czwartek, 30 lipca 2015

The Porcelain Dolls [12/38] | M

tytuł rozdziału: Aha | oryginał: Uh-oh
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: NC-17
            – Powiedziałem, że pozwalamy im tam zostać.
            – Co? – głos Krisa załamał się przez słuchawkę.
            – Powiedziałem, że lepiej będzie, jeśli pozwolimy im tam zostać. Najlepszy sposób, aby wszystko ukryć, jest na widoku. Na chwilę obecną nikt w tym mieście nie wie, jak wyglądają Laleczki i gdzie one mieszkają, oprócz nas. To może zadziałać. Posiadanie ich z powrotem w siedzibie głównej zwróciłoby niepotrzebną uwagę. Musimy przestać działać i zmniejszyć uwagę tak bardzo, jak to możliwe, żebyśmy mogli schwytać tego Pana X. Od momentu, kiedy będziemy go mieli, możemy rozszarpać cały jego syndykat.
            – Zrozumiałem, Suho, skontaktuję się z rodziną i dam im o tym znać.
            – Kto ich ochrania, tak w ogóle? – zapytał Suho.
            – Jest tam rodzina Kim i trzech chłopców, Park Chanyeol, Oh Sehun i Kai, prawdziwe imię Kim Jongin – wyjaśnił Kris. – W tym momencie Laleczki mieszkają z trójką chłopców, ale rodzina także ma swój udział w opiekowaniu się nimi. Mieszkają w SM Apartment zaraz poza granicami Seulu.
            – I niech zgadnę, umieściłeś ochronę dookoła budynku?
            – Och, znasz mnie jak własną kieszeń, Suho.
            – Dziękuję, mój drogi kuzynie. – Suho uśmiechnął się znacząco. – Prześlij pełny raport, kiedy wrócisz jutro rano.
            – Zrozumiałem. Co robisz dziś wieczorem?
            – Dlaczego chcesz wiedzieć? – Suho zapytał przezornie.
            – Bo jest prawie północ. Nigdy nie odbierasz telefonu, kiedy jest po dziesiątej, więc nadal musisz nie spać.
            – Jeśli musisz wiedzieć, a wiem, że musisz, mam dziś wieczorem randkę.
            Suho usłyszał ostry gwizd i przewrócił oczami. – I niech zgadnę, w tej chwili on jest u ciebie, siedzicie z jakimś czerwonym winem, a ty nosisz swoje szczęśliwe czerwone bokserki, mając nadzieję na seks – podśmiewał się Kris.
            – Och, znasz mnie jak własną kieszeń, kuzynie Krisie. – Suho uśmiechnął się. – I dla twojej wiadomości, już uprawiałem seks.
            – Opowiesz mi więcej jutro.
            – Odczep się, Kris.
            – Co tylko powiesz, szefie.
            Suho zakpił i rzucił swój telefon w inną stronę. Wziął kieliszki z czerwonym winem do sypialni, gdzie jego seksowny partner siedział ze skrzyżowanymi nogami, grubymi kreskami zrobionymi eyelinerem dookoła jego już wspaniałych oczu i nieco rozpiętą jedwabną koszulą, odsłaniającą mlecznobiałą klatkę piersiową, która wciąż nosiła kilka czerwonych śladów po ich wcześniejszym kontakcie.
            – Kto to był? – spytał jego partner.
            – Mój irytujący kuzyn. Pracujemy razem – powiedział Suho, podając kieliszek czerwonego wina. – Dla ciebie, Yixing. Najlepszy Shiraz jakiego mam.
            – Dziękuję. – Dwójka wspólnie stuknęła kieliszkami, wznosząc toast. – Nie sądziłem, że przyjdziesz do baru i zaprosisz mnie tutaj kolejny raz. – To była prawda. Yixing zakładał, że jego przygoda miłosna z Suho nie była niczym więcej niż tylko przygodą seksualną na jedną noc, ale następnej nocy on znów był w barze i zaprosił Yixinga do swojego mieszkania jeszcze raz.
            – Po prostu powiedzmy, że zdecydowanie nie potrafię uwolnić się od ciebie. Masz jakieś bardzo odurzające wdzięki.
            – Mam nadzieję, że mówisz o moich umiejętnościach tanecznych.
            – O czymś więcej niż to, Yixing, o czymś więcej. – Suho pochylił się do przodu i pochwycił usta tancerza/barmana raz jeszcze, smakując wybornego Shiraz, który utrzymywał się na jego ustach. Wziął kieliszki i postawił je na podłodze, ich usta nigdy się nie rozdzieliły.
            – Poczekaj… – Yixing na chwilę przerwał pocałunek. – Muszę odłożyć telefon.
            – Chodź tutaj, kochanie – odparł Suho, używając swojego palca wskazującego, żeby przywołać Yixinga, gdy tamten odłożył telefon. Yixing wczołgał się na łóżko, a Suho złapał go, oplatając ręce dookoła jego talii. – Jeśli mogę sprawić, że dochodzisz od jednego palca, wyobraź sobie, co mogę zrobić całą dłonią.
            – Jesteś raczej świntuszkiem, prawda?
            – Tylko dla kogoś, kto to lubi.
            Yixing uśmiechnął się uwodzicielsko do mężczyzny przed nim. Przebiegł swoimi gładkimi palcami w dół klatki piersiowej Suho, dopóki nie dotarł do guzika jego jeansów. – Skończ gadać i pokaż mi, co masz.
***
            – Cholera, nie myślałem, że Suho uprawia seks od jakiegoś czasu. – Kris uśmiechnął się, jadąc drogą. – Powinienem mieć okazję poznać tego szczęśliwego chłopaka albo dziewczynę, ktokolwiek to jest.
            Kris naprawdę nie chciał tyle myśleć o Suho i jego życiu erotycznym. Był zbyt zajęty myśleniem o własnym życiu erotycznym albo raczej o swojej rocznicy. Czuł się bardzo źle przez ostatnie kilka dni z powodu ominięcia rocznicy z Tao. Błagał o anulowanie wyjazdu do Meksyku i w końcu udało mu się to, ale nadal był spóźniony. Był dzień jego rocznicy i była prawie północ. Dzień niemal się skończył. Kris nacisnął pedał gazu. Musiał być w domu.
            Kris wyskoczył z samochodu i wskoczył do domu z rekordową szybkością. Było ciemno i cicho, bo wszyscy spali, wliczając w to personel. Jednakże Kris szeleścił w domu, sprawiając, że Steven, ich kamerdyner, obudził się.
            – Panicz Kris?! – zawołał Steve półsenny, wyraźnie zaskoczony, że młody pan wreszcie był w domu.
            – Witaj, Stevie, stary kolego, przepraszam, że cię obudziłem.
            – Och nie, jest całkiem w porządku, proszę pana.
            – Czy wszyscy już poszli spać?
            – Tak, proszę pana, włącznie z pańskim ojcem.
            – A co z Tao?
            – Przypuszczam, że powinien być w swojej sypialni, jak zwykle. Czy chciałby pan, żebym coś dla pana zrobił?
            – Och nie, Stevie, po prostu wracaj do łóżka, dam sobie radę. Chcę tylko zobaczyć mojego męża.
            – Dobrze, proszę pana. – Steven ziewnął i odwrócił się. – Och i, proszę pana, wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy.
            – Dzięki, stary kolego. – Kris uśmiechnął się do długoletniego pracownika ich personelu. Na palcach wszedł na górę i przeszedł cicho wzdłuż korytarza. Na jakiś czas zatrzymał się w pokoju Jenny i ucałował czoło swojej śpiącej córki.
            – Kocham cię, najdroższa – wyszeptał do córki i na palcach wyszedł. W końcu zbliżył się do swojej własnej sypialni. Nie był w środku od miesięcy i nie wiedział, czego się spodziewać. Powoli przekręcił gałkę oraz wszedł do ciemnego pokoju.
            – Kris? – cichy głos rozszedł się echem po pokoju. Nagle lampka nocna włączyła się, ukazując Tao w piżamie, przecierającego oczy z rozczochranymi włosami.
            – To ja, Tao.
            – Kris? – Tao zawołał ponownie. Usiadł, patrząc na Krisa przez krótką chwilę, jakby wciąż próbował zmusić się do uwierzenia w to, że Kris w końcu jest w domu, zanim wskoczył w ramiona swojego męża.
            – O mój Boże, Kris…
            – Tao…
            – Jesteś tutaj… O mój Boże… – Tao odetchnął, chwytając ramiona swojego męża, jego włosy, ubrania, cokolwiek, na czym mógł położyć ręce.
            – Tak mi przykro, że ominąłem naszą rocznicę. Mam nadzieję, że nie jest za późno.
            – Cóż – Tao spojrzał na zegarek – jesteś spóźniony około dwadzieścia trzy godziny, wciąż masz jedną godzinę do końca.
            – Więc lepiej nie marnujmy więcej czasu – powiedział Kris, popychając swojego męża z powrotem na łóżko. Zdjął swoją kurtkę i zawisnął nad nim oraz ponownie pochwycił usta Tao. Po miesiącach niewidzenia się, każdy pocałunek był jak przeciążenie czuciowe. Tao mocno złapał włosy Krisa i jęknął przez pocałunek, czując, że temperatura w pokoju po prostu staje się coraz wyższa.
            – Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłem…
            – Ja też za tobą tęskniłem, Kris…
            – Pozwól mi kochać się z tobą tej nocy, Tao. Pozwól mi to nadrobić, pozwól mi być twoją fantazją.
            – Jesteś moją fantazją – wydyszał Tao. – Jesteś wszystkim, czego zawsze chciałem.
            – Kocham cię, Tao.
            – Ja też cię kocham, Kris. – Kiedy wyznanie opuściło jego usta, Kris i Tao byli zaangażowani w ożywiony, namiętny pocałunek, języki walczyły, zęby uderzały o siebie. Kris ledwie rozdarł tę głupią piżamę w zadyszce, przebiegając dłońmi po całym jędrnym, umięśnionym ciele swojego męża. Wszystkie te godziny wushu nie poszły na marne.
            – Cholera, kochanie, jesteś taki seksowny – mruknął Kris, przesuwając usta wzdłuż szyi Tao. Wziął jednego sutka w usta, a Tao jęknął. Każdy jęk był jak muzyka dla jego uszu,  zachęcając Krisa, aby posunął się dalej. Nie tak, że Kris nie potrafił się powstrzymać. Tao był po prostu zbyt oszałamiający, by przestać.
            – Kris… za dużo ubrań… – wydyszał Tao, sięgając do koszulki Krisa. Ubrania zdjęte, więc Tao miał okazję, aby podziwiać ciało swojego męża. Kris nie był tak umięśniony jak Tao, ale jego ciało wciąż było całkiem szczupłe i wymodelowane. Jego dłonie biegły w dół ciała Krisa i używając swojego szybkiego refleksu, przewrócił ich, dopóki nie był na górze.
            – Pozwól mi – powiedział Tao, odpinając spodnie Krisa. – Tao, zaczekaj… – próbował Kris, ale syknął, kiedy poczuł usta na swoim bolącym penisie. Odrzucił głowę do tyłu, kiedy Tao oplótł usta dookoła jego członka i okrążył czubek, ssąc preejakulat, który z niego wyciekał.
            – O kurwa, Tao… – Kris chwycił czerwone włosy Tao, mocno próbując, aby nie wepchnąć swojego penisa w to pociągające ciepło. Tao wziął Krisa głęboko do gardła, sprawiając, że jego oczy wywróciły się do tyłu głowy, a jego świat stał się czarny. Pot pokrył jego czoło, kiedy poczuł, jak silna fala przyjemności zaczyna gromadzić się w jego brzuchu. Kris nie zamierzał kończyć.
            – Tao… Ja prawie… – Odtrącił głowę Tao od swojego członka i gwałtownie obrócił chłopaka. – Chcę dojść w twoim tyłku, kochanie – wyszeptał ordynarnie, a to wysłało dreszcze wzdłuż kręgosłupa Tao. Chwiejnie pozbył się piżamy i położył się na łóżku, pragnąc więcej.
            – Kris… – Tao jęknął ponownie, czując usta na wewnętrznej stronie uda. Kris zawsze miał coś do ud Tao i ssał wrażliwą skórę na ich wewnętrznej stronie, robiąc kółka i lekko gryząc, zostawiając raczej mało subtelne malinki.
            – Gdzie jest lubrykant?
            – W szufladzie – wysapał Tao. Chwycił się pościeli dla dodatkowej pomocy. Kris sięgnął po lubrykant i prezerwatywę, nałożył je tak szybko jak mógł oraz rozsmarował obfitą ilość na swoich palcach.
            – Ach… uch… – Tao sapnął, kiedy poczuł dwa palce wsuwają się w niego bez ostrzeżenia. Nie zamierzał kłamać, dotykał się kilka razy, kiedy Krisa nie było w pobliżu, ale uczucie, kiedy dotyka cię ktoś inny, nadal było obce, zwłaszcza po miesiącach bez seksu. Tao walczył przeciwko łzom, które wydostały się z jego oczu, kiedy Kris scałował je delikatnie. – Cii… rozluźnij się, kochanie… będzie dobrze…
            Kris powoli wszedł w ciepło Tao i wkrótce nadeszła jego kolej, by sapnąć. Tao był niewiarygodnie ciasny, a to intensywne ciepło dookoła jego bolącego członka było bardzo obezwładniające. Przez chwilę pozostał nieruchomo, pozwalając Tao przyzwyczaić się do penetracji, zanim się ruszył. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał, było sprawienie bólu.
            – R… rusz się, proszę… – Kris poruszył się powoli, wykonując niespieszne, głębokie pchnięcie i upewniając się, że znalazł ten idealny punkt. – Harh… Kris!! – Tao chwycił ramiona Krisa tak mocno, że jego paznokcie wbiły się w nie i utworzyły blizny w kształcie półksiężyców, kiedy Kris uderzył w jego prostatę.
            – Szybciej.
            – Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
            Kris poruszał biodrami tak szybko, jak mógł; robiąc głębokie, długie pchnięcia, aby upewnić się, że idealnie uderzył w prostatę Tao. Tao był  pod nim jęczącą, błagającą papką, kiedy prosił Krisa, by poruszał się mocniej, głębiej, szybciej. Ich ciała były lepkie od potu, wzrok rozmazany w pożądaniu, kiedy dźwięk uderzającej o siebie skóry rozchodził się po całym pokoju. Łóżko skrzypiało pod ich żywym uprawianiem miłości, ale Kris nie mógł zwolnić. Ciepło zatapiało go, a jego ciało miało własne zdanie. Tao mógł poczuć każdą żyłkę i fałdę na członku swojego męża wewnątrz siebie, a  przyjemność wzrastała tak szybko, że była prawie nie do wytrzymania.
            – Kris… Dochodzę…
            – Zrób to, kochanie, dojdź dla mnie.
            – Kurwa, KRIS!!! – Tao krzyknął wniebogłosy, kiedy gwałtownie doszedł. Kris poszedł w ślad za nim kilka sekund później. Wymruczał imię Tao, zanim wylał swoje nasienie do prezerwatywy. Prawie opadł na Tao i walczył, by utrzymać się w górze. Powoli wysunął się z Tao oraz gwałtownie opadł obok niego wyczerpany oraz oczywiście zadowolony.
            Pozbył się lepkiej prezerwatywy, odrzucił ją na bok. Para leżała tam, łapiąc oddechy, nim Tao zachichotał nieco. – Widzę, że nie straciłeś swoich umiejętności.
             – Och, kochanie. – Kris umieścił swoje usta na tych Tao raz jeszcze, obdarzając go powolnym, słodkim pocałunkiem.
            – Proszę, powiedz mi, że zostaniesz tutaj na noc.
            – Zostanę. Nigdzie nie idę tej nocy. – Kris naciągnął koc na nagie ciała swoje i Tao. Przytulali się pod okryciem, gdy Tao położył głowę na ramieniu Krisa, a Kris oplótł ręce dookoła niego.
            – Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, Tao.
            – Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, Kris. – Tao uśmiechnął się zadowolony, pamiętając, aby podziękować Bogu za spełnienie jego marzenia i pozwolił sobie zapaść w sen. Kris lekko westchnął i również pozwolił swoim oczom się zamknąć.
            Dla całej niepewności na świecie, było miło wiedzieć, że jest miejsce, gdzie możesz wrócić i czuć się bezpiecznie, zwłaszcza w czyichś ramionach. Po raz pierwszy od miesięcy Kris miał najlepszy sen.
***
            – Więc, jak się wszyscy dzisiaj mają? – Jongdae zapytał swoją rodzinę siedzącą przy stole w mieszkaniu Chanyeola, Kaia i Sehuna.
            – Świetnie! Mój nauczyciel nauczył mnie, jak dodawać i odejmować – Powiedziała Lucy, przeżuwając swojego pulpeta.
            – Naprawdę? W takim razie ile jest siedem dodać trzy?
            – To jest… er… cóż, to jest…
            – To dziesięć, Lucy – odpowiedział Baekhyun. Lucy spojrzała na niego i wydęła wargi. – To niesprawiedliwe, uczyliśmy się tego razem po południu, a ty tak szybko to załapałeś!
            – Lucy, Baekhyun jest od ciebie starszy, więc to oczywiste, że uczy się szybciej – odrzekł Xiumin, próbując uspokoić swoją małą córkę. Lucy tylko westchnęła i kontynuowała jedzenie swoich pulpetów.
            – Muszę powiedzieć, że lubię wszystkie wasze nowe kolory włosów – odparł Jongdae, wskazując na trzy Laleczki. Włosy Baekhyuna pofarbowane były na stonowany, złoty brąz, podczas gdy Luhan miał swoje włosy ufarbowane na truskawkowy blond, a włosy Kyungsoo były w kolorze głębokiej, ognistej czerwieni.
            – Dziękuję, sam je farbowałem. – Xiumin uśmiechnął się. – Zmieszałem kilka moich farb razem, żeby uzyskać kolory, które widzisz.
            – Wyglądają dobrze – powiedział Kai, obierając krewetki dla Kyungsoo do zjedzenia i odkładając je na jego talerz. – Już, czy tyle wystarczy?
            Kyungsoo pokiwał głową oraz zaczął jeść krewetki. Kilka minut później wziął trochę więcej krewetek i również zaczął obierać je dla Kaia. Kai podniósł wzrok zaskoczony, gdy zobaczył, jak Kyungsoo ostrożnie odrywa ich ogony i odkłada je na talerz.
            – Ojej, dzięki, Kyungsoo.
            – Podobają mi się twoje włosy, Baekhyun. Wyglądasz naprawdę ładnie – komplementował Chanyeol. Nie mógł oderwać wzroku od Baekhyuna od momentu, kiedy zobaczył go tego popołudnia. Baekhyun zarumienił się na komplement, a Mike usłyszał ich.
            – Appa! Chanyeol hyung powiedział, że Baekhyun hyung jest ładny.
            – Powiedziałem tylko, że ładnie wygląda – bronił się Chanyeol.
            – Więc masz na myśli to, że nie jest ładny? Park Chanyeol jakie to niegrzeczne z twojej strony! – droczył się Kai, a wszyscy się zaśmiali. Duże uszy Chanyeola zrobiły się tak czerwone jak gotowany homar, a Baekhyun nawet w połowie nie wyglądał jak jeden.
            – To nie to, co miałem na myśli!
            – W takim razie co masz na myśli? Oświeć nas, o wielki Park Chanyeolu – zadrwił Sehun, również obierając krewetki dla Luhana. Luhan, który siedział obok Baekhyuna, szturchnął czerwonego na twarzy chłopaka i zachichotał.
            – Cóż… Mam na myśli…
            – Och, czekaj, pozwól mi włączyć wiadomości – odezwał się Jongdae, sięgając po pilot od telewizora.
            Uff, o mały włos. Chanyeol spojrzał na Baekhyuna, który był zbyt zakłopotany i nieśmiały, by patrzeć gdziekolwiek indziej. Jongdae włączył telewizor i skierował się z powrotem do stołu.
            – Z ostatniej chwili, są najnowsze doniesienia o niedawnej sprawie włamania…
            – Te krewetki są pyszne, Xiumin – pochwalił Jongdae, oblizując usta.
            – Wygląda na to, że Angelina Jolie jest w ciąży po raz drugi!
            – Dziękuję. Spróbuj potrawki, poprosiłem Luhana i Kyungsoo, żeby posiekali dla mnie warzywa. Jednak niezdarny Luhan pociął swoje własne palce.
            – Naprawdę?! – Sehun sięgnął po dłoń Luhana, szukając opatrunku.
            Straszny tajfun zmierza w kierunku wybrzeży Japonii…
            – Czy to bolało? Bardzo krwawiłeś? – spytał Sehun. Luhan potrząsnął głową. Sehun dosięgnął zraniony palec i pocałował go. – Już, może to sprawi, że poczujesz się lepiej.
            – Wiadomości z ostatniej chwili, właśnie otrzymaliśmy doniesienie.
            Sehun pocałował palec Luhana!! – pisnęła Lucy, niewinnie zakrywając oczy.
            – Policja rozgląda się za trójką zaginionych chłopców. Nazywają się Luhan, Do Kyungsoo i Byun Baekhyun.
            Cała rodzina szybko odwróciła swoje głowy w szoku i gapiła się na telewizor.
            – Ci trzej chłopcy, mają nieco ponad dwadzieścia lat, powiedziano, że zaginęli w ciągu ostatnich kilku dni. Policja ogłasza ich zniknięcie jako stan wyjątkowy. Ci chłopcy nie mają identyfikacji na swoich ciałach, a dwójka z nich, Luhan i Do Kyungsoo, są niemi. Ci trzej chłopcy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, więc jeśli ktoś ich zauważy, proszę natychmiast zadzwonić na najbliższy posterunek policji. – Zdjęcia chłopców z ich młodości przemknęły po telewizorze.
            – O cholera – wymamrotał Sehun.


6 komentarzy:

  1. O jejku. W wiadomościach nawet o nich... ciekawe kogo to sprawka... A moment z Tao i Krisem... o mój boże tak bardzo brakowało mi dobrego Taorisa ;-; Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział~

    OdpowiedzUsuń
  2. Suho Lay >>>>>>>>
    Kris Tao >>>>>>>>>
    Chyba nie musze mówić że mordeczka cieszyła mi się jak głupia xD
    tak dobrze ze Kris wrócił ;___; ♡ cieplutko na sercu mam
    Te wiadomości to przegięcie. .. cios poniżej pasa. Teraz pewnie nie będą mogli się ruszać z domu. Boje się ze ich znajdą :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Suho, jak szaleje z Yixingiem! Ale bardzo mnie to cieszy! On musi być szczęśliwy! Kris mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że zrezygnuje z swojej pracy, ale w końcu tu chodziło o ich rocznicę. Końcówka był troszkę niepokojąca. Nie chcę, żeby Laleczki opuszczały studentów! Muszą jeszcze tam zostać dopóki nie będzie słodkich scenek pomiędzy parkami!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG Yixing i eyeliner skdjkaldjsalk musiał seksownie wyglądać *-* Mrawć, liczę na więcej monetów z nim i Suhym tatuśkiem hehehehe. Nareszcie Kriseł wywiązał sie ze swojej roli mężulka i pada jest szczęśliwa... ciekawe na jak długo. I Pan X nie próżnuje, już działa, ale zło i tak zawsze przegrywa więc nie martwiłabym sie nim.

    OdpowiedzUsuń
  5. monetów... /uderza głową w ścianę/ MOMENTÓW***

    OdpowiedzUsuń
  6. PANDA* wybacz, zjadam już literki

    OdpowiedzUsuń