środa, 9 września 2015

The Porcelain Dolls [20/38]

tytuł rozdziału: Wiadomości głosowe i poczynania MIA | oryginał: Voice mails and An MIA Action
pairingi: Chanyeol/Baekhyun, Sehun/Luhan, Kai/Kyungsoo, Kris/Tao, Xiumin/Chen, Suho/Lay
rating: PG-13
            – O mój Boże, Jongdae… – wydyszał Xiumin, pochylając się do przodu, by chwycić w dłonie twarz swojego męża i pocałował go chciwie, próbując uspokoić swoją poorgazmową euforię poprzez pocieranie swoją nagą skórą o tę lekarza. – Mhm, byłeś dzisiaj bardzo seksowny.
            – Ty sam w sobie też byłeś dość seksowny. – Jongdae pocałował udekorowaną malinkami szyję Xiumina i zaczął kreślić przypadkowe wzory na jego pobrudzonych spermą mięśniach brzucha.
            – Tęskniłem za robieniem tego, wiesz. Za uprawianiem miłości do dźwięku telewizora, ryczącego Myszkę Miki za drzwiami w salonie.
            – Nie bardzo obchodzi mnie ta mysz. Jedyną rzeczą, jaką słyszę, są twoje jęki, zwłaszcza gdy lekko gryziesz moje ucho.
            – To dlatego, że wiem, jak bardzo cię to podnieca. – Xiumin zachichotał, sięgając, aby ugryźć dolną wargę Jongdae.
            – Mamy takie szczęście, że dzieciaki nas nie słyszały.
            – Mówiłem ci, kiedy włączona jest Myszka Miki, nic innego się nie liczy. – para pocałowała się chciwie, kiedy Jongdae zacisnął ręce dookoła talii Xiumina, podnosząc go tak, żeby jego chude mogły opleść dookoła talię doktora.
            – O cholera, Jongdae…
            – Tak?
            – Wciąż jesteś we mnie. I to znowu mnie podnieca.
            Jongdae uśmiechnął się znacząco, pochylając się, by polizać obojczyk Xiumina. – Chodźmy do łazienki się umyć.
            – Tak naprawdę nie będziemy się myć, prawda?
            – Nie. – Jongdae i Xiuminowi udało się przemknąć do łazienki tak, że nikt ich nie zauważył i włączyć prysznic.
            – Hej, ludzie! Jesteśmy w domu!! – Chanyeol, Baekhyun, Luhan, Sehun oraz oczywiście Kyungsoo i Kai, wszyscy przyszli do domu w tym samym czasie. Lucy i Mike zeskoczyli ze swoich miejsc, żeby powitać swoich ulubionych oppów i hyungów.
            – Oppa! – Lucy przytuliła nogę Luhana, podczas gdy Mike pobiegł prosto, by rzucić się na Kaia.
            – Hej, dzieciaki! Macie dobry dzień?
            – Tak! Oglądamy Myszkę Miki! Kyungsoo hyung, chodź pooglądać z nami!
            – Lucy, gdzie są wasi rodzice? – spytał Sehun.
            – Wydaje mi się, że biorą prysznic.
            – Och, dobrze, ja… poczekaj – Sehun przerwał i zmierzył dziewczynkę wzrokiem. – masz na myśli, że appa i tatuś biorą prysznic?
            – Tak mi się wydaje.
            Sehun zrobił swój charakterystyczny złośliwy uśmieszek. – Lucy, idź po swoich rodziców.
            – Ale oni są pod prysznicem!
            – Powiedz im, że to pilne! Bardzo ważne!
            – Dobrze. – Lucy nie miała wyboru. Wzruszyła ramionami i poszła do łazienki. Chanyeol przyglądał się okropnemu dowcipnisiowi, który był zbyt zajęty, próbując ukryć swój śmiech. Lucy głośno waliła w drzwi, wołając swoich rodziców.
            – APPA!!!!! TATUSIU!!!!!! SEHUN OPPA CHCE SIĘ Z WAMI ZOBACZYĆ!!!!!!
            Sehun mógł przysiąc, że słyszał, jak Jongdae pod prysznicem przeklina go do cholery. Mała Lucy była całkowicie nieświadoma co do aktualnej sytuacji, kiedy Xiumin i Jongdae wyszli spod prysznica niedbale ubrani w bokserki z włosami mokrymi od prysznica.
            – Czego chcesz teraz, Oh Sehunie? – Jongdae kipiał ze złości. Jeśli spojrzenia mogłyby zabijać, Sehun już byłby martwy.
            – Lepiej, żeby to było ważne – powiedział Xiumin, wycierając włosy.
            – Jesteśmy w domu. – Sehun uśmiechnął się, oplatając ramiona dookoła Luhana, który jadł z Lucy watę cukrową. Przez kilka minut para patrzyła na Sehuna wielkimi oczami, zanim twarz Xiumina zrobiła się tak czerwona jak lawa.
            – Synu szatana!! To jest ta twoja bardzo ważna wiadomość?!?!
            – Xiumin, przestań!! – Jongdae chwycił go, zanim tata dwójki mógł wydrapać Sehunowi oczy. Sehun śmiał się jak szaleniec. Kyungsoo był autentycznie przestraszony przez wygląd Xiumina i umknął, żeby ukryć się za Kaiem.
            – Przestań! Straszysz Kyungsoo!
            – Oh Sehun, wróć tutaj! Zamierzam obedrzeć cię ze skóry i wywiesić, żebyś wysechł na słońcu!
            – Przestań!! – Ostrym szarpnięciem Jongdae odciągnął Xiumina w tył. Jego nozdrza rozchylały się i wyglądało to tak, jakby był ziejącym ogniem smokiem.
            –Zaczekajcie chwilę. Wy, chłopaki, wyglądacie inaczej – powiedział Jongdae, przyglądając się Laleczkom oraz ich poszczególnym partnerom.
            – Jaka jest różnica? Jak dla mnie wyglądają dobrze.
            – Nie, nie… coś się zmieniło. – Kai i Kyungsoo po prostu uśmiechali się do siebie, Luhan przylgnął do Sehuna, ale to nie było nic nowego. To właśnie wtedy Jongdae to zobaczył. Chanyeol i Baekhyun trzymali się za ręce.
            – O mój Boże, czy wy jesteście razem? – pisnął Xiumin. Chanyeol zwyczajnie ścisnął dłoń Baekhyuna i uśmiechnął się do niego. Xiumin skakał z radości i rzucił się na parę. – Och, gratulacje!! W końcu się zeszliście!!
            – Dziękuje… czekaj, co masz na myśli przez „w końcu”?
            – Och, Channie, kochanie, nie wiem, na jakiej planecie żyłeś, ale tutaj nasz piękny chłopiec Baekhyun naprawdę cię lubi. Czy to nie jest prawda? – Xiumin wyściskał Baekhyuna tak mocno, że mógł go udusić. Twarz Chanyeola nieco się zarumieniła.
            – I wygląda na to, że oni nie są jedyni! Gratulacje! – Jongdae przekazywał uściski nieśmiałemu Kyungsoo i Kaiowi tak samo jak Sehunowi i Luhanowi. Wówczas Sehun przerwał sesję uścisków, machając ręką.
            – Hej, hej, hej!! Jest jeszcze coś, czego można pogratulować!
            – Co to takiego? – zapytał Chanyeol.
            – Tak, co może być lepszego niż to, że ja i Kyungsoo zaczęliśmy się umawiać? – Kai uśmiechnął się, przeczesując dłonią miękkie włosy Kyungsoo.
            – Uwierzcie mi; to wykończy wszystkie wasze kiepskie pocałunki i tandetne wyznania.
            – Mój pocałunek nie był kiepski…
            – Zamknij się, Chanyeol – wyrzucił z siebie Sehun. Odwrócił się, aby stanąć twarzą do Luhana oraz mocno trzymał jego dłonie. – Luhan, czy możesz powtórzyć to, co właśnie powiedziałeś mi w parku rozrywki?
            Luhan zacisnął usta i pokręcił głową. Próbował się nie śmiać, gdy zobaczył twarz Sehuna odpadniętą sto pięter pod ziemią.
            – Och, daj spokój, Sehun – jęknął Jongdae.
            – Co usiłujesz zrobić?
            – Zamknijcie się, ludzie. – Sehun spróbował ponownie. – Luhan, no dalej, powiedz mi to jeszcze raz. – Luhan po raz kolejny potrząsnął głową i wystawił język.
            – Och, naprawdę, czy tak chcesz się bawić? Idę po ciebie! – Sehun zaczął łaskotać Luhana, podczas gdy Luhan wiercił się w jego ramionach. Para upadła na podłogę w splątanym bałaganie kończyn, kiedy Sehun łaskotał chłopaka na śmierć, a jego piękny śmiech dźwięczał po całym mieszkaniu.
            Luhanowi udało się wywinąć i chwycił ręce Sehuna. Sehun sprowokował chłopaka raz jeszcze. – Powiedz to, Luhan, proszę.
            Luhan był zbyt zajęty śmianiem się i chichotaniem. Kiedy przestał, spojrzał na Sehuna i pocałował go. – Kocham cię, Sehunnie.
            – Co jest tak… – Koła zębate zaczęły obracać się w ich głowach.
            Wtedy to w nich uderzyło.
            – O MÓJ BOŻE!!! LUHAN MOŻE MÓWIĆ!!!!! – Xiumin był pierwszym, żeby chwycić chłopaka w truskawkowym blondzie i kołysać go w swoich ramionach. Lucy i Mike próbowali wdrapać się na ramiona Sehuna oraz przytulić go.
            – Luhan oppa może mówić!!! – wiwatowała Lucy.
            – Czy to nie fantastyczne?! A pierwsze słowa, które wyszły z jego ust, to było „Kocham cię”. Powiedziane do mnie. Jego pierwsze słowa były do mnie. Chłopaki, słyszeliście to?! – Sehun skakał w miejscu, klaszcząc w dłonie, jakby odniósł sukces na loterii.
            – Wiem, wiem, nie przechwalaj się. – Kai uciszył swojego współlokatora. – Nie mogę uwierzyć, że Luhan znowu zaczął mówić!
            Wszyscy byli bardzo zaabsorbowani ponowną zdolnością Luhana do mówienia. Konkretnie, nie potrafił mówić płynnie, ale dokądś zmierzał. Baekhyun nie mógł bardziej cieszyć się szczęściem brata i nawet uronił łzy radości. Pomyśleć, że zaledwie kilka miesięcy temu Luhan miał w nodze ranę postrzałową, prawie umarł. To był cud, czysty cud.
            Pomimo szczęścia Kyungsoo czuł się pod presją. Cieszył się ze szczęścia Luhana, ale teraz poczuł, jakby nadeszła jego kolej by też mówić. Próbował to zrobić, ale to nie działało. To nie tak, że on tego nie chciał, po prostu nie mógł. Było coś, co go blokowało i nie miał pojęcia, co to było. Wszyscy będą oczekiwali, że on później zrobi to samo, ale co, jeśli on nie może?
– Kyungsoo, czy wszystko w porządku? – zapytał Kai. Kyungsoo przygryzł wargę i wsadził nos w ciepłe objęcia Kaia.
– Wiem, co myślisz – powiedział, masując jego plecy powoli i kojąco. – Nie czuj się pod presją, żeby mówić, dobrze? Pomału będziemy nad tym pracować. Wkrótce znów będziesz mówił, okej? – Kyungsoo po prostu pociągnął nosem oraz wtulił się głębiej.
On naprawdę chciał być w stanie rozmawiać. I od momentu, gdyby zaczął, miałby milion rzeczy do powiedzenia. Z których większość byłaby do pewnego tancerza.
***
            – Jackson.
            – Tutaj.
            – Wooyoung.
            – Tu.
            – Nicole.
            – Tutaj.
            – Zelo.
            Brak odpowiedzi. Tao spojrzał na listę obecności swojego ucznia i stuknął w tablicę jeszcze kilka razy. Przebiegł wzrokiem tłum w poszukiwaniu młodego, różowowłosego nastolatka.
            – Zelo – zawołał ponownie. I nadal brak odpowiedzi.
            – Czy ktokolwiek ma pojęcie, gdzie on jest? Dlaczego Zelo nie pojawił się w ciągu kilku ostatnich zajęć?
            – Mistrzu Huang, nikt z nas ostatnio nie widział Zelo – odpowiedziała jedna z dziewczyn.
            – A co ze szkołą? Widujecie go w szkole?
            – Nie, mistrzu, w szkole też go nie ma.
            Tao przygryzł wargę. Zelo był jednym z jego najlepszych uczniów. Był zwinny i sprawny, tak samo jak chętny do nauki oraz zaangażowany. Tao postawił sobie za cel, aby uczynić go jednym z następnych mistrzów mieszanych sztuk walki. Dlaczego jego najlepszy uczeń zaginął w akcji? I jeśli nie było go w szkole, to gdzie był? To zupełnie nie pasowało do Zelo.
            – Klaso, idźcie zrobić rozgrzewkę. Zaczynamy trening za dziesięć minut.
            – Tak, mistrzu! – klasa odpowiedziała chórem i uciekła, aby zrobić indywidualne rozciąganie. Tao wyszedł po łyk wody. Oparł się o kontuar, gdzie jego dwaj recepcjoniści, Ken i Leo, siedzieli, czytając komiksy.
            – Hej, co powiedziałem na temat czytania komiksów? – Tao zwęził oczy.
            – Nic takiego, to nie jest na liście rzeczy, których nie wolno robić przy kontuarze – odparł Leo, wskazując na listę nad nim na ścianie. Tao westchnął.
            – Muszę zapamiętać, żeby umieścić to na liście. – Mierzył wzrokiem swoich recepcjonistów przez jakiś czas, nim klepnął Kena w plecy.
            – Au!
            – Sprawdź obecność. Kiedy ostatnim razem Zelo pojawił się w klasie?
            – Zobaczmy. – Ken przebiegł wzrokiem listę w komputerze. – Wygląda na to, że było to siedemnastego października.
            Trzy tygodnie. Zelo opuścił trzy tygodnie zajęć. – Jaki jest jego numer kontaktowy?
            Leo nabazgrał dla Tao numer z ekranu komputera. – Oto i on.
            – Spróbuj zadzwonić, dowiedz się, czy można go złapać. Zelo opuścił trzy tygodnie zajęć, a przychodził tu dwa razy w tygodniu.
            Leo spróbował i po kilku sekundach potrząsnął głową. – Nie ma odpowiedzi, proszę pana.
            – Spróbuj ponownie później. Jeśli nie, skontaktuj się z jego rodzicami – polecił Tao, zanim wrócił do środka studia treningowego.
            Gdzie jest ten chłopak?
***
            – Dowód osobisty, proszę.
            – Nie potrzebuję dowodu osobistego, nie jestem tutaj dla wycieczki. Jestem tutaj, żeby zobaczyć się z redaktor naczelną, panną Jessicą.
            – Przykro mi, ale nikt nie wchodzi bez dowodu tożsamości.
            – To jest pilna sprawa, wpuść mnie teraz.
            – Nie da się.
            – Dobra. – Kris szybko wyciągnął swój telefon i wybrał na nim numer. Jego stara przyjaciółka Jessica musiała to odebrać. – Halo, Jess?
            – Kris! Co cię tu sprowadza?
            – Potrzebuję pomocy. Jestem na zewnątrz studio; muszę się z tobą natychmiast zobaczyć.
            – Próbujesz ponownie zaprosić mnie na lunch? – Kris przewrócił oczami na ten uszczypliwy komentarz.
            – Być może, ale tylko wtedy, jeśli rzeczywiście mnie wpuścisz.
            – Podaj telefon ochroniarzowi. – Kris wręczył swój telefon strażnikowi. Wymamrotał serię „okej”, nim oddał telefon i wręczył mu przepustkę zwiedzającego. – Witam w Korean News Channel Studio – wymamrotał. Zdecydowanie nie entuzjastycznie i pogodne powitanie, jakiego Kris oczekiwał.
            Gderliwy ochroniarz na bok, Korean News Channel była jedną z najbardziej znaczących południowokoreańskich stacji nadających wiadomości. Ludzie w WOAHT dali radę namierzyć wszystkie źródła informatora, który wypuścił wiadomość o zniknięciu Laleczek z jednego źródła, dlatego Kris tam był. KNC także jako pierwsze ogłosiło wiadomość przed wszystkimi innymi, więc jeśli ktoś miałby jakiekolwiek pojęcie, kto zgłosił tę wiadomość, byłoby to KNC.
            I nikt nie wiedział lepiej niż redaktor naczelna, panna Jessica.
            Wnętrze studio było ruchliwe, jako że ekipa telewizyjna biegała po całym pomieszczeniu, telefony dzwoniły bez przerwy, a dźwięki faksu i kserokopiarek wypełniały to miejsce. To nie był pierwszy raz, gdy Kris był w studio, więc poszedł on prosto do stanowiska głównego nagrywania.
            – Wszyscy na miejsca! Chcę tutaj moich ludzi od makijażu, chłopaków z oświetlenia tam i gdzie jest moja kawa? Niech ktoś przyniesie mi moją kawę!
            – Jessica – zawołał Kris. Młoda blond piękność w szpilkach Christiana Louboutin, kostiumie Armani z iPadem w rękach odwróciła się, by stanąć do niego twarzą. Uśmiechnęła się i podbiegła, żeby obdarzyć swoje starego licealnego przyjaciela uściskiem.
            – Cześć, Kris! Tak miło cię widzieć! Gdzie się ukrywałeś przez cały ten czas, pustelniku?
            – Jessica, muszę z tobą o czymś porozmawiać.
            – To może później, dobrze? Mam zbliżające się Specjalne Wydanie Sportu i potrzebuję mojej ekipy na planie… Gdzie moja kawa?!
            – Chodzi o zaginionych chłopców.
            To naprawdę przykuło uwagę Jessici. Szybko odwróciła głowę w jego kierunku, jej długi kucyk prawie uderzył go w twarz. – Co wiesz w tej sprawie?
            – Wiele, a ty masz coś bardzo dużego, co może mi pomóc.
            Jessica zastanawiała się przez chwilę, wyraźnie rozważając możliwości. Rozejrzał się dookoła swojego otoczenia i westchnęła. – Chodź za mną.
            Dwójka wyszła ze stanowiska nagrywania i poszła do biura Jessici. Biuro Jessici było magazynem wycinków ze starych gazet, starych rolek taśmy oraz sprzętu fotograficznego. Na wskroś pleksiglasowej tablicy był nabazgrany olbrzymi nagłówek, który głosił ATAK OBCYCH NA AZTEKÓW.
            – No dobra, jak dużo wiesz o sprawie zaginionych chłopców?
            – To ja powinienem zadać to pytanie. Chcę wiedzieć, skąd dostajesz swoje informacje.
            – O czym ty mówisz? – Jessica zmarszczyła brwi.
            – Nie udawaj przede mną głupiej. Dokładnie wiesz, o czym mówię – zaczął Kris. – KNC było pierwsze do ogłoszenia wiadomości o zaginionych chłopcach: Luhanie, Kyungsoo i Baekhyunie. Mój zespół i ja mamy powód by wierzyć, że osobą, która zgłosiła ich zaginięcie był niebezpieczny kryminalista.
            – Naprawdę? – Usta Jessici wykrzywiły się nieco do góry. – Niebezpieczny kryminalista na obławie na trzech chłopców. A więc dlaczego miałoby tak być? Być może oni trzymają klucz do jednego z przestępstw? Ten artykuł będzie sprzedawał się jak świeże bułeczki. Nie, nawet lepiej niż świeże bułeczki.
            – Nie sprzedasz żadnego artykułu, dopóki ja nie dowiem się, gdzie zdobyłaś swoją historię.
            – Kris, wiesz, że tożsamość informatora jest ściśle tajna. Nie mogę tego zrobić.
            – Jessica, poważnie. – Wzrok Krisa był silny i ostry, ale nie wyglądało na to, aby Jessica była bliska wycofania się w najbliższym czasie. – Musisz mi pomóc przez wzgląd na stare czasy.
            – Kris…
            – A poza tym jestem także na oficjalnej służbie z WOAHT i żądamy, żebyś pomogła nam w naszej sprawie. W pełni i dobrowolnie.
            – To nie jest dobrowolne, jeśli używasz siły.
            – Tak, ale miękniesz, prawda?
            Szczęka Jessici stężała. – Dobra.
            – Więc jak dostałaś swój artykuł?
            – Przez pocztę głosową. Ta kobieta zostawiła wiadomość głosową na mojej automatycznej sekretarce.
            – Kobieta? – Kris był przez to odrobinę zdezorientowany. Oczekiwał, że będzie to mężczyzna.
            – Tak, to tu. – Jessica nacisnęła guzik i wydobył się wyraźny głos kobiety.
            Witaj, KNC. Dotarło do mojego rozumowania, że obecnie wasza stacja nie radzi sobie zbyt dobrze. Zostawiona z relacjonowaniem kąsków z kiermaszu dobroczynnego z historią o kocie na drzewie? Zatem przygotuj się, droga redaktorko naczelna, mam dla was prawdziwy artykuł.
            – I ty to kupiłaś? Sprawa zaginionej osoby? Czy to nie jest ten pod KNC, który kiedyś zdawał relację na żywo z pustyni Mojave i z wyborów prezydenckich?
            – Jest więcej.
            – Ci trzej chłopcy są niebezpieczni. Stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, a policja jest na obławie na nich. A dlaczego? Wkrótce się dowiesz. Cała prawda zostanie wyjawiona i wtedy to się stanie, KNC będzie tym, który to zrelacjonuje, wyłącznie KNC.
            – Wyłączna relacja obiecana przez tajemniczą kobietę. Nic dziwnego, że zostałaś złapana na haczyk.
            – Na początku myślałam, że to kaczka dziennikarska. Ale kilka minut później dostałam email z pełną charakterystyką chłopców oraz z ich zdjęciami. Natychmiast potrafię wyczuć dobry artykuł, a to – Jessica wskazała na zdjęcia Laleczek, które miała na swojej pleksiglasowej tablicy – będzie się sprzedawać.
            – Prezentacja była porażką, a ty byłaś zdesperowana.
            – Zamknij się, dupku. Chcesz mojej pomocy czy nie?
            – Skąd pochodzi email?
            – Nie sprawdziłam. To był samoniszczący się email. Sam się usunął po tym, jak pobrałam zdjęcia.
            – Pokaż mi. – Jessica otworzyła swój laptop oraz konto mailowe. Kris przejrzał listę. Spam na bok, Jessica miała rację, nie było żadnych śladów po mailu około godziny, gdy wiadomość o Laleczkach została zrelacjonowana.
            – Będę potrzebował tej wiadomości głosowej. – Kris odwrócił urządzenie i szukał karty pamięci.
            – Hej, hej, hej! Nie możesz tak po prostu wtargnąć sobie tutaj i zabierać moich rzeczy! Musisz mieć nakaz!
            – Za późno. – Kris wsunął kartę pamięci do kieszeni swoich jeansów. – Mógłbym też posłużyć się twoim laptopem, ale jeśli nalegasz, to wrócę tutaj z nakazem.
            – Kris, ty sukinsynu.
            – Ujmijmy to w ten sposób. Ty pomożesz mi, a ja dam ci artykuł, który zaprowadzi KNC na szczyt.
            – Czy mogę ci ufać?
            – Zaufałaś już obcej osobie w wiadomości głosowej. – Kris dotarł do drzwi. Spojrzał na nią po raz ostatni. – A co z twoim starym przyjacielem? – I z tym trzasnął drzwiami i wyszedł. Jessica uderzyła pięścią o stolik i wydmuchnęła gorące powietrze na włosy, sprawiając, że w trakcie jej grzywka uniosła się.
            – A ja nadal nie dostałam mojej kawy.

5 komentarzy:

  1. Boże Sehun i jego złowieszczy plan XDD mocno kisłam przy wybuchu Xiumina :D
    Jak dobrze że dodajesz te rozdziały. To taki przyjemny moment w całym dniu między tym natłokiem zajęć. Dziękuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł. Znowu Xiucheny. I znowu im przerwali xD hahahhaha biedni
    Kris wkracza do akcji. O tak. Coś się dzieje bo za puchato bylo ;;
    I co to za podejrzane zniknięcie Zelo D:

    OdpowiedzUsuń
  3. umieram, bo XiuChen! oni są nienormalni, ale za to ich kocham. Sehun powinien dostać kopa w tyłek za swój okropny żart. jak on tak mógł? i nic dziwnego, że Minnie się tak zdenerwował. w końcu ten dzieciak przerwał im arcyważne zajęcie, które miało swój własny soundtrack z Myszki Miki. zboczuchy! uwielbiam, gdy Kris pracuje. on jest taki mocny w tym, co robi. i do tego bardzo stanowczy! ciekawe, o co chodzi z tym zniknięciem Zelo...
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. XiuCheny chyba nigdy nie będą mieć chwili spokoju... biedaki XD To musi być bardzo frustrujące hueheuehue Sehun wcielenie zua ]:-> Chyba to już mówiłam, ale lubię tutaj Krisa... taki zimny drań z niego. No i tajemnicze zniknięcie Zelo... hmm wyczuwam coś większego, jakaś gruba akcja sie szykuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe o co chodzi z Zelo... I kiedy D.O zacznie mówić.. eh, zbyt dużo pytań xD świetne to opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń