niedziela, 10 stycznia 2016

Brisé [3/8]

oryginał: Brisé
pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
– Więc dostałeś się na przesłuchanie. Świetnie. – Kyungsoo wystawił kciuk do góry, idąc przed Jonginem, przesuwał wzrokiem od prawej do lewej, jakby oglądał mecz tenisa. – Ale nie wiemy, jak dotrzesz na to przesłuchanie.
– Jeszcze nie mogę kupić biletów lotniczych – odezwał się Jongin. – Nadal jestem nieletni… myślisz, że twoja mama kupiłaby go dla mnie. Mogę zapłacić, przysięgam.
Kyungsoo potrząsnął głową.
– Ona wciąż myśli, że twój tata dał ci pozwolenie na wysłanie dokumentów, kiedy prosiłeś ją o podpisanie listu polecającego, pamiętasz?
– Podróż autobusem zajęłaby mi dwadzieścia cztery godziny, żeby dostać się stąd do Seulu. – Jongin jęknął. – A ja muszę tam być w poniedziałek o ósmej.
Kyungsoo ułożył sobie dłonie pod brodą i rozmyślał; zatrzymał się przed Jonginem i skinął na niego, żeby się przesunął, aby mógł usiąść przy swoim biurku. Błyskawicznie przesunął palcami po klawiaturze, a w mniej niż pięć sekund powitała ich strona internetowa.
– Pociąg? – zapytał Jongin. – Czy takie bilety nie są naprawdę drogie?
– Wydaje mi się, że Baekhyun powiedział mi ostatniego lata, kiedy odwiedzał babcię, że dają zniżkę dla uczniów – powiedział Kyungsoo, szukając rozkładu jazdy KTX.
Po wielu sprzeczkach, wielu „nie, to zbyt późno, chcę być tam wcześnie” i „chcesz płacić za hotel i więcej jedzenia?”, po tym, jak Jongin dwukrotnie stchórzył, a Kyungsoo zdecydował, że może mu towarzyszyć, zdecydowali się pojechać pociągiem w nadchodzące niedzielne popołudnie o czwartej.
Jongin wrócił do domu i przebrał ubrania; wziął bardzo mało odzieży do swojego plecaka, tylko te najważniejsze rzeczy. Skłamał ojcu jak dotąd po raz setny w życiu – mówiąc, że zostanie u Kyungsoo przez kilka dni i będą pracować nad końcowym projektem z fizyki.
Jongin poszedł na przystanek autobusowy po zjedzeniu w domu lunchu – dzień był ciepły i jasny. Światło słoneczne robiło świetne wrażenie ponad jego odkrytymi ramionami, a on pojechał autobusem, co poszło mu łatwo, na dworzec KTX, gdzie czekał na Kyungsoo – ignorując presję, która nasilała się w jego klatce piersiowej od momentu, gdy przeczytał email. Jego przyjaciel dotarł tam pięć minut później, mając na sobie całkowicie czarny strój, na co Jongin parsknął.
– Co powiedziałeś rodzicom? – spytał Jongin, kiedy czekali, żeby zdobyć bilety.
– Że zostaję u ciebie – odpowiedział.
– Dobrze wiedzieć, że jeśli któreś z nich się dowie, zadzwoni do rodziców drugiego i cały ten plan popadnie w ruinę – rzekł wyższy, kiedy wyjmował portfel. – Najgorsze, że jesteś tutaj, nie otrzymując żadnych korzyści.  To sprawia, że czuję się jak gówniany przyjaciel.
Kyungsoo zaśmiał się i także wyciągnął swój portfel. Kupili bilety i Jongin zanotował w myślach, żeby jeść mniej w kolejnych dniach – „To jest bardzo drogie, Kyungsoo, co do cholery! Po prostu wróćmy; kupię te cholerne bilety na autobus!” „Już tu jesteśmy, Jongin, cholera, po prostu je kupmy!”
Zrobił kolejną notatkę w myślach, aby przeklinać mniej przy ludziach.
Dworzec był niemal opustoszały, tylko kilkoro ludzi tu i tam – w większości rodziny i pary – oni usiedli blisko wyjścia, czekając na przyjazd pociągu. Kyungsoo grał na swoim telefonie, a Jongin miał zamknięte oczy, słuchając piosenki, którą ćwiczył miesiącami. W głowie odtwarzał ruchy. Nieznacznie poruszał stopami i palcami w momentach, kiedy tak miało być i ignorował to, jednak Kyungsoo uśmiechał się znacząco za każdym razem, jak Jongin poruszał szyją i ramionami w rytmie wydobywającym się z jego słuchawek.
Kilka minut później weszli do wagonu. Wnętrze było czyste i schludne, pełne światła, które pochodziło z zewnątrz. Kyungsoo miał na twarzy mały uśmiech, kiedy zajmował miejsce przy oknie, pozostawiając Jongina, aby umieścił ich bagaże nad głowami. Ten drugi w końcu usiadł obok przyjaciela i niedługo później pociąg ruszył.
Kyungsoo nalegał, żeby Jongin się zdrzemnął, mówiąc że powinien odpocząć najwięcej, ile zdoła, szykując się na długi jutrzejszy dzień – drugi był zbyt podekscytowany, oglądając scenerię przesuwającą się za długimi oknami, zielone góry ukazujące się na czele. Chmury były białe i bardzo puszyste, czuł się, jakby się w nich zanurzał – jeśli tylko byłoby to możliwe. Wagon był chłodny i przyjemny; Kyungsoo w ciszy kontynuował granie na swoim telefonie, podczas gdy Jongin ćwiczył w głowie swój taniec na przesłuchanie po raz dwudziesty tego dnia, jego dłonie zaczynały się pocić, kiedy piosenka powtarzała się kolejny raz.
Po półtorej godzinie jazdy Jongin zdecydował, że na chwilę wystarczy, wyjął słuchawki i wsadził je do kieszeni spodni. Odwrócił głowę i zauważył Kyungsoo z zamkniętymi oczami. Nie potrafił stwierdzić, czy ten naprawdę śpi czy tylko odpoczywa, gdyż zazwyczaj Kyungsoo krzyżował ręce na kolanach, kiedy spał. Jego ręce były po obu stronach jego ciała. Jongin przemknął palcem po uchu Kyungsoo, a drugi szarpnął się gwałtownie, machając dłonią blisko twarzy wyższego.
– Co do cholery – powiedział chrapliwym głosem.
– Nudzi mi się – zagadał Jongin, układając głowę na ręce. – Mów do mnie, Kyung.

– Powiedziałem ci, żebyś spał – odpowiedział, ponownie zamykając oczy i biorąc głęboki oddech.
– Nie chce mi się spać. Jestem zbyt podekscytowany.
– W takim razie przećwicz swoje przesłuchanie raz jeszcze.
– Ćwiczyłem je dużo razy. Jeśli nadal będę to robił, znudzę się nim.
Kyungsoo nie powiedział nic i Jongin powtórzył swój mały żart, wkładając palec wskazujący do ucha Kyungsoo.
– Co do cholery, Jongin. – Podrapał się po uchu, gniewnie patrząc na przyjaciela. – Sprawiasz, że żałuję, że pojechałem.
Jongin wydął wargi i skrzyżował ręce.
– Co ci się stało, Kyung? – narzekał. – Pamiętasz, jak byłeś małą kochaną kuleczką i uśmiechałeś się do mnie? Kiedy tańczyłeś SNSD tylko po to, żeby-
– Dorosłem – przerwał. – Wyobraź sobie mnie będącego tym samym wkurzającym głupkiem, którym byłem, mając jedenaście lat.
– Tak jakby nim jesteś – zaznaczył Jongin. Kyungsoo posłał mu śmiercionośne spojrzenie, ale nie odpowiedział. – Nie, ale… nie chciałem tego ująć w ten sposób.
Jongin zachichotał i położył swoją dłoń na tej Kyungsoo.
– Chodziło mi o to, że nadal jesteś najlepszą osobą, jaką poznałem.
Zdał sobie sprawę z głębi swoich słów chwilę po tym, jak opuściły jego usta, jego policzki zrobiły się cieplejsze, gdy czas płynął dalej, a Kyungsoo nie reagował – wydobył z siebie tylko krótkie prychnięcie i skrzyżował ramiona na piersi. Jongin zrobił taką samą pozę i czekał, aż jego zażenowanie odejdzie.
Czekał jedną, dwie, trzy, pięć, dziesięć minut, a jego policzki były zwyczajnie gorące. Jego myśli przemknęły przez słowa tej krótkiej wypowiedzi, Jongin przycisnął wierzch swoich chłodnych dłoni do twarzy i miał nadzieję, że to odejdzie, ale nic się nie działo. Nigdy w swoim życiu nie powiedział czegoś takiego – może kiedy był małym dzieckiem i powiedział mamie, że jest najpiękniejszą i najbardziej wyjątkową kobietą, jaką kiedykolwiek miał okazję dotknąć – ale po jej śmierci Jongin zawsze był typem, który siedział cicho, jak zwykle powiadał Kyungsoo, był lepszy w czynach, nie w słowach. Kyungsoo nie przeniósł wzroku z okna, niebo stawało się fioletowe z pomarańczowymi odcieniami daleko na horyzoncie.
Jongin chciał powiedzieć, że czegoś takiego także nie miał na myśli, ale to byłoby kłamstwem. Kyungsoo był jedną i jedyną osobą, którą miał w życiu – miał swoją siostrę i ojca, ale w rzeczywistości byli tak samo chłodni jak plastikowe kwiatki dekorujące ich dom. Pragnął myśleć, że Kyungsoo jest jak brat, jednak te słowa to również było zbyt mało. Jego uczucia do Kyungsoo mogły być porównywane tylko z tańcem, a to dlatego, że obie te rzeczy pojawiły się w jego życiu w tym samym czasie. Około pięciu sekund zajęło mu zdanie sobie sprawy, że gdyby nie dzięki temu niskiemu chłopakowi, który siedział obok niego, Kim Jongin nie miałby odwagi, aby przebrnąć przez pięć lat tańca. Kyungsoo był tym, który zmusił go do tańca, kiedy on za bardzo bał się, by spróbować; on był tym, który godzinami i dniami nalegał z uśmiechem na twarzy, by zapisał się do tej małej Akademii Tańca i tym, który przez godziny w tygodniu znoił siedzenie pod jasnymi światłami studio tanecznego tylko po to, by Jongin nie czuł się samotny i niespokojny.
Kyungsoo był tym, który podróżował kilometry obok niego tylko po to, by Jongin nie dostał ataku paniki w środku miasta.
Jongin zdał sobie sprawę, że jego uczucia do Kyungsoo są ponad wszystkim, co mógł czuć do czegokolwiek czy kogokolwiek.
Jongin uświadomił sobie, że od lat lubił taniec, ale jego prawdziwa pasja do tego zaczęła się, kiedy poznał Do Kyungsoo.

Drapacze chmur zaczęły pojawiać się na horyzoncie, ponad nimi błyszczały miliony świateł, a on nagle przeraził się. Jongin kurczowo złapał się bocznych krawędzi swojego siedzenia, kiedy pasażerowie zaczęli zbierać swoje bagaże, a piszczący dźwięk rozchodził się z głośników.
– Pragniemy powitać państwa w mieście Seul- – Kobiety głos został ściszony przez głośniki, Kyungsoo szturchnął go w bok.
– Jongin, chodźmy. – Wziął dwa krótkie oddechy i wstał, zabierając ich torby, podszedł do drzwi. Przygryzł wargę, kiedy opuszczali w milczeniu dworzec, przestrzeń była ogromna, były tam miliony świateł i ekranów, ludzie spieszyli się tu i tam i poczuł się bardzo mały.
– Szukałem tych hoteli, gdy byłem w pociągu – powiedział Kyungsoo, zatrzymując się na chodniku i pokazując Jonginowi najdłuższe adresy, jakie widział. – Jest jeszcze dość wcześnie, chodźmy zobaczyć, który z nich jest tańszy.
Szli obok siebie, ich ramiona czasami ocierały się o siebie – Jongin naśladował każdy jego ruch, ponieważ Kyungsoo był w Seulu bardzo wiele razy – i dotarli do niedalekiego przystanku autobusowego. Miasto było duże i gwarne, obserwował każdy krzykliwy samochód oraz każdy budynek, który pojawiał się, mając ponad stop pięter. Jazda do małego i niemalże ukrytego hotelu była krótka i Kyungsoo oznajmił, że muszą wysiadać.
– Ten wygląda dobrze – powiedział, zanim weszli do środka. – Możemy złapać ten sam autobus do Akademii i będziemy tam za jakieś dwadzieścia minut.
Weszli do małego pokoju dziennego z meblami w stylu vintage oraz bardzo młodą recepcjonistką. Kyungsoo zrobił trzy kroki i zatrzymał się wpół drogi, Jongin zauważył, że jego oczy robią się większe. Mniejszy odwrócił się i zaczął opuszczać to miejsce.
– Co się stało? – spytał Jongin cichym głosem, podążając za nim. Drugi nie powiedział nic; szedł powoli z opuszczoną głową, gapiąc się na ulice z zawstydzeniem.
– Nie przemyśleliśmy tego – odrzekł Kyungsoo, kiedy znajdowali się kilka bloków od hotelu.
– Co masz na myśli?
– Naprawdę uważasz, że wynajmą pokój parze nastolatków? – Podniósł wzrok na Jongina, jego oczy były szeroko otwarte. Kyungsoo zacisnął usta i oparł się na pobliskiej ścianie.
– Ale… – zaczął Jongin, wyjmując swój portfel – -powiedz mi, że nie zostawiłeś fałszywego dowodu, który zdobył dla nas Sehun na urodziny Jongdae.
Kyungsoo klepnął się w głowę i szybko odszukał coś we wnętrzu swojego plecaka, minęły sekundy, nim wyciągnął mały kawałek plastiku.
– Nadal nie jestem pewien – odparł. – Czy ja naprawdę wyglądam na dwadzieścia jeden lat?
Jongin zmarszczył brwi i spojrzał na przyjaciela, jego wąskie ramiona nie zmieniły się wiele, a tylko sprawiały, że wyglądał młodziej, nosił ubrania, które wyglądały jak piżama i sprawiały, że wyglądał na chudszego, jego baseballowa czapka mogła zakryć połowę jego twarzy, ale to sprawiłoby, że wyglądałby podejrzanie.
– Tylko pamiętaj, żeby nie nosić okularów – odpowiedział Jongin, wracając do hotelu. – One zdecydowanie sprawiają, że wyglądasz na trzynaście lat.

Jongin leżał twarzą do góry, jego dłonie były złączone na jego brzuchu, słuchał, jak Kyungsoo cicho oddychał obok niego. Odblokował telefon, aby sprawdzić godzinę  i w rzeczy samej minęły cztery godziny, odkąd położyli się spać, po zjedzeniu obiadu w tanim miejscu z mięsem oraz umyciu się. Miał nadzieję, że będzie mógł szybko zasnąć, w momencie, gdy Kyungsoo zdejmował swoje czarne bawełnianie spodnie – ponieważ zawsze spał w bieliźnie i białej koszulce – ale znalazł wszystko poza snem. Ostrożnie przewracał się z boku na bok, mając nadzieję, że nie obudzi drugiego, ale każda pozycja sprawiała, że było mu tylko bardziej niewygodnie.
Kiedy był zbyt nerwowy, aby pozostać w milczeniu, a zegar wybił drugą nad ranem, włożył sobie do uszu słuchawki i cicho  ćwiczył w prawie miniaturowej łazience, starał się nie strącić malutkiej butelki szamponu, gdy obrócił się dwa razy pod rząd i udało mu się wylądować idealnie naprzeciwko lustra. Uśmiechnął się do swojego odbicia i ponownie poszedł do łóżka.
– Wszystko w porządku? – odezwał się Kyungsoo z ziewnięciem, jego twarz była przykryta częścią koca.
Jongin pokiwał głową i zapomniał, że wszystko jest czarne jak smoła, akurat wtedy, kiedy poruszyły się zasłony, wdarło się trochę światła, ale było niewiele wiatru. Obrócił się twarzą do ściany i miał nadzieję, że ciemność nawiedzi jego umysł – chciał powstrzymać strumień myśli, jakie miał, chciał zatrzymać mrowienie w palcach u stóp, chciał powstrzymać pieczenie karku i zasnąć. Nic. Obrócił się kolejny raz twarzą do Kyungsoo i powtórzył mantrę  zwykłego „spać”. Jongin próbował wziąć głęboki oddech, gdy poczuł ciepły dotyk na przedramieniu. Otworzył oczy i pomyślał, że potrafi odróżnić duże oczy Kyungsoo w ciemności, zrobił pełny wdech i wypuścił powietrze, przełknął ślinę oraz poruszył dłonią, by dotknąć ręki Kyungsoo. Zamknął oczy i przez chwilę pozostał cicho.
Otworzył oczy, a pokój był jasny.

Stali na szerokim placu, otaczające ich budynki wyglądały na drogie – tak samo jak podłoga, rzeźby i wszystko w pobliżu – różnice w kolorach były małe, tylko paleta szarości, błękitów i bieli rozmieszczonych na fasadach, udowadniając nowoczesność architektury. Trawa dookoła nich błyszczała zielenią, perfekcyjnie przycięta i nawodniona; Jongin czuł się, jakby nie mógł dotknąć nawet jednej rzeczy.
Było trochę po siódmej dwadzieścia, a Generalna Akademia Baletowa w Seulu była pełna ludzi, mógł dostrzec całe rodziny i inne osoby, które były same – niektórzy wyglądali młodziej, a niektórzy starzej – oni wszyscy wyglądali przerażająco w jego oczach. Kyungsoo w ciszy obserwował otoczenie, co kilka minut sprawdzając Jongina – ten drugi nie zjadł śniadania, mając mdłości od momentu, kiedy wstał, tylko wyszorował zęby i wziął niemal wrzący prysznic.
– Widziałem kawiarnię przy wejściu, naprawdę powinieneś coś zjeść – zasugerował mniejszy. Jongin potrząsnął głową z małym uśmiechem na twarzy. Nadal chciało mu się wymiotować. Ciągle wpatrywał się w zegarek na swoim nadgarstku, mając wrażenie, że minuty płyną boleśnie wolno.
Kyungsoo pozostał cicho; usiedli na marmurowej ławce, dawała uczucie chłodu na ich udach, ale nie mówili nic – po prostu czekali na kogoś, by zawołał tancerzy. Jongin przygryzał dolną wargę raz za razem, czuł, jak jego klatka piersiowa robi się bardziej zaciśnięta z każdym oddechem, unikał patrzenia komukolwiek w oczy. Smak krwi bez uprzedzenia zaatakował jego usta.
– Co się dzieje? – odezwał się Kyungsoo, spoglądając w górę, gdy Jongin zrobił krok naprzód.
– Ja nie- J-ja nie wiem – wyjąkał z chichotem, wracając na swoje miejsce obok Kyungsoo. Nie myślał, co zamierza zrobić, wstał, nawet o tym nie wiedząc. Drugi trzymał spojrzenie na jego twarzy i dla Jongina zaczęło być to obciążeniem.
Wyższy ułożył głowę na swoich kolanach, czując się trochę bardziej komfortowo, gdy jego plecy się rozciągały. Tylko pięć minut. Zrobił krótki wdech, nie potrafił wziąć dobrego głębokiego wdechu, czuł fale zimna rozprzestrzeniające się po klatce piersiowej, jego dłonie dalej się pociły – to był najgorszy stan, w jakim był od lat, a to tylko przerażało go bardziej.
– Jongin – zawołał Kyungsoo, szybko podniósł głowę i spojrzał na niego, jego twarz była blada, a oczy większe niż te Kyungsoo. – Oddychaj, dobrze. Wszystko będzie dobrze, po prostu pozostań skupiony i oddychaj.
Kyungsoo położył dłoń na karku Jongina, głaszcząc jego skórę ciepłymi i delikatnymi palcami. To wydawało się miłe i Jongin oddychał nieco łatwiej, tylko troszeczkę. To było lepsze niż nic.
– Kyungsoo, ja- – zaczął wyższy z powątpiewaniem – Teraz jestem tutaj… I chcę ci podziękować.
Kyungsoo uniósł brew w zdezorientowaniu.
– Dziękuję ci, ponieważ naprawdę nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie ty – ciągnął dalej – i to zabrzmi bardzo niespodziewanie, ale wczoraj zdałem sobie z czegoś sprawę. Lubię tańczyć – kocham tańczyć, ale ciebie kocham o wiele bardziej. I prawdę mówiąc, nie obchodzi mnie, czy dostanę się do tej szkoły czy nie – miałbym to bardziej gdzieś, gdybym wiedział, że ciebie to nie obchodzi, ale wiem, że tego dla mnie chcesz i zrobię wszystko, co mogę, żeby cię nie zawieść, dobrze?
Jongin oplótł rękami te mniejsze przyjaciela, były drżące, a on był trochę zażenowany z powodu całego potu. Kyungsoo patrzył na niego szeroko otwartymi oczami i na wpół otwartymi ustami, nie ruszał się.
– Czy mogę prosić wszystkich kandydatów przy wejściu do przydzielonych wam sal? – obwieścił wysoki mężczyzna przez duże drzwi kilka metrów dalej. – Za kilka minut rozpoczniemy testy.
Jongin zaprezentował mu uśmiech, nie spuszczając wzroku, strzepując dłonie i wstał. Wielu ludzi przechodziło obok nich i on już miał podejść do drzwi, kiedy Kyungsoo złapał go za rękę – patrzył w dół.
– Wrócę – powiedział. – Będę tutaj, kiedy skończysz.
Jongin skinął głową z nieśmiałym uśmieszkiem na ustach, zrobił dwa kroki, a jego nogi zrobiły się jak z galarety – trzymał głowę tak wysoko, jak mógł – ale coś otarło się o jego ramię, odwrócił się.
Kyungsoo stał od niego tylko kilka centymetrów dalej, czuł ciepło pochodzące z jego nosa, kiedy powoli oddychał, był w stanie dostrzec każdy pieprzyk idealnie umieszczony na jego okrągłej, bladej twarzy. Jongin nie wiedział co robić. Niższy zamknął oczy i przybliżył się, zamykając odstęp między nimi w dwie sekundy. Ich usta delikatnie się zetknęły i Jongin zapomniał o świecie na ten krótki moment, zapomniał, że są tam ludzie i zapomniał, że ma przesłuchanie, na które musi iść. Czuł tylko pulchne usta Kyungsoo na swoich i głęboko zaciągnął się jego zapachem.
To było dobre.
– Co to było? – Jongin uśmiechnął się znacząco w usta drugiego, kiedy się rozdzielili.
– Buziak na szczęście – odpowiedział, cofając się odrobinę. – Wypadniesz świetnie.
– J-ja napiszę ci sms-a, kiedy- – Jongin zapewnił go, szybko zmierzając do drzwi.
– Wiem. Będę tutaj.

Powietrze było chłodne – pomyślał Jongin, kiedy podążał za potokiem ludzi, których nazwisko zaczynało się na literę „K”. Podłoga była marmurowa i wiedział, że jest przemrożona od klimatyzacji, sufit znajdował się tak wysoko ponad nim, że wszystkim czego chciał, to spróbować grand jeté – zdecydował, że lepiej nie, to byłoby niepoważne. Pomyślał, że to zabawne, że jeszcze kilka minut temu prawie dostał ataku paniki, a teraz nie mógł nic poczuć. Całe zdenerwowanie, które go ogarniało kilka minut temu, zniknęło, a jedynym obrazem, jaki przesuwał się w jego myślach, były pulchne usta i okrągłe, niewinne oczy.
Przez wszystkie lata, kiedy się znali, wszystkie okazje, jakie mogli mieć, ze wszystkich chwil Kyungsoo postanowił pocałować go tuż przed przesłuchaniem. Westchnął i niepokój uderzył go, chciał już, aby ten dzień się skończył.
Jongin był prawie ostatni w rzędzie dla mężczyzn, drzwi na końcu korytarza były zamknięte, jego ręce drżały. Czas płynął naprzód i już wchodził do gabinetu lekarza, zmienił ubrania, a konsultacja lekarska zakończyła się w mgnieniu oka.
Po kilku minutach Jongin stał w przestronnej sali, najbardziej przestronnej jaką widział w całym swoim życiu, miało się wrażenie, że to boisko do piłki nożnej. Przed nim znajdowało się długie lustro, odbijając wszystkich ludzi dookoła niego. Chrząknął, czując się jak ryba w oceanie, nie wyróżniał się, nikt się nie wyróżniał – był może jednym z kilku z najciemniejszą skórą, ale poza tym był ubrany w ten sam trykot oraz białą koszulkę na ramiączkach co wszyscy pozostali. Nikt nie powiedział do niego więcej niż trzy słowa, odkąd wszedł do budynku i czuł, że tak lepiej. Jongin był zanurzony w  fantazji, od kiedy on i Kyungsoo się pocałowali.
– Wszyscy w pierwszej pozycji, proszę – odezwała się kobieta w pobliżu klasycznego fortepianu, mężczyzna grał proste nuty, a oni wszyscy poruszali się jak grupa robotów. Jongin starał się nie uśmiechać i skupić się na swoim odbiciu. – Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy.
Jongin ruszał się w sposób, jaki znał, cała ta rozgrzewka i ćwiczenia były dla niego dziecinnie proste, więc wykonywał je ze śmiałością. Wysokie skoki wyszły świetnie i próbował  utrzymać twarz bez wyrazu, kiedy zauważył wszystkich profesorów kiwających w jego stronę. Czas pędził, a jego brzuch zaczął się poruszać, usiłował skoncentrować się na swoich ruchach i pić tak dużo wody jak to możliwe. Złym pomysłem było ominięcie śniadania.
Jego grupa podzieliła się do czasu wybicia południa i przyszła grupa dziewcząt, wszystkie były bardzo szczupłe i piękne. Nigdy nie widział takich dziewczyn, każda idealnie wystylizowana od stóp do głów, żadnych włosów nie na miejscu. Próbował być spokojny dla filigranowej dziewczyny, z którą był w parze.
– Jak się nazywasz? – odezwała się, kiedy zostali ustawieni przy drążku.
– Kim Jongin. – Ukłonił się nieco, a ona powtórzyła jego ruch, wyciągając rękę.
– Kim Hyoyeon – powiedziała, jej czarna sukienka zafalowała, kiedy wyciągnęła nogę ponad głowę.
Prowadzili krótką rozmowę, ćwicząc pięć łatwych kroków i końcowe podnoszenie, które prezentowali – ona poruszała się doskonale z każdym taktem, a on był zdenerwowany, nie chcąc zawieść kolejnej osoby w razie zepsucia czegoś. Zapewniła go, że poradzi sobie świetnie i przyznała, że miała ochotę zwymiotować, od momentu, gdy się obudziła. Zachichotał. Uroczo wyglądała, jak jej nos kurczył się, kiedy uśmiechała się szeroko.
Pierwsza część testu była idealna – Jongin byłby bardziej podekscytowany, gdyby nie mdlał z głodu. Hyoyeon pomachała do niego z przejęciem, opuszczając ogromny pokój przesłuchań. Bawił się swoim telefonem, od momentu kupienia kanapki, wgryzając się w nią nieomal desperacko – urządzenie w jego dłoniach zawibrowało kilka sekund później.
– Jak idzie? – gruby głos, za którym nie wiedział, że tęsknił, odezwał się. – Jest dobrze? Świetnie ci poszło, prawda?
– Jest w porządku, Kyung – odpowiedział z chichotem. – Poszło mi doskonale.
Kyungsoo zaśmiał się i natychmiast westchnął.
– Pozostał ci tylko numer taneczny?
– Tak. Nie wiem, czy będę wykonywał go od razu, ale dam ci znać, kiedy-
– Wiem. Będę tam.
– Posłuchaj, co do pocałunku, czy to-
– Nie rozmawiajmy o tym teraz.
– Ale-
– Po prostu skup się na swoim tańcu, dobrze? – upewnił się Kyungsoo. – Zobaczymy się później.
I rozłączył się. Jongin westchnął ze znaczącym uśmieszkiem na twarzy.


3 komentarze:

  1. Jejku uwielbiam to! Ten pocałunek był uroczy w ogóle samo kaisoo jest urocze. Kyungsoo tak wspiera Kaia. Kochane! Dobrze ze kaiowi dobrze poszło na przesłuchaniu mimo że ciągle rozmyślal o usteczkach i paczalkach kyungsoo :d jestem ciekawa co wydarzy się później.
    Dodaj kolejny rozdział w środę z okazji dnia kaisoo <3 proszę a jeśli nie dasz rady to i tak za czekam na next ile będzie trzeba. Kocham cię za to tłumaczenie! Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas ♡
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. umieram! to jest spełnienie wszystkich moich marzeń, w którym Kaisoo jest takie słodkie i urocze! ta tematyka jest boska! cieszę się, że Jonginowi się udało i pojechał wraz z Kyungsoo! ten wiedział, jak go wesprzeć przed występem! to takie cudowne!
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to, takie urocze! Mam nadzieję, że Jonginowi się uda i się dostanie xd bo byłby troll życia xd pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń