niedziela, 3 stycznia 2016

Brisé [2/8]

oryginał: Brisé
pairing: Kai/Kyungsoo
rating: NC-17
A/N: Cześć! Dzisiaj przybywam z kolejną częścią tłumaczenia. Mam nadzieję, że Wam się podoba i cieszę się, że czekaliście. Postanowiłam, że znów będę dodawać regularnie, ale tym razem co tydzień. Jeszcze raz chciałabym wszystkim życzyć szczęścia w Nowym Roku i wszystkiego co najlepsze.
 
Wziął dwie miski z kredensu, jego siostry nie było w domu, więc zrobił zupę z makaronem. Smak nie był taki jak wtedy, gdy przyrządzała ją jego mama – wszakże minęło dziesięć lat, od kiedy umarła. Jego ojciec przekręcił klucz i znalazł się w kuchni, robiąc trzy duże kroki. Nie mówił nic. Jongin położył talerze na stole; ustawił szklanki z wodą, położył pałeczki oraz łyżki. Jego tata usiadł, nie odzywając się ani słowem.
Myśli Jongina pędziły od zdania do zdania, szukał czegokolwiek, by ostrożnie powrócić do tematu, ale wiedział, że nie ma na to sposobu. Powinien przestać być tchórzem. Kyungsoo pojawił się w jego myślach – pyzate policzki, duży mars na twarzy, kiedy zezował za nim w klasie, ponieważ nie potrafił przeczytać, co jest na tablicy; Jongin zachichotał cicho, a jego ojciec zmierzył go podejrzliwie wzrokiem.
– Co jest tak zabawne? – zapytał, jego głos był chrapliwy. Jongin potrząsnął głową.
– Czy mogę jutro zostać u Kyungsoo? – młody człowiek spytał, kiedy skończyli obiad. – W piątek mamy test z trygonometrii. To ważne.
Jego ojciec zauważył jedzenie pomiędzy jego zębami, patrzył wszędzie, ale nie w oczy. Mężczyzna skinął i zaczął zbierać talerze na jeden stos; Jongin pomógł mu i nie czuł się tak przytłoczony, w ogóle nie było między nimi napięcia. Tato nie był wściekły.
– Właściwie, czy Kyungsoo może zostać tutaj? – Wypił resztkę wody ze swojej szklanki. Mężczyzna przyglądał mu się po raz pierwszy tego wieczoru – Kyungsoo prawie nigdy u nich nie zostawał – Jongin zawsze bał się, że ktoś z jego rodziny straci nad sobą panowanie.
– Jasne – odpowiedział i pozostawił go w kuchni. Jongin uśmiechnął się, nawet nie zdając sobie z tego sprawy i poszedł spać, mając miłe sny, dokładnie tak, jak obiecał swojej mamie dziesięć lat temu.
-
Jongin, pospiesz się! – Kyungsoo krzyknął z drugiego chodnika, jego krótkie nogi przemierzyły ulicę, kiedy światło sygnalizatora wciąż świeciło się na czerwono. Jongin stał sparaliżowany po przeciwnej stronie, szeroko otworzył oczy, gdy przyjaciel dawał mu znak ręką, nie ruszył się.
Gdyby powiedzieć, że jest przerażony i praktycznie robi w gacie, byłoby to delikatnie ujęte.
Kurczowo przyciskał plecak do swojej piersi i przebiegł na drugą stronę, tuż przed tym, jak światło zmieniło się na zielone, a samochody zaczęły pędzić obok nich. Kyungsoo uśmiechnął się złośliwie i szedł dalej; byli pół przecznicy od miejscowej Akademii Tańca – budynku, który był boleśnie znajomy oraz o którym Jongin śnił co drugiej nocy. Biała fasada ukazała się w zestawieniu z innymi brązowymi i szarymi budowlami, przycisnął mocniej ramiona do klatki piersiowej i poczuł, jak jego kolana robią się galaretowate. Jego serce biło jak szalony, ręka Kyungsoo znajdowała się na jego plecach, popychając go.
– No dalej, idź dalej. – Nie zdawał sobie sprawy, że się zatrzymał. – Będę tam z tobą przez całe dwie godziny – zapewnił go Kyungsoo, kiedy wchodzili po schodach. Promienie słońca zaznaczały wejście i jeśli Jongin byłby zdolny mówić w tamtym momencie, powiedziałby, że to znak od niebios. Przełknął ślinę i pozwolił sobie poczuć klimatyzację, kiedy Kyungsoo otworzył drzwi.
– Nigdy nie miałeś lekcji kaligrafii w pierwszej klasie? – Kyungsoo przyglądał mu się z boku, Jongin wymazał dwie ostatnie litery, jakie napisał i próbował stworzyć zrozumiałe słowo. Zawiódł.
– Mógłbyś to dla mnie zrobić? – wręczył Kyungsoo wpis do rejestru, który sekretarka kazała mu wypełnić, nawet nie skończył wpisywać swojego nazwiska. Kyungsoo zachichotał i chwycił ołówek oraz kartkę.
– Imię? – wpatrywał się w dokument w skupieniu, wystawiając język. Jongin klepnął go w głowę i zmarszczył brwi.
– Znasz moje imię, idioto. – Kyungsoo zaśmiał się i zapisał coś.
– Data urodzenia?
– 14. stycznia 1994.
  Waga i wzrost?
– Nie wiem – jęknął. Kyungsoo ponownie zachichotał i Jongin już miał uderzyć go w głowę. – Ostatnim razem, jak poszedłem do doktora, ważyłem około trzydzieści kilogramów, a to było jakieś trzy lata temu… Po prostu wpisz czterdzieści. – Jongin przemknął obok i patrzył na sekretarkę, która czytała czasopismo. Był o krok od wybiegnięcia przez drzwi, ale wiedział, że Kyungsoo jest dość szybki i złapałby go w mniej niż dwie sekundy.
– Wydaje mi się, że mam metr czterdzieści trzy, a jako że to jesteś ode mnie tylko odrobinę wyższy, wpiszę metr czterdzieści pięć – mówił Kyungsoo, pozostał skupiony nad kartkami w swojej dłoni. Nadal pisał, a Jongin czuł się, jakby mieć atak paniki, ukradkiem spoglądał na biurko sekretarki, patrzył na Kyungsoo, a co sekundę jego spojrzenie lądowało na drzwiach wejściowych.
Mój tato może przyjść w każdej chwili. Naprawdę bezsensowne było myślenie w ten sposób, była czwarta po południu, a jego tata był w pracy, ale jako dwunastolatek Kim Jongin robił najbardziej buntowniczą rzecz, o jakiej kiedykolwiek mógł pomyśleć. „Paranoik” było słowem, które najlepiej opisywało go w tamtym momencie.
– Kyungsoo, chodźmy stąd. Nadal mam szansę, nie dałem im pieniędzy – powiedział, Kyungsoo podniósł głowę i wyglądał na rozczarowanego. Jonginowi się to nie podobało. – Jestem śmiertelnie przerażony, okej? Te pieniądze są na jedzenie. Nie mogę ich wziąć tak po prostu.
– Rozmawialiśmy o tym, Jongin – uspokoił go przyjaciel. Planowali to od dwóch tygodni, Kyungsoo namówił go w weekend po ich pierwszej kłótni, po tym, jak Jongin przestraszył się i poległ. Po tym, jak myślał, że jego marzenia zostały z pewnością pogrzebane. Kyungsoo go wskrzesił, Kyungsoo był tym odważniejszym z tej dwójki, Kyungsoo go przekonał.
Nienawidził Kyungsoo.
– Po prostu weźmiemy z mojego domu, co tylko będziesz potrzebował – powtórzył po raz dwudziesty. – Moi rodzice nie zauważą, twój tata też nie. To wszystko dopóki nie udowodnisz swojemu tacie, że taniec jest twoją pasją.
Jego słowa uspokoiły go, a jego klatka piersiowa stała się nieco lżejsza. Jongin pokiwał głową i zamknął oczy; liczył oktawy w piosence granej w pokoju przesłuchań, postaci poruszały się pięknie, nawet jeśli barwione szkło w drzwiach ukrywało mnóstwo szczegółów. Kyungsoo wypełnił resztę formularza i postukał swojego przyjaciela po plecach, Jongin wręczył pięć banknotów sekretarce, a ona uśmiechnęła się do chłopców.
– Chodźcie ze mną – powiedziała, idąc wzdłuż długiego przejścia, a potem w górę po schodach. Podłoga jest najczystsza i najbardziej błyszcząca, jaką kiedykolwiek widział, a Kyungsoo jest podekscytowany, jakby to on miał zaraz tańczyć. – Przekażę pani Sunyoung, że ma nowego ucznia.
Pomieszczenie jest szerokie i jasne, liczne żarówki na suficie sprawiały, że skóra Kyungsoo wyglądała na jeszcze bledszą niż zazwyczaj, pieprzyki ukazały się na jego szyi jak gwiazdy. Jongin uważał, że to urocze; potem zdał sobie sprawę, około czterdzieści pięć sekund po tym, jak sekretarka zostawiła ich stojących obok drzwi, że są jedynymi chłopcami w sali. Poczuł się całkowicie zagubiony. Kyungsoo trzymał go za rękę, jakby wiedział, co myśli.
– Jonginnie! – zaśpiewała instruktorka tańca, głaszcząc chłopca po ramieniu. – Wróciłeś! Kyungsoonie, co u twojej mamy, kochany? – Kobieta mówiła szybko i wysoko, miała długie nogi, a jej włosy były w kolorze jasnej pomarańczy. Coś dziwnego dla kobiety w średnim wieku, ale wygląda na niej dobrze, myślał Jongin. – …i zdecydowanie powinna przyjść do mnie na herbatę i ciasteczka, w liceum byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, niech wie, że chcę z nią porozmawiać, Kyungsoo. W każdym razie, może byś tak przebrał się i poszukał jakichś butów w szafce, Jonginnie, właśnie zaczynałyśmy się rozgrzewać.
Jongin powoli pokiwał głową i spojrzał na przyjaciela, który miał na twarzy uśmiech – wyglądał dość zabawnie. Jongin parsknął i poszedł do szatni.
– Będę na dole – oznajmił Kyungsoo przyciszonym głosem. Jongin skinął oraz także się uśmiechnął.
To był pierwszy raz, kiedy poczuł, jak jego pierś robi się ciepła. Nie ciasna czy ściśnięta, jego paranoja rozkruszyła się i był oczywiście podenerwowany, ale czuł się dobrze. Uśmiechał się przez resztę dnia, uśmiechał się,  gdy uda bolały go od rozciągania, uśmiechał się, kiedy jego pas de bourreé nie było tak płynne jak pozostałych, uśmiechał się, nawet gdy jego zajęcia się skończyły, bo nie mógł się doczekać, żeby przyjść z powrotem następnego dnia. Uśmiechnął się pogodniej, kiedy zobaczył Kyungsoo przy wyjściu, chłopak trzymał jego zeszyty w torbie, mając taki sam szeroki uśmiech jak Jongin.
Jongin poczuł ciepło w brzuchu, kiedy byli na zewnątrz i Kyungsoo ściskał jego dłoń, gdy szli, ale przyjął, że to tylko przez sierpniową pogodę.
-
– Myślisz, że to wygląda dobrze? – Kyungsoo przekręcił głowę na bok; jak do tej pory pracował nad fałszywym podpisem przez dwadzieścia pięć minut. Brwi Jongina prawie się stykały, jego oczy przesuwały się z jednej strony na drugą, skanował wzrokiem oryginał i kopię, pismo, które widział wielokrotnie na rachunkach za wodę czy elektryczność.
– Nie potrafię dostrzec różnicy. – Chwycił kartkę i przystawił ją bliżej twarzy, wyglądał perfekcyjnie. – Cieszę się, że po tych pięciu latach nadal wolę poświęcać mój tyłek dla tańca – zażartował Jongin. – Jestem też zadowolony, że ty ryzykujesz swój tyłek dla mnie.
Kyungsoo nieświadomie uśmiechnął się złośliwie, mierząc wzrokiem rozmaite dokumenty rozsypane na podłodze w pokoju Jongina. Listy polecające, uprawnienia, certyfikaty jakości…
– Gdzie jest twój list rekrutacyjny? – zapytał i spojrzał Jonginowi w twarz. Drugi ukazał krzywy uśmiech, ten niezręczny, który nie sięgał do jego oczu i szybko rzucił okiem na podłogę. – Nie napisałeś go?
– Próbowałem! – jęknął wyższy. – Ale mnie zatkało, nie wiedziałem co napisać. Zacząłem w porządku, tak mi się wydaje, ale potem zamieniło się to w dziwny monolog z paskudną gramatyką.
– Jestem bardzo zaskoczony; zawsze dobrze radziłeś sobie ze słowami – zadrwił Kyungsoo.
– Hej, ja, do cholery- – drzwi wejściowe domu otworzyły się i zamknęły w ciągu sekundy. Jongin zastygnął na swoim miejscu, a Kyungsoo był pierwszym, który zareagował, zbierając pospiesznie wszystkie kartki i wkładając je do brązowej koperty. Potem wepchnął je do jednej z szuflad z bielizną Jongina. Wzięli swoje zeszyty, podręczniki oraz kalkulatory, jeden z nich usadowił się na łóżku, drugi na podłodze. Jongin liczył kroki dochodzące ze schodów. – Idzie, idzie, wyluzuj.
Drzwi do jego pokoju otworzyły się i jego ojciec skontrolował obu chłopców.
– Kyungsoo – powiedział, a drugi chłopak skłonił się z szeroko otwartymi oczami.
– Jak się pan miewa? – niższy chłopak powitał go, ojciec Jongina tylko skinął głową.
– Zrobię obiad – oznajmił. – Uczcie się dalej.
Drzwi zamknęły się; Jognin wypuścił oddech, który nie wiedział, że wstrzymywał.
– Wyjaśnij mi ponownie, dlaczego robimy to tutaj, a nie w moim domu? – zapytał Kyungsoo, gryzmoląc w swoim podręczniku.
– W twoim domu także mógłbyś wpaść w kłopoty – odpowiedział Jongin, starając się, by jego słowa brzmiały przekonująco; to nie tak, że nie lubił zostawać u Kyungsoo, ale chciał, by spędzali wspólnie czas również u niego. – Możesz iść do domu i zostawić wszystko.
– Nie wpadłbym w kłopoty – wymamrotał Kyungsoo.
– Tak, tak by się stało. Nie pozwoliłbym ci wpaść w tarapaty.
Kyungsoo prychnął i z powrotem wziął kopertę do rąk.
– Wiesz, że masz tylko nieco ponad tydzień, żeby wysłać to i DVD, prawda? – odezwał się niższy, przyglądając się Jonginowi. – Jeśli nie ma listu rekrutacyjnego wszystko to jest bezcelowe. Ten mały zawał serca, który przed chwilą miałem. Bezcelowy. Mogę pomóc ci to napisać, ale musisz wiedzieć, co chcesz przekazać.
– To szkoła taneczna, dlaczego muszę wyjawiać wszystkie te rzeczy? – Jongin wydął wargi i skrzyżował ramiona na piersi. Kyungsoo przewrócił oczami i wyjął pustą kartkę ze swojego plecaka.
– Nie wiem, ale formularz rekrutacyjny mówi, że musisz dodać to do podania, więc masz. – Rzucił kartką w chłopaka na łóżku. – Napisz, jakie uczucia muzyka w tobie wywołuje, co czujesz, kiedy tańczysz, cokolwiek, co do cholery, przebiega ci przez myśli.  Po prostu pisz.
Jongin spojrzał na niego i próbował poskromić uśmiech, jego przyjaciel prawie się krzywił, jego usta były napuchnięte i nadal gryzmolił na okładce swojego zeszytu. Przemknął mu dwunastoletni Kyungsoo, ten natrętny, ten, który nigdy nie przyjmował „nie” jako odpowiedzi, ten, który nalegał, żeby Jongin zapisał się do miejscowej Akademii Tańca, ten, który w każdy poniedziałek zabierał do szkoły sok pomarańczowy, mąkę i jajka ze swojej lodówki. Jego przyjaciel wciąż był taki sam i serce Jongina biło nieco szybciej, zakrył swój uśmieszek (oraz nadchodzący rumieniec) kartką papieru, próbując myśleć o pierwszym zdaniu na dobry początek.
-
Kim Jongin – jego nauczycielka z szóstej klasy zawołała ze swojego biurka, chłopak podniósł wzrok i zaczął iść w jej kierunku. – Wiesz, gdzie mieszka Do Kyungsoo, prawda? Od jakiegoś czasu jesteście przyjaciółmi.
Jongin pokiwał głową i zauważył stertę kartek, którą kobieta trzymała w dłoniach.
– Uważam, że lepiej by było, gdyby Kyungsoo zaczął pracować w domu, opuszcza szkołę od dwóch tygodni i obawiam się, że będzie w tyle do czasu, kiedy wróci – powiedziała. – Och, zaczekaj- miałeś ospę wietrzną?
Jongin ponownie skinął i przypomniał sobie dziwne kąpiele w różowawym balsamie, które on i jego siostra brali dawno temu. Jego mama uśmiechała się do niego spoza wanny, gdy bawił się kaczuszką Eunmi.
– Och, wobec tego czy mógłbyś przekazać zaległe prace domowe Kyungsoo? – Wręczyła chłopcu arkusze i Jongin nie mógł zrozumieć dlaczego, ale był szczęśliwy z zadania. Nie widział Kyungsoo od szesnastu dni.

– Cześć, Jongin! – Wysoki dzieciak usiadł obok niego, a szczuplejszy postąpił w ślad za nim. Wydawało mu się, że mają na imię Chanyeol i Baek… coś tam. Jednakże nie rozumiał, dlaczego otwierają oni przy nim swoje pudełka z lunchem.
– Cześć – Jongin odpowiedział cicho.
– Wiem, że zazwyczaj jadasz lunch z Kyungsoo… – zaczął wyższy – …ale od kiedy jest chory, widziałem, że jesz sam. Nie masz nic przeciwko, prawda?
Jongin potrząsnął głową i pozostał cicho. Wiedział, że Chanyeol pomagał Kyungsoo w zadaniach z literatury, a drugi dzieciak pomagał mu z w-f-em. Jongin zamienił z nimi może trzy lub cztery słowa. Czuł się zawstydzony. Minuty płynęły, a obaj chłopcy szybko wymieniali informacje, ich reakcje były krótkie i śmiali się z każdego zdania. Zawsze byli razem, Jongin właśnie to zauważył.
– Zawsze myślałem, że jesteś bardzo rozmowny, jako że Kyungsoo ciągle z tobą rozmawia – zaczął mówić Chanyeol – a Kyungsoo nie bardzo rozmawia z ludźmi…
– Wygląda to bardziej tak, że on wpatruje się w ludzi, dopóki nie robią tego, co mówi. – Obaj zachichotali, a Jongin nieznacznie zmarszczył brwi.
– Kyungsoo dużo mówi. – Bronił swojego przyjaciela.
– Och, wiemy – uparcie stwierdził Chanyeol. – Zawsze dostrzegamy, kiedy z tobą rozmawia. Ale robi to tylko z tobą. To miłe.
Jongin mocniej zmarszczył brwi w zakłopotaniu. Zawsze wydawało mu się, że Kyungsoo jest gadatliwy; rozpoczynał rozmowę o każdej porze dnia, witał się z Jonginem i pytał go, jaka jest jego ulubiona piosenka tego dnia. Dzielił się z Jonginem płytami oraz pozwalał mu wiedzieć, kiedy coś go denerwowało. Był uparty i nie lubił głośnych dźwięków, ale czasami doceniał dobry rockowy album. Minęło siedemnaście miesięcy, od kiedy zaczął przyjaźnić się z Kyungsoo i właśnie teraz zdał sobie sprawę, że nie widział, by Kyungsoo prowadził długą rozmowę z kimś innym.
Jongin szeroko uśmiechnął się do dwóch pozostałych chłopców, a ci spojrzeli na siebie. Jongin nie zauważył, że zaczął się rumienić, więc wszystkim, co zrobili Chanyeol i Baekhyun, były znaczące uśmiechy.

Jongin zapukał trzy razy, z oktawami muzyki grającej w jego słuchawkach czekał na otwarcie drzwi. Nie minęło dużo czasu, zanim filigranowa kobieta pojawiła się przed nim, jej włosy były krótkie, a oczy duże. Wnętrze pachniało jak herbata, miał problemy z oddychaniem – jednak znosił to.
– Jonginie! – Kobieta uśmiechnęła się promiennie i ujęła jego dłonie. – Co cię tu sprowadza?
– Nasza nauczycielka poprosiła mnie, żebym przyniósł Kyungsoo zaległe prace domowe, które mieliśmy – wyjaśnił, a głos mu troszeczkę drżał. Miał nadzieję, że kobieta nie zauważyła. Nadal miała na twarzy uśmiech, Jongin mógł zauważyć, że miała wątpliwości przed wpuszczeniem go do środka. – Przechodziłem ospę, jak miałem pięć lat- tak myślę. Wszystko będzie dobrze.
Zachichotała i ustąpiła miejsca, podczas gdy Jongin szybko zdjął swoje buty, wszedł po schodach, omijając dwa za jednym razem, a jego klatka piersiowa zrobiła się lżejsza, kiedy zobaczył pierwsze drzwi w korytarzu. Lekko w nie zapukał, Kyungsoo krzyknął „proszę” z wnętrza.
 – Cześć – powiedział nieśmiało Jongin, wchodząc do pokoju drugiego. Wszystko było schludne i czyste, jasno zabarwiona pościel przykrywała łóżko, na którym leżał ze swoim Nintendo DS w rękach. Kyungsoo spojrzał na niego i odruchowo się uśmiechnął. Jego twarz, szyja i ręce – to były te części ciała, które widział – były pokryte czerwonymi krostkami, wieloma czerwonymi krostkami – wyglądało to boleśnie, ale mniejszy nie wyglądał przygnębionego. Podszedł bliżej i usiadł na krześle przy biurku.
– Pani Soojin mówi, że masz zaległości. – Pokazał wszystkie kartki, które nauczycielka prosiła dostarczyć. – Funkcje są dziecinnie proste w porównaniu z równościami ułamków.
– Zrobiliście to tylko w dwa tygodnie? – wysapał Kyungsoo, jego wzrok spoczął na kolanach drugiego, gdzie spora liczba kart pracy spoczywała ponad jego nogami. Zamknął swoją konsolę i wpatrywał się w Jongina szeroko otwartymi oczami. – Przyniosłeś swoje notatki, prawda?
Jongin zachichotał i poszukał czegoś w swojej torbie. – Wydaje mi się, że ona trochę przesadza, skończyliśmy tylko około połowę z tych ćwiczeń. I nie robiliśmy wykresów, które ty także musisz tu zrobić. Będziemy nad tym pracować w przyszłym tygodniu.
Podał swojemu przyjacielowi ćwiczeniówkę do matematyki z większością rozwiązanych zadań.
– Kiedy znów będziesz mógł wyjść z domu? – Jongin zaczął grać na Nintendo DS Kyungsoo, podczas gdy ten sprawdzał ćwiczenia, które musiał uzupełnić.
– Nie wiem. Plamki znikają, prawda? – Przybliżył się do Jongina, a on zrobił minę, przez którą Kyungsoo zachichotał. – Wydaje mi się, że w ciągu kolejnych dwóch tygodni wyzdrowieję.
Uśmiechnął się. Jongin wziął głęboki oddech, a drzwi do pokoju otworzyły się.
– Potrzebujecie czegoś? – odezwała się mama Kyungsoo, trzymając rękę na framudze drzwi. – Czy chciałbyś herbatę, Jonginssi?
– Nie, Jongin nie lubi herbaty, mamo. Został nam jeszcze sok? – odparł Kyungsoo, jego mama pokiwała głową i opuściła pokój ze uroczym uśmiechem.
Jongin nigdy nie powiedział, że nie lubi herbaty.
Rzucił okiem na Kyungsoo, a drugi zignorował go, był skupiony na liczbach w zeszycie Jongina. Przypomniał sobie, jak opowiadał mu, dlaczego jego rodzina ma tylko trzech członków – w tamtym czasie jego oczy załzawiły się, ponieważ niebo pokrywało się chmurami. Opisał Kyungsoo, jak to jest stracić rodzica i pozostali milczący do końca owego popołudnia na ganku Jongina. Niższy nigdy nie pokazywał oznak litości – która była tym, czego Jongin najbardziej się bał.
– Jak tam balet? – Wyrwał Jongina z jego przemyśleń. – Chodzisz, prawda?
Skinął głową z krzywym uśmiechem, nie spojrzał na Kyungsoo – nadal grał w Mario Kart.
– Co powiedział twój tata?
– Niewiele. – Podniósł stopy i położył je na łóżku. – Szczerze mówiąc, nie odezwał się do mnie słowem od ponad miesiąca. Nie, od kiedy się dowiedział.
To nie było długo – tylko dwa krótkie miesiące – jak Jonginowi udało się utrzymać sekret w domu. Kyungsoo zapewnił go, że jego rodzice nie zauważyli, że każdego tygodnia znika kilka gram cukru, ale jego ojciec nie był tak mało spostrzegawczy – dodać do tego wścibską i wkurzającą siostrę i awantura gotowa; noc pełna besztania w chwili, kiedy Kim Jongin wszedł do domu trochę po siódmej wieczorem w piątek.
Nadal nie wiedział, jak jego tata dowiedział się, że pobiera lekcje baletu, ale udało mu się go przekonać, żeby został. Walczył zawzięcie i nawet jeśli nienawidził przyznawania się do tego, jego siostra także mu pomogła.
Kyungsoo patrzył na niego, nie okazywał emocji, jego oczy były duże jak zawsze, co sprawiło, że Jongin zachichotał.
– A co z opłatami?
– Dał mi wystarczająco dużo pieniędzy w poniedziałek – odrzekł Jongin. – Co sprawiło, że poczułem się tak jakby gorzej. Byłbym bardziej szczęśliwy, gdyby nie dał mi ani centa, ale za to przyszedł obejrzeć mnie od czasu do czasu – jeśli uśmiechnąłby się, kiedy chciałbym z nim o tym porozmawiać, jeśli spróbowałby rozpocząć rozmowę o tym…
Jongin spuścił wzrok na swoje dłonie na kolanach i potrząsnął głową, jego gardło się ścisnęło. Nie chciał płakać. Nie dostrzegł, jak dłoń Kyungsoo powoli przesunęła się o pół cala i nagle zatrzymała się.
– Pomyśl o tym w ten sposób – zaczął chłopak. – Nie kazał ci odejść.
Jongin podniósł głowę i gapił się na Kyungsoo.
– Wiem, że to trudne, jeśli się do ciebie nie odzywa, ale przynajmniej nie nazwał cię pedałem, prawda? – Jongin gwałtownie pokręcił głową. – Jest po prostu zdezorientowany… tak mi się wydaje. Nie wie, jak zareagować i najlepszym sposobem, jaki znalazł, jest ignorowanie cię. – Uśmiechnął się, a Jongin prychnął.
– Mówisz, jakbyś go bardzo dobrze znał – powiedział, przewracając oczami. – Wiedział, że lubię balet, odkąd skończyłem sześć lat. Jestem całkiem pewny, że wiedział, kiedy szybko przełączałem kanały w telewizji i kiedy chowałem przed nim moje zeszyty. Miał wystarczająco dużo czasu, by się do tego przyzwyczaić. Nigdy tego nie polubi.
– Nadal możesz ćwiczyć i udowodnić, jak dobry możesz się stać – Kyungsoo pokrzepił go. Jongin uformował uśmiech na swojej twarzy, ten, który potrafił uzyskać, jeżeli myślał o dobrych rzeczach.
Został u Kyungsoo przez kilka godzin tego dnia i następnego. Jego rodzice pozwolili mu zjeść obiad z nimi i jego bratem, bawił się i pomagał Kyungsoo z matematyką i ponad wszystko wyglądało na to, że zapomniał o źródle zapachu herbaty, który roznosił się z kuchni co godzinę, ponieważ czuł, jak jego klatka piersiowa robi się lżejsza za każdym razem, kiedy przebywał z Kyungsoo.
-
– I? – Jongin przytulał poduszkę, trzymając kolana blisko klatki piersiowej. – Co myślisz?
Kyungsoo zaczynał uśmiechać się znacząco, ale szybko przygryzł dolną wargę; podniósł kartki, które miał w rękach, żeby przykryć cześć swojej twarzy, kiedy czytał ostatnie zdania w liście rekrutacyjnym, który Jongin napisał poprzedniej nocy. Nie mógłby napisać tego lepiej, nawet jeśli chciał.
– Jest idealny – stwierdził. – Jesteś gotowy, żeby iść, Jongin… chcesz pójść teraz na pocztę?
Kyungsoo zaczął wstawać, ale Jongin złapał go za rękę.
– Czekaj! – odezwał się. – My- czy nie możemy poczekać do jutra?
– Jutro jest niedziela.
– No to w poniedziałek! Nawet lepiej. Po prostu poczekajmy.
– Na co mamy czekać?
Jongin ucichł i nie mógł wymyśleć solidnej wymówki. Nie miał nic.
– Jongin. – Kyungsoo spojrzał mu głęboko w oczy, trwała między nimi walka na spojrzenia, niższy nie nosił już dłużej okularów – poprzestał na soczewkach kontaktowych – i trudno było wygrać, szyja Jongina zaczęła go palić.
– Możesz nazwać mnie tchórzem. Wiem – oznajmił wyższy i przeniósł wzrok na swoje kolana. Kyungsoo westchnął i z powrotem usiadł, tuż przed nim.
– Nie nazwę cię tchórzem. – To było to, co powiedział, mając obie ręce uwięzione między udami. – Wiesz, że zawsze myślę o sobie jako o tym naprawdę wkurzającym dzieciaku, który ciągle ci zrzędzi. Od chwili kiedy się poznaliśmy, stale cię dręczyłem.
Jongin prychnął cicho i podniósł wzrok.
– Ale mówiłem ci ponad sto razy, że jesteś najbardziej utalentowaną osobą, jaką znam. Jesteś nawet lepszy niż Jongdae i jego wysokie tony – Dobra, może to inny typ talentu, ale masz to w sobie, Jongin. Możesz dosięgnąć nieba, jeśli chcesz i to właśnie dlatego dręczę cię przez te wszystkie lata. Zawsze potrzebowałeś tylko lekkiego popchnięcia.
– Nie jesteś wkurzający – zarzucił Jongin. – Jeśli jakikolwiek jesteś to… uparty.
– Ależ nie! – uparcie twierdził. – Jestem upar- możesz mówić, że jestem uparty, jeśli ja czegoś chcę. – Kyungsoo tylko odrobinę podniósł głos, a Jongin przestraszył się, że jego ojciec może przyjść do pokoju. – Ale to coś innego! Wiem, że jestem denerwujący, bo jeśli nie jestem, to nie będę lubił widzieć cię uczącego się nauk ekonomicznych albo inżynierii w college’u, nie będę lubił patrzeć, jak spędzasz  wolny czas szukając tanich książek do analiz matematycznych w każdej bibliotece w mieście. Nie będę lubił patrzeć na ciebie w pracy od ósmej do piątej; nie będę lubił patrzeć na ciebie noszącego te same ciemne stroje, nudnego i bez życia, to nie ty, Jongin.
– Jesteś światłem i elektrycznością, wiatrem i wodą na raz – kontynuował, podczas gdy Jongin ciągle patrzył to na niego, to na drzwi. To była najdłuższa przemowa, jaką Kyungsoo wygłosił przez te wszystkie lata, kiedy się znali. – I brzmiało to tandetnie jak cholera, ale znam cię Jongin! Wiem, że jesteś tylko o kopertę, aby dostać się do tej szkoły.
Jongin nie potrafił nic powiedzieć i tylko siedział na brzegu łóżka, wpatrując się w zamknięta i prawie zaklejoną kopertę – w środku był fałszywy podpis i numer telefonu. Gdyby to wysłał, musiałby czekać tydzień lub dwa, wtedy otrzymał by telefon z odpowiedzią i musiałby udać się do Seulu na przesłuchanie na żywo przed zespołem profesorów i profesjonalnych tancerzy. Robił w gacie, zaledwie o tym myśląc.
Zerknął na Kyungsoo, który siedział oraz intensywnie gapił się na Jongina. Ten drugi zachichotał i przygryzł dolną wargę.
– Będziesz musiał dręczyć mnie trochę bardziej przez kolejne miesiące – powiedział Jongin, wstał, wziął swój telefon, kopertę i podszedł do drzwi. – Idziesz ze mną?
Kyungsoo przewrócił oczami i zabrał swoją koszulę zza krzesła na którym siedział.
-
– Kyungsoo uh- – krztusił się słowami. – J-ja- ty- wstałeś już?
– Tak – powiedział drugi do telefonu. – Co się dzieje?
– Dostałem email. Nie czytałem go, czy mogę przeczytać- dlaczego się śmiejesz, idioto? Czy mogę przeczytać go u ciebie w domu? I jest jeszcze mała rzecz, której nie przemyślałem.

1 komentarz:

  1. Aigo kocham to! Kyungsoo taki kochany wiecznie wspiera Jongina. Dobry z niego przyjaciel. Jestem ciekawa co z tego dalej wyniknie. Akurat przerwalas w takim ciekawym momencie ;(
    Dziękuję ze poświęcasz czas na tłumaczenie tego opowiadania, naprawdę to doceniam i mam nadzieje ze w przyszłości znajdzie się tu u ciebie na blogu więcej opowiadań z Kaisoo <3
    z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń