?, ale
przepadło za jego okularami.
Chanyeol zaśmiał się i powiedział: –
Zrobię jajecznicę dla nas obu.
Pięć minut później talerz wypełniony
wszystkim, co najlepsze na świecie, pojawił się przed Jonginem. Był nawet
kwadracik masła topiący się na górze naleśników, jakby wyjęty prosto z magazynu
kulinarnego. Chłopak nie spuszczał wzroku z Chanyeola ani na chwilę.
Ale mały talerz z tostami pociętymi w
trójkąty i miska świeżo pokrojonych owoców były kroplą, która przelała czarę
goryczy.
– Proszę, przestań – powiedział Jongin.
Chciał wyjaśnić, że ma na myśli coś dobrego, ale w tej chwili słowa nie
przychodziły mu z łatwością.
Chanyeol i tak zdawał się to zrozumieć. Uśmiechnął
się z zakłopotaniem. – Przepraszam, naprawdę bardzo lubię gotować dla innych,
ale ostatnio nie bardzo mogę to robić. Na ciebie spadł ten ciężar.
Jongin słabo pociągnął za brzeg koszulki
Chanyeola, każąc mu usiąść. W połowie śniadania w końcu środki przeciwbólowe
zaczęły działać.
– Nie wiedziałem nawet, że mamy w domu produkty
na naleśniki.
– Nie mieliście – odparł Chanyeol, biorąc
syrop i zanurzając w nim swoje kiełbaski. – Byłem rano na zakupach.
Jongin nie miał pojęcia jak na to
odpowiedzieć. Po pierwsze, Chanyeol wyszedł specjalnie po to, by kupić
produkty, aby przygotować mu śniadanie. Po drugie, Chanyeol najwyraźniej nie
ucierpiał wskutek wczorajszego wina, ponieważ mógł dokonać tych rzeczy, podczas
gdy on sam czuł się, jakby wokół jego głowy zaciskało się imadło.
– Dlaczego nie cierpisz?
– Bo jestem starszy i mądrzejszy –
odpowiedział Chanyeol, wstając po dzbanek z kawą. Uzupełnił kubek Jongina. –
Wypiłem masę wody, zanim poszedłem spać.
Cóż za amatorski błąd popełnił Jongin.
Wsunął sobie do ust więcej jajek. Chanyeol wciąż stał obok niego.
– Chcesz pogadać o ostatniej nocy?
Jongin znieruchomiał z kawałkiem tostu w
ustach. Tak naprawdę nie wiedział, czy chce. Nie dał sobie nawet czasu, by
przetworzyć to, co się stało.
– Po prostu muszę wiedzieć, że nie czułeś
się, jakbym cię do czegoś zmusił – powiedział Chanyeol, kiedy Jongin się nie odzywał.
Jongin potrząsnął głową. – Już o tym
myślałem. Chciałem tego.
Chanyeol wyraźnie się rozluźnił. – To
dobrze – powiedział, podnosząc rękę, by ułożyć ją na karku Jongina. Nie mogąc
tego powstrzymać, Jongin wzdrygnął się, a Chanyeol natychmiast cofnął dłoń. –
Przepraszam. To nie było w porządku?
– Nie, to nie to- Chodzi o to, że… –
zaczął Jongin, zdejmując okulary przeciwsłoneczne, bo czuł się głupio, mając je
na sobie podczas poważnej rozmowy. Starał się znaleźć właściwe słowa. – Nigdy
wcześniej… nie lubiłem chłopaka. Nie twierdzę, że wczorajszy wieczór był
pomyłką, ale naprawdę nie wiem, co robię i to wszystko jest dla mnie nieco
straszne i zagmatwane.
– Och. – Chanyeol zabrał dłoń.
Nie trudno było zrozumieć to jako sygnał
odrzucenia, ale Jongin mówił dalej. – Mam nadzieję, że nie wprowadziłem cię w
błąd – powiedział, wpatrując się w swoje na wpół zjedzone naleśniki. –
Przepraszam, jeżeli oczekiwałeś czegoś więcej.
Chanyeol oparł się o blat i skrzyżował
ręce. – Podobało ci się całowanie mnie?
Jongin przygryzł wargę. – Było miło –
odparł. – Podobało mi się i nie chcę się bać odkrywania innych rzeczy. Ale nie
chcę też, żebyś czuł, że cię wykorzystuję.
– Poczułbym się tak tylko wtedy, gdybyś
naprawdę to robił.
Jongin pokręcił głową. – Próbuję się tylko
w tym połapać. – Na razie zatrzymał dla siebie informację o tym, jak bardzo
lubi towarzystwo Chanyeola.
– Skoro jesteś ze mną tak bardzo szczery,
ja też będę – rzekł Chanyeol. Jongin wstrzymał oddech, czekając na złe wieści.
– Podobasz mi się i chcę pójść z tobą do łóżka. Czy to dla ciebie niezręczne?
Było, ale głównie dlatego, że Jongin nie
radził sobie z komplementami. – To zbyt szczere – przyznał, unosząc ramiona w
geście zażenowania.
– Twoje urocze zachowanie wcale nie
pomaga.
– O mój Boże, przestań – powiedział
Jongin, zakrywając twarz dłońmi.
– Dobra, przepraszam, jestem okrutny –
odparł Chanyeol, śmiejąc się cicho. Odciągnął dłonie Jongina i sprawił, że
chłopak na niego spojrzał. – Jak ma się twój kac?
– Lepiej – odpowiedział Jongin i położył dłonie
na piersi Chanyeola. – Ale już więcej nie piję czerwonego wina.
– Zapisane – rzekł Chanyeol, gładząc
kciukami kości policzkowe Jongina. – Chcę cię znowu pocałować. To w porządku?
Jongin nawet nie udawał, że się nad tym
zastanawia, miał na to nadzieję. Skinął głową i z roztargnieniem oblizał wargi.
Pocałunek był lekki i słodki, zawstydził
Jongina. Jego dłonie zsunęły się na talię Chanyeola, trzymając go luźno za
koszulkę, gdy pocałunek rozwinął się w coś głębszego, lecz wciąż leniwego.
Całowanie nigdy nie należało do ulubieńców Jongina, ale z Chanyeolem miał
trudności, by przestać.
Ale w końcu udało im się przestać. Wargi
Chanyeola były lśniące i czerwone, Jongin wyobraził sobie, że jego wyglądają
identycznie. Gdyby grupa hiszpańskich może-modelek nie przyjeżdżała za kilka
godzin, Jongin może zdobyłby się na odwagę, by spróbować czegoś więcej.
To nie był dobry czas. Chanyeol robił
dobrą robotę, bagatelizując swoje zauroczenie, ale część tych uczuć i tak się
przesączała. To było dla Jongina trochę stresujące, ale dawało mu również
niesamowitą energię, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczył. Podobało mu się
to.
– Do zobaczenia w poniedziałek –
powiedział Chanyeol, kiedy już pomógł Jonginowi rozładować i ponownie załadować
zmywarkę. Coś prozaicznego, by zdekoncentrować ich obu.
Minęło dużo czasu po wyjściu Chanyeola,
zanim Jongin się pozbierał. Musiał pomyśleć o rzeczach jak skontaktowanie się
ze sprzątaczką oraz zrobić listę zakupów przyborów toaletowych na kolejną
wycieczkę do Costco i nie wyobrażać sobie rozczochranych włosów Chanyeola,
przypominających gniazdo, w których Jongin chciał zatopić palce, by mógł
popchnąć go na kolana i–
Nie, Jongin wcale nie myślał o niczym
takim.
+
– Czy Junmyeon wygląda na
zaróżowionego?
Jongin otworzył zdjęcie, które przesłał mu
Sehun. – O tak, zdecydowanie jest średnio wysmażony.
– Nie ma mnie w kraju niecałe dwa
tygodnie!
Jongin przewrócił się na brzuch na
kanapie. W tle nadal leciał mecz koszykówki, który już dawno przestał go
interesować. – Nie dzwonisz do niego każdego dnia?
Sehun zmierzwił sobie włosy. Siedział na
łóżku, opierając się o wezgłowie. Wpadające słońce tworzyło wokół niego
aureolę. Jongin pomyślał, że wygląda okropnie. – Tak, ale zawsze zapomina,
zanim znajdzie się na terenie wykopalisk. Nie wstaję o trzeciej nad ranem, żeby
suszyć mu głowę o nakładanie kremu przeciwsłonecznego.
– Chcesz, żebym robił to za ciebie? –
spytał Jongin, przeglądając aplikacje mediów społecznościowych. Polubił kilka
zdjęć Sehuna zrobionych na Hongdae poprzedniej nocy.
– To nie problem? Kiedy tylko będziesz
mógł. Szczerze, nie mogę uwierzyć, że ktoś starszy od nas nie umie zatroszczyć
się o siebie.
Jongin ustawił sobie przypomnienie: męczyć
chłopaka sehuna, żeby nie został homarem.
– Tak czy siak, co z tobą? Przeleciałeś
już chłopaka od basenu? – Jongin zaczerwienił się i
zapomniał, że Sehun może go zobaczyć. – O mój Boże, naprawdę?
– Nie! – zawołał Jongin, jego głos niemal
się załamał. – Nie robiliśmy nawet nic bliskiego… temu.
– My.
Jongin jęknął i przycisnął twarz do poduszki
na kanapie. Może mógłby się udusić. – Całowałem go – wymamrotał, mając
nadzieję, że Sehun go nie usłyszy, ale wiedział lepiej. – Całowaliśmy się.
Dużo. – Nie wiedział, dlaczego wyjawiał więcej szczegółów.
– I? Jesteś w liceum?
– Biorąc pod uwagę, że nigdy wcześniej nie
lubiłem chłopaka, a tym bardziej z żadnym nie spałem, mógłbyś tak na mnie nie
napierać?
Sehun westchnął. – Dobra, jasne. –
powiedział, przebiegając wzrokiem po ekranie, wyraźnie przeglądał coś jeszcze.
– Więc jak? Weekend spędzony na obmacywaniu się i tyle?
Jongin przygryzł wnętrze policzka. Nie
mógł uwierzyć, że pyta Sehuna o takie rzeczy. – Możesz powiedzieć mi, jakich
rzeczy potrzebuję do – czegoś więcej?
Sehun zastygł na moment, przetwarzając
pytanie Jongina. – Poprosiłeś mnie o pomoc w tworzeniu listy zakupów do
gejowskiego seksu?
Jongin usiadł. – Nieważne, poszukam w
Google – powiedział pospiesznie.
– Wyluzuj – odezwał
się Sehun, najwyraźniej utrzymując swobodny ton dla większego komfortu Jongina.
– Gumki i żel nawilżający, to tyle. Pamiętaj, żeby wziąć bez lateksu na
wypadek, gdyby miał alergię.
Jongin zostawił telefon na kanapie i
potarł twarz. – Okej, dzięki – wymamrotał.
– Mam ci wysłać artykuły „jak”?
– Proszę, nie – odpowiedział Jongin,
ponownie podnosząc telefon. Westchnął i wpatrywał się w przestrzeń.
– Przestań tak dużo myśleć. To nie
różni się zbyt wiele od seksu hetero osób.
– Próbuję nie robić z tego wielkiej
rzeczy. Staram się być swobodny i otwarty w tej sprawie, „orientacja jest
zmienna”, ale jestem też mną, więc nie idzie mi za dobrze.
– Denerwuje cię seks z chłopakiem czy ta
część, w której ten chłopak wkrada się w twoją przestrzeń osobistą, a tobie się
to podoba? Bo z mojego punktu widzenia, prawdziwym problemem jest jedna z tych rzeczy,
a ty próbujesz jedną zakryć drugą.
Sehun miał oczywiście rację. – Żałuję, że
cię poznałem – powiedział Jongin.
– Cóż, uważam, że to dobrze. Długo
byłeś przygnębiony po Krystal, zdecydowanie za długo. Nie zgadłbym, że gejowski
letni romans wyciągnie cię z dołka, ale w porządku.
Jongin nie powiedział mu o tym, że
Chanyeol już dla niego gotował trzy razy i robili bardzo domowe rzeczy, jak
wspólne uzupełnianie zmywarki. Nie powiedział o tym, jak bardzo podobało mu się
siedzenie z Chanyeolem przy ogniu i o tym, jak ściskało go w piersi, gdy
patrzył, jak Chanyeol dotyka jego dłoni. To prawda, czuł niepewność, bo
Chanyeol i on zbliżyli się do siebie w ciągu kilku dni, ale nie przyznawał
tego, że o tyle, o ile go to przerażało, już nie chciał się tego pozbyć. Nie
powiedział, że to już wymknęło się spod kontroli i zmieniło w coś gorszego niż
to, co czuł do Krystal.
– Taa – powiedział Jongin, posyłając
Sehunowi nikły uśmiech. – To chyba dobrze.
+
W poniedziałkowy poranek Jongin wybrał się
do Costco. Wracając do domu, zatrzymał się w aptece i przeszedł przez wszystkie
alejki dwukrotnie, zanim dotarł do tej, której tak naprawdę szukał.
W kolejce do kasy, schował prezerwatywy i
żel nawilżający za torebką żelków brzoskwiniowych i puszką rosołu. Matka z
małym dzieckiem na rękach ustawiła się za nim.
Jongin zapłacił i wyszedł, z nikim nie
nawiązując kontaktu wzrokowego.
Chanyeol zajechał na podjazd, akurat kiedy
Jongin wyciągał paczki czterdziestu ośmiu rolek papieru i ręczników papierowych
z bagażnika. Pochwycił siatkę z apteki, nim Jongin zdążył go powstrzymać, i
zajrzał do środka.
Z nim również Jongin nie nawiązał kontaktu
wzrokowego i pomknął do domu bez słowa.
Ale wcześniej zauważył nieduża torbę,
którą Chanyeol przyniósł ze sobą.
+
Gdy Chanyeol podlewał ogród na tyłach domu,
Jongin siedział przy stole i udawał, że robi coś na telefonie. Tylko przez
przypadek miał bezpośredni widok na ogród. Gdy później Jongin zdecydował się
posiedzieć na zewnątrz i złapać trochę słońca w samych kąpielówkach, podczas
gdy Chanyeol czyścił basen, również był to zbieg okoliczności.
Chanyeol nie prosił o pozostanie, a Jongin
nie przeciągał zaproszenia. W zamian, kiedy skończył, Chanyeol zrobił sobie
popołudniową drzemkę obok Jongina. W tym czasie Jongin przebrnął jedynie przez
dziesięć stron powieści i nie pamiętał nic z fabuły.
Na obiad Chanyeol przyrządził gulasz
wołowy. Zawołał Jongina do domu, gdy jedzenie gotowało się na wolnym ogniu, i
przyparł go do lodówki, całując go powoli i nieprzyzwoicie, aż Jonginowi
zmiękły kolana i był na wpół twardy, wybrzuszenie naciskało na udo Chanyeola.
W jednej chwili Chanyeol zawiesił na nim
ciężkie spojrzenie, niewątpliwie przepełnione pożądaniem, dając Jonginowi czas,
by mógł powiedzieć nie. Jongin nie odmówił i zarumienił się, kiedy Chanyeol zsunął
jego szorty i posadził go na blacie. Kilka minut później dochodził Chanyeolowi
w ustach ze zdławionym jękiem, zaciskając dłoń na jego koszulce.
Chanyeol nie pozwolił mu czuć się
niezręcznie po tym, jak rozebrał go w kuchni. Całował brzuch i pierś Jongina,
opuszkami palców podążając po ścieżce, którą wyznaczały jego wargi. Sprawił, że
Jongin czuł się cenny i kruchy. Jongin zeskoczył na dół i zmienił ich pozycje,
przyciągając Chanyeola do mokrego, niechlujnego pocałunku, wsuwając dłoń w jego
spodenki. Smakował siebie na ustach Chanyeola, robiąc mu dobrze długimi i
pewnymi ruchami. Przepełniała go pewnego rodzaju duma, gdy Chanyeol oparł się o
niego i doszedł mu w dłoni.
Po wszystkim Jonginowi brakowało
powietrza, jakby osiągnął orgazm po raz drugi. Oparł głowę o ramię Chanyeola,
gdy Chanyeol zrobił się miękki w jego lepkiej dłoni. Jego serce, bijące z
prędkością mili na minutę, głośno dudniło mu w uszach od adrenaliny wywołanej
tym, co właśnie zrobili. Ręka Chanyeola przesuwająca się w górę i w dół po jego
kręgosłupie jakoś to rewanżowała.
– To było miłe – powiedział cicho
Chanyeol.
Jongin przełknął ciężko ślinę i skinął
głową, wysuwając dłoń z szortów Chanyeola, nim zrobiło się niezręcznie.
Chanyeol sięgnął po papierowy ręcznik i wytarł Jongina, który szybko robił się
zbyt świadomy własnej nagości. Chanyeol był tym, który schylił się po
kąpielówki, zmarszczył nos, wręczając je Jonginowi.
– Zmienię bieliznę – odezwał się Chanyeol,
pozwalając swej dłoni musnąć brzuch Jongina. – Gulasz powinien być gotowy za pięć
minut. Mam ci przynieść koszulkę?
Jongin pokiwał głową i na powrót założył
kąpielówki, kiedy Chanyeol zniknął za rogiem, po czym natychmiast wziął płyn do
czyszczenia spod zlewu, by całkowicie zdezynfekować blat.
Kiedy po powrocie Chanyeol dziwnie
rozglądał się po kuchni, Jongin złapał swoją koszulkę i udawał, że nic się nie
zmieniło.
+
W telewizji leciała powtórka Avengersów.
Chanyeol zajął miejsce w rogu kanapy i położył rękę na oparciu w geście niemego
zaproszenia, bez zbędnej presji. Jongin usiadł obok niego i musiał przygotować
się, nim przysunął się bliżej i pozwolił, by jego ciało wtuliło się w
Chanyeola.
Chanyeol jedynie zacisnął ramiona wokół
Jongina, by pokazać, że jest zadowolony.
Jongin nigdy wcześniej nie był w takiej pozycji
– dosłownie. Z kilkoma dziewczynami, które miał, zawsze znajdował się na
miejscu Chanyeola. Był tym, do którego dziewczyny się przytulały, dużą
łyżeczką. To głupie, wiedział, że obejmowanie kogoś i bycie obejmowanym miało
przypisane role płciowe, lecz nie wykluczało to faktu, że było czymś nowym.
I podobało mu się. Zdał sobie sprawę, że
właśnie to przyciągało go do Chanyeola – poczucie bezpieczeństwa, które
odczuwał, gdy chłopak był w pobliżu.
Do połowy filmu Jongin przysunął się
jeszcze bliżej, wetknął głowę pod brodę Chanyeola i jedną ręką objął go w
pasie. Zaczynały boleć go plecy od dziwnej pozycji, więc wiercił się co kilka
minut, próbując usadowić się wygodnie.
– Wszystko gra? – spytał Chanyeol, był
rozbawiony ponad wszystko.
Z lekkim zażenowaniem, ale i pewnym
ośmieleniem, Jongin wyprostował się i wypalił: – Możemy się położyć?
Chanyeol był kompletnie zaskoczony, ale
szybko doszedł do siebie. – Uch, jasne. Chcesz, żebym był dużą łyżeczką?
– Proszę – odpowiedział Jongin, wstał, by
zrobić Chanyeolowi miejsce. Gdy na nowo się ułożył, jedna ręka Chanyeola
wsunęła się pod szyję Jongina, a druga owinęła się wokół jego talii. To było o
wiele wygodniejsze i Jongin wydał z siebie zadowolone westchnięcie, był
wystarczająco zrelaksowany, by wziąć wyciągniętą rękę Chanyeola i przyciągnąć
ją do swojej piersi.
Chanyeol zrozumiał ideę i zarzucił nogę na
biodro Jongina, zupełnie go otulając. – Poważnie, jesteś najbardziej uroczą
osobą, jaką kiedykolwiek poznałem – powiedział, całując chłopaka w kark.
Jongin mruknął, gotów zasnąć, gdyby
chciał. Gdyby, to słowo kluczowe. Odwrócił głowę i uśmiechnął się lekko, kiedy
Chanyeol ucałował kącik jego ust. Przekręcił się nieznacznie, wystarczająco
jednak, by złapać Chanyeola za szyję i pocałować go należycie.
Przez chwilę pocałunek był leniwy i
spokojny, chociaż dłoń Chanyeola wsunęła się chyłkiem pod koszulkę Jongina, by
pogłaskać jego brzuch i podążyć śladem gumki od spodenek. To Jongin zainicjował
coś więcej, wsuwając język do ust Chanyeola. Gdy się odsuwał, zaczął ssać jego
dolną wargę, by wydobyć z niego jęk.
– Powinniśmy przestać – oznajmił Chanyeol
z zamkniętymi oczami, przesuwając wargami po szczęce Jongina – bo wkrótce będę
chciał więcej.
Jongin mógł poczuć Chanyeola na swoim
udzie; jeszcze nie był w pełni twardy, ale prawdopodobnie nie potrzeba było
dużo czasu, by się taki stał. Odpowiedział, chwytając udo Chanyeola i
wypychając biodra do tyłu, sprawdzając.
Chanyeol jęknął po nosem. – Kurwa, jesteś
pewien?
– Kupiłem rzeczy dziś rano – to było wszystko, co Jongin powiedział.
– Wiem – odrzekł Chanyeol, przesuwając
dłonią po udzie Jongina. – Nie musimy robić wszystkiego naraz.
– Dobrze – wydyszał Jongin, czując ulgę. –
Ale coś więcej niż przedtem.
Chanyeol pokiwał głową i szturchnął
Jongina, by usiadł. – Najpierw pozbądźmy się ubrań – rzekł, zdejmując własną
koszulkę, nim pozbył się tej Jongina.
Jongin natychmiast popchnął Chanyeola na
plecy i znalazł się nad nim. Zaskoczony tym faktem, ale rozbawiony, Chanyeol
patrzył na niego i przebiegał dłońmi po torsie Jongina. Chłopak nie spieszył
się, jawnie gapiąc się na umięśniony brzuch Chanyeola. Zarumienił się na małą
iskrę, która rozpaliła się głęboko w nim, gdy Chanyeol napiął się pod jego
dłonią. Na moment rzucił okiem na Chanyeola, który obserwował go cierpliwie,
nawet jeśli rosnący namiot w jego cienkich dresach mówił coś innego. Jongin
powoli nabrał powietrza i wsunął palce pod gumkę.
– Chyba chciałbym być teraz trochę pijany
– odezwał się, zupełnie nie wiedząc gdzie patrzeć.
– Jestem pewien, że potrzebuję cię
trzeźwego przy pierwszych kilku razach – odparł Chanyeol, unosząc biodra i
zsuwając dla Jongina dolne części garderoby, wszystko za jednym razem. Później
pozwolił swoim długim nogom opaść po obu stronach Jongina i przeczesał palcami
włosy chłopaka. – W skali od jednego do dziesięciu, gdzie jeden to totalny luz,
a dziesięć – zaraz uciekniesz, jak się czujesz?
– Mocna piątka? – To nie był pierwszy raz,
kiedy Jongin widział innego penisa. To nie był nawet pierwszy raz, gdy widział
inną erekcję. Przecież wparował Sehunowi i Junmyeonowi do pokoju wystarczająco
dużo razy. Ale był to pierwszy raz, kiedy celowo patrzył na czyjegoś członka i
to z takiego bliska. Nie, żeby tak naprawdę patrzył.
– Dam sobie z tym radę – powiedział
Chanyeol, trzymając w dłoniach twarz Jongina. Utrzymywał z nim kontakt
wzrokowy, naprowadzając dłoń Jongina na swojego członka. Oplótł ich palce wokół
niego w mocnym uchwycie.
Wcześniej, kiedy mgiełka orgazmu i ubrania
Chanyeola zasłaniały mu widok, Jongin nie do końca zdawał sobie sprawę z faktu,
że umyślnie dotykał penisa innego faceta. Teraz nie było to możliwe. Patrzył,
jak oczy Chanyeola się zamykają i chłonął widok lekko wyginającego się ciała,
gdy to on muskał kciukiem czubek. To było jak przypływ – ta otwarta reakcja Chanyeola na tak małe
rzeczy – i dodawało mu pewności siebie.
Cudownie było patrzeć na wyraz twarzy
Chanyeola, lecz Jongin zmusił się do spojrzenia w dół. Poprzez nierównie
opadającą i wznoszącą się pierś Chanyeola. Poprzez sposób, w jaki wciągał
brzuch, kiedy Jongin wykręcał nadgarstek. Aż zobaczył, jak Chanyeol wpasowuje
się w jego dłoń, a preejakulat zbiera się na czubku, nim rozsmarowywał się po
całej długości. Podążał za instynktem, gdy przesunął się do tyłu i pochylił, by
ostrożnie polizać główkę.
– Cholera – syknął Chanyeol, podpierając
się na łokciach. – Nie musisz.
Ale Jongin go zignorował i zrobił to
ponownie, z nieco większym naciskiem. Spodobał mu się sposób, w jaki Chanyeol
jęczał i odrzucał głowę do tyłu. Smak nie był ani dobry, ani zły, nie różniło
się to od jego doświadczeń z innymi ludźmi i, szczerze, z samym sobą. Wiedział,
że jego technika jest niezdarna, więc spróbował wynagrodzić to Chanyeolowi
czymś, co zwykle było dobre dla niego samego, jak okrążanie główki językiem czy
muskanie jej od spodu. Był wdzięczny za to, jak głośny był Chanyeol, ponieważ
pozwalało mu to nie zwracać uwagi na własne zażenowanie, kiedy zakrztusił się
lekko, próbując wziąć jak najwięcej członka w usta, a ten otarł się o jego
gardło.
– O mój Boże, naprawdę nie musisz –
wydyszał Chanyeol, ujmując w dłonie twarz Jongina i przyciskając kciuk do
kącika jego ust. – Już jestem blisko.
To tylko bardziej rozochociło Jongina.
Szybciej poruszał głową i ssał mocniej, celowo jęcząc wokół penisa Chanyeola.
– Kurwa, zaraz- – Chanyeol słabo odepchnął
Jongina za ramię, a Jongin usiadł, szarpiąc Chanyeola mocno i szybko, dopóki
nie doszedł na własny brzuch z jękiem. Kilka ostatnich strużek dostało się na
dłoń Jongina i zwolnił, gdy tylko Chanyeol opadł na poduszki.
Jongin był głupio podniecony, ale dał
Chanyeolowi chwilę na dojście do siebie. Czystą dłonią głaskał jego udo,
przygryzając wargę, po czym podniósł drugą, by polizać ją z ciekawości.
– Kurwa, próbujesz mnie zabić?
Jongin wyprostował się zaskoczony i zacisnął
wargi.
– Chodź tutaj – powiedział Chanyeol,
chwytając Jongina za nadgarstek. Przyciągnął go do pocałunku, który był leniwy
i niechlujny. Wsunął Jonginowi język do ust, by posmakować siebie. – Jesteś
niesamowity.
Gdyby Jongin był kimś, kto się pyszni,
właśnie to by robił w tamtej chwili. Stopniowo przyzwyczajał się, jak otwarty
Chanyeol jest ze swoimi komplementami i pochwałami i naprawdę, naprawdę mu się
to podobało. Pochwycił porzuconą bieliznę Chanyeola i wytarł swoją dłoń, a
potem brzuch chłopaka. Ledwie odrzucił ją na bok, gdy został przyciśnięty do
piersi Chanyeola, jego duże dłonie przesunęły się po jego plecach aż do
pośladków i ścisnęły je mocno.
– Powiedz mi, czego chcesz – odezwał się
Chanyeol, głosem niskim i niebezpiecznym, a fala ciepła popłynęła wprost do
krocza Jongina.
– Nie wiem – odparł Jongin, niemal skamląc,
lecz był gotów ujeżdżać udo Chanyeola. – Ale nie w ten sposób. Proszę.
Chanyeol jęknął. – Jak tak ładnie
poprosisz – odparł. – Tylko wezmę żel.
Jongin zamarł i podniósł wzrok. –
Myślałem, że nie posuwamy się tak daleko.
Chanyeol pokręcił głową. – Coś innego –
odpowiedział, wsuwając dłonie w spodenki Jongina. – Chcę użyć na tobie swoich
palców. Chcesz spróbować czy to za dużo?
Jongin przełknął ślinę. – Za dużo na dziś
– odrzekł z wahaniem, ale Chanyeol pocałował go czule.
– Dobrze – odparł i obrócił Jongina.
Zdezorientował go kolejnym pocałunkiem. Rozebrał go, a uwaga Jongina znów
skupiła się na tym, jak twardy był.
– Proszę, dotknij mnie – odezwał się
Jongin, wiedząc, że może po prostu wziąć się w rękę, ale chciał, by zrobił to
Chanyeol.
Chanyeol usiadł i wciągnął dolną połowę
ciała Jongina na swoje kolana, owijając siebie jego nogami. – Jesteś cholernie
wspaniały – powiedział, jego dłonie przebiegały po każdym centymetrze skóry
Jongina poza miejscem, które najbardziej tego potrzebowało. Jongin prawie
zwariował, kiedy Chanyeol wreszcie otoczył dłonią jego członka i całe jego
ciało zesztywniało, drżąc, gdy Chanyeol szarpnął w górę powoli, ciasno
zaciskając dłoń. – Patrz – polecił Chanyeol, a Jongin mógł przysiąc, że zarumienił
się aż po klatkę piersiową.
Widok dłoni Chanyeola wokół niego
sprawiał, że penis Jongina drgał, a on zasłonił sobie twarz dłońmi z
zażenowania, nawet jeśli słyszał, jak Chanyeol przeklina pod nosem. Leniwy,
gładki ruch był niemal za wolny i musiał zwalczyć chęć pchnięcia w uścisk
Chanyeola. Chciał jedynie dojść, nie wiedział, jak uporać się z balansującym na
granicy dokuczaniem, którego był ofiarą.
Pomału, z mozołem Chanyeol przyspieszył,
aż Jongin zaczął dyszeć, jego uda drżały, tak blisko był. Właśnie wtedy
Chanyeol zdecydował się go puścić.
– Nie, proszę – sapnął Jongin, wypychając
biodra w nicość. Jego członek był złośliwie czerwony, duża kropla preejakulatu
spływała z jednej strony. – Chanyeol, proszę.
– Wspaniale – wydyszał Chanyeol, na nowo
ujmując penisa Jongina w dłoń, ale nią nie poruszył. – Dalej, weź sobie, co
chcesz.
Więc Jongin zaczął poruszać biodrami,
dążąc do osiągnięcia orgazmu i był bardzo blisko, lecz tarcie nie było wystarczające.
Ale wtedy Chanyeol przycisnął kciukiem miejsce pod jądrami Jongina i
jednocześnie o włos wzmocnił uścisk, a Jongin doszedł nagle z urywanym
sapnięciem, wbijając paznokcie w uda Chanyeola.
– Właśnie tak – powiedział Chanyeol,
pracując obiema dłońmi, dopóki Jongin nie szarpnął się, wrażliwy. Skulił się,
łapiąc oddech.
Chanyeol zniknął i wrócił z wilgotnym
ręcznikiem, delikatnie wycierając Jongina. – Wszystko dobrze? – odezwał się,
przeczesując palcami włosy Jongina.
„Dobrze” było nieporozumieniem. Jongin
doszedł tak mocno jedynie kilka razy, a robienie sobie dobrze wcale nie było mu
obce. – Coś ty mi zrobił? – wymamrotał, rozśmieszając Chanyeola.
– To nie było nic takiego – odpowiedział
Chanyeol, głaszcząc bok Jongina. – Mam cały wachlarz rzeczy do pokazania ci.
Jongin wyciągnął się, a potem sflaczał.
Przytulił się do talii Chanyeola. – Chcesz zostać na noc, ale nie w pokoju dla
gości?
Chanyeol odgarnął zbłąkany kosmyk włosów z
oczu Jongina i odpowiedział uśmiechem.
+
Jongin szybko stał się rozpieszczony.
Rano Chanyeol obudził go kolejnym
obciąganiem. Tym razem robił to powoli, biorąc w usta niemal całą długość
Jongina w kółko i w kółko, aż chłopak doszedł z cichym westchnięciem.
Otworzyli żel nawilżający, kiedy Jongin
odwdzięczył się, siedząc na Chanyeolu okrakiem i ocierając się o niego pośladkami,
było mokro i lepko. Przyszpilił ręce Chanyeola i wydawał z siebie ciche dźwięki
za każdym razem, kiedy członek Chanyeola ocierał się o jego wejście. Myślał o
tym, jak by to było być pieprzonym, jak by to było gdyby Chanyeol go pieprzył i
był niemal pewien, że Chanyeol myślał o tym samym, kiedy wytrysnął Jonginowi na
plecy ze zduszonym jękiem.
Wzięli wspólny prysznic i zmarnowali
hektolitry wody, gdy Chanyeol zmusił Jongina do ujeżdżania swego uda po kolejny
łagodny, cichy orgazm z dwoma palcami wciśniętymi między pośladki Jongina.
Kiedy wreszcie się ubrali, był późny
poranek i Jongin umierał z głodu. Chanyeol przygotował dla nich omlety, a
Jongina znów nawiedziła myśl, jak naturalny jest między nimi ten rytm. Nie
zastanawiał się nad tym za długo, nie chciał, aby jego notoryczne rozważania przyniosły
spustoszenie.
Dzielili się sobą coraz bardziej. Jongin
dowiedział się, że Chanyeol kiedyś dużo gotował dla rodziny, ale odkąd jego
starsza siostra wyszła za mąż, a on poszedł do college’u, jego rodzice zaczęli
podróżować po świecie i teraz nie ma nikogo, kogo mógłby nakarmić. Poza
Jonginem, oczywiście.
Jongin mówił o swoich własnych siostrach,
ale głównie o siostrzenicach, które uwielbiał. Nawet pokazał Chanyeolowi
zdjęcia, które napstrykał od ich narodzin i był dumny oraz uradowany, gdy
Chanyeol gaworzył na ich widok.
– Wyglądasz na osobę, która ostatecznie
chce mieć własne dzieci – odezwał się Chanyeol, przenosząc całą uwagę na
Jongina, gdy skończyli jeść. Już nie był tym zaskoczony, lecz wciąż dużo
energii zabierało mu przetworzenie faktu, że jedna osoba może tak bardzo się na
nim skupić.
Jongin wzruszył ramionami. – Nadal się
uczę, nie wiem jeszcze, czego chcę.
– Byłbyś słodkim ojcem – rzucił Chanyeol,
myjąc ich talerze.
Jongin przejrzał telefon, nie patrząc tak
naprawdę na nic. – Sądzę, że nie dotarliśmy do punktu, w którym możesz
komentować, jakim rodzicem bym był.
Później, gdy Jongin naprawdę był w stanie
czytać książkę przy basenie, Chanyeol obejrzał się na niego i powiedział: –
Więc w którym momencie mogę zacząć rzucać takie komentarze?
Otoczony spokojem Jongin przewrócił stronę
i udawał, że nie słyszał pytania.
+
Zbliżał się czwarty lipca.
Pensjonat został zarezerwowany na półtora
tygodnia przez grupę studentek z Nowego Jorku. Jongin spodziewał się
najgorszego i wyobrażał sobie wejście na miejsce katastrofy po ich wyjeździe, a
szkody oznaczały, że będzie musiał wypełnić formularze.
– Jesteś trochę arogancki, co? – zagadnął
Chanyeol.
Jongin rozłożył koc w ogrodzie za domem i
wylegiwał się w słońcu. Chanyeol pomógł mu nałożyć krem przeciwsłoneczny na
plecy. Jongin ostrzegł go, by niczego nie próbował, za co otrzymał dąs, ale
krem został nałożony metodycznie i bez awantury. Jongin spojrzał na Chanyeola,
który przestał podlewać róże i zabrał się za tulipany.
– Zaufałbyś sobie podczas długiego
weekendu z przyjaciółmi?
– Moim pomysłem na dobrą zabawę może być
zostanie w domu i granie w gry planszowe.
Jongin zamknął oczy. – Serio?
Chwila ciszy, a potem: – Cóż, lubię
planszówki, ale nie.
– No właśnie.
W cieple późnego popołudnia Jongin
przysnął. Gdy się obudził, Chanyeol siedział obok niego po turecku, schylając
się pod dziwnym kątem. Rozległo się wyraźne kliknięcie migawki aparatu. I
kolejne. I jeszcze jedno.
Jongin nie lubił, gdy robiono mu zdjęcia
bez pozwolenia, ale nie miał ochoty krzyczeć na Chanyeola w tej chwili.
Jakiekolwiek pokłady irytacji, które czuł, zniknęły całkowicie, kiedy Chanyeol
zaczął głaskać go po plecach, czasami zatrzymując się na szczycie kręgosłupa,
by pomasować jego kark. Za drugim razem, jak odpłynął i przebudził się,
Chanyeol powtórnie nakładał krem przeciwsłoneczny na jego plecy, tym razem
bardziej delikatnie. Zostawił pocałunek za uchem Jongina, gdy skończył.
– Będziesz miał nieopalone ślady –
powiedział Chanyeol, wiodąc palcami wzdłuż gumki od szortów Jongina.
Jongin mruknął. – Co sugerujesz?
– To po prostu wygląda zabawnie – doparł
Chanyeol, jego dłoń znikała i pojawiała się na udzie Jongina. – Kiedy większa
część twojego ciała jest opalona, a twój tyłek nadal oślepiająco blady.
– Rozumiem.
Chanyeol przesunął dłoń wyżej, masując udo
Jongina w zamyśleniu. – Tylko mówię. W trosce.
– Zapamiętam to.
Praktycznie mógł usłyszeć dąs Chanyeola,
ale nie padły już żadne słowa. Jongin przewrócił się na plecy i coś spadło z
jego głowy. Usiadłszy, znalazł zaskakująco dobrze upleciony wianek leżący na
ziemi.
– Ty to zrobiłeś? – spytał, przypatrując
się koronie z fioletowych i różowych lilii z wetkniętą między nie gipsówką.[10]
– To zależy. – Chanyeol chwycił kwiatki i
na nowo założył je Jonginowi na głowę. Zrobił zdjęcie, które później mu
pokazał. – Podoba ci się?
To było niezaprzeczalnie dobre zdjęcie.
Wzrok Jongina nie skupiał się na aparacie, a wyraźnie na osobie za nim, słońce
sączące się pomiędzy drzewami tworzyło wokół niego poświatę. Kwiatki niemal z
gracją spoczywały na czubku jego głowy i sprawiały, że wyglądał dobrze.
– Jesteś wspaniały – powiedział Chanyeol,
odkładając telefon. Wyciągnął rękę i założył Jonginowi włosy za ucho, po czym
pozwolił swej dłoni zostać na szyi Jongina. – Za każdym razem gdy na ciebie
patrzę.
Ziemia mogłaby się teraz rozewrzeć i
pochłonąć Jongina całego, a to nadal nie powstrzymałoby paraliżującego
zażenowania wypełniającego każdą jego komórkę. – Zamknij się – odburknął,
popychając ramię Chanyeola, by go od siebie odsunąć, jednak Chanyeol ze swoimi
absurdalnie długimi rękami pociągnął Jongina za sobą.
Wianek spadł. Jongin podniósł go i w
zamian założył na głowę Chanyeola. – Zawsze jesteś zbyt szczery – odezwał się,
unikając spojrzenia padającego prosto na niego.
– Nie lubisz tego? – zapytał Chanyeol,
kreśląc małe kółka na plecach Jongina. – No, poważnie. Nie chcę, żebyś czuł się
niezręcznie.
Jongin westchnął. – Nie, jest w porządku –
odparł, odsuwając się na bok. Użył ramienia Chanyeola jako poduszki i pozwolił
chłopakowi bawić się swoją dłonią, łącząc ich palce ze sobą. – Czasami nie
wiem, jak sobie z tym poradzić, co odpowiedzieć, jak mówisz mi– takie rzeczy.
– Wspaniały – rzucił Chanyeol, śmiejąc się.
– Nazywam cię wspaniałym, bo taki jesteś.
– Właśnie o to mi chodzi! – zawołał
Jongin, dźgając Chanyeola w pierś. – Jakbyś zareagował, gdybym ja ci to
powiedział?
Chanyeol uśmiechnął się. – Powiedziałbym
„Jestem, nieprawdaż?”
Jongin przewrócił oczami. – Cóż, niektórzy
z nas nie mają tyle pewności siebie co ty.
– Dojdziesz tam – odparł Chanyeol
rzeczowo.
– Lubię siebie takiego, jaki jestem –
powiedział Jongin.
Chanyeol przeciągnął rękę Jongina na swój
pas i pocałował go w czoło. – No to wygląda na to, że twoja pewność siebie jest
w najlepszym porządku.
Jongin zastanowił się nad tym i wziął
telefon Chanyeola, po czym włożył go na powrót w dłoń właściciela. – Zrób nam
parę zdjęć.
Tym razem Jongin wciąż nie patrzył w
aparat, ale tylko dlatego, że był zbyt zajęty śmianiem się przez pocałunek, aby
się tym przejmować.
+
Jongin leżał nagi na brzuchu, a Chanyeol
zostawiał ścieżkę pocałunków wzdłuż jego kręgosłupa i odezwał się: – Przyjaciel
napisał mi, że w przyszły weekend organizuje spóźnioną imprezę z okazji czwartego
lipca.[11] Myślisz, że dasz radę
przyjść?
Jongin zmarszczył brwi, opierając się o
swoją rękę. – Gdzie?
Chanyeol usiadł okrakiem na udach Jongina,
gładząc dłońmi jego ramiona. Jongin ledwie ukrył dreszcz. – Do mojego
przyjaciela. Mieszka niedaleko kampusu. To nie będzie wielka impreza ani nic
takiego. Tylko znajomi i znajomi znajomych.
– Chcesz, żebym poznał twojego
przyjaciela?
– Przyjaciół, liczba mnoga. Mam więcej niż
jednego.
Jongin przewrócił się na plecy, przez co
Chanyeol się zsunął. – Chcesz, żebym poznał twoich przyjaciół – powiedział,
jakby powtórzenie tych słów skutkowało inną odpowiedzią..
Tym razem Chanyeol chyba usłyszał
prawdziwe pytanie. – Nie musisz, jeśli nie chcesz – odrzekł, luźno trzymając
dłoń Jongina. – Ale tak, bardzo bym się cieszył, gdybyś przyszedł.
To był kolejny moment, który podkreślał
różnice między nimi. Chanyeol był gotów przedstawić Jongina przyjaciołom, a
Jongin nawet jeszcze nie zdradził Sehunowi imienia Chanyeola. Sehun nadal
nazywał go „chłopakiem do basenu” w czasie ich w miarę regularnych rozmów
telefonicznych.
– Jak dużo osób? – spytał Jongin, nie
będąc do końca pewnym, czy chce powiedzieć tak czy nie. Nie radził sobie dobrze
z poznawaniem nowych ludzi, a nie wiedział, czy przyjaciele Chanyeola wiedzą o
nim cokolwiek.
– Ze dwadzieścia? Taki grill w ogrodzie.
Jongin przygryzł wargę. – Mogę nad tym
pomyśleć i dać ci odpowiedź później?
Chanyeol przytrzymał dłonie Jongina nad
ich głowami i pocałował go słodko. – Oczywiście. I będzie w porządku, jeśli
odmówisz.
Słowa Chanyeola sprawiły, że pierś Jongina
ścisnęła się i to nie w zły sposób, ale nie był pewien, czy był gotów nazwać go
dobrym. Zdziałały jednak wystarczająco, by powiedział: – Chcę dzisiaj spróbować.
Chwilkę Chanyeolowi zajęło załapanie, o co
chodzi, i jego oczy rozszerzyły się, kiedy zrozumiał. – Jesteś pewien?
Jongin pewnie pokiwał głową.
Pudełko kondomów, które kupił kilka
tygodni temu, leżało w większości nieużyte. W większości, ponieważ parę nocy
temu Chanyeol zapytał Jongina, czy chciałby go pieprzyć i po psychicznej
regeneracji pozwolił wytłumaczyć sobie proces przygotowania. To – cóż, nie
zmieniło jego życia, ale i tak było dość niesamowite. Patrzył, jak Chanyeol
bierze w siebie jego palce, a potem jego. W pewnym momencie musiał przestać,
jeśli chciał wytrwać dłużej niż dwie minuty i poczuł pośpiech, kiedy
doprowadził Chanyeola do orgazmu, ledwie go w ogóle dotykając.
Chanyeol znów go pocałował, nieco brutalniej,
ale nadal ciepło i uspokajająco. Jongin skierował całą swoją uwagę na oddanie
pocałunku, więc nerwy go nie zżerały.
Nadal się gromadziły, kiedy Chanyeol
ruszył się po żel do szafki nocnej oraz po prezerwatywę do szuflady. Na chwilę
zamknął oczy, słuchając, jak Chanyeol wraca na swoje miejsce.
– Naprawdę nie musimy – powiedział
Chanyeol, jego ciepła dłoń spoczywała na brzuchu Jongina. – Nie chcę cię do
niczego zmuszać.
Jongin pokręcił głową, ściągając Chanyeola
z powrotem na dół. – Chcę tego, poważnie – odparł, rozchylając nieco nogi, nie
umknęło mu, jak wzrok Chanyeola pociemniał. – Przysięgam, że wszystko gra.
Kiwając głową, Chanyeol usiadł i przebiegł
dłońmi po wewnętrznej stronie ud Jongina. Trochę łaskotało i sprawiło, że
Jongin się wiercił, próbując się nie zaśmiać. To nieco odrobinę złagodziło napięcie
i był w stanie trochę się rozluźnić, nawet kiedy widział, jak Chanyeol nabiera
żel na palce.
– Zacznę od jednego – odezwał się
Chanyeol, a Jongin skinął. Jakaś jego część miała nadzieję, że Chanyeol nie
będzie komentował całego zajścia.
Początkowy dotyk sprawił, że Jongin lekko
się spiął, z zaskoczenia i od chłodu żelu. Szybko sobie z tym poradził, biorąc
głęboki wdech i wpatrując się w sufit, zmuszając się do pozostania
zrelaksowanym. Palce Chanyeola wsuwały się powoli, ale pewnie, a obcy nacisk
wydawał się bardziej dziwny niż nieprzyjemny.
Oczywiście Chanyeol obserwował jego twarz
niczym jastrząb, gotów przestać na jakikolwiek znak bólu. Jongin posłał mu
nikły uśmiech i pokiwał głową, oddychając miarowo, kiedy Chanyeol zaczął
poruszać palcem. Nie było to złe, ale dokładnie pamiętał, że Chanyeolowi ta
część podobała się bardziej niż jemu i głośno dawał o tym znać.
– To dlatego, że jeszcze nigdy tego nie
robiłem – rzekł Chanyeol, zginając nieznacznie palec przy wysuwaniu i Jongin
niemal ujrzał gwiazdy. Fala ciepła spłynęła po jego kręgosłupie i skumulowała
się w jego brzuchu. Jego penis, który wcześniej nadal był miękki, unosił się
żenująco szybko, gdy Chanyeol przez kilka chwil pieprzył go tylko jednym
palcem.
– O mój Boże – jęknął Jongin, zarzucając
sobie rękę na twarz. Spoglądając od spodu, mógł dostrzec, że Chanyeol wyglądał,
jakby jednocześnie był zadziwiony i coś kombinował.
– Cholera, jesteś wrażliwy – mruknął
Chanyeol, wpatrując się w członka Jongina sterczącego na baczność w powietrzu.
– Robiłeś to wcześniej sam?
Wciąż ukrywając swoją twarz, Jongin
pokręcił głową. – Kurwa, to żenujące – wymamrotał, zamykając oczy, kiedy
Chanyeol kazał mu odsunąć rękę.
– Wcale nie – odpowiedział Chanyeol,
przekręcając palec w bardzo przemyślany sposób, który wyrwał z Jongina donośne
sapnięcie. – To cholernie seksowne. Mogę dodać kolejny?
Jongin skinął, już czując się jak marionetka.
Wpatrywał się w sufit, gdy poczuł, jak dwa palce wciskają się w niego, i
przygryzł wargę, kiedy Chanyeol wepchnął je do środka. Tym razem zdecydowanie
to poczuł i próbował się rozluźnić, jak Chanyeol mu mówił, ale nie było w tym
sensu, gdy Chanyeol zginał palce w odpowiedni sposób. Opanował się, a dreszcz
przetoczył się przez jego ciało.
– O kurwa, szlag – wymamrotał Chanyeol,
niedbale całując Jongina. – Nie mogę uwierzyć w to, jak dobry jesteś.
Jongin nie wiedział, jak przez to
przebrnie, skoro już dwa palce doprowadzały go do takiego stanu. W chwili gdy
choć odrobinę się rozluźnił, Chanyeol znów naciskał na jego prostatę i Jongin
już miał dość. Sapnięcia i jęki opuszczały go, a zazwyczaj był cichy w czasie
seksu. To było nieco przerażające, szczerze mówiąc, jak te reakcje były poza
jego kontrolą. Wyciągnął dłoń, by mocno ścisnąć nadgarstek Chanyeola, aby
przestał. Skulił się na boku.
– Zraniłem cię? – zapytał Chanyeol,
zabierając palce.
Jongin prędko pokręcił głową. – To po
prostu za dużo – odparł, biorąc głęboki oddech. – Jest dobrze, tylko…
Chanyeol pogłaskał bok Jongina. – Zbyt
intensywnie?
Jongin skinął. Wciąż był twardy jak skała
i gdyby pozwolił Chanyeolowi kontynuować, chyba doszedłby w mniej niż minutę. –
Dlaczego dla ciebie takie nie jest?
– Chciałbym być tak wrażliwy jak ty –
przyznał Chanyeol, skłaniając Jongina, by znów położył się na plecach – A teraz
zero tajemnic, od tej pory często będę ci to robił.
Jongin jęknął, wyobrażając to sobie. Czuł
konflikt między obawą, jaką to wywoływało, a równoczesnym pragnieniem. Poczuł
palce Chanyeola kolejny raz i zagryzł wargę, jego twarz poczerwieniała, gdy
dostrzegł wygłodniały wzrok Chanyeola, kiedy ten wsuwał w niego palce. Tym
razem Chanyeol zrezygnował z bycia delikatnym i od razu zaczął masować ten
punkt, na co Jongin z miejsca krzyknął zaskoczony, po czym zakrył sobie usta,
próbując się powstrzymać.
Jego penis cieknął bez przerwy,
preejakulat zbierał się w lepką kałużę na jego brzuchu. Orgazm się zbliżał, a
on zaskomlał, znowu odpychając Chanyeola. Przesunął się na łóżku, oddychając
ciężko.
– Ja nie– Zamierzałem – odezwał się i
urwał, gdy zobaczył namiot w bieliźnie Chanyeola. Przełknął ślinę, odzyskując mowę.
– Chcę, żebyś mnie pieprzył.
Chanyeol był szybki jak błyskawica,
wyskoczył z bokserek i prawie rzucił się na Jongina. Przyciągnął go do
pocałunku, który dotarł wprost do jego członka, choć wcale nie potrzebował
dodatkowej motywacji.
– Ale czy jesteś wystarczająco
przygotowany? – spytał Chanyeol, sięgając po prezerwatywę. Rozpakował ją i
nałożył na swojego penisa. – Użyłem tylko dwóch palców.
Jongin spojrzał na członka Chanyeola i na
moment zamknął oczy. – Po prostu. Użyj dużo żelu.
– Cóż, to zastrzyk dla mojej samooceny –
odparł Chanyeol, umiejscawiając się między nogami Jongina.
– Błagam, zamknij się, nie to miałem na
myśli.
– Będę udawał, że było inaczej – przyznał
Chanyeol, wciągając Jongina wyżej na swoje kolana. Był szalenie szczodry jeśli
chodzi o lubrykant, a Jongin już był przerażony jutrzejszym robieniem prania.
Nacisk członka Chanyeola na Jongina
sprawił, że obaj umilkli. Jongin raz skinął głową i zmusił się do bycia
rozluźnionym, gdy Chanyeol zaczął w niego wchodzić.
– Kurwa – wymamrotał Chanyeol, był spięty,
poruszał się powoli. Jongin był w stanie stwierdzić, jak bardzo się kontrolował
i potarł jego ręce w geście wdzięczności, samemu rozprawiając się z uczuciem
rozciągania.
Chanyeol dał Jonginowi chwilę, gdy cały
znalazł się w nim. Jongin najbardziej dziwił się, jakim cudem miał w sobie
całego penisa, chodziło mu zarówno o rozmiar jak i o „to się dzieje naprawdę”.
– Powiedz mi, że wszystko gra – odezwał
się Chanyeol z czołem przyciśniętym do ramienia Jongina.
Jongin ujął twarz Chanyeola w dłonie i
przechylił ją do pocałunku, poruszając biodrami dla sprawdzenia. Tak bardzo się
martwił i nadbudował tę część, ale Chanyeol uczynił ją łatwą. Złożył na jego
wargach bardziej niewinnego całusa i pokiwał głową.
– Jest dobrze.
Przy pierwszym ruchu Chanyeol wysunął się
jedynie do połowy, ale to już uczyniło Jongina słabym. Pchnięcie i ocierający
się o jego prostatę penis dawały inne doznania niż wtedy, kiedy Chanyeol używał
swoich palców. Nie wyobrażał sobie, że wytrwa w tym stanie choć chwilę dłużej.
Wkrótce Chanyeol pieprzył go głębokimi,
mocnymi pchnięciami, jego biodra uderzały o pośladki Jongina. To była
najpoważniejsza sytuacja, w jakiej Jongin kiedykolwiek go widział i rzuciłby
jakiś przemądrzały komentarz co do tego, gdyby nie uważał, że to seksowne i
gdyby mógł skupić się na czymś innym niż oślepiająca, biała przyjemność
rozchodząca się po jego ciele z każdym ruchem bioder Chanyeola.
Nie zauważył, że dochodzi, dopóki nie było
za późno. Wykrztusił imię Chanyeola, gdy napięcie w jego brzuchu nagle
wybuchło. Było intensywne i obce i Jongin patrzył z niedowierzaniem,
wytryskując sobie na brzuch, nie będąc dotkniętym. Jęczał głośno, kiedy
Chanyeol pieprzył go poprzez orgazm.
– Będę kontynuował – powiedział Chanyeol,
wyraźnie poruszony widokiem szczytującego Jongina. Jongin nawet nie był w
stanie udzielić mu odpowiedzi, kiedy Chanyeol zaczął posuwać go szybciej. Sapnął,
gdy przyjemność szybko zamieniła się w nadwrażliwość.
To bolało, ale w dobry sposób. Gdzieś z
tyłu głowy Jongin wiedział, że znów robi za dużo hałasu. Świszczący oddech
wyrywał się z niego między jękami, ale nie umiał przestać. Jego ciało wzdrygało
się za każdym razem, gdy penis Chanyeola ocierał się o jego prostatę, a on
wpatrywał się w Chanyeola z zapartym tchem.
– Nie mogę – zaskomlał, domyślając się,
czego Chanyeol od niego oczekuje.
Ale Chanyeol tylko pocałował go mocno i
ciaśniej objął go w pasie. – Możesz – odrzekł, uderzając biodrami i
przyciskając się do Jongina. – No dalej, bądź grzeczny.
Jongin wyprężył się na te słowa, zadrżał,
próbując również poruszyć biodrami.
– Lubisz, jak mówię ci, że masz być
grzeczny? – spytał Chanyeol, przesuwając dłońmi po bokach Jongina. Przeciągnął
ręce Jongina nad jego głowę i przytrzymał je tam jedną dłonią. – Tak samo jak
lubisz, gdy nazywam cię wspaniałym.
Kolejny wdech Jongina był drżącym
sapnięciem. Dotyk Chanyeola i jego słowa obnażały go. Chanyeol miał rację, lecz
on nie chciał tego przyznać, choć teraz i tak nie potrafił sklecić żadnych
słów.
– Dojdź dla mnie jeszcze raz – poprosił
Chanyeol, podciągając biodra Jongina wyżej. Ocierał się o jego prostatę z
każdym ruchem i to było za wiele, ale jednocześnie było bardzo, bardzo
przyjemne.
– Kurwa – załkał cicho Jongin, wyginając
plecy, kiedy Chanyeol doprowadzał go coraz bliżej.
– No już, już – mruknął Chanyeol,
przyciskając wargi do żyły na jego szyi, gdzie wyczuwał puls. – Pokaż mi.
Drugi orgazm był dla Jongina wyczerpujący.
Jego członek był zaledwie w połowie twardy i wytrysnął żałosną ilość nasienia.
Przyjemność była zbyt ostra, przytłaczająca i po prostu bolesna, ale Chanyeol
mówił mu, że jest idealny i wspaniały, i grzeczny, więc przetrwał to, drżąc i
połykając duże, rozedrgane hausty powietrza.
Chwilę później poczuł, jak Chanyeol
dochodzi, będąc głęboko w nim. Zaskomlał cicho, kiedy paznokcie Chanyeola wbiły
się w jego skórę. Później Chanyeol przycisnął twarzy do szyi Jongina, jego
ramiona falowały od ciężkiego oddechu, a Jongin nagle zapragnął jedynie go
pocałować, ale był zbyt wykończony, by o to prosić.
W końcu Chanyeol podniósł się na tyle, by
szturchnąć nosem szyję Jongina, na co chłopak automatycznie odwrócił głowę, by
pocałować go leniwie. Wciąż potrzebował pokrzepienia, gdy dochodzili do siebie.
Odsunęli się od siebie i Chanyeol przyglądał mu się niepokojącym wzrokiem, zbyt
przepełnionym czymś, czego Jongin nie chciał ubierać w słowa. Ale ta chwila
minęła i Chanyeol pocałował go ponownie, zanim oddalił się, by się umyć.
Nie był już dłużej rozkojarzony przez bycie
pieprzonym aż do przyszłego roku i zdał sobie sprawę, jaki jest obrzydliwy,
pokryty własnymi płynami ustrojowymi. Właśnie wtedy Chanyeol pojawił się z
wilgotnym ręcznikiem i wytarł go. Był jak zwykle delikatny i Jongin niemal
przyciągnął go do kolejnego pocałunku.
Chanyeol był zaskakująco cichy, kiedy
wpełzł z powrotem na łóżko. Zazwyczaj zasypywał Jongina pytaniami albo paplał
na jakiś nieokreślony temat, czego Jongin słuchał jednym uchem.
Tego wieczoru tylko przyciągnął Jongina do
siebie z cichym „dobranoc”, a wycieńczony Jongin zasnął, nim zdołał zdecydować,
czy wyobrażał sobie mocniejszy i ciaśniejszy uścisk.
+
To dziwne napięcie nie pojawiło się już
więcej.
Dziewczyny z Nowego Jorku wyjechały w
środę i najgorsze, co po sobie zostawiły, to opróżnione butelki po winie w ogrodzie,
co przewyższyło oczekiwania Jongina. Sprzątaczka zjawiła się około południa, by
uprzątnąć dom.
Wyszła o drugiej, a do drugiej trzydzieści
Chanyeol miał przed sobą rozebranego Jongina na leżance przy basenie. Wpychał w
niego trzy palce, dopóki Jongin nie doszedł z urywanym jękiem w ręcznik
rozłożony pod spodem.
– Kurwa – syknął Chanyeol, zostawił swoje
pace w środku i kiedy Jongin zaciskał się na nich, jego druga dłoń powoli
pompowała członka chłopaka. Nie ukrywał, że nie planował, by był to jedyny orgazm
Jongina.
Jongina trzeba było trochę namawiać, by
zdjął ciuchy na zewnątrz, trzeba było wielu zapewnień o prywatności posesji. Ale
świeże powietrze przyjemnie muskało jego skórę. Poniekąd rajcowało go to, że
ktoś mógł ich zobaczyć, ale to się nie wydarzyło.
Ledwie doszedł do siebie, gdy Chanyeol
znowu zaczął go pieprzyć. Z początku robił to powoli, wiedząc, że Jongin jest
wrażliwy, ale stopniowo przyspieszał.
– Dasz radę to znieść – powiedział
Chanyeol, gdy Jongin zaskomlał, a jego ciało próbowało uciec. Pocałował biodro
Jongina i pogłaskał go po plecach, mrucząc więcej zachęcających słów, kiedy
Jongin zaczął sam pieprzyć się na jego palcach.
Całe ciało Jongina spięło się na dłuższy
moment, zanim doszedł po raz drugi, drżąc i dysząc ciężko. Skupił się na dłoni
Chanyeola głaszczącej jego udo, uspokajając się i zaskoczył sam siebie, gdy
powstrzymał Chanyeola przed zabraniem palców. Potrzebował czegoś, na czym
mógłby się zacisnąć, przechodząc przez szok.
– Cholera, jesteś niesamowity – powiedział
Chanyeol z niezaprzeczalnym podziwem.
Jongin opadł na bok i wydał z siebie cichy
dźwięk, kiedy dłoń Chanyeola przy okazji opadła. Jego członek był miękki, ale ciężko
spoczywał na jego udzie. Jego umysł krzyczał, że Chanyeol jest zbyt daleko, ale
nie powiedział nic na głos.
Chanyeol był również zbyt ubrany, wciąż
miał na sobie koszulkę i spodenki. Jego wzwód był oczywisty, ale jakby nie
zwracał na niego uwagi.
– Nie dałeś mi jeszcze odpowiedzi, jeśli
chodzi o ten weekend – odezwał się Chanyeol, krocząc palcami po udzie Jongina.
Była to ostatnia rzecz, jakiej Jongin się
po nim spodziewał. Jeszcze nie dał mu odpowiedzi, bo nadal żadnej nie miał.
Kiedy zadzwonił do Sehuna, był jeszcze bardziej zdezorientowany niż wcześniej.
– Czym ty się tak przejmujesz? –
zapytał Sehun, na co Jongin również nie potrafił odpowiedzieć. – Pieprzycie
się, jest miłym chłopakiem i chce, żebyś wychillował z nim i jego znajomymi.
Ale to właśnie było to: pieprzycie się.
Nigdy nie rozmawiali o tym, co między nimi
jest. Czy w dni, kiedy się nie widują, Chanyeol pieprzy również kogoś innego. A
jeśli nie, to jak postrzega Jongina?
Jongin nie pytał, ponieważ obie możliwe
odpowiedzi przerażały go na różne sposoby.
– Hej, naprawdę nie musisz iść, jeśli nie
chcesz – rzekł Chanyeol, marszcząc brwi w zmartwieniu. Przesunął się, by ułożyć
się za Jonginem. Pocałował go w ramię. – Wyglądasz na przerażonego. To nic
takiego.
To nic takiego, lecz Jongin zamęczał się
przez to od kilku dni.
– Ale chcesz, żebym szedł – odparł Jongin.
Obaj ignorowali członka Chanyeola przyciskającego się do pleców Jongina.
– Taa.
Problem polegał na tym, że gdyby Jongin
naprawdę chciał powiedzieć nie, już by to zrobił. Wziął więc głęboki oddech i
odrzekł: – Dobra, pójdę.
– Naprawdę? – zapytał Chanyeol, jego głos
był pełen nadziei i ekscytacji, aż Jongina nieznacznie zakuło w piersi.
Jongin pokiwał głową i odwrócił się, by
delikatnie pocałować Chanyeola. – A teraz, będziesz mnie pieprzył czy nie?
Zrobił to, tak jak leżeli, na boku. Ta
pozycja nie pozwoliła mu szybko dojść, ale i tak było dobrze i udało się
Chanyeolowi doprowadzić Jongina do jeszcze jednego orgazmu, wchodząc w niego
głęboko i zatrzymując się, pozwalając przyjemności przepłynąć przez ciało
Jongina, by nie była zbyt przytłaczająca. Kiedy Chanyeol wreszcie osiągnął
szczyt, Jongin pomyślał o tym, jak szybko Chanyeol zgrał się z jego ciałem i
jak zawsze się skupiał, gdy znajdowali się w takich momentach.
Później Chanyeol trzymał go blisko siebie
i szeptał pochwały do jego uszu, jakby to Jongin odwalił całą robotę. Po raz
pierwszy Jongin odepchnął wszystkie swoje obawy i pozwolił sobie rozkoszować
się chwilą, czując spełnienie i bezpieczeństwo.
Był szczęśliwy.
+
Głownie Chanyeol mówił podczas godzinnej
jazdy do miasta. Jongin siedział skulony na miejscu pasażera z nogami
podciągniętymi do klatki piersiowej, od czasu do czasu wyciągał dłoń, by zmienić
piosenki płynące z telefonu Chanyeola.
Słuchał, jak Chanyeol mówi o
przyjaciołach, którzy mieli tam być.
– Myślę, że polubisz wszystkich, ale
najlepiej dogadasz się z Kyungsoo – powiedział, kładąc dłoń na kolanie Jongina.
– Też jest dość cichy, ale nie ma nic przeciwko naszym wygłupom.
Mieli jeszcze dwadzieścia minut, właśnie
przecinali zatokę, kiedy Jongin zapytał: – Wiedzą o mnie?
Chanyeol zdawał się nie wiedzieć, o co
chodzi. – Tak? Powiedziałem im, że przychodzisz.
– Ale jak. – Jongin powstrzymał się i
pokręcił głową. – Sorry, nieważne.
Chanyeol zjechał z autostrady i zatrzymał
się na czerwonym świetle. Wyciągnął rękę po dłoń Jongina. – O co chodzi?
Jongin zmusił się do uśmiechu. – O nic. Po
prostu trochę się denerwuję. – Był w stanie stwierdzić, że Chanyeol mu nie
wierzy, więc ścisnął jego dłoń, by powstrzymać go od drążenia tematu.
Dźwięki letniej ogródkowej imprezy stały
się wyraźne w chwili, kiedy Jongin wysiadł z auta. Chanyeol wziął czteropak
piwa, które kupili po drodze, i objął Jongina ramieniem, gdy szli na tyły domu.
– Park Chanyeol!!!
Chanyeol opuścił Jongina, by powitać
swoich przyjaciół w zamieszaniu pełnym uścisków, poklepywań po plecach i równie
dużej ilości krzyków. Jongin stał niezręcznie z tyłu, dopóki Chanyeol nie
odwrócił się i nie machnął na niego ręką.
– Ludzie, to jest Jongin – powiedział,
przyciskając dłoń do pleców Jongina. – Chodzi do Stanford.
Kolejka będących pod wrażeniem,
prześmiewczych okrzyków sprawiła, że Jongin się zaczerwienił. Pomachał
nieśmiało i cicho się przywitał.
– Teraz Kyungsoo nie będzie jedynym
miejscowym geniuszem – powiedział ten, którego Chanyeol przedstawił jako Jongdae.
Jego uśmiech czynił go wyluzowanym i przyjaznym. – On też chodzi do Stanford.
Kyungsoo wydawał się osobą, z którą Jongin
mógł się dogadać. Przewrócił oczami na Jongdae, ale uśmiechnął się szczerze do
Jongina. – Olej ich, są nie do wytrzymania, kiedy są razem.
– Jak ich poznałeś, skoro nie chodzisz do
Berkeley?
– Taa, gdzieśmy cię znaleźli. – To
Baekhyun, ten, który wykrzyczał imię Chanyeola.
– Nie wiem, ale żałuję, że to zrobiliście
– odparował Kyungsoo. To wywołało cichy śmiech u Jongina.
– Tak czy inaczej, fajnie, że jesteś –
odezwał się Jongdae, ciągnąc Chanyeola w kierunku grilla. – Baekhyun prawie
wszystko podpalił, a ja jednak chciałbym zjeść dzisiaj coś innego niż brykiet.
Śmiech Chanyeola i obronne skrzeczenie
Baekhyuna rozlegało się za nimi. Jongin przestraszył się nieco, kiedy Kyungsoo
wcisnął mu piwo do ręki.
– Chodź – powiedział, kiwając głową. –
Przedstawię cię reszcie.
+
Tak, jak Chanyeol przewidywał, Jongin
uznał Kyungsoo za najlepszą osobę, przy której mógł się zrelaksować. Kiedy nie
był przy Chanyeolu, siedział obok Kyungsoo, gadając o wszystkim i o niczym.
Wliczając Chanyeola.
– Cieszę się, że przyszedłeś – oznajmił
Kyungsoo, kiedy obserwowali niesamowicie nieatrakcyjną grę w beer ponga.
Baekhyun i Chanyeol okrutnie przegrywali. – Wszyscy byliśmy ciekawi chłopaka, o
którym Chanyeol nie mógł przestać mówić.
Jongin zarumienił się, ale również
przygryzł wargę, powstrzymując uśmiech. Skubał etykietę na swojej butelce,
zniszczoną od kropelek wody. – Czy on – odezwał się, dobierając właściwe słowa.
Nie staromodne. – Mówił wcześniej o wielu chłopakach?
Kyungsoo przyglądał mu się, wyraźnie
dostrzegając drugie dno w jego pytaniu. – Tylko o kilku. Ale o tobie mówi
inaczej.
– Och – westchnął cicho Jongin.
– Czy to dobrze?
Jongin wzruszył ramionami, nie będąc
pewnym, jak bardzo chce dzielić się z kimś czymś tak prywatnym. – Tak, chyba.
Po prostu nie przywykłem do tego, będąc z kimś tak, nie wiem.
– Z kimś, kto nie ma hamulców – dorzucił
Kyungsoo, podśmiewając się. – Możesz to śmiało powiedzieć, to nie żadna
tajemnica.
Jongin uśmiechnął się. – Bardzo się
różnimy w tej kwestii – powiedział. – Ja jeszcze nie zdradziłem swojemu
najlepszemu przyjacielowi imienia Chanyeola.
– Czujesz się nieswojo przez to, że
Chanyeol powiedział nam o tobie?
Jongin szybko pokręcił głową, ale potem
wzruszył ramionami. Obejrzał się na Chanyeola i ich spojrzenia spotkały się na
sekundę. Chanyeol pomachał mu obiema rękami, zachowując się niczym
podekscytowany szczeniak, a Jongin uśmiechnął się w odpowiedzi. – W ogóle nie
rozmawialiśmy o tym, czym jesteśmy – odparł, patrząc z powrotem na Kyungsoo, a
później w ziemię. – Jest też, um, pierwszym facetem, z którym jestem, więc to
wszystko jest bardzo świeże.
Kyungsoo położył dłoń na ramieniu Jongina
w uspokajającym geście. – Po prostu go zapytaj – powiedział, ściskając, nim
puścił. – Z Chanyeolem nic nie jest skomplikowane.
– Wiem – odpowiedział Jongin, pocierając
kark. – Wciąż próbuję zdecydować, jaką odpowiedź chcę usłyszeć.
Kyungsoo nie powiedział już nic. Jongin
skulił się na swoim krześle zamyślony i nadal obserwował Chanyeola. To było jak
patrzenie na inną osobę, ponieważ Chanyeol nigdy nie był przy nim tak głośny
ani hałaśliwy. Zaśmiał się cicho, kiedy Chanyeol wykorzystał swój wzrost i
założył Baekhyunowi chwyt na szyi, krzycząc, że to jego kolej na picie.
Kilka osób wyszło w miarę upływu czasu,
ale jeszcze więcej ludzi przyszło, gdy słońce zaczęło zachodzić. Jedną z nich
była dziewczyna Baekhyuna w towarzystwie kilku swoich znajomych. Jonginowi zmroziło
krew w żyłach, gdy ujrzał pośród nich znajomą sylwetkę.
– Taeyeon! – zawołał Chanyeol, wstając, i
podbiegł, by przywitać dziewczynę Baekhyuna uściskiem. Była drobna i niemal
zniknęła w jego ciele z piskiem.
Jongin wymamrotał do Kyungsoo, że musi skorzystać
z łazienki i zniknął w domu. Zamknął się w toalecie na dole i starał się nie
spanikować.
Krystal tu była.
Dlaczego? Skąd znała Chanyeola i jego
przyjaciół? Czy widziała Jongina?
Ktoś zapukał do drzwi i głos Chanyeola
zawołał go z zewnątrz. – Wszystko gra? Jesteś tam już chwilę. Kyungsoo mówił,
że wyglądałeś trochę blado.
Jongin wziął parę głębokich oddechów, ale
to nie pomogło ani trochę. Nie mógł zostać tu na zawsze, lecz również nie mógł
się zmusić, aby otworzyć drzwi.
– Jongin? Mogę wejść?
Umysł Jongina się zaciemnił. Wyszperał
telefon i zadzwonił do Sehuna, modląc się, by odebrał.
– Mmphsłucham?
Och, dzięki Bogu. – Krystal tu jest –
powiedział Jongin w pośpiechu, przykucając. – Zamknąłem się w łazience.
Chanyeol jest na zewnątrz. Powiedz mi co robić.
– Zaraz, chwila – wybełkotał Sehun.
– Co?
– Chanyeol zaprosił mnie do znajomego i
Krystal tu przyszła. Nie wiem, co robić!
– Kim jest Chanyeol?
Jongin złapał się za włosy. – Ten chłopak.
Chłopak od basenu. Sehun, błagam.
– Jongin, poważnie, wszystko w porządku? –
Chanyeol brzmiał, jakby był lekko przestraszony, a Jongin czuł się źle, ale
jego mózg nie chciał działać.
– To on? Powiedz mu, że wszystko okej,
że przyjdziesz za kilka minut.
Jongin zrobił, jak mu powiedziano.
– Na pewno? – zapytał Chanyeol z ulgą.
– Tak – odparł Jongin stabilnym głosem. –
Przepraszam, że cię zmartwiłem.
– Dobra, znajdź mnie, jak wyjdziesz.
Jongin poczekał, aż jego kroki ucichną. –
Kurwa, Sehun. Co do cholery?
– Koleś, wszystko dobrze. Wyluzuj.
– Nie jest dobrze –
odpowiedział Jongin, zaciskając oczy. – Moja była, której zerwanie zjebało mi
psychikę na kilka miesięcy, jest tutaj, a ja jestem z innym facetem.
– No i? Myślisz, że będzie cię oceniać,
bo lubisz penisa? Albo powie innym ze szczegółami, dlaczego z tobą zerwała?
– Nie wiem!
– Ty chciałeś jej wiecznie unikać,
czaję. Ale nie zadziałało. Szczerze, mógłbyś wykorzystać tę sytuację, aby jakoś
to zamknąć.
– Nic z twojej gadaniny nie
pomaga.
Sehun westchnął. – Słuchaj. Jesteśmy
najlepszymi przyjaciółmi, więc użyję swoich praw do bycia brutalnie szczerym.
Musisz dać sobie z nią spokój. Nie zdradziła cię ani cię nie oszukała. Ona
tylko zakończyła związek, gdy pojęła, że macie inne oczekiwania. Przestań
myśleć, że mogłeś zrobić coś, żeby to zmienić. To również nie w porządku wobec
osoby, z którą się spotykasz.
Jongin naprawdę nienawidził, kiedy Sehun
miał rację, ale zawsze i tak był wdzięczny, że miał kogoś, kto przemawiał mu do
rozsądku.
– Twoje dwie minuty się skończyły. Idź
i bądź dorosły.
Strach wciąż ciążył Jonginowi w żołądku.
Rozłączył się i spojrzał w lustro, usiłując przygotować się emocjonalnie. Nie
pomogło to zbyt wiele, ale zmusił się, by stawić czoła rzeczywistości. Nie mógł
sprawić, aby przyjaciele Chanyeola zapamiętali go jako chłopaka, który przez
cały wieczór chował się w łazience.
Łatwo było zauważyć Chanyeola na zewnątrz,
gdyż swym wzrostem przewyższał prawie wszystkich. Stał z boku, gawędząc z
Kyungsoo, Baekhyunem i dziewczyną Baekhyuna. Krystal też tam była. Chęć
zwymiotowania powróciła.
Chanyeol go spostrzegł, w oczywisty sposób
obserwował drzwi, czekając, aż Jongin wróci. Pomachał do niego. Kilka sekund
zajęło Jonginowi zmuszenie nóg do pracy, jego stopy z każdym krokiem wydawały się,
jakby były blokami ołowiu.
Podchodząc, Jongin skupiał się na punkcie
ponad ramieniem Chanyeola, chociaż poczuł mrowienie na plecach, wiedząc, że
Krystal zdążyła go rozpoznać. Nie powiedziała nic.
Chanyeol lekko dotknął jego nadgarstka. –
Wszystko dobrze? – zapytał cicho, by tylko Jongin go usłyszał. – Musimy wyjść?
Jongin posłał mu słaby uśmiech i pokręcił
głową. – Wytrzymam.
Chanyeol na sekundę zmarszczył brwi, ale
nie naciskał. Odwrócił się z powrotem do grupy i przedstawił Jongina. Właśnie
wtedy zdał sobie sprawę, że znał nie tylko Krystal. Parę jej znajomych także
było obecnych i wiedział, że żadna z nich nie przegapiła sposobu, w jaki
Chanyeol powoli otoczył go ramieniem w pasie. Popełnił błąd. Nie mógł tego
zrobić.
Jongin odskoczył jak oparzony. To jedynie
zwróciło uwagę wszystkich. Chanyeol znowu zmarszczył brwi, mówiąc: – O co
chodzi?
Jongin potrząsnął głową. – Przepraszam, ja...
Pójdę po coś do picia.
Odszedł szybko i skierował się w stronę
napojów. Stojący obok Jongdae klepnął go w ramię.
– Wiem, że dopiero dzisiaj się poznaliśmy,
więc wybacz, jeśli jestem zbyt szczery, ale wyglądasz, jakbyś miał rzygać.
Jongin przetarł twarz i chwycił butelkę
wody. Alkohol był ostatnią rzeczą, która mogła mu w tej chwili pomóc. – Wiem –
powiedział po wypiciu połowy. – Um. Moja była tu jest.
– Och. Chanyeol wie?
Jongin pokręcił głową. – Ona też chyba nie
spodziewała się zobaczyć mnie z facetem.
– Taak,
to wyjaśnia, dlaczego wyglądasz tak blado.
Jongin zaśmiał się cicho, uważając za
dziwnie pocieszające to, że Jongdae traktował go z taką swobodą, kiedy był na
granicy załamania nerwowego.
Jongdae zerknął ponad ramieniem Jongina. –
Nie jestem pewien, czy to twoja była, ale jakaś dziewczyna idzie teraz w naszym
kierunku, a ja z pewnością jej nie znam. – Znów poklepał Jongina. – Powodzenia.
Jongin policzył w myślach do trzech i
odwrócił się. Coś ukłuło go w piersi w chwili, gdy nawiązał z Krystal kontakt
wzrokowy. Wszystko, co do niej czuł, chciało go pochłonąć. Nie zmieniła się ani
trochę, wciąż była tak samo śliczna jak w dniu, kiedy przestali się do siebie
odzywać.
– Cześć – powiedziała, posyłając skromny
uśmiech. Jej włosy pofarbowane były na ciepły kasztanowy kolor i miękkimi
kaskadami opadały na jej ramiona. – Nie spodziewałam się zobaczyć ciebie tutaj.
Chwilę zajęło Jonginowi odzyskanie mowy. –
Taak, um, ja też nie.
– Jak się masz?
Jongin zacisnął wargi. – Oczekujesz miłej
odpowiedzi czy szczerej?
Krystal wyglądała na lekko zaskoczoną otwartością
Jongina. On także był zszokowany. – Chyba szczerej – odparła. – Wiem, że z tobą
zerwałam, ale to nie znaczy, że przestałam się tobą przejmować.
– Nie mów takich rzeczy – mruknął Jongin.
– Ale to prawda – odpowiedziała Krystal,
odrzucając włosy do tyłu. Przesunęła się, by stanąć obok niego i obserwowała
pozostałych, jak kręcili się bez celu. – Ludzie mówili mi, że źle zniosłeś
zerwanie. Ale kiedy to robiłam, wiedziałam, że nie zniesiesz tego dobrze.
Jongin żałował, że nie przyjął oferty
Chanyeola, aby wyszli. – Dzięki za wotum zaufania?
– Znałam cię, Jongin – powiedziała i nie
było w tym nic oskarżycielskiego, tylko nostalgia i odrobina żalu. – Widziałam,
jak na mnie patrzysz. Miałeś wszystko dla nas zaplanowane.
Nie myliła się. Gdyby zostali razem, Jongin
już szukałby pierścionka zaręczynowego.
– Wiem, że to, czego chciałeś, to coś
poważniejszego niż to, na co ja kiedykolwiek będę gotowa – ciągnęła Krystal. –
Przepraszam, że tak cię skrzywdziłam, że cię zaskoczyłam, kiedy myślałeś, że
między nami jest idealnie, ale nie żałuję tego.
Jongina zakłuło w piersi. – Czy mogłem
zrobić cokolwiek, żebyś została?
Krystal odwróciła się do niego i nagle Jongin
ogromnie zapragnął tylko ją przytulić. Wszystko przez to, że patrzyła na niego
tak jak wtedy, gdy byli razem, a to przypominało mu o wszystkim. To wrażenie
odpłynęło, kiedy pokręcił głową. – Już byłeś we mnie zakochany, ale ja nie
kochałam ciebie.
Gdy w końcu usłyszał te słowa
wypowiedziane na głos, zabolało bardziej, niż chciał. Zaśmiał się gorzko i
kopnął podłoże. Jednocześnie ogarnęło go uczucie ulgi. Może teraz naprawdę
będzie mógł przestać stale myśleć o tym, co poszło źle, co mógł zrobić lepiej.
– Naprawdę cię kochałem – odezwał się,
patrząc na nią znowu.
Nie wahała się. – Wiem.
– Tak bardzo byłem w tobie zakochany. –
Tym razem powiedział to z akceptacją, że mogli zmienić się w to samo bez
względu na wszystko. Krystal objęła Jongina ramieniem i oparła głowę na jego
barku.
– Ale teraz jest ktoś inny, prawda? –
spytała. Jongin nagle zdał sobie sprawę, że Chanyeol musi ich obserwować, ale
nie chciał się oglądać, by to potwierdzić. Ostrożnie odsunął się od Krystal,
nie chcąc, aby jego czyny zostały przez kogoś źle zrozumiane. Krystal zdawało
się to nie przeszkadzać. – Pytałam Taeyeon o Chanyeola. Wydaję się świetnym
facetem.
Jongin pokiwał głową. – Bo jest. To
świeże.
Krystal przygryzła wargę, nim się do niego
uśmiechnęła. – Nawet jeśli tak jest, patrzy na ciebie, jakbyś był jedyną osobą
tutaj.
Jongin schylił głowę. Nie wiedział, jak
przyjąć tego rodzaju komplement ani jak rozmawiać ze swoją byłą o nowej osobie,
z którą był. – Jeszcze nawet nie jesteśmy ze sobą oficjalnie.
Krystal zaśmiała się, zakładając sobie
włosy za uszy. – Słońce, jesteście ze sobą oficjalnie. Może nie powiedzieliście
sobie tego na głos, ale dla wszystkich tutaj to jasne.
Żołądek Jongina wywinął fikołka na tę
myśl.
– Poza tym wydaje mi się, że ma ochotę
kontrolować cię, odkąd się pojawiłam – powiedziała. Nachyliła się i pocałowała
go w policzek. Było to zaledwie muśnięcie warg. Pogłaskała go po ramieniu. – W
przyszłości nie udawaj, że się nie znamy, dobrze?
Jongin nadal patrzył, jak odchodzi, by
dołączyć do przyjaciół, kiedy Chanyeol stawił się u jego boku. Zerknął przez
ramię i był zaskoczony, widząc, że chłopak wygląda na podenerwowanego.
– Jest parę rzeczy, które muszę ci później
powiedzieć – odezwał się spontanicznie Jongin. Dookoła było zbyt wiele osób, a
teraz chciał być tym, który rozprasza obawy i uspokaja, więc podszedł bliżej i
objął Chanyeola w pasie.
Baekhyun przeszedł obok, wydając z siebie
czułe dźwięki, ale Jongin zignorował go ze znikomym zażenowaniem. Skoro i tak
się z nich podśmiewano, równie dobrze mógł pójść na całość i wspiąć się na
palce, by docisnąć wargi do warg Chanyeola. Był to niewinny i słodki pocałunek,
ale poczuł, że Chanyeol się rozluźnił.
– Cieszę się, że czujesz się lepiej –
odezwał się Chanyeol.
Tym razem Jonginowi nie umknął sposób, w
jaki Chanyeol na niego patrzył.
+
Zaistniała wyraźna różnica między nimi,
odkąd wrócili od Baekhyuna. Jongin inicjował więcej fizycznego kontaktu,
czasami zaciągał Chanyeola na kanapę, gdzie spędzali całe popołudnia
obściskując się, aż ich wargi były czerwone i odrętwiałe.
W najgorętsze dni kąpali się nago w
basenie, mocowali się w wodzie, dopóki nie byli podnieceni od całego tego
kontaktu. Później pieprzyli się na leżance, gdzie całkiem niedawno odkryli, że
bardzo podoba im się to, gdy Jongin ujeżdża Chanyeola: Jonginowi ponieważ mógł
kontrolować, jak szybko osiągał orgazm, a Chanyeolowi, bo mógł patrzeć, jak to
wszystko się dzieje.
Lipiec dobiegł końca, a oni wciąż nie
porozmawiali o tym, co wydarzyło się u Baekhyuna. Jongin wiedział, że Chanyeol
czeka na podjęcie tematu. Był bardzo cierpliwy, podczas gdy Jongin myślał o
wszystkim, co chciał powiedzieć.
Gdy wrócił z kolejnych masowych zakupów,
zastał Chanyeola w kuchni. Tego wieczoru pachniało makaronem. Kiedy odkładał
wszystko na miejsce, myślał o tym, jak zwyczajne się to stało. Załatwiał sprawy
albo włóczył się po domu, nie martwił się o obiady przez kilka miesięcy, bo
Chanyeol zawsze coś przygotowywał, a resztki zamrażał. Pomyślał o tym, że inni
muszą długo ze sobą być, by dotrzeć do tego miejsca i zastanowił się, czy to ma
znaczenie, że oni robią wszystko nie po kolei.
Powlókł się z powrotem do kuchni i przez
chwilę obserwował Chanyeola. Czapka Chanyeola była założona daszkiem do tyłu, a
on sam był bez koszulki. Miał na sobie jedynie luźne dresy i znów pląsał niczym
starszy pan, mieszając coś w garnku. Jongin uznał go za totalnie atrakcyjnego.
Chanyeol obrócił się, by po coś sięgnąć i
przestraszył się, widząc Jongina. Wydał z siebie urywany krzyk. – O mój Boże,
prześladujesz mnie? Dlaczego stoisz tu jak jakiś dziwak?
Jongin wydął wargi i podszedł bliżej,
waląc Chanyeola w ramię. – Nie wyglądam ani jak prześladowca, ani jak dziwak.
Chanyeol objął Jongina ramieniem w pasie i
cmoknął go w usta. Smakował sosem pomidorowym. – Wiem, wyglądasz za to jak
czyjś uroczy chłopak.
Oczy Jongina rozszerzyły się, ale mina
Chanyeola pozostała spokojna i niemożliwa do odczytania. – Nie jestem uroczy –
powiedział cicho i nerwowo. Ciężko było patrzeć na niespodziewany uśmiech
Chanyeola.
– Teraz jesteś odrobinę uroczy – odparł
Chanyeol tuż przed tym, jak pocałował Jongina tak, że jego żołądek zrobił
fikołka.
I właśnie w ten prosty sposób niespójna
kwestia tego, czym są, została rozwiązana. Nic się nie zmieniło. Chanyeol dał
Jonginowi spróbować makaronu, a Jongin stwierdził, że potrzebuje mocniejszego
kopa. Kiedy gotował się na wolnym ogniu, Chanyeol popchnął Jongina na krzesło i
usiadł okrakiem na jego kolanach, ucinając narzekania Jongina na jego ciężar
jeszcze bardziej zawstydzającymi pocałunkami.
Podczas jedzenia Jongin w końcu zaczął
mówić o Krystal. Opowiadał o tym, jak mocno się w niej zakochał i jak zraniony
oraz upokorzony się poczuł, kiedy odkrył, że ona nie czuła do niego tego
samego. O tym, jak spędził żałosny rok ciągle myśląc o tym, co mogło pójść
inaczej.
– To nie jest żałosne – odezwał się Chanyeol.
Przez cały czas słuchał bez wydawania osądów z kostką zaplecioną o kostkę
Jongina w ramach dodania mu odrobiny otuchy. – Byłeś zraniony. Nie ma dobrego
ani złego sposobu, jak sobie z tym radzić.
Jongin odepchnął od siebie talerz ze
spaghetti i usiadł wygodnie, skubiąc skórki przy paznokciach. – Bycie z tobą
przeraża mnie w ten sam sposób – odparł, wpatrując się w swoje dłonie. –
Pojawiłeś się znikąd i minęło zaledwie kilka miesięcy, a ty cały czas gotujesz
mi obiady i, szczerze mówiąc, nadal w pełni nie przetworzyłem tego, że jestem z
facetem i- – Urwał, by wziąć oddech i zakrył twarz dłońmi. – Przepraszam, nie
wiem, skąd to się wzięło.
– Ale chcesz być ze mną?
Jongin opuścił ręce. – Co?
– Dwa miesiące temu zapytałem cię, czy
lubisz mnie całować, powiedziałeś, że tak, więc ruszyliśmy z tamtego miejsca.
Teraz pytam cię, czy lubisz spędzać ze mną czas.
– To nie takie proste.
Chanyeol wzruszył ramionami. – Dla mnie
tak.
Jongin próbował pojąć, w jaki sposób
nastrój tak bardzo się zmienił. – Pytania ważne dla ciebie różnią się od tych,
które są ważne dla mnie.
– Wal śmiało. Odpowiem na wszystkie.
Czy uważasz, że wymagam za dużo uwagi?
Sądzisz, że jestem nudny? Zezłościsz się, kiedy będę chciał, żeby niektóre
rzeczy działy się w określony sposób? Jeśli przyznam, że się w tobie zakochuję,
powiesz mi to samo czy też mnie zranisz? Jak bardzo to będzie bolało w twoim
przypadku?
– Potrzebuję trochę
powietrza – powiedział Jongin, mimo iż drzwi na taras były szeroko otwarte.
Wyjął telefon, wiedząc, że potrzebuje, aby
ktoś wbił mu trochę rozumu do głowy.
19:24
jongin: zaraz spierdolę sprawę z chanyeolem
19:26 sehun: już do
ciebie dzwonię, durniu
Jongin odebrał po drugim dzwonku.
– Wyjaśnij – powiedział Sehun
zamiast przywitania.
Jongin potarł twarz. – Mówiłem mu o
Krystal, a potem wszystko, nie wiem, zakręciło się wokół nas i zrobiłem to, co
zawsze.
– Kiedy za dużo myślisz i boisz się
wszystkiego, co potencjalnie może pójść źle, ale nawet się jeszcze nie
wydarzyło.
– Ja- taa. Właśnie to.
Dzięki.
– On to nie Krystal.
Kolejny strzał w dziesiątkę. Jongin
położył się na tarasie i zamknął oczy. – Wiem o tym.
– Naprawdę?
– Taak, tylko – odparł
Jongin, przygryzając wargę – Jest gorzej niż z nią. Jest wiele rzeczy, o
których ci nie powiedziałem.
– Chryste. Niech usiądę. – Jongin
słuchał, jak Sehun z kimś rozmawia i usłyszał głos Junmyeona w tle. Musiał znów
spędzać weekendy tutaj, skoro Sehun wrócił do Stanów. – Okej, mów, powiedz
mi, co jest gorsze.
Jongin opowiedział mu o domowej atmosferze
i wszystkich rzeczach, które Chanyeol dla niego robił, troszcząc się o niego. O
wieczorach, kiedy obijali się na dworze i Chanyeol prosił Jongina, by poczytał
mu na głos swoją książkę, chociaż nie znał kontekstu i przeczesywał palcami
włosy Jongina. O wszystkich głupich żartach, którymi rzucał Chanyeol. Nie
powinny go śmieszyć, a Jongin i tak się z nich śmiał. O całym fizycznym
przywiązaniu, którego nawet nie zauważał, dopóki nie zdał sobie sprawy, że
Chanyeol spędził połowę dnia uwieszony na nim.
– Stop, stop, stop. Jestem o krok od
przyjazdu tam i skopania ci tyłka.
– Czemu?
– Czy chłopak od basenu nadal jest z
tobą czy poszedł do domu?
Jongin wyciągnął szyję do tyłu. Mógł
dostrzec, jak Chanyeol sprząta w kuchni. – Ładuje zmywarkę.
– Jezu kurwa Chryste, nie wierzę w was.
Wstań i podejdź do niego.
– Co?
– Wstawaj, no już.
Jongin podniósł się i stanął twarzą do
domu. Chanyeol podniósł wzrok, myjąc ręce. Jongin częściowo oczekiwał, że
będzie wyglądał na wkurzonego, ale nie wyczuwał nic w tym rodzaju. – Nie
rozumiem, czego ode mnie chcesz.
– Przestań pytać i rób, co mówię.
Jongin wydał z siebie pełen irytacji jęk,
ale wszedł do środka. Zatrzymał się przy wejściu do kuchni. – Jestem – mruknął.
– Tuż przed nim?
–…Prawie.
– Kim Jongin, trzymam kluczyki od auta,
tak mi dopomóż Bóg.
– Wyluzujesz? – spytał
Jongin, okrążając wyspę kuchenną, aż zatrzymał się o stopę od Chanyeola, który
patrzył na niego głównie z rozbawieniem. – Dobra, teraz naprawdę jestem.
– To jak wyrywanie zęba. Dobra, spójrz
na niego i powtarzaj za mną: Przepraszam, że jestem tchórzem w kwestii moich
uczuć, jeśli chodzi o osoby, w których jestem zakochany po uszy.
Jongin znieruchomiał. Nie potrafił nawet
sformułować odpowiedzi. Drgnięcie brwi Chanyeola powiedziało mu, że słyszał
wszystko z drugiego końca słuchawki.
Sehun ciągnął dalej: – Moja była
dziewczyna naprawdę zjebała mi psychikę, bo kiedy się przed kimś otwieram,
emocjonalnie jestem bardzo delikatny i przeraża mnie to, że lubię cię bardziej
niż ty mnie.
– Oh Sehun – udało mu się
wycedzić przez zęby. – Zamknij się.
– Ale tak właściwie jestem w tobie
zakochany, więc proszę, uspokój moje nieracjonalne lęki, mówiąc mi, że też
jesteś we mnie zakochany po uszy i nadal bądź uroczy i zachowuj się domowo.
Jongin ściskał telefon tak mocno, że
brzegi wbijały mu się w kości. Chanyeol postąpił krok naprzód i wyrwał chłopakowi
komórkę z dłoni.
– Sehun, tak? – odezwał się, odchodząc
kawałek, by Jongin nie mógł usłyszeć reszty rozmowy. – Tak, dzięki. Myślę, że
od tej pory dam sobie radę. – Zaśmiał się cicho. – Popracuję nad przekonaniem
go, żeby cię nie zamordował.
Chanyeol odłożył komórkę na szafkę, a
później ciasno otoczył Jongina ramionami, nie mówiąc ani słowa. Jongin nadal
trząsł się ze złości za to, że został w ten sposób obnażony i chwilę zajęło mu,
by przestał widzieć na czerwono. Gdy Chanyeol się odsunął, ujął twarz Jongina w
obie dłonie i przetarł kciukami pod oczami Jongina.
– Nie mówię tego, ponieważ uważam, że
jesteś tchórzliwy czy irracjonalny, ale dlatego, że chcę, byś wiedział. Od
jakiegoś czasu jestem zakochany w tobie po uszy.
Jongin przez długi czas nie pozwolił, by
Chanyeol go puścił.
+
Jongin w końcu przebaczył Sehunowi. Wymagało
to wielu nieodpisanych wiadomości oraz nieodebranych połączeń, ale zrobił to.
Sehun właściwie brzmiał, jakby miał się rozpłakać, kiedy Jongin wreszcie
odebrał jego telefon po tym, jak Junmyeon napisał mu, by przekazać, że takie
chłodne traktowanie trwa już wystarczająco długo.
– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał Sehun,
machając do Chanyeola, kiedy wrócił, by zabrać klucze od garażu. Wciąż nie mógł
uwierzyć, że Chanyeol nalegał na wykonywanie prac w ogrodzie. („Obiecałem
twojej mamie!”)
– Zrobiłbyś to samo, gdybyś się
posłuchał – odpowiedział Sehun. – Nigdy nie mówiłeś o Krystal w ten
sposób. Nie chciałem, żebyś stracił coś dobrego tylko dlatego, że się bałeś.
Jongin opadł na kanapę. – Wydaje mi się,
że miałeś dobre intencje, nawet jeśli wykonanie było gówniane.
– Przepraszam za to.
– Nieważne – odparł Jongin,
czuł się niezręcznie, przeprowadzając prawdziwie szczerą rozmowę z Sehunem. –
Czy ty i Junmyeon chcecie wpaść, zanim zacznie się semestr? Będziecie mogli
poznać Chanyeola.
– Ugotuje dla nas?
– Chyba. Ale nie będę go
zmuszał.
– Proszę, zmuś go. Junmyeon prawie
spalił kuchnię, kiedy raz gotował wodę. Nie pamiętam nawet, jak smakuje
prawdziwe jedzenie.
Rozmawiali przez kolejną godzinę o
zajęciach, na które się zapisali, o uczelniach, na które planuje składać
podania Junmyeon, kiedy ukończy swój doktorat oraz o tym, czy powinni razem
wrócić do Seulu podczas przerwy zimowej.
Gdy Chanyeol pojawił się kilka godzin
później, błyszczący pot pokrywał cały jego tors, a ścieżki brudu zdobiły jego
twarz i ręce.
– Co robiłeś? – spytał Jongin, chociaż
skrycie podobał mu się taki dziki styl.
– Walczyłem z chwastami.
– Zaprosiłem Sehuna i Junmyeona na
przyszły weekend. Jesteś wolny, prawda? – Jongin wyjął butelkę wody z lodówki i
wręczył ją Chanyeolowi, który wypił ją jednym haustem.
– Chcesz, żebym poznał twoich przyjaciół?
– Przyjaciela, liczba pojedyncza – odparł
Jongin, zaczepiając palce o szlufki Chanyeola. – Junmyeon jest niepodlegającą
dyskusji częścią tej umowy.
– Mogę się nad tym zastanowić i dać ci
odpowiedź później?
Jongin zamrugał, oczekując, że Chanyeol
będzie podekscytowany poznaniem nowych ludzi w swoim życiu. – Och, uch. Jasne.
Chanyeol zaśmiał się i mocno przytulił
Jongina. Pot i brud przechodzące na Jongina były obrzydliwe. – Żartuję –
powiedział, całując Jongina w czoło z głośnym mlaśnięciem. – Bardzo chętnie ich
poznam. Nie są uczuleni na skorupiaki, co? Zamierzam wypróbować nowy przepis na
paellę.
– Sehun zostawi dla ciebie Junmyeona.
– Może próbować, ale ja już jestem zajęty
– odparł Chanyeol, zaplatając ręce za plecami Jongina. – A mój chłopak jest
naprawdę seksowny.
Jongin szturchnął Chanyeola w bok,
sprawiając, że zawył i zwinął się, ale tak naprawdę nie puścił.
– Mam poważne pytanie – odezwał się
później Chanyeol, kiedy byli na tarasie, otwarta butelka wina stała na stole.
Jongin nadal próbował połapać się, jak Chanyeolowi udało się przemycić to z
powrotem do ich diety. Podniósł wzrok z miejsca, na którym leżał, opierając się
o pierś Chanyeola. – Mogę powiedzieć o nas mojej rodzinie?
Jongin wpatrywał się w niego trochę za
długo.
– Albo chociaż mojej siostrze – powiedział
Chanyeol, w jego głosie pobrzmiewała mieszanina nadziei i obawy. – Ona nie
powie nikomu.
Jongin usiadł i obrócił się. To kolejna z
tych rzadkich chwil, kiedy Chanyeol naprawdę wyglądał na podenerwowanego. Sam
Jongin nadal przetwarzał pytanie. – Już chcesz powiedzieć o mnie swojej
rodzinie?
Chanyeol przysunął się bliżej i oparł
brodę na ramieniu Jongina, obejmując go jedną ręką w pasie. – Tylko rodzicom i
siostrze. To nie tak, że nie wiedzą, kim jesteś. Miło byłoby przedstawić cię
jak należy, to wszystko.
Jongin przygryzł dolną wargę. – Nie będzie
im to przeszkadzało?
– Raczej nie – odparł Chanyeol, pocierając
nosem miejsce za uchem Jongina. – Już wiedzą, że lubię facetów.
– Chcesz mnie przedstawić? – spytał
Jongin, docierała do niego druga część tego, co powiedział Chanyeol.
– Tak, chłopaku.
Pod powłoką niepewności, coś ciepłego i
dobrego rozkwitło w piersi Jongina. Z pewnością nie był jeszcze gotowy, by
powiedzieć swojej rodzinie o tym nowym związku, ale idea tego, że rodzina
Chanyeola by wiedziała, nie była taka zła.
– Dobrze – powiedział Jongin.
Chanyeol pokazał swą rozentuzjazmowaną
twarz. – Tak? – Wyglądał na szczęśliwego, jego oczy jaśniały, a zęby ukazywały
się w nadmiarze. To zmiękczyło Jongina.
Cmoknął Chanyeola w usta. – Tak –
odpowiedział, tym razem było to łatwiejsze. A potem dodał: – Chłopaku.
Uśmiech Chanyeola rozjaśnił niebo niczym
poranne słońce.
+
Powietrze na dworze przyjemnie muskało
twarz Jongina. Odkręcił szybę do końca i wywiesił rękę na zewnątrz, kiedy
Chanyeol wiózł ich bocznymi drogami Sonomy. Jego telefon zabrzęczał. Było to
mnóstwo zdjęć Sehuna i Junmyeona z Paryża, obaj głupio pozowali na niby-modeli.
– To Sehun? – zapytał Chanyeol,
przyciszając muzykę. – Powiedz jemu i Junmyeonowi, że mówię cześć.
Jongin uchwycił zdjęcie prowadzącego
Chanyeola, wiatr rozwiewał jego włosy, a odbicie Jongina wpatrywało się w niego
w Aviatorach Chanyeola. Wysłał to Sehunowi w odpowiedzi i dopisał: zachował
noc befsztyków na wasz powrót.
Niecałą minutę później Sehun odpowiedział:
powiedz chanyeolowi, że gdybym nie był zajęty, to bym mu obciągnął
– Sehun nadal próbuje zostawić dla ciebie
Junmyeona – powiedział Jongin, odkładając telefon.
– Dzieciak musi zrozumieć aluzję – odparł
Chanyeol, sięgając ręką ponad konsolą po dłoń Jongina. – Ktoś ma mnie
zaklepanego już od ponad roku.
Jongin przewrócił oczami, ale pozwolił, by
palce Chanyeola wśliznęły się między jego palce. Obserwował przemijającą
scenerię przez chwilę, po czym się odwrócił: – Mój tata pytał, czy mógłbyś
wybrać się z nim na golfa w przyszłą niedzielę.
Chanyeol zaśmiał się. – Znowu?
– Ostrzegałem cię – odpowiedział Jongin,
opierając gołe stopy na desce rozdzielczej. – Jego wcześniejsza emerytura nie
potrwa długo. Obsesja golfem niedługo zniknie, a potem znowu będzie się nudził.
– To chyba lepsze niż twoja mama robiąca
niezbyt dyskretne uwagi na temat małżeństwa i dzieci.
Jongin jęknął i zakrył twarz. – Przestań
mi przypominać – odrzekł, wciąż nie wierząc, że pół roku temu jego mama
siedziała zszokowana i odebrało jej mowę na wieść, że jej syn umawia się z
innym facetem. Teraz wysyłała Jonginowi zdjęcia ze swoich podróży z
komentarzami: to byłoby dobre miejsce prawda? Co sądzisz o ślubach w
egzotycznych miejscach?
– Myślę, że to twoja carbonara ją przekonała,
mówiąc szczerze – powiedział Jongin.
– Cóż, ciebie też przekonała – odparł
Chanyeol, posyłając mu próżny uśmiech. – Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
– Zamknij się.
Chanyeol zaśmiał się. – W porządku,
poniekąd lubię te uwagi.
Jongin zdecydował, że pewnego dnia
rozwinie znaczenie kryjące się za tymi słowami.
– A skoro już jesteśmy przy ślubach –
zaczął Chanyeol – Baekhyun zamierza się oświadczyć.
Jonginowi opadła szczęka. – Poważnie?
Chanyeol pokiwał głową. – Wyciąga mnie,
Kyungsoo i Jongdae, żebyśmy pomogli w wybieraniu pierścionka w przyszłym
tygodniu. Nie krępuj się i chodź cierpieć z nami.
Jongin rzeczywiście uważał za pewnik, że
zestresowany Baekhyun będzie zabawny. – Spasuję – odpowiedział, chcąc, by
Chanyeol spędził czas z przyjaciółmi. – Ale proszę, nagraj wszystko dla
potomnych.
– Och, bez obaw. Zrobię film
składający się ze wszystkich żenujących chwil prowadzących do ślubu, a później
puszczę go na weselu. Znienawidzi mnie, to będzie świetne.
Resztę drogi spędzili głównie w ciszy,
poza chwilami kiedy Chanyeol śpiewał półgłosem do indie piosenek ze swojej
playlisty, na punkcie których miał obsesję, odkąd wrócił do Korei na Księżycowy
Nowy Rok. Jongin go nie powstrzymywał; jego głos był przyjemny.
Gdy jechali znajomym zjazdem, telefon
Jongina znów zabrzęczał.
13:12 krystal:
baek mówi, że nie ma cytryny do guacamole możecie przywieźć?
13:13 jongin: co dostaniemy za tak duża przysługę?
13:15 krystal: powiedział, że pozwoli wam się ze sobą przelizać
13:15 jongin: ABSOLUTNIE NIE
13:16 krystal: dostajecie baeka nieliżącego się z wami
13:16 jongin: >:[
Jongin posłał wiadomość dalej.
– Kim my jesteśmy, jego lokajami? –
zapytał Chanyeol, co znaczyło: tak, oczywiście, załatwimy kilka spraw.
Skończyli, kupując więcej picia i innych przekąsek.
Kiedy w końcu dotarli do Baekhyuna, masa
samochodów już stała przy krawężniku. Kyungsoo dojechał mniej więcej w tym
samym czasami i Jongin pomachał do niego z podekscytowaniem.
– Nie wiedziałem, że tu będziesz –
powiedział, ponieważ na większość lata Kyungsoo pojechał do domu, który
znajdował się w dystrykcie Kolumbii.
– Baekhyun potrzebuje mnie do czegoś w
przyszłym tygodniu, więc postanowiłem, że wrócę kilka dni wcześniej – odparł
Kyungsoo, odwzajemniając uścisk Jongina.
– Chanyeol już mi o tym mówił.
– Idziesz z nami?
Jongin pokręcił głową. – Ale Chanyeol
wszystko nagra.
Kyungsoo zaśmiał się i wziął jedną z ich
siatek z zakupami. – Będzie zabawnie oglądać to na weselu – powiedział,
zatrzymując się. – Zakładając, że Taeyeon powie „tak”.
Jongin uderzył Kyungsoo w ramię. –
Przestań, zgodzi się. Jest im ze sobą dobrze.
– KIM JONGIN!!!
Tuman blond włosów wypadł z lewej strony,
a później ciało uderzyło w Jongina prawie tak mocno, że by się przewrócił i
upuścił skrzyknę piwa, którą niósł. Na szczęście Chanyeol był tuż obok i go
przytrzymał.
– Też za tobą tęskniłem, Baekhyun –
odezwał się Jongin. – Nawet jeśli widzieliśmy się w zeszły weekend.
– To było cały tydzień temu – odparł
Baekhyun, łapiąc ramię Jongina. – Hej, co robisz w środę?
Jongin zaśmiał się i potrząsnął głową. –
Już mówiłem Chanyeolowi, że powinniście iść sami.
Baekhyun wydął wargi, zupełnie nie
wyglądając na kogoś, kto ukończył studia. – Ale będziesz pierwszym drużbą?
Jongin nie wiedział, jak na to
odpowiedzieć, bardzo zaskoczony przez ukrytą treść pytania. Że w mniej niż rok
Baekhyun postrzegał go jako kogoś wystarczająco ważnego, by był częścią
ceremonii ślubnej.
– Jeśli się zgodzi – przerwał Kyungsoo,
odpierając atak jak zawsze, gdy Jongin tego potrzebował.
– Nie mów tak! – zawołał Baekhyun,
wreszcie puszczając Jongina, by uderzyć Kyungsoo w ramię. Kyungsoo jedynie się
zaśmiał i przyciągnął Baekhyuna za szyję, by poczochrać mu włosy. Gdy
odchodzili, Jongin usłyszał, jak Baekhyun z całych sił próbuje brzmieć
nonszalancko, pytając: – Ale myślisz, że powie „tak”, prawda?
Jongin podążył za Chanyeolem do
rozkładanych stołów, by odstawić całe jedzenie oraz napoje, które ze sobą
przywieźli. – Będziesz świadkiem? – spytał, na co Chanyeol zaśmiał się
dobrodusznie.
– Prawdopodobnie poprosi o to swojego
brata – odpowiedział, zbierając wszystkie reklamówki i zwinął je w kulkę do
wyrzucenia. – Przemowa świadka i tak stanowiłaby dla mnie za dużą presję.
– Nigdy nie widziałem cię w garniturze –
powiedział Jongin, otwierając paczkę chipsów i wsypując je do dużej miski.
Chanyeol objął go od tyłu i mógł poczuć uśmieszek z boku swojej szyi.
– Za jak porywającego byś mnie uznał? –
zapytał Chanyeol. – Bądź szczery.
Wargi Jongina ułożyły się w niewzruszony,
szyderczy uśmiech, ale nie zadawał sobie trudu z odpychaniem Chanyeola. –
Martwisz się tylko o siebie, a przecież w końcu zobaczysz mnie wystrojonego.
Chanyeol zaśmiał się i puścił go,
przykładając sobie obie dłonie do piersi. – Wiem już, że odbierze mi oddech.
Prawdopodobnie nie przeżyję.
Trudno było Jonginowi nie przewrócić
oczami tak mocno, że wypadłyby mu z głowy. Równie ciężko było powstrzymać
rumieniec, który rozlał się na jego twarzy. – Powiedziałeś, że przestaniesz
mówić mi tandetne rzeczy.
– Nie, powiedziałem, że spróbuję. –
Chanyeol obrócił Jongina i skradł mu pocałunek. – Poza tym lubisz to. I mnie.
Kilka miesięcy wcześniej, kiedy egzaminy
końcowe skończyły się dla nich obu, Jongin był w mieszkaniu Chanyeola.
Leniuchował na kanapie i oglądał odcinek One Piece na telefonie, czekając, aż
Chanyeol ugotuje obiad. W połowie zasnął i obudził się, kiedy Chanyeol siedział
na skrawku sofy, przeczesując palcami włosy Jongina. Spytał Chanyeola, o czym
tak poważnie myśli, a Chanyeol, jak zwykle, zbyt łatwo odpowiedział: „O tym,
jak bardzo cię kocham”, co zatkało Jongina.
Jongin nie był w stanie odpowiedzieć tak
samo. W zamian zapytał niemrawo, czy obiad jest gotowy. Chanyeol się zaśmiał i
od tamtej pory ani razu nie podjął tematu słownego odwzajemnienia swoich uczuć,
chociaż sam wyrażał je coraz częściej.
Za Chanyeolem Baekhyun i Jongdae się
kłócili. Baekhyun dzierżył szczypce, a Jongdae nie pozwalał mu zbliżyć się do
grilla. Kyungsoo nawet nie trudził się, by pełnić rolę negocjatora i odszedł,
aby przywitać się z Taeyeon, gdy przyjechała z tą samą grupą co zwykle. Kątem
oka Jongin zobaczył, jak Krystal do niego macha, ale wciąż był zaaferowany
Chanyeolem, którego mina stopniowo przekształcała się w wyraz zdezorientowania
na przedłużające się milczenie Jongina.
– Tylko się z tobą dra-
– Kocham cię.
Baekhyunowi i Jongdae udało się wspólnie
spalić kebaba w ogniu, a Taeyeon przelawirowała z westchnięciem, by go ugasić.
Kyungsoo zawołał Chanyeola, by zabrał się do roboty, aby ludzie dostali w końcu
coś jadalnego, ale Chanyeol tak jakby nie słyszał nic, co się wokół niego
działo.
Słowa Jongina dotarły do niego, a sam
chłopak odwrócił wzrok i obrócił się, by zająć się ustawianiem butelek piwa
według koloru. Nie wydawało mu się, by Chanyeol kiedykolwiek był przy nim tak
cichy przez tak długi czas, lecz był zbyt zawstydzony tym nagłym wyznaniem, by
spojrzeć mu w oczy.
– Powiedz to jeszcze raz.
Jongin niemal zaklął, gdy się odwrócił, a
twarz Chanyeola była zaledwie cal od niego. – Nie, idź stąd – odparł, wymykając
się Chanyeolowi. Szybko zlokalizował Kyungsoo i podszedł do niego, choć
niemożliwe było zignorowanie nagłego, pogodnego śmiechu Chanyeola.
– Coś ty mu zrobił? – zapytał Kyungsoo,
kiedy Jongin znalazł się w zasięgu słuchu.
– Nic – odpowiedział Jongin, twarz
nadal go paliła.
Kyungsoo zaczął się śmiać. – Uśmiecha się
tak mocno, że zaczynam martwić się o jego zdrowie.
Wbrew sobie Jongin również się uśmiechnął
i zaryzykował zerknięcie na Chanyeola. Nie dbał nawet o to, że Chanyeol
utworzył z rąk gigantyczne serce nad swoją głową, by wszyscy zobaczyli.
W rzeczywistości nie było nic, co Jongin
chciałby zmienić w tej chwili.
(Kyungsoo
wysłał Jonginowi zdjęcie z ich wypadu. Baekhyun i Jongdae stali z pochylonymi
głowami i wyraźnie kłócili się o to, co któremu się bardziej podoba. Ale
Chanyeol stał dobry kawałek dalej, patrząc na zupełnie inną wystawę. Przygryzał
dolną wargę, był zadumany i poważny, ale również w oczywisty sposób rozmarzony.
Dołączona wiadomość głosiła: może jednak
będziesz musiał zdecydować, co sądzisz o ślubach w egzotycznych miejscach.)
[1] Rejon zatoki San Francisco; gęsto
zaludniony rejon otaczający zatoki San Francisco i San Pablo składający się z
dziewięciu hrabstw. (Wikipedia)
[2] Inaczej Haas School of Business.
Szkoła biznesu Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. (Wikipedia)
[3] W U.S.A są tak zwane kierunki
major (kierunek główny, specjalizacja) i minor (drugi fakultet). Z kierunku
major studenci mają więcej zajęć, z minor mniej. I sami je sobie wybierają.
[4] playdate – umówione wcześniej spotkanie
(zwykle przez rodziców dzieci) w celu wspólnej zabawy
[5] Chodzi o 0 w skali Kinseya, czyli
osobę w 100% heteroseksualną.
[6] cabin fever to reakcja klaustrofobiczna,
objawia się w postaci rozdrażnienia, niepokoju wywołanego przez spędzanie dłuższego
czasu w odosobnieniu czy zamknięciu. Często określenie to bywa używane
humorystycznie, by opisać, że ktoś się nudzi. (Wikipedia)
[7] Mówiąc “get off my lawn”, Chanyeol ma na myśli po prostu „spadaj”,
„odczep się”, jednak wyrażenie to ma naśladować zrzędzenie staruszka.
[8] Według amerykańskich standardów
Chanyeol powinien już skończyć studia. Jongin odnosi się również do nazewnictwa
poszczególnych roczników: I – freshman, II – sophomore, III – junior, IV –
senior.
[9] Rodzaj
włoskiego sera.
[10] Baby’s breath – łyszczec; gipsówka
jest jednak popularniejszą nazwą. Tę roślinę często wykorzystuje się w
bukietach lub wieńcach.
[11] 4 lipca to w Stanach Dzień
Niepodległości.