rating: PG-13
A/N: Jak widać, dziś już czwarty rozdział tłumaczenia! Mam nadzieję, że Wam się podoba i chętnie tu zaglądacie, bo to sprawia przyjemność również mnie. Pisałam na początku, że może będę dodawać rozdziały dwa razy w tygodniu i coraz bardziej się ku temu skłaniam. Także czekajcie.
–
Zgłosiłem się. Dzięki Bogu mój współlokator jest chętny na wymianę. – Kris
odetchnął z ulgą, kiedy spotkali się w sobotni wieczór w jego pokoju.
–
Kto zmienia pokoje?
–
On. – Kris po raz kolejny zadrżał. – Wiesz, że on jest w szczytowej trójce w
mojej ankiecie Kto Zrobi To Niezależnie Od Miejsca.
–
Kto wie? – odezwał się Sehun. – Może robił to z kimś w twoim łóżku. – Kris
skrzywił się i rzucił w niego poduszką.
–
Kto będzie twoim nowym współlokatorem? Joonmyun? – spytał Chanyeol, a Kris w
momencie się uspokoił, cały wyraz jego twarzy zmienił się w ten rozżalony.
Odwrócił się plecami do pozostałych.
–
Nie doszedł do siebie – wyszeptał Sehun, a Chanyeol przygryzł wargę, czując się
źle. Mój mały Joonmyun! Chanyeol
niemal mógł usłyszeć lament Krisa. Coś ty
sobie zrobił?
–
Wiesz, że… to może nie być prawda, co nie? To tylko podejrzenie… – zaznaczył
ostrożnie Chanyeol, jednak brak odpowiedzi ze strony przyjaciela był okropny.
Właśnie
wtedy ktoś zapukał do drzwi i te otworzyły się. Minseok i Lu Han zawitali z uśmiechami
na twarzach.
–
Hej – zaszczebiotali równocześnie, siadając na łóżku Krisa. Sehun i Chanyeol
przywitali ich ponuro, a Kris całkowicie ignorował to, co dzieje się w
rzeczywistości.
–
Zatem wygląda na to, że nasze kolejne kółko zaczyna się jutro – powiedział Lu
Han, kiedy Kris przetoczył się po swoim łóżku.
–
Tak. Wszyscy wybraliśmy muzykę, prawda? – zapytał nerwowo Sehun. Chanyeol
poczochrał mu włosy, dodając mu otuchy. Tak, nareszcie kółko, na którym mógł
odpocząć, bo jak do tej pory ten rok był dla Chanyeola niczym innym tylko
chaosem, mówiąc szczerze. Dlaczego? Z powodu Byun Baekhyuna.
I
naprawdę nie wydawało mu się, że może być jeszcze gorzej.
Ale
było.
Okazało
się, że Byun Baekhyun także chodzi na kółko z muzyki.
Chanyeol
nawet nie wysilał się, by stłumić jęk, kiedy wszedł i w oddali zobaczył
Baekhyuna z Chenem i wysokim chłopakiem z podkrążonymi oczami.
Dlaczego
musiało zdarzyć się tak, że był z Baekhyunem na prawie wszystkim? Nie byłby zaskoczony, gdyby wyszło na to, że Baekhyun
jest z nim także na ostatnim kółku! Dąsając się, skrzyżował ramiona i wybrał
miejsce jak najdalej od swojego wroga, a jego przyjaciele, nieświadomi, usiedli
z nim, jako że ze sobą rozmawiali.
–
Hej. Nie wiedziałem, że też chodzisz na kółko muzyczne. – Jakiś głos pojawił
się znikąd, jego ton był w stanie roztopić Chanyeola, ale zamiast tego serce
chłopaka przyspieszyło w ułamku sekundy, gdy odwrócił się, by zobaczyć swoją
miłostkę stojącą obok i uśmiechającą się do niego.
–
K-Kyungsoo? Ty też tu jesteś? – Jego oczy były szeroko otwarte i nie mógł nic
poradzić, jak tylko krzyczeć wewnętrznie ze szczęścia.
–
Tak. Muzyka od zawsze stanowi ważną część mojego życia… – powiedział, wyjmując
kilka kartek papieru. – Uczę się śpiewać, od kiedy byłem mały, więc…
–
KYUNGSOO! – Irytujący głos rozniósł się dookoła i dotarł do nich, a Chanyeol
przewrócił oczami z frustracji, gdy zobaczył Baekhyuna podchodzącego do nich i…
wieszającego swoją rękę dookoła ramienia
Kyungsoo.
–
Hej – przywitał się Kyungsoo, patrząc na swoje zapiski muzyczne.
–
Chcesz, żebym jeszcze raz zrobił ci taki masaż? – zapytał niewinnie Baekhyun, a
kiedy Kyungsoo nie patrzył, posłał złośliwy uśmiech Chanyeolowi. Chanyeol miał
ochotę wybuchnąć.
–
Tak. Nie wiedziałem, że jesteś w tym taki dobry. – Kyungsoo zgodził się, czując
lekki dyskomfort spowodowany nadmiarem kontaktu, jaki dawał mu Baekhyun
(Baekhyun zaczął głaskać ciemne włosy Kyungsoo tylko po to, żeby wkurzyć
Chanyeola).
–
Wyglądało na to, że bardzo ci się podobało… wiesz… – Baekhyun zaśmiał się i
choć jego twarz prezentowała się niewinnie, Chanyeol potrafił wyczuć pod nią
zło. –…jęczałeś i w ogóle…
Chanyeol
i Kyungsoo mocno się zarumienili.
–
N-nieprawda! – zaprzeczył Kyungsoo, wkładając z powrotem nuty do torby na
laptopa.
–
Prawda, prawda… gdybym nie znał cię lepiej, pomyślałbym, że robiłeś coś nieprzyzwoitego… – Baekhyun uśmiechnął
się złośliwie, a Chanyeol zarumienił się jeszcze mocniej. Niestosowne obrazy
przepływały przez jego myśli…
Zamrugał
zaskoczony, gdy zobaczył, jak Kyungsoo zdenerwował się i uderzył Baekhyuna w
głowę.
–
Zachowaj swoje obrzydliwe wyobrażenia dla siebie – powiedział ostro Kyungsoo,
ale Chanyeol mógł zobaczyć uśmiech formujący się w kąciku jego ust. Baekhyun
skrzywił się z powodu uderzenia, ale złapał rękę Kyungsoo.
–
Siedź ze mną! – Kyungsoo odwrócił się, by pożegnać się z Chanyeolem, ale gdy to
zrobił, wszystkim, co zobaczył Chanyeol, był głupi język, który Baekhyun
wystawił ze swoich głupich ust.
Kiedy
zacisnął pięści i począł kierować się w stronę utrapienia, którym był Byun
Baekhyun, głos wzmacniany przez mikrofon ogłuszył go.
–
DOBRZE, USIĄDŹCIE TAM, GDZIE SIĘ AKTUALNIE ZNAJDUJECIE! MAM SZYBKIE OGŁOSZENIE,
A POTEM WSZYSCY BĘDZIECIE MOGLI SIĘ RUSZYĆ! – Zdezorientowany, Chanyeol usiadł
razem z Kyungsoo i Baekhyunem.
Panowała
krótka cisza, kiedy przewodniczący kółka rozglądał się dookoła, żeby sprawdzić,
czy wszyscy zajęli miejsca, a potem:
–
Okej! A teraz ludzie, którzy siedzą w odległości do pięciu metrów od was, będą
waszą grupą do pierwszego projektu, który będziemy mieć! – oznajmił
przewodniczący, a Chanyeol i Baekhyun
spojrzeli na siebie przerażeni.
–
Co do- – odezwali się jednocześnie, a potem zwrócili do przewodniczącego.
–
NIE!! – krzyknęli obaj, wskazując na siebie nawzajem w tym samym czasie. – Nie
chcę być z NIM w parze!!
–
Już, już, dzieciaki… – odrzekł przewodniczący kółka. – Nikt nie ma tu nic do
gadania, bo macie szansę do zaprzyjaźnienia z nową osobą!
– Nie jesteśmy
przyjaciółmi i nigdy nimi nie
będziemy! – wykrzyczeli znowu, jednak tym razem przewodniczący zmienił swą minę
z miłej i wyluzowanej na rozgniewaną i niebezpieczną.
–
DZIECIAKI, LEPIEJ SIĘ ZAMKIJCIE I POGÓDŹCIE Z TYM, W PRZECIWNYM WYPADKU MOŻECIE
OPUŚCIĆ TO KÓŁKO, A JA DOPILNUJĘ, ŻEBY PRZENIESNIONO WAS NA KÓŁKO, NA KTÓRYM
NIE DO KOŃCA CHCIELIBYŚCIE BYĆ – warknął przewodniczący, obserwując, jak
Baekhyun i Chanyeol uspokajają się, a potem tak płynnie jak woda powrócił do
swojej normalnej, wyluzowanej postawy.
–
No dobra, dzieciaki… – Klasnął w dłonie, a Chanyeol jęknął, bo chciał już po
prostu stamtąd wyjść. Gdzieś w oddali, poza jego rozdrażnionym umysłem,
usłyszał, że Baekhyun jęknął równo z nim.
–
Czy między tobą a Chanyeolem wszystko w porządku? – zapytał zaniepokojony
Kyungsoo, patrząc, jak Chanyeol dąsa się w kącie – dosłownie. Baekhyun wydął
dolną wargę poirytowany, przeglądając szczegóły projektu na kartce, którą
otrzymali. Bardzo kusiło go, żeby powiedzieć „NIE! NIGY NIE BĘDZIE MIĘDZY NAMI
W PORZĄDKU!”, ale się powstrzymał, ponieważ jeśli tak szybko zniszczyłby zabawę
i pozwolił Kyungsoo złamać serce Chanyeola, nie byłby zadowolony i nie
pozostałoby nic, czym mógłby się zabawić.
Mimo
wszystko uwielbiał patrzeć na twarz Chanyeola wykrzywiającą się z zazdrości.
–…Przed
chwilą tak jakby mieliśmy sprzeczkę, tak mi się wydaje… – Baekhyun westchnął i
choć wyglądał z zewnątrz na przybitego, wewnątrz przeklinał tak w zasadzie za
umieszczenie jego i Chanyeola w jednym zdaniu, w jednym słowie.
–
Naprawdę? Z jakiego powodu? – zapytał Kyungsoo, ale powstrzymał się. –…Nie żeby
to był jakiś mój interes…
–
Och cóż, to i tak nie ma znaczenia, jak wiele ludzi wie, skoro już jest dla
wszystkich jasne, że jesteśmy w kiepskich stosunkach… – Baekhyun tknął w
martwym punkcie, próbując wymyślić jakąś przypadkową historyjkę.
–
Widujesz mnie często w pobliżu Chena, prawda? – Kyungsoo skinął głową. – Cóż…
chodzi o to, że Chanyeol od zawsze był zazdrosną, zaborczą osobą… – Baekhyun
prawie się zakrztusił, wypowiadając to przeklęte imię.
–
Widzisz… ja i Chanyeol poznaliśmy się… jakoś dwa lata temu i zostaliśmy
przyjaciółmi, kiedy przyszliśmy do tej szkoły. Można powiedzieć, że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi… – Baekhyun
wzdrygnął się. – Ale on nie wiedział, że Chen był moim przyjacielem z
dzieciństwa, dopóki tu nie przyszedł i nie dołączył do nas rok później.
–
Więc kiedy pojawił się Chen, z początku się z nim przyjaźnił, ale wydaje mi
się, że ostatnio jest trochę humorzasty. Kilka dni temu powiedział mi, że ma
dość patrzenia na to, że Chen jest ciągle w pobliżu mnie i w ogóle, to właśnie
dlatego zachowujemy się w ten sposób. – Baekhyun westchnął.
–
Och… to z tego powodu wcześniej całkowicie go ignorowałeś.
–
Tak, tak. Oczywiście. – Baekhyun otarł nieistniejącą łzę z kącika oka,
wewnętrznie śmiejąc się złośliwie. Gdyby Park Chanyeol kiedykolwiek dowiedział
się, co on powiedział Kyungsoo…
–
Wasza przyjaźń jest taka głęboka – powiedział cicho Kyungsoo, zanim jego oczy
rozszerzyły się znacząco. – Nie martw się! Spróbuję z nim o tym porozmawiać,
skoro jestem poniekąd dotknięty… Jestem w waszej grupie, wiesz? – Uśmiechnął
się zmieszany, nim odszedł.
Idealnie. Baekhyun
uśmiechnął się z wyższością, kiedy patrzył, jak wąskie plecy Kyungsoo odsuwają
się w stronę tej głupiej namiastki frajera.
–
Chanyeol? – Aksamitny głos w jednej chwili wyrwał Chanyeola z depresyjnego
stanu. Nadstawił uszu, a kiedy się odwrócił i zobaczył Kyungsoo, fuknął cicho,
nim powrócił do śledzenia dywanu swoim palcem. – Słyszałem, że pokłóciłeś się z
Baekhyunem?
Co się właśnie sta-
–
Nie martw się, wszystko słyszałem. – Kyungsoo usiadł obok niego, a zapach
miłostki Chanyeola unosił się dookoła jego nosa, aż nie mógł oddychać. – Jesteś
po prostu zazdrosny, bo Chen za często spotyka się z twoim najlepszym
przyjacielem, prawda? – Chanyeol obrócił się, by posłać Baekhyunowi mordercze
spojrzenie. Jego mina w całości wyrażała „Co
do kurwy?”, ale Baekhyun udawał, że niczego nie widział.
–
Kto byłby zazdrosny o tego pieprzonego-
–
No już, Chanyeol. To zupełnie normalne czuć zazdrość. – Dłoń Kyungsoo niepewnie
spoczęła na ramieniu Chanyeola, a Chanyeol poczuł, jak przyspieszył mu oddech.
– Jeśli już, to ja też mogę być zazdrosny. Ale musisz zrozumieć, że Baekhyun
się tobą przejmuje i… według mnie, wygląda na to, że Baekhyun i ty jesteście ze
sobą bliżej, niż Chen jest w stosunku do niego.
Co takiego ten skurczybyk nagadał
Kyungsoo? Nie jestem o niego zazdrosny i nigdy nie będę!!!!!
–
Kyungsoo, posłuchaj… Wiem, że dla ciebie wygląda to w ten sposób, ale naprawdę…
–
Bycie czasami zazdrosnym jest w porządku, Chan. – Chanyeol całkowicie przestał
mówić, bo cholera, Kyungsoo właśnie użył
mojego przezwiska cododiabłacododiabłacododiabła…
–
Ale nie martw się. Jestem pewien, że Baekhyun bardzo cię ceni. No dalej, teraz
idź się z nim pogodzić. Przeproś za to, że sprawiłeś, że czuł się winny. – Dlaczego, do licha, ja mam być tym, który przeprasza, do kurwy
nędzy- Natychmiast wstał, gdy poczuł, jak Kyungsoo klepie go po plecach.
Już czuł się zmotywowany, żeby przeprosić dzięki dłoni Kyungsoo i chciał mieć to
za sobą.
–
P-przepraszam, Byun Baekhyun, za… bycie takim dupkiem wobec ciebie – wymamrotał
Chanyeol, podchodząc z powrotem do swojego wroga, zastanawiał się dlaczego, do
cholery, robi to dla Kyungsoo. Jakby tego było mało, Baekhyun przytknął dłoń do
swojego ucha.
–
Co tam mówiłeś? – zapytał, uśmiechając się jak szalony, kiedy zobaczył, że
Chanyeol odwraca się i spojrzał na niego złośliwie. – Nie słyszałem.
–
P-przepraszam, dobra?! – warknął Chanyeol. Baekhyun uśmiechnął się anielsko
(tego Chanyeol nigdy wcześniej nie widział) i zanim Chanyeol się obejrzał,
poczuł drobne dłonie dookoła swojego ciała, ściskające go.
–
Podziękuj mi za uratowanie twojego tyłka – Baekhyun wyszeptał Chanyeolowi do
ucha, a Chanyeol zadrżał, bo UGH, JAK BAEKHYUN ŚMIAŁ MU TO ROBIĆ?!
–
Dzięki i pieprz się – odwarknął Chanyeol, ale wyglądało to tak, jakby rzucił
grochem o ścianę, gdyż Baekhyun odsunął się z lekkim śmiechem.
–
Dzięki, Kyungsoo! Byłeś świetny! – Kyungsoo pokiwał nieznacznie głową, gdy
Baekhyun poklepał go po plecach. – Inaczej Yeol chyba by nigdy się ze mną nie
pogodził, ten zazdrosny drań. – Yeol?
Kim, do cholery, jest Yeol?
Potem
zdał sobie sprawę, że to on.
–
Nie mam na imię Yeol-
–
Cicho, Yeol. Kiedyś błagałeś mnie, żebym cię tak nazywał, pamiętasz? – Baekhyun
wysilił się na szeroki perfidny uśmiech, a Chanyeol chciał się uderzyć.
Jak ja to przetrwam?
–
Następne spotkanie kółka muzycznego jest w czwartek! – krzyknął przewodniczący,
gdy zajęcia skończyły się i wszyscy wybiegli. Kris dogonił Chanyeola.
–
Nie wiem, co jest lepsze… – mruknął Kris. – Bycie w grupie ze swoimi
przyjaciółmi czy bycie w grupie z obiektem swoich uczuć i kolesiem, którego
nienawidzisz najbardziej ze wszystkich.
–
To to samo… – Chanyeol westchnął.
–
Hej, chłopaki! – Sehun podbiegł do nich, trzymając w ręce kartkę papieru. –
Wiecie co? Zgłaszam się do zamiany pokojów! Hurra! – Obiegł ich dookoła, nim
pokazał im kartkę, którą trzymał.
–
Wobec tego kto będzie twoim nowym współlokatorem?
–
Lu-hyung! – oznajmił z radością. Chanyeol i Kris przewrócili oczami.
–
Niemożliwe – powiedzieli równocześnie. Sehun wydął wargi.
–
Dlaczego?
–
Bo kiedyś byłeś w nim zakochany, pamiętasz? – powiedział Chanyeol śmiertelnie
poważnie.
–
No i?
–
Zapomniałeś, że cała szkoła wiedziała?
–
Poza samym Luhanem, prawdę mówiąc – dodał Kris.
–
Z pewnością nawet nie wezmą tego pod uwagę. Licz się z tym, że utknąłeś z Tao
do końca roku – rzekł Chanyeol.
–
Być może do końca swojego życia. – Kris parsknął. Sehun rzucił im obu gniewne
spojrzenie.
–
Tylko patrz, jak to rozwiążę! – powiedział głosem zdeterminowanym, tupiąc nogą
i przeszedł obok niejakiego Tao.
–
Kiedy kończy się czas na zgłoszenia, tak w ogóle? – zapytał Chanyeol. Kris
wzruszył ramionami.
–
Jutro, tak mi się wydaje? – Chanyeol wzruszył ramionami w rewanżu.
–
Bez znaczenia. – Obaj wzruszyli ramionami, kierując się w stronę pokoju Krisa.
Baekhyun
leżał na łóżku, wpatrując się w sufit, podczas gdy Kyungsoo pracował nad swoim
zadaniem domowym. Jedyny dźwięk, jaki można było usłyszeć, to sporadyczne
stukanie w klawiaturę przez wielkookiego bruneta.
Jest tak nudno… Myślał.
Nie ma nikogo, z kim mógłbym się zabawić…
–
Baekhyun. – Głos Kyungsoo nagle przeszył ciszę, a Baekhyun odwrócił głowę,
napotykając plecy wciąż piszącego Kyungsoo.
–
O co chodzi?
–
Chanyeol jutro przychodzi. Tak tylko mówię.
–
Och… w porządku. – Baekhyun westchnął, wyjmując telefon, by sprawdzić
wiadomości. Był prawie pewien, że tu będzie, ponieważ następnego dnia miał w
zasadzie wolny dzień poza jednym wykładem rano. Przebiegając wzrokiem przez
wiadomości, wyłączył telefon przez patrzenie na powtarzające się w kółko te
same erotyczne wiadomości od różnych osób. Znudzony, rzucił telefon za głowę,
wpatrując się w Kyungsoo.
Co by tu zrobić, żeby go wkurzyć,
zastanawiam się…? Rozmyślał Baekhyun, gapiąc się na
wąskie plecy Kyungsoo i nie po raz pierwszy życząc sobie, żeby Chen był tutaj,
by mógł podenerwować swojego najlepszego przyjaciela – swojego prawdziwego najlepszego przyjaciela.
Baekhyun zachichotał wewnętrznie – ostatnio zaczął odkrywać, że jego
współlokator był w zasadzie dość obojętny na większość rzeczy, aż stawał się
nieco nieśmiały przy nowych osobach, dlatego jego oczy robiły się wielkie, więc
wyglądał na „uroczego” i „niewinnego”. Tak właściwie, im bardziej Baekhyun
poznawał Kyungsoo, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że Kyungsoo ma dwie
całkowicie różne twarze – jedną, kiedy wyglądał na mięciutką, uroczą kuleczkę i
tę drugą, gdy w zasadzie mógł być utożsamiany z Szatanem. A jednak, wielu ludzi
posiada taką osobowość.
–
Powiedz… – Baekhyun szybko usiadł na łóżku, krzyżując nogi, kiedy wpatrywał się
w tył głowy swojego współlokatora. – Kyungsoo?
–
Co. – Wydobył się monotonny głos, jako że Kyungsoo dalej pisał na klawiaturze.
–
Co… myślisz o Chanyeolu? – zapytał z zaciekawieniem Baekhyun (nawet jeśli
wewnętrznie przypominał sobie, żeby umyć usta solą, bo wypowiedział imię
Chanyeola), jego dłonie ściskały krawędź łóżka. Nie udało mu się przeoczyć
momentu, kiedy Kyungsoo całkiem przestał pisać, jak gdyby zamarzł.
Zapanowała
krótka cisza, gdy Baekhyun czekał na odpowiedź, a Kyungsoo myślał. Później:
–
Jest moim partnerem do projektu. To wszystko – powiedział wreszcie Kyungsoo, zaś
Baekhyun uniósł brew. Gówno prawda.
–
Więc dlaczego tak długo zwlekałeś z odpowiedzią?
–
Bo zapytałeś o to tak nagle.
–
No a dlaczego przestałeś całkowicie stukać w klawiaturę?
–
Bo było to interesujące pytanie.
–
Wobec tego, dlaczego odpowiedziałeś tak zwięźle i nudno? – Znów zapadła krótka
cisza, kiedy patrzyli na siebie wzajemnie.
–
No dalej, Soo. Mnie możesz powiedzieć. – Baekhyun uśmiechnął się szeroko,
przemieszczając się na łóżko swojego współlokatora, gdyż to przybliżyło go do
miejsca, w którym tamten pracował. Kyungsoo zamarł na chwilę, odwrócił się, a
potem uśmiechnął.
–
To już koniec. Jest tylko partnerem, to wszystko. – Baekhyun uniósł brew i
wydął wargi.
–
Jesteś pewieeeeeeeeeeeeeeen? Proszę cię, musisz coś w nim lubić! – Nawet jeżeli
nie ma tam nic do lubienia…
Kłamstwa.
Baekhyun
czuł, jak mała część jego mózgu próbuje odnaleźć przyczyny, ale odepchnął je
bezlitośnie. Kyungsoo gapił się na niego, jego uśmiech zanikał, a potem chłopak
odwrócił się i powrócił do pracy.
–
Kyungsoooooooooooooo! – Baekhyun biadolił,
naciskając nieustannie, dopóki nie wydobył szczerej odpowiedzi ze swojego
współlokatora. – Widzisz? Nie możesz nawet skupić się na pisaniu, bo za dużo o
nim myślisz!
– Nie, to dlatego, że krzyczysz mi do ucha – odparł
spokojnie Kyungsoo.
– Sooooooooooooooo… – ciągnął Baekhyun, głównie
dlatego, że był śmiertelnie znudzony i jeśli istniało cokolwiek, co mógłby
osiągnąć w następne półgodziny, to powinno być właśnie to, co najmniej.
Kyungsoo ponownie odwrócił się do swojego współlokatora, miał grobową minę,
kiedy uderzył Baekhyuna w głowę (aczkolwiek lekko) i powrócił do pracy.
Baekhyun zamknął się na parę minut, z fałszywym zainteresowaniem obserwując,
jak palce Kyungsoo unoszą się nad klawiszami, ale ich nie dotykają.
–
Nawet nie odrabiasz swojego zadania, więc równie dobrze mógłbyś odpowiedzieć –
zaznaczył Baekhyun, wiedząc już, że zwyciężył – tym razem. Kyungsoo zastygł na
sekundę w bezruchu i w tamtej chwili Baekhyun zamienił zdanie, bo, cholera,
wiedział, jak trzeźwo myślący i uparty był Kyungsoo. Wiedział też, że nie
odpowie i prawdopodobnie znowu go uderzy (tym razem zdecydowanie mocniej), ale
ku jego zaskoczeniu jego współlokator rozluźnił się, ciężko wzdychając.
–
Jest uroczy – wymamrotał Kyungsoo tak cicho, że Baekhyun prawie nie dosłyszał.
–
Poważnie? – Park Chanyeol jest uroczy?
Jakież to zabawne. Baekhyun uśmiechnął się szeroko, klepiąc Kyungsoo po
ramionach. – Dobra robota, kolego! Wiedziałem, że to w sobie trzymasz!
–
A teraz, czy zostawisz mnie w spokoju? – mruknął Kyungsoo, lekki uśmiech
wykrzywił kąciki jego ust bardzo nieznacznie.
–
Nie, jeszcze nie. – Oczy Kyungsoo rozszerzyły się, a potem zwęziły, kiedy
ułożył sobie dłoń pod brodą. Usta w kształcie serca zmieniły się w delikatny
grymas. – Mów.
–
Co myślisz o wprowadzeniu się do Chanyeola? Jako współlokator?
Chanyeol
znowu przyszedł wcześnie, chociaż nie wiedział dlaczego. Wpadł w złość, gdy
kolejny raz zobaczył Byun Baekhyuna.
–
Jak wiele razy będę musiał cię zobaczyć, zanim pójdziesz do piekła? – warknął
Chanyeol. Baekhyun wyskoczył z łóżka i w dumnym krokiem podszedł do Chanyeola
tak blisko, aż prawie się stykali.
–
To mój pokój. Jeśli nie podoba ci się moja obecność, możesz sobie stąd iść –
odpowiedział bez zająknięcia, ton jego głosu ociekał jadem, podczas wpatrywania
się w Chanyeola. Olbrzym prychnął, cofnął się i skrzyżował ramiona, odwracając
wzrok. Baekhyun uśmiechnął się z wyższością, ponieważ wiedział, że wygrał.
Patrzył,
jak Chanyeol niezręcznie stoi w pokoju i zaczął śmiać się do siebie.
–
Usiądź, gdzie ci się podoba, to nie tak, że Kyungsoo się przejmuje. – Chanyeol
posłał Baekhyunowi groźne spojrzenie, nim rozejrzał się dookoła. Baekhyun na
powrót położył się na łóżku i wyciągnął telefon.
–
Jeśli zastanawiasz się, co Kyungsoo robił jako ostatnie, to leżał na łóżku
oglądając amerykański film. – Chanyeol zarumienił się i posłał Baekhyunowi
kolejne groźne spojrzenie, nim odskoczył od łóżka i odwrócił się.
–
Kyungsoo poszedł na stołówkę, żeby zamówić specjalistyczny obiad, jeśli się nad
tym zastanawiasz. – Baekhyun dalej bawił się swoim telefonem i nawet nie musiał
patrzeć na twarz swojego wroga, żeby wiedzieć, jaką miał minę.
–
Je wegetariańskie żarcie raz w miesiącu – ciągnął Baekhyun, szaleńczo stukając
w telefon. –…A tak w ogóle, przestań patrzeć na mnie w ten sposób. Nikogo
dzisiaj nie przeleciałem.
–
PRZESTAŃ CZYTAĆ MI W MYŚLACH! – wrzasnął w końcu Chanyeol, jego twarz była
czerwona z zażenowania. Baekhyun podniósł wzrok, zaskoczony.
–
Czytać ci w myślach? To jest oczywiste przez twoje wstrętne poczynania! –
Chanyeol gotował się ze złości, a Baekhyun kolejny raz szeroko się uśmiechnął –
następne zwycięstwo.
–
Tak przy okazji, co myślisz o zamianie twojego współlokatora na Kyungsoo? –
Baekhyun przygryzł wargę, przechylając swój telefon na jedną stronę, a potem na
drugą, oczywiście grał w grę samochodową. Uszy Chanyeola ożywiły się.
–
C-co?
–
Jesteś pieprzonym idiotą? Nie powtórzę tego, co powiedziałem. – Chanyeol poczuł,
jak znowu wzbiera w nim gniew.
–
Ty to zorganizowałeś? Co planujesz? – odpowiedział wreszcie Chanyeol po długim
namyśle. Baekhyun wzruszył ramionami, a potem rzucił telefon za siebie.
–
Tak tylko mówię, bo mam dość patrzenia na twoją twarz za każdym razem, kiedy
przychodzisz, żeby zrobić wasz mały projekt – zakpił Baekhyun. – I również
spoglądania na twoją część pokoju, gdy idę do pokoju Chena.
–
To twój problem, ty zdecydowałeś się przychodzić tam dwa razy dziennie –
warknął Chanyeol, całkowicie zdenerwowany, bo jak do tej pory tak bardzo
zmęczyło go sprzątanie pokoju dwa razy każdego dnia, że przestał to robić i
postanowił przywyknąć do smrodu Baekhyuna.
–
Więc wszystkie problemy zostaną rozwiązane, kiedy zamieszkasz z Kyungsoo, a ja
zamieszkam z Chenem. – Chanyeol milczał. Baekhuyn przewrócił oczami.
–
Proszę cię, czy to w ogóle wymaga dłuższego myślenia? Czy może jesteś po prostu
głupkiem bez mózgu? – odparował Baekhyun, patrząc, jak włosy Chanyeola stają
dęba ze złości. – Korzyści, jakie z tego otrzymujesz, są wszystkim – masz
szansę zamieszkać z obiektem swoich westchnień, a my nie będziemy musieli
oglądać się częściej, niż to konieczne. – Baekhyun zdobył się na lekko znaczący
uśmiech.
–
I czy nie będziesz miał więcej okazji, żeby iść i uwodzić swojego małego-
–
Przestań! Nie zatruwaj moich myśli tego typu wyobrażeniami! – Chanyeol mocno
zacisnął oczy i zakrył uszy dłońmi. Baekhyun zachichotał złowieszczo.
–
Małe niewiniątko z ciebie, prawda? – Baekhyun znowu opuścił swoje łóżko i
zbliżył się do Chanyeola, dopóki nie stał od niego mniej niż stopę długości.
Oddech Chanyeola przyspieszył, kiedy poczuł palec głaszczący jego brodę.
–
Nie chcesz, żeby dotykał cię w ten sposób, tak delikatnie? – Głos Baekhyuna
wręcz roznosił się w uszach Chanyeola, chociaż mocno zaciskał je rękami. Poczuł
dłoń powoli przesuwającą się po jego klatce piersiowej. – Potem jego dłonie
zsuną się na twoją pierś, aż zerwie wszystkie guziki, jeden po drugim… –
Chanyeol chciał się odsunąć, ale umiał to sobie wyobrazić i nawet jeśli krzyczał
na siebie, że to niewłaściwe i że pieprzony Byun
Baekhyun jest tym, który go dotyka, czuł, jak miękną mu kolana.
–
Później… – Głos Baekhyuna unosił się niebezpiecznie blisko ucha Chanyeola. –
Będzie szeptał ci w ten sposób do ucha… I będzie cię błagał, żebyś go pieprzył-
Drzwi
otworzyły się raptownie i duże oczy Kyungsoo patrzyły na nich z zakłopotaniem.
–
Uch… – Baekhyun i Chanyeol odsunęli się od siebie niczym odpychające się
magnesy. Chanyeol rumienił się obłędnie, a Baekhyun uśmiechał się z wyższością,
jakby osiągnął to, czego chciał.
–
Tylko dyskutowaliśmy o współlokatorach i seksie… – zaczął Baekhyun, kiedy
Kyungsoo niezręcznie usiadł na krześle. Choć Kyungsoo wyglądał na bardzo
skrępowanego, Baekhyun wiedział, że wewnętrznie prawdopodobnie kipiał z
zazdrości. –…i ten koleś nie masturbował się przez prawie trzy miesiące! Dasz
wiarę? – Chanyeol otworzył usta.
–
Skąd to, do cholery, wie-
–…Ponieważ
jest zbyt niewinny, żeby utożsamiać twarz pewnej osoby ze swoimi seksualnymi
fantazjami – dokończył Baekhyun. Chanyeol nie zamknął ust, a Kyungsoo po prostu
wyglądał na zawstydzonego, lecz trochę zaciekawionego.
–
Kim jest ten ktoś? – Baekhyun na to pytanie kolejny raz złośliwie się
uśmiechnął, a Chanyeol mentalnie się uderzył.
–
Byun Baekhyun, przysięgam, do diabła-
–
To jego ulubiony męski idol. Jakiś facet, który nazywa się Lee Soo Man. – Oczy
Kyungsoo zrobiły się szersze niż szerokie. Chanyeol upadł na podłogę, pragnąc wytłuc
to cholerstwo z Baekhyuna za zmyślanie jakiegoś przypadkowego gówna, ale także
chciał skopać go na śmierć za to, że w ogóle podjął coś takiego.
–…Och.
– Szeroko otwarte oczy Kyungsoo skierowały się na Chanyeola, który wewnętrznie
płakał na podłodze, zbyt zażenowany, by spojrzeć komukolwiek w oczy. – …Nie
wiedziałem, że podobają ci się… starsi, żonaci faceci, Chanyeol.
–
Ja tylko… Ja… – Chanyeolowi brakowało słów, głownie dlatego, że nie było już
nic więcej do ukrycia z tego, co właśnie ujawnił Baekhyun, dlatego też siedział
w miejscu, mocno się rumieniąc.
–
Dlatego, że tamten ma żonę, Chanyeol czuje, że nie wypada tego robić. –
Chanyeol jęknął wewnętrznie. Kyungsoo siedział zakłopotany.
–
Tak czy inaczej… – kontynuował Baekhyun – omawialiśmy także sprawę zamiany
współlokatorów, o której ty i ja rozmawialiśmy wczoraj… i wygląda na to, że
Yeolowi to nie przeszkadza. – Przestań.
Nazywać. Mnie. Yeol.
–
Prawda, Yeol? – Baekhyun uśmiechnął
się jak szaleniec, kiedy zobaczył, jak Chanyeol kolejny raz starał się
poskromić swoje myśli.
–
Tak – wydusił Chanyeol. – Zupełnie mi to nie przeszkadza. – Tak naprawdę, bardzo by mi się to podobało.
–
No, to ustalone! – Baekhyun uśmiechnął się szeroko. Właśnie wtedy Chanyeol coś
sobie przypomniał.
–
Zaraz… Kris powiedział, że wnioski można składać do… dzisiaj… – Cisza zapadła
pomiędzy nimi niczym śmierć. Baekhyun i Chanyeol nagle wyjęli swoje telefony,
sprawdzając coś gwałtownie i niemal desperacko. Kyungsoo mógł tylko spoglądać z
zakłopotaniem na ich jednoczesne ruchy. Zapadła kolejna cisza, kiedy obaj
patrzyli na swoje telefony szeroko otwartymi oczami.
–
KOŃCZY SIĘ ZA PIĘĆ MINUT! – krzyknęli w tym samym czasie, byli tak bardzo
zsynchronizowani, że Kyungsoo przez sekundę się bał.
–
Zaraz wrócę! – wykrzyczał Baekhyun, wybiegając z pokoju. Chanyeol pobiegł za
nim i zatrzymał się przy drzwiach, patrząc, jak Baekhyun pędzi korytarzem.
–
LEPIEJ, ŻEBY CI SIĘ UDAŁO, DUPKU! – Chanyeol wrzasnął za nim, a potem wrócił do
pokoju i zamknął za sobą drzwi.
–
Zatem… – Chanyeol odetchnął z ulgą, patrząc na Kyungsoo. – Kontynuujemy pytania
do ankiety?
Baekhyun
przebiegł ponad dwieście metrów, nim zatrzymał się, nie mogąc złapać tchu. A niech mnie szlag trafi za moją gównianą
kondycję. Pomyślał. Resztę dystansu przeszedł.
…Chwila, dlaczego jestem tym tak
zainteresowany? To nie tak, że liczy się dla mnie, czy zmienię współlokatora
czy nie… Tak naprawdę nie mam z tego zbyt wiele korzyści… W
końcu ostatnio Baekhyun zbliżył się do Kyungsoo i nie robiło mu wielkiej
różnicy, czy Chanyeol tam będzie, bo o dziwo aktualnie uznawał obecność
Chanyeola za w miarę znośną. Potrząsając głową, szedł dalej w stronę stolika,
gdzie można było zgłaszać wnioski o zmianę współlokatora… i zatrzymał się,
kiedy zobaczył, jak ktoś pakuje rzeczy.
–
Zaczekaj! – zawołał Baekhyun, używając resztek swojej kondycji, by tam podbiec.
Zhang Yi Xing odwrócił głowę i uśmiechnął się.
–
Baekhyun! – odpowiedział, podnosząc rękę, żeby pomachać, ale w rezultacie parę
kartek wyleciało mu z rąk.
–
Yi Xing… – wydyszał Baekhyun, pochylając się, żeby pomóc Yi Xingowi pozbierać
papiery, które wypadły. –…Potrzebuję jednego z tych arkuszy… żeby zamienić…
współlokatorów… – Skończyli składać dokumenty i Yi Xing spojrzał na niego
przepraszająco.
–
Przykro mi, Baekhyun, ale nie ma już więcej arkuszy – odpowiedział Yi Xing.
–…Wygląda na to, że było więcej niezadowolonych osób, niż sądziliśmy.
–
W takim razie… – Baekhyun rozejrzał się dookoła, łapiąc oddech i wtedy pomysł
wpadł mu do głowy. Dość niespodziewanie złapał Yi Xinga za rękę. – Czy ty także
jesteś za to odpowiedzialny? Zostawili ci tę robotę, prawda? – Yi Xing pokiwał
głową w roztargnieniu.
–
Czy mógłbyś… może zapamiętać numery pokoi i zamianę osób? – zapytał Baekhyun,
nie będąc do końca pewnym, dlaczego nie ustępuje.
–
Uch… Nie wydaje mi się, żeby wolno mi było-
–
Proooooooooooooooooooszę, Yi xing, proooooooooooooooooooszę? – Baekhyun złożył
dłonie i patrzył na przyjaciela błagalnym wzrokiem. Yi Xing spoglądał na niego
przez moment, bardzo długi moment, zanim westchnął.
–
Okej. Ale moja pamięć nie jest tak dobra…
–
Nic nie szkodzi. Te nazwiska bardzo się wyróżniają. Pamiętaj, żeby zamienić
pokoje 65 i 23! Chodzi o Do Kyungsoo, Byun Baekhyun, Kim Chena i Park
Chanyeola… Chrzanić to, zapamiętaj tylko dwa imiona, dobrze? Umieść Baekhyuna i
Chena razem, okej?
–…Baekhyun
i Chen – powtórzył Yi Xing, jego brwi były zmarszczone z determinacji, żeby
zapamiętać tak wiele rzeczy.
–
Tak. Pokój 65 i pokój 23 i zapamiętaj tylko Baekhyuna i Chena, dobrze? Nie
ważne, kto zmienia pokój pod warunkiem, że umieścisz Chena i mnie razem. –
Baekhyun uśmiechnął się szeroko, poklepując Yi Xinga po plecach. Podziękował mu
i ruszył w drogę powrotną.
–
65 i 23… Baekhyun i Chen… – mamrotał do siebie Yi Xing, kierując się z powrotem
w kierunku biura.
–
Tak! – krzyknął triumfalnie Kris, patrząc na ekran. Zdezorientowany, Chanyeol
przyjrzał się bardziej i zobaczył wiadomość, mówiącą: „Gratulacje, twój wniosek
o zmianę współlokatora został zaakceptowany, a wymiana przebiegła pomyślnie. Od
teraz mieszkasz w pokoju 35 nowym współlokatorem z pokoju 60. Jednakże jest to
ostateczna zamiana, gdyż nie możemy pozwolić wam na wymianę współlokatorów,
kiedy wam się podoba, więc, proszę, poczekajcie. To trwa tylko przez rok, nie
więcej. Jeśli jesteś osobą, która się przeprowadza, spakuj swoje rzeczy do
dzisiejszego popołudnia i przybądź do nowego pokoju do wieczora. Nauczyciele
zrobią obchód, żeby sprawdzić, czy jesteście we właściwych pokojach. Czeka was
surowa kara, jeśli będzie inaczej.”
–
Zostaję w tym samym pokoju I zyskuję nowego współlokatora! Jakie to
ekscytujące! – Kris uśmiechnął się szaleńczo. – W końcu mogę spać spokojnie! W
końcu! – Ale zdał sobie sprawę, że jego przyjaciel nie zwraca na niego uwagi, a
zamiast tego sprawdza coś na swoim telefonie. – Co robisz?
–
W zasadzie… – zaczął ze zmieszaniem Chanyeol. – Muszę ci coś powiedzieć…
–
CO? DZIELISZ POKÓJ Z KYUNGSOO? – Kris krzyczał tak głośno, że Chanyeol musiał
zakryć mu usta dłonią, by go uciszyć.
–
Cii! Nie tak głośno! – wyszeptał Chanyeol, jego twarz zaróżowiła się, kiedy
puścił Krisa.
–
Zaraz… co, do diabła, podsunęło ci ten pomysł? I co, do cholery, sprawiło, że
jesteś taki zuchwały? – spytał Kris i kiedy Chanyeol o tym pomyślał, zrozumiał,
że tak naprawdę nie zrobił nic.
–
To… Byun Baekhyun pierwszy chciał zamienić się pokojami, więc… – wymamrotał
Chanyeol, a oczy Krisa rozszerzyły się.
–
Byun Baekhyun pomógł ci? Co się w ogóle… – Kris się
zaśmiał. – Pozwoliłeś, żeby twój wróg ci
pomógł? Poważnie? – Kris znowu się roześmiał, zaś Chanyeol zarumienił się z
zażenowania.
–
Nie! On chciał mieć pokój z Chenem, idioto!
–
Nie, ty jesteś tutaj idiotą. – Kris ponownie się
zaśmiał. – Wiesz, to nie tak, że on potrzebuje Chena, żeby przetrwać. Tak jak
ty nie potrzebujesz mnie w swoim pokoju, żebym zajmował się tobą cały czas.
Świetnie dogaduje się z Kyungsoo, jak możesz zauważyć. W istocie, widzę, że
często spędzają ze sobą czas.
– C- – Chanyeol zamrugał głupio,
czując, jak zazdrość skręca go od środka. – Więc czemu, do licha-
– Nie wiem. – Kris przewrócił oczami.
– Musisz zatem odkryć to sam. – Pochylił się, aby spojrzeć na telefon
Chanyeola. – Więc zamierzasz sprawdzić czy twój wniosek został zaakceptowany
czy nie?
Z dudniącym sercem, Chanyeol ponownie
skierował swą uwagę na telefon, gotów kliknąć w email, który właśnie został mu
przysłany. Wziął głęboki wdech, naciskając wiadomość.
„Gratulacje, twój
wniosek o zmianę współlokatora został zaakceptowany, a wymiana przebiegła
pomyślnie. Od teraz mieszkasz w pokoju 65 nowym współlokatorem z pokoju 23.
Jednakże jest to ostateczna zamiana, gdyż nie możemy pozwolić wam na wymianę
współlokatorów, kiedy wam się podoba, więc, proszę, poczekajcie. To trwa tylko
przez rok, nie więcej. Jeśli jesteś osobą, która się przeprowadza, spakuj swoje
rzeczy do dzisiejszego popołudnia i przybądź do nowego pokoju do wieczora.
Nauczyciele zrobią obchód, żeby sprawdzić, czy jesteście we właściwych
pokojach. Czeka was surowa kara, jeśli będzie inaczej.”
Ogromny
uśmiech zagościł na twarzy Chanyeola, kiedy Kris klepał go po plecach. Ściskał
jego dłoń, dopóki ta nie wypadła z jego rąk. Serce niemal wyrwało mu się z
klatki piersiowej. Tak! Kyungsoo w końcu miał być w jego pokoju i mieli razem
robić projekt z drugiego fakultetu i projekt muzyczny, śpiewać razem, brać
razem prysznic, spać razem-
–
Naprawdę potrzebuję masturbacji… - wymamrotał cicho Chanyeol, bojąc się, że
jeśli tego nie zrobi, będzie aktywny w nocy, wiedząc, że Kyungsoo jest tak
blisko niego.
–
Tak, potrzebujesz… – odparł posępnie Kris.
–
Żegnaj, współlokatorze. – Chen westchnął, przytulając lekko Chanyeola. – Jestem
pewien, że będę za tobą tęsknił, koleś.
–
Tak, ja za tobą też – wyszeptał Chanyeol, nawet jeśli jego serce śpiewało,
ponieważ Kyungsoo miał niedługo przyjść. Chen chwycił swoją walizkę, stojąc
przy drzwiach, patrzył na wszystko dookoła, tylko nie na Chanyeola.
–
Miło było cię znać. Chciałbym, żeby Baekhyun też się z tobą dobrze dogadywał. –
Chen westchnął, a Chanyeol nie powiedział nic, choć jego myśli krzyczały Nie będę przyjaźnił się z Byun Baekhyunem,
nawet gdyby miało mnie to zabić. Jednak dalej na jego twarzy widniał
wymuszony uśmiech, kiedy machał Chenowi na pożegnanie, jego serce ścisnęło się
tylko nieznacznie, ponieważ właśnie stracił jednego z najlepszych
współlokatorów, jakich miał.
Ale
to nic, bo nadchodził Kyungsoo.
Kiedy
Chanyeol leżał po południu w pokoju, serce waliło mu w piersi. Gdy czekał na
przybycie Kyungsoo, zadzwonił telefon.
To
zaskoczyło go tak bardzo, że się wzdrygnął, myśląc, że przyszedł jego nowy
współlokator, lecz kiedy spojrzał na źródło hałasu, zdał sobie sprawę, że to tylko
jego telefon, a gdy go sprawdził, zrozumiał, że to tylko Kris.
–
Co. – Chanyeol odebrał, lekko podenerwowany, bo przyjaciel go przestraszył.
– Chanyeol… nie masz pojęcia… –
wydyszał Kris, brzmiąc, jakby był naprawdę wystraszony. Chanyeol, zmartwiony,
natychmiast usiadł.
–
Co?
–…Czy ty …Czy pamiętasz swojego
współlokatora z zeszłego roku? – Chanyeol skinął
głową w ciszy, nie będąc pewnym, co się zaraz stanie.
– Wyszedłem, żeby kupić coś do
jedzenia, a kiedy wróciłem… ja… – Kris wydał z siebie
zduszony, kiedy zaś oczy Chanyeol rozszerzyły się, jak tylko domyślił się, o co
chodzi. – On… Ja… On pieprzył się z kimś…
na moim CHOLERNYM ŁÓŻKU!
Chanyeol
natychmiast zaczął współczuć przyjacielowi, który poświęcił tak wiele, by pozbyć
się swojego współlokatora tylko po to, żeby zyskać jeszcze gorszego niż ten
poprzedni.
–
Przykro mi, gościu… Naprawdę… – szepnął ze współczuciem Chanyeol, słysząc, jak
Kris lamentował po drugiej stronie słuchawki. – To po prostu… twoje szczęście,
koleś… nic nie mogę na to poradzić…
– Argh, Chanyeol. Natychmiast
mnie zabij. – Potem jego przyjaciel się rozłączył.
Chanyeol westchnął. To był zły dzień, ale to nic, bo Kyungsoo miał wkrótce
przyjść.
Kyungsoo
miał wkrótce przyjść.
Gdy
Chen dotarł do swojego pokoju, nie było tam nikogo i wyglądało na to, że nikt
się nie spakował. Och, wobec tego w
porządku, Kyungsoo prawdopodobnie nie miał czasu, żeby to zrobić. Chen
wzruszył ramionami, zostawiając swoje nierozpakowane rzeczy na boku i wyszedł z
pokoju, żeby zjeść rybę z frytkami.
Kiedy
przyszedł na stołówkę, szczęśliwie zostało wystarczająco dużo jedzenie, by mógł
kupić dwa talerze ryby z frytkami, ale na nieszczęście musiał czekać półtorej
godziny. Czy było warto? Nie, ale jako że Chen nie miał nic innego do roboty,
równie dobrze mógł zrobić to. Zadowolony, trzymał je w dłoniach, gdy wracał do
pokoju po zmarnowaniu półtorej godziny swojego życia. Kiedy skręcił na swój
stary korytarz, uświadomił sobie, że właśnie zmienił pokój. Chichocząc do
siebie, skręcił w drugą stronę i zaczął iść w przeciwnym kierunku. Na szczęście
drzwi były trochę uchylone, więc tylko musiał je kopnąć, by otworzyć.
–
Baekhyun, wróci- – zaczął Chen, ale powstrzymał się, kiedy zobaczył duże oczy
patrzące na niego.
–
O, hej, Kyungsoo. Wygląda na to, że jeszcze się nie przeniosłeś. – Chen
odstawił jedzenie, kiedy zdał sobie z czegoś sprawę – druga połowa pokoju,
która wcześniej była całkowicie zabałaganiona, teraz była pusta, a pewien Do
Kyungsoo siedział, odrabiając swoją pracę domową.
–…
–
Baekhyun był tym, który się przenosi, nie ja – odpowiedział Kyungsoo, jego
wielkie oczy były pełne zakłopotania. Chen wyjął email, który został mu wysłany
dzisiejszego poranka (który bez kłopotu wydrukował w razie sytuacji takich jak
ta) i rozłożył go, patrząc na niego ze zmieszaniem.
–…Ale
email przekazał mi, że mam się tu przeprowadzić…
–…I
ten email przekazał mi, że mam tu zostać… – dokończył Kyungsoo.
–…Cholera
– zaklął Chen, a potem wybiegł. Kiedy zamknął drzwi, usłyszał dwa głośne głosy,
zlewające się w jeden:
– WYNOŚ SIĘ, DO DIABŁA, Z MOJEGO
POKOJU, W TEJ CHWILI!
Chen
westchnął.
No i się zaczęło.
Po
tym, jak Baekhyun poprosił o zamianę pokoi, Yi Xing dotarł do biura, gdzie
znajdowały się wszelkie informacje o planach zajęć studentów, współlokatorach,
o przydzielonych współlokatorach i o wszystkim innym. Gdy odłożył dokumenty,
powtórzył „65 i 23, Baek i Chan”.
Spokojnie,
przewrócił strony księgi, chcąc zrobić małą przysługę (nawet jeśli była nieco
wbrew przepisom) dla swojego przyjaciela, który pomógł mu z koreańskim w
zeszłym roku, nie prosząc o nic w zamian. Odnalazł pokój 23 i 65 na dwóch
różnych stronach i patrzył na imiona.
Pokój 23: Byun Baekhyun i Do
Kyungsoo.
Pokój 65: Kim Jongdae i Park
Chanyeol.
Tak! Mam to! Yi
Xing uśmiechnął się do siebie z dumą, wymazując imię Baekhyuna i zastępując je
Kim Jongdae, później zastąpił Kim Jongdae Byun Baekhyunem. Chociaż raz
zapamiętał coś właściwie!
To moja odpłata, chociaż to nic w
porównaniu z tym, co zrobiłeś dla mnie. Dziękuję, Baekhyun. Pomyślał
sobie Yi Xing, rozpoczynając pisanie emaila, aby wysłać go do tych właśnie
osób, mając nadzieję, że zrobił coś niewielkiego, aby dać swojemu przyjacielowi
odrobinę szczęścia.
Boże, Yi Xing a chciałeś dobrze😂😂😂😂
OdpowiedzUsuńBoże Xing biedaku ty:(((((
OdpowiedzUsuń