pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
–
Dyrektorze Kim! Dyrektorze Kim! – Prasa nie przestawała nawiedzać Suho. Od
kiedy zostały publicznie ujawnione wiadomości o trzech zaginionych chłopcach i
przyjeździe Interpolu, prasa dosłownie sypiała przed główną kwaterą, żeby
uzyskać jakieś informacje, które być może mogliby odgrzebać w tej sprawie. Suho
postanowił, że potrzebna jest bardzo opóźniona prasowa konferencja.
–
Spójrz tam, na tych ludzi – powiedział Kris, wyglądając przez okno oraz na dół,
na korytarz pod nim. – Wyglądają jak ryby gotowe walczyć o pokarm, a ty jesteś
tutaj najsmaczniejszym kąskiem.
–
Super, dzięki za pocieszenie. – Suho przewrócił oczami, pozwalając Taeminowi
poprawić swój krawat i skakać wokół niego. Zasadą Taemina było: jeśli miałeś
być w centrum zainteresowania opinii publicznej, na dodatek mogłeś wyglądać jak
najlepiej. Dla Suho brzmiało to jak: jeśli zamierzasz umrzeć publicznie, tak
samo możesz dobrze wyglądać umierając.
–
Jak dużo informacji zamierzasz ujawnić? – spytał Kris.
–
Wystarczająco, aby zaspokoić ich skurcze żołądkowe. Szczegóły tej sprawy nadal
są tajne i jeśli będą wiedzieć za dużo, może to ich wepchnąć w kłopoty. Pan X
jest niebezpiecznym mężczyzną, kto wie, jak wiele szkód może wyrządzić.
–
W porządku, szefie. – Taemin otrzepał swoje ramiona i poklepał swojego szefa po
plecach. – Wyjdź tam i przekonaj ich!
Suho
wziął głęboki oddech i poszedł prosto w stronę sceny. Fotografowie nie mogli
przestać pstrykać zdjęć, a każdy błysk flesza naprawdę kłuł go w oczy. Suho
lekko zmrużył oczy, nim Taemin pomógł mu dostać się na podium.
–
Dyrektorze Kim! Tutaj Korea Herald! – krzyknął głos z tłumu. – Co może nam pan
powiedzieć o sprawie zaginionych chłopców?
–
Dyrektorze Kim! Czy to prawda, że chłopcy są częścią nielegalnego kręgu handlu
ludźmi?
–
Trzej chłopcy, Luhan, Do Kyungsoo i Byun Baekhyun są ofiarami handlu ludźmi –
odparł Suho. – To dlatego my, WOAHT, jesteśmy w to zaangażowani. Uważamy, że
chłopcy są w niebezpieczeństwie i gdzieś się ukrywają.
–
Dyrektorze Kim! Krąży plotka, że chłopcy już zostali odnalezieni. Jaka jest
pańska odpowiedź na to?
–
Minęło prawie pięć miesięcy, odkąd zgłoszono ich zniknięcie. Być może zostały
przez kogoś odnalezione i aktualnie są w ukryciu, lecz jest także możliwe, że
umarli z głodu. Jeszcze ich nie znaleźliśmy, więc to niewłaściwe wysnuwać
przypuszczenia bez logicznych dowodów.
–
Dyrektorze Kim! Czy ma pan jakiś pomysł, kto stoi za tym wszystkim?
–
Obecnie jesteśmy w trakcie obławy na mężczyznę nazywanym Panem X. Sądzimy, że
jest on jednym z najbardziej niebezpiecznych i znanych przywódców kręgu handlu
ludźmi wszechczasów. – Suho odchrząknął. – Uważa się, że trzej zaginieni
chłopcy mają powiązania z Panem X, stąd umieszczamy tę sprawę jako bardzo
pilną.
–
Dyrektorze Kim! Minęło sześć miesięcy, czy dotarliście dokądś w odnalezieniu
tego mężczyzny?
–
Nie, ale…
–
Dyrektorze Kim! Jeśli niebezpieczny mężczyzna jest na wolności, co ma pan do
powiedzenia rodzinom młodych ludzi? Czy mamy spodziewać się życia w przerażeniu
czy mamy trzymać nasze dzieci w ciemnicy, gdy ten człowiek straci nad sobą
panowanie?
–
Słuchajcie, ja…
–
Dyrektorze Kim!!! Dyrektorze Kim!!! – Błyski świateł oraz odgłosy krzyczących i
wrzeszczących reporterów robiły się tylko coraz głośniejsze i gorsze. Taemin
polecił ochronie, aby ich zatrzymać, podczas gdy on odciągnął Suho. Suho wyrwał
się do przodu i wrócił na podium.
–
Słuchajcie – wydyszał, mrużąc oczy ze względu na światło, próbując patrzeć
prosto przed siebie. – Pan X jest bardzo niebezpiecznym człowiekiem, a my
robimy wszystko, co możemy, w dzień i w nocy, aby go odnaleźć. Zalecamy
społeczeństwu, jeśli macie jakąkolwiek informację, którą możecie się podzielić,
proszę, skontaktujcie się z nami.
–
Dyrektorze Kim! Czy to prawda, że pańskie aktualne stanowisko dyrektora WOAHT
jest zagrożone?
–
Co? – Suho nie potrafił odnaleźć źródła pytania, ale to nie miało znaczenia.
Był zaskoczony tym pytaniem. Cóż to była za straszna plotka?
–
Czy to dlatego Interpol jest w Korei? Bo jest pan w zagrożeniu utraty pracy?
–
Słuchajcie, to… – Suho poczuł, jak jest mu wyrywany z dłoni mikrofon i szybko
odwrócił głowę, by zobaczyć, kto to zrobił. Prawie spadł z podium, gdy
zobaczył, że Nina stoi obok niego. Kiedy się pojawiła?
–
Nazywam się Nina Watson, jestem specjalną agentką Interpolu przysłaną z
Francji. – Pstrykanie aparatów zrobiło się bardziej szalone, kiedy ona się
zjawiła. – Szczegóły tej sprawy są tajne, by chronić dobro publiczne, a ta
konferencja prasowa dotyczy sprawy, więc nierozważne pytania dotyczące
stanowiska dyrektora Kim nie powinny być zadawane. – Chwyciła ramię Suho. – Ta
konferencja jest skończona.
Silnym
szarpnięciem złapała Taemina i Suho i zwlokła ich ze sceny. Ochrona
sponiewierała prasę oraz wypchnęła ich do holu tak szybko, jak było to możliwe.
–
Dzięki – wyszeptał Suho, wycierając swoje spocone czoło. – Wiesz, zazwyczaj się
tak nie zachowuję.
–
Radziłeś sobie świetnie, dopóki pytanie o twojej pracy nie zbiło cię z tropu –
powiedziała, prostując swoją spódnicę. W szpilkach była prawie tak wysoka jak
Kris i nawet Taemin był onieśmielony przez jej prezencję. – Prasa ma niedosyt.
Jeśli nakarmisz ich bardziej, zaryzykujesz wpakowanie ich wszystkich w kłopoty.
–
Jestem tego świadomy – powiedział Suho, starając się, jak mógł, by nie
przewrócić oczami. – Dlaczego krąży plotka o tym, że stracę pracę?
Przez
chwilę panowała cisza, później Suho odwrócił się do swojego asystenta, który,
gdy zdał sobie sprawę, że został przyłapany, natychmiast potrząsnął głową.
–
Nie patrz na mnie!
–
Ty? Kapitan Centrali Plotek o niczym nie wiesz?
–
Szefie, nie jestem sprzedawcą plotek!
–
Wiedziałeś o ciąży Kim Kardashian, zanim ona wiedziała!
–
To co innego! Zdarzyło się, że mam wujka, który jest przyjacielem z
przyjacielem przyjaciela… – Suho wwiercił wzrok w głowę Taemina, a asystent
zaskomlał nieco. – Było w Internecie.
–
Kto rozpowszechnił tak paskudną rzecz w Internecie? – spytał Kris.
–
Ktokolwiek, kto próbuje nas zniszczyć – odpowiedziała Nina. Telefon zadzwonił w
kieszeni jej żakietu i wyszła, by odebrać. Suho spojrzał na kuzyna. – Chodź,
Kris, pójdziemy do laboratorium. Myślę, że Amber ma wyniki dowodów, które
przesłaliśmy.
Dwaj
kuzyni poszli razem wzdłuż korytarza i weszli do windy. Cisza pomiędzy nimi
była napięta i ciężka.
–
Tak naprawdę nie stracisz pracy, prawda? – zapytał cicho Kris.
–
Mam nadzieję, że nie – brzmiała odpowiedź. Po tym bliscy kuzyni nie odezwali
się ani słowem. Nie musieli, znali się wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że
czasami lepiej jest zupełnie nic nie mówić.
***
–
Baekkie, jesteś gotowy?
–
Powinienem założyć niebieską koszulę czy białą? – odparł Baekhyun, trzymając
koszule jasnoniebieską i tę w kolorze kości słoniowej. Chanyeol chwycił swoją
marynarkę, przysuwając się do boku ukochanego.
–
Wiesz, że w obydwu będziesz wyglądał świetnie.
–
Wiem, ale chcę zrobić dobre wrażenie podczas ślubu. Powiedz mi, niebieska czy
biała?
Tamtego
dnia był dzień bardzo wyjątkowego ślubu. Profesor Chanyeola, Jung Yunho
wychodził za mąż za dziekana Kim Jaejoonga, krążyły plotki, że pieprzył się z
tym mężczyzną przez ostatnie kilka miesięcy. Wyglądało na to, że robili coś
więcej, niż tylko się pieprzyli, dwaj starsi wykładowcy byli w sobie zakochani.
Profesor Jung dostał miejsce na jednym z uniwersytetów Ivy League w Stanach i
miał zamiar wyjechać za kilka tygodni w towarzystwie swojego męża. Chanyeol
wiedział, że będzie tęsknił za swoim starym profesorem. Oczywiście mężczyzna
był niezdarny i nieskoordynowany, spóźnialski i poniekąd zapominalski; nadal
był jedyną osobą, która używała Running Mana i Britney Spears jako odwołań w
fizyce kwantowej.
Ostatecznie
Baekhyun zdecydował się na niebieską, twierdząc, że jeśli by się poplamił,
niebieska nie będzie wyglądała mało subtelnie. Para wyszła ręka w rękę,
żegnając się z Xiuminem i dwojgiem dzieci.
–
Nie powiedziałeś mi, gdzie jest ślub – odezwał się Baekhyun, wsiadając do
samochodu Chanyeola, starego, niebieskiego Volkswagena, którego wypożyczył specjalnie
na ten ślub.
–
Na wsi. Profesor Jung jest naprawdę romantyczny, a dziekan Kim jest miłośnikiem
natury, więc wydaje mi się, że ślub będzie na zewnątrz.
–
Tak ci się wydaje?
–
Profesor Jung nam nie powiedział. Powiedział, że będzie to niespodzianka.
Dwójka
odjechała starym samochodem z lekko otwartymi oknami, wiaterek przelatywał
przez włosy Baekhyuna. Zapowiadało się na długą jazdę, ale Baekhyun nie miał
nic przeciwko. Po prostu uwielbiał gapić się przez okno, zwracając uwagę na
miejską scenerię, która była zastępowana przez bujne łąki oraz bezchmurne
niebo.
–
To piękny dzień Yeollie! Spójrz na niebo! Jest wspaniałe!
–
Tak jest, prawda? – Chanyeol uśmiechnął się. Zatrzymał się na czerwonym świetle
i pocałował Baekhyuna w policzek.
–
Za co to?
–
Dla mojego pięknego partnera.
–
Tandetne – droczył się Baekhyun, próbując ukryć swój rosnący uśmiech i okropnie
mu się to nie udało. Spojrzał w dół na swój ubiór, wkładając pięści do kieszeni
marynarki. – Mam nadzieję, że jestem odpowiednio ubrany na ślub.
–
Ja mam nadzieję, że nie.
–
Dlaczego? – Baekhyun spojrzał na Chanyeola zakłopotany.
–
Nie chciałbym, żeby dziekan Kim gonił za tobą, krzycząc „jak śmiesz wyglądać
lepiej ode mnie w dniu mojego ślubu!” – Machał rękami, przedrzeźniając
dziekana-diwę. Baekhyun zaśmiał się i klepnął swojego chłopaka w ramię. – Na
dodatek nie możesz wyglądać zbyt ładnie, bo wtedy wszyscy będą za tobą latać.
To nie dobrze.
–
A co z tobą? Też wyglądasz zbyt przystojnie jak na ślub – zaszczebiotał
Baekhyun, pozwalając swoim palcom złączyć się z tymi długimi Chanyeola.
–
Może powinniśmy wjechać na objazd i pojechać gdzieś indziej. Wygląda na to, że
jesteśmy zbyt piękni na ślub. – Śmiech dwójki rozbrzmiał w samochodzie, gdy
opuszczali zatęchłe miasto i zostawiali wszystkie swoje troski. Tamtego dnia
była uroczystość miłości, nie tylko ślub pary, ale także ich.
***
–
Oppa, gdzie jest Kai oppa i Sehun oppa? – Lucy zapytała Luhana, podczas gdy ten
pomagał zapleść jej długie włosy.
–
Mają dzisiaj imprezę taneczną w kampusie. W przeciwieństwie do ciebie,
niektórzy muszą wracać do szkoły w weekendy. – Uśmiechnął się szeroko.
–
To niesprawiedliwe. Musi być prawdziwą porażką.
–
Oni lubią chodzić do szkoły, to co innego. – Lucy tylko wzruszyła ramionami.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego ktokolwiek to robił. Chodzenie do szkoły w
weekend, tch.
–
Hyung, czy znasz historię o potworze z Loch Ness? – Mike zapytał Kyungsoo,
który pracował nad swoimi ćwiczeniami z pisania. Oczy Kyungsoo rozbłysnęły, gdy
usłyszał, że jego ulubiony nieistniejący potwór został wspomniany.
–
Tak, znam! On żyje w jeziorach Szkocji i ponoć ma 25 stóp długości!
–
Czy nie byłoby fantastycznie, gdyby był prawdziwy?!
–
Wiem! Musiałby być ogromny! – Kyungsoo rozciągnął dłonie tak szeroko, jak mógł,
nim stracił równowagę i upadł na plecy. Mike śmiał się ze swojego zabawnego
hyunga i podszedł, by go przytulić. Xiumin patrzył, jak jego dzieci bawią się
oraz uśmiechnął się, pracując nad swoim raczej niepewnym sufletem.
Nagle
głośny dzwonek rozbrzmiał przez całe mieszkanie, strasząc dzieci oraz
sprawiając, że suflet Xiumina opadł. Kyungsoo i Mike poderwali się, gdy dzwonek
dzwonił bez końca, nim dźwięk ogłuszających kroków rozgrzmiał nad nimi.
–
Pożar! Pożar! – ktoś krzyknął.
–
O mój Boże!! Wszyscy wychodzimy!!! – Xiumin chwycił Mike’a i Lucy, otwierając
drzwi i wszyscy rozeszli się błyskawicznie. Przez jakiś ogromny łut szczęścia
spotkali się na rogu klatki schodowej, dziki pęd panikujących mieszkańców biegł
na dół, by do nich dołączyć.
–
Pożar! Z drogi!
–
Przestańcie! Hej, przestańcie się przepychać!! – Xiumin zmagał się z tłumem, z
wszystkimi popchnięciami i pociągnięciami. Jego dzieci oplotły ręce dookoła
szyi swojego taty. Xiumin szybko odwrócił głowę i został pocieszony przez widok
włosów Kyungsoo i Luhana w tyle, również pchających się do przodu razem z
tłumem. Próbował ich dosięgnąć, ale tłum ciągle napierał i ostatecznie Xiumin
został wypchnięty.
W
końcu znaleźli się na zewnątrz budynku, ale tłum nadal pchał do przodu, dopóki
rzeczywiście nie znaleźli się poza kompleksem mieszkalnym. Xiumin dyszał
ciężko, odstawiając dzieci na ziemię, skanował wzrokiem tłum w poszukiwaniu
Luhana i Kyungsoo. No dalej, truskawkowy
kolorze. Nie możesz być aż tak trudny do znalezienia.
Kątem
oka dostrzegł czarnego vana wyjeżdżającego z alejki zza kompleksu bloków.
Xiumin pognał za vanem, ale ten już przyspieszył, jego tablica rejestracyjna
niewidoczna z powodu odbijających się promieni słonecznych. Xiumin poczuł, jak
jego serce wali szaleńczo. Fala paniki urosła w jego klatce piersiowej.
Odwrócił głowę i zaczął biegać dookoła. – Kyungsoo!!! Luhan!!!
Gdzie,
do diabła, oni są?
–
W porządku, ludzie! Wróćcie do środka, to tylko fałszywy alarm! – krzyknął ktoś
z tłumu, wprowadzając mieszkańców z powrotem do budynku. Dopominali się, że w
ogóle nie było żadnego pożaru. Był to tylko zepsuty alarm przeciwpożarowy,
który się włączył.
–
Nie mogę jeszcze wrócić, gdzie są moi chłopcy?! Gdzie jest Kyungsoo i Luhan?!
–
Appa!! Gdzie jest Kyungsoo hyung i Luhan hyung? – spytał Mike, jego twarz była
równie zmartwiona co jego siostry. Xiumin poczuł, że jego ciało zatelepało się
w panice i zaczął się pocić.
Coś
było nie tak. Strasznie nie tak. Kyungsoo i Luhan zaginęli.
***
–
Dzień dobry, pani Lee, jestem, żeby odebrać Jenny – powiedział Tao, wchodząc do
przedszkola. Podstarzała dyrektorka spojrzała na Tao ze zmieszanym wyrazem
twarzy.
–
Przykro mi, Jenny już wyszła.
–
Co?!
–
Tak, mężczyzna przyszedł dziesięć minut temu, by odebrać Jenny.
–
Kim on jest? Jak on wygląda?! – Tao chwycił dyrektorkę, czując się spanikowany,
gotował się ze złości.
–
W sumie była to grupa mężczyzn. Nie udało mi się dostrzec ich wszystkich, ale
Jenny po prostu pobiegła do nich radośnie, więc przyjęłam, że to ktoś, kogo
dobrze zna. Wszyscy byli wysocy i umięśnieni ze stoickimi minami… jeden z nich
miał różowe włosy.
–
Różowe włosy?! – Tao spanikował, czując, jakby jego serce zostało zmiażdżone
przez dziesięciotonową cegłę. Zaczął dyszeć ciężko, błyskawicznie wychodząc z
budynku. Różowe włosy?! Zelo ma moją
córkę? Dlaczego?!?!?! Co się, do cholery, dzieje?!
Pośród
hiperwentylacji wyłowił z kieszeni swój telefon i wybrał numer, który znał na
pamięć.
–
Kris, Jenny zaginęła. Ktoś zabrał moje dziecko!
***
Ślub
profesora Jung i dziekana Kim był wyjątkowy w rzeczy samej. Chanyeol spodziewał
się pięknego kościoła na wsi albo nawet w cieniu wielkiego dębu, ale zamiast
tego ich ślub odbywał się w wiejskiej stodole z drewnianymi deskami na górze
stogów siana, co służyło jako krzesła. Okna stodoły były szeroko otwarte.
Zazwyczaj stodoła śmierdziała zwierzęcymi odchodami i gnojem, ale ta została
starannie wypłukana i wysprzątana z jakichkolwiek kup, nawet pachniała lawendą.
Jak atrakcyjnie, pomyślał Chanyeol.
–
To jest piękne! –Baekhyun podziwiał wiejskie klatki dla ptaków, które wisiały u sufitu stodoły, pomalowane na różne pastelowe kolory.
Drewniane przejście na przedzie udekorowane było pięknymi liliami i
stokrotkami.
–
Prawda? – wypaliła kobieta obok niego. Odwróciła się do przystojnej pary i
podała im rękę. – Jestem Luna, organizatorka ślubów.
–
Miło cię poznać, jestem Chanyeol, a to mój chłopak, Baekhyun.
–
Chłopak, co? Aw, wy dwaj wyglądacie tak cudownie! – zapiszczała i niemal
ścisnęła ich policzki. Baekhyun był przyzwyczajony, że Xiumin traktował go w
ten sposób, więc tylko uśmiechnął się, a potem roześmiał. Chanyeol z drugiej
strony był szczerze zszokowany.
–
Wiecie, jeśli kiedykolwiek będziecie potrzebować organizatora ślubów, jestem z
wami – powiedziała, wskazując na siebie. – O każdej porze, w każdym miejscu,
każdy kaprys, każda sukienka albo w tym wypadku garnitur. – Spojrzała na
Baekhyuna od góry do dołu. – Chociaż, gdybyś chciał sukienkę, to w porządku,
mam kilku bardzo ekscentrycznych klientów. – Baekhyun zarumienił się mocno.
–
Damy ci znać, gdy będziemy brać ślub, Luna. – Chanyeol uśmiechnął się,
trzymając rękę Baekhyuna.
–
Gdy będziemy brać ślub? – Baekhyun spojrzał na Chanyeola kokieteryjnie.
–
Och, pewnie, chciałbyś tradycyjny czy wyjątkowy? Przyroda czy gotyckie sufity?
–
W takim razie wolałbyś mnie w garniturze czy w sukience? – Baekhyun
zachichotał.
–
Bardziej lubię cię bez niczego. – Chanyeol pochylił się do przodu i zrobił
językiem smugę za uchem Baekhyuna, zamruczał uwodzicielsko. Baekhyun zadrżał od
dotyku oraz uderzył swojego chłopaka w ramię.
–
Chanyeol! Jesteśmy na ślubie, na litość boską! – Chanyeol wydął wargi i szybko
go cmoknął, zanim muzyka zaczęła grać, sygnalizując początek ceremonii.
Ślub
był cudowny! Baekhyun wzruszył się z powodu pięknych przysiąg małżeńskich i
nafaszerował się słodkimi ciastkami i cukierkami. Ceremonia dalej przebiegała
na zewnątrz, gdzie na widoku był przyjemny bufet. Mnóstwo głodnych dzieci,
wliczając w to Chanyeola, zaatakowało żeberka i bajeczne koktajle krewetkowe.
Chanyeol przedstawił Baekhyuna swoim kolegom z klasy, z wyjątkiem plotkujących
pierwszorocznych, a nawet młodej parze.
–
Cóż za piękny chłopak! – wypalił dziekan Kim, pocierając kciukiem wierzch dłoni
Baekhyuna. Baekhyun zarumienił się na komplement i oplótł swoje ramię ciaśniej
dookoła tego Chanyeola.
–
Zdecydowanie jesteś panną młodą w dniu swojego ślubu. Och, Yunnie, czy on nie
jest cudowny? – powiedział wylewnie dziekan do swojego męża, który wciąż był
zajęty dyskutowaniem teorii o tunelach czasoprzestrzennych z Chanyeolem. – Chcę
syna takiego jak on!
–
Dla ciebie wszystko, kochanie. – Tak zwany Yunnie złożył pocałunek na
niedźwiedzim czole Joongiego (Chanyeol nie zwymiotował na ckliwe ksywki).
Chanyeol spojrzał na swojego partnera i uśmiechnął się impertynencko.
–
Z pewnością dzisiaj wszyscy o tobie mówią.
–
Zamknij się. – Baekhyun trącił łokciem Chanyeola, ale nie mógł powstrzymać
uśmiechu. Chanyeol przyciągnął swoją ukochaną piękność bliżej siebie i nachylił
się, by pochwycić jego usta, którymi nigdy nie będzie zmęczony.
–
Yunnie!!! Spójrz na nich!! Są tacy cudowni!!!
–
Kiedyś też tacy byliśmy, Joongie.
–
Szybko, gdzie jest aparat?! Róbcie zdjęcia! Gdzie jest kamerzysta! JUNSU LEPIEJ
TRZYMAJ SIĘ Z DALA OD TYCH PTYSIÓW I PRZYPROWADŹ TUTAJ SWÓJ TYŁEK! PARK YOOCHUN,
KONTROLUJ SWOJEGO CHOLERNEGO MĘŻA!
–
Kocham cię, Baekkie – Chanyeol wyszeptał mu do ucha. Baekhyun podniósł wzrok i
trącił nosem szyję Chanyeola.
–
Ja też cię kocham, Yeollie.
Bez
niczyjej wiedzy, wliczając w to właściciela, telefon Chanyeola gwałtownie
wibrował na stole.
28 nieodebranych
połączeń, 17 wiadomości.
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Dojechaliście?
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Dostaliście moją wiadomość?
Zadzwońcie!
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Gdzie jesteście?! Odbierzcie ten
cholerny telefon!!
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Chanyeol, to nagły wypadek.
Natychmiast wróćcie do domu!!!
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Kyungsoo i Luhan zaginęli!
Wróćcie do domu, proszę!!!
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Proszę, Chanyeol. Odbierz,
proszę. Wariuję! Moje dzieci zaginęły!
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
PARK CHANYEOL!!!! ZADZWOŃ DO
MNIE, ODPISZ, WRÓĆ DO DOMU, ZRÓB COŚ!!!
Od: Xiumin
Do: Yeollie
Wiadomość:
Proszę.
No to się porobiło, szczęśliwa jestem bo fluffowy baekyeol ale tyle osób zaginęło. Musi się wszystko szybko wyjaśnić...xd
OdpowiedzUsuńAle kanał :/ czekam na więcej! ;)
OdpowiedzUsuńNieeee. Nieeeeeeee; ___; Ja się nie zgadzam. Teraz to się zaczyna bagno. Co z nimi będzie . Kto za tym stoi ;_;
OdpowiedzUsuńO matko biedni. Dobrze że chociaż Baekhyun jeszcze jest bezpieczny. Mam nadzieję że szybko odnajdą Luhana i Kyungsoo ;)
OdpowiedzUsuńAaaaa!!! Mój Luluś!!! No i oczywiście Kyungsoo...i jeszcze Jenny! Nie no nie moge. Czekam na następny!!!! ❤❤❤
OdpowiedzUsuńdobrze, że chociaż Baekkie jest bezpieczny i spędza tak miło czas z Chanyeolem. nie mogę uwierzyć, że porwano Kyungsoo, Luhana i jeszcze Jenny. matko! sytuacja jest na serio nieciekawa. żeby tylko szybko się znaleźli!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i dziękuję za tłumaczenie! :D
Ale jak to tak... jak mogli ich porwać... i jeszcze mała Jenny... co zamierzają z nią zrobić, po co im potrzebna :( no co za bandziory bez serca :(
OdpowiedzUsuń