środa, 10 czerwca 2015

The Porcelain Dolls [2/38]

tytuł rozdziału: Uratujcie Nas | oryginał: Save Us
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
A/N: Witam! Mam dla Was dzisiaj kolejny rozdział. Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim. Bardzo mnie one ucieszyły. Mam nadzieję, że cieszy Was, że tak szybko dodaję już drugi rozdział, bo ostatnio nie było tak kolorowo. Zapraszam do czytania!

            – Tu Reporter Park, nadaję na żywo tego poranka z seulskiej Dzielnicy Czerwonych Latarni. Podobno zeszłej nocy wybuchła tutaj strzelanina, w tej części starego, jałowego sklepu, która została odkryta jako sekretny klub. Jeśli możecie zauważyć za mną, mnóstwo kelnerów i bramkarzy jest aktualnie zatrzymanych na przesłuchanie. Zostało także ujawnione, że klub ten był uczęszczany przez wiele szeroko znanych sław oraz nawet polityków.  Och, czekajcie, ktoś nadchodzi!
            Dyrektor Kim Joonmyun, znany jako Suho, właśnie wysiadał ze swojego samochodu, kiedy nagle, co czuło się jak dziesięć tysięcy watów migających świateł oślepiło go, a reporterzy i kamerzyści mieli swoje ciała przyciśnięte do niego dla wygody.
            – Dyrektorze Kim! Słowo dla Korean Times!
            – Dyrektorze Kim! Tutaj Daily Reporter!
            – Dyrektorze Kim!
            – Dyrektorze Kim!
            – Dyrektorze Kim, jestem Reporter Park z KBS News, proszę powiedzieć nam, co stało się tutaj ubiegłej nocy.
            – Właśnie przybyłem tutaj dwie minuty temu i nie zorientowałem się w sprawie. Ponadto szczegóły sprawy są ściśle poufne – Suho podał stanowczą i solidną odpowiedź ciemnowłosej reporterce z mikrofonem w ręce. – Teraz, jeśli mi wybaczycie…
            – Dyrektorze Kim, proszę chwilę poczekać…
            Suho ledwo dał radę wcisnąć się do wejścia klubu, zanim policjanci zatrzymali reporterów nie pozwalając im wejść.
            – Jezu. Mówię ci, ci reporterzy robią się bardziej i bardziej obrzydliwi.
            – Być może powinniśmy trzymać pana anonimowo – młody asystent Suho, Taemin zasugerował. Taemin był młodym chłopakiem, ale potrafił zająć się dokumentami, zorganizować spotkania i najważniejsze, zrobić obłędną filiżankę kawy.
            – Zapomnij. Jeśli ci reporterzy będą chcieli coś wiedzieć, dowiedzą się, nim ja to zaplanuję – narzekał Suho, przestępując stos gruzu na podłodze. Najwyraźniej zeszło nocna strzelanina pozostawiła klub wyglądający jak strefa wojny. Dziury po pociskach w ścianach, paski farby oderwane ze ścian, niedziałające światła, tysiące rozbitego szkła i rozlanego wina. To miejsce było absolutną katastrofą.
            – Kris, wygląda na to, że posunąłeś się trochę za daleko minionej nocy.
            - To nie moja wina. Obwiniaj bramkarza z karabinem maszynowym, który, mogę dodać, jest także nielegalny. Został spisany za nielegalne posiadanie broni tak samo jak za umyślne zabójstwo i nadmierną przemoc – powiedział Kris, strzepując pył ze swoich ramion.
            Suho odwrócił się, aby dobrze mu się przyjrzeć. – Chłopie, wyglądasz potwornie.
            – Też byś tak wyglądał, gdybyś walczył przeciwko dwustu siedemdziesięciofuntowym, umięśnionym, głowiastym ochroniarzom – wydyszał Kris, kładąc ręce na swoich biodrach. Jego oczy były czerwone, usta krwawiły od walki, a kilka małych rozcięć było na jego policzku, nie wspominając o dziko niechlujnych włosach z kłębkami kurzu w nich.
            – Byłam tutaj ubiegłej nocy. Dlaczego nie mogę uwierzyć, że coś takiego się stało… - Kris i Suho odwrócili głowy. Z jednego z rozbitych piwnicznych okien mogli zobaczyć kobietę bardzo głośno mówiącą do kamery, palącą i zachowującą się, jakby widziała całe zdarzenie. Miała dzikie srebrne włosy.
            – Suka – wymamrotał kris.
            – Znasz ją?
            – Poznałem ją, ale to wszystko.
            – Nieważne. – Suho przewrócił oczami. Jego wzrok powędrował dookoła pomieszczenia, kiedy weszło kilku policjantów.
            – Proszę pana, znaleźliśmy sto pięćdziesiąt kilogramów marihuany i heroiny w jednym z pomieszczeń na zapleczu.
            – Doskonale.
            – Proszę pana, znaleźliśmy także to. – Wszedł inny policjant, trzymając nóż, pejcz i kajdanki. Jasnoróżowe.
            – Nie ma potrzeby zgadywać, do czego to jest. Zabierz to.
            – Tak, szefie.
            – Więc, Kris – Suho zwrócił swoją uwagę z powrotem na wysokiego blondyna – jak wiele ofiar udało ci się uratować?
            – Cóż, z mojego szacowania, myślę, że jest ich około trzydzieści dzisiaj, wiele z nich to młode dziewczyny.
            – Dobrze, odprowadzimy je z powrotem do naszej kwatery, żebyśmy mogli zacząć pracować nad skontaktowaniem się z ich rodzicami. Taemin, powiedz Minho, aby zaczął gromadzić wszystkie kontakty do naszej bazy danych osób zaginionych.
            – Tak, proszę pana. – Taemin odszedł z telefonem w dłoni.
            – Teraz – ton Suho był stanowczy po raz kolejny – co z Laleczkami?
            – Cóż, tutaj jest niewielka zmiana planów. Widzisz…
            – Czekajcie! Wypuśćcie mnie! Nic nie zrobiłem, tylko tutaj pracowałem! – Yixing został zakuty w kajdanki przez jednego z policjantów, kiedy walczył by się uwolnić. Spojrzał w górę, żeby zobaczyć Krisa i z niecierpliwością zawołał.
            – Kris! Musisz mnie stąd wydostać !
            – Suho, czy naprawdę musimy go spisywać? Jest tylko pracownikiem.
            – To nie moje orzeczenie. Zajmujemy się ofiarami, pamiętasz? Poza tym on musi zostać zatrzymany na przesłuchanie. Pozwolimy komisarzowi policji zdecydować, co zrobić z nim później.
            – O jasna cholera! Kris, jesteś gliną?! Pracujesz tajnie?! Nie mogę w to uwierzyć… mphmfm… - Yixing paplał swoje słowa, kiedy policjant zakrył mu usta i wyprowadził go.
            – Pomógł mi uratować Laleczki. – Kris westchnął.
            – Zrobił to? Och, jak miło z jego strony. Co z Laleczkami? – Suho zapytał ponownie.
            – O tak. Widzisz,  dały radę wyrwać się bez obrażeń przed strzelaniną.
            – To dobrze.
            – A potem uciekły.
            – Uciekły, co?
            – Wystartowały i pobiegły. – Kris zażenowany przeczesał włosy palcami. Rzadko popełnia błędy, więc nawet coś takiego jest nieznośne do przyznania. – Strzelanina musiała je przestraszyć, dlatego uciekły.
            – CO zrobiły???!!! – ryknął Suho. – Kris, czy zdajesz sobie sprawę, że mamy trzech zaginionych chłopców, tam w Seulu, bez identyfikacji i najprawdopodobniej rannych…
            – Wiem, wiem! Nie musisz mi mówić!
            – Kris, lepiej ich poszukaj. Jeśli wieści o zaginięciu Laleczek rozejdą się, będziemy mieli wiele pytań, na które trzeba będzie odpowiedzieć.
            – Wiem, szefie – Kris zaakcentował ostatnie słowo. - Znajdę je, jeśli będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobię. – Złapał swoją kurtkę i był gotowy, by ponownie wyjść.
            – Poczekaj, Kris – zawołał Suho. Kris odwrócił się i chłopcy wymienili między sobą spokojne spojrzenie. – Kiedy wracasz do domu?
            – Wkrótce  - odparł Kris. Założył swoją kurtkę i wyszedł.
            I robił tak przez ostatnie siedem miesięcy.
            – Szefie, dzwoniłem do Minho. Zajmie się tym natychmiast, proszę pana. Coś jeszcze? – Taemin wrócił, żeby zdać sprawozdanie swojemu szefowi.
            – Świetnie. Jak mój krawat?
            – Dobrze, proszę pana.
            Suho ciężko wciągnął powietrze. – Dobrze. Czas by stawić czoła mediom. Mają pytania do zadania i, najwyraźniej, to moje zadanie, by im odpowiedzieć. – I tak po prostu wyszedł prosto w ramiona mediów. 
***
            - Woah, to był kawał imprezy! And we can’t stop, and we won’t stop… Can’t you see it’s we who own the night, can’t you see it’s we who bout’ that light… - Wyglądający na pijanego, ale nie bardzo pijany student z brązowymi kręconymi lokami i uśmiechem kota Cheshire o imieniu Chanyeol śpiewał, kołysząc się z powrotem do swojego mieszkania w dół Hongdae. Jedną rękę trzymał dookoła mniejszego chłopaka z platynowymi lokami, kiedy jego opalony przyjaciel przyglądał się z tyłu.
            - Chłopie, ten Jinyoung naprawdę wie, jak urządzić imprezę. – Sehun, blond student, uśmiechnął się pijacko. Trzech chłopaków właśnie wracało z całonocnej imprezy Tańcz Jak Szalony w mieszkaniu ich przyjaciela Jinyounga. Najwyraźniej Jinyoung jest naprawdę dobrym gospodarzem imprezy.  Z alkoholem i całonocną muzyką impreza przeszła z porannego after party do popołudniowego after-after party. Była około czwarta, kiedy chłopcy wyszli.
            – Dwadzieścia dwie godziny imprezowania non-stop, jakby to miasto było nasze! – Kai, ich opalony przyjaciel podbiegł do nich i oplótł rękami ich szyje. – Plus, mój wykon taneczny był hitem.
            – Koleś, twój występ był bombowy! Minah zdecydowanie miała cię na oku! – droczył się Chanyeol.
            – Tak, nie ma mowy, żeby cię teraz nie zauważyła!
            – Dalej, ludzie, śpiewajcie dalej. And we can’t stop, and we won’t stop… Can’t you see it’s we who own the night, can’t you see it’s we who bout’ that light…- To był szalony dzień, kiedy Chanyeol, Sehun i Kai wyśpiewywali swoje płuca.
            Ich trójka dotarła do korytarza ich mieszkania, kiedy nagle Sehun wydał z siebie ostry jęk. – Jezu, zapomniałem! Bubble tea, którą kupiłem wczoraj, wciąż jest w samochodzie!
           –- Ew, na podziemnym parkingu? – Kai pokręcił nosem z obrzydzeniem.
            – Koleś, to jest obrzydliwe, jak mogłeś o tym zapomnieć?!
            – Byłem zbyt zajęty myśleniem o imprezie! – Sehun próbował się bronić. Trzej chłopcy zdecydowali, że muszą dostać ten napój, zanim zasmrodzi on cały samochód. Od wejścia do piwnicy Chanyeol słyszał jakieś ciche dźwięki.
            – Słyszeliście to? – zapytał Chanyeol.
            – Ja nie słyszałem – powiedział Kai. – Może to tylko małe zwierzę czy coś.
            Chłopcy wzięli napój ( który zrobił się kwaśny po zbyt długim przebywaniu w samochodzie) i właśnie mieli się wycofać, kiedy ciche dźwięki, które słyszeli, stały się głośniejsze.
            – Okej, przysięgam, że wszyscy też to słyszeliście.
            – Musi tutaj być ktoś jeszcze. – Kai odwrócił głowę.
            – Pomocy…  Ach…
            – I ten ktoś ma kłopoty! – Sehun wyrzucił swój napój do kosza i skręcił za rogiem w poszukiwaniu cichych dźwięków.  Niemal potknął się o własne stopy, kiedy zobaczył, co pojawiło się przed nim.
            Trzej chłopcy ubrani na biało leżeli w kącie, cali zakrwawieni z podartymi ubraniami.
            – Proszę, pomóżcie nam… Moi bracia są ranni – jeden z chłopców błagał, jego oczy były szkliste, a policzki pokaleczone. Trzymał rękę innego chłopca, który płakał z bólu, głęboka rana obecna na jego nodze. Jeszcze inny leżał na ziemi nieprzytomny.
            – O mój Boże, co się wam stało, chłopaki? – Chanyeol podbiegł i sprawdził nieprzytomnego chłopaka. Błagający chłopak złapał rękę Kaia.
            – Proszę… Uratuj mojego brata…
            – Jest totalnie nieprzytomny. – Chanyeol sprawdził puls niekontaktującego chłopaka, gdy Sehun próbował pomóc rannemu. – Lepiej zadzwońmy po karetkę.
            – Nie, czekaj! – Chłopak chwycił dłoń Kaia, prawie ciągnąc go w dół. – Nie, nie pozwól im nas zabrać…
            – Ale wy potrzebujecie pomocy medycznej!
            – Nie, proszę… Wszędzie ale nie tam…
            – Hyung, co zrobimy?! – Kai był sfrustrowany, próbując uspokoić chłopaka, który trzymał go za rękę. Błagał na kolanach, a drugi z raną płakał w całkowitym cierpieniu.
            – Jongdae mieszka po sąsiedzku. Musimy go złapać – powiedział Sehun, pomagając zranionemu chłopakowi wstać. – Jest naszą jedyną nadzieją, dalej, weźmy tych chłopców na górę.
            Na szczęście mieszkanie, które dzielili Chanyeol, Kai i Sehun znajdowało się tylko na trzecim piętrze. Nagląco walili w drzwi sąsiadów.
            – Jongdae hyung! Xiumin hyung!! Otwórzcie drzwi!! – krzyczał Chanyeol, w rękach trzymając nieprzytomnego chłopaka.
            – Już idę, chłopaki, nie musicie… O mój Boże, co się stało?!! –Niski facet w fartuchu Baozi szybko otworzył drzwi i pozwolił chłopcom wejść. – Jongdae! Chodź tutaj!
            – Co, na Boga… - Jongdae, mężczyzna o paciorkowatych oczach, z ostrym nosem, wyszedł ze swojego pokoju. Natychmiast podbiegł i sprawdził trzech chłopców, wszyscy rozłożeni na jego kanapie.
            – Znaleźliśmy ich na podziemnym parkingu. Są ranni i jeden z nich ma ranę postrzałową w nodze, a następny jest nieprzytomny. Czy możesz im pomóc? – powiedział Sehun, układając jednego z nich uważnie.
            – Podaj moje narzędzia. Przynieś mi rękawiczki, nożyczki i środek dezynfekujący – nakazał Jongdae. Był lekarzem od wielu lat. Był lekarzem na wojnie przez siedem lat, więc nagłe wypadki już nie były dla niego czymś obcym. To było tylko kilka lat temu, kiedy został lekarzem ogólnym i pomimo bycia nieobecnym w strefie walki przez jakiś czas, jego medyczne instynkty były wciąż żywe i gotowe do działania.
            Jongdae ostrożnie wydobył pocisk przed założeniem opatrunku. Sprawdził nieprzytomnego chłopaka i był zadowolony, że nadal oddychał.
            – Wygląda, jakby przed chwilą zemdlał. Kiedy ostatnio jadł jakiś posiłek?
            – Około... Dwa dni temu… - odpowiedział brązowowłosy chłopak.
            – Cholera, nic dziwnego. – Jongdae podparł jego nogi poduszkami i chwycił woreczek z płynem. – Na szczęście mam kilka dodatkowych płynów z pracy. – Połączył woreczek z jego ręką i stworzył prowizoryczną kroplówkę.
            – Dajcie więcej bandaży, mamy rany do wyleczenia.
            Po trzech żmudnych godzinach dezynfekcji i leczenia ran, Jongdae w końcu zakleił swój ostatni opatrunek i odetchnął. – Fiu, skończyliśmy na teraz.
           – Co się wam stało, chłopcy? Skąd jesteście? – powiedział Xiumin, podając chłopakom trochę wody.
           – Och, dziękuję – powiedział jeden z nich i podał pierwszą szklankę wody temu z raną postrzałową.  Wziął kubek, połknął wszystko za jednym razem. Kai był zszokowany. Chłopak wyglądał, jakby nie pił wody przez lata.
            – Suche usta i sucha skóra, wy okazujecie objawy niewielkiego odwodnienia. Szybko, pijcie tyle, ile możecie – powiedział Jongdae, przynosząc więcej i więcej wody.  Dwóch chłopców skinęło z wdzięcznością, wypijając ją całą.
            – Uciekaliśmy ze strzelaniny. Mój brat został postrzelony przez jedną przypadkową kulę. Biegliśmy przez dziesięć godzin – wyjaśnił brązowowłosy.
            – O mój Boże, jak macie na imię? – zapytał Xiumin.
            – Jestem Baekhyun. On to Luhan – wskazał na zranionego chłopaka z raną postrzałową – a to jest Kyungsoo.
            – Nigdy nie widziałem czegoś takiego. Macie ze sobą jakąś identyfikację? Skąd pochodzicie?
            Baekhyun potrząsnął głową. – Cóż, to wszystko wyjaśnia. – Jongdae westchnął. – Nie możemy zarejestrować ich w szpitalu bez identyfikacji. Wygląda na to, że będę musiał zając się nimi samodzielnie. Pójdę i wyślę was do mojej kliniki. Mamy tam wystarczająco lekarstw, aby się wami zająć.
            – W międzyczasie, dajmy im trochę odpocząć. Muszą być wyczerpani – powiedział Xiumin. – Nie mamy tu jednak na tyle pokoi.
            – W porządku, pozwolimy im zatrzymać się w naszym mieszkaniu – zasugerował Kai. Sehun i Chanyeol skinęli głowami. Z pomocą sąsiadów, pomogli przejść trzem chłopcom do ich mieszkania tuż obok.
            – Umieszczę go w twoim pokoju – powiedział Chanyeol, przenosząc Kyungsoo na rękach do pokoju Kaia. Sehun posadził Luhana na kanapie, kiedy chłopak nie mógł już iść dalej.
            – No dobrze, a co z tobą, gdzie chciałbyś pójść? – Sehun zapytał Luhana. Chanyeol pomagał Baekhyunowi  w swoim pokoju, podczas gdy Xiumin i Jongdae wyszli, aby dostać więcej artykułów medycznych. Luhan siedział tam, na kanapie, patrząc na Sehuna w milczeniu.
            – Czy mój pokój jest dla ciebie w porządku? – Luhan bez słowa skinął głową.
            – Okej, chodź tutaj. – Sehun wziął Luhana na ręce w ślubnym stylu, kiedy kierował się do wejścia do swojego pokoju. Położył Luhana na swoim ogromnym łóżku.  Luhan zadrżał z bólu, obracając się, więc Sehun podźwignął go trochę wyżej, by pomóc mu ułożyć się wygodnie.
            – Już, tak lepiej? – Luhan ponownie kiwnął głową.
            – Dużo odpoczywaj, dobrze? I nie martw się, będzie w porządku.
            I po tym Luhan skinął i zapadł w sen.
            Zanim Sehun wyszedł, odwrócił się, by na niego spojrzeć i po raz pierwszy miał naprawdę dobry widok na zranionego chłopca, którego właśnie uratował.
Tylko, kim jesteś? 
Te pytania będą musiały zostać odłożone do następnego dnia. 

8 komentarzy:

  1. Bardzo ucieszyłam się, widząc nowy rozdział: ^
    Biedny Lu, chociaż szkoda mi każdego z tych trzech chłopaków, ponieważ przystosowanie do nowego środowiska będzie trudne. Jongdae jako lekarz, pasuje*--
    Fajnie, że pojawił sie Chan i inni. Czekam na.nexta^

    Pozdrawiam:3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko się dzieje, jak w jakimś filmie. I to nie w byle jakim filmie, ale takim prosto z Hollywood. Z jednej strony strzelanina, która robi się sensacją dla dziennikarzy. Policja miała z nimi dużo roboty. Poza tym, Suho był w centrum uwagi i to od niego chcieli informacji. Szkoda mi Yixinga. Mam nadzieję, że nie umieszczą go w więzieniu. A z drugiej strony trójka pijanych studentów, którzy korzystają z życia, jak tylko mogą. Dobrze, że znaleźli Laleczki, bo z trójką chłopaków było ciężko. Wierzę, że Sehun, Chanyeol i Kai zaopiekują się Laleczkami. I jeszcze Jongdae w roli lekarza wojskowego. To jest mocne połączenie!
    Pozdrawiam i dziękuję za tłumaczenie! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się tam cieszę, że jest nowy rozdział :D Podoba mi się to ff, i naprawdę dziękuję za tłumaczenie :D
    Postać Krisa w dalszym ciągu mi się podoba xD
    Weny i chęci do tłumaczenia ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie do końca wiem o co chodzi w tym ff, ale naprawdę fabuła mnie zainteresowała. Mam pytanie. Czy wszystkie rozdziały będą R-13 itp? Czy później to jakoś się zmienia? I dziękujemy że tak szybko dodałaś kolejny rozdzial♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam przypadkiem na Twojego bloga i ucieszyłam się, że ktoś tłumaczy to ff, bo jest świetne *-* (czytanie wersji angielskiej lvl hard)
    Padłam, kiedy Kris zapłacił tamtej lasce, no ale cóż XD
    powodzenia w tłumaczeniu~~~
    /Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  6. ' Wystartowały I pobiegły ' upadłam w tym momencie haha xD czemu zabrali Xinga :< myślałam ze sie zapsiapsiółkują z Krisem. A tu dupa. i to znalezisko Kaia Sehuna I Chanyeola. to nie przypadek. Na pewno nie hihihi

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja tam chcę zobaczyć Xinga w kajdankach hehehhe you know heehehe no no robi się coraz bardziej interesująco. I nawet Taemin sie pojawia, taki chłoptaś na posyłki. Pasuje mu ta rola heheheehe

    OdpowiedzUsuń