poniedziałek, 19 października 2015

The Porcelain Dolls [28/38]

tytuł rozdziału: Rodzinne spotkanie i okropna pomyłka | oryginał: A family meeting and a terrible mistake 
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay    
rating: PG-13
               – I wtedy on tak po prostu wspiął się na scenę, rozdarł spodnie i zaczął trząść dookoła swoim kutasem! – Yixing maniakalnie wymachiwał rękami, opisując Suho, co przytrafiło mu się w pracy poprzedniej nocy. Dłonie Suho ścisnęły kierownicę jego samochodu, podczas gdy on tłumił chichot.
– Poważnie?
– Wiem, dobra?! Ten facet jest szalony! – obruszył się Yixing. – Chwycił mnie i rzeczywiście zaczął wykonywać ten niezręczny taniec przypominający seks i był jak „Tańcz ze mną! Wiem, że mnie pragniesz”. – Yixing udał wymioty oraz potrząsnął głową. – A ja na to „Czy jesteś poważny, człowieku? Odejdź ode mnie, ty zboczony staruchu!”
– Był stary?
– W średnim wieku. I gruby. To znaczy rozmiarem przypominał wieloryba. – Yixing nadął swoje ciało. – I ten facet miał maleńkiego fiuta. Myślał, że dokąd z tym zmierza? Czy naprawdę uważał, że może wskoczyć na scenę i przelecieć mnie swoim miniaturowym kutasem, bo wydawało mu się, że go pragnę?
– O jak małym mówimy? Trzy cale?
– Proszę cię. Nie był tak duży – zadrwił Yixing. – Powiedziałbym, że dwa cale. A może półtora. Okej, dwa i pół co najwyżej.
Suho zaśmiał się. – Czy ochrona przyszła i zabrała go?
– Oczywiście, że tak. To dość groteskowa scena, mógłbym oskarżyć mężczyznę o molestowanie seksualne, wiesz, nie żeby dokądś zmierzał ze swoim dużym pakietem. – Yixing uśmiechnął się niegrzecznie. – Nikt nie może dotykać mnie tak łatwo. Mam mojego mężczyznę.
– Racja, masz.
– Z bardzo przyjemnym wyposażeniem. – Yixing uśmiechnął się znacząco, przebiegając dłonią w górę i w dół uda Suho, całując jego policzek.
– Tak, to prawda. – Suho dał Yixingowi szybkiego całusa i skupił się z powrotem na drodze. Wpakować się w wypadek samochodowy z powodu seksualnego pragnienia nie brzmiało zbyt logicznie.  – Ale ty masz szalonych fanów.
– Prawda. – Yixing oparł się o swoje siedzenie. – Mam jednego gościa, który po każdym występie zostawia mi kwiaty. Ale poważnie, bez przerwy. Nawet jeśli nie występuję, on zostawia dla mnie kwiaty.
– To coś bardziej jak cichy wielbiciel.
– Może. Zazwyczaj zostawia róże. W niektóre dni są różowe, w inne dni są białe lub czerwone, nigdy nie wiadomo. Zostawia też kartkę i przeważnie mówi ona „Dla pana Zhang Yixinga, świetny dzisiejszy występ, od twojego największego fana”.
– Tylko jedno zdanie?
– Tak. Wszystkie są inne, niektóre z nich mówią „wyglądasz dzisiaj niesamowicie”, inne zaś „jesteś piękny” i wiele innych.
– Musisz mieć wystarczająco dużo kwiatów, aby otworzyć kwiaciarnię – droczył się Suho. – Nie masz pojęcia, kim jest twój cichy wielbiciel?
– Ani trochę. – Yixing potrząsnął głową. – On musi mnie dobrze znać, bo zna nawet moje prawdziwe imię. Większość moich fanów używa mojego scenicznego imienia. Nie może być natrętem, bo gdyby był, zauważyłbym go do tej pory.
– Jesteś pewien, że to on?
– Większość moich fanów to mężczyźni, więc tak przypuszczam. – Yixing wzruszył ramionami. – Jednakże zastanawiam się, dlaczego w większości są to mężczyźni. Czy jest aż tak wielu gejów w Seulu?
– Mam nadzieję, że nie, bo to oznacza dla mnie większą konkurencję.
– Skarbie, ty nie musisz konkurować. Nie ma konkurencji, ty jesteś zwycięzcą. – Yixing uśmiechnął się. Suho w bardzo oczywisty sposób pokazał, że nie jest fanem fanów Yixinga i to, że czuje się niekomfortowo z popularnością ukochanego. Yixing pomyślał, że to urocze, nie wspominając, że czasami trochę zabawne.
– Skręcamy tutaj? – zapytał Suho, wskazując na róg ulicy.
– Tak. – Dojechali do celu w kilka minut. Był to cichy podjazd wąską, wysadzaną drzewami drogą. Słońce było za drzewami, podczas gdy łąka rozciągała się daleko i szeroko. Yixing i Suho wysiedli, dotarłszy do kamiennego wejścia. Napis głosił Nekropolia SM.
– Przychodzisz tu często? – spytał Suho, łapiąc Yixinga za rękę, gdy wchodzili razem, przedzierając się przez opadłe liście, podczas gdy ścieżka wiła się pośród labiryntu krzaków i pokrytych mchem pomników.
– Raz do roku – wymamrotał cicho Yixing. – Moja siostra nigdy. To dla niej zbyt trudne. – Suho od razu dostrzegł, jak cichy stał się Yixing, odkąd przyjechali. Jego wcześniejsza, szczęśliwa i rześka postawa zniknęła.
W końcu dotarli do prawdziwego celu ich wyjścia. Przed nimi leżała marmurowa płyta nagrobkowa, grubym, dużym napisem wyrzeźbione były słowa „pan i pani Zhang”. Yixing ukląkł przed grobem swoich rodziców oraz położył na ziemi bukiet.
– Mamo, tato – odwrócił się, aby chwycić dłoń Suho – to jest Suho, jego prawdziwe imię to Joonmyun. Jest moim chłopakiem. – Patrzył na marmurowy nagrobek; dłonią przebiegał przez ostre ryty na brzegu. – Przyprowadziłem go dzisiaj tutaj, żeby miał szansę was poznać.
– Panie i pani Zhang – przywitał się Suho, przyciągając Yixing nieco bliżej. – Wasz syn jest teraz w bezpiecznych rękach. Wiem, że zawsze martwiliście się o swoje dzieci, ale one są bezpieczne i szczęśliwe. Obiecuję, że zrobię wszystko, co mogę, żeby uchronić wasze dzieci od krzywdy.
W rzeczy samej był to cichy dzień. Albo może wszystkie cmentarze były ciche. Yixing i Suho skończyli, siedząc pod drzewem tylko kilka metrów od rodziców Yixinga.
– Od kiedy moi rodzice umarli, pracowałem w różnych miejscach, żeby utrzymać mnie i moją siostrę – powiedział Yixing. – Zasługuje na jasną przyszłość. Zawsze chciała być lekarzem.
– Jest mądra – przytaknął Suho.
– Byłem wściekły na rodziców, że mnie zostawili. Że zostawili nas , byśmy starali się i walczyli.
– Rozumiem.
– Ale to zabawne – powiedział Yixing, bujając się w przód i w tył, tuląc swoje kolana – jak śmierć przychodzi, puka do twych drzwi i zabiera to, co kochasz najmocniej, kiedy najmniej się tego spodziewasz. To właśnie wtedy zdajesz sobie sprawę, jak ważne to jest.
– Szybko chodzisz. – Suho przyspieszył tempo, robiąc większe kroki, gdy gonił za Niną Watson. Dwójka kierowała się do laboratorium, aby sprawdzić dowód, który wcześniej został wysłany do badania. Jak na kobietę na czterocalowych koturnach chodziła, jakby biegła maraton.
– Każda sekunda spędzona na chodzeniu jest sekundą lepiej spędzoną niż na robieniu czegoś innego – odparła, wsiadając do windy. Suho tylko udało się wcisnąć tuż za nią i nacisnąć guzik. Dwójka nie mogła teraz udać się nigdzie, winda poruszała się ze stałą prędkością.
– Mówisz, że masz świadka z pierwszej ręki w sprawie głównej kwatery.
– Tak, mam.
– Czy mogę znać twoje źródło?
– Jest pracownikiem jednego z górnopółkowych klubów nocnych Pana X.
– Dlaczego zechciał ci pomóc?
– Ja… – Suho wzruszył ramionami, próbując pozbyć się tematu. – Prawdopodobnie jest zmęczony klubowym środowiskiem.
– Przez zdradzanie swojego szefa? – Silne oczy Niny zamieniły się w szpary. – Ryzykuje życie, żeby uciec z pracy?
– To jego osobisty powód. Powiedziałem, że trzymamy się od tego z dala.
Przez chwilę nie mówili nic, ale cisza została przerwana przez stukające obcasy Niny.
– Jesteś bardzo opiekuńczy w stosunku do swojego świadka, prawda?
– Jest jedyną wskazówką, jaką mamy.
– Kłamiesz.
– Co? – Suho z powrotem na nią spojrzał.
– Nadmierne ruchy, twoje czoło się poci, dodatkowo chwilę temu udało mi się rzucić okiem na twój telefon. Na twojej tapecie jest facet tańczący na rurze do striptizu, przypuszczalnie… – zrobiła dramatyczną pauzę. – Twój ukochany świadek.
Suho mógł tylko wpatrywać się w kobietę przed sobą. – Jak się tego dowiedziałaś?
– Nie dowiedziałam się. Tak założyłam i nie pomyliłam się, prawda? – Odwróciła głowę, by spojrzeć przed siebie. – Litość do nikąd cię nie zaprowadzi.
– Co?
– To znany fakt, że nigdy nie powinieneś pozwolić sercu rządzić swoją głową. Uczucia i krytyczne myślenie są jak chemikalia do atomowej bomby.
– Nie ma nic złego w pogłębianiu uczuć do kogoś.
– Tak, ale tobie to nie pomaga, prawda? – Kobieta wygładziła swój kostium. – Nie znalazłeś nic, kiedy badałeś dobudówkę, a to nie tylko nastawiło cię przeciwko własnemu wujowi, który, dodam, jest założycielem tej organizacji, ale także dało twojemu przeciwnikowi przewagę. Twoje uczucia nie zaprowadziły cię bliżej do rozwiązania tej sprawy.
Suho był zaskoczony. Winda dojechała do celu, ale zapowiadała się długa droga do laboratorium. – Ludzkie życia są stawką, wiesz – wymamrotał.
– A uczucia nie pomagają – powtórzyła. – Twoje uczucia nie są niczym więcej jak tylko chemicznymi sygnałami w twoim ciele, w dużej mierze kontrolowanymi przez hormony i mózg. Wszystkie te emocje miłości są tylko reakcjami, które były uromantycznione latami przez bzdurnych dramatopisarzy i romantycznych powieściopisarzy.
– Są ludzie pogrążeni w żałobie po stracie żyć dla tego dupka – powiedział Suho, wstukując hasło, gdy usiłowali przejść przez drzwi antywłamaniowe.
– Rozpacz jest niczym więcej niż żalem po tych, którzy odeszli – odparła, krzyżując ręce, czekając na otwarcie drzwi. Suho chciał odpowiedzieć ripostą, ale nie potrafił. Nina była bystra. Zimna, okrutna, a pomimo tego bystra. Część jego wiedziała, że mówi prawdę, ale druga część wiedziała, że nigdy nie mógłby wygrać tej kłótni. Przeszli przez drzwi i poszli nieco dalej.
– Jesteśmy tylko ludźmi – odezwał się cicho. Było to skierowane do niego, ale Ostra Nina niczego nie przeoczyła.
– Tak. – Pokiwała głową. – I to jest nasza największa słabość.
Suho potrząsnął głową na wspomnienie swojej rozmowy z nią. Spojrzał z powrotem na Yixinga, który w tamtej chwili spokojnie leżał w jego ramionach. W słowach Niny był sens, ale on nie musiał za nim podążać. Chwycił dłoń Yixinga i pocałował ją.
– Jak dużo czasu zajęło ci pozbieranie się po tym?
– Nie pamiętam. Lata, tak mi się wydaje – odpowiedział Yixing.
– Traktujmy każdą chwilę jak naszą ostatnią. – Suho uśmiechnął się. – Zasługujesz na bycie kochanym, a ja chcę ci to dać przez każdą sekundę twojego życia, tak, żebyś niczego nie żałował.
– Nie będę. – Yixing uśmiechnął się.
Spędzili tam jeszcze kilka minut, nim otrzepali trawę ze swoich jeansów i skierowali się w drogę powrotną. – Więc gdzie powinniśmy się udać teraz? – spytał Suho, zapinając swój pas.
– Poznałeś moich rodziców, zatem teraz czas, byś poznał moją siostrę. – Suho przełknął ślinę na słowa Yixinga. Nigdy wcześniej nie poznawał czyjejś rodziny, zwłaszcza kogoś, z kimś się umawiał. Miał nadzieję, że Meiyan go polubi, ale nigdy nic nie wiadomo. Próbował otrząsnąć się z mentalnych obrazów Meiyan rzucającej w niego groźbami śmierci, podążając za instrukcjami Yixinga.
– To twoje mieszkanie? – zapytał, rozglądając się po otoczeniu. Biedniejsze slumsy Seulu były miejscem, w którym Suho rzadko kiedy bywał. Niskie dachy, brudne betonowe budowle, pęknięte chodniki, a nawet bezdomni ludzie leżący dookoła. To był inny świat w porównaniu do Gangnam i nie potrafił sobie wyobrazić, jak Yixing spędził tutaj większość swojego życia.
– Tak – powiedział cicho Yixing. – Moja siostra zawsze chciała cię poznać. Chce poznać mężczyznę, który zabiera jej mnie przez ostatnie kilka miesięcy.
– Czy jest smutna z tego powodu? – Suho spytał z niepokojem.
– Nie wydaje mi się; przez telefon brzmiała dobrze. Mówiła, że zostaje u przyjaciółki. – Yixing i Suho wysiedli z samochodu i weszli na górę po schodach z zardzewiałą, żelazną barierką. Graffiti pokrywało ściany z nabazgranymi słowami takimi jak „Kurwa” i „Suka”, a kawałki szkła po rozbitych butelkach soju leżały dookoła.
– Meiyan? Jestem w domu!
– Yixing!! – Niższa dziewczyna z takimi samymi czarnymi włosami i równie uroczymi dołeczkami wyskoczyła, by przytulić brata. Suho zachichotał z podobieństwa, jakie dzieliło rodzeństwo Zhang. To było całkowicie niesamowite i mogliby urodzić się jako bliźnięta.
– Meiyan, mam tu kogoś, kogo chcę, byś poznała. – Yixing przyciągnął Suho nieco bliżej. – To jest Suho. Jego prawdziwe imię to Joonmyun.
– Cześć, mam na imię…
– Co to za hałas? – Nagle, wyższy, chudy chłopak wyszedł z jednego z pokojów. Wpatrywał się w Suho i Yixinga w szoku, a ci dwaj robili dokładnie to samo.
– Kim jesteś?
– Och, Yixing, to jest Peter. – Meiyan złapała go za rękę i oplotła jego długie ramiona dookoła swojej talii. – Jest moim chłopakiem.
– Twoim CZYM?!
– Słyszałeś, moim…
– Wiem, co słyszałem! Po prostu nie mogę uwierzyć, że masz kogoś takiego! Dlaczego mi nie powiedziałaś?! – Yixing patrzył na swoją siostrę.
– Chciałam, ale przez cały czas nie ma cię w domu! A kiedy jesteś, nigdy nie nadarza się właściwa okazja! – powiedziała Meiyan. – Wiedziałam, że dzisiaj wracasz do domu, więc poprosiłam go, by przeszedł i cię poznał.
– Och tak, cóż za świetne pierwsze wrażenie! Pokazał się bez koszulki?
– Ale on ma niezłe ciało… – wymamrotał Suho.
– Zamknij się, nie pomagasz! – Yixing zaskomlał nieco.
– Przepraszam, kochanie. – Suho wyciągnął dłoń, aby uścisnąć ją z Peterem. – Cześć, jestem Suho. Chłopak Yixinga.
– Miło cię poznać, jestem Peter.
– Meiyan, chciałbym porozmawiać z tobą w kuchni. – Rodzeństwo weszło do małej kuchni w pomieszczeniu obok i zatrzasnęło drewniane drzwi, ale nie wyglądało na to, żeby miało to pomóc w stłumieniu dźwięków.
– Więc to jest facet, z którym spędzasz wszystkie noce?!
– Powiedz swojemu chłopakowi, żeby założył koszulkę!
– Jest gorąco!
– To nie jest wymówka!
Suho westchnął nieznacznie. Spojrzał na Petera i próbował się uśmiechnąć. – Lubisz sport?
– Jasne. Pokazują mecz koszykówki. Lakers kontra Heats.
– Super. – I wyszli, żeby oglądać inną, zupełnie odmienną walkę.
***
Obiad mijał bardzo dobrze, a przynajmniej Suho lubił tak myśleć. Jeśli Yixing przesłuchujący Petera i Meiyan za każdym razem kopiącą brata w stopę było w porządku, w takim razie tak, było dobrze.
– Jak poznałeś moją siostrę?
– Jakie są twoje stopnie?
– Całowałeś ją? Jak wiele razy?
– Dlaczego zdecydowałeś się z nią umawiać?
– Gdzie była wasza pierwsza randka?
– Od jak dawna się spotykacie?
– Czy spaliście ze sobą?
– Yixing! – Suho szturchnął go. – Przestań zadawać mu ogień pytań.
– Muszę to wiedzieć! Rozmawiamy o mojej siostrze! – Meiyan ponownie nadepnęła na stopę brata, wywołując krzyk tancerza. Wywinęła usta w górę, mamrocząc coś bez ładu i składu i spojrzała na Suho.
– Panie Kim? Od jak dawna zna pan mojego brata?
– Teraz to prawie sześć miesięcy.
– Gdzie się poznaliście?
– W klubie.
– Jaki jest pański zawód?
– Jestem dyrektorem Światowej Organizacji Przeciwko Handlu Ludźmi.
– Czy wychodził pan gdzieś z moim bratem?
– Tak, mnóstwo razy.
– Gdzie była wasza pierwsza randka?
– Cóż, zjedliśmy obiad w pięknej włoskiej restauracji, weszliśmy na Namsan Tower i mieliśmy miłą przejażdżkę rowerami dookoła rzeki Han.
– Kiedy był wasz pierwszy pocałunek?
– W noc, gdy się poznaliśmy.
– Spaliście ze sobą?
Suho tylko wzruszył ramionami. – A myślisz, że dlaczego twój brat większość czasu spędza poza domem? – Yixing klepnął Suho w ramię, od czego ten szybko się wymigał. – Co? Taka jest prawda!
– O mój Boże, sypiasz z moim bratem każdego dnia? – wykrzyknęła, jak gdyby była to dla niej najbardziej groteskowa rzecz na świecie. Yixing skrzywił się i pokazał język.
– Nieźle. – Peter uśmiechnął się impertynencko, a Suho odrobinę znacząco. – To jest mój styl.
– Widzisz? Przynajmniej ktoś lubi Petera! – Meiyan wskazała widelcem na brata.
– Suho, lepiej dobrze traktuj mojego brata, bo inaczej poproszę Petera, żeby odciął twojego penisa i wcisnął ci go do gardła – wyrzuciła z siebie Meiyan, niezbyt w stronę Suho, a raczej w stronę Yixinga. Rodzeństwo ciągnęło strojenie sobie min.
– Więc tak to jest umawiać się z córką rodziny Zhang? – Peter zachichotał.
– Tak mi się wydaje. Naprawdę nie chciałbyś dotykać mojego penisa, prawda?
– Nah. – Potrząsnął głową, zanim rzucił okiem na swoją dziewczynę. – Dopóki ona nie będzie chciała, bym to zrobił.
– Zrozumiałem.
– Yixing nie chciałby dotykać mojego, prawda?
– Tego nie mogę zagwarantować. – Suho uśmiechnął się, obserwując, jak rodzeństwo sprzecza się ze sobą.
***
– Polubiłem Petera, sądzę, że był miły – powiedział Suho, gdy wrócili do samochodu i opuścili okolicę. Yixing wciąż krzyżował ręce jak dziecko, bardzo urocze dziecko.
– Jest miły – przytaknął Yixing.
– Ma także niezłe ciało.
– Hej!
– Ale nie jest tak dobre jak twoje! – Suho pocałował nos Yixinga. – Wiesz, że jesteś moim skarbem.
– Oczywiście, że jestem. – Yixing wydął wargi? – Dokąd teraz jedziemy?
– Cóż, poznałem twoich rodziców, twoją siostrę i chłopaka twojej siostry. Teraz moja kolej, żeby cię zaskoczyć.
– Gdzie to jest?
– Zobaczysz.
Minęło dobre trzydzieści minut, nim Yixing zdał sobie sprawę, że kierują się poza Seul. Zatrzymali się przed blokiem.
– Gdzie jest to miejsce?
– Cii… wkrótce się dowiesz.
Weszli na pierwsze piętro i Suho zapukał do drzwi. Yixing nadal był zupełnie zdezorientowany przez to wszystko. Niższy mężczyzna z szerokim uśmiechem i małym synem w ramionach otworzył drzwi.
– Pan Kim Jongdae? Jestem Suho, Kris mnie tutaj przysłał.
– Ach, tak. Wejdźcie. – Ojciec i jego uroczy synek wpuścili Suho i Yixinga do środka. – Ty musisz być Yixing, mam rację?
– Tak, skąd pan wiedział?
– Yixing hyung? – Yixing szybko odwrócił głowę na dźwięk znajomego głosu. Odwrócił się i zobaczył przystojnego chłopaka ze złoto-brązowymi włosami stojącego w korytarzu. Miał piękne oczy oraz znany uśmiech. Yixing zakrył usta dłońmi. Nagle fala wspomnień i emocji uderzyła w niego.
– Bae… Baekhyun?
– Yixing hyung!! – Baekhyun wskoczył prosto w jego ramiona, a Yixing przyciągnął chłopca bliżej siebie. Poczuł łzy piekące jego oczy, gdy ściskał go w swoich ramionach.
– Yixing hyung!!! – Luhan i Kyungsoo także się pojawili i pobiegli prosto by go przytulić. Yixing nie mógł powstrzymać swoich łez i w tamtej chwili był szlochającą papką, przytulając swoich ukochanych kolegów i przyjaciół.
– Och, Baekhyun, Luhan, Kyungie… spójrzcie na siebie! Gdzie byliście przez cały ten czas?! O mój Boże, tak bardzo się martwiłem!
– Yixing hyung… tęskniliśmy za tobą…
– O Boże, ja też za wami tęskniłem! Spójrzcie na siebie! Och, Luhan, wyglądasz tak pięknie! Kyungie, zdrowo urosłeś! Baekkie, przybrałeś na wadze! O Boże… O Boże… – Yixing okręcił swoich trzech chłopców, płacząc z radości. – Jesteście bezpieczni… cali i zdrowi…
– Hyung… – Kyungsoo i Luhan płakali mu w ramię.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że jesteście bezpieczni… Myślałem, że nie żyjecie! To jest cud! – Suho przyglądał się, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wiedział, że dla nich Yixing ryzykował życie, próbując uratować ludzi takich jak Porcelanowe Laleczki i chciał, aby Yixing wiedział, iż jego poświęcenie nie było bezcelowe oraz że Laleczki były bezpieczne.
On, jednakże, nie mógł mylić się bardziej.
***
– Mówiłem ci! Yixing zachowywał się podejrzanie! – powiedział Youngjae, stukając nogą o chodnik.
– To prawda. Wygląda na to, że umawia się z dyrektorem aniołów. – Yongguk wydmuchnął papierosowy dym z ust prosto na twarz Youngjae, obserwując, jak Yixing i Suho wchodzili po schodach na górę. Była noc, więc nie mógł zobaczyć wiele, ale wiedział, że Himchan po drugiej stronie budynku ze swoim noktowizorem mógł więcej zobaczyć.
– Widzisz coś? – powiedział do krótkofalówki. Kilka minut później dotarła trajkocząca odpowiedź. – Widzę, że zatrzymali się przed drzwiami. Ruszę się trochę.
– Wydaje mi się, że dzisiejszej nocy odkryjemy coś dużego.  Ten mały zdrajca myśli, że wyświadcza im przysługę, kiedy w rzeczywistości robi to dla nas. – Yongguk wyrzucił niedopałek papierosa na ziemię, przydeptując go butem. Wówczas z krótkofalówki wydobył się głos Himchana.
– Szefie, myślę, że odnieśliśmy sukces.
Yongguk uśmiechnął się złośliwie, chowając do kieszeni krótkofalówkę. Spojrzał z powrotem na blok i udał, że lekko macha.
– Dziękujemy, Yixing.

5 komentarzy:

  1. I oczywiście musiało się coś zepsuć ;-; mam nadzieję, że laleczki będą bezpieczne... czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuu!!! Niech to szlak! Ci dwaj goście co ich śledzą tak mnie wkurzają że nwm! Niech ich ktoś zabije...bardzo podobała mi sie scena z Layem i Laleczkami❤❤❤ czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. mana leci z nieba
    mój komentarz leci z nią

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się zastanawiałam co u nich. No i proszę cały rozdział. Reakcja Xinga na chłopaka siostry bezcenna xD i przepytywanie. Za to Suho na luzie do wszystkiego podszedł :v
    I spotkanie z laleczkami ;;;;;;;
    Tylko kurde ta końcówka mi się nie podoba.....

    OdpowiedzUsuń
  5. Yixing ma cichego wielbiciela... założę się, że to Suho. Całkiem w jego stylu te róże i liściki hehehe. Rodzinne spotkanie (a raczej przesłuchanie) było całkiem zabawne, rodzeństwo Zhang są siebie warci. No ale sielanka nie trwała długo i wyczuwam spore kłopoty...

    OdpowiedzUsuń