rating: PG-13
– Jestem w domu.
Co
za dziwne zdanie. Baekhyun ciekawsko próbował zajrzeć Chanyeolowi przez ramię,
ale jednocześnie się bał. Był w połowie sfrustrowany, że Chanyeol jest zbyt
wysoki, by on coś zobaczył, w tym samym czasie był za to wdzięczny.
–
W końcu! – Znajomy głos stopniowo stawał się coraz głośniejszy i kiedy Chanyeol
się odsunął, Baekhyun ujrzał kobietę w średnim wieku z lokami i bardzo
przyjaźnie wyglądającą twarzą, która szła w ich kierunku.
Odruchowo
Baekhyun już miał ochotę zwymiotować, gdyż kobieta znalazła się tak blisko
niego, lecz powstrzymał się.
Patrzył,
jak pospieszyła do Chanyeola, otaczając go swoimi ramionami – albo raczej to
Chanyeol przytulał ją. Była malutka w porównaniu z Chanyeolem, tak mała, że
Chanyeol musiał się pochylić, by ją przytulić. Chociaż nie byli spokrewnieni,
Baekhyun widział tę bliskość między nimi. I porównując to do relacji między nim
a jego rodzicami, mógł zobaczyć wielki kontrast.
Ich
bliskość sprawiła, że poczuł dyskomfort, zazdrość i jednocześnie poczuł się
odstawiony. Nie przypuszczał nigdy, że taka bliskość istnieje. To oczywiste
nawet dla kogoś, kto nigdy wcześniej nie widział ich interakcji.
Wtedy
zdał sobie sprawę, że oboje płaczą, oboje zacisnęli powieki, kiedy łzy
wypływały z ich oczu – gest ten był tak podobny, że przez chwilę Baekhyun
pomyślał, iż został zrobiony w konia i naprawdę są ze sobą spokrewnieni – może
Chanyeol nie był beksą poprzez geny, a raczej stał się taki dzięki rodzinie, w
której dorastał.
–
Mamo… – Chanyeol wydał z siebie stłumiony szloch i wzmocnił uścisk. Baekhyun
niemal skręcił się przez to, jak obce to wszystko było dla niego. – Mamo, ja…
ja nie chciałem, ja…
–
Ty głupi dzieciaku… – odpowiedziała cicho. – Przestań wykluczać się z tej
rodziny… Nie możesz nam tego robić. Nie wiesz, że nas to rani, kiedy ciągle
próbujesz od nas uciec? – Ramiona Chanyeola były wystarczająco długie, by otarł
łzy ze swoich oczu, mimo iż wciąż przytulał matkę, która go wychowała.
–
Przepraszam… Już więcej tego nie zrobię… – Więcej łez spłynęło po jego
policzkach. Baekhyun nigdy nie przypuszczał, że Chanyeol będzie tak delikatny i
wrażliwy – i tak nieskalany. Baekhyun nie sądził, że Chanyeol ma ciężar, który
ciągle go przytłacza, jedynie dlatego, że bał się, że będzie jeszcze większym
ciężarem dla swoich rodziców. – Tęskniłem za tobą… Mamo…
–
Ja też za tobą tęskniłam, niemądry chłopcze.
Baekhyun
nie potrafił tego zrozumieć. To było obce.
Dlaczego
to robili? Nie widzieli się przez, ile, trochę więcej niż pół roku? Czemu robią
z tego taki wielki problem?
I
choć Baekhyun czuł się niezręcznie przez bliską relację i tandetne sceny, nie
mógł nic poradzić na to, że poczuł ulgę, obserwując jak oboje wypłakiwali się z
radości na swój widok.
Nie
mógł też nic poradzić na to, że czuł się trochę zazdrosny.
Po
emocjonującym pojednaniu mama Chanyeola opuściła jego ramiona i odwróciła się
do Baekhyuna. Tym razem Chanyeol się odwrócił, jakby był zbyt zawstydzony, by
spojrzeć Baekhyunowi w oczy.
Nie
wiedząc, co robić, Baekhyun ukłonił się kobiecie, wykorzystując ten czas, by
pozbierać swoje przerażone uczucia.
–
Och, Chanyeollie przyprowadził przyjaciela! – powiedziała, odwróciwszy się do
niego. Była w średnim wieku, niska i choć zmarszczki zdobiły jej twarz, jej
oczy były jasne i radosne. Poniekąd takie jak Chanyeola.
–
Przepraszam za to. Po prostu nie widziałam tego smarkacza tak długo i dlatego
trochę cię zignorowałam… Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy. –
Wyciągnęła rękę i chwyciła dłoń Baekhyuna w swoją własną. Baekhyun
instynktownie chciał się cofnąć, ale się pozbierał. Mówiąc szczerze,
nienawidził dotyku. Zazwyczaj nienawidził dotykać nikogo, poza seksem. W zamian
lekko się uśmiechnął.
–
Jak masz na imię? – spytała życzliwie.
–
Baekhyun.
–
Och, co za urocze imię! I ty też jesteś uroczy! – Chwyciła jego dłoń i zaczęła
prowadzić ich do środka. Z początku Baekhyun czuł, że jego serce pędzi, ale
kiedy oprowadzała go po domu, jej ręka ani na moment nie puściła jego, ciepło
promieniowało nie tylko z jej dłoni, ale także z całego jej jestestwa, Baekhyun
powoli relaksował się pod wpływem jej dłoni.
Może
tym, co sprawiało, że czuł się jeszcze bezpieczniej, był fakt, że Chanyeol był
obok, tuż przy nim, jakby obserwował go przez cały czas, wiedząc, że wyższy i
tak tam będzie, jeśli kiedykolwiek się załamie.
Baekhyun
jako następną spotkał siostrę Chanyeola.
Im
Yoora była pięć lat starsza od Chanyeola i zaręczona. Nie była ani trochę
podobna do Chanyeola, ale jej aura była taka sama. Miała taką samą pozytywną,
pogodną osobowość, chociaż była niska jak jej mama. Baekhyun poznał tatę
Chanyeola na końcu. Pięćdziesięcioletni Im Jinyoung był szczęśliwym mężczyzną
mniej-więcej wzrostu Baekhyuna, który wrócił do domu i przywitał wszystkich
ciepłym uściskiem, nawet Baekhyuna, kogoś, kogo nigdy wcześniej nie widział i z
kim nie rozmawiał.
W
mniej niż jeden dzień Baekhyun widział sympatyczną rodzinę, tak bliską i
zażyłą, że poczuł się, jakby był jej częścią. Ich śmiechy były głośne i częste.
Przy obiedzie rozmawiali głośno i częściej się śmiali niż jedli. Choć byli
rodziną we trójkę (kiedy Chanyeola z nimi nie było) ich hałaśliwy nastrój
sprawiał, że odnosiło się wrażenie, jakby przy stole siedziało osiem osób.
Później
Baekhyun poszedł spać (w tej chwili dzielił pokój z Chanyeolem, jako że dom był
mały i nie było więcej pokoi – co Baekhyun uznał za nieco dziwaczne, widząc tak
mały dom), ponieważ wiedział, że potrzebują więcej czasu na osobności, jako
rodzina i muszą wiele nadrobić.
Choć
łóżko było malutkie nawet dla niego (jak, do cholery, Chanyeol się w nim
mieścił?), Baekhyun w jakiś sposób poczuł się komfortowo, choć spędził całe
życie, śpiąc na łóżku trzy razy większym niż to. Może to ciepła atmosfera domu,
gdzie mógł usłyszeć ich śmiechy nawet tu, w najdalszym zakątku domu i nawet
przy zamkniętych drzwiach.
Baekhyun
myślał o wielu rzeczach, wpatrując się w ciemny sufit, a te myśli zajęły go tak
bardzo, że z początku nie był w stanie zasnąć, w zamian zdecydował się słuchać
głośnych głosów rodziny Chanyeola, które zaczynały rozbrzmiewać echem w jego
opuszczonym, pustym sercu.
Wreszcie
zapadł w głęboki sen, po raz pierwszy w najmniejszym stopniu zrozumiał, jak
wygląda prawdziwa rodzina.
Kiedy
Chanyeol obudził się następnego ranka, bolała go szyja i plecy, ponieważ
spędził całą noc, śpiąc na podłodze (po tym, jak mama powiedziała mu, żeby był
uprzejmy dla gości, ale nie spodziewała się, że zamierza odstąpić swoje łóżko
Baekhyunowi). Obudził się, kręcąc szyją i usłyszał strzykanie wywołane tym
ruchem.
Gdy
usiadł, przez krótką chwilę zastanawiał się, gdzie jest Baekhyun. Drapiąc się
po głowie, wstał, krzywiąc się z bólu przez bolące plecy. Ziewając, podszedł do
drzwi i otworzył je, powłócząc nogami do kuchni. Jednak zanim tam dotarł,
usłyszał ciche głosy.
–
Jesteś taki uroczy! – Usłyszał, jak jego mama mówi do Baekhyuna. Pozostał w
kącie, a kiedy wyjrzał, zobaczył jak we dwoje stoją przy zlewie w fartuszkach,
prawdopodobnie przygotowując lunch. Odwrócił się, uśmiechając lekko do siebie.
Zdecydował pozostać tam i posłuchać jeszcze trochę, zanim się ujawni. – Nigdy
wcześniej nie widziałam tu tak uroczego chłopca. Nawet Chanyeol nigdy nie był
tak uroczy! – Dzięki, mamo… Pomyślał
ponuro Chanyeol.
–
Dziękuję… – Dotarł do niego cichy glos Baekhyuna. Chanyeol modlił się, że jego
mama za bardzo nie zmusza Baekhyuna do niczego i miał nadzieję, że Baekhyun
zbytnio nie nienawidzi tego czasu. Nie zapomniał o nienawiści Baekhyuna do
kobiet.
–
A… masz może kogoś teraz w swoim sercu? Może ładną dziewczynę? Albo
przystojnego chłopaka? – zapytała jego mama, a Chanyeol chciał uderzyć się
dłonią w twarz. Mamo… Chociaż po
cichu miał nadzieję, że jego mama nie zrobi nic bardziej żenującego, był na
wpół ciekawy. Pochylił się trochę, jego serce zatrzymało się. Próbował
powiedzieć sobie, że nie ma nikogo, ale nie mógł nic poradzić na to, że miał
nadzieję, chcąc, by Baekhyun wyszeptał pewne imię.
–…Nie
– odpowiedział Baekhyun, a zapał Chanyeola opadł, w połowie z ulgi, w połowie z
zawiedzenia. Może nie powinien był pokładać zbyt wysokich nadziei. W końcu
można się było tego spodziewać.
–
A co z przyszłością? Jest jakaś osoba, z którą planujesz się spotykać? –
Chanyeol znów miał nadzieję, ale z jakiegoś powodu wiedział, że to tylko
pobożne życzenie.
–…Niekoniecznie
– odrzekł Baekhyun, ton jego głosu był niemal nieśmiały. Chanyeol był nieco
zdezorientowany, ale schował to z tyłu swojej głowy. – Ja… Nie mam w planach
zakochiwania się.
…Co?
–
Co? Dlaczego nie? Jesteś takim miłym chłopcem, jestem pewna, że masz pełno
adoratorów! – Nie masz pojęcia…
–
Ja… kiedyś nie wierzyłem w miłość. Wcale – zaczął Baekhyun. Chanyeol był
zaskoczony, jak otwarty Baekhyun był na ten temat. Wobec jego mamy, ze wszystkich osób! On… się
zmienił. –…Ale pewien ktoś pokazał mi miłość poprzez swoje oczy i teraz… wydaje
mi się, że w nią wierzę.
Baekhyun.
–
Ale jednak. Nie planuję się zakochiwać. Nie planuję w ogóle kochać.
I
z jakiegoś powodu, choć Baekhyun powiedział to lekkim tonem, wywołało to
ciężkie uczucie w Chanyeolu, które zaczęło ciążyć na jego sercu, dopóki nie
uderzyła go rzeczywistość, że nie ma mowy, by miał u Baekhyuna szansę. Nie było
mowy.
Nie…
było mowy.
Nawet
jeśli Baekhyun powiedział, że nienawidzi Chanyeola i nigdy nie będzie się z nim
przyjaźnił, zawsze była nikła szansa, że Baekhyun zakocha się w nim, tak jak
Chanyeol w jakiś sposób zakochał się w Baekhyunie podczas tego roku szkolnego,
ale żeby w ogóle się nie zakochiwać…
Chanyeol
poczuł, jak uginają się pod nimi nogi i szybko zsunął się po ścianie, na
szczęście nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Z jakiegoś powodu poczuł stratę
czegoś, co nigdy do niego nie należało. Ale tego można się było spodziewać,
prawda? W końcu osoba, w której się zakochał, nie była normalnym młodym
dorosłym, która w dzieciństwie doświadczyła kwiatków i tęczy. To był Byun
Baekhyun, mężczyzna, który miał tak traumatyczną przeszłość, że przez wiele lat
rezygnował z opowiedzenia jej komukolwiek. To był Byun Baekhyun, ten
pokiereszowany przez miłość i dlatego, że został tak bardzo skrzywdzony, nie
chciał ryzykować ponownego zakochania się.
…To przynajmniej znaczy, że nie
zakocha się w kimś innym. Pomyślał z przygnębieniem
Chanyeol, próbując podnieść się na duchu.
Zaskakujące
było to, że Baekhyun siedział z jego mamą podczas lunchu, kiedy rozmawiali ze
sobą przyciszonymi szeptami, jakby byli wieloletnimi przyjaciółmi, którzy
dzielą się sekretami. To prawdopodobnie
wszystko jej sprawka, bo jest tak uroczy, że równie dobrze może zastąpić mnie
nim. Chanyeol westchnął, siedząc skrępowany, jakby był jedynym wykluczonym,
chociaż był tym, z którym jego mama
powinna rozmawiać. Ale może nie rozmawianie z nikim innym było dobre, ponieważ to
sprawiało, że widział rzeczy, których normalnie by nie zauważył.
Za
każdym razem, kiedy widział, jak jego mama dotyka Baekhyuna, Baekhyun wzbraniał
się tak szybko, że mogło to być postrzegane jako odruch. Regularność tego
sprawiła, że Chanyeol zdał sobie sprawę, że Baekhyun próbuje się powstrzymać,
żeby nie wyjść na niegrzecznego, ale w oczach Chanyeola i w rzeczywistości
Baekhyun czuł dyskomfort z powodu dotyku.
Więc
kiedy jego mama zmywała naczynia, a Baekhyun w ciszy podziwiał złotą rybkę w
ogromnym akwarium, Chanyeol wślizgnął się obok niej i pomógł jej zmywać.
–
Wiesz… Baekhyun nie czuje się swobodnie przy kobietach… – mruknął cicho
Chanyeol. Z początku jego mama nie powiedziała nic, jakby go w ogóle nie
usłyszała. Chanyeol już miał powtórzyć to, co powiedział, ale w końcu jego mama
otworzyła usta.
–…Wiem
– odpowiedziała ostatecznie, szorując miskę płynem. – Próbuję tylko sprawić, by
poczuł się komfortowo i jak w domu. Jest bardzo skrępowany dotykiem, prawda?
Czy on jest jednym z tych nieśmiałych chłopców w twojej szkole, którzy są zbyt
płochliwi, by z kimś porozmawiać? –
Gdybyś tylko wiedziała…
–
Ale jest bardzo uroczy, wiesz. Może wydawać się trochę uparty, ale widzę, że ma
dobre serce. – Zatrzymała się na chwilę i spojrzała na niego, jego błyszczące
oczy były odbiciem jego własnych. Chanyeol zamrugał z zaskoczenia – zwykle jego
mama była surowa wobec ludzi i oceniała ich zbyt złośliwie. Raz Chanyeol
przyprowadził przyjaciela do domu, ale pod koniec dnia wszystko, co robiła, to
narzekanie, jak ten chłopak był „nie tym, na kogo wyglądał”, a innego dnia
chłopak mógłby „naprawdę skrzywdzić kogoś tymi swoimi słodkimi ustami”.
Chanyeol był zły, ale pół roku później ten sam przyjaciel zdradził swoją
dziewczynę, a to doprowadziło do wielu problemów w szkole. Chociaż oceniała
ludzi zbyt szybko, zawsze miała rację – zawsze trafiała w dziesiątkę.
Więc
kiedy słyszał, co mówiła o Baekhyunie, bez cienia krytycyzmu, uznał to prawie
za cud.
Musiała
naprawdę go lubić.
Chanyeol
ożywił się i uśmiechnął do niej, pomagając zmywać naczynia. Uśmiechał się
głupawo, opowiadając durne żarty, które sprawiały, że jego mama się śmiała.
Wtedy znikąd Baekhyun pojawił się obok Chanyeola, zapach truskawek był słaby w
nosie Chanyeola, ale oczywisty.
–…Mogę
pomóc? – zapytał, łagodnym tonem, kiedy przeniósł wzrok z Chanyeola na Mamę Im.
Chanyeol potrząsnął głową i lekko odepchnął Baekhyuna, podczas gdy Mama Im
zrobiła coś zupełnie odwrotnego, przywołując go skinieniem, by przyszedł i
pomógł. W końcu Chanyeol się poddał i wkrótce potem Baekhyun pomagał wycierać
naczynia.
–
Mamo! – syknął Chanyeol, spoglądając na Baekhyuna, który wydawał się mocno
starać, żeby to, co robił, robił idealnie. – On jest gościem!
–
Uważam, że to, co jest bardziej istotne… – powiedziała Mama Im, uśmiechając się
–… to to, że czuje się jak część naszej rodziny. Ponieważ technicznie jest,
prawda, Baekhyunnie? – Pochyliła się i spojrzała na niego, a on lekko i z
wahaniem pokiwał głową. Zaśmiała się głośno, a Chanyeol poczuł, że jego uszy
się czerwienią, kiedy na wpół świadomie spojrzał na Baekhyuna, na ustach
którego pojawił się nieznaczny cień uśmiechu.
Chanyeol
pokazywał mu okolicę, witając się z sąsiadami, których przez jakiś czas nie
wiedział, jednocześnie przedstawiając im Baekhyuna. Niemal rozpływali się przez
to, jak uroczy Baekhyun był, pytali go, czy właśnie zaczął liceum czy dopiero
ma skończyć gimnazjum, a Chanyeol chichotał, zasłaniając się dłonią, ponieważ
mógł stwierdzić, że Baekhyun czuł się skrępowany tym komplementem.
–
Uroczy? Gimnazjum? – mruknął Baekhyun. – Czy nie widzą, że jestem starszy od
ciebie?
Po
przejściu na tył domu Chanyeola, wyższy zabrał go z przodu domu, gdzie trzymali
cały rząd koszów na śmieci, wszystkie były zbiorowiskiem koszy z sąsiedztwa.
Stały w rzędzie przed ich domem, ponieważ w ten sposób łatwiej było śmieciarkom
je opróżnić, a i tak mieszkali na końcu ulicy. Z jakiegoś powodu Baekhyun
wiedział, co Chanyeol zaraz powie.
–
Tu mnie znaleźli – powiedział Chanyeol, wskazując na jeden z koszy w pobliżu
ich domu. – Właśnie w tym koszu, jakieś dwadzieścia lat temu. – Baekhyun
wpatrywał się w kosz, dostrzegając, jak duży był pojemnik na kółkach i jak małe
dziecko mogło leżeć pośród śmieci.
–
Na szczęście mama wyrzucała koce, więc zamiast leżeć na stercie zimnych,
brudnych śmieci, leżałem w kocach. – Chanyeol uśmiechnął się lekko. – Wydaje mi
się, że miałem sporo szczęścia? Albo może moja prawdziwa mama była
wystarczająco miła, by pozwolić mi umrzeć wygodnie.
Baekhyun
podszedł na palcach, próbując zajrzeć do środka otwartych koszy, ale w zamian
stracił nieco równowagę i trochę się zachwiał. Już miał odzyskać właściwą
pozycję, ale Chanyeol złapał go mocno za łokieć i przytrzymał w miejscu.
–
Ostrożnie – powiedział. – Ta droga jest trochę stara i wyboista. – Użył swojego
silnego uścisku, by wyciągnąć Baekhyuna z dziury, która sprawiła, że się
potknął. Baekhyun szybko odszedł na palcach, był nieco zaskoczony nagłą
troskliwością Chanyeola i choć miał ochotę odruchowo uchylić się przed
dotykiem, z jakiegoś powodu również poczuł się spokojnie.
Kiedy
nie groziła mu krzywda, szybko instynktownie się odsunął, choć próbował się
przed tym powstrzymać. W jego sercu było uczucie, szybkie, przypadkowe u-uderzenie, które nie chciało odejść.
Nie wiedział, czym ono było, czy był to strach przez traumą czy coś innego… Czy
oba.
Chanyeol
zauważył to nagłe odsunięcie, lecz nie powiedział nic.
Ale
nie zauważył, że ktoś obserwuje ich przez okno jego domu.
Podczas
obiadu Chanyeol w końcu usiadł z Baekhyunem. Jego tata tego dnia wyjechał za
granicę do pracy, więc jego siostra siedziała z mamą. Kiedy jego siostra
opowiadała, jak spędziła dzień ze swoim narzeczonym, Chanyeol zauważył, że
Baekhyun nie nakłada nic na swój talerz.
–
Więc ja i Kwangguk poszliśmy do…
–
Mama gotuje naprawdę dobre kimchi… Spróbuj – Chanyeol nałożył trochę na talerz
Baekhyuna.
–
Wtedy ta kobieta powiedziała „Och, myślałam, że już jesteście po ślubie!” i…
–
To też jest naprawdę dobre…
–
Poszliśmy do tego sklepu, który nazywa się…
–
Uważaj, zupa jest gorąca…
–
Chanyeol! Słuchasz czy nie?! – poskarżyła się Yoora i obie, ona i Mama Im,
przestały jeść, gdy obróciły się, by spojrzeć na Chanyeola, który dmuchał na kawałek
jedzenia, jakie trzymał w pałeczkach, zanim położył je na talerzu Baekhyuna.
–
Tak, tak, słucham – powiedział, ale nawet nie spojrzał na siostrę, gdyż
mamrotał coś do Baekhyuna, okazując całkowity brak zainteresowania jej
opowieścią.
–
Hej! – Yoora chwyciła chusteczkę i zamierzała rzucić nią w Chanyeola, lecz
odfrunęła gdzieś indziej. – Dzieciak bez szacunku… – wymamrotała i wydęła
wargi, ale nie chowała urazy, gdyż wróciła do opowiadania. Ale nawet Mama Im
musiała przyznać, że ciężko było słuchać tego, co mówi jej córka, ponieważ
przez połowę czasu jej syn mruczał coś do swojego przyjaciela.
–
Chanyeol! – Yoora znów ostro się do niego zwróciła. – Nie słuchasz!
–
Tak… Cholera. – Chanyeol westchnął i poddał się, a potem zaczął jeść swoje
jedzenie. Yoora wpatrywała się w niego przez chwilę, jakby bała się, że znów
zacznie mówić, ale kiedy po chwili Chanyeol wreszcie zamilkł, znów poczęła
mówić. I chociaż już nie mówił do Baekhyuna, Mama Im zauważył sposób, w jaki
brał coś dla Baekhyuna za każdym razem, kiedy wybierał coś dla siebie. Nawet
jeśli Baekhyun potrząsał głową i twierdził, że się najadł, Chanyeol dawał mu
więcej jedzenia i mówił, by więcej jadł.
Mój syn dorasta. Pomyślała
sobie, uśmiechając się radośnie.
Baekhyun
prawdopodobnie czuł się trochę zawstydzony, ponieważ w nocy przeniósł swoje
rzeczy na podłogę i powiedział Chanyeolowi, że znów może spać w swoim łóżku.
–
Co? Ale jesteś gościem!
–
Nie jestem kobietą. Będę spał na podłodze.
–
Nie nazwałem cię kobietą. Śpij, kurwa, na moim łóżku!
–
Nie!
–
Baekhyun!
–
Słuchaj. – Baekkhyun usiadł na łóżku i spojrzał na Chanyeola. Nawet w ciemności
Chanyeol mógł dostrzec, jak oczy Baekhyuna promienieją. W końcu ostatnio były
dość jasne. – Nie byłeś w domu od wieków i prawdopodobnie nie spałeś w łóżku, w
którym spałeś całe swoje życie. Po dzisiejszej nocy nigdy więcej nie będziesz w
stanie doświadczyć tej wygody, przynajmniej nie do następnego powrotu, który
będzie za kilka miesięcy. Naprawdę chcesz zrezygnować z tego komfortu, którego
szukałeś, odkąd opuściłeś dom? To jest twój dom, prawda? – Wtedy Chanyeolowi
zabrakło słów. Baekhyun podniósł się z łóżka i ułożył się w swej pościeli na
podłodze, jego drobna postać zajmowała tylko mały kawałek na szerokiej
podłodze, który był także pokryty grubszymi kocami, by było mu wygodniej.
Trochę tu zimno. Pomyślał
Baekhyun, drżąc, kiedy poruszył się nieznacznie w ciemności. Czy właśnie takie zimno czuł Chanyeol?
Ostatniej nocy było chłodniej. Skulił się, mając nadzieję, że to da mu
więcej ciepła.
Jednak
kiedy już miał zasnąć, usłyszał na górze głośne poruszenie. Co się, do licha, dzieje? Baekhyun
zamrugał w ciemności, ale zanim zdążył się odwrócić usłyszał stukot dwóch stóp lądujących na
podłodze, a potem nagle kolejny stukot.
Niespodziewanie poczuł duże, ciepłe ciało przyciskające się do jego, kradnące
trochę kołdry. Odwrócił się.
–
Co ty wyprawiasz? – syknął, a jego oczy wystarczająco przyzwyczaiły się do
ciemności, by zobaczył błyszczący wzrok Chanyeola.
–
Wydaje mi się, że łóżko jest dla mnie za małe – odparł, a Baekhyun przysięgał,
że widział, jak Chanyeol szeroko się uśmiechnął. (Ale nie zauważył, że serce
Chanyeola biło szybciej niż jego).
Baekhyun
chciał powiedzieć „Jeśli nie chcesz tam
spać, to ja będę”, ale był zbyt zażenowany, a kiedy by tam spał, wiedział,
że czułby się z tego powodu winny.
–…Rób
co chcesz. – Baekhyun westchnął, zamykając oczy i choć wieki zajęło mu
zaśnięcie, samo uczucie, jak ciepło ciała Chanyeola go otacza, wystarczyło, by
wywołać uśmiech na jego twarzy.
To
był prawdopodobnie najgorszy błąd, jaki Chanyeol kiedykolwiek popełnił.
Całą
noc zasypiał i budził się, a za każdym razem, kiedy się budził, robił to przez
Baekhyuna, który miażdżył go swoim drobnym ciałem albo przetaczał się na niego,
albo uderzał go ramieniem w twarz, albo kopał go w biodra, aż umierał z bólu.
Wyglądało
na to, że Baekhyun bardzo się zmienił, odkąd Chanyeol widział go słabego i
bezbronnego tamtej nocy i zmienił się tak bardzo w taki sposób, że nawet jego
senne nawyki uległy zmianie.
Teraz
był żywszy niż wcześniej, kiedy spał.
Kiedy to się skończy???
Chanyeol chciał płakać, ale w zamian zamknął zmęczone oczy i zapadł w sen.
Kiedy
obudził się następnym razem, był prawie świt.
Do
tego czasu Chanyeol już tak cholernie się przyzwyczaił do nawyków sennych
Baekhyuna, że nawet nie próbował go już odpychać. W zamian, kiedy znów został
obudzony, poczuł nagłą ostrą determinację i bardzo ambitny powód podsycany
przez brak snu i frustrację.
Zamierzam przytulić Baekhyuna i
zasnąć.
Kiedy
o tym pomyślał, jego serce zaczęło mocno bić i choć umysł podpowiadał mu, że,
do cholery, wykorzystuje Baekhyuna, w tym momencie już go to nawet nie
obchodziło, ponieważ Baekhyun zrobił wszystko, by uprzykrzyć Chanyeolowi noc
(mimo iż Chanyeol musiał przyznać, że to wszystko była jego wina). Poza tym, upewniał się Chanyeol, zawsze mogę udawać, że mam gówniane nawyki
senne jak ten idiota.
Cierpiąc
z braku snu, Chanyeol powoli wyciągnął ręce, patrząc, jak Baekhyun bardziej się
kuli. Jest taki cholernie uroczy. Kurwa.
Chanyeol przygryzł wargę, zamknął oczy i spróbował przysunąć się bliżej. Jednak
kiedy jego ręka już miała dotknąć ramienia Baekhyuna, Baekhyun poruszył się i
przetoczył, jego nogi rozkraczyły się, zajmując miejsce Chanyeola.
Chanyeol
jednak się nie poddał, ponieważ wiedział, że zasłużył na nagrodę po wytrzymaniu
tego piekła w nocy. Zdeterminowany przysunął się bliżej, czekając przez chwilę,
aby sprawdzić, czy Baekhyun się obudził, ale kiedy usłyszał jego ciche
pochrapywanie, odetchnął z ulgą. Tym razem jego oczy były szeroko otwarte, gdy
próbował wsunąć rękę pod talię Baekhyuna, by przyciągnąć go do siebie, ale
kiedy dotknął gładkiego wygięcia, Baekhyun podskoczył jak błyskawica i w
efekcie jego ręka uderzyła w nos Chanyeola.
Auć!
Chanyeol zastygł w bezruchu, nawet gdy Baekhyun zabrał rękę. Mógł wyobrazić
sobie krew wypływającą z jego nosa i niemal poczuł jej metaliczny smak…
Wydaje mi się, że jest lepszy w
bronieniu się, kiedy śpi niż wtedy, kiedy nie śpi. Pomyślał
gorzko Chanyeol, widząc, że słońce zaczyna wschodzić. Nie poddam się, do cholery! Nie po tym ciosie w nos!
Tym
razem nie czekał. Tym razem się nie wahał. Ponieważ tym razem nie przejmował
się już niczym.
Utulę cię do snu, nawet jeśli
miałbym przejść przez piekło!!! Pomyślał sobie
Chanyeol desperacko, kiedy przysuwał się bliżej i objął Baekhyuna ramionami,
przyciągając go do swojej piersi, aż mniejszy był wtulony w niego. Tym razem
obaj zastygli, nie ruszając się ani o centymetr i przez chwilę Chanyeol bardzo
się bał, że Baekhyun się obudził i jest w stanie usłyszeć jego pędzące serce,
ale po długiej, długiej chwili ciszy, Baekhyun znów zaczął cicho chrapać.
Uff.
Pomyślał Chanyeol, kiedy jego serce powoli zaczęło się uspokajać. Przysunął się
bliżej, aż plecy Baekhyuna oparły się o jego pierś, a on mógł oprzeć swą brodę
na ramieniu niższego. W końcu, kiedy jego serce biło normalnie, Chanyeol
poczuł, jak opadają mu powieki i po chwili zapadł w głęboki, ale w końcu bardzo
szczęśliwy sen.
Kiedy
się obudził, zauważył, że jest sam na środku swojego pokoju, na zimnej
podłodze, która była o wiele twardsza niż wtedy, gdy Baekhyun był w jego
ramionach.
I
choć miał obolałe ciało, jego serce było wypełnione ciepłem i czuł się tak
pełny i cały, że dał sobie czas, by poleżeć i rozkoszować się tym uczuciem.
Nadal czuł ciepło Baekhyuna w swoich objęciach i wspominał, jak mocny zapach
truskawek we włosach Baekhyuna wystarczył, by przyprawić go o palpitacje serca.
W
końcu jednak usiadł i poskładał kołdrę, gdyż on i Baekhyun będą wracać do domu
tej nocy. Poczuł lekki smutek, ale jako dojrzała osoba wiedział, że będzie w
stanie znów zobaczyć swą rodzinę i wiedział, że uczucie zbytniego smutku nic
nie zdziała.
–
CHANYEOL! OBIAD! – zawołała jego siostra.
Wziął
kołdrę w swoje ręce i poszedł do pralni, później odłożył ją, zanim włączył
pralkę. Kiedy usłyszał jej pomruk, wyszedł, przygotowując się na zjedzenie
śniadania ze swoją rodziną i Baekhyunem, ale gdy dotarł na miejsce, zobaczył jedynie
swą mamę i siostrę.
–
Dlaczego wyglądasz na takiego rozczarowanego? – spytała jego siostra, udając,
że się dąsa, ale z jakiegoś powodu jej oczy miały w sobie tajemniczy błysk. –
Czy ja i mama jesteśmy naprawdę takie nudne?
-
Gdzie jest Baekhyun? – zapytał Chanyeol, ignorując siostrę, ponieważ choć
bardzo za nią tęsknił, czasami potrafiła być irytująca. Najgorszą rzeczą było
to, że zawsze dopinała swego, drażniąc go w danej chwili.
–
Zdecydował się wyjść na miasto – powiedziała Mama Im, przynosząc miskę z
makaronem dla Chanyeola.
–
Co?! – Był urażony. – Poszedł beze mnie?!
–
Myślę, że chciał nam dziś dać trochę czasu razem, jako rodzinie – rzekła Mama
Im, duży uśmiech tkwił na jej twarzy. – Co za wspaniałomyślny chłopiec.
Chanyeol
usiadł, z jakiegoś powodu czując się zdradzony. Trochę się denerwował,
zostawiając Baekhyuna samego sobie, bez nikogo do ochrony. Sam umie dobrze się bronić, idioto! Kłócił się zaraz. Umie bronić się lepiej niż ty kiedykolwiek
będziesz umiał się o siebie zatroszczyć!
Wzdychając,
Chanyeol w ciszy jadł, słuchając, jak jego siostra znów mówi o swoim
narzeczonym.
Kilka
godzin wcześniej:
–
Jesteś takim rannym ptaszkiem, prawda? – spytała Mama Im, uśmiechając się
lekko. – Chciałabym, żeby Yoora i Chanyeol tacy byli. – Zapadła krótka cisza,
kiedy Baekhyun kroił warzywa, a Mama Im je myła.
–
Czy mogę… o coś zapytać? – spytał grzecznie Baekhyun, kolejny raz pomagając
Mamie Im przygotować śniadanie. Była szósta rano.
–
Oczywiście.
–
Pani… nazwisko. To… Im, prawda?
–
Tak.
–
Nazwisko pani… męża to także Im?
–
Tak. Tak samo naszej córki, Yoory.
–
Więc… – Baekhyun urwał, jakby nie był pewien, jak to powiedzieć. – Yeollie…
Z
początku Mama Im przez długą chwilę nie mówiła nic.
–
Kiedy znaleźliśmy go w koszu, miał przyczepiony list – powiedziała cicho. –
Było tam napisane „Pak Chanyeol, 19921127, z najbardziej wyjątkowymi uszami na
świecie”. Więc zdecydowaliśmy się uszanować jego rodziców.
–
Nawet jeśli mi nie mówi, znam jego uczucia. – Mama Im westchnęła. – Myśli, że
go opuścili, bo go nie chcieli i że nie był dla nich wystarczająco ważny. Nie
mówi mi tego, ale wiem, że myśli, że list, który przy nim zostawili był tylko
kpiną i z tego powodu w dzieciństwie miał problemy z wiarą w siebie. – Niska samoocena?
–
Był niewiarygodnie przygnębiony jako dziecko. Choć próbował wyglądać na
szczęśliwego, ponieważ od samego początku wiedział, że gdybyśmy go nie
uratowali, nie żyłby. Ale wszyscy widzieliśmy jego smutek. Można powiedzieć, że
nie miał wiary w siebie, bo kiedy coś planowaliśmy, był zaskoczony, kiedy go w
to włączaliśmy. Kiedy pokazywaliśmy, że naprawdę się o niego troszczymy, a nie
dlatego, że uważamy, że jest dla nas ciężarem, był tak poruszony, że można było
zobaczyć łzy w jego oczach. Nigdy nie mówił o siebie, nienawidził o sobie
wspominać i… był to dla nas wszystkich bardzo ciężki czas. – Mama Im znów
westchnęła.
–
Ale teraz… teraz jest z nim o wiele lepiej. Myślę, że kiedy był nastolatkiem,
zaczął się zmieniać. Im bardziej dojrzewał, tym bardziej pewny siebie się
stawał. Aż… pokochał siebie – powiedziała to z takim niedowierzaniem, że
Baekhyun zastanawiał się, jak inny był Chanyeol, zanim go spotkał. Chanyeol,
niezłomnie pewny siebie, narcystyczny Park Chanyeol, był…?
–
Naprawdę pokochał siebie. Kiedy widzieliśmy, jak patrzy w lustro, upewniał się,
że jego ubrania dobrze leżą, widzieliśmy, jak odgarnia sobie grzywkę z twarzy i
widzieliśmy, jak stroił miny przed lustrem. To było… dla nas bardzo trudne do
uwierzenia. Pamiętam ten dzień bardzo wyraźnie. Byliśmy z niego tacy dumni. –
Ugryzła kęs jedzenia, które przygotowała. – A potem… czy uwierzysz? Pewnego
dnia szłam z nim o czymś porozmawiać i go zobaczyłam. Stał przed lustrem i
uśmiechał się do siebie. I wiesz, co powiedział? Powiedział „wyglądam
przystojnie”. To był dla nas wszystkich wielki cud.
–
I od tamtej pory on… on pokochał siebie jeszcze bardziej, zawsze powtarzał
sobie, że jest przystojny i że jest tak przystojny, że nikt nie może się z nim
równać. Od tamtej pory zasmakował swojego szczęścia, tak bardzo, że nigdy nie
mieliśmy dość jego tak zwanego „narcyzmu”. Spójrz na niego teraz, z małego,
nieśmiałego chłopca wyrósł pewny siebie, optymistyczny mężczyzna. Bardzo
dojrzał.
Potem
Mama Im dokończyła przygotowania i zaczęła przenosić jedzenie, mówiąc Baekhyunowi,
że już może iść.
–
Wyjdź rozejrzeć się po mieście. Jest tu spokojnie i miło – powiedziała Mama Im.
– Ale możesz zaczekać na Chanyeola. Jestem pewna, że chciałby z tobą iść.
–
W porządku – odparł Baekhyun. – Z przyjemnością spędzę trochę czasu sam. –
Wziął swój telefon ze stołu i schował go do kieszeni, a kiedy już miał wyjść,
Mama Im powstrzymała go.
–
Poczekaj. Chcę ci coś pokazać. – Mama Im wciągnęła go do swojego pokoju i wyjęła
pożółkły kawałek papieru. Kiedy go odwróciła, Baekhyun zrozumiał, co to jest.
„Park Chanyeol, z najbardziej wyjątkowymi
uszami na świecie”
–
Nie wiem dlaczego, chcę ci to pokazać, ale taka była notatka – powiedziała,
pokazując mu. Patrzył na nią intensywnie. – Choć Chanyeol tego nie widział,
wiem, że ta notka została napisana z miłością. Z dużą dozą miłości.
–
Właśnie dlatego po zobaczeniu tego postanowiłam go pokochać, tak mocno jak
osoba, która napisała tę notatkę. Chanyeol tego nie widzi, ale nie znaczy, że
tego tu nie ma. Jestem pewna, że to z powodu problemów finansowych albo
osobistych rodzice Chanyeola nie mogli go zatrzymać. Nie dlatego, że go nie
chcieli. I mam nadzieję, że będą w stanie spotkać się ponownie.
Baekhyun
patrzył, jak z powrotem chowa notatkę, a potem poklepała go po plecach.
–
Dobrze, teraz możesz iść. – Uśmiechnęła się, a kiedy Baekhyun zobaczył jej
błyszczące oczy, zaczął rozumieć, skąd Chanyeol je ma.
Jednak
pismo wyglądało na bardzo wyjątkowe.
Jednocześnie
na bardzo znajome.
Chanyeol
łaził po pokoju, przeglądając szuflady i inne przedmioty, by przypomnieć sobie
o swej przeszłości, zanim wróci do Pop College’u. Ktoś taki jak on zwykle lubił
wspominać tylko dlatego, że chciał pamiętać, jak się czuł, kiedy był młodszy.
–
Spójrz na siebie – powiedział Chanyeol, przeglądając przypadkowe zdjęcia, które
wydrukował, gdy jego samoocena była na szczycie. – Taki przystojny młody
mężczyzna. – Potem zachichotał za bycie takim idiotą i zamknął szuflady.
Jednak
gdy już miał opuścić pokój, coś sobie przypomniał.
Odwracając
się, zszedł na dół i odnalazł swoją ulubioną książkę. Przewrócił strony na
ulubioną część i wypadło stamtąd coś srebrnego i błyszczącego.
Chanyeol
trzymał to w swojej dłoni, a kiedy ją obrócił, zobaczył naszyjnik wykonany
z cienkiego srebra z ozdobą w kształcie
lśniącego wiolinowego klucza. Wzdłuż gładkich wygięć napisane było „19921127, Park”.
Na
początku Chanyeol zrezygnował z noszenia tego wisiorka, gównie dlatego, że
przypominał mu o tym, jak porzucili go jego prawdziwi rodzice. Choć ta rzecz
była droga i zrobiona z prawdziwego srebra, Chanyeol uznał to za ironię,
ponieważ dlaczego zostawili coś, co kosztowało tysiące dolarów, a nie zostawili
mu nic do ubrania.
Ale
wiedział, że nadszedł czas, by zmienić swój pogląd na pewne sprawy.
Ponieważ
kiedy myślał o Baekhyunie, który doszedł do takiego stopnia, że zmobilizował
się, by porozmawiać z ojcem, mężczyzną, który ukształtował go na bycie taką
twardą, niezależną, samotną osobą,
Chanyeol poczuł się zobowiązany, by też się zmobilizować.
A
jeśli Baekhyun miał siłę, by to zrobić, on także ją miał.
Biorąc
głęboki oddech, Chanyeol odpiął wisiorek i założył go na swoją szyję, po czym
zapiął go (tak naprawdę zajęło to dużo czasu z powodu jego niezdarności).
Poczuł, jak chłodny metal wiolinowego klucza opada na jego pierś i choć to nie
powinno nic zdziałać, z jakiegoś powodu poczuł się bezpieczniej i pewniej,
jednocześnie bał się i był bezbronny. Zrobił głęboki wdech.
Skoro Baekhyun może to zrobić, to
ja też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz