pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: NC-17
Xiumin przyjechał z powrotem do
mieszkania chłopców, jego ręce ciężkie od zakupów, które odebrał ze sklepu
spożywczego. Jego dzieci w mieszkaniu po sąsiedzku brały kąpiel, podczas gdy on
rzucił zakupy na kuchenny stół. Zmierzył wzrokiem salon. Telewizor był
wyłączony, poduszki były porozrzucane na podłodze i kanapie, a kilka otwartych
opakowań z płyt leżało na niskim, szklanym stoliku. Wyglądało, że ktoś był tam
wcześniej, a teraz zniknął.
–
Luhan? Sehun? – Pokój tylko wydał echo w odpowiedzi. Brwi Xiumina zmarszczyły
się. Gdzie były dwa gołąbki?
–
Luhan? Sehun? – To zabawne, drzwi od
łazienki są otwarte i światło jest włączone. – Chłopaki?
–
Tak? – Z pokoju Sehuna dała się słyszeć przytłumiona odpowiedź. Xiumin
odetchnął z ulgą.
–
Jesteście tam? Czy Sehun jest z tobą?
–
Tak.
–
Czy wszystko w porządku?
–
Tak – Luhan zaskomlał. Odetchnął głęboko, kiedy usłyszał kroki Xiumina tonące w
oddali. Nic nie było w porządku. Właśnie w tej chwili jego plecy obijały się o
tapetę na ścianie w sypialni Sehuna, jego usta były głęboko czerwone od
pocałunków, jego koszulka była podciągnięta do góry, podczas gdy Sehun atakował
jego szyję jak wampir, ssąc i zostawiając malinki. To nie było to, czego
chciał. Chciał mieć zdjęte spodnie, tyłek wysoko w górze i trochę bardzo potrzebnej
ulgi od intensywnego uczucia kumulującego się w jego kroczu. To wszystko było
nieco zbyt wolne dla jego upodobań.
Nie
mógł sobie przypomnieć, jak skończyli w ten sposób. Zasnął podczas oglądania
„Zakochanego kundla” na scenie, kiedy jedli tę samą nitkę spaghetti, a kiedy
się obudził, Sehuna nie było. Zaniepokojony wstał, aby go odnaleźć. Ujrzał
włączone światło w łazience, zapukał trzy razy, ale nie było odpowiedzi.
Nieznacznie uchylił drzwi i był zaszokowany, widząc Sehuna stojącego w środku,
masturbującego się do czegoś, co brzmiało jak jego imię.
Kilka
tysięcy pocałunków, pociągnięć językiem oraz macanek później skończyli w tym
miejscu. Luhan musiał przyznać, że usta Sehuna na jego ciele były przyjemnym
uczuciem. I mam na myśli naprawdę, naprawdę przyjemnym. Prawie grzesznym,
delikatnie mówiąc.
–
Ł… łóżko… – Luhan odepchnął swoje ciało od ściany i próbował pokierować Sehuna
do łóżka. Sehun opadł na plecy, miękka pościel ocierała się o jego nagą górną
połowę ciała. Chciał z powrotem wpić swoje usta w szyję Luhana, usta lub w
cokolwiek, w co jego usta mogły się wpić, ale Luhan zaczął się rozbierać. Zdjął
swoją koszulkę przez głowę, odsłaniając swoje mlecznobiałe ciało po raz
pierwszy.
–
Wow… – Sehunowi zaświtało w głowie, że nigdy wcześniej nie widział Luhana nagiego
i ten wyglądał pięknie, jak dzieło sztuki. Rzucił się na Luhana i zaczął go
przed sobą rozbierać, czując delikatną skórę połączoną z szorstkimi
krawędziami. To było jak cienki, teksturowany kawałek jedwabiu, a usta Sehuna
ponownie odnalazły drogę na skórę Luhana.
–
Sehun… – Luhan jęknął, opierając się na Sehunie, aby dać mu lepszy dostęp do
swojego ciała. Uwielbiał ocierać się o gładkie ciało Sehuna, podczas gdy ten
zajmował się ściąganiem ich spodni. Przygryzł wargę, kiedy poczuł, jak jego dolna
połowa ciała zostaje wystawiona na chłodne powietrze oraz ponownie jęknął,
czując dłonie pieszczące jego pośladki.
–
Boże, Luhan… – Sehun obsypywał pocałunkami ciało Luhana aż do jego krocza.
Ułożył go na plecach, czując palce wplątujące się w jego włosy, delikatnie je
ciągnące.
–
Sehun, proszę… Potrzebuję cię…
–
Jesteś pewien?
–
Tak, proszę… – błagał Luhan. Nie mógł nic na to poradzić. Jego członek był tak
twardy, że sprawiało mu to ból, a wszystko, co robił Sehun, dodawało
przyjemności i czyniło go jeszcze bardziej twardym. Poczuł, jak jego oczy
rozdzierają się, gdy Sehun polizał jego pulsującego penisa. To uczucie to był o
zbyt wiele, aby sobie z nim poradzić.
–
Więcej… – wyjęczał, nieprzytomnie spychając głowę Sehuna w dół. Sehun
posłusznie dostosował się, ssąc główkę nieco mocniej. Próbował wziąć go tak
dużo, jak mógł i oceniając po tym, jak drżało ciało Luhana, nie zajęło mu
długo, by wystrzelić.
–
Potrzebuję ciebie w sobie. – Usłyszał, jak Luhan bezwstydnie błaga, odciągając
jego głowę za włosy. – Proszę…
–
Będę delikatny, dobrze? – Sehun wsadził rękę do stolika nocnego obok siebie, sięgając
po buteleczkę lubrykantu. Wziął także prezerwatywę. Nawilżywszy dwa palce,
powoli okrążał dziarskie wejście Luhana, jedną dłonią trzymał tę Luhana dla
ukojenia.
–
Ngh… – W rzeczy samej dla Luhana to był długi czas. Uczucie było nieprzyjemne,
ale to musiało zostać zrobione. Sehun był dość duży i bez przygotowania równie
dobrze mógł go zabić. Długie palce Sehuna uderzyły w kłębek nerwów, co wysłało
fale intensywnej przyjemności przez całe ciało Luhana. Wygięło się ono w łuk
jak u kota i w odzewie chwycił dłoń Sehuna.
–
Czy to było przyjemne?
–
Przyjemne, tak bardzo przyjemne… – brzmiała zdyszana odpowiedź. Jęczał, gdy
Sehun pracował nad rozciąganiem go, upewniając się, żeby dodatkowo uderzyć w
jego prostatę. Gdy Sehun wreszcie w niego wszedł, jego wzrok zaszedł mgłą, a on
krzyknął.
–
Luhan… – Sehun zostawiał pocałunki na całej jego twarzy oraz ciele, próbując
sprawić, aby ból odszedł. Poruszył się nieco i pod pewnym kątem Luhan ujrzał
przed oczami gwiazdy.
–
Zrób to jeszcze raz. Uderz tam ponownie – błagał Luhan, jego wzrok rozmyty od
przyjemności. To był najbardziej uczuciowy oraz najbardziej przyjemny seks,
jaki kiedykolwiek uprawiał. Mężczyzna z jego snów, Oh Sehun, wreszcie się z nim
kochał. Sehun czuł się w nim wspaniale, podczas gdy tamten błagał studenta o
to, by poruszał się szybciej.
–
Och, Luhan… Boże, jesteś cudowny.
–
Sehun, szybciej…
–
Cholera, Luhan…
–
Jestem blisko…
–
Wytrzymaj… – Z ostatnim pchnięciem warstwa bieli i migotania zalała wzrok
Luhana, kiedy doszedł gwałtownie, wystrzelając swoje nasienie dookoła,
pokrywając ich ciała. Sekundy później Sehun także doszedł, jego ciało osunęło
się na spoconego i oblepionego spermą Luhana.
–
Luhan… – Sehun przez chwilę zastanawiał się, co się wydarzyło. Właśnie uprawiał
miłość ze swoim chłopakiem, najpiękniejszym aniołem, jakiego kiedykolwiek
widział. Był okropnie zakłopotany, gdy Luhan odnalazł go w łazience i jego
ciało zrobiło się czerwone. Teraz jego ciało było czerwone z zupełnie innego
powodu.
–
Nic ci nie jest? – Luhan dyszał tak ciężko, że nie mógł odpowiedzieć.
Uśmiechnął się bardzo szeroko i pocałował Sehuna. – Czuję się dobrze.
–
Coś cię boli? – Luhan potrząsnął głową.
–
To był najlepszy seks kiedykolwiek.
–
Naprawdę? – Sehun był odrobinę zaskoczony. Wnioskując z pochodzenia Luhana, był
pewien, iż nie był aż tak imponujący, ale był szczęśliwy, że mógł dać mu
rozkosz, na którą zasłużył.
Dwójka
pozostała cicho, oddychając ciężko, żeby uspokoić ich nierówne oddechy i pulsy.
Sehun rozprostował ręce i zauważył, że Luhan był daleko od niego. Właściwie,
przesunął się aż na drugi koniec łóżka.
–
Co robisz? Zbliż się do mnie.
–
Nie zamierzasz sobie pójść?
–
Hę?
–
Wszyscy inni ludzie… oni zawsze odchodzą.
Sehun
obdarzył Luhana delikatnym uśmiechem i przytoczył się bliżej, prawie spychając
Luhana z krawędzi. Oplótł swoje ramiona dookoła chłopaka oraz przetoczył ich
ciała tak, że leżał na Luhanie, całował go.
–
Odchodzili, ponieważ cię nie kochali. Ale ja cię kocham, Luhan, tak bardzo cię
kocham. – Przeczesał palcami miękkie włosy Luhana. – Nigdy cię nie zostawię.
– Ty… czy ty naprawdę mnie
kochasz? – Głos Luhana był słaby, a pod koniec się załamał. Dotknął przystojnej
twarzy Sehuna i po raz kolejny poczuł łzy w oczach. Słyszał to tak wiele razy,
ale nie mógł w to uwierzyć. Mężczyzna, który uratował mu życie, kochał go? To
było jak spełnienie marzeń.
–
Tak. – Pocałował go. – Kocham cię, Luhan.
Luhan
był bardzo szczęśliwy, płakał. Zakrztusił się własnymi słowami, pochylając się
w objęcia Sehuna i płacząc cicho. Sehun starł łzy z jego pięknej jeleniej
twarzy oraz całował go raz po raz.
–
Luhan, czy wyświadczysz mi przysługę? – Chłopak w odpowiedzi skinął głową. –
Następnym razem, jak zobaczysz w łazience kogoś z wystawionym penisem, kto nie
jest mną, nie pomagaj mu, dobrze?
Luhan
rzucił w niego poduszką. Zawierz Oh Sehunowi, żeby zepsuł nastrój.
–
To prawda! Jeśli powiedziałbym ci, jakie rzeczy robi tam Chanyeol, nie
używałbyś jej!
***
–
Co to ma znaczyć? – Pan Wu wysiadł ze swojego Rolls Royce’a w towarzystwie
swojego lojalnego asystenta Jacques’a. Jacques wyglądał na tak samo
zszokowanego jak pan Wu, rzucając dookoła szybkie spojrzenia.
–
Co wy, chłopcy myślicie, że robicie, przychodząc tutaj i zachowując się, jakby
atakowała mafia? Rujnujecie mój interes.
–
Wydaje mi się, że ty powinieneś być tym, który nam coś wyjaśnia – powiedział
Suho, wskazując na powiększony budynek. – Dlaczego przy galerii jest dobudówka?
–
To dla grupowania obrazów oraz artefaktów! W ostatnim czasie nabyłem tak dużo
prac, że użyłem dobudówki wybudowanej lata temu, aby to wszystko pomieścić.
Przysięgam, że jeśli weszliście do środka, zabiję was.
–
Dlaczego?
–
Te dzieła sztuki są wiekowe! Kontakt z tlenem zniszczyłby malowidła, to dlatego
mam olbrzymią metalową kryptę jako drzwi! – Zmierzył wzrokiem metalową kryptę z
dziurą z jednej strony i poczuł, jak krew napływa mu do mózgu.
–
Dlaczego nie powiedziałeś nam o przybudówce? – zapytał Kris.
–
Wyleciało mi z pamięci, po prostu działo się tak wiele rzeczy, że pozwoliłem
Jacquesowi zająć się tym… w każdym razie nie o to chodzi! Pytanie brzmi co wy
tutaj robicie, urządzając nalot na moją galerię?!
–
Macie powód, aby wierzyć? Tylko wierzyć? Przyszliście i wysadziliście moją
dobudówkę tylko z powodu wiary?
–
To nie jest cholerna przechowalnia obrazów! W środku nie ma malowideł! – Kris
krzyknął na swojego ojca. – Tato, czy jest coś, o czym nam nie mówisz?
–
Zaczekaj chwilę, do czego teraz zmierzasz?
–
Jest możliwość, że ktoś, kogo bardzo dobrze znamy, stoi za tym wszystkim lub
przynajmniej robi interesy z Panem X. – Suho przypatrywał się własnemu wujowi
bardzo uważnie, obserwując jego mowę ciała.
–
I myślicie, że ja jestem w to zaangażowany?
–
Nie powiedzieliśmy nic takiego – warknął Kris.
–
Zatem co, do cholery, robicie?! Powinniście być gdzieś indziej, łapać prawdziwy
interes, a nie wysadzać moje rzeczy! Gdzie, do diabła, są moje malowidła?
–
To jest prawdziwy interes, wujku Wu. – Suho wyciągnął rękę, aby zablokować
swojego kuzyna. Kris był na skraju stracenia cierpliwości, zaatakowałby
własnego ojca. – Wydaje nam się, że wiesz więcej, niż mówisz.
Pan
Wu zadrwił w niedowierzaniu. – To jest szalone. Wy myślicie, że kim ja jestem,
hę? Czy dla was wyglądam jak Pan X?
–
Chcemy zobaczyć twoją księgę rachunkową – odezwał się Kris.
–
Co?
–
Jeśli mówisz prawdę, twoje konto powinno być czyste.
–
Czy ty jesteś cholernie obłąkany?! Moje konto bankowe to nie twój interes! Nie
ma mowy, żebyś się do tego dostał!
–
Masz coś do ukrycia? – zarzucił Suho. Patrzył na swojego wuja, który pocił się
obficie albo z gorąca, albo ze zdenerwowania. CEO potrząsnął głową i szepnął
coś Jacquesowi. Dwaj kuzyni sumiennie zmierzyli wzrokiem starszego mężczyznę.
–
Powiem wam to jeszcze raz. – Odwrócił się do swojego syna i siostrzeńca. – Nie
ma żadnego nielegalnego przedsięwzięcia działającego za tą galerią. Ta galeria
jest dla twojej matki, na litość boską. – Kris nienawidził tego, nienawidził,
jak jego ojciec wciągał matkę; jakby wiedział, że to był jego słaby punkt i
celował w niego jak pocisk rakietowy. – A jeśli to się powtórzy – zagroził
stary – wy dwaj będziecie odsunięci od sprawy.
–
Co?
–
Interpol jest w Korei. – Pan Wu zapiął swoją kurtkę oraz wyprostował krawat. –
W oczywisty sposób, chłopcy, zagubiliście się, więc wezwałem pomoc. – To brzmi bardziej jak sabotaż, Suho
kipiał ze złości.
Kris
i Suho patrzyli jak CEO wrócił do swojego Rolls Royce’a. Luksusowy samochód
odjechał, dopiero gdy Kris zdążył wymamrotać coś bardzo niskim głosem. –
Cholera – zgodził się Suho. Nienawidził pracować z Interpolem, a teraz jego wuj
właśnie ich wezwał. Czy to mógł być podstęp?
–
Proszę pana! Musi pan to zobaczyć! – Suho szybko odwrócił głowę na dźwięk głosu
Minho. Wbiegli do budynku oraz do jednego z pomieszczeń, gdzie Amber, ich
specjalista od technik śledczych, kucała w rogu, wskazując na ścianę lampą UV.
–
Spójrz na to. – Kris zobaczył białą plamę na ścianie. – Jakieś ślady.
–
Odsuń się – polecił. Jego wzrok śledził
kropkowany wzór wzdłuż linii, schodzącej się w nakreśloną wiadomość. W grubych,
zygzakowatych liniach pojawił się ślad pojedynczego słowa. Pomocy.
–
Pomocy – powiedział Suho. – Weź wymaz tego. Sprawdź DNA.
–
Mój ojciec kłamie – Kris wymamrotał z trudem, czując, jak jego kolana słabną.
To było tak, jakby ktoś uderzył go kamieniem w głowę.
–
Nie wiemy tego na pewno, ale ktoś rzeczywiście nas okłamuje.
Właśnie
wtedy myślał, że nie może dostatecznie nienawidzić swoje ojca, właściwie czuł
się dla niego zupełnie obcy.
Jacques mi się nie podoba, idk tak po prostu xd
OdpowiedzUsuńI omg hunhany takie codowne (/ * v *) /
No i czekam niecierpliwie na Baekyeola
mój ukochany paring nooo xd
Ja, ale co, co, jak, gdzie, dlaczego ... ?
OdpowiedzUsuńTyle pytań :x
Dziewczyno jesteś moją mistrzynią za tłumaczenie tego <3
Tak bardzo Ci dziękuje, bo ten fanfick to czysty geniusz *.*
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ^^
zapraszam na bloga : http://truth-lies-anything.blogspot.com/ ^^
Ale akcja. Chyba aż włącze sobie po angielsku bo umrę z ciekawości xD
OdpowiedzUsuńHunhany szalejo, nie ma co XD Tylko ten fragment jak Lulu sie odwrócił, bo myślał, że Sehun go opuści jak inni, złamał mi serce :( Ale Sehun nie jest jak inni no i kocha Luhana <3
OdpowiedzUsuńTo już po Panie Wu, dranie zawsze kończą źle. Teraz to sie nie wywinie, Trochę szkoda mi Krisa, bo jego ojciec okazał się kimś zupełnie innym, ale mam nadzieję, że dostanie za swoje.
Trzeba nadrobić zaległości z komentowaniem.
OdpowiedzUsuńPominelam chyba moment w którym Luhan się tak rozgadal. I nie tylko hehe. Dali upust swoim zapędą. I dobrze że Xiu im nie przeszkodził xD
A sprawa z galerią. Cóż. Coraz bardziej podejrzane